wika
Taką nazwę można chyba najczęściej zobaczyć czy usłyszeć w źródłach historycznych.
A chodzi tu dokładnie o Vladimira Pieniakoffa, Belga rosyjskiego pochodzenia który do połowy lat 30-tych mieszkał w Egipcie uprawiając na swoich plantacjach trzcinę cukrową.
W 1942r. wstąpił jako ochotnik do armii brytyjskiej i uzyskał zgodę na utworzenie małego oddziału który początkowo składał się z 23 Arabów i jednego sierżanta brytyjskiego.
Brytyjczycy łamali sobie języki na nazwisku Pieniakoffa, dlatego któregoś dnia jakiś (bodaj był to pułkownik brytyjski), nazwał go Popski, a jego mały dziwaczny oddział, „Prywatną armią Popskiego”.
Popski zasłynął jako świetny dowódca, znakomity strateg, nieustraszony komandos.
Jego oddział operował poruszając się na amerykańskich „Jeepach” wyposażonych w dodatkowe kanistry z benzyną i broń maszynową.
Dzięki zapasom paliwa wożonym na tych samochodach komandosi Popskiego mogli pokonywać jednorazowo ok. 1000 km. i to w trudnym pustynnym terenie (i nie tylko).
Popski wraz ze swym małym oddziałem komandosów przeprowadził kilka brawurowych akcji atakując Niemców i Włochów w Tobruku i jego okolicach oraz w rejonie Tarentu.
Podczas walk w północnych Włoszech Pieniakoff stracił lewą rękę i odtąd „występował” z protezą lewej ręki zakończoną żelaznym hakiem.
Pod koniec wojny Pieniakoff wraz ze swoimi 118 komandosami dotarł do Austrii, gdzie zakończył się dla niego i jego żołnierzy wojenny szlak bojowy.
A jednak znaleźli się tacy którzy dość sceptycznie oceniali Popskiego i jego „Prywatną armię”….
A jak wy widzicie zasługi powyższego oficera którego nazwano, "ostatnim komandosem II.W.Ś".?...
Niezwykle ciekawa jednostka - typowy przykład jak mała elitarna formacja o mocno luźnej dyscyplinie może być groźna. Ludzie byłi doskonale wyszkoleni, świadomi swej misji i wartości. Zwykły żołnierz nie miał nawet możliwości osiągnąć takiego poziomu wyszkolenia i morale jak ta jednostka.