wika
Nowe rozporządzenie MEN-u wprowadza na razie możliwość zrezygnowania przez szkoły z tradycyjnego dziennika lekcyjnego na rzecz dziennika elektronicznego. Czy to pomysł dobry?
Na pewno umożliwi rodzicom bieżący wgląd w oceny dzieci, nieobecności i spóźnienia. Bez konieczności udawania się do szkoły. Może poprawić kontakt rodziców z nauczycielem. Co sądzicie o tym pomyśle?
Fajny pomysł, przed rodzicami teraz już się nic nie ukryje Całe szczęście, że zdążyłam skończyć szkołę, zanim powstał ten pomysł Mam tylko wątpliwości co do tego jak będą się posługiwać takim dziennikiem rodzice, którzy nie mają dostępu do sieci? Czy to czasem nie będzie tak, że mimo wszystko będą się musieli fatygować do szkoły?
na pewno tak, zresztą przypuszczam, że jeszcze trochę czasu upłynie, zanim samorządy przyjmą to rozwiązanie w szkołach na swoim terenie. Oczywiście, tam gdzie nie ma dostępu do sieci, rodzic w szkole dowie się o ocenach na takiej samej zasadzie, jak dotychczas.
Wielki Brat czuwa. Biedna dziatwa szkolna
Mnie osobiście nie podoba się to rozwiązanie. Zbyt odhumanizowane i nie pozostawia pola do popisu uczniom
A przecież te wszystkie lewe zwolnienia, podrobione podpisy, niby nie ma czym tu się chwalić, ale to część szkolnego życia. Wspominana latami
Tak jak nie podoba mi się rejestracja danych kibiców przed wejściem na mecz, tak i elektroniczny dziennik. Zbyt łatwo dajemy sobie nakładać obroże i zbyt łatwo przychodzi państwu wprowadzanie coraz bardziej szczegółowej kontroli.
W imię wydumanych zagrożeń zresztą.
Przy okazji. Może założymy wątek wspomnień szkolnych ? Tych najbardziej dziwnych i nieprawdopodobnych ?
Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia - z perspektywy rodziców takie rozwiązanie jest jak najbardziej korzystne i wygodne, dla uczniów już trochę mniej, ale przecież tutaj chodzi o ich dobro, prawda?
uczeń również ma wgląd bieżący w to, jakie ma oceny, nieobecności, spóźnienia, może zawsze przypomnieć sobie ważne terminy. Więc nie jest tak źle.
A co do wielkiego brata - chyba wszystko zależy od tego, z jakim nastawieniem rodzice będą zaglądać do dziennika elektronicznego. Można dzięki temu budować pozytywne relacje, a można bawić się w policjanta, który tylko czyha, by wlepić mandat. Dla mądrego rodzica pojawienie się negatywnej oceny nie będzie tragedią - każdy ma prawo do słabszego dnia. Jeżeli takich ocen jest kilka, zawsze można w miarę wcześnie wesprzeć, a rozpoznanie sytuacji dopiero pod koniec roku może być bardzo bolesne, bo i pomóc wówczas jest dość trudno.
Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia - z perspektywy rodziców takie rozwiązanie jest jak najbardziej korzystne i wygodne, dla uczniów już trochę mniej, ale przecież tutaj chodzi o ich dobro, prawda?
Zaczynasz myśleć jak rodzic ?
Zaczynasz myśleć jak rodzic ?
A czemu nie? W końcu ile można myśleć jak dziecko? Znając siebie i swoje numery wolałabym by moje dziecko ich nie powielało
Ja nie byłam grzecznym dzieckiem, nie ma co kryć. Rodzice mi ufali, więc wystarczało im to, że przynosiłam dobre oceny i świadectwa z paskiem, nie wnikali w to, co robię w szkole i czy w ogóle do niej docieram, a to był błąd, bo zaufanie dobre, ale kontrola lepsza i gdyby trochę mnie prześwietlili, to raz, że im by pewnie włos stanął na głowie, ale dwa - może nie pakowałabym się w takie problemy, w jakie się pakowałam
Jestem jak najbardziej za tym, że dzieciom zostawiać swobodę, bo wiem jak bardzo ważne są w życiu te momenty, kiedy nie krępuje smycz rodzica, kiedy można samemu podjąć jakąś decyzję i się na niej przejechać, ale niech ta swoboda nie dotyczy szkoły. Dzieci mają przykładnie chodzić na zajęcia i się uczyć, a kombinować etc. niech się uczą w wolnym czasie
A czemu nie? W końcu ile można myśleć jak dziecko?
Ja widzę jeszcze etap pośredni, ale widać u Ciebie pewne sprawy wyglądają inaczej
Jestem staroświecki. Wolę tradycyjne, "papirzane" dzienniczki Dzienniczki to już dawno wyszły chyba z obiegu. Przynajmniej widzę jak to wygląda na przykładzie mojej siostry, która ani w podstawówce, ani w gimnazjum nie posiadała dzienniczka. Teraz modne są tzw. Karty ocen rozdawane na zebraniach czy konsultacjach z rodzicami.
Co do elektronicznego dziennika, to uważam że to dobry pomysł. Uczniowie są różni, czasami popadają w kłopoty, z których sami nie są w stanie się wykaraskać. Na pewno taka możliwość kontroli będzie przez młodzież negatywnie odbierana, ale ja się tym już nie mam zamiaru przejmować. Jestem już po drugiej stronie.
Elektroniczny dziennik funkcjonował u mojej siostry w gimnazjum (oczywiście odpłatnie). Z tego co wiem spełniał swoje zadania, a rodzice mogli w porę zareagować kiedy to np. jakiemuś uczniowi przytrafiło się kilkanaście dni absencji na zajęciach…
Pomysł z e-dziennikiem bardzo mi się podoba. Co prawda nie byłabym zachwycona gdyby to moi rodzice mieli w pewnym okresie bezpośredni wgląd w moje postępy.. zawsze pozostawała szansa, że gorsze oceny zdąży się poprawić do czasu wywiadówki. Tutaj sprawa jest jasna – rodzic wchodzi i widzi wszystko. Z drugiej jednak strony patrząc na to z dzisiejszej perspektywy myślę sobie, że taki dziennik mógł pomóc. Miałam w pewnym okresie liceum pewien problem związany z obecnościami z powodu stresu nowa szkołą etc. Myślę, że gdyby rodzice od razu wychwycili taką sprawę, wrzód zostałby przecięty od razu.
Podsumowując więc sądzę, że dziennik elektroniczny to dobra sprawa. Wielu uczniom może pomóc, poprzez stałą kontrole rodzica. Z pewnością ja chciałabym mieć taką kontrolę, by móc pomóc swojemu dziecku gdy coś złego zaczęłoby się dziać.
Jestem tylko ciekawa, czy taki dziennik byłby odpłatny czy darmowy. Jestem ciekawa jeszcze jak ze względu na brak pieniędzy w polskich szkołach na przysłowiową kredę, ma wyglądać wprowadzenie takiego dziennika. Jak sądzę wiąże się to z pewnymi kosztami, które jak sądzę pokryją jak zawsze rodzice.. ?
w mojej szkole dziennik funkcjonuje już od zeszłego roku. Koszt dla rodziców to 20 zł na rok, w przypadku większej ilości dzieci 30. Wychodzi zatem około 1.70 na miesiąc. Mniej niż codzienna gazeta...
Ja niestety dołączę do tych co to jeszcze myślą jak dziecko . Pamiętam, że owszem we wczesnej podstawówce coś takiego było jak dzienniczek, ale potem jakoś szybko to wyszło z użycia. Nie miałem więc szczęścia doświadczyć działania tej instytucji na sobie, i chyba dobrze. Taka inwigilacja nie wydaje mi się dobra, ale może taki już jestem i każdy ma prawo mieć tutaj własne zdanie.
Taka inwigilacja nie wydaje mi się dobra, ale może taki już jestem i każdy ma prawo mieć tutaj własne zdanie. Generalnie rzecz biorąc nie widzę tutaj jakiegoś przekraczania granicy w stronę inwigilacji. Myślę po prostu, że w dobie cyfryzacji, e-dzienniki to postęp ducha czasu.
Cały system w wybranych szkołach się sprawdza więc chyba warto wprowadzić takie rozwiązania na powszechną skalę.
Rodzice którzy nie maja jakiś problemów z dzieciakiem na pewno nie będą sobie zawracać głowy codziennym sprawdzaniem swojej pociechy. Ważne byłoby tez to ażeby rodzice sami decydowali czy chcą skorzystać z takiego dobrodziejstwa czy może woleli by jednak tradycyjne metody typu wywiadówka etc. nic
e-dziennik nie eliminuje spotkań nauczyciela z rodzicem w rzeczywistości. Można powiedzieć, że jest nawet częstszy kontakt, bowiem wiadomość dociera wcześniej niż na wywiadówce.
Rodzice którzy nie maja jakiś problemów z dzieciakiem na pewno nie będą sobie zawracać głowy codziennym sprawdzaniem swojej pociechy.
Ja to czy bym miała problematyczne dziecko, czy nie, to i tak bym sprawdzała codziennie, wszak zaufanie dobre, ale kontrola lepsza