wika
Nie będę tu zaczynał od biografii Fryderyka Chopina bo ta znana jest chyba wszystkim.
Może przypomnę tylko króciutkie fragmenty jego życiorysu.
Otóż - Fryderyk Franciszek Chopin urodził się 1 marca (za mniej pewną datę uważa się obecnie 22 lutego) 1810 w Żelazowej Woli niedaleko Warszawy, zmarł 17 października w 1849 w Paryżu.
Jego przyjaciółka George Sand mówiła o nim, że był jeszcze bardziej polski niż sama Polska. O jego polskości muzyczny krytyk francuski wyraził opinię: „Serce jego narodu biło w jego piersi. Nie znamy drugiego muzyka, który by był bardziej patriotą od niego. Jest on Polakiem znacznie więcej niż którykolwiek Francuz był Francuzem, Włoch Włochem lub Niemiec Niemcem. Jest Polakiem, niczym innym tylko Polakiem, a z tego zniszczonego, mordowanego kraju polskiego wyłania się jak nieśmiertelna jego dusza, jego muzyka”.
Wielu z nas pamięta zapewne czytankę ze szkoły Podstawowej pt. „Frycek”.
Czytanka ta opisuje dzieciństwo Chopina którego od najmłodszych lat pochłaniała muzyka.
Już Jako mały dzieciak Frycek biegał pod okna chłopskich chat, w których czasami odbywały się wesela, by słuchać ludowej muzyki granej przez ówczesne weselne kapele i na podstawach tej muzyki ludowej tworzył swoje pierwsze dzieła.
Kiedy po raz pierwszy usłyszałem jeden z mazurków Chopina, odniosłem wrażenie że to jakiś żart.
Według mojego ówczesnego „rozeznania”, nic się tam niczego nie trzymało…ot, zwykłe brzdąkanie i tyle.
Pamiętam moją pierwszą sprzeczkę z kolegą na temat muzyki.
Ja - zagorzały zwolennik twardego, mocnego Rocka – on człowiek pasjami pochłaniający Chopinowskie Mazurki, Etiudy, Sonaty, Walce, Preludia…..
Nasza ówczesna rozmowa zakończyła się takim oto podsumowaniem z mojej strony:
„Pitolisz podobnie jak Chopin”.
Minęły lata i któregoś dnia usłyszałem Walc(As-dur) i Sonatę(b-moll) F. Chopina.
Początkowo nie zwracałem na to uwagi, jednak coś mnie w tej muzyce tknęło.
Co jakiś czas wracałem do niej starając się zrozumieć – o co w niej chodzi?....
Dziś, po latach nadal nie jestem pewien czy cokolwiek rozumiem w tej muzyce, ale wiem na pewno że owa muzyka przynosi mi jakiś wewnętrzny spokój, chwilę zadumy, zastanowienia nad moimi sprawami i jakiś dziwny „spacer” w nieznane.
Przyszło więc mi przeprosić naszego geniusza F.Chopina….no i mojego kolegę – co już dość dawno uczyniłem.
A wy….słuchacie czasem „Frycka”?...
Tak, ja czasem słucham Chopina, nawet tańczę do słynnej "Etiudy rewolucyjnej", skomponowanej poczas emigracji w Niemczech, kiedy to dowiedział się o upadku Powstania Listopadowego.
Podziwiam jego talent, to naprawdę sztuka stworzyć tak długą melodię, wyrażającą jakieś uczucia i .. piękną
Bardzo lubię muzyka Chopina. Uwielbiam słychać konkursów chopinowskich, choć nie zawsze mam taka możliwość. Tak jak Kasia lubię Etiduę Rewolucyjną, przepadam także za Polonezem As-dur op. 53.
Nie ma jak "Polonez As-dur op. 53" A co do konkursów chopinowskich... Dziękuje za TVP Kultura, ten kanał pokazał naprawdę wiele z tego konkursu... Mam część nawet nagraną ale niestety nie mam kiedy do tego wrócić!
Dziękuje za TVP Kultura, ten kanał pokazał naprawdę wiele z tego konkursu...
No właśnie, ja miałam możliwość tylko słuchania w 2 PR ze względu na tryb życia. Ale było czego posłuchać. Muzyka Chopina jest zawsze porywająca.
A zastanawiacie się kiedyś nad tym czy, niektórzy współcześni wykonawcy muzyki Chopina mogli przerosnąć samego mistrza?....
Ja sam przyznaję że to pytanie nurtuje mnie dosyć często.
A zastanawiacie się kiedyś nad tym czy, niektórzy współcześni wykonawcy muzyki Chopina mogli przerosnąć samego mistrza?....
Nie przerośli i nie przerosną! Ponieważ odtworzyć a stworzyć to są dwie różne sprawy... Chopin tworzył! A oni tylko... go naśladują!
Zgadzam się całkowicie z Grabonem. Chopin jako kompozytor jest wzorem do naśladowania i nikt go według mnie nie przerósł. A jeśli chodzi o wykonwaców? No cóż, nie słyszałam nigdy wykonania Chopina, więc trudno mi się wypowiadać Ale pod tym względem może i bywają lepsi od twórcy. Nie przerastają go jednak w umiejętnościach kompozytorskich.
Pierwszy raz usłyszałam Chopina w szóstej klasie podstawówki na lekcji muzyki. Nauczycielka kazała nam zamknąć oczy i wczuć się w muzykę. Trafiło mnie. Na początku słuchałam dla słuchania, byłam wtedy bardzo młodziutka w końcu, ale z czasem dojrzewałam do jego muzyki, czytałam też różne jego biografie (godna polecenia Adama Zamoyskiego). Myślę, że żeby zrozumieć muzykę Chopina należy choć odrobinę wiedzieć o jego życiu (nie ograniczając się do tego że umarł na gruźlicę i miał romans z George Sand, a jej syn Maurycy jej nienawidził, bo to wszystko w filmach można zobaczyć). Myśle też, że pomimo różnych festiwali chlubiących jego talent, jest odrobinę niedoceniany. Ja sama często słyszę. Chopin? Weź ty sobie lepiej Bacha posłuchaj czy Mozarta, a nie jakiegoś kobieciarza i nauczyciela. Owszem, Fryderyk większość swojego życia we Francji był nauczycielem muzyki, ale czy to odejmuje mu talentu? W żadnym wypadku! I jest to artysta, który bardzo do mnie przemawia swoim smutkiem, liryzmem, dramatyzmem i ogromna tęsknotą.
Ja również muzykę Chopina odkryłam dość późno. Podobnie jak Bursztynowa w szkole podstawowej na lekcji muzyki prócz znajomości życiorysu artysty i świadomości, że był to wybitny kompozytor i muzyk nie rozumiałam jego geniuszu.
Znacznie później już jako dorosła kobieta zrozumiałam wartość słuchanych utworów. Myślę, że w pewien sposób dojrzałam a mój gust muzyczny osiągnął lepsze stadium rozwoju by docenić walory słuchanych utworów.
Pozdrawiam
Tak sobie dzisiaj myślałam o Chopinie i o współczesnych wykonawcach jego muzyki. Mówi się, że nikt nie pokona Artura Rubinsteina, ale powiem Wam, że mam płytę Rafała Blechacza i urzeka mnie ten chłopak. Bardzo lubię kiedy gra Chopina. Świetnie gra...
Rafał Blechacz nie bez przyczyny został zwycięzcą Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego. Jego gra urzeka. I cieszy, że znów Polak wygrał. I to jak najbardziej zasłużenie. Martwi tylko, że jego sukces jest zbyt mało "wykorzystywany" do promowania muzyki Chopina, choćby w Polsce...