wika
Szybko leci czas, prawda?
Dopiero co zalogowałam się na Historicusie, dopiero co dobiłam do drugiego jubla, a już przyszło mi się żegnać - w związku z moim od dawna planowanym wyjazdem do Afryki, do Sudanu konkretnie, będę przez najbliższy rok offline
Święta spędzam w domu, właśnie się pakuję i wieczorem zajeżdżam na moją wieś, a we wtorek jadę do Warszawy i lecę do Wiednia, gdzie mam potem przesiadkę na samolot do Kairu i później, już w Kairze jeszcze jedną, do Chartumu. Najbliższe dni zapowiadają się mocno intensywne, toteż już raczej nie znajdę czasu żeby tu zajrzeć.
Wypada się więc pożegnać
Nie wiem, powinnam chyba dokonać jakiegoś podsumowania swojej obecności tutaj, ale nie zrobię tego, bo choć pamięć mam świetną to jednak niestety również i krótką, gubię się w chronologii i wydarzeniach... Zresztą - nie chronologia jest najważniejsza, najważniejsi są ludzie, których los krzyżuje drogi z Historicusem, a w jakiś sposób i ze mną, i to bez względu na to, czy na zaglądają na Jego pokład tylko na chwilę, czy może zostają na dłużej.
Przez te wszystkie lata na Historicusie spotkałam fantastycznych ludzi, którym chciałabym teraz podziękować. Jeśli kogoś pominęłam, to tylko z braku czasu i miejsca, bo nie chcę niepotrzebnie przedłużać, a ci, którzy zostali wymienieni to, rzecz jasna, w kolejności przypadkowej
No więc dziękuję Magdzie, Szymkowi, horuskowi, chae i oczywiście elahgabalowi. Fajnie było Was wszystkich poznać
Trzymajcie się Kochani i uważajcie na siebie. Mam nadzieję, że za rok znowu się tutaj spotkamy!
Sobie myślisz nazaa, że ja ci dam spokojnie wyjechać, odlecieć, czy może nawet odpłynąć?
Otóż nie, moja droga!! Właśnie serwuję Ci ''pożegnanie z Afryką!!''
Protestuję , lotnisko w Warszawie zostało oflagowane . Ta Pani zostaje
Ja sobie tylko myślę, że to Prima Aprilis było
Aczkolwiek - wyjazd od dłuższego czasu jest planowany, tylko co i raz wyskakują jakieś przeszkody, a lata lecą
Na razie jednak, do wakacji przynajmniej, nigdzie się nie wybieram
I przyznam, że dałem się trochę wrobić. Pierwsze myśli: "o kurcze piórko!" Naszczęście mój analityczny, choć przepracowany umysł, szybko się połapał, że coś tu mówiąc kolokwialnie śmierdzi.