ďťż

wika

Lech Wałęsa opublikował dokumenty dotyczące jego osoby i działań SB wobec niego. Na postawie tych dokumentów można zauważyć, że władza chciała go bardzo szybko skompromitować w gronie działaczy solidarnościowych. W dość niekorzystnym świetle jawi się jednak główna oponentka L. Wałęsy - Anna Walentynowicz. Na ile świadomie, a na ile nieświadomie pozwoliła sobą manipulować w rozgrywce SB z Wałęsą? Dzisiejsza wypowiedź tej pani, jakiś osobisty chyba uraz do Wałęsy, wyraźnie pokazuje, że SB potrafiła zasiać nieufność do Wałęsy i skutecznie dyskredytować w środowisku. Na pewno i sam Wałęsa nie jest bez winy, że wielu ludzi Solidarności uważa go dziś za karierowicza, który zdradził Solidarność. Ale te dokumenty także rzucają nowe światło, a przynajmniej pokazują mechanizm dyskredytowania jego roli.


Owszem, ale zarzuty wobec Wałęsy dotyczą lat 70., a ujawnione dokumenty pochodzą z lat 80. I chyba dlatego Anna Walentynowicz wciąż jest przekonana o winie Lecha Wałęsy. A swoją drogą, czemu były prezydent tak bardzo zwlekał z ujawnieniem akt? Nie chodzi mi tu o żadną teorię spiskową, ale o wyjaśnienie wszystkich aspektów.
dla mnie też Wałęsa jest postacią mimo wszystko niejasną. Natomiast te dokumenty, które zostały ujawnione, wyraźnie pokazują, że SB bardzo skutecznie chciała zdyskredytować Wałęsę i A. Walentynowicz dała się w to wmanewrować. No cóż, najlepszym sposobem byłoby przedsatwienie faktów, jeżeli takie są, dokumentów, dotyczących współpracy Wałęsy, niewiadoma teczka Bolka kryje się długim cieniem. Natomiast obrzucanie inwektywami może spowodować, że to wiarygodność A. Walentynowicz mocno ucierpi.
Tutaj się z Tobą zgodzę. Obecnie Walentynowicz nie ma jasnych dowodów ani poszlak, a mówiąc o Wałęsie jako o zdrajcy świadczy o jej niepohamowanym oburzeniu. W tak delikatnych sprawach należy jednak powściągać swoje nerwy i ewentualnie szukać dalszych danych. Choć niektórzy historycy też mają wątpliwości względem Wałęsy...


Największym dowodem winy że L.W. współpracował z SB jest właśnie obalenie rządu Jana Olszewskiego. Tylko w ten sposób prezydent mógł skutecznie unieszkodliwić A. Macierewicza, który chciał przedstawić opini publicznej listę agentów SB-członków rządu (z Lechem Wałęsą na czele), posłów i senatorów którzy w czasach PRL-u podpisali deklarację współpracy ze służbami specjanymi PRL.
nie wyciągałbym tak daleko idących wniosków, bo poza listą prawdopodobnie nie było żadnych dokumentów. Podobnie jak z raportem o likwidacji WSI także i wówczas mogły być błędy. Chciałbym jednak, by rzeczywiście osoby, które zarzucają Wałęsie współpracę nie posługiwały się tylko argumentem siły, ale użyły siły argumentu - choćby jeden dokument, który potwierdzałby jego winę. Jak na razie nic takiego nie zostało przedstawione, natomiast z dokumentów opublikowanych w bardzo mało ciekawym świetle ukazana jest p. Walentynowicz, która ewidentnie pozwoliła na manipulowanie sobą i stała się bardzo użytecznym narzędziem w rękach SB przeciwko Wałęsie. Prawdopodobnie nie była tego świadoma.
W tej chwili trudno rozeznać się w tym, o co chodzi zwaśnionym stronom.

Jednym z zarzutów zarzucanym Wałęsie przez p. Walentynowicz i jej stronników jest to, że będąc prezydentem PR, wykorzystał swoje przywileje i ukradł z zasobów IPN kompromitujące go dokumenty które następnie przy pomocy byłych ubeków jacy go wówczas otaczali, spreparował je, pozmieniał w nich co było trzeba, a teraz próbuje odwracać własne łajdactwa przeciw swoim byłym przyjaciołom.

Słyszałem wczoraj wywiad z p. Walentynowicz którą chyba kompletnie nerwy poniosły.
Ale jest ona już dość sędziwą kobietą, więc traktuję to jako jej akt desperacji na słuch o tych podłościach które jej samej podobnie jak i jej przyjaciołom usiłuje się zarzucić.

Co do Wałęsy?...to od dnia kiedy to nasz "bohater" który (jak twierdzi do dziś, SAM wypędził owe dywizje radzieckie stacjonujące od czasu zakończenia II.W.Ś. na terenie RP), podał rękę swojemu wrogowi i prześladowcy nazwiskiem Aleksander Kwaśniewski, pozostał i pewnie pozostanie tylko owym cienkim Bolkiem...i nikim więcej.

Jeśli jest coś na rzeczy w tej kolejnej awanturze pomiędzy byłymi przywódcami "Solidarności", to być może będzie tak:

- albo Wałęsa i jego poplecznicy, albo Walentynowicz i jej poplecznicy.

A tak nawiasem mówiąc, to chciałbym poznać wreszcie faktycznych popleczników każdej ze stron, bo ta była "Solidarność" z każdym nowym "odkryciem" zaczyna nam coraz bardziej blednąć.
Napewno moje zdanie będzie dość szokujące.

Uważam że większość z przywódców opozycji była płatnymi agentami SB (m in. L. Moczulski lider KPN). Próbowano w ten sposób kontrolować poczynannia Wolnych Związków Zawodowych, niestety "wiatr przemian" był zbyt silny aby w pełni kontrolować zniewolony naród. Liderzy opozycji-agenci SB stali się przełożonymi swoich własnych oficerów prowadzących. Doszło do precedensowego porozumienia pomiędzy kierownictwem opozycji a wierchuszką PZPR-owskiej władzy: oddajemy Wam bezkrwawo władzę ale za to nie będziecie nas rozliczać, pozwolicie nam stworzyć prywatne interesy.

No stało się, nie było "polowań na czarownice", "odkreślono przeszłość grubą kreską".

Kiedy Polska usłyszała o "Liście Macierewicza" na posłów większości ugrupowań politycznych padł blady strach ( z prezydentem na czele!). "Lista" była niewygodna dla wszystkich: zarówno dla agentów jak i etatowych funkcjonariuszy SB.
Mamy wypowiedź Antoniego Dudka z IPN, wyraźnie wskazującą, że jednak Wałęsa nie jest do końca uczciwy w publikowaniu dokumentów: przyznaje, że Lech Wałęsa nie opublikował jeszcze wszystkich dokumentów, jedynie 500 z siedmiu tysięcy zgromadzonych na jego temat przez IPN. Jednak dokumenty, dotyczące "Bolka" znajdowały się w części, którą już opublikował, co - zdaniem Dudka - świadczy o tym, że dokonał selekcji. A zatem dobór publikowanych materiałów, manipulacja, by pogrążyć p. Walentynowicz? Skoro jednak Wałęsa otworzył karty, to pewnie nie uda mu się zataić tego, co w IPN na temat działań TW Bolka się znajduje. Poczekajmy na dalszy bieg wypadków, ale chyba dążąc do samooczyszczenia p. Wałęsa popełnił błąd.
Edward,


A zatem dobór publikowanych materiałów, manipulacja, by pogrążyć p. Walentynowicz? Skoro jednak Wałęsa otworzył karty, to pewnie nie uda mu się zataić tego, co w IPN na temat działań TW Bolka się znajduje. Poczekajmy na dalszy bieg wypadków, ale chyba dążąc do samooczyszczenia p. Wałęsa popełnił błąd.

Myślę że p. Wałęsa przedobrzył na całej linii.
Być może nie tak wyobrażał sobie swoją przyszłość.
Jeśli tak, to zawiedli go kolesie esbecy którym chyba za bardzo zaufał i uwierzył.
Tymczasem wygląda na to, że nie udało sie pogrążyć p. Walentynowicz i p. Gwiazdów.

Ciekawe rzeczy dzieją się też wokół osoby niejakiego Władysława Frasyniuka...ale to już inny temat który pewnie niebawem poruszymy.

To, co mówimy tu o L. Wałęsie póki co nie jest żadnym osądem nad jego osobą, tylko wyrażeniem naszych indywidualnych opinii.

W myśl starej zasady mówiącej że:

- uczciwość i prawda żadnej krytyki się nie boi...chcemy przede wszystkim uwierzyć w tego naszego rzekomego "wyzwoliciela", albo zamknąć jego sprawę, odsyłając go do lamusa naszej historii z klauzulą "niechlubne"....

P.S.

To ostatnie zdanie powyższe jest dla tych, którzy zaczną w tym temacie z nami dyskusję.

Mamy wypowiedź Antoniego Dudka z IPN, wyraźnie wskazującą, że jednak Wałęsa nie jest do końca uczciwy w publikowaniu dokumentów: przyznaje, że Lech Wałęsa nie opublikował jeszcze wszystkich dokumentów, jedynie 500 z siedmiu tysięcy zgromadzonych na jego temat przez IPN. Jednak dokumenty, dotyczące "Bolka" znajdowały się w części, którą już opublikował, co - zdaniem Dudka - świadczy o tym, że dokonał selekcji. A zatem dobór publikowanych materiałów, manipulacja, by pogrążyć p. Walentynowicz?

Niesłychane! Lech Wałęsa wcześniej uważał że wszystkie dokumenty na temat jego współpracy z SB zostały spreparowane, a teraz sam się nimi posługuje aby udowodnić swoją niewinność

Ciekawe dlaczego Lech Wałęsa nie oddał wszytkich materiałów które zabrał z archiwum IPN
Ja bym raczej powiedział że Lech Wałęsa mógł być nieświadomym współpracownikiem SB.
Co prawda jestem młody, tamtych czasów nie pamiętam, ale po wypowiedziach i zachowaniu byłego prezydenta mogę powiedzieć że nie należy on do osób inteligentnych. Dlatego agent SB (osoba inteligentna) mogła bez problemu, pokierować L.W bez zbytniego wysiłku. Uważam też, że nawet gdyby Wałęsa był agentem bez problemu mógł zniszczyć dowody swojej winy(podczas swojej prezydentury). Moim zdaniem też po obradach Okrągłego Stołu posiadał poparcie ,, Starej Gwardii"(chodzi o to że ,,Stara Gwardia" najbardziej się wzbogaciła podczas prywatyzacji zakładów itd. ośmielę się nawet powiedzieć, że zmiana systemu była im na rękę).

Może jestem stronniczy, ponieważ nie znoszę Lecha Wałęsy(przez jego zachowanie, prezencję, wypowiedzi i czytanie z kartki 3 zdań podczas obchodów 25-lecia NSZZ) i naprawdę dziwię się jak ludzie mogli dopuścić go do władzy!! Do tej pory, gdy moi rodzice narzekają na jego wypowiedzi to im przypominam, że glosowali na niego 2-krotnie i zarzucam im ślepotę.
Po raz kolejny odsyłam Was do filmu pt. „Plusy dodatnie, plusy ujemne”. Tam właśnie ukazana jest po części osobowość Lecha Wałęsy i jego zachowanie w okresie tworzenia się WZZ.
Autor filmu przedstawia świadków którzy to mówią o tym, że Lech Wałęsa współpracował z SB. Otwarcie mówią to jego dawni koledzy ze stoczni, Henryk Jagielski i Henryk Lenarciak, którzy to doznali wielu nieprzyjemności z bezpieką po raportach Bolka. Zaprezentowano w owym filmie także kilka dokumentów które były sprawozdaniami z pracy TW „Bolka”.
Małżeństwo Gwizdów przyznali, że Wałęsa podobno kiedyś na jakiejś imprezie wygadał się im iż prowadzi z SB rozmowy. Nie było to jednak pierwszy raz podobno kiedy Wałęsa otwarcie mówił że rozmawia z SB. Miał on ponoć nawet namawiać swoich kolegów ażeby także rozmawiali z bezpieką bo to sprawi iż nie będą przetrzymywani po 48 godzin w niewygodnej celi, a dostana wygodne pomieszczenie i .. papierosy.
Ciekawa w tym filmie jest także relacja Wyszkowskiego który to twierdzi ze kiedy Wałęsa przyszedł na pierwsze spotkanie do WZZu zaproponował ażeby wysadzać w powietrze posterunki MO.
Film ów został stworzony być może i na podstawie wielkiej nie chęci do samego Wałęsy… ale najbardziej szokujące były jak dla mnie ostatnie kilka minut owego tworu gdzie to zapytano Wałęsę wprost czy był agentem. Pokazano mu raporty TW „Bolka” i zapytano go jak się do nich odnosi. Wałęsa wyraźnie zdenerwowany nie patrząc na treść podarł owe papiery a następnie wygłosił parę zdań które brzmiały mniej więcej tak: „jak pan śmie mnie o to pytać?! To hańba. Nawet pan nie pomyśl że Wałęsa mógł być po tamtej stronie. Pomyślenie jest zbrodnią przeciwko mnie!” po wielkim wzburzeniu Wałęsa odszedł w złości od kamery a następnie w oddali słychać jak mówi do swojej sekretarki „jak może śmieć spytać mnie, który pokonał komunizm!”. To chyba nie wymaga komentarza.

Czy Wałęsa była agentem SB?? Być może nigdy się tego nie dowiemy. Wynika to też między innymi z tego ze większość Polaków chce wierzyć w mitologię Wałęsy. Ujawnienie ewentualnej „prawdy” przyniosłoby im pewnie więcej start moralnych niż korzyści.
Ludzie jednak nie mogą żyć w ciągłej schizofrenii. Z jednej strony słyszą o Wałęsie jako o herosie, a z drugiej strony słyszą ludzi którzy zarzucają mu agenturę. Co więc maja o tym sadzić zwykli ludzie??
Bardzo bym sobie jednak kiedyś życzył ażeby wszystkie aspekty z życia Lecha Wałęsy zostały rozstrzygnięte. Ażeby było wiadomo co jest białe a co czarne. I naprawdę nie chciałbym usłyszeć o Wałęsie Jako agencie SB o pseudonimie „Bolek”…
Szanowni Dyskutanci!
O tym, że L. Wałęsa współpracował z esbecją świadczą poszlaki (kserokopie dokumentów, np. pokwitowań wzięcia pieniędzy od esbecji przez agenta "Bolka" - to jednak nie oryginały i żaden z grafologów nie podejmie się ich ekspertyzy, a oryginały zaginęły w niejasnych okolicznościach), ale dość mocne poszlaki. Np. fakt, że na czele komitetów strajkowych w siepniu/wrześniu 1980 r. w Szczecinie (Marian Jurczyk - TW "Święty", wcześniej TW "Kolómb") i w Jastrzębiu (Jarosław Sienkiewicz) stali agenci esbecji, to dlaczego w Gdańsku miało być inaczej, choć mogło być inaczej.
Obalenie rządu Olszewskiego w momencie ujawnienia agentów esbecji (słowa Wałęsy: "Panowie, wy nie wiecie jako oni daleko zaszli. Ja nie mogę ich jutro wpuścić do biura. Musimy ich usunąć teraz, natychmiast!").
Słowa Antoniego Dudka o tym, że L. Wałęsa opublikował jedynie wygodne dla niego dokumenty.
No ale to wszystko tylko poszlaki.
Jeśli Lech Wałęsa był agentem esbecji, to dowody jego współpracy są pewnie w Moskwie, bo jak stwierdzał protokół z rozwiązania WSI, pełną listę agentów peerelowskich służb specjalnych szef WSI gen. Buła przekazał w 1990 r. czy 1991 r. do Moskwy.
Cała śmietanka solidarności przy okrągłym stole to agenci, którzy umówili się z SB jak podzielić się Polską po wprowadzeniu demokracji, ustalono to w Magdalence. Wałęsa był agentem tak jak i Michnik, Mazowiecki, Geremek, Kuroń itd itp
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •