wika
Jurassic Park
Niesamowicie pobudzający wyobraźnię, olśniewający, jedyny w swoim rodzaju pomysł...
Michael Crichton napisał doskonałą, nowatorską książkę, którą Steven Spielberg zdołał przekształcić w znakomity film. Jest to jeden z niewielu przypadków, gdy obejrzany po kilku latach obraz zdołał mnie zachwycić i oczarować tak samo jak za pierwszym razem.
Siłą JP jest dosłownie wszystko - od znakomitych aktorów (Goldblum rządzi! Niesamowicie naturalny - chyba jego najlepsza rola), przez niesamowity scenariusz, zapadającą w pamięci muzykę, piękne widoki, po niewiarygodnie udane komputerowe efekty specjalne. Mimo że w chwili powstawania filmu ta dziedzina raczkowała, to JP ma sfx lepsze niż wiele współczesnych filmów! Choć na wyglądzie modeli i miniatur czas odcisnął swoje piętno, to widok dinozaura ścigającego samochód z bohaterami jest tak samo zachwycający jak trzynaście lat temu.
JP jest jednym z niestarzejących się filmów, które będą się podobać tak samo w momencie premiery, po dekadzie, a nawet za 50 lat. Perfekcyjna reżyseria, dopieszczony każdy szczegół techniczny, niesamowita fabuła (mimo sporych odstępstw od książki) - to wszystko sprawia, że z ekranu emanuje najczystsza magia kina!
The Lost World: Jurassic Park
Michael Crichton powiedział, że w jedynym sequelu jaki napisał chciał zawrzeć wszystkie typowe zagrania, których zwykle używa się w sequelach. Pisanie TLW było dla niego swego rodzaju zabawą, toteż nic dziwnego że pojawił się i zabity w pierwszej części Ian Malcolm, nagle okazuje się że była druga wyspa, dinozaurów jest więcej... W książce grało to idealnie - Crichton nie stał się nagle złym pisarzem i, tak jak można było przypuszczać, TLW to znakomita powieść, równie dobra jak pierwsza część.
Spielberg wyreżyserował kontynuację filmu, jednak zmiany w fabule są tutaj dużo większe niż w przypadku JP. Scenarzyście Davidowi Koeppowi tym razem nie pomagał Crichton i to widać - mimo, że bohaterów jest cała masa, a każdy z nich ma swoje indywidualne cechy, to jest to raczej zasługa plejady znakomitych aktorów. Tyle tylko, że niektórzy nie mają okazji pobyć na ekranie choć parę minut. Spora w tym wina reżysera, który wyciął masę niepotrzebnych jego zdaniem scen, które doskonale budowały klimat i wyjaśniały nielogiczności.
A propos nielogiczności - też ich w TLW sporo, ale - jak mówiłem - część wyjaśniały usunięte sceny (jak np. to, czemu załoga statku została poszatkowana, mimo że tyranozaur był za duży żeby ich dosięgnąć w ciasnych pomieszczeniach), a cześć... była po prostu głupia. Najbardziej zdenerwowała mnie niezamierzona dwuznaczność bohaterów - z filmu wynikało, że przyczyną wszystkich śmierci był... jeden z głównych bohaterów, kreowany na tego dobrego! Nie takie było chyba zamierzenie twórców.
Mimo kiepskiego scenariusza, chybionej lokalizacji zdjęć (dżunglę imitują tu lasy pełne dębów itp (!)), wpadek (doświadczony łowca gubi się 5 metrów od obozu, nikt nie słyszy jego wołania... drugi doświadczony w deszczu niesie strzelbę lufą do góry...) i kretynizmów (nastolatka załatwiająca raptora kopniakiem), TLW ma całe multum scen, które na długo zapadają w pamięci. Przemarsz stegozaurów, nagonka na dinozaury, atakujące nocą t-rexy, pole pełne raptorów, rex w mieście - ogląda się to wspaniale, można zapomnieć o wszelkich niedoróbkach! Poza tym w filmie Spielberga znajduje się jedna z najbardziej poruszających scen śmierci - jeden z bohaterów oddaje życie za pozostałych. Rzadki przypadek, kiedy wolałbym żeby Steven poszedł widzowi na rękę i oszczędził biedaka.
Lost World nie jest filmem idealnym. Nie dorasta do pięt poprzednikowi. Mimo wszystko nie jest złym sequelem - czuć, że zabrakło ręki Crichtona, ale i tak jest OK.
A, i jeszcze jedno - nie oglądajcie TLW w fullscreenie ani z lektorem! Tak się składa, że dzień po tym jak obejrzałem film na dvd, leciał również w tvnie. Wrażenia nieporównywalnie gorsze - a co najważniejsze, okrojone zdjęcia wydają się po prostu brzydkie, w najlepszym razie przeciętne. To tylko wrażenie - w widescreenie jest o wiele lepiej!
Jurassic Park III
Cóż za oryginalny tytuł... Cóż za oryginalny film... Pełen logicznych błędów, które tym razem nie mogą być wyjaśnione, źle napisany, z efektami które nie robią najmniejszego wrażenia, z bezsensownymi zmianami w stosunku do pierwowzoru (raptory "wyewoluowały"... w rok...). Nie ma tu ani krzty oryginalności, nie ma ani trochę magii poprzednich części. Ani jednej sceny, która zapada w pamięć. No dobra, jedna jest, ale nie ma w niej dinozaurów.
A propos dinozaurów - aby uatrakcyjnić film, wprowadzono nowego dinusia, potężniejszego nawet od tyranozaura. Tyle tylko, że wygląda jak kaczka skrzyżowana z karpiem. Po prostu żenada... Jak i cała ta chybiona produkcja. Crichton nie napisał trzeciej książki i odmówił współpracy z filmowcami - to widać, słychać i czuć. Niech JP3 gnije w piekle. Niestety, trwają prace nad częścią czwartą, a tam poziom kretynizmów może być jeszcze większy...
toteż nic dziwnego że pojawił się i zabity w pierwszej części Ian Malcolm
Mam rozumieć że w książce zginął?
Mozna wiedzieć jak?
Co do oceny samych filmów to zgadzam się z powyższym tekstem. O ile dwójkę spokojnie można obejrzeć, trójka to dno.
!SPOJLERY DOTYCZĄCE KSIĄŻKI!
Malcolm został zraniony w nogę i umarł po jakimś czasie z wykrwawienia. Czy na zakrzep... Nie pamiętam już. Żeby było śmieszniej - Hammond też zginął (zeżarły go compsognaty, które już były w pierwszej części książki, bo tak w ogóle to prolog filmu TLW to prolog książki JP, tak samo jak scena z pterozaurem z III to wariacja na temat podobnej sceny z JP, podobnie jak akcja na łodzi... Bo ogólnie JPIII to przypadkowy zlepek niewykorzystanych scen z 1 i 2 części książki + parę kretynizmów producentów ). Poza tym Hammond w książce to wredny, pazerny dziad.
Było jeszcze parę różnic - Gennaro (w książce dość młody i wysportowany) przeżył, Henry Wu zginął, Muldoon zastrzelił parę raptorów i chyba też przeżył, znaleziono szczątki Nedry'ego, Grant od początku lubił dzieci i nie był związany z Ellie, która była zaręczona z kimśtam... Te zmiany w żadnym razie nie wpłynęły niekorzystnie na film - tym bardziej warto go obejrzeć i przeczytać książkę, bo nie ma się wrażenia że wiesz co się zaraz stanie.:) Chyba że przeczytałeś ten post.
Tak w ogóle to była jeszcze jedna kontynuacja The Lost World. Gra komputerowa Trespasser. Doskonała gra.
Wcielało się w niej w Anne, jedyną ocalałą pasażerkę samolotu, który rozbił się na Isla Sorna. Trzeba było... przeżyć. Gra była z rodzaju FPP, ale dość niekonwencjonalnego FPP, gdyż Anne... była człowiekiem. A to znaczy, że miała ręce (a właściwie jedną rękę - jak gdzieśtam czytałem, drugą zraniła i nie mogła jej używać - tzn. tak tłumaczono możliwość korzystania tylko z prawicy:D ). Żeby coś chwycić, trzeba było wystawić rękę i naprawdę to wziąć. Można było ruszać nadgarstkiem i w wąskim zakresie łokciem. Żeby zobaczyć, ile ma się energii, wystarczyło spojrzeć na... biust Anne. Na piersi miała bowiem tatuaż, który zaczerwieniał się, gdy traciło się "health".:) Poza tym na ekranie nie było innych wskaźników - nawet celownika. Żeby przycelować, należało zgrać muszkę ze szczerbinką. Rewelacyjna sprawa - sterowanie było wygodne i proste. Do tego gra posiadała engine fizyczny, przy którym Half Life 2 jest nędzny. WSZYSTKO dało się chwycić, przesunąć, przewrócić (można było wziąć krzesło, rzucić nim o ścianę, wziąć nogę która się oderwała i młócić nią dinozaury!) - oczywiście jeśli człowiek mógł to zrobić.:) Dinozaur np. mógł przewrócić przyczepę... Świetnie też wszystko zaprojektowano - kiedy natrafiliło się na opuszczoną wioskę Ingenu, level nie był liniowy, z typu "idź prosto i strzelaj", tylko stało się pośrodku miasta i myślało "gdzie by tu pójść". Właściwie cała gra taka była, choć inne poziomy nie dawały aż takiej swobody. Do tego wszystkiego dodajcie znakomitą grafikę, podkładających głosy Richarda Attenborough i Minnie Driver, i macie rewelacyjną grę.:) Taki Operation Flashpoint z dinozaurami.
Było też parę wad - kiedy nauczyło się radzić sobie z raptorami, gra stawała się bardzo prosta. Pierwsze jej ukończenie jest dość trudne i zajmuje trochę czasu, a kiedy spotyka się t-rexa, czasem można narobić w spodnie, ale teraz kończę grę drugi raz i nie mam najmniejszych problemów. Raptory są zbyt wolne, a na otwartych przestrzeniach ustrzelenie grupy złożonej nawet z czterech raptorów to żaden problem. Za to t-rex jest nie do zarąbania, chyba że ma się broń na zatrute strzałki (taką jak w filmie ). Nie da się również zmieniać magazynków (co jest logiczne - z jedną ręką złamaną?) i można nosić maksymalnie dwa przedmioty naraz - np. szotgana i rewolwer. Bo tylko jedną rzecz można sobie przytroczyć do pasa. Przez co dochodzi do głupich sytuacji, że znajdujemy jakąś kartę magnetyczną o wielkości pudełka zapałek i musimy wyrzucić jednego guna, żeby ją zabrać. Można oczywiście potem po niego wrócić, ale przestrzenie w grze są oooogroooooomneeee.
W każdym razie, mimo paru wad, Trespasser to dla mnie gra idealna. Realistyczna, z klimatem opuszczenia w wielkiej dżungli, pozwalająca poznać wiele tajemnic Isla Sorna, świetnie wykonana (pod warunkiem upaczowania, inaczej ciężko się gra...). 10\10.
(screeny z wersji nieakcelerowanej)
ciekawe, ciekawe, czytałem tylko TLW, pierwszej ksiązki nie miałem okazji. Na pierwszym filmie byłem w kinie (choć wcześniejw widziałem go na zjechanym pirackim VHSie) i wtedy robiło to duże wrażenie na 12 latku ktorym byłem. Potem jak się zrobił boom na dinozaury przeczytałem TLW. Jakieś dwa lata remu odświerzyłem sobie film i muszę przyznać, że zbytnio się nie postarzał, dalej robi wrażenie. Drugą i trzecią częśc widziałem dopiero jakoś rok czy dwa lata temu jak leciały w TV. No i czwórka się już podobno szykuje...
PS coś ten biust koślawy jakiś
Bo nieakcelorowany .
nom, ale to wszystko jest w zasadzie w tekście na stronie, a więc głównie chodzi mi o to, że 3 to tylko zbiór niewykorzystanych pomysłów z książek i scenariuszy. Mi się ten film podobał jednak - szybki, lekki i nikt nie ukrywa, że chodzi o kasę. No i poza tym śmieszny to film
Jp to calkiem udane seria splatter dinosaurian movies z dobra rola dinozaurow i tego calego parku. Aktorzy tacy sobie. w ogole nie przejmowalem sie ich losem. Co innego pierhosaurami ktore swietnie wykonal modelarz i animator. ruszaja sie jak prawdziwe....
jednak wieksze wrazenie zrobil na mnie film Carnosaur. Lepszy po prostu. i bardzije gore mondowy
jednak wieksze wrazenie zrobil na mnie film Carnosaur. Lepszy po prostu. i bardzije gore mondowy Robisz sobie jaja? Bo nie wiem jak interpretować ten i inne Twoje posty.
Jurassic Park to oczywiście klasyk, który nic a nic się nie zestarzał, nawet jeśli chodzi o efekty! TLW wbrew większości opinii uważam za bardzo dobry film. Świetna rozrywka, trochę kiczowata, ale bardzo przyjemna. Trójka gorsza, ale to wciąż niezłe kino przygodowe. Scena pojedynku T-Rexa ze Spinozaurem kapitalna.
Nie wiem czy pamiętacie albo wiecie, ale po ukazaniu się komiksowej adaptacji pierwszego filmu wyszedł następny komiks (niby kontynuacja), w którym inteligentne Raptory jeździły różnymi pojazdami (sic!).
Raptory pojazdami? W wydanych polsce komiksach "Raptor Hijack" nie było czegos takiego. Chyba że masz zagraniczne wydania (proszę o kontakt na priva w takim wypadku;) ).
Jeśli ktoś uważa że Carnosaur jest lepszy od JP to brak mi słów, pare dni temu odświeżyłem sobie jedynkę - to przecież gniot jak sie patrzy. Na początku niby horror klasy C, czyli kiepskie efekty akorstwo itp. ale później to juz istny koszmar (dla widza). Pomysł na to żeby kobiety rodziły dinozaury to jakas abstrakcja. No i jeszcze idiotyczne interwencje rządu, ehhh, brak mi słów. Proszę o uargumentowanie Tintorera'o , w czym to filmidło jest lepsze od dowolnego JP (może w straszeniu, bo JP to jednak przygoda, tyle tylko że w Carnosaurze można sie przestraszyć co najwyżej wszechobecnej tandety).
Chodzi o komiks "Jurassic Park: Raptor"
Przeglądałem ten komiks i z tego co pamiętam był dziwny, one tam czymś jeździły. Tak pamiętam. Zresztą potwierdzenie masz na drugiej okładce (słuchawki na głowie )
Hmm, mam tylko pierwszą część komiksu "Raptor" (druga w ogóle wyszła? Mnie się zdawało, że było z nią jak z komiksem X-files - wyszło 6 części, przerwali w najciekawszym momencie). Z tego co pamiętam, to ta właśnie część mniej więcej odpowiadała końcówce ksiażki - czyli że jeszcze się pofatygowali zniszczyć siedliska raptorów (z armią). Co było dalej - nie wiem. Jak ktoś ma skany, to z chęcią poczytam.:>
Military, ja też teraz pogrywam sobie w Tresspasera i nie odważyłbym się nazwać tej gry "idealną". Do ideału bardzo w tym wypadku daleko. Fizyka - rzeczywiście nowatorska jak na tamte czasy (zresztą nawet obecnie budzi podziw). Ale stwierdzenie, że HL2 jest przy tym nędzny to oczywiste maksymalne niewybaczalne przegięcie. Klimat - jest i to gęsty.
Wady: wad jest sporo. Grafika - straszy pikselozą. Kwestia "ręki", w której bohaterka trzyma broń itepe. Jej "mackowatość" skutecznie utrudnia rozgrywkę. Takich wygibasów, jakie wyprawia bohaterka ze swoją kończyną, nie byłby w stanie powtórzyć nawet sam Eugene Victor Tooms :)
Co do Jurassic Park. Dla mnie istnieje wyłącznie część pierwsza. Jest perfekcyjna. No i przede wszystkim reżyser zadbał o odpowiednio długi, klimatyczny wstęp, a nie zaraz pod byle pretekstem rzucił nas w sam środek akcji. Jurassic Park to idealne kino rozrywkowe. 10/10.
Wady: wad jest sporo. Grafika - straszy pikselozą. Kwestia "ręki", w której bohaterka trzyma broń itepe. Jej "mackowatość" skutecznie utrudnia rozgrywkę. Takich wygibasów, jakie wyprawia bohaterka ze swoją kończyną, nie byłby w stanie powtórzyć nawet sam Eugene Victor Tooms
1. Grafika - taki pierwszy C&C też dziś straszy, a dla mnie to kolejna idealna gra. Wiadomo, że w dobie HL2 nie zachwyci, ale co z tego? Nie chodzi też o to, co robi ręka - ważne, że to wszystko jest realistyczne, no po prostu w tej grze się żyje! Pokaż mi drugą z tak gęstym klimatem. DLA MNIE Trespasser to ideał i już.:)
Gdyby gierka była bardziej dopracowana, gdyby wyeliminowano wiele irytujących bugów (przenikanie przedmiotów przez ściany np., wspomniana mackowata ręka, pikseloza, dość toporne i mało płynne ruchy dinozaurów itepe), wówczas i ja bym się podpisał pod stwierdzeniem, że to ideał. Gra jest bardzo dobra, warta uwagi (i pieniędzy), wszak to prekursor tych wszystkich havoków i innych systemów odpowiedzialnych za fizykę, ale jak sam stwierdziłeś - w dobie HL2 o zachwyt trudno. Żeby było jasne: HL2 uważam za jak dotąd najlepszą strzelankę w historii, pomimo dwóch dyskwalifikujących wad: liniowość i niezbyt wygórowane A.I. ludzkich przeciwników.
A jeśli chcesz drugą grę z tak gęstym klimatem, to odpowiedź może być tylko jedna: Thief i Unreal.
W Thief są bardzo kanciaste modele postaci i mają kiepskie tekstury, no i też czasem trup przeniknie przez ścianę, a tego nie mogę zaakceptować. Prawda, ta gra to prekursor różnych Splinter Cellów, ale jak sam stwierdziłeś - w dobie HL2 o zachwyt trudno.
Źle do Trespassera podchodzisz. To gra sprzed bodaj ośmiu lat. W tamtych czasach jej grafika POWALAŁA. Ale nie o grafikę w niej chodzi...
Hehe...ocena tej gry na gamespocie - 3.9/10
Trespasser is a frustrating game, filled with boring gameplay and annoying bugs.
Pisałem w pierwszym czy drugim poście - bez patcha lepiej nie grać.;)
W polsce wyszły 2 z 4 częsci JP:Raptor. A nastepna seria Raptor Hijack w ogóle nie pojawiła sie w naszym kraju. I niczym nie jeździły - gwarantuje (choć głopot nie brakuje).
Co do tresspassera to niedawno skonczyłem. Frustrujaca ale satysfakcjonująca, chociaż drażni to że jedną z dwóch trzymanych broni czasem bywa karta dostępu i głópio sie wtedy wygląda;) no i szkoda ze detekcja kolizji nie działa na większych dystansach. No i jeszcze szwankuje animacja dinosów ale ogólnie jest fajnie i wymagająco.
W Thiefie można nawet przeciągnąć ciało ogłuszonego strażnika przez zamknięte drzwi :) Na szczęście jest na to łatka, która eliminuje te i inne kuriozalne usterki. Mnie akurat Thief zachwyca po dziś dzień - grafika idealnie oddaje charakter świata, w którym przyszło nam się poruszać. Prawdę mówiąc, nie wyobrażam sobie tu gładkich tekstur i zaokrąglonych konturów. Inaczej w wypadku Trespassera, który wrecz potrzebuję dogłebnego liftingu. W oprawie graficznej Far Cry'a - to byłoby dopiero wydarzenie!
Zgadzam się z ostatnim zdaniem, ale rozwaliła mnie wcześniejsza argumentacja. Thiefa lubię i tu badziewna grafika jest OK, Trespassera nie lubię więc tu badziewna grafika mi wyjątkowo przeszkadza. Co za wybiórczość.;)
To idzie mniej wiecej tak: w Trespasserze badziewna grafika drażni i przeszkadza, i irytuje, i sprawia, że grać się odechciewa, ponieważ jej akcja toczy się w środowisku, którego tak prymitywna grafa nie jest w stanie w pełni oddać. Stąd te odruchy wymiotne na widok Trespassera. W Thiefie natomiast archaiczność oprawy graficznej nie razi, gdyż świat Thiefa nie mógłby być pokazany w inny sposób. Słowem, im wyższa rozdzielczość tekstur w Thiefie, tym gorzej dla samej gry - staje się ona przez to bardziej sterylna, pastelowa, przypudrowana. Przykład: Thief Deadly Shadows - niby są ruchome cinie, niby jest rozchwiane światło pochodni, niby mamy fajną mgłę, ale w sumie to gdzieś uleciał ten ciężki, gęsty i przygnębiający nastrój.
Nie chcę zgrywać zakichanego moda, ale może przeniesiecie się do tematu o grach?
Pamiętam, że w gazetach najpierw grę zjechali, ale w zeszłym roku CDAction uznało ją za jedną z najbardziej niedocenionych gier. Niestety nigdy nie zagrałem . A szkoda, bo wtedy wyglądała dla mnie fantastycznie .
Thief Deadly Shadows - niby są ruchome cinie, niby jest rozchwiane światło pochodni, niby mamy fajną mgłę, ale w sumie to gdzieś uleciał ten ciężki, gęsty i przygnębiający nastrój.
Jak dla mnie ekstranowoczesne graficznie Kroniki Riddicka mają i ciężki klimat, i świetny nastrój, i wspaniale się w nie gra. Ale z takimi rozwiązaniami świetnie grałoby się w nie nawet, gdyby powstały na enginie Dooma. Podobnie Trespasser. Ta gra jest niesamowicie przygnębiająca, ponura, smutna - poczucie opuszczenia i zagubienia jest przytłaczające. Jesteś sam na ogromnej wyspie, dookoła szczątki tego, co próbowali zbudować ludzie i z czym przegrali... Naprawdę, już radośniejsze jest Silent Hill.
Rozumiem twoje argumenty, ale jednak mnie nie przekonują. Ja tę grę po prostu lubię, tak samo po prostu nie lubię Thiefa. A że nie tylko mnie się Trespasser podoba, świadczą powstające do dziś nowe levele i mody.
Jak właściwie wymawia się nazwisko Crichton? Ja zawsze uważałem że "krajton", ale ostatnio jakbym stracił nieco pewności...
Wpisz w windowsowym Samie
We czym? Rozwiń temat.
W Windows XP masz syntezator mowy, ktory nazywa sie Sam. Nie ma co mu wpisywac polskich zwrotów ale angielskie emuluje ladnie
W kazdym badz wyreczylem cie i to sie mowi 'kriczton'.
Dzięki. Co prawda nie znalałem tego syntezatora, ale wierzę na słowo.
A na dodatkach dvd mówią "Krajton" z miękkim r oczywiście.
Mały nius na temat JP4:
Jedna z wersji scenariusza przedstawiała się tak:
second draft focused on the new character Nick Harris, who returns to Isla Nublar, the location of the first film, and retrieves Dennis Nedry's can of DNA. He is captured by the Grendel corporation, which now owns InGen, and he is hired to take care of five genetically modified Deinonychus. They have dog and human DNA, and are hired to act as mercenaries.
Że tak spytam... KTO WYMYŚLA TAKIE GÓWNO?! Mam nadzieję, że film nie będzie przypominał takich dwunastolatka oglądającego pokemony, ale jeśli zostanie cokolwiek z drugiej wersji scenariusza, to niestety tak może się stać. Crichton napisał dwie świetne książki, Spielberg zrobił dwa świetne filmy. Po cholerę ciągnąć ten temat? Żeby zniszczyć kolejną legendę kina?
WHAT THE FUCK?! Ale badziew.
Czytałem że Sam Neill i Laura Dern mają powrócić.
oboje podpisali kontrakty na dwa kolejne sequele, wiec w czworce powroca
A ten early draft to na 90% fake Takiej bzdury nie wymyslilby uwe boll
Ten scenariusz naprawde był wysłany do Spielberga ale błyskawicznie go odrzucono. Zresztą delej jest jeszcze śmieszniej, jakieś wielkie laboratorium w górach, te podrasowane dinosy mają swoje imiona i specjalne zdolności. A jeszcze na Isla Nublar, gościa który znalazł puche Nendry'ego zaatakował wielki włochaty pająk
Ostatnio Sam Neill powiedział że o JP4 nie wie absolutnie nic, więc albo kręcą bez niego albo JP4 jest jeszcze tylko zbitkiem myśli panów w drogich garniturach.
Jakis czas temu pojawił sie news o tym że historia bedzie opowiadać o serii zaginieć w ameryce, podobno jest już zarys mega efektownego pościgu z raptorami.
Lol. Lol, lol, lol.
Ostatnio myślałem o tym, jak sam zrobiłbym kontynuację. Oczywiście najchętniej bym jej NIE robił, bo w sprawie dinozaurów powiedziano wszystko, co tylko się dało, w dwóch pierwszych filmach. Pierwszy był olśnieniem, drugi dopełnił obraz, pokazując "jak by to było z duża grupą ludzi i w mieście". End. Finito. Wiemy wszystko. Trójka była już tylko powtórką, dlatego między innymi nikt o niej dziś nie pamięta. Ale skoro już MUSZĄ robić czwórkę (tak jak AVP2)...
Motyw z puszką Nedry'ego stanowiłby ciekawy punkt wyjścia, ale pod jednym warunkiem - wszystkie dinozaury wyginęły. Bo po co ktoś miałby ryzykować życie, aby zdobyć próbki dinusiów, z ktorych zresztą może nic nie wyjść, skoro ma dookoła pełno żywych okazów?
Żadnych pierdół z "dinozaurami dla wojska". Czy ktoś widział, żeby wojsko używało panter albo tygrysów? Debilizm z oczywistych powodów.
Żadnej akcji na amerykańskich zadupiach - Park Jurajski to tak jak w Aliens - głównie fascynacja technologią, tutaj wyjątkowo niebezpieczną. W trójce brakło też tego elementu - i wyszło jak wyszło.
Jeszcze mógłbym wymieniać, ale po co... I tak wiadomo, że wyjdzie szit.[/url]
Trójka była już tylko powtórką, dlatego między innymi nikt o niej dziś nie pamięta. Ja pamiętam. Bezpretensjonalnego kina przygodowego nigdy za wiele.
Żadnych pierdół z "dinozaurami dla wojska". Czy ktoś widział, żeby wojsko używało panter albo tygrysów? Debilizm z oczywistych powodów. Ha! To jeszcze nic. Oglądałem film "Potwór" (znany również jako "Istota"), który opowiadał o wyhodowanej przez wojsko hybrydzie człowieka i rekina
Kiedyś w cinemie był artykuł-żart o rzekomej fabule JP4 - miał to być film o kilkusetmetrowych stworach (wandalozaurach), które przybyły z Azji i niszczą wszystko co popadnie. Ich pyski miały być zrobione na wzór twarzy gwiazd Hollywoodu. Podczas sceny niszczenia Luwru potwór miał powstrzymać demolkę pod wpływem piękna Mony Lisy
Ha! To jeszcze nic. Oglądałem film "Potwór" (znany również jako "Istota"), który opowiadał o wyhodowanej przez wojsko hybrydzie człowieka i rekina
Widziałem, ale pod tytułem Proteus. Strasznie zabawny film. Ale jeszcze lepsza była książka, na podstawie której powstał (co prawda nie jest wymieniona w creditsach, ale fabuła jest po prostu IDENTYCZNA). Harry Adam Knight - Gen. Kupa śmiechu i zabawy, niezamierzona komedia.
Trudno się nie śmiać kiedy facet w kostiumie rekina próbuje biec
JP został już chyba wystarczająca wyeksploatowany i trudno wymyślić tutaj coś oryginalnego. Przychodzi mi do głowy motyw nielegalnych wycieczek na wyspę dinozaurów i oczywiście walka o przetrwanie.
Przychodzi mi do głowy motyw nielegalnych wycieczek na wyspę dinozaurów i oczywiście walka o przetrwanie.
Ale co dalej ? Znowu grupka ludzi goniącą się z dinozaurami po dżungli - obowiązkowo jakiś zdrajca, przez którego o mało wszyscy nie zginą (na końcu ofkoz bohater efektownie zejdzie) . I dalej powtórka z JP 2 i 3.
Od razu jasne jest, że choćby nie wiadomo jak podchodzić do tematu to i tak nic nowatorskiego się nie wymyśli. Mi najbardziej odpowiada klimat JP1, ale powtórki z rozrywki nikt nie chce
Ale co dalej ? No właśnie, co dalej? Trzeba by się Spielberga zapytać. Wszystko już opowiedziano. Jeśli JP4 ma mieć wtórną fabułę, dobrze było żeby przynajmniej nie był to kretyński szajs.
Sam pomysl z puszka Nedry'ego jest doniczego - wg ksiazki i filmu miala chlodzic przez parenascie godzin, a potem wszystko szlag by trafil
Obejrzałem dodatek do JP3 - The Ride. To nagranie z przejażdżki łódką w parku rozrywki JP. Niesamowita sprawa, fajnie byłoby mieć coś takiego w Polsce. Ale... fajniej byłoby mieć też własny, polski film, na motywach którego możnaby taką atrakcję zrobić. Kurna, Polska to jest filmowe zadupie... Wyobrażacie sobie "Plac Zbawiciela - The Ride"? Jedziecie wózkiem po brudnych alejkach. Nic się nie dzieje. Koniec przejażdżki. Albo "Andrzej Wajda's The Ride" - wagonik stoi w miejscu, wokół niego siedzą trzy osoby i kontemplują.
Jestem świeżo po seansie JP3, więc mam w pamięciu dużo powodów do wyzłośliwiania się.
Teza: JP3 sięga dna, przebija je z impetem, ryje w glebie tak mocno że dociera do Chin. Najgorszy film milionlecia.
Argumenty:
1. (to nie jest jakaś próba wywiązania dyskusji, ale takie porównanie samo mi przychdzi do głowy) AVP jest przy nim mistrzostwem świata w scenariuszopisarstwie. Dlatego, bo posiada podstawowe elementy scenariusza: wstęp, rozwinięcie, stopniowanie napięcia, punkt kulminacyjny i zakończenie. W JP3 jest coś takiego: wstęp, akcja, akcja, akcja, akcja, dialog, akcja, koniec filmu. Żeby to bardziej obrazowo napisać: mamy zawiązanie akcji, przedstawienie bohaterów, PIERDUT - są na wyspie, goni ich dinozaur, wziuum, goni inny, aaaaa, goni kolejny, biegną, gonią ich raptory, biegną, goni ich pterozaur, biegną, aaaa, znów raptory!, biegną, dialog, dinozaur!, biegną, raptory, NAGLE plaża i koniec filmu. No po prostu totalne, że tak się wyrażę, lamerstwo. W dodatku sporo scen kopiuje poprzednie części. Dialogi dopełniają obraz nędzy i rozpaczy, są bardziej serowe niż czipsy Chitos: "tak robi się dinozaury?", "nie, tak bawi się w Boga". Nie wymagam od filmu tego typu dialogów na miarę Casablanki, ale raz, że w JP1 były naprawdę świetne kwestie, a dwa, że niekoniecznie oczekuję zbliżania się poziomem do teletubisiów!
2. Reżyseria to prawdziwy majstersztyk. Na poparcie tego mogę przytoczyć zdania z poprzedniego punktu, opisujące wspaniałe, wzorcowe wręcz budowanie napięcia: wstęp, akcja, akcja, akcja, akcja, dialog, akcja, koniec filmu. Dobre sceny (są dwie - walka dinozaurów oraz spinozaur w wodzie) to ledwo malutki fragmencik filmu, w dodatku nic nie wnoszący do fabuły, bo nie decyduje o losie żadnego z bohaterów. Za to masa niepotrzebnych wstawek, takich jak z dupy wyjęte komspognaty albo te kolczaste stwory, które pokazano chyba tylko po to, żeby jeszcze bardziej spier...dolić ciągłość z poprzednimi filmami serii. Reżyser pewnie myślał - za radą Beksińskiego - "co by tu jeszcze spieprzyć?", po czym bez powodu wstawiał dinozaury, których nie miało prawa być na wyspie. Do fabuły nic to nie wnosi, ale burzy i tak zachwianą ciągłość serii, powiększa budżet, no i wydłuża ten festiwal żenady o parę sekund.
3. Efekty. Tutaj jest nierówno. Są kawałki znakomite - świetnie wygląda tyranozaur. Są wręcz żenujące, takie jak brachiozaury wyjęte z jakiejś psychodelicznej kreskówki. Największy zarzut tyczy się tego, że poza tyranozaurem żadne zwierzę nie przypomina tych z poprzednich filmów. Za wszelką cenę chciano coś dodać, ulepszyć, ale wyszła z tego kreskówka, a nie film o zwierzętach.
Z litości nie wspomnę o takich momentach jak scena niszczenia potężnego ogrodzenia przez spinozaura, którego następnie zatrzymują rachityczne drzwiczki.
W zasadzie nie wiem po co się wysilam na analizę tego filmu... To po prostu najgorsza szmira jaką widziałem, nieudolnie kopiująca poprzedników i nie dodająca nic nowego do serii (a właśnie - kolejny punkt dla AVP, który przynajmniej pokazał coś, czego jeszcze w obu seriach nie było - i nie chodzi mi tu o bzdury, ale o inne rzeczy). 0\10, a nawet ujemne 11 na 10. DNO.
military, potraktowałbym Twój tekst jako wstęp do dyskusji, ale zdania
Najgorszy film milionlecia (...) AVP jest przy nim mistrzostwem świata w scenariuszopisarstwie (...) kolejny punkt dla AVP, który przynajmniej pokazał coś, czego jeszcze w obu seriach nie było (...) 0\10, a nawet ujemne 11 na 10. DNO. kwalifikują go jako żart Bez urazy.
Nie obraziłem się. To już wolę oglądać pierdy polskich debiutantów niż JP3 - ten film po prostu obraża inteligencję widza - swoją fabułą i konstrukcją.
EDIT: A zresztą pozwolę sobie wypunktować, dlaczego JP3 nie jest lepszy niż AVP. Zaznaczam, że AVP to film na niskim poziomie, ale JP3 to dno dna dnem przykryte.
1. AVP ma poprawnie skonstruowany scenariusz, z wstępem, stopniowaniem napięcia i punktem kulminacyjnym, wypełniony błędami logicznymi lub rzeczowymi. JP3 to zbiór losowych scen akcji, w wielu przypadkach kopiujących poprzedników, w dodatku nie tyle wypełnionych błędami, co się na tych błędach opierających. NIE MA PUNKTU KULMINACYJNEGO - co to w ogóle ma być?! Żadnej finałowej konfrontacji, po prostu kilka akcji na tym samym (niskim) poziomie, a nagle puf - koniec filmu. Równie dobrze mogli go przerwać 20 minut wcześniej i pokazać ludzi docierających na plażę - wcale by to nie wpłynęło na ciągłość filmu, bo przez ostatnie 20 minut i tak nie dzieje się już nic ważnego.
2. AVP ma kiepskie elementy komediowe. JP3 ma totalnie żenujące i przewidywalne elementy komediowe (choć sen o mówiącym raptorze mi się podobał).
3. AVP ma słabe, ale w miarę naturalne dialogi, tzn. nikt tu nie ma ciekawych kwestii, ale też nikt nie wygłasza idiotycznych, patetycznych one-linerów. JP3 ma najbardziej wymuszone, kretyńskie dialogi jakie w życiu słyszałem, opierające się na ultra-w zamierzeniu-dramatycznych one-linerach, które po prostu śmieszą. "Jesteś gorsi niż ludzie, którzy zbudowali to miejsce", "Tak wygląda zabawa w Boga", "To coś większego". Błeeee.
4. AVP używa efektów do posuwania - słabej bo słabej - fabuły. Jeśli pojawia się jakiś efekt, to nie po to, żeby tylko był, tylko pokazuje jakieś zdarzenie mające wpływ na fabułę. W JP3 efekty są po to, żeby były - ot, tutaj pokażemy tego dinozaura, tutaj tamtego, one nic nie robią, po prostu są, bo nam za krótka szmira wyszła więc musimy wydłużyć.
5. AVP zarzyna licencję z powodu niewykorzystania jej potencjału, z powodu zrobienia kiepszczastego filmu ze znanymi potworami, ale przynajmniej nie robi pośmiewiska z głównych "złych" bohaterów.W JP3 główny "zły" bohater poprzednich części - rex - ginie w piątej minucie filmu, a potem bohaterowie ścigani są przez kaczkę. Łodafak?
Może jeszcze dopiszę coś później, bo na razie mi się nie chce myśleć o tej szmirze.
O, jeszcze jedno, co dosłownie mnie rozpieprzyło na ściany. Normalni ludzie widzą śmierć towarzysza, pożeranego przez dinozaura, przeżywają katastrofę samolotu, widzą (tym razem z bilska) pożarcie drugiego. Coś takiego chyba byloby szokujące? Nie dla nich - minutę później, kiedy wychodzą cało z sytuacji, rzucają zabawnymi hasłami, "uff, ale fart, kto by się spodziewał takiej przygody". Scenarzysta to I-DIO-TA. Anderson jest od niego miliard razy lepszy, choć sam jest fatalnym scenarzystą.
EDIT:
HAHAHAHA, JP3 został napisany przez DEBIUTANTA! Który później popełnił Eragona. Jak można zlecać kontynuowanie takiej licencji, opartej na genialnych ksiązkach, debiutantowi?!? Wywalają 100 milionów na produkcję, ale skąpią na dobrego scenarzystę?! Ten film to zwykła pomyłka!
Nie bierz tego postu za żart, dyskusja mile widziana, ale jeśli przypadkiem wybuchnę śmiechem (bo bardzo śmieszą mnie próby obrony czegoś takiego), to się nie obraź.
ale jeśli przypadkiem wybuchnę śmiechem (bo bardzo śmieszą mnie próby obrony czegoś takiego),
mam to samo odnosnie AVP
Ale żeby nie było, oglądałem Jurassic Park 3 tylko raz i wydał mi sie naprawde słabiutkim filmem do którego niespecjalnie jest po co wracać, niestety zbyt słabo go pamiętam, żeby stwierdzić czy jest gprszy od AVP.
Przyznam szczerze, że chyba po raz pierwszy udaje się military'emu mnie do czegoś przekonać. Miałem dość neutralne zdanie na temat JP3, ale czytam sobie argumenty ww. kolegi i trafiają do mnie, tzn. widzę, że zbyt luzacko podszedłem do filmu, bo faktycznie po chwilowym zastanowieniu powinienem był dostrzec różnorakie absurdy.
tak robi się dinozaury?", "nie, tak bawi się w Boga".
O ile dobrze pamiętam, to to jest tekst z JP 1 :p
Khet - uwierz, źle pamiętasz. Romeck - dopiero pierwszy raz?!
To pewnie mi się coś pokręciło, JP3 widziałem tylko raz, a i tak mało pamiętam z tego filmu
Właściwie to Malcolm w JP1, w trakcie swojego świetnego długiego monologu, mógł coś takiego powiedzieć, ale na pewno nie był to najważniejszy, najbardziej "cool" one-liner w filmie. Ba, to w ogóle nie był one-liner.
AVP zarzyna licencję z powodu niewykorzystania jej potencjału, z powodu zrobienia kiepszczastego filmu ze znanymi potworami, ale przynajmniej nie robi pośmiewiska z głównych "złych" bohaterów. I w tym właśnie miejscu Twoja opinia się rozsypuje. Wcześniejsze argumenty są w porządku (zgadzam się że film nie ma kulminacji; zdenerwowało mnie to w kinie), ale tutaj nagle próbujesz nam wmówić dwie rzeczy:
1) Że dinozaury, ZWIERZĘTA, są równie charyzmatycznymi i kultowymi postaciami co para najsłynniejszych filmowych kosmitów w historii kina i że nagle zabicie T-Rexa w piątej minucie filmu jest obrazą. K*rwa, o co chodzi?! Dalej: Spinozaur - kaczka? Bez komentarza.
2) Że AvP nie robi pośmiewiska z tych postaci. W tym momencie brak mi słów, może po prostu "chyba widzieliśmy inne filmy".
Skoro JP3 jest "najgorszym filmem milionolecia" (nie jest to cool określenie, niestety), to polecam zapoznanie się z osiągnięciami kinematografii z ostatnich 6 lat.
PS. Gdybyś sprawdził scenarzystów JP3, wiedziałbyś że było ich TRZECH, i nie był to tylko "koleś od Eragona".
Nie ma to jak merytoryczne argumenty typu "bez komentarza". Tak, twierdzę że Rex był bohaterem poprzednich części i zabicie go to niewybaczalny błąd.
Aż trzech scenarzystów było? No to rewelacja, wiedziałem że jedna osoba nie potrafi aż tak czegoś spieprzyć. No dobra, sprawdźmy pozostałych. Alexander Payne - autor tak znakomitych i znanych filmów jak Citizen Ruth, Inside Out i Election. Jim Taylor - autor tak znakomitych i znanych filmów jak... Citizen Ruth, Inside Out i Election. ))) Nie no, masz rację, doskonałym autorom powierzono pociągnięcie historii zapoczątkowanej przez jednego z najbardziej nowatorskich współczesnych pisarzy.
EDIT:
ROTFL! Wiesz jaki tytuł proponowano początkowo dla tego sequela? Return to the Island: JP3. Nie ma to jak kreatywność. A ja myślałem, że samo "JP3" to jej brak - a tu cóż... Jednak wybrano mniejsze zło.
military, przekonałeś mnie - argumenty dotyczące konstrukcji obu filmów są nie do obalenia. Rzeczywiście, AvP to przy JP3 film naprawdę dobry.
Nie ma to jak merytoryczne argumenty typu "bez komentarza". Równie merytoryczne co "bohaterowie ścigani są przez kaczkę".
Tak, twierdzę że Rex był bohaterem poprzednich części i zabicie go to niewybaczalny błąd. Ale chyba nie uroniłeś w tej scenie łezki?
Zobaczmy: T-Rex spotyka większego i silniejszego dinozaura. Co się dzieje? Przegrywa, czyli prawidłowo. Oczywiście mógłby wygrać, ale wtedy zapewne określiłbyś tę scenę jako bzdurną.
Alexander Payne - autor tak znakomitych i znanych filmów jak Citizen Ruth, Inside Out i Election. Jim Taylor - autor tak znakomitych i znanych filmów jak... Citizen Ruth, Inside Out i Election. Przebiłeś właśnie dno, wiesz?
Gdybyś oglądał "Election", z Twojej wypowiedzi nie przebijałby ignorancki sarkazm. A gdybyś oglądał "Shmidta" i "Bezdroża", nie odezwałbyś się w ogóle. Tak by chyba było najlepiej.
ROTFL! Wiesz jaki tytuł proponowano początkowo dla tego sequela? Return to the Island: JP3. Nie ma to jak kreatywność. A ja myślałem, że samo "JP3" to jej brak - a tu cóż... Jednak wybrano mniejsze zło. Panie i panowie, military odkrył Amerykę: wstępne tytuły filmów bywają idiotyczne. Od dziś już nic nie będzie takie samo.
AvP ma lepszą konstrukcję scenariusza - i co z tego? Dla mnie będzie takim samym śmierdzącym gównem, choćby nawet poszczególne fakty miały podręcznikową ilość stron.
Ale chyba nie uroniłeś w tej scenie łezki?
Nie, tylko przewróciłem oczyma i pomyślałem "co za bzdurny film".
Zobaczmy: T-Rex spotyka większego i silniejszego dinozaura
..którego nie powinno być na wyspie i który debilnie wygląda...
Przebiłeś właśnie dno, wiesz?
Gdybyś oglądał "Election", z Twojej wypowiedzi nie przebijałby ignorancki sarkazm. A gdybyś oglądał "Shmidta" i "Bezdroża", nie odezwałbyś się w ogóle. Tak by chyba było najlepiej.
Równie dobrze możesz powierzyć Wajdzie napisanie komedii przygodowej w realiach science-fiction. Albo lepiej - tej od polskich telenowel zadanie napisania krótkometrażowego filmu akcji o robotach.
Panie i panowie, military odkrył Amerykę: wstępne tytuły filmów bywają idiotyczne
No, np. "Niezatytułowany sequel Batmana". Tylko że tutaj jeszcze nie było tytułu, dlatego tak go nazywano, a wielce odkrywczy "Powrót na wyspę" był wytworem scenarzysty, który naprawdę chciał tak nazwać ten film.
AvP ma lepszą konstrukcję scenariusza - i co z tego? Dla mnie będzie takim samym śmierdzącym gównem, choćby nawet poszczególne fakty miały podręcznikową ilość stron.
"Przyznaję że ten drugi film jest lepszy, ale i tak mówię że jest gorszy, bo tak! I już!".
EDIT: Dobra, koniec dyskusji, bo to w sumie nie jest dyskusja - w dyskusji obie strony używają argumentów.
..którego nie powinno być na wyspie i który debilnie wygląda... Nie wiem czy go nie powinno być na wyspie, nie byłem w zespole naukowców pracujących w Parku.
O wygląd miej pretensje do ewolucji, nie do twórców.
Równie dobrze możesz powierzyć Wajdzie napisanie komedii przygodowej w realiach science-fiction. Albo lepiej - tej od polskich telenowel zadanie napisania krótkometrażowego filmu akcji o robotach. Innymi słowy okazało się, że nie są wszechstronnymi scenarzystami. I tyle.
wielce odkrywczy "Powrót na wyspę" był wytworem scenarzysty, który naprawdę chciał tak nazwać ten film. Więc jest kiepski w wymyślaniu tytułów i nie za bardzo wie na czym to polega. Trudno! Nie wszyscy są tak perfekcyjni jak my, prawda?
"Przyznaję że ten drugi film jest lepszy, ale i tak mówię że jest gorszy, bo tak! I już!". W dalszym ciągu nie rozumiesz... Zgodna z teorią scenopisarstwa konstrukcja scenariusza nie czyni filmu dobrym. AvP jest filmem BARDZO ZŁYM (pomijając efekty i kilka mniejszych rzeczy o których była mowa wcześniej) i prawidłowo rozłożona fabuła ani trochę mu nie pomaga.
Dobra, koniec dyskusji, bo to w sumie nie jest dyskusja - w dyskusji obie strony używają argumentów. Słuszn uwaga, panie Kaczka.
O wygląd miej pretensje do ewolucji, nie do twórców.
A wiesz, że hipopotamy to bardzo niebezpieczne zwierzęta? Tylko wyglądają łagodnie. Jakoś nikt nie tworzy jednak thrillerów o hipopotamie-zabójcy. Dlaczego? Czyżby ze względu na wygląd? Bo to głupio by wyglądało? Hmm, chyba tak. I wiesz co? Mają stuprocentową rację! Kaczkozaur tak pasuje do thrillera jak hipopotam.
Innymi słowy okazało się, że nie są wszechstronnymi scenarzystami. I tyle. (...) Więc jest kiepski w wymyślaniu tytułów i nie za bardzo wie na czym to polega.
Słowem - zrobili beznadziejny film, ale to nic, bo tak naprawdę tylko okazało się, że robią beznadziejne filmy przygodowe. I tak powinniśmy lubić JP3.
W dalszym ciągu nie rozumiesz... Zgodna z teorią scenopisarstwa konstrukcja scenariusza nie czyni filmu dobrym.
Ale zła konstrukcja scenariusza czyni film koszmarnym. Popatrzmy - mamy AVP: dno, ale z dobrą konstrukcją scenariusza. I mamy JP3: dno, ze złą konstrukcją scenariusza. Czy nie sądzisz, żę AVP ma jednak pewną przewagę? Albo lepiej nie odpowiadaj, niech to pytanie pozostanie retorycznym.
pana kaczki nie skomentuję, bo musiałbym być złośliwy
Kaczkozaur tak pasuje do thrillera jak hipopotam. Nie podoba Ci się jego wygląd, Twój problem.
Słowem - zrobili beznadziejny film, ale to nic, bo tak naprawdę tylko okazało się, że robią beznadziejne filmy przygodowe. I tak powinniśmy lubić JP3. Twoje zdanie, Twoje zdanie, Twoje zdanie... I tak dalej.
Ale zła konstrukcja scenariusza czyni film koszmarnym. AvP ma dobrą konstrukcję i jest koszmarnym filmem. Łapiesz morał czy mam go napisać wprost?
Bardzo wybiórczo cytujesz, panie kolego.
AvP ma dobrą konstrukcję i jest koszmarnym filmem. Łapiesz morał czy mam go napisać wprost?
Ale już nie raczysz zauważać w swojej hipokryzji, iż napisałem:
Popatrzmy - mamy AVP: dno, ale z dobrą konstrukcją scenariusza. I mamy JP3: dno, ze złą konstrukcją scenariusza.
Nie podoba Ci się jego wygląd, Twój problem.
Uwierz mi, jego wygląd to najmniejszy problem tego filmu... Ale widzę, że nie potrafisz obronić go przed resztą zarzutów, to stawiasz na kaczkę.
Twoje zdanie, Twoje zdanie, Twoje zdanie... I tak dalej.
Przecież ja przedstawiłem w tym punkcie TWOJE, okruszku, zdanie.
Skoro tak, oto dokładna odpowiedź:
Przykłady?
Jurassic Park 3! <rotfl> No a poza tym dowolny polski serial sensacyjny albo Batman i Robin.
. JP3 jest w moim odczuciu przyjemnym kinem przygodowym, a AvP bezczeszczącą kultowe postacie szmatą.
Twoje zdanie, twoje zdanie, twoje zdanie.
ROTFL
I co taka, ehm, enuncjacja, ma niby udowadniać? Wiem, co jest moim zdaniem, i nie twierdzę przecież że to jest twoje zdanie.
trudno bronić filmu w rozmowie z kimś kto używa słów "milionolecie" i "kaczka".
To jeszcze powiem, że nadużywam "generalnie" i "w ogóle" - w takim razie w ogóle nie powinieneś patrzeć na mój avatar. Wiesz co to jest ironia? Poczucie humoru musiało ominąć twoje pokolenie.
JP3 ma prawie samą akcję, mizerną fabułkę, brakuje kulminacji itd. I wiesz co? Mam to w dupie, bo ten film mi się zwyczajnie podoba i nic na to nie poradzę.
Twoje zdanie, twoje zdanie, twoje zdanie! (ROTFL)
EDIT:
Widzę, że TWOIM ZDANIEM TWOIM ZDANIEM TWOIM ZDANIEM nie chodzi w dyskusji o wymianę argumentów, ale o to, czyje zdanie jest bardziej prawdziwsze. Spoko, i tak wiem, że twoje zdanie, twoje zdanie, twoje zdanie.
Rozumiem ironię i sarkazm lepiej niż myślisz, ale to nie ja usiłuję wmówić ludziom że jakiś film ma im się nie podobać bo ma konstrukcję scenariusza niezgodną z zasadą trzech aktów, bo jest wtórny w stosunku do poprzedników, bo to, bo tamto, a bo jeszcze na rotten to on miał tylko X procent.
Nadużywam stwierdzeń moje/twoje zdanie bo nie rozumiesz takich pojęć, co udowodniłeś swoim kretyńskim postem powyżej (nie zasłaniaj się ironią, efekt będzie jeszcze gorszy).
PS. JP3 najgorszym filmem ever? Śmiem twierdzić że 40 to nie liczba filmów na których najbardziej Ci zależy, ale liczba filmów jakie w ogóle w życiu widziałeś.
Panowie - bawcie się w argumenty a nie docinki. Docinki zostawcie sobie na priv.
to nie ja usiłuję wmówić ludziom że jakiś film ma im się nie podobać
No właśnie, ja też, więc to oznacza tylko jedno... Tu działa jakaś trzecia siła! Niewidoczny układ, szara sieć wręcz! Cholera, już nawet forum nie może się obejść bez polityki...
Przedstawiłem swoją recenzję filmu, w pewnym stopniu ironiczną, tobie się nie podoba, zaczynasz mnie besztać i mówisz, że każę ci nie lubić tego filmu. A lub se. Ja tylko przedstawiłem moje zdanie.
EDIT:
moje zdanie, moje zdanie
ostatni raz widziałem Jurassic Park dobre 6 lat temu. dzisiaj obejrzałem go ponownie. wrażenia?
najpierw formalność: TEN FILM TO ARCYDZIEŁO WSZECH CZASÓW i nie chodzi wyłącznie o kino rozrywkowe. chodzi o kino w ogóle, łącznie z kinematografią serbską i dziełami Bergmana.
56 minut trwa wprowadzenie do historii. w tym skandalicznie długim czasie poznajemy bohaterów zawodowo i bardziej prywatnie: ich zwyczaje, przywary i tym podobne, obecnie niewarte funta kłaków detale. zapoznajemy się również z całą intrygą: kto z kim i przeciw komu. później następuje jedna z najlepszych sekwencji akcji w historii: atak na dżipy zaparkowane przed zagrodą Tyranozaura. wulkan emocji. w dodatku seria unikatowych motywów: kręgi wodne, snop światła z latarki oślepiający T-Rexa (zwężające się źrenice - genialne). odnośnie efektów specjalnych: nigdy w życiu nie widziałem lepszego CGI. jedynie T2 może stanąć obok Spielberga z podniesionym czołem. najbardziej rozwaliła mnie autentyczna drapieżność i agresywność wygenerowanych na kompie gadów. nie wiem, czy to tylko subiektywne odczucie, ale oglądając Jurassic Park odniosłem wrażenie, jakby raptory uśmiechały się do swoich ofiar, szydziły z nich.
Spielberg stworzył w Jurassic Park to samo, co wcześniej stworzył Cameron w Aliens - niesamowicie wiarygodny, pełen szczegółów świat. Lądowiska dla helikopterów, wyłożone aluminium kuchnie, sale jadalne ze szwedzkimi stołami, podłogi chłodni zasłane kostkami lodu, kompleks badawczy, muzeum - wszystko funkcjonuje na najwyższych obrotach, nie jest jedynie bajerancką dekoracją, zbudowaną ot tak sobie dla jaj. jeżeli w pierwszej scenie pojawią się szkielety, w scenie finałowej zostaną spożytkowane. po co marnować potencjał dramaturgiczny?
odnośnie dramaturgii: fragmenty z dinozaurami są oczywiście spektakularne i poświęcono im sporo czasu, ale wcale nie mniej miejsca zajmuje bohaterom pokonywanie zwykłych przeszkód jak na przykład sforsowanie ogrodzenia czy wydostanie się z zawieszonego na drzewie samochodu. nic na siłę. Spielberg to geniusz - dinozaury wprowadza do akcji tylko wtedy, gdy jest to absolutnie konieczne, bez pospiechu, zachowuje idealne odstępy między kolejnymi scenami. widać, że historia została niezwykle skrupulatnie przestudiowana od strony dozowania napięcia. takie podejście wpłynęło na jej uporządkowanie, czystość, ekonomię - nie potrafię dobrać właściwego słowa. chodzi o jakiś rodzaj matematycznego rozlokowania punktów emocjonalnego wrzenia.
mówiłem już, że w Parku Jurajskim każdy twój gest pociąga za sobą lawinę konsekwencji? znakomity przykład: samochód uwięziony na drzewie. jak sprawić, by spadł? przecież w dobrym filmie nic nie dzieje sie bez przyczyny. samochód nie może po prostu obsunąć sie z gałęzi. to Spielberg, nie Bay. a zatem co robi Spielberg? każe bohaterowi wleźć na drzewo, otworzyć drzwiczki i niechcący przekręcić kierownicę. w tym momencie koła ustawiają się pod innym kątem i auto z impetem, łamiąc kolejne piętra gałęzi, spada na ziemię. to jest to, co powtarzam do znudzenia: stworzyć świat "na poważnie", tak realny jak to tylko możliwe, w którym nie ma "próżni" przyczynowo-skutkowej. wyłączysz zasilanie - nie działają telefony. żeby przywrócić zasilanie, musisz udać się do położonej nieopodal budki transformatora. fajnie, ale po co ruszać tyłek skoro równie dobrze można to zrobić, stukając w klawiaturę? ponieważ niejaki Nedry zablokował system, wprowadzając hasło. ok, następny problem: nie ma zasilania - nie ma napięcia w ogrodzeniach - nie ma napięcia w ogrodzeniach - raptory hasają po wolności. mam kontynuować? oto przykład nieprawdopodobnej konsekwencji w budowaniu filmowego świata. w Jurassic Park prozaiczne włączanie kolejnych przycisków wywołuje większe emocje niż całe amerykańskie kino rozrywkowe ostatnich 15 lat.
EDIT
na koniec kadr z filmu:
skandal. w filmie za kwadrylion dolarów, reklamowanym jako "najlepsze efekty specjalne ever", bohater pali papierosa. i to wcale nie jednego. każda scena z Samuelem L. Jacksonem (to chyba jego najlepsza kreacja w karierze) oznacza wypalonego szluga.
Cóż można dodać, "Park Jurajski" to w samej rzeczy arcydzieło, przy którym żałosny King Kong Jacksona się chowa i nie wychodzi.
Mental -> własnie mi uświadomiłes co powinienem jak najszybciej dodac do swojej kolekcji DVD.
Szkoda tylko, że cała trylogia taka nierówna...
A mnie tak jak w przypadku Indiany Jonsa, czy Powrotu do Przyszłości w ogóle film nie rusza. Jest fajny, ale bez zachwytów.
Mental, nic dodać, nic ująć.
Bardzo fajne jest też to, że chociaż to dinozaury są "gwiazdami" tego filmu, to jest tu tyle świetnych, które ani razu nie pozwalają się zdominować gadom. Kurka wodna, nawet te dzieciaki są lepsze niż wszystkie postacie razem wzięte z niektórych filmów (tak AVP-R, na ciebie teraz wskazuję paluchem). Nawet zwykłe sceny ogląda się dzięki nim z niesamowitą przyjemnością, że przywołam tu chyba moją ulubioną scenę, w której Goldblum objaśnia Dern teorię chaosu i puszcza po jej dłoni kropelkę wody. Nie mówiąc już o chemii między nimi itd.
Aczkolwiek warto wspomnieć, że w swej doskonałości JP ma jeden zgrzyt, chociaż go lubię, to taka typowa, filmowa głupotka: oderwana ręka opadająca na ramię Laury Dern nie wiadomo skąd, jak...
Co do CGI, jak żadne inne przetrwały próbę czasu. T-Rex wyłażący zza ogrodzenia to MISTRZOSTWO które mogłoby być robione równie dobrze dzisiaj.
najpierw formalność: TEN FILM TO ARCYDZIEŁO WSZECH CZASÓW
W PG-13 ? bez krwi i fucków? arcydzieło?
Własnie kupiłem sobie jedynkę na DVD i wkrótce sobie odświeżę, rzuciłem dzisiaj okiem na kilka scen i już czuję, że będzie mi się podobał tak samo jak 4 i 14 lat temu
Wciąż się zastanawiam, czy jest w ogóle sens kupować dwójkę...
było kupić całą serię - cena niewielka, a radość owszem
Jak było jej wszędzie pełno, to nie myślałem o kupowaniu, jak zacząłem myślec o kupieniu jedynki, to trzypak zniknął ze znanych mi sklepów, biorąc pod uwagę cenę jaką bym zapłacił za całośc w zestawieniu z ceną jaką bym musiał dać za 1 i 2 osobno to sądzę, że jednak dwójkę sobie daruję.
heh, też tak mam z wieloma filmami: albo już nie ma albo ich cena podskoczyła tak diametralnie, że to nieopłacalne
W Gdańskim Satrunie zestaw Mumii i Parku kosztuje odp. 49 zł za sztukę
Zaginiony świat - mega-czadowy, niedoceniony sequel świetnego filmu. Drugi plan wymiata. Kto dziś kręci kino dla całej rodziny z taką obsadą:
Mordy albo zakazane, albo totalnie niehollywoodzkie. Do tego baaardzo niesprawiedliwe traktowanie niektórych bohaterów, wbrew temu co chciałaby widownia, oraz efekty specjalne, które mimo lat robią ogromne wrażenie.
Właśnie, jak to jest że efekty w takich filmach jak T2 czy JP nadal zachwycają, a nowości wypchane po brzegi fxami zbywa się machnięciem ręki? Czy to fakt, że dawniej CGI pojawiało się tylko tam, gdzie było absolutnie niezbędne, czy że obecność fx była rodzajem wyczekiwanej nagrody? A może po prostu bardziej się przykładano do ich tworzenia? W każdym razie - FX z Zaginionego świata czuć potężną moc.
Cały film zaś składa się z serii absolutnie zajebiaszczych scen. Atak raptorów, marsz stegozaurów, rozpierducha w mieście - klasyka. Ale i tak najbardziej wymiata atak tyranozaurów na przyczepy - scena, która znajduje się w moim TOP 5 najlepszych momentów z filmów Spielberga.
Krótko mówiąc - znakomity film. 9\10
Dla mnie mega wypas sceną jest atak Raptorów w wysokiej trawie pokazana z lotu ptaka.
Miał Spielberg nosa do tej sekwencji bo jest kultowa
Zdecydowanie najlepsza scena z filmu, dla mnie film ma prawo bytu tylko dla tej jednej jedynej sceny. Mowiac szczerze, zaluje ze takiej sceny nie bylo w JP, to nie musialbym specjalnie ogladac sredniego produktu jakim jest Zaginiony Swiat, zeby zobaczyc taka moc.
dla mnie również średniak z megażałosną końcówką w mieście. najlepszy jest drugi plan, który tak pięknie wyliczył military.
Lubię ten film, bardzo. Co prawda ostatni przypominajkowy seans uświadomił mi że nie jest aż tak rewelacyjny za jaki kiedyś go uważałem, to jednak wciąż udana kontynuacja której Spielberg nie musi się wstydzić, w przeciwieństwie do "Czwartej części filmu o pewnym archeologu".
W oczy rzuca się wtórność scenariusza, czy raczej scen i motywów, min.:
- dziewucha która w krytycznym momencie ratuje sytuację swoimi umiejętnościami
- atak T-Rexów na przyczepy to powtórka ataku na jeepa
- etc.
Zgodnie z zasadą sequela jest więcej, szybciej i głośniej, ale mimo tego i wspomnianej powtórkowości film ma w sobie coś świeżego i nie wydaje mi się żeby był wyłącznie skokiem na kasę (chociaż wiadomo, że w pewnym stopniu jest:).
Końcówka w mieście nie jest megażałosna, jest megafajna:) Duże, głodne zwierzę na wolności - uwielbiam T-Rexa pijącego wodę z basenu i jak podnosi głowę a z pyska wisi mu buda.
Mocne 8/10
Znowu spielbergowska przemoc rządzi: pamiętacie jak T-Rexy rozrywają faceta na pół, a jeden z nich podrzuca sobie tułów? Według MPAA to jest intense sci-fi terror and violence:)
Graficy musieli skapac faceta w cieniu zeby to przeszlo, wiec nic nie widac, nie wspominajac o krwi :)
Dla mnie Lost World jest próbą potraktowania tematu tak, jak to zrobił Crichton w książce. Jurassic Park to w gruncie rzeczy przygodówka "na niedzielne popołudnie". Tutaj zaś temat potraktowany jest dość poważnie, przemocy jakby więcej, klimat "cięższy"... Kto w dzisiejszych czasach miałby na tyle duże jaja, by umieścić w scenariuszu dziewczynkę rozszarpywaną przez dinozaury?
Jak ja nienawidze tego nerdowskiego koloryzowania. Gdzie w The Lost World jest rozszarpywana dziewczynka? GDZIE?
A na początku filmu i nie chodzi mi o to że to jest w jakiś okrutnych szczegółach pokazane - ale o to, że w dzisiejszych hollywoodzkich filmach rozrywkowych dzieciaki są nietykalne.
Tak czy siak, dziewczynka przeżyła. Mnie bardziej rozwalił fakt, że Eddie - ultrapozytywny bohater, jeden z najfajniejszych w filmie, ginie najokrutniejszą śmiercią. W ogóle śmierć w Zaginionym świecie jest bardzo dosadnie pokazana. Wprawdzie nie ma flaków, ale reakcje aktorów przyprawiają o dreszcze, zwłaszcza w przypadku pożarcia Ludlowa. To jest klasa.
W ogóle śmierć w Zaginionym świecie jest bardzo dosadnie pokazana. Wprawdzie nie ma flaków Flaków nie ma, ale za to krew jest, jak w świetnej scenie z ucieczką przed T-Rexem w której bohaterowie chowają się pod wodospadem. Drapieżnik wyciąga jednego faceta, słychać jak zostaje schrupany i nagle wodospad robi się czerwony:) Dosadne, ale i subtelne zarazem.
Ja ci napisze military dlaczego CGI w nowych filmach zbywa się ręką. Bo kiedyś CGI tyczyło się jednego obiektu, jednej sceny czy ujęcia (w tym przypadku dinozaura), spece po prostu pocili się, aby dopracować każdy szczegół m.in. dlatego uderzenie T-Rexa w autobus jest tak zajebiste, a respawn T-1000 w hucie jeszcze piękniejszy. Teraz w CGI są całe scenografie, budynki, pojazdy, ludzie itd. Zero naturalności, człowiek nie ma jakiegokolwiek odniesienia bo widzi CGI w CGI.
spielberg rzeczywiście fajnie sobie radzi z pokazywaniem przemocy na zasadzie jej ukrywania/metaforyzowania, ale na dłuższą metę takie praktyki sa dla mnie irytujące/męczące. dlatego właśnie za najlepszy film Zyda (z tych ostatnio nakręconych) uważam monachium, bo w nim mógł sobie pozwolić na "normalne" filmowanie scen przemocy - postrzały w twarz, w głowę, jucha, rozerwane szczątki po wybuchu, wszystko super i na poważnie, bez konieczności łagodzenia/kamuflowania czegokolwiek.
ale na dłuższą metę takie praktyki sa dla mnie irytujące/męczące Rozumiem cię. Ale przyznasz że lepsze są takie półśrodki, niż skrajne łagodzenie wszystkiego co się da.
Ale przyznasz że lepsze są takie półśrodki, niż skrajne łagodzenie wszystkiego co się da.
granica jest cienka, a po obejrzeniu TDK już mi się kompletnie zaciera, co jest półśrodkiem a co łagodzeniem (dla mnie to pomału synonimy). tak czy siak, filmy rozrywkowe Spielberga zawsze chętnie oglądam (pod warunkiem, że to on je kręci od A do Z i żaden ciećwierz lucas nie wchodzi mu w parade), bo są niegłupie i bazują na czysto ludzkich, uniwersalnych emocjach. nie przypominam sobie filmu Żyda - prócz naturalnie IJ4 - na którym czułbym sie jak debil albo 4-letnie amerykańskie dziecko z wodogłowiem.
Spielberg stara się dotrzeć do dziecka w dorosłym, a nie do dziecka w dziecku - oto istota jego twórczości. kiedy natomiast kręci na poważnie, tj. tylko i wyłącznie dla dorosłych, to szczęka z zawiasów wypada taka epa z tego bucha (Duel, Jaws, Schindler, Monachium, Ryan). tym bardziej ubolewam, że realizacja jego najnowszego projektu, na który napalałem się od dawna, mianowicie historii zamachu na lincolna, została odłożona na czas nieokreślony.
Spielberg stara się dotrzeć do dziecka w dorosłym Amen.
Być może w przypływie entuzjazmu i uwielbienia dla tego filmu przesadzam, ale w JP niesamowicie podoba mi się jeszcze jedna rzecz którą zrobił Spielberg, a mianowicie sposób w jaki przedstawił dziecięce postacie. Lex i Tim nie są infantylni, cool, nie wprowadzają elementów komediowych ani nie mają sprawić że dzieci oglądające JP będą się mniej bać. To poważne, pełnoprawne postacie, tak samo wiarygodne i prawdziwe jak reszta bohaterów.
Pokażcie mi współczesny film rozrywkowy, w którym dzieci (nie będące głównymi bohaterami) są potraktowane w podobny sposób.
Transformers : ))))
Jeśli ktoś chce sobie odświeżyć JP, za 10 minut na TVP 2
Ja właśnie ogladam
Ostatnio obejrzałem sobię PJ, który kupiłem za 9.99 ! w centrum handlowym M1 w koszyku z filmami i nabrałem ochoty na 4 część. Możliwości techniczne są ogromne i jeżeli zrobiły to ktoś kto się na tym zna to przypuszczam, że dostalibyśmy kawał solidnej rozrywki. Powiem nawet, że obejrzałbym to w 3D, ale nie konwersja !
Ostatnie informacje jakie znalazłem ( choć za długo nie szukałem pochodzą z 7.11.09):
http://www.stopklatka.pl/...ie.asp?wi=60310
Johnston ma teraz kręcić Kapitana Amerykę, więc nowy PJ pojawi się w kinach najwcześniej w 2012. r. A co do 3D-fakt, fajnie byłoby to zobaczyć w nowej technologii ale nie wiem co oni mieliby tam wymyślić tym bardziej że trójka już znacznie odstawała.
Ale przecież JP4 od dawna jest w produkcyjnym piekle, a ogólny zarys fabuły jest dobrze znany. Na szczęście nie zapowiada się, żeby w końcu produkcja ruszyła. Czemu na szczęście?
Ponieważ fabuła ma traktować o chciwej korporacji, która wywozi dinozaury, przytwierdza do nich broń, mózg też jakośtam kontroluje, i wykorzystuje dinusie jako maszyny do zabijania. Oczywiście dinozaury uciekają, bla bla. Mają być między innymi niewidzialne dinozaury i raptory, które teraz są jeszcze groźniejsze - bo STRZELAJĄ! Nie wiem jak wam, ale mnie zamknięcie sagi na "Zaginionym świecie" całkiem odpowiada.
Wojskowy możesz podlinkować źródło bo nie wierzę. Z drugiej strony pamiętacie bajkę Dino Riders ?
i ponawiam pytanie co z Twoim blogiem ?
1. "Universal Pictures has officially begun casting for Jurassic Park IV, which will film in Kauai, Hawaii later this year! Laura Dern confirmed her return to the franchise as Dr. Ellie Sattler here as Sam Neill will NOT return. We’re told that the film is about the government who has trained dinosaurs to carry weapons and use them for battle purposes.
Read more at Film School Rejects: Jurassic Park Jumps the Shark - Film School Rejects http://www.filmschoolreje...p#ixzz0kEC5FAdk "
2. Z blogiem nic. Chcesz go przejąć?
Zwróć uwagę na datę kiedy ten news został opublikowany
13 sierpnia 2007. No i...?
Sorki nie zauważyłem że odpowiadasz Arahanowi i sądziłem że wklejasz to jako news dnia
http://wiadomosci.onet.pl...n_lat,item.html
Szkoda, że nie było wewnątrz komara...