ďťż

wika

1 i 2 listopada to czas szczególny - odwiedzamy groby naszych bliskich, ale także groby tych, o których słyszeliśmy, których podziwialiśmy, którzy w jakiś sposób zaznaczyli się w naszym życiu. W chrześcijaństwie te dni to także czas wielkiej nadziei, spokojnej refleksji. Dzień Wszystkich Świętych to jak ktoś to ładnie ujął w krótkim zdaniu – to uśmiech nieba w kierunku ziemi, oglądanie nowego mieszkania już przez uchylone drzwi. Ono kiedyś będzie nasze – powiadają.

Kogo chcielibyście wspomnieć w tych dniach? Ja wspominam p. Krystynę Feldman. Za jej pogodę ducha, świadectwo wiary, niezwykłą prostotę życia, radość, życie pełnią. Odeszła w tym roku. Ale szła przez życie tak, że ślady pozostały nawet po jej odejściu...



Dzień Wszystkich Świętych to jak ktoś to ładnie ujął w krótkim zdaniu – to uśmiech nieba w kierunku ziemi, oglądanie nowego mieszkania już przez uchylone drzwi. Ono kiedyś będzie nasze – powiadają.

Dodam jeszcze słowa śp. Jana Pawła II Czas ucieka wieczność czeka.
Refleksja, wspomnienia bliskich w tym dniu sprawiają, że głębiej pojmujemy znaczenie czasu, każda chwila jest ważna ,bo nigdy nie wiemy ile jeszcze nam tych chwil wspólnie spędzonych zostało.


Kogo chcielibyście wspomnieć w tych dniach?
Ja wspominam p. Danutę Rinn za zaraźliwy optymizm, oraz ogromną energię jaką posiadała.

Ja wspomnę mojego dziadka którego nie znałem jednak z tego co wiem i co mówią mi rodzice był dobrym człowiekiem . Zawsze uśmiechnięty,pogodny nawet gdy dowiedział się że jest bardzo chory.
Ja chciałbym wspomnieć zmarłego nie tak dawno ks. prałata Stanisława Gawlika który z moją parafią był związany nieprzerwanie od 1964r.
To pod jego okiem uczyłem się religii, to on przygotowywał nas, tak do Pierwszej komunii św. jak i do bierzmowania, a także uczył m.in. mnie tzw. "ministrantury" którą za tamtych czasów trzeba było umieć w języku łacińskim.
I chociaż czasami bywał surowy, to jednak niemal zawsze otaczały go tłumy wiernych i wdzięcznych mu za wiele rzeczy parafian.

W tych dniach wspominam też zawsze swoich najbliższych zmarłych, a wśród nich szczególnie bliskie mi dwie osoby - mojego tak bardzo młodo zmarłego brata Grzesia i moją mamę która niedługo po jego śmierci poszła jakby za nim....
I chociaż oboje przez swoje ostatnie lata życia ciężko chorowali, to odeszli tak szybko, że nie zdążyłem im powiedzieć nawet części tego, co im powiedzieć chciałem.

Przed chwilą wróciłem z odwiedzin grobów moich najbliższych.
Dziś na cmentarzach panuje taka wymowna cisza, a groby przypominają jakby płonące wieloma kolorami przepięknie przystrojone ogrody.
Może to właśnie ta szczególna atmosfera tych świąt sprawia, że człowiek mając dzięki nim kolejną okazję do refleksji i zastanowienia się nad swoim dotychczasowym życiem, myśli o śmierci z mniejszym strachem lub bez tego strachu, który w większości takim myślom towarzyszy.

Ktoś kiedyś powiedział że:

"Wędrówka po polskich cmentarzach, to jakby dotykanie przeszłości" - i tak właśnie jest.


Też dzisiaj wróciłem z cmentarza.
Taka mała refleksja.
Na cmentarzu w rodzinnej miejcowości mego Ojca stoi chyba najstarszy pomnik na cmentarzu. Pomnik z przed Powstania Styczniowego. Właściciele ziemscy. I co? Nikt już o nich nie pamięta.
Zyli, kochali się, żenili, a później odeszli w niepamięć.
Aż chce się wznieść modlitwę za tych, o których już nikt nie pamęta.
Zrobiło się dość osobliwie toteż chciałbym podzielić się z Wami krótką historią. Będąc na kontrolnych badaniach jakiś czas temu poszłam odwiedzić znajomą, z którą miałam przyjemność przebywać razem w szpitalu. Bardzo ucieszyła się na te odwiedziny, rozmawiałyśmy długo głównie o jej przyszłych planach.. Na koniec naszej rozmowy powiedziała dziękuję ci Magdo, ze dałaś mi odrobinę nadziei, choć wiem, że nie mam zbyt wiele czasu.. Poczułam wówczas ogromny smutek, bezsilność i bezradność, bo ja również wiedziałam, że moja znajoma jest w beznadziejnej sytuacji. Kilka dni potem odeszła.
Mimo, iż nie znałam tej osoby zbyt dobrze to staram się pamiętać w moich modlitwach o tej dzielnej kobiecie, ona też mi wiele pomogła.
W tym temacie aż trudno nie zacytować księdza Twardowskiego: " Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą"... Może to nietypowe ale święto Wszystkich Świętych i Zaduszki to moje ulubione święta w roku. Chyba ta cała atmosfera zadumy, ten brak kiczu ( jak w przypadku Bożego Narodzenia i Wielkanocy) tak mi się podoba. Ale jednocześnie mam świadomość, że to już nie długo- wszak dynie, czaszki i czarownice zdobywają u nas coraz większą popularność. Czy za kilka lat zamiast Wszystkich Świętych będzie Helloween...? Moje refleksje z cmentarza są smutne. RA wspominał o wymownej ciszy jaka panowała nad grobami, ja zauważyłam coś całkiem innego: koło grobów zbiera się gromadka ludzi ( członkowie rodziny którzy dawno się nie widzieli, znajomi itp) i zamiast z cichą refleksją zapalić znicz i zmówić modlitwę zaczynają sobie radośnie rozmawiać, całkiem jak przy stole. Odnoszę wrażenie, że to jakieś przyjęcie, rodzinne spotkanie, a przecież to cmentarz na który wielu ludzi chodzi tylko raz w roku. Nawet ten jeden raz w roku nie potrafią poświęcić chwili nad grobem na wspomnienie zmarłych.
Dzisiaj byłem na cmentarzu u dziadka. Stoję przy grobie pomodliłem się z tata za dziadka nagle patrzę jeden mężczyzna przy grobie rozmawia przez telefon i pali papierosa. Pomyślałem zero kultury. Nie dość ze rozmawiał głośno to jeszcze ten papieros ..
Czasami bywa tak niestety, że jedynym miejscem spotkań niektórych rodzin są właśnie cmentarze, bo przez wszystkie inne dni w roku owe rodziny jakoś nie mają dla siebie czasu.
Tłumaczone jest to przede wszystkim brakiem czasu, a to z powodu: pracy zawodowej, która nas pochłania, obowiązków rodzinnych (dom żona, mąż, dzieci...), czasami tłumaczymy się sztucznymi problemami, które nas rzekomo prześladują....itp.
No i przychodzi wreszcie (dla niektórych niestety, wreszcie), taki dzień zwany dniem Wszystkich Świętych, w którym już nie wypada wręcz pominąć spotkania z rodziną, a to w większości, dlatego, że niektórzy z nas już za życia kalkulują na zimno:

- lepiej z nimi nie zagrywać za życia, bo się mogą na nas zemścić po śmierci...

Efekt tych kalkulacji jest taki, że rodzina, która spotyka się przy grobach swoich najbliższych, pomimo wzajemnej niechęci w wielu przypadkach, obściskuje się, obcałowuje wzajemnie...ba...nawet ten i ów jakową łzę uroni na widok tego drugiego...
Bywa czasami też tak, że po tych "cmentarnych rytuałach" nie starcza już czasu na zwykłą modlitwę, a to, dlatego, że znów czas zaczyna naglić, a przecież zostało jeszcze wiele grobów do "oblecenia".

Opisując to wszystko chciałem pokazać pewien rodzaj ludzi, dla których wszystko jest rzeczą wymierną, a cała reszta uważanych przez nich, na co dzień owych życiowych detali, jest głównie kwestią czasu, którego nie można zbyt wiele tracić stojąc na przykład bezsensownie nad grobami swoich przodków, bo ci już nam nic nie dadzą, ani w niczym nie pomogą.
Dlatego ten człowiek, którego widział na cmentarzu shadowstorm zaczyna być niestety, coraz częstszym zjawiskiem jakiejś niepojętej dla mnie "mody"?..."luzactwa"?...bezkompromisowości?....

Dla nas, jako ludzi potrafiących czcić nasze pradawne tradycje, nawet cała grupa takich "luzaków" niema większego znaczenia i z pewnością to nie oni będą nam zmieniać nasze przekonania.

Tak, więc na koniec wypada chyba powiedzieć:

- pamięć przodków czcijcie, na durni uwagi nie zwracajcie!....i to właściwie byłoby wszystko.

P.S.

Jeśli swoimi spostrzeżeniami odeszliśmy zbyt daleko od zamierzeń powyższego tematu, to przepraszam w tym miejscu jego autora.
Myślę jednak, ze warto jest podzielić się też czasami takimi naszymi spostrzeżeniami, jakie zostały przedstawione powyżej.

Pozdrawiam.
Dla mnie, oprócz wizyt grobów bliskich jest to też czas pogrzebów. Moi sąsiedzi stracili młodo córkę, inni bratanka w tym samym wieku. Jest to bardzo trudny okres, zeszwąd można usłyszeć: Dlaczego? Byli przecież tacy młodzi!

Może warto wtedy też zastanowić się nad własnym życiem. Czy my jesteśmy gotowi umrzeć? Czy żyjemy tak, by śmierć nie była tylko czarną dziurą?
To ogromna tragedia.
Ból po stracie najbliższych jest nie do opisania, jednak ci, którzy wierzą, mają również nadzieję, że wszyscy, którzy odeszli przebywają tam, gdzie bardziej ich potrzebowano.. i są tam szczęśliwi. Trudno dodać otuchy w ciężkich chwilach, bo rozpacz przygniata.
Usłyszałam niedawno od życzliwej mi osoby kilka słów, które utkwiły w mojej pamięci,,codziennie należy być gotowym do spotkania z Bogiem’’ i w pełni się zgadzam z tymi słowami, staram się nie szukać odpowiedzi na pytanie,,dla czego’’ tylko ufam, że jeśli już mój czas nadejdzie, to będę gotowa.

Może warto wtedy też zastanowić się nad własnym życiem. Czy my jesteśmy gotowi umrzeć?
To jest chyba najtrudniejsze pytanie bo czym jest tak naprawdę śmierć? Sam chciałbym kiedyś zebrać się na taką odwagę i przyznać to iż jestem gotowy na spotkanie ze śmiercią…

Święto zmarłych to dla mnie czas przypomnienia sobie o bliskich których już nigdy nie zobaczę. Bardzo cenię sobie ten okres bo często w życiu codziennym nie mam czasu ażeby odwiedzić kilka cmentarzy i zapalić świeczkę swoim krewnym. Co ciekawe podczas tych świąt bardzo często spotykam jakąś daleka lub nawet bliską rodzinę z którą nie mam kontaktu.
Święto zmarłych i cały listopad jako miesiąc pamięci za zmarłych to dla mnie czas zadumy nad własnym życiem....rozmyslaniem, którego myślą przewodnią jest łacińska sentencja "vanitas vanitatum et omnia vanitas"....

Śmierć...chyba każdy odbiera ją indywidualnie...czym jest dla mnie? Przejściem do innego życia...
Ja ostatnio zauważyłam, że dla wielu ludzi 1 listopada to święto bardzo smutne, bo przypomina o smierci i tak dalej, a nasza wiara mówi o tym, że powinien to być dzień radosny, bo przecież co, którzy zmarli poszli do lepszego świata.

Ja osobiście w te dni wspominam mojego Dziadka. Bardziej niż wspominam to myślę o nim, bo zmarł kiedy miałam 3 lata, i pamiętam tylko szczątki, ale wiem, że był bardzo dobrym człowiekiem. Znam go z opowiadań Mamy, czy Cioci.

Wspominam tych, którzy wywarli na mnie jakiś wpływa, a już ich nie ma wśród nas. Na przykład opiekunkę mojej grupy w ognisku teatralnym, która w wieku 26 lat przegrała życie z chorobą, czy wspaniałych artystów, którzy mieli ogromny wpływ chociażby na rozwój polskiej kinematografii, czy muzyki (chociażby Czesław Niemen, przewspaniały muzyk).
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •