ďťż

wika


choc nie pobił Seana Connery'ego
Który Bondem był średnim . Co prawda lepszym od Moore'a, Lazenby'ego i Daltona, ale daleko z Brosnanem i Craigiem... Ale fakt - Casino Royale rządzi. Najlepszy Bond.



kto by pomyślał, że:
A. w jednym dniu można obejrzec dwa arcydzieła.


Żaden z wymienionych przez Ciebie filmów, zwłaszcza dosyć przeciętne Casino Royale arcydziełem nie jest. Ale to tylko moja skromna opinia.

zwłaszcza dosyć przeciętne Casino Royale
Przeciętne tak na 10/10. Ale to tylko moja skromna opinia, no, nie tylko moja.

Ale fakt - Casino Royale rządzi. Najlepszy Bond.
Fakt.

Daniel Craig, choc nie pobił Seana Connery'ego
Pobił Connery jest dobry tylko jak jest stary i dlatego najlepszy Bond z Connerym nazywa się "Twierdza"

B. Film o Jamesie Bondzie może byc tak wciągający.
Dopiero od 2006 roku, wcześniej nie mógł.

Cała reszta bonda to w zestawieniu z CR taka bida z nędzą, że słów szkoda. Mam nadzieję, że w już w tym roku dostaniemy drugi świetny film z agentem 007.
Ja już umieram z ciekawości. To faktycznie najlepszy Bond jaki kiedykolwiek powstał. Daniel Craig to strzał producentów w dziesiątkę.



Przeciętne tak na 10/10. Ale to tylko moja skromna opinia, no, nie tylko moja.

Tak 5,5-6/10, nie więcej. I nie obchodzi mnie, że to tylko moja opinia.

Casino Royale najlepszym Bondem - Tak, co nie zmienia faktu że nie jest to jakiś super dobry film. Wolę Bourne'a. Jedyne przewaga CR nad Bourne'm to Craig, który w przeciwieństwie do Damona wie jak zagrać szpiega.

Tak, co nie zmienia faktu że nie jest to jakiś super dobry film.
Jeden z najlepszych w XXI wieku w swojej kategorii jeśli nie najlepszy (oglądałem jak dotąd 5 razy).
A Bourne? Cóż, Matt Damon potrafi sprawić (i regularnie to robi), że przez cały seans ma się gdzieś co się stanie z jego postacią a to już jest cholernie duży minus. Także Bourne jak dla mnie w sam raz na jeden raz, natomiast jestem wdzięczny jego twórcom, bo zainspirowali twórców Bonda by zrobić film w innym stylu niż poprzedbnie Bondy i dzięki temu powstało CR
Dla mnie najlepszy z tych starych(to znaczy wszystkich sprzed CR) Bondów to Goldfinger. Dałem mu chyba 9, tyle samo dla Casino Royale, jednak ciężko tak dokłądnie te dwa filmy porównywać, bo Złotopalczasty to raczej bajeczka o agentach niż film sensacyjny, ale dla mnie to nie znaczy że jest gorszy od CR, po prostu inna konwencja i oba filma w swojej sprawdzają się świetnie. Jeśli chodzi o inne Bondy to rzeczywiście nie mają one startu do Casina. U mnie sprawa wygląda tak: jest sobie cała masa starych Bondów z świetnym Goldfingerem na czele, a równie świetny CR otworzył mam nadzieje cały nowy rodział w tej serii i zmieni jej wizerunek na bardziej nowoczesny.

Ja już umieram z ciekawości. To faktycznie najlepszy Bond jaki kiedykolwiek powstał. Daniel Craig to strzał producentów w dziesiątkę.
Już wyczuwam te jęki zawodu jak za ileś tam miesięcy okaże się, że nowy Bond jest z powrotem "bondowski" a nie "bourne'owaty", a coś czuję, że tak właśnie będzie. "Casino Royale" było swoistym wybrykiem producentów i zakończenie sugerowało, że seria wróci z powrotem na stare, dobrze już znane widzom tory. Nie twierdzę, że nastąpi zupełne odejście od idei zaprezentowanej w CR ale moim zdaniem na takie wypinanie się na elementy charakterystyczne dla tej kilkudziesięcioletniej serii, jak to miało miejsce w CR już nie macie co liczyć. Będzie to znowu stary Bond, Bond wprawdzie XXI wieku, z prawdopodobnie większym realizmem, ale jednak na powrót czarujący, elegancki i chwilami przegięty.

Jeden z najlepszych w XXI wieku w swojej kategorii jeśli nie najlepszy (oglądałem jak dotąd 5 razy).


A ja raz i mi wystarczy. Widać to nie mój typ filmu.

Co do stwierdzenia, że najlepszy w swojej klasie - możliwe, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt że przez ostatnie lata nie było żadnej godnej konkurencji dla CR i Bourne'a.

Gieferg, oglądałeś "Goldeneye"? Czy tylko psioczysz, aby psioczyć? . Bo Goldeneye to ten sam reżyser co CR. i Mierzwiak dał 8/10 i w ogóle jest fajne .


Jakieś 2 lub 3 razy, w tym po raz pierwszy ok 1995-96 roku. Jest w porządku - 7/10 (może dałbym 8 jakby jeszcze raz obejrzał i okazałoby się, że dalej jest fajny, a nie tylko był fajny jak miałem 14 lat), drugi najlepszy po CR, ale jednak zostaje sporo w tyle.


Już wyczuwam te jęki zawodu jak za ileś tam miesięcy okaże się, że nowy Bond jest z powrotem "bondowski" a nie "bourne'owaty", a coś czuję, że tak właśnie będzie.
A TDK będzie jak Batman & Robin
"Goldeneye" moim zdaniem bardzo się zestarzał. Kiedy próbowałem to oglądać znowu jakiś czas temu to nie przebrnąłem. Nie jest to zły film, ale do "Casino Royale" mu bardzo daleko, moim zdaniem.
Goldeneye - kiedyś znałem każdą scenę z tego filmu. Jako dzieciak nagrałem go na kasetę i oglądałem w każdej wolnej chwili na przemian z Mortal Kombat. Najmilej wspominam tę część. Chociaż próbowałem ostatnio oglądać go w TV, ale szybko zmieniłem kanał.
No, może nie daleko, ale jednak trochę by przejść musiał . Czy się ze starzał? Ja oglądałem go pierwszy raz w tym roku i mi się bardzo podobał. Ogólnie - 8/10, CR - 9/10.

Będzie to znowu stary Bond, Bond wprawdzie XXI wieku, z prawdopodobnie większym realizmem, ale jednak na powrót czarujący, elegancki i chwilami przegięty.
Jak dla mnie to wręcz nie ulega wątpliwości. Wątpliwość jest inna: czy uda się zachować złoty środek pomiędzy zaletami wyskoku w postaci CR a tym, co najlepsze w klasycznym Bondzie. Oby.
Gieferg, ostatnio tak się denerwowałeś z powodu offtopa, a teraz sam bierzesz w nim udział.

Kochani, przenieście się do stosowanego tematu, sam chętnie zabiorę głos w dyskusji.


kto by pomyślał, że:
A. w jednym dniu można obejrzec dwa arcydzieła.


Żaden z wymienionych przez Ciebie filmów, zwłaszcza dosyć przeciętne Casino Royale arcydziełem nie jest. Ale to tylko moja skromna opinia.

Którą masz prawo wyrazic. Ja jestem pewien, że "Casino Royale" i "Nagi instynkt" to filmy, do których będę chętnie i nieustannie wracał.


Bond krwawi!
Bond popełnia błędy!!
Bond się zakochuje!!!


Przykładu nie podam, ale Pierce na pewno krwawił.
Przez swoje różne błędy - nie ufał, nie uważał tracił bliskich sobie ludzi - Tomorrow never dies - śmierć kochanki, że nie wspomnę o Świat to za mało, w której zaufał złej osobie .
W bodaj - jestem taki madafaker, ze z pamieci jade - szostej czesci Bond si ę ożenił!


Bond krwawi!
Bond popełnia błędy!!
Bond się zakochuje!!!


Przykładu nie podam, ale Pierce na pewno krwawił.
Przez swoje różne błędy - nie ufał, nie uważał tracił bliskich sobie ludzi - Tomorrow never dies - śmierć kochanki, że nie wspomnę o Świat to za mało, w której zaufał złej osobie .
W bodaj - jestem taki madafaker, ze z pamieci jade - szostej czesci Bond si ę ożenił!

Są wyjątki od reguły.
Ale myślę, że Brosnan nie krwawił w takiej ilości, jak Daniel Craig. Ot, jedna szramka, z której ledwo co wypłynie. W każdej części ginie jego pierwsza kochanka. To prawidłowośc. Bond w filmie spotyka dwie kobiety, które rzucają mu się na szyję. Pierwsza ginie, a z drugą na końcu się zabawia. No i, oczywiście, Bond ufał często złym osobom. Ale nie o takie błędy mi chodziło. W "Casino Royal" Bondowi nie wszystko udaje się idealnie.

A żona Bonda pożyła z 5 minut i potem ją zabili. Nie wiem, czy się liczy. Romans z Vesper ciągnął się przez cały film. Jest różnica.
Hihi, przeniescie sie z tym syfem do tematu o Bondach.
Można to wydzielić do tematu typu "Casino Royale vs wczesniejsze bondy"? Bo szkoda dyskusji...
Przede wszystkim CR to nie Bond...To film akcji z Jamesem Bondem.
To próba pozyskania nowych fanów przez twórców i choć prywatnie uważam, że to świetny film to nie jest to już część serii, którą oglądać uwielbiam.



Bond krwawi!
Bond popełnia błędy!!
Bond się zakochuje!!!



Bond krwawi w większości filmów.
Bond nie popełnia błędów? - scena rozbrajania bomby w goldfingerze to co ?
Bond sie zakochuje - akurat jego żona jest główną bond girl w tym filmie, więc raczej nie jest postacią bardziej drugoplanową niż Vesper.

przy okazji widać, że twoja znajomość serii jest naprawde znikoma
Może nie jest to nieznajomość serii, tylko fakt że w poprzednich filmach te rzeczy są totalnie marginalnymi dodatkami do akcji, kobiet i gadżetów i nie mają w ogóle znaczenia? Ja ich np. w ogóle nie pamiętam.
Casino Royale ssie. Nie powiem, że to najgorszy Bond, bo to nie jest Bond (gdzie gunbarrel, gdzie tancerki w czołówce, gdzie 50 dziewczyn na minutę? Nic nie mam do murzynów, ale Felix Leiter jako murzyn to gorsza schiza niż M jako kobieta)

gdzie gunbarrel
Tu:
http://pl.youtube.com/watch?v=s5EccTVJkGU

A tak poza tym Casino Royale rządzi
To nie jest gunbarrel, tylko coś co miało go zastąpić. Dobrze wiesz jak wygląda gunbarrel
Jak dla mnie to jest gunbarrel. Nowy bo nowy, inny bo inny, ale jest.
No ale, naprawdę mogli zachować ciągłość serii i zrobić taki jak dawniej. Nie wiem czemu, ale bym tak nawet tego biednego Craiga nie jechał.
Tyle że Casino Royale z założenia miało zerwać z tym co było wcześniej (i świetnie mu to wyszło). A Gunbarrel? Do I look like I give a damn?
No, you don't, stupid motherfucka.

Tylko, że tamte schematy się doskonale sprzedawały przez równe 20 lat. Jeżeli był cel zrywania ze schematami to mogli zrobić nowy film. A tak dla mnie ostatnim Bondem był Die Another Day.
Nie pamiętam już jak to z tymi gunbarrelami było, ale zdaje mi się, że już w kilku filmach były one połączone z akcją(to znaczy Bond strzela jakby do kamery). Dla mnie to najlepsze rozwiązanie, bo pokazywanie tego motywy tylko po to, żeby był jest bez sensu - tak jak QoS, gdzie montażyści po skończonej robocie skapnęli się, że nie ma Gunbarrela, więc włożyli go na sam koniec, bo musi być.
Niet, każdy film do DAD zaczynał się logiem MGM i lecącą kulką
Obejrzany po raz wtóry więc napiszę parę zdań:
-najlepszy Bond(Craig)
-najlepszy film o Bondzie
-najlepsze sceny akcji ze wszystkich Bondów
-najlepsze dialogi ze wszystkich Bondów
Krótko mówiąc świetny film.
Rzekłem:)
eee. Dobry Bond. Craig jest niezly ale wydaje mi sie, ze jednak Owen by bardziej pasował.
Owen to może by pasował jakby Bonda zagrał. A na razie najlepszy Bond to Craig i basta:)
Najlepszy Bond to Connery. Nie mylić dobrego Bonda - filmu z najlepszym odtworcą Bonda.

Najlepszy Bond to Connery
Podobał mi się jak byłem gówniarzem i jedynka w sobotnie wieczory puszczała Bondy.
Kreacje aktorskie należy rozpatrywać poprzez klimat poszczególnych filmów. Osobiście jestem wielkim fanem CS, uważam, że Craig to idealny agent 007 jeżeli chodzi o poważniejszą konwencję. Moore jest zabawny, a i filmy lżejsze, zaś Connery to połączenie obu, które stawiam troszeczkę przed agentem MI6 z ostatnich dwóch filmów.

Generalnie:
1. Connery
2. Craig (minimalnie za 1)
3. Moore

reszta ... jaka reszta ?
Chodzą ploty, że Sam Worthington ma zagrać kolejnego agenta, jeżeli Craig zrezygnuje.
Ja powiem jedno - Owen Wilson.

Ja powiem jedno - Owen Wilson.
Ale to żart?

Mnie też pasowałby Clive Owen.
Jak nigdy nie przepadałem za starym Bondem tak 'Casino Royale' nadspodziewanie przypadło mi do gustu i na pewno zalicza się do tych najlepszych a nawet i jest. Daniel Craig w swej roli był bardzo dobry, śmiało może stanąć obok Moore'a i Seana. Film trzyma poważny ton, nie popada w błazenadę jak poprzednie części, nie ma jakichś dziecinnych motywów z szaleńcem chcącym opanować świat, dobre dialogi i trochę efekciarstwa, które nie męczyło jak poprzednio. Otwarte zakończenie też łamie zasady wypracowane wcześniej i bardzo dobrze, tylko na zdrowie wyszło to tej serii. No i Eva Green ładna była.

'Casino Royale' jest wzorcowym filmem akcji, powinno się go pokazywać w szkołach filmowych dla przyszłych adeptów kręcenia rozwałek tak jak pokazuje się "Egzorcystę". Martin Campbell powinien się wziąć za "Hitmana" a nie ten francuski cienias co go zrobił.

'Casino Royale' jest wzorcowym filmem akcji,

Prawda, szkoda tylko że kontynuacja Quantum of Solace tak obniżyła loty, w szczególności montaż scen akcji które do pięt nie dorastają temu co pokazał Campbell.

No i co teraz z kolejną częścią? Prace są wstrzymane bo studio ma kłopoty finansowe. Jak to potrwa dłużej to później jeszcze ktoś wymyśli filmy z nowym aktorem a byłoby szkoda. Chociaż raz chciałbym ujrzeć Craiga w roli głównej.


'Casino Royale' jest wzorcowym filmem akcji,

Chociaż raz chciałbym ujrzeć Craiga w roli głównej.

A to w dwoch ostatnich nie był w roli głownej ?

PS - QoS- wielki zawód po swietnym CR. Powrót do tych bondowskich , komiksowych napier..anek.
Przecież wiem że grał Chcę żeby jeszcze z raz zagrał Bonda i tyle
Najlepszy (albo z jeden z najlepszych) motyw z CR:

- Vodka martini.
- Shaken or stirred?
- Do I look like I give a damn?!

Po tej wymianie zdań mnie zatkało hehe.
Nauczyłem się ostatnio grać w pokera i w końcu mogłem sobie obejrzeć Bondowe rozgrywki wiedząc o co chodzi. I wcale z Jamesa taki kozak nie jest, bo w dwóch najważniejszych rozdaniach(o Astona i o wszystko z LeChifrem) miał po prostu cholerne szczęście, bo po zobaczeniu rivera miał 100% wygranej bez względu na karty przeciwników - z takimi kartami to i ja bym ograł każdego.
Po tych wszystkich cudach jakie Bond wyczyniał w filmach, dopiero teraz zauważyłeś, że gość ma szczęście?
Ja w pokera grać nie potrafię, dlatego też tak za wiele z tej sceny nie rozumiałem. Ale muszę przyznać, ze Campbellowi się udało ją naprawdę dobrze nakręcić, gdyż jednak przynajmniej mnie oglądało się te rozgrywki przy stole pokerowym bardzo dobrze - dobre napięcie. A w sumie to wcale nie jest takie proste, gdyż w sumie mamy scenę jak goście grają sobie w pokera, a i tak ta ich gra wciąga.
Co do samych Bondów to mnie trudno się wypowiadać, gdyż nigdy nie byłem wielkim fanem poprzednich Bondów przed "Casino Royale", dlatego jasne, że "CR" mi się najbardziej podoba i z wcześniejszymi Bondami wygrywa. Tyle, że pewnie dlatego mi się podoba, gdyż nie jest jak wcześniejsze Bondy
No, ok, gra jest elegancko nakręcona, tak jak wszystko w CR, tylko z tego co pamiętam pojedynek o Astona jest zrobiony tak, że nie widzimy kart przeciwnika Bonda, co ma niby budować napięcie, ale co to za napięcie, skoro widzimy karty Bonda i te co na stole i jest to taki układ, że 007 nie ma szans przegrać. Nie żeby to była wada filmu, bo musiałbym być mega czepialski żeby tak myśleć, tylko takie tam luźne przemyślenie. Znaczy można tak było dobrać karty, żeby to napięcie było.
Ostatnio oglądając CR zauważyłem fajny Product Placement.
Pamiętacie albo czy zauważyliście na czym ochrona w Ocean Club archiwizuje swoje nagrania z monitoringu?

Na płytach Blu-Ray. Lol:)
W dodatku w scenie gdy Bond wkłada interesującą go płytkę do odtwarzacza to dostajemy chamskie zbliżenie na niebieski krążek z wielkim niebieskim napisem Blu-Ray Disc.:P
Jeden oświecony po którymś tam oglądnięciu już o tym pisał na forum. Ja zauważyłem za pierwszym razem - czy ja wiem czy taki fajny? Zależy jakie kto ma podejście do PP jako takiego, ważne, że w tym wypadku z sensem i nie nachalnie.
Jak dla mnie (a jestem wielkim fanem Bonda, tak filmowego, jak książkowego) Craig daje radę jako 007, jest bliższy zimnemu mordercy z powieści Iana Fleminga. Sam realizm także się sprawdza (na pewno ciut lepiej niż w Batmanie), zresztą nie dziwota, że nań postawiono, bo po Die Another Day ciężko było dalej bawić się w formułę, którą założyli Broccoli i Saltzman, a która za wiele z książkami Fleminga wspólnego nie miała. Oba filmy z Craigem mi się podobały (przy czym QoS bardziej niż CR), czekam na trzecią odsłonę, która może nie powstać, niestety.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •