ďťż

wika

To zjawisko znane jest chyba każdemu.
Swego czasu nasze media poświęcały owej przemocy wiele programów i reportaży.
Ostatnimi czasy jakby to wszyto przycichło, choć dobrze wiemy że problem nie zniknął.
Ofiarami przemocy w rodzinach padają głównie dzieci, kobiety i starcy.

Mnie jednak niemal powalił niedawny sondaż przeprowadzony na tę okoliczność z którego wynika że ofiarami przemocy coraz częściej padają mężczyźni prześladowani przez swoje kobiety, tzn. żony, konkubiny, kochanki, siostry….

Powyższe statystyki są zatrważające i wydają się wykazywać tendencje wzrostu tejże przemocy.

- co więc się dzieje?
- i z czego to wynika?

Zastanawialiście się już kiedyś nad tym?.




- co więc się dzieje?
- i z czego to wynika?

Ludzie wyładowują się na słabszych (niekoniecznie fizycznie - głównie psychicznie). Dorośli są sfrustrowani, że ich ciężka praca (obrazowo mówiąc biegną co sił, byle tylko stać w miejscu) idzie na marne, gdyż w każdej chwili mogą być wyrzuceni na bruk. Wyładowują się więc na dzieciach, które uczą się rozwiązywania wszystkiego za pomocą przemocy. Oni też stają się frustratami - winy rodziców biorą na siebie, czują się odtrącone przez społeczeństwo.
Myślę że należy się zgodzić z Szanownym Sznurem który pisze o codziennych gonitwach ludzi w poszukiwaniu lepszego życia.

Problem przemocy w rodzinnie tkwi również (moim zdaniem) w ogólnej frustracji naszego społeczeństwa którego zróżnicowanie od pewnego czasu przekroczyło jakiekolwiek normy ludzkiej godności.

Słowem – najwięcej przemocy panuje tam, gdzie bieda i ogólny niedostatek jest codziennością.
Ludzie w powyższych sytuacjach chwytają za kieliszek, chcąc w ten sposób jakby zapomnieć o swojej smutnej i powtarzającej się w nieskończoność codzienności – a wiadomo że, tam gdzie alkohol zaczyna lać się strumieniami – tam mowy być nie może o spokoju, rozsądku czy zrozumieniu.

Nasz kraj podzielił się ostatnimi czasy na ludzi bardzo bogatych i bardzo biednych – tzw. „klasę średnią” można u nas policzyć niemal na palcach, a przecież właśnie to owa klasa średnia jest w normalnych krajach motorem napędowym niemal wszystkiego.

Myślę że jednym z czynników powodującym narastanie frustracji i agresji w naszym społeczeństwie jest to że, nasz rząd zdjął tzw. „parasol ochronny” z państwa - i przerzucił go na potencjalnego obywatela.
Trudno jest się pogodzić z tym że lwia część naszych dochodów idzie bezkarnie na różnego rodzaju podatki, (na które nie mamy żadnego wpływu), na tzw. „Opiekę Społeczną” która na naszych oczach rozdaje nasze dobra przeróżnego rodzaju patologii społecznej, a ta wydaje się oplatać nas swoją bezczelnością i nieróbstwem coraz bardziej.

Nie jest tu żadną nowością to iż, największy odsetek pijaków i bandytów stanowią ci którzy już od wielu lat nie pobrudzili się żadną pracą.
Ten zaś odsetek w przerażającej ilości przypadków przypisany jest do rodzin wielodzietnych dla których kolejne dzieci stanowią jedynie kolejne źródło dochodów…i nic ponadto.

Takich czynników jest oczywiście znacznie więcej, jednak nie sposób ich wszystkich jednorazowo opisać.

Mnie zaś drażni dodatkowo fakt że, ów problem „starają” się rozwiązywać zazwyczaj ci, którzy o tej stronie życia nie mają zielonego pojęcia.
Dlatego pewnie jesteśmy niejednokrotnie świadkami żenujących wręcz „dyskusji” zaczynających się niemal już z zasady słowami:

„Z moich obserwacji wynika że….” …niestety – z tych „obserwacji” właściwie nic nie wynika, o czym świadczą nasze zatrważające statystyki.

Pozdrawiam.

Nasz kraj podzielił się ostatnimi czasy na ludzi bardzo bogatych i bardzo biednych

Czyli możemy powiedzieć tu potocznie o warstwie społecznej, którą określa się mianem ,,nowobogackich’’
Niestety w tej grupie znajdują się ludzie, którzy z niskich pobudek, w pędzie za pieniądzem często
sfrustrowani nie panują nad sobą i wtedy dochodzi do przeróżnych dramatów rodzinnych.
Jednak zachowania takiego typu są skrzętnie kamuflowane przez członków rodziny i rzadko, kiedy
dochodzi do ujawnienia zazwyczaj wszystko pozostaje w obrębie czterech ścian ,, zacisza domowego’’
Oczywiście przemoc w rodzinach na krawędzi patologii ma trochę inne źródło
bo tam gdzie jest alkohol tam również jest agresja.

Pozdrawiam


Magda M,


Czyli możemy powiedzieć tu potocznie o warstwie społecznej, którą określa się mianem ,,nowobogackich’’

No właśnie - słuszne spostrzeżenie - "nowobogaccy".

Zastanawiam się niejednokrotnie nad tym, do jakiej warstwy czy grupy społecznej oni właściwie należą?...
Faktem jest natomiast że, to co owi powyżsi sobą w przerażającej ilości przypadków reprezentują, można określić mianem zwykłego urągowiska.
Dlatego przemoc w tym środowisku jest poniekąd w jakiś sposób uzasadniona (o ile przemoc w ogóle można uzasadnić), gdyż ci ludzie przeważnie nie dorastają do nowej rzeczywistości z którą sobie kompletnie nie radzą.
Miałem kiedyś "okazję" pooglądać sobie zachowanie żony pewnego szefa firmy, do którego niegdyś uśmiechnęło się koło fortuny.

Widok był raczej żałosny - piękny ubiór, świetna fryzura, jeszcze ładniejszy samochód...i nic ponadto.
Sposób wysławiania się tej pani umownie pominę milczeniem....

Dla mnie jednak gorszą rzeczą jest oddziaływanie owych nowobogackich na niższe warstwy ludzi którzy są od nich uzależnieni.

Ile to już odnotowano przypadków zwykłej kpiny i to w tzw. „majestacie prawa”?.

No może coś dla przykładu:

Zdarza się że 90-cio letnia babcia która nie pamięta za bardzo jak się nazywa – figuruje w dokumentach jako szef danej firmy w której pracownicy już co najmniej od trzech miesięcy nie widzieli jakiegokolwiek wynagrodzenia za swoją pracę, zaś faktyczny właściciel tejże firmy twierdzi że niczego nie posiada.

Albo – właściciel firmy „X” zrobił kolosalny majątek, wykorzystując pracę ludzką, poczym za plecami swoich pracowników zamknął tą firmę uchylając się przed jakimikolwiek gwarantowanymi przez prawo zobowiązaniami w stosunku do powyższych….wreszcie założył szybko nową firmę o nazwie np. „Y”...i w tym miejscu zagwarantował sobie nietykalność i bezkarność.

Przeważnie procesy wytoczone takim osobom kończą się totalną porażką wykpionych ludzi, a to dlatego że nasi prawnicy potrafią wykorzystać każdą lukę na naszym prawie – a to z kolei jak wiemy przypomina dziurawe sito.

Co więc robią wykpieni ludzie?....a no, wielu z nich chwyta za „butelkę” żeby nie myśleć o własnej bezradności, bo ta chyba w takich sytuacjach dokucza najbardziej.
Potem zaczyna się niejednokrotnie wielodniowe picie żeby się jakoś wyluzować i uspokoić – a kiedy to nie pomaga sami zaczynają szukać powodów by wyładować się na swoich najbliższych…i tu błędne koło nie tylko się zamyka, ale zaczyna toczyć się bez końca.


Jednak zachowania takiego typu są skrzętnie kamuflowane przez członków rodziny i rzadko, kiedy dochodzi do ujawnienia zazwyczaj wszystko pozostaje w obrębie czterech ścian ,, zacisza domowego’’

To niestety również prawda, jednak zdarza się też coraz częściej że i my sami nie chcemy ani o tym wiedzieć, ani tego słuchać.
Takiego zachowania nauczyło nas w ostatnich czasach nasze tzw. "znowelizowane prawo" w którego interpretacji nierzadko się zdarza że, przestępca bywa ofiarą, a ofiara przestępcą…ot jeszcze jeden smutny i przerażający kawałek naszej rzeczywistości.

Pozdrawiam.
Może z innej beczki:

Co by tu nie mówić, setki dzieci jak stały na poboczach z koszem prawdziwków czy litrem jagód, tak stać będą (w następne wakacje)...

Państwo powinno dawać wędki, a nie ryby, ale tym, którzy już zwyczajnie nie mogą wędki utrzymać, rybę dać się powinno. Choćby ze względu na ich dzieci, które dziedziczą biedę.
Sznur,


Państwo powinno dawać wędki, a nie ryby, ale tym, którzy już zwyczajnie nie mogą wędki utrzymać, rybę dać się powinno. Choćby ze względu na ich dzieci, które dziedziczą biedę.

Z zasady piszę posty które zwierają więcej niż dwa czy trzy zdania, ale w tym przypadku wypada mi powiedzieć tylko:

"W pełni się z Tobą zgadzam Sznurze".

Pozdrawiam.
Przemoc w rodzinie, wielu z nas nie wie ile osób jej doswiadcza, bo skąd mozna wiedziec czy twój znajomy doświadcza/czył tego. Coraz częściej do niej dochodzi w domach, które wydają nam się szczęsliwe. Kiedy są tam ludzie "z zewnątrz" rodzina jest kochająca, ale później za zamkniętymi drzwiami często dochodzi do tragedii i niestety nikt niem oże im zaradzić, bo nikt o tym nie wie.
Wg mnie najgorsza jest przemoc wobec dzieci (może dlatego ze sama jestem jeszcze dzieckiem), ponieważ powinny one kochac swoich rodziców, brać z nich przyklad. Pózniej takie dzieci mylą miłość z przemocą. Osoby które powinny kochac często stają się osobami, których nienawidza. W dodatku wazna jest bezbroność dzieci, bo co one mają zrobić?? uciec na ulice, pozwac swoich rodziców do sadu??
Przemoc sama w sobie jest okrutna, a gdy używamy jej wobec osób, które powinniśmy kochać (lub rzeczywiście kochamy, ale upiliśmy się - alkoholizm) jest moim zdaniem niewybacznalna. Już dawne kultury widziały w dzieciobójstwie najgorszą zbrodnię - np. Herakles zabicie dzieci i żony musiał odpokutować wykonując 12 ciężkich prac.

Warto dodać, że przemoc w rodzinie bardzo często łączy się z a alkoholizmem.

W Krakowie - nie wiem jak w innych miastach Polski - ruszyła nie dawno kampania przeciwko przemocy w rodzinie. Hasło kampanii: "Kocham, nie biję"...

W Krakowie - nie wiem jak w innych miastach Polski - ruszyła nie dawno kampania przeciwko przemocy w rodzinie. Hasło kampanii: "Kocham, nie biję"...
Kampania ta ruszyła zdaje się w całym kraju. Ale nie wiem, czy coś z niej wyniknie. Oprócz plakató nie widziałam żadnej innej aktywności. I zgadzam się z przedmówcami, że najgorsze są sytuacje, kiedy nikt nie wie, że za ścianą dzieje się przemoc. Bo bywa ona psychiczna i wtedy zza ściany nie słychać płaczu...
czasem jest też tak, że zza ściany dochodzą sygnały przemocy, a nikt nie reaguje, bo to nie moja sprawa. Wowczas mamy do czynienia ze zwykłą zgodą na maltretowanie innych - chociaż łatwo też można obojętność wytłumaczyć sobie lękiem o własną rodzinę.

chociaż łatwo też można obojętność wytłumaczyć sobie lękiem o własną rodzinę.

Wydaje mi się, że często też dochodzi lęk przed ośmieszeniem się - boimy się, że ktoś oceni nas jako "zgrywających bohatera", że to już po prostu nie te czasy, kiedy pomagało się innym, że poważni ludzie nie bawią się w rycerzy - obrońców uciśnionych. Boimy się, co będzie, jeśli skłócona rodzina zgodnie zaśmieje się nam w twarz mówiąc "przecież to tylko zwykła kłótnia".

Czasami też dochodzi do bardzo nieprzyjemnych i zdumiewających sytuacji, kiedy sama ofiara odrzuca pomoc. Widziałam kiedyś relację świadków, którzy pomogli kobiecie bitej i obrażanej przez męża - alkoholika. Kiedy w czasie którejś z awantur "przegiął" i został aresztowany, kobieta wyrzucała policjantom, że przez nich zostanie sama.
Przykład wzięty jakby z mojego bloku... policja wzięła mężczyzę do więzienia, a kobieta krzyczała na sąsiada, który zadzwonił na policje- dodam jeszcze, że ta kobieta miała całą twarz w krwi i chwile potem zemdlała w drodze do szpitala.

O ile przemoc fizyczną każdy widzi i można iść na obdukcję do lekarza aby mieć dowód, o tyle przemocy psychicznej nikt nie zobaczy. A moim zdaniem to ona jest prwdziwą zmorą. Na kogo wyrosnie młody człowiek któremu wmawia sie od wczesnego dzieciństwa, że jest nikim i nic dobrego z niego nie będzie? Jest jakiś paragraf na to? Jak można udowodnić że ktoś niszczy Ci psychikę i doprowadza do szłu podczas gdy Ty nie możesz się bronić? A potem nasze społeczeństwo dziwi się, że jest tylu młodych ludzi, którzy nic nie robią i tylko piją. A po co maja sie starać? Sami już dawo utracili wiarę w siebie na skutek ciągłych docinek rodziców. Przemoc psychiczna pojawia sie w domach w których-wydaje sie- wszystko jest w jak najlepszym porządku. Tylko, że rodzice maja za duże wymagania w stosunku do swoich pociech.Dziewczyna dostaje karę ile razy przyniesie ze szkoły ocenę niższą niż 4! Paranoja! Pozatym to porównywanie do innych: "popatrz na Kasie, ona ma dobre oceny a ty jak zwykle nie dorastasz jej do pięt". Pezemoc fizyczna kończy sie w momencie kiedy dziecko odkrywa że jest silniejsze od rodzica i mu oddaje, bądź też kiedy siniakami zainteresuje się nauczyciel w szkole. Przemoc psychiczna jest natomiast cicha. Niszczy od srodka a otoczenie nawet nie zdaje sobie z tego sparawy. Jak było pisane wczesniej- nie słychac placzu zza ściany...
Poruszona została tu dość istotna kwestia, czyli odrzucenie pomocy przez osoby będące ofiarami przemocy.
W takich przypadkach, gdy przemoc trwa już od wielu lat stwierdza się u ofiar zespół stresu pourazowego i dlatego reakcja odrzucenia pomocy jest dość często obserwowana.
Wyjściem z takiej sytuacji może okazać się tylko pomoc profesjonalistów, którzy dzięki odpowiedniej terapii znajdą różne wyjścia z sytuacji, które dotąd wydawały się beznadziejne.

Pozdrawiam
Pozwolę sobie połączyć watki przemocy psychicznej i odrzucenia pomocy. Niestety, dzieci maltretowane psychicznie często wcale nie uważaja się za ofiary przemocy. Jeśli ktoś zauważy, że z dzieckiem dzieje się źle i próbuje mu pomóc, może się spotkać nawet z wrogością. Dla dziecka rodzice są autorytetm i jeśli nadużywają swojej władzy, dziecko często chce ich bronić.

Co do pomocy psychologa, sądzę, że czasem jest przydatna, ale nie jestem pewna, czy w każdym przypadku.

Pozdrawiam.
Pisząc o reakcji odrzucenia pomocy miałam na myśli przykłady osób dorosłych, które podały Złomiarz i horus.


Pisząc o reakcji odrzucenia pomocy miałam na myśli przykłady osób dorosłych, które podały Złomiarz i horus.

Ja po przeczytaniu Waszych postów połączyłam je sobie i stąd powstały moje przemyślenia.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •