ďťż

wika

O feldmarszałku Rundstedtdzie przeczytałem między innymi:

Karl Rudolf Gerd von Rundstedt (urodzony 12 grudnia 1875 w Aschersleben w Saksonii-Anhalt (Prusy) - zmarł 24 lutego 1953 w Hanowerze) niemiecki feldmarszałek z czasów II wojny światowej.

Do armii niemieckiej wstąpił w roku 1893, a w roku 1902 dostał się do elitarnej Akademii Wojskowej. Brał udział jako oficer w I wojnie światowej w sztabie generalnym na froncie wschodnim (w Turcji) i zachodnim (we Francji). Wojnę zakończył jako major i dowódca sztabu w dywizji. W okresie międzywojennym jego znaczenie i pozycja w Reichsweherze rosły. W roku 1927 otrzymał stopień generała majora, w marcu 1929 generała porucznika, natomiast w roku 1932 roku został mianowany dowódcą 3 Dywizji Piechoty. W październiku 1938 roku uczestniczy w zajmowaniu przez Niemców Sudetów. W listopadzie 1938 roku odszedł w stan spoczynku, ale w sierpniu 1939 roku powrócił do służby. W czasie kampanii wrześniowej dowodził Armią "Południe".

W kampanii francuskiej Rundstedt był dowódcą Grupy Armii "A", która w maju 1940 roku odegrała istotną rolę w przełamaniu linii alianckiej obrony. 19 lipca 1940 został awansowany do stopnia feldmarszałka. W tym okresie był zaangażowany w planowanie Operacji "Lew morski", mając dowodzić wojskami lądowymi. Gdy zrezygnowano z jej realizacji, przejął dowodzenie całością wojsk okupacyjnych i zarządzał budową umocnień nadmorskich w Holandii, Belgii i Francji.

Jednak chodzi mi o to kim ów człowiek był naprawdę?.
Ile w jego osobie było starego doświadczonego oficera i stratega?..a ile pospolitego nazisty który na krytykę wodza III Rzeszy pozwalał sobie dopiero wówczas gdy spostrzegł że wojna jest już przegrana.
W jednym z artykułów wyczytałem że Rundstedt nie zabijał Żydów z przekonania czy nienawiści.
A więc można by się pokusić o założenie iż Żydzi jako ludzie byli mu obojętni?.


Witam.

Zadałeś pytanie na które trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi.

Świetnie wyszkolony oficer, uczestnik I w. ś. oficer w Wielkim Sztabie Generalnym, podczas II w. ś dowódca który odnosił największe sukcesy w latach 1939 – 1941.
Człowiek honoru, przestrzegający prawa, w tym międzynarodowego, posiadający odwagę cywilna (w ścisłym prywatnym gronie),. Wierny żołnierz, nie splamił swojego honoru zdradą czy wykonywaniem „zbrodniczych rozkazów”.
Po prostu wzór do naśladowania.
Uff... to wersja oficjalna w krajach tzw. „demokratycznych”.

Teraz może dla przypomnienia kilka faktów:

Po wojnie przesłuchiwany w sierpniu 1946 r. w Norymberdze, na pytanie „Jaki był stosunek kierownictwa wojskowego do polityki zagranicznej i wewnętrznej”, odpowiedział – „My generałowie nie zajmowaliśmy się polityką (...) Do partii wyższa generalicja odnosiła się negatywnie lub obojętnie, do kwestii żydowskiej zdecydowanie negatywnie”.
Jak wielu innych był „zaskoczony” planami Hitlera o rozpoczęciu działań wojennych. Jeżeli chodzi o tzw. „zbrodnicze rozkazy”, to wyżsi oficerowie nie brudzili sobie rąk.

styczeń 1933
Nie miał nic przeciwko przejęciu władzy przez NSDAP, gdyż jak sam stwierdził po wojnie:
„Pochwalaliśmy równouprawnienie, [ma na myśli anulowanie traktatu wersalskiego], do którego Hitler dążył, i które w końcu osiągnął, pochwalaliśmy również to, co w ruchu narodowosocjalistycznym było dobre (...) w większości zgodne ze staropruską ideologią”.

lipiec 1934
Z zadowoleniem przyjmuje rozpraw z kierownictwem SA – likwidacja ewentualnej konkurencji dla armii.

luty 1938
Nie robi nic w sprawie generała Fritscha, mimo ze jako dziekan korpusy oficerskiego rozmawia na jego temat z Hitlerem, m. in. rozważając sprawę jego następcy.

wrzesień 1939
W wojnie z Polską, w pasie działania GA „Południe” której był dowódcą, doszło do wielu zbrodni wojennych w wykonaniu żołnierzy Wehrmachtu. Nie wykazywał też najmniejszego zainteresowania działalnością grup operacyjnych SS i SD, na podległym mu operacyjnie terenia.
Podczas oblężenia Warszawy, Rundstedt zaproponował w Naczelnym Dowództwie bombardowanie miasta bombami zapalającymi w celu szybszego złamania oporu obrońców – chodziło mu tylko o zaoszczędzenie krwi niemieckiej.
Jako kolejny sposób złamania woli walki, uznał uniemożliwienie ucieczki ludności cywilnej z oblężonego miasta. Wydał rozkaz, by „strzelać do każdego, kto zbliży się do wojska”.

wojna z Rosją 1941
Co Rundstedt myślał o Żydach, najlepiej świadczy fragment listu do żony z lipca 1941 r :
„(...) czuję się bardzo dobrze. Jutro idziemy do Zamościa, bardzo odczujemy różnicę pomiędzy tutejszymi warunkami, a ta brudną żydowską dziurą (...).”
Wbrew wyraźnym zarządzeniom OKW, które mówiły że w obszarze operacyjnym Wehrmachtu, nie mogą działać grupy operacyjne SS i SD, na terenie podległym Rundstedtowi działały one za wojskami Wehrmachtu. Rozstrzeliwanie Żydów i komisarzy rozpoczynało się zaraz po zdobyciu danego miasta przez Wehrmacht.
Współodpowiedzialny jako dowódca GA „Południe” za masakrę w babim Jarze – wrzesień 1941.
październik 1941
Rundstedt oświadczył że w „pełni zgadza się” z rozkazem feldmarszałka Rerchenaua, w który ten żądał „całkowitego zniszczenia” państwa radzieckiego, a żołnierzy niemieckich nazywał „nosicielami bezlitosnej idei narodowej”. Rundstedt kazał rozpowszechnić ten rozkaz w swojej GA „Południe” – jako wzór.
grudzień 1941
Na początku miesiąca zostaje obciążony odpowiedzialnością przez Hitlera za pierwszą klęską Wehrmachtu – oddanie Rostowa i zostaje zwolniony z dowodzenia, oficjalnie ze względu na stan zdrowia. Kilka dni później na swoje 65 urodziny (12 grudzień), otrzymuje od Hitlera w dowód zaufania dotacje pieniężną w wysokości 250 000 RM (nie opodatkowana) – dla porównania, płaca niemieckiego wykwalifikowanego robotnika w tym okresie 120 – 150 RM.

październik 1942
Znana jest wypowiedź Rundstedta w sprawie sowieckich jeńców wojennych. Zaproponował by przy budowie Wału Atlantyckiego zatrudnić sowieckich jeńców wojennych, ponieważ są „ograniczeni” umysłowo i: „jeżeli taki nie będzie posłuszny, to można go po prostu zastrzelić”.

Od marca 1942 do lipca 1944 dowódca w okupowanych krajach zachodniej Europy.
Pytany po wojnie o rozkaz Hitlera z października 1942 r dotyczący komandosów, stwierdził że w okresie jego dowództwa, nikt z tego powodu nie ucierpiał. Znowu zawiodła go pamięć, istnieją bowiem liczne udokumentowane przykłady, ze na podstawie tego rozkazu dokonywano egzekucji komandosów.

Po zamachu 20 lipca 1844 r, (jak sam stwierdził po wojnie „podła zdrada”), został mianowany przewodniczącym tzw. „trybunału Honorowego”. Wykluczał on z armii oficerów biorących udział w puczu, (około 50 oficerów), i przekazywał ich w rece „trybunału Ludowego”.

Od września 1944 do marca 1945 ponownie w służbie, a przecież doskonale zdawał sobie sprawę że wojna jest przegrana, mimo to nadal wykonywał rozkazy, nie licząc się z ofiarami.

Rundstedt był jednym z nielicznych oficerów Wehrmachtu, do których Hitler miał bezgraniczne zaufanie. Bez względu na stan zdrowia (chorował na serce) i swój podeszły wiek, był zawsze do dyspozycji Führera.
Po wojnie zarzucano mu m. in. że wielokrotnie odmawiał udziału w spiskach na życie Hitlera. Czuł się jednak przede wszystkim żołnierzem związanym przysięgą, a ponadto w osobie Hitlera widział swojego przełożonego.
Ponadto z czasem coraz bardziej utożsamiał się z narodowym socjalizmem i dlatego dla niego nawet bierny opór wobec Hitlera, był sprzeczny z jego pojęciem honoru.

Dla jednych to wada, dla innych zaleta.

Pozdrawiam.

ps. moderatorze – pisownia i ortografia !!!
Witam!.

Pisząc post o feldmarszałku von Rundstedtdzie chciałem tym samym unaocznić jego sylwetkę zarówno żołnierza jak i jednej z najważniejszych osobistości III Rzeszy.
Chyba zawsze miałem wrażenie że propaganda (szczególnie powojenna) chciała Rundstedta wykreować na kryształową postać ideologii faszystowskiej.
Niemal każdy reżim niesie ze sobą fale niepohamowanych zbrodni i tym samym z biegiem czasu potrzebni są ludzie którymi można posłużyć się niczym parawanem.
Takim właśnie parawanem miał być (według mnie) feldmarszałek Gerd von Rundstedt.
Niestety - jego biografia jest tak wyrazista że owa kreacja Rundstedta na kryształową postać III Rzeszy jest po prosu niemożliwa .
Z tego co dowiedziałem się o nim z twojego postu Szanowny Scypionie można jedynie powiedzieć że stary pruski szlachcic von Rundstedt był pospolitym faszystą i zbrodniarzem wojennym jak większość jego kolegów po „fachu” .

P.S.
Co do pisowni i ortografii to jest tak że większość postów piszę późnymi wieczorami (co nie jest oczywiście żadnym usprawiedliwieniem).
Jednak zmęczenie jak widać daje znać o sobie i to nie jeden raz.
Czasami kiedy czytam swoje posty kilka dni później wyłapuję w nich błędy i wówczas edytując staram się to i owo poprawić.
Tym niemniej moderatorowi błędy nie przystoją i będę się starał robić ich jak najmniej.
Jednakowoż nie chciałbym aby to forum stało się swoistą klasówką z ortografii i gramatyki.
Należy sobie zdawać z tego sprawę że wśród userów mogą pojawić się dyslektycy i tu trzeba mieć pewną wyrozumiałość.
Zresztą sam nie wiem czy ja również do nich nie należę.

Pozdrawiam.
Witam.

Feldmarszałek Gred von Rundstedt był po prostu zwykłym normalnym oficerem niemieckiego Wehrachtu. Takich jak on było tysiące, zarówno wysokiego jak i niższego szczebla dowodzenia.
Jeżeli chodzi o działania wojenne w Polsce to Rundstedt tylko trochę „wyprzedził” prawo, gdyż 4 października A. Hitler ogłosił amnestię, która w istotnych sprawach nakazywała:
„Z okazji zwycięskiego zakończenia narzuconej nam kampanii wojskowej w Polsce rozkazuję: czyny popełnione w czasie od 1 września 194\39 r. do dnia dzisiejszego na zajętych terenach Polski, których podłożem było rozgoryczenie (Erbitterung) wywołane zbrodniczymi wyczynami Polaków, nie będą sądownie karane i ścigane. Wszystkie postępowania karne zostaną umorzone. Prawomocne orzeczenia kary zostają darowane, a rozkaz rozciąga się na wszystkie kary dodatkowe”.

Wydany 13 maja 1941 roku, „Dekret o jurysdykcji na obszarze „Barbarossa”, zakładał nieograniczoną interwencję wojska w wypadku ataków radzieckiej ludności cywilnej:
„Wojsko ma bezwzględnie likwidować partyzantów tak podczas walki, jak w czasie ucieczki. Inne ataki wrogich osób cywilnych na Wehrmacht, jego członków i otoczenie, należy równie zdecydowanie wszelkimi środkami odpierać na miejscy, aż do całkowitej zagłady atakujących (...) Tylko tam gdzie wyjątkowo nie dojdzie do tego [sprawcy] będą ścigani sądownie”.
Jeżeli chodzi o przestępstwa popełniane przez przedstawicieli Wehrmachtu, to miano je ścigać tylko wtedy, kiedy wymagało tego „utrzymanie dyscypliny” lub bezpieczeństwo wojska.

Praktycznie prawo na terenach objętych działaniami wojennymi lub na terenach pod jurysdykcją wojska, prawo ustalali poszczególni dowódcy. Mieli do wyboru – przymknąć oczy na grabieże, gwałty i mordy. lecz w zamian zaostrzyć dyscyplinę na froncie. Korzystali ze swoich praw bez ograniczeń.

Przytoczę tu trochę danych, dla mnie osobiście szokujących:
- w czasie całej pierwszej wojny światowej w cesarskiej armii niemieckiej skazano na śmierć 48 żołnierzy – dla porównania wojska brytyjskie 346 a armia francuska 650.
- II wojna światowa – wojska brytyjskie – 40 wyroków śmierci a armia francuska 100

Niemcy w okresie II wojny światowej, przykładowo:
lata 1939 – 1940 – 519 wyroków śmierci
lata 1943 – 1944 – 4118 wyroków śmierci.

Nie ma kompletnych danych lecz przyjmuje się że podczas II w. ś. w niemieckich siłach zbrojnych wykonano około 13 000 – 15 000 wyroków śmierci na żołnierzach i oficerach. Prawdopodobnie było ich znacznie więcej gdyż w 1945 roku szalały sądy specjalne i doraźne, tu nie ma wiarygodnych danych. Idźmy dalej:
Pomiędzy sierpniem 1939 a połową 1944 roku:
23 124 żołnierzy niemieckich otrzymało wyroki długoletniego więzienia, połączonego z ciężkimi robotami,
84 346 skazano na ponad rok więzienia,
320 042 otrzymało karę do roku więzienia.
Brak jest danych od połowy 1944 roku do końca wojny. W/w liczby dotyczą tylko niemieckiego Wehrmachtu.
Czy w takim wypadku nadal możemy się dziwić, że dowódcy przymykali oczy na to co się działo poza linią frontu. Żołnierze poddani, w miarę trwania wojny, coraz bardziej ostrej dyscyplinie i drakońskim karom, dostali po prostu swobodna rękę poza frontem, gdzie mogli się „rozładować”.

Pozdrawiam.

ps.
Regulamin Forum - Rozdział II - I. Wysyłanie wiadomości - d) Większości użytkowników to Polacy, więc należy dbać o poprawność gramatyczną i ortograficzną, jeżeli masz z tym problemy sugerujemy napisać post np. w Wordzie sprawdzić tam jego poprawność gramatyczną a następnie wkleić na forum.
Wybacz ale ja nie mam żadnej wyrozumiałości, nawet dla dyslektyków – od czasu gdy można sprawdzać swoje teksty na dowolnym edytorze tekstów.
Odbieram to jako lekceważenie czy brak szacunku dla oponentów. Zresztą posty pisane niegramatycznie czy z błędami, są po prostu nieczytelne i z reguły jej opuszczam, oczywiście nie dotyczy to Twoich postów. (hehehehe, kierownictwo należy poważać i słuchać)


Witam !.

W rzeczy samej , to co piszesz powala wręcz z nóg.
Szczególnie porażająca jest poniższa statystyka :

Niemcy w okresie II wojny światowej, przykładowo:
lata 1939 – 1940 – 519 wyroków śmierci
lata 1943 – 1944 – 4118 wyroków śmierci.

To była swego rodzaju iście rzymska dyscyplina.
Jednak to właśnie takie drastyczne metody są od wieków niemal jedyną formą utrzymania dyscypliny chyba w każdej armii na świecie.
Liczby które podałeś powyżej świadczą też chyba o upadającym morale w Wehrmachcie szczególnie jeśli chodzi o lata 1943 – 1944.
I pewnie nic w tym dziwnego gdyż to właśnie w tych latach potęga niezwyciężonego dotąd Wehrmachtu zaczęła jakby przygasać i tym samym ustępować pola zyskującym coraz większą sławę jednostkom Waffen SS – (oczywiście nie sugeruję tu w żadnym wypadku że do 1943r. SS siedziało z założonymi rękami).
Osobiście nie znam takiej armii która przeszła swój szlak bojowy po rycersku od początku do końca.
Owa „wizytówka” mówiąca o tym że : „Wehrmacht walczy po rycersku” była jedynie propagandową bajką w którą chyba nikt nigdy nie uwierzył.
Jak wiemy podczas II.W.Ś. mordowali wszyscy po obu stronach walczących ze sobą.
Jednak zbrodnie niemieckie zostały szczególnie zapamiętane gdyż to właśnie Niemcy hitlerowskie były i są odpowiedzialne za wybuch II.W.Ś. – a zasada jest taka że przegranemu agresorowi niczego się nie daruje.

Wracając do Rundstedta.
W wielu miejscach historia chce go przedstawiać jako człowieka niemal notorycznie buntującemu się przeciw Hitlerowi.
W wielu opisach , filmach i fabułach Rundstedt jest tym który nader często nazywa Hitlera czeskim kapralem – kwestionuje jego rozkazy itd.
Z twoich postów wynika że było wręcz odwrotnie.
Zastanawiam się więc - komu zależy na tym aby niemieccy oficerowie z czasów II.W.Ś. byli dla historii zwykłą bandą zdrajców , która swoje poglądy na faszyzm zmieniła (w znakomitej większości) już po pierwszym laniu jakie dostali pod Stalingradem.

Jest jeszcze jedna kwestia w temacie von Rundstedta o którą chciałbym zapytać.

Jak już powiedzieliśmy , geniusz Dietricha polegał nie tylko na jego talentach dowódczych , ale na wyśmienitej wprost relacji pomiędzy nim , a jego podwładnymi.

A jak owe relacje miały się w przypadku Rundstedta?
Jak Rundstedt odnosił się do swoich podwładnych ? – chodzi mi tu zarówno o podległych mu oficerów jak i zwykłych żołnierzy.
Pytam dlatego że pomiędzy Dietrichem a Rundstedtem była prawdziwa przepaść i to chyba pod każdym względem.
Słowem mówiąc , obaj powyżsi to jakby ludzie z dwóch różnych światów – a jednak jeśli chodzi o kariery wojskowe jakie obaj zrobili u boku Hitlera są fascynujące.

P.S.

Każdą twoją uwagę Szanowny Scypionie przyjmuję z należnym szacunkiem.
Jak wiesz przez wiele miesięcy w większości sam szamotałem się na forum odpisując niemal na każdy post.
Być może w którymś miejscu przestałem zwracać uwagę na estetykę tego co piszę.
Przyznaję to błąd.
Może więc pora nieco odpocząć , tym bardziej że na forum coś drgnęło.
W naszych rozmowach brakuje mi ciągle LukLoga.
Jak mi wiadomo jeździ on po kraju i zbiera materiały o naszych fortyfikacjach z czasów II.W.Ś.
Mam nadzieję że niebawem do nas dołączy podobnie jak inni.

Tymczasem kłaniam się nisko i Pozdrawiam !.
Witam.

Piszesz drakońska dyscyplina, co powiesz na to:
luty 1943 rok – rozkaz Hitlera:
„Dowiedziałem się, że podczas odwrotów i ewakuacji zarządzonych podczas ostatnich kilku tygodni doszło do nieprzyjemnych i godnych pożałowania scen (...) Nie można tego tolerować (...) Przyczyną jest niewykonywanie przez dowódców wszystkich środków dyscyplinarnych (...) Im trudniejsze czasy, tym twardsze muszą być metody egzekwowania przez dowódców ich woli. Żądam więc, by w razie konieczności każdy dowodzący w polu oficer i podoficer – a w sytuacjach nadzwyczajnych także każdy odważny żołnierz – egzekwował rozkazy za pomocą broni i w razie niesubordynacji natychmiast otwierał ogień. Nie tylko ma do tego prawo, ale i obowiązek”.

Możemy więc zadać sobie pytanie, ilu żołnierzy zostało skazanych za rzeczywiste winy a ilu za urojone ?

Czy więc można się dziwić ze dowódcy w obawie o własna skórę, szybko zastosowali rozkaz Hitlera w praktyce, wydając swoje dodatkowe rozkazy. Przykładowo latem 1943 roku, dowódca 18 DPanc polecił zarówno oficerom jak i żołnierzom, by dla utrzymania dyscypliny nie wahali się użyć broni przeciwko swym towarzyszom.
„Oczekuję od każdego oficera, podoficera i żołnierza, który zachował żołnierski honor, że zrobi wszystko, aby stłumić wybuchy paniki.... Oczekuję że oficerowie bezwzględnie wykorzystają wszelkie środki, którymi dysponują, przeciw panikarzom opuszczającym swych towarzyszy w ciężkiej chwili – i nie zawahają się użyć broni”.

Musimy zdać sobie sprawę, że w dalszych latach wojny, zwłaszcza gdy na wschodzie uległy zagładzie tzw. „grupy pierwotne” w Wehrmachtcie, żołnierze praktycznie stali się sobie obcy. W połączeniu z wysokimi stratami na froncie każdy z nich myślał tylko o sobie. Znikł bodziec który wcześniej powstrzymywał ich przed popełnianiem zbrodni.

Jeżeli chodzi o Rundstedta – napisałem że posiadał odwagę cywilną w ścisłym prywatnym gronie. Oczywiście że krytykował rozkazy Hitlera i geniusz wodza, lecz nie publicznie.
Prawdę mówiąc nie wiem jaki był jego stosunek do prostego żołnierza, gdyż w Wehrmachtcie obowiązywały formy kastowe, przynajmniej w początkowym okresie wojny, gdy straty wśród korpusu oficerskiego nie zmusiły do zmniejszenia wymagań przy szkoleniu oficerów czy też mianowaniu ich na polu walki. Tu przez cała wojnę obowiązywały sztywne formy zwracania się się żołnierzy do przełożonych, w przeciwieństwie do Waffen-SS.

Prawdą jest że część oficerów już od samego początku spiskowała przeciwko Hitlerowi, co jednak nie przeszkadzało wykonywać posłusznie rozkazów, czy planować kolejnych agresji.

Zauważ jednak, że w miarę trwania wojny, część dowódców musiała odejść, gdyż nie spełniali już oni wymagań jakie przed nimi stawiały działania obronne. Na ich miejsce przyszli nowi, którzy sławę i szlify generalskie zdobywali już podczas wojny. To właśnie oni a nie kadra „starych wyjadaczy” trzymali font i potrafili sobie radzić z przeciwnikiem.

Pozdrawiam.
ada pisze/a:


No i na koniec mamy piękny język i 0 czytelników....

I to jest prawdziwa tragedia.

A wracając do Rundstedta.

Z jego biografii wyczytałem jeszcze :

2 lipca 1944 von Rundstedt został tymczasowo odsunięty od dowodzenia lecz mimo to przewodniczył sądowi honorowemu który wydalił z armii generałów uczstniczących w zamachu na życie Hitlera. Sam odmówił przystąpienia do spisku lecz był o nim poinformowany. Von Rundstedt ponownie objął dowództwo i w połowie września 1944 zdołał zatrzymać ofensywę aliancką. Irracjonalne rozkazy Hitlera coraz bardziej krępowały jego działania. Podjęta w grudniu 1944 ofensywa niemiecka w Ardenach nie zdołała odwrócić losów wojny a Rundstedt znalazł się w niewoli brytyjskiej. Wyniosły arystokratyczny von Rundstedt wybitny generał i wyznawca staroświeckiego pruskiego etosu wojskowego miał zostać postawiony przed brytyjskim sądem za wydanie 21 czerwca 1942 nielegalnego rozkazu przekazania do gestapo wziętych do niewoli komandosów brytyjskich. Do procesu jednak nie doszło ze względu na stan zdrowia von Rundstedta. Nie zbadano również jego udziału w masowej zagładzie Żydów w okresie od lica do grudnia 1941 kiedy dowodził Grupą Armii "Południe" w ZSSR. Zmarł 24 lutego 1953 w Hanowerze.

Chodzi mi tu głównie o powyższe wydalanie generałów z armii.
Jak wiemy po nieudanym zamachu na Hitlera doszło do rzezi dokonanej na zamachowcach w wyniku której zostali zamordowani chyba wszyscy , którzy dali się złapać.
Tak więc określenie tego co robił wówczas Rundstedt słowem „wydalanie” jest tu chyba nie na miejscu.
Jeżeli też było tak , iż Rundstedt wiedział o zamachu na Hitlera….to jego subordynacja w stosunku do wodza była conajmniej wątpliwa.
Wreszcie ten jego „zły stan zdrowia” i zastopowanie wyjaśniania udziału von Rundstedta w masowej zagładzie Żydów…..
W tym miejscu można mieć wrażenie że zadziałał tu podobnie jak w przypadku Dietricha znany nam już „mechanizm” jakiejś niemocy wymiaru sprawiedliwości w stosunku do zbrodniarzy wojennych.

Czyżby więc owo dochodzenie prawdy o zbrodniarzach wojennych było podobną farsą jak proces w Norymberdze ?.

P.S.

A oto "post" z innego forum które niestety nie jest wyjątkiem w necie.


W sumie, to facet był odważny. Nie bał się żadnych Keitli i innych takich pedałów. Pamiętne ,,zakończyć te wojnę głupcy'' pokazało, że myśli trzeźwo i nie chce marnować życia tysięcy niemców w imię wyższych idei takich jak przestrzeń życa Aryjczyków. A z tym wyglądem, to chodziło mi o to, że wyglądał jak Adolf. Spoko koledzy (feministki się obrażą), ja także pedziem nie jestem i byc nim nie zamierzam.


To nie jest moje usprawiedliwienie.

Ale wolałbym w tym przypadku żeby user (czy ja sam) pisał żaba przez "rz" lub który przez "u" aniżeli mielibyśmy czytać coś takiego na forum.

Pozdrawiam.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •