wika
bardzo ciekawy serial kryminalny. nie planowałem go oglądać, ale jako że wciągnął mnie po zobaczeniu pierwszego odcinka, postanowiłem dać mu szanse. i kurde dobrze się stało, że dałem.
głównym bohaterem jest koleś z obrazka powyżej, czyli Tim Roth jako dr Cal Lightman. facet stworzył super dobrą, wybijającą się ponad resztę obsady kreację. jego historia owiana jest mgiełką niedomówień, co nadaje postaci odpowiedniego klimatu. podczas wojaży po egzotycznych krajach dr Lightman - poza spoufalaniem się z ludnością tubylczą i jaraniem tamtejszego zioła - do perfekcji opanował sztukę interpretowania sygnałów wysyłanych przez ludzkie ciało (tzw. z angielska body language - wiem, mega lans językowy) i na podstawie tychże sygnałów rychło wnioskuje, czy ktoś kłamie czy mówi prawdę. mimika, barwa głosu, gestykulacja - wszystko może zdradzić interlokutora. nie dziwota więc, że wszelkiego rodzaju policyjno-federalne instytucje walą do niego drzwiami i oknami. gościu ma pełne ręce roboty, prowadzi prywatną agencje, nazwijmy to, detektywistyczno-badawczą, wyposażoną w naprawdę full pro sprzęcik (kamery, panele komputerowe, pokoje przesłuchań z przeźroczystymi ścianami, weneckie lustra, ciekłokrystaliczne ekrany), ba, nawet skompletował sobie ekipę do pomocy, w skład której wchodzą dwie laski (jedna młoda, latynoska, druga starsza, też dobra) i nieogolony kolo udający luzaka. nie są oni jacyś szczególnie skomplikowani psychologicznie, aczkolwiek scenarzyści zadbali o to, by każda z postaci skrywała w zanadrzu jakiś sekret. na ten moment nie jestem wstanie określić, jakie to tajemnice, bo raz, że cholernie wolno wychodzą one na światło dzienne, a dwa: zaliczyłem jak na razie 5 odcinków.
epizody zbudowane są na prostej serialowej zasadzie: otóż na pojedynczy odcinek przypadają dwie wzajemnie przeplatające się sprawy do rozwiązania. niby nic wielkiego, ale fajnie się to ogląda, zwłaszcza że każda sprawa jest różna od poprzedniej i daje bohaterom możliwość skorzystania z szerokiego wachlarza umiejętności śledczych. oczywiście najlepszy jest dr Lightman - nic nie ukryje się przed jego behawiorystycznym, analitycznym mózgiem. mowie wam, dużo interesujących rzeczy można się z tego serialu dowiedzieć o ludziach i o tym, jak ściemniają. potem nie pozostaje już nic innego jak tylko przetestować zdobyte informacje w prywatnym życiu, najlepiej na partnerze. bardzo pouczające.
na tyle pouczające, że brak rekomendacji byłby grzechem z mojej strony. serial warto znać (niedługo startuje na Canal+), choćby dla samej frajdy zdobywania wiedzy o zachowaniu i instynktownych nawykach homo sapiens. umówmy się: nie jest to żaden tam poziom HBO, co nie zmienia faktu, że jest on i tak wysoki. jeśli o mnie chodzi, to notuje sobie na karteczce co bardziej bezcenne spostrzeżenia dr Lightmana - kto wie, kiedy będą potrzebne.
trzeba było nie mrugać
Obejrzalem z 3, 4 odcinki i jak dla mnie bez rewelacji. Naciagane to strasznie. Ktos mrugnie to znaczy, ze klamie. Ktos kiwnie palcem - klamie, odworci wzrok - klamie etc. Na pewno czesc z tego co Roth pitoli jest prawdziwe ale slabo to wyglada na ekranie. Zreszta nawet w Shield byl zdaje sie taki typ co czytal z twarzy, ale Dutchboj go szybko sprowadzil na ziemie:)
Poza tym nie lubie seriali, w ktorych kazdy odcinek to nowa sprawa bez jakiesgos glownego watku. Nie da sie w to wciagnac. Wlaczasz 4 odcinek,a potem 12 i nic nie tracisz;]
Nudny serial, jak cholera. Jedyne, co w nim fajne to Tim Roth, fajna lasia latynoska (tej drugiej nie pamiętam) i ogółem koncept z ewentualnymi walorami edukacyjnymi.
Poza tym nie lubie seriali, w ktorych kazdy odcinek to nowa sprawa bez jakiesgos glownego watku. Nie da sie w to wciagnac. Wlaczasz 4 odcinek,a potem 12 i nic nie tracisz;]
Wery tru. Też nie lubie.
czy jest na tym dennym forum osoba (prócz niżej podpisanego), której ten serial się podoba?
; )
nudy, nudy, nudy. Ostatni serial, o którym mógłbym powiedzieć, że takiemu ekstremiście jak Mental może się spodobać. Cholernie schematyczny serial, grający na tej samej nucie, co kilkanaście innych telewizyjnych produkcji. Ani scenariusz, ani aktorstwo, ani forma, ani klimat nie wyróżniają Lie To Me spośród innych seriali. Nędza, podobnie jak te wszystkie Bones, Castle, Mentalisty, Numb3rsy, Criminal Mindsy i inne, które mają bliźniacze tło - charyzmatyczny bohater, bezosobowi towarzysze i kryminalne zagadki z lekką obyczajówką w tle. Widziałem ze 4 odcinki kilka miesięcy temu i zabijcie mnie, ale nie potrafię przypomnieć sobie absolutnie niczego oprócz postaci Tima Rotha,który niestety Hugh Lauriem nigdy nie będzie
Widziałem 2 odcinki. Fajny w sumie serial, powstały, odnoszę wrażenie, na fali popularności House'a: charyzmatyczny koleś i jego team rozwiązują sprawy nierozwiązywalne. Na szczęście nie ma tu house'owych dywagacji pseudo-filozoficznych, Roth jest fajny (w ogóle ostatnio sporo świetnych, niedocenionych aktorów znalazło niszę w TV), ale jak Ty to Mental mówisz: szkoda mi czasu na serial "jedynie dobry". Zwłaszcza, że mam już na dysku wszystkie ważniejsze produkcje HBO.
A, z tej "wiedzy o zachowaniu i instynktownych nawykach homo sapiens" moja narzeczona prawie - psycholożka niezłą polewkę momentami miała.
ale jak Ty to Mental mówisz: szkoda mi czasu na serial "jedynie dobry". Zwłaszcza, że mam już na dysku wszystkie ważniejsze produkcje HBO.
i dlatego ja mogę sobie pozwolić na oglądanie 'Lie to Me', podczas gdy ty NIE MOŻESZ:)
a serial jest i tak w deche, podobnie jak wspomniany przez Desa 'Mentalista'. zresztą obydwa oglądam w oczekiwaniu na Gre o Tron i Kokainowych kowbojów, wiec nie wiem, czemu ma niby służyć ta bezprecedensowa nagonka na mnie.
;)
Ty lepiej za książkę się weź...
Widziałem 2 odcinki. Fajny w sumie serial, powstały, odnoszę wrażenie, na fali popularności House'a: charyzmatyczny koleś i jego team rozwiązują sprawy
Ale ten schemat to znany od lat jest. No, może teraz popularne jest "i jego team", ale "charyzmatyczny koleś" zawsze był w centrum tego typu detektywistycznych szoł - i koniecznie musiał mieć jakieś "coś" (Columbo, Banaczek, ten ksiądz co to rozwiązywał sprawy, etc.).
Mental, to oglądaj LOST, a nie jakieś średniaki.
Prosze oganiczyc wszelkie intelektualnie plodne wpisy w stylu 'Mental, ogladasz to, a dlaczego nie to' - beda one z automatu kasowane. ;) Mod.
czy jest na tym dennym forum osoba (prócz niżej podpisanego), której ten serial się podoba?
; )
Mi się podoba. Fajny, lekki serial. Nic hitowego ani odkrywczego ale ogląda się z przyjemnością.
Widziałem pilota - gorzej niż przeciętny. W Numb3rs śledztwa prowadzili nie policjanci, tylko matematyk, w CSI nie policjanci tylko technicy, w Lie to me nie policjanci tylko psycholog. Ba, policji w tym serialu po prostu nie ma. Sztampa. Bohaterowie w zasadzie nie istnieją - to twarze wygłaszające kwestie, pozbawione charakteru. Jednego cechuje to, że zawsze mówi prawdę (poza tym - to wydmuszka), drugiego - że magicznie rozpoznaje kłamstwa. Bogate charaktery, nie ma co.
Najgorsza jest wtórność. Takich seriali powstało już na pęczki. Po co kolejny? I jak długo można jechać na jednym pomyśle? Oraz czemu główni bohaterowie po prostu nie będą pytać każdego podejrzanego "zabiłeś?", skoro z miejsca wiedzą czy ktoś kłamie czy nie? Szkoda tracić czas na produkcję nieprzeciętnie przeciętną. 3/10
wiecie co? chyba macie racje. ten serial zrobił się pod koniec tak mega denny i przewidywalny, że mózg paruje. nie polecam. a topic do kasacji;)
A ja myślę, że wrócę do tego serialu, choćby na parę odcinków. Dlaczego?
Shawn Ryan, mistrz stojący za stworzeniem The Shield, przejął kontrolę nad Lie to Me. Jestem ciekaw co z tego wyjdzie :)
Oglądam drugi sezon, jak dla mnie trzyma poziom pierwszego - tzn. jest OK, ale nie potrafią przeskoczyć pewnego poziomu (tzn raz się udało - w pierwszym sezonie był gwałciciel oślepiający kobiety, świetny odcinek). Są szanse, że serial zostanie zakończony na tym drugiej serii i będzie spokój. Gdyby nie niby-edukacyjne aspekty i fotki znanych ludzi pewnie bym olał.
A no i dla drugiej serii plusik za tempo - w przedostatnim odcinku był Polański
EDIT - no i s02e01 dżampnął szarka dość mocno.
Nawet ciekawe to to. Nieco nachalne zrzynki z "House'a", ale całość nie jest taka denna, ani nudna jak przedstawiają to Des i Milton. Porównywać "Lie to Me" do "Bones", serialu, gdzie rekonstrukcje twarzy robi się na super 3D hologramie prosto z Gwiazdy Śmierci? "Numbers"? Mimo wszystko, psycholodzy (profile zachowań i tego typu rzeczy, które są ponoć istotne podczas śledztwa) mają więcej wspólnego z policją niż zgiczały matematyk :). Poziom HBO to nie jest, ale bez przesady, what the fuck?
Formuła na razie nie drażni, zobaczymy jak długo. Choć 13 odcinków na sezon to dość mało, patrząc np. na wcześniej wymienionego "House'a", gdzie jest ich prawie dwa razy tyle i twórcy zaczęli się kretyńsko gimnastykować by uczynić taką czwartą serię świeżą. Chyba nie muszę mówić, że była żenująco dziadowska? :)
Dam na razie 7/10. Dobry wypełniacz czasu podczas czekania na kolejne epizody "Desperate Housewives" czy "Kulawego Chama" :)