wika
To była zaskakująca wiadomość nie tylko dla świta ale chyba przede wszystkim dla samych Kubańczyków wierzących w mit nieśmiertelnego wodza. Fidel Castro od 1959 rządził nieprzerwanie, lecz ponad rok temu wycofał się z bieżącej polityki przekazując ster rządów swojemu bratu Raulowi. I tu pojawia się pytanie, co stanie się z Kubą po odejściu El Comendante?
Cały świat żyje nadzieją iż system dyktatury i tyranii zostanie unicestwiony. Te nadzieje nie są wiązane z Raulem Castro który wcale nie przejawia jakichkolwiek przejawów chęci do przeprowadzenia transformacji. To nie to pokolenie. Jednakże trzeba pamiętać, że Raul również jest już w dość podeszłym wieku. Zmiany, przynajmniej te pokoleniowe są w najbliższej przyszłości nieuniknione. Pytanie teraz tylko czy rzeczywiście Kuba pójdzie w kierunku demokratycznym, czy może dojdzie do kolejnej rewolucji?
to, czy będzie to koniec, czy tylko chwilowe odprężenie i później ponowne ściśnięcie, pokaże dopiero czas. Jeszcze dziś za wcześnie wyrokować. Obawiam się, że nie będzie to ani szybki, ani taki łatwy. I czy taka informacja nie jest tylko próbą wyciągnięcia z ukrycia tych, którzy ewentualnie nie są zbyt przychylnie nastawieni do reżimu?
I czy taka informacja nie jest tylko próbą wyciągnięcia z ukrycia tych, którzy ewentualnie nie są zbyt przychylnie nastawieni do reżimu?
No więc właśnie. Fidel Castro odszedł ale strach pozostał. Strach w którym Kubańczycy żyją od dziesięcioleci. Nie wiemy dokładnie jak wygląda struktura opozycji na Kubie. Jedynie na głosy sprzeciwu wobec reżimu decydują się ludzie mieszkający poza Kubą. Najsilniejszy ruch opozycji znajduje się w USA.
Nie może być mowy o znaczących zmianach na Kubie. Brat Fidela, Raul jest na tyle wpływowym człowiekiem iż nikt nie będzie śmiał mu się przeciwstawić. Co więcej Raul jest znany z większego zacietrzewienia ideowego. To może doprowadzić do kolejnego uderzenia w opozycję kubańską i w idee zmian demokratycznych. Twoje obawy co do ewentualnych wypadków Edwardzie są bardzo prawdopodobne.