wika
Któż z nas nie kojarzy nazwy „ sąd skorupkowy”, inaczej zwany ostracyzmem. Wprowadził go Klejstenes około 509 r p.n.e. Nazwy wzięły się od ostraków- glinianych skorupek, często pochodzących z jakichś rozbitych waz. Sąd odbywał się raz w roku podczas Zgromadzenia Ludowego. Na owych skorupach wpisywano nazwisko podejrzanego (osoba która zagrażała demokracji, bądź bezpieczeństwu polis). Wskazany największa ilością głosów obywatel musiał na 10 lat opuścić Ateny, jednak nie tracił swojego majątku i praw politycznych. Faktycznie ostracyzm miał zapobiegać przejęciu władzy przez jakiegoś nadmiernie ambitnego demagoga, dlatego tez często zdarzało się, że decyzją sadu skorupkowego z Aten wydalany zostawał wybitny obywatel. Paradoksem jest również to, że aby przeprowadzić sąd potrzebne było kworum ( czyli co najmniej 6000 obywateli), a niemożliwym było aby każdy z tych obecnych obywateli miał większe pojecie o tym kto faktycznie jest zagrożeniem dla polis, dlatego niejednokrotnie byli oni po prostu przekupywani przez bogatszych arystokratów, którzy chcieli wyeliminować przeciwników na drodze do władzy. W ten sposób próbowano pozbyć się m.in. Peryklesa, Arystydesa, Temistoklesa.
Dla nas, współczesnych ostracyzm wydaje się procedurą niezwykle niesprawiedliwą i przede wszystkim bezprawną. Dla wydalenia kogoś z Aten nie potrzeba było wyroku sądowego, wystarczyło, że większość napisała na glinianej tabliczce imię osoby która im się nie podobała. Co wy myślicie o sądzie skorupkowym? Był faktycznie potrzebny społeczeństwu czy stał się jeszcze jednym asem w rękawie arystokracji na drodze do wyeliminowania innych obywateli z życia politycznego polis?
Dla nas, współczesnych ostracyzm wydaje się procedurą niezwykle niesprawiedliwą i przede wszystkim bezprawną. Dla wydalenia kogoś z Aten nie potrzeba było wyroku sądowego, wystarczyło, że większość napisała na glinianej tabliczce imię osoby która im się nie podobała. Co wy myślicie o sądzie skorupkowym?
Chyba mimo wszystko był bardziej demokratycznym sposobem działania, niż niektóre formy "ostracyzmu" stosowane dzisiaj. Można bowiem wyeliminować z życia publicznego nie głosami większości, ale poprzez wypowiedź nośnego dziennika, tabloidu, który w imię wolności słowa (często rozumianego jako samowola, bo bez konsekwencji za wypowiadane słowa). Inną formą ostracyzmu, znacznie gorszą od tej w Atenach, jest to, co dzieje się chociażby w szkołach, w klasach - grupa równie skutecznie potrafi skazać na banicję, chociaż skazany wciąż pozostaje w jej obrębie.
Warto zauważyć, że jednak ateński sposób ochrony demokracji wyrastał z doświadczenia tyranii i w pierwszym rzędzie był wymierzony w możnych, których obywatele mogli odsunąć, kiedy stawali się oni zagrożeniem dla demokracji. Z pewnością, także tu zdarzały się pomyłki i wykrzywienia, ale w tak małym społeczeństwie była to dość skuteczna metoda przeciwstawiania się próbom narzucenia monarchii czy tyranii. Nie można też odrywać samej idei ostracyzmu od innych narzędzi greckiej demokracji, bo wyrwana z kontekstu staje się mało czytelna.
Właśnie skończyłam czytać niezwykle ciekawą książkę - "O pochodzeniu cnoty" Matta Rileya - która ukazuje ludzie zachowania społeczne w nieco innym, bardziej biologicznym świetle, wyjaśniając je przez pryzmat instynktów, sięgając także do teorii gier. Autor wyjaśnia, że w złożonych społeczeństwach warunkiem wspólnego dobra jest kooperacja, innymi słowy - jeśli wszyscy są egoistami, każdy zyskuje bardzo mało, lecz jeśli wszyscy są altruistami, każdy zyskuje bardzo wiele. Utrzymanie sprawności działania tej prostej zasady wymaga bezwzględnej eliminacji egoistów żyjących na koszt innych w społeczeństwach osobników altruistycznych. Odrzucenie takiego osobnika, nie nawiązywanie z nim współpracy mogącej rodzić korzyści - to "ostracyzm" w szerszym, przenośnym rozumieniu tego słowa. Okazuje się jednak, że zachowanie to, dopracowane i zdefiniowane przez Ateńczyków, jest dużo głębiej zapisane w naszej naturze, niż mogłoby się zdawać.
Niestety, w polityce nic nie jest takie proste jak w świecie zwierząt. Wynalazkiem mogącym zagrozić skuteczności tego prostego mechanizmu jest język, pozwalający na nadużycia i oszczerstwa, innymi słowy - skłanianie pozostałych członków społeczności do niechęci wobec danego osobnika, nawet jeśli nie widziały jego egoistycznego zachowania. Wydaje mi się jednak, że w ogólnym rozrachunku była to, nawet pośród ludzi uprawiających tę dość rozwiniętą formę życia społecznego, strategia dość skuteczna i godna polecenia. Skłaniała postaci stojące aktualnie "na świeczniku" nie tylko do zachowywania prawa, lecz także do szukania przychylności innych, co na ogół można osiągnąć robiąc coś dla ogólnego dobra.
Plutarch pisał, że ostarcyzm był "ukróceniem dumy i zbyt przemożnego znaczenia". Na ile się to sprawdzała? Łatwo zweryfikować opinię Plutarcha patrząc chociażby na smutny koniec ostracyzmu. Jakoś tak dziwnie się złożyło, że w 417 roku p.n.e doszło do wielkiego nadużycia. Sąd skorupkowy miał zdecydować który z polityków ma pozostać w Atenach, a który udać się na wygnanie. Chodziło o Nikiasza i Alkibiadesa. Niestety ci dwaj panowie porozumieli się i w rezultacie doprowadzili do usuniecie z Aten Hyperbolosa ( w ogóle nie brano jego kandydatury pod uwagę kiedy zadecydowano o przeprowadzeniu sądu skoupkowego w tym konkretnym przypadku). Być może wcześniej ostarcyzm działał lepiej, ale jak widać z czasem stał się jeszcze jednym asem w ręku ludzi, którzy rozdawali kart na arenie politycznej Aten. No i gdzie tutaj te piękne ideały o których pisze Plutarch?
patrząc jednak na źródło ostracyzmu, można zrozumieć jego piękne założenia i cele - obrona demokracji przez tyranią. Później nastąpiło jego wynaturzenie - zwłaszcza w momencie rozszerzenia grona osób, które uzyskały prawa obywatelskie. Można było wykorzystać mechanizm ostracyzmu do pozbycia się niewygodnego przeciwnika politycznego, a niekoniecznie przeciwnika demokracji. Takich wynaturzeń pewnych mechanizmów, które powstają w obronie słusznych zasad można znaleźć więcej. W efekcie wszystko zależy od ludzi, którzy te mechanizmy stosują.
Zgadzam się z Tobą Edwardzie. Popatrzmy tylko jak szybko zorientowano się, że ostracyzm może być świetnym narzędziem w usuwaniu przeciwników politycznych. Tradycja mówi, że po raz pierwszy przeprowadzono sąd skorupkowy w 488/487 roku p.n.e. W roku 417 p.n.e Alkibiades używa go do swoich celów i ostatecznie rezygnuje się z ostracyzm niewiele później bo pod koniec V wieku p.n.e. Podejrzewam, że przypadek Alkibiadesa nie był pierwszym i dlatego całkowicie zaniechano tego procederu.
Od końca V w p.n.e ostracyzm przestaje fukcjonować ,zastepuje go instytucja atimii.
Poza Atenami ostracyzm wystepował także w Megarze,Argos,Efezie,Milecie
i Syrakuzach ,gdzie był określany mianem petalizmu i przetrwał tylko krótki okres.
Był faktycznie potrzebny społeczeństwu czy stał się jeszcze jednym asem w rękawie arystokracji na drodze do wyeliminowania innych obywateli z życia politycznego polis?
To był chyba całkiem dobry sposób, żeby legalnie "usunąć" ludzi, którzy tym z wyższych sfer nie odpowiadali. Pytanie to ciebie roksana21: co to jest atimia? Tak z ciekawości, bo ja nie mam pojęcia
Atimia czyli pozbawienie praw i czci.
" Im bardziej dana cywilizacja zrozumie,
że jej obraz świata jest fikcją tym wyższy jej poziom nauki" A.Einstein