ďťż

wika

Jan III Sobieski - w historii i przez historyków oceniany bardzo dobrze, jako zwycięzca spod Wiednia stał się bohaterem narodowym, którego lansowano ku pokrzepieniu serc.
Był praktycznie ostatnim władcą Rzeczpospolitej, który potrafił osiągnąć sukces na arenie
międzynarodowej.
Jest to tylko jednak połowniczna ocena na bazie której niektórzy stwierdzają i uznają go najlepszym królem elekcyjnym w Rzeczpospolitej.
Trzeba przypomieć, że ten sam władca nie potrafił radzić sobie w polityce wewnętrznej, nie umiał i nie chciał działać zdecydowanie, tak jak czynił to Jan Kazimierz czy choćby August II. Nawet Michał Wiśniowiecki - bardzo źle oceniany przez historyków - w czasie kryzysu wezwał na pomoc szlachtę przeciwko spiskującym magnatom.
Nie chodzi mi o jakieś zdyskredytowanie postaci ostatniego największego wodza Rzeczpospolitej szlacheckiej ale o to, by zastanowić się czy Jan III w ogóle nadawał się na władce. Jego talentów wojskowych nikt nie moze podważyć aczkolwiek historia zna wielu dowódców wojskowych, którzy zostając władcą nie potrafili poradzić sobie z sytuacją wewnętrzną kraju.
Ciekawa jestem jak Wy widzicie postać Jana III Sobieskiego.


Już o nim pisalem w innym temacie, ale powtórzę: W pierwszym okresie swych rządów Jan III dążył do odzyskania Prus Książęcych i zawarciu pokoju z Turcją. Służyć temu miały przymierza skierowane przeciwko Brandenburgii, zawarte z Francją (traktat jaworowski z 1675 r.) i Szwecją (traktat gdański z 1677 r.). Wszystkie kalkulacje skończyły się fiaskiem, kiedy Francja zakończyła wojnę z Brandenburgią.
Można powiedzieć, że to Francja zdradziła sojusznika, jakim była Rzeczpospolita. Pomysł pokoju z Turcją, a następnie sojuszu szwedzkiego był ciekawy. Na pewno jego wizja polityczna nie była taka zła. Natomiast sojusz z Habsburgami, a także plany Ligi Świętej, do którego Rzeczpospolita została w jakimś sensie zmuszona, plany i wizje Sobieskiego przekreśliły.
Trzeba też dodać, że w przeciwieństwie do wielu sobie współczesnych, Sobieski potrafił realnie popatrzeć na Rzeczpospolitą. Nie zaślepiło go zwycięstwo pod Wiedniem - miał świadomość, że Rzeczpospolita, wyczerpana wieloma wojnami, słabnie. Na reformy wewnętrzne nie zdecydował się, mając świadomość, że przegra - opozycja magnacka była jednak bardzo silna.
Przestrzegał przed upadkiem. Ale kto go słuchał? Od samego początku z opozycją wśród magnatów się zmagał.
Witam
Jako wódz świetny wręcz - Chocim moim zdaniem to zwycięstwo drugoligowe (przeczekanie przez noc, a potem frontalny atak o świcie - cóż to jest?), ale Wiedeń to czysta wirtuozeria militarna - świetna operacja, dokładne zaplanowanie i dokładne wykonanie.
Jednak jako polityk - miernota lekko mówiąc. Przede wszystkim nie powinien wciągać się do Świętej Ligi, gdyż na tym polu mało mogliśmy osiągnąć. Turcja nie oddałaby nam Podola - ale po co nam tamtejsze ziemie? Moim zdaniem trzeba było działać w kwestii floty, może nie powinniśmy walczyć z Rosją (a może jednak?), ale z Brandenburgią o Prusy - jak najbardziej. Niestety, Sobieski wciągnął nas w fatalną wojnę z Turcją, która przyniosła nam tylko to co utracił nasz Korybut.

Chocim moim zdaniem to zwycięstwo drugoligowe (przeczekanie przez noc, a potem frontalny atak o świcie - cóż to jest?)
Wygrana bitwa wymaga różnych zabiegów. Dlaczego drugoligowa? Że przeciwnik był wymęczony?
O to przecież chodziło. O zwycięstwo.
Pamiętacie tak fragment z "Potopu"? Na stronę Szwedów przeszedł również starosta jaworowski. To jest chyba jedyne o co można mieć do Sobieskego pretensję.



Niestety, Sobieski wciągnął nas w fatalną wojnę z Turcją, która przyniosła nam tylko to co utracił nasz Korybut.

To nie Sobieski, a Europa wciągnęła nas w ten konflikt. Sobieski, bezpośrednio po objęciu władzy dążył do zażegnania konfliktu z Turcją, w innych państwach widząc znacznie większe zagrożenie. Wskazywał na Brandenburgię i Rosję. Francja Ludwika XIV zawierając traktat pokojowy z Brandenburgią, wraz z dołączonym tajnym protokołem, w którym elektor brandenburski zobowiązywał się do popierania Francji w polityce europejskiej sprawiła, że sojusz z Rzeczpospolitą dla Francji okazywał się niekorzystny. Szlachta i niektórzy magnaci, obawiając się planów dynastycznych Sobieskiego, nie chcieli poprzeć jego polityki pruskiej. Jedynym naruralnym sojusznikiem zostawali Habsburgowie.
Ja patrzę na postać Sobieskiego bardziej krytycznie. Wodzem był zapewne świetnym ale królem nie bardzo. Po pierwsze cechowała go duża niestabilność w polityce zagranicznej, oscylował między Austrią i Francją. Nie wyszło to na dobre, Rzeczpospolita już wtedy była pozbawiona jakiegokolwiek sojusznika na arenie międzynarodowej. Boli z pewnością fakt uczestnictwa w Świętej Lidze, pomyśle moim zdaniem chorym, który nam nie przyniósł żadnych korzyści, w porównaniu do Austrii. To nieprawda że Sobieski był w opozycji do magnatów, często z nimi wchodził w konszachty, czego wyrazem był sojusz z Habsburgami. Sobieski nie był również człowiekiem nie dbający o swoje prywatne dobro. Rozdawał honory magnackim miernotom by zdobyć tron dla synów po swojej śmierci.

Jeśli miałbym go ocenić, to powiem tak: wiele jego idei było słusznych m.in. sojusz ze Szwecją, ale brakło mu zupełnie konsekwencji, talentu dyplomatycznego i politycznego, wyjednania sobie poparcia jakieś dużej grupy szlacheckiej, która poparłaby reformy (tak jak to było w przypadku Stefana Batorego). Sobieski nie miał nosa do ludzi, nie radził sobie z intrygami jakie szerzyły się na jego dworze. Do królewskiego ideału było mu daleko
nikt nie powiedział, że Sobieski napotykał na opór wszystkich magnatów. Sam wywodził się z obozu magnackiego. I z tymi magnatami współpracował.
Porównywanie sytuacji Sobieskiego do Batorego uważam za niewłaściwe. W okresie panowania Batorego szlachcie zależało na reformach w Rzeczpospolitej, stanowiła dość mocną opozycję wobec magnatów. Niestety, po panowaniu Zygmunta III Wazy pozycja szlachty coraz bardziej maleje, a rośnie siła magnatów. Szlachta staje się całkowicie uzależniona od wielkich. Z całą pewnością Sobieskiemu brakowało zdecydowania w niektórych posunięciach dyplomatycznych, ale bez silnego oparcia, a na takie liczyć nie mógł w Rzeczpospolitej, trudno rozdawać karty w polityce zewnętrznej.

nikt nie powiedział, że Sobieski napotykał na opór wszystkich magnatów. Sam wywodził się z obozu magnackiego. I z tymi magnatami współpracował.

Zgadza się, i z jego pełnym przyzwoleniem magnaci faworyzowani przez niego robili co chcieli. Nie określiłbym kontaktów Sobieskiego z magnaterią współpracą. Magnaci po prostu naginali działania Sobieskiego do własnych celów i robili to tym łatwiej że król nie mial absolutnego doświadczenia w dworskich rozgrywkach.


Porównywanie sytuacji Sobieskiego do Batorego uważam za niewłaściwe. W okresie panowania Batorego szlachcie zależało na reformach w Rzeczpospolitej, stanowiła dość mocną opozycję wobec magnatów.


Nie dyskredytowałbym tutaj porównania tych obu czasów. Również na początku rządów Batorego magnateria miała bardzo silny wpływ w państwie (przykładem podwójna elekcja). Batory jednak umiał wykorzystać potencjał szlachty średniej, wziął z węgier kilka chorągwi i przetrzepał skórę magnatom, podczas gdy Sobieski próbował się z nimi elegancko układać. Prawda, gdy Sobieski zostawał królem w państwie było już spopularyzowane Liberum Veto, ale trzeba zauważyć że Batory był człowiekiem nowym i właściwie nieznanym w Polsce, podczas gdy Sobieski miał już wielką famę pośród szlachty. Tymczasem Sobieski zawiódł, nie miał odwagi wziąć za mordy magnatów, tylko postanowił z nimi się układać. To zaś zniweczyło jego poparcie u szlachty średniej, zaś magnaci urobili go na własną modłę. To że król był świetnym wojownikiem tym bardziej im pasowało, gdy jego nie było w stolicy oni obejmowali władzę.


Z całą pewnością Sobieskiemu brakowało zdecydowania w niektórych posunięciach dyplomatycznych, ale bez silnego oparcia, a na takie liczyć nie mógł w Rzeczpospolitej, trudno rozdawać karty w polityce zewnętrznej.

Dlaczego nie mógł liczyć na poparcie. Za świetnym wodzem zawsze szła szlachta średnia, a przede wszystkim szaraki i zaściankowcy którzy u niego na służbie zdobywali dobytek. Sobieski po prostu chciał budować swoją pozycję na tym samym co Wazowie, czyli na magnatach, bo tak było prościej. W konsekwencji jednak doprowadziło to do zguby. Niestety prawda jest taka, że Sobieski mimo zwycięstw militarnych, zaprzepaścił ostatnią szansę na zmianę sytuacji w Rzeczpospolitej, i choć mógł zmienić kurs swojego statku na port "Rzeczpospolita szlachecka" , on dryfował w kierunku "Rzeczpospolitej magnackiej". Nie przypuszczał zapewne że z tego kurs prowadzi na skały, a zbyt silny prąd uniemożliwi zmianę kierunku
Był bardziej wojownikiem niż politykiem,bardziej wodzem niż królem.
Podziwam go jedynie jak dowódce wojskowego bo nie jako króla, gdyż Sobieski jedynie przedlużył żywot nieboszczyka ,ktory musiał umrzeć ,a ktorym była Rzeczpospolita,gdyż nie podjął opercacji ratowania jego gdy istaniała taka możliwość.

Nie odziedziczył po swoim znamienitym ojcu,który był utalentowanym parlamentarzystą talentów politycznych.Sam nie lubil dysput politycznych i nigdy nie potrafil zbudować swego własnego stronictwa(sam posłował na sejm zalwedwie dwa razy)politycznego wśród szlachty z ,ktorą niechciał się zbytnio bratać.Wolał zakulisowe tajne porozumienia z grupami senatrorów czy ambasadorami. Widział konieczność reform ale nie potrafił ich wprowadzić z powodu silnej opozycji magnackiej mimo ,że taka możliwość isntniała przy wykorzystaniu szlachty.Magnaci w tym czasie całkiem juz zatracili instynkt państwowy i prywata byla dla nich na 1szym miejscu. Jednak przed reformami Król postawił próby zdobycia dla swoich potomków Prus Książęcycz lub Mołdawi co miało ulatwić im zdobycie tronu Polski,kosztowały go tyle energi,że na reformy zabrakło sił i chęci.Zresztą i tak był za słabym politykiem żeby je wprowadzić.

Co do jego polityki zagranicznej była dość zręczna jednak powstrzymywał bym się tu przed większym optymizmem,gdyż pozatym,że udało się powstrzymać zagrożenie Tureckie i uspokoić stosunki z Szewcją i Moskwą nic innego nie osiągnął.Sąsiedzi się wzmocnili my osłabliśmy. Burbonowie i Habsburgowie wykazali się większym od niego sprytem i z sojuszów z nami ciągneli ile się da a my właściwie nie zyskaliśmy nic.
Muszę się w tej kwestii że, wodzem był świetnym a politykiem przeciętnym zgodzić z przedmówcami. Moim zdaniem na uwagę szczególną zasługuje prężność prowadzonych działań w kampanii roku 1671-1672. Co do polityki wewnętrznej, myślę że, na Jana duży wpływ miała Marysieńka.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •