wika
Kocham tego faceta. Krótko mówiąc - on robi filmy, jakie powinien robić Bay. Pozwólcie, że rozwinę myśl.
Emmerich nie może uniknąć porównań od innych reżyserów kina rozrywkowego, którzy stawiają na widowiskowość i niezbyt mądre scenariusze. Ma jednak taką przewagę, że to koncept gra u niego główną rolę, a nie podporządkowane mu efekty specjalne czy sceny akcji. Emmerich tworzy filmy, które świadczą o jego niesamowitej wyobraźni - pomysł takich "Gwiezdnych wrót" jest niesamowity, a co najważniejsze, nie rozdrobniono go w setkach pościgów i strzelanin. Fabuła liczy się dla tego reżysera - i za to bardzo go cenię.
Można narzekać, że tło fabularne bywa głupie, przesycone nachalnym patriotyzmem itp. Cóż, mnie patriotyzm nie przeszkadza (z chęcią obejrzałbym polski film, w którym równie często powiewa nasza flaga, tak zabawny jak filmy Emmericha). Że treść jest naciągana, a czasem głupia? Że w Pojutrze czy Dniu Niepodległości można znaleźć przekłamania i kretynizmy? Że postaci są papierowe? Come on. To emocjonujące kino rozrywkowe, w dodatku sf, dla całej rodziny, więc czego oczekujecie? Ważne jest to, że - w odróżnieniu od produkcji Baya - tutaj każda efektowna scena ma swoje uzasadnienie w fabule. Nie ma pościgów dla samych pościgów, w dodatku takich, które pozbawione są choćby cienia prawdopodobieństwa. Jeśli ktoś kogoś goni, a przy tym rozwala pół miasta, ma to cel i uzasadnienie.
Kolejne wyrazy szacunku dla Emmericha za rozsądny w dobie MTV montaż. Bay tnie w padaczkowy sposób nawet dialogi. U Emmericha znajdują się długie ujęcia, w których można wyłapywać ciekawe szczegóły scenografii. W połączeniu ze świetnymi efektami specjalnymi - wyglądającymi zwykle naturalnie dzięki użyciu makiet, a nie komputerów - efekt jest niesamowity. "Fajne" pomysły są realizowane w sposób, o jakim Bay może pomarzyć. Emmerich wyciska z tematu wszystko, co tylko się da.
Krótki przegląd filmów Emmericha, wraz z ocenami, bez uzasadnień. One bowiem brzmią wszędzie podobnie: bawiłem się świetnie, stąd taka ocena!
Księżyc 44 - 5\10
Uniwersalny żołnierz - 7\10
Gwiezdne wrota - 9\10
Dzień Niepodległości - 10\10 (mogę oglądać bez końca)
Godzilla - 8\10
Patriota - 10\10 (jeden z moich ulubionych filmów historycznych, poruszający dzięki tanim, ale bardzo skutecznym chwytom)
Pojutrze - 8\10
Nie zachwycam się filmami Emmericha, ale lubię je i nie rozumiem tych wszystkich opinii, jakoby był jednym z najgorszych reżyserów a jego filmy tragicznymi gniotami (chociaż moja ocena żołnierza może świadczyć inaczej.
Uniwersalny żołnierz - 1\10 (to ocena cokolwiek kontrowersyjna i pewnie niesprawiedliwa, ale ostatni raz widziałem ten film ponad 10 lat temu i wystawiłem ocenę na podstawie strzępków z pamięci; jak tylko będzie okazja, odświeżę go sobie)
Gwiezdne wrota - 7\10
Dzień Niepodległości - 6\10
Godzilla - 7\10
Patriota - 6\10
Pojutrze - 7\10
Bez obrazy Mierzwiaku ale jak nie pamietasz filmu to sie od niego odpierwiastkuj, bo pleciesz jak potluczony.
1/10 dla US to bardzo krzywdzaca ocena. Szczerze mowiac to jeden z oryginalniejszych filmow Emmericha i najlepszych w jego dorobku. Nawet z takiego beztalecia jak Van Damme'a potrafil wydusic nieco aktorstwa. Od polowy robi sie troche schematycznie a i Van Damme znowu jest klockiem, ale mimo to wciaz niezly film.
Oglądałem US jak miałem chyba 7-8 lat i jarałem się jak dziecko... Cholera, w sumie nic dziwnego, bo byłem wtedy dzieckiem Powiedzmy, że się jarałem po prostu.
Ale prawdę mówiąc nic z tego filmu już nie pamiętam, prócz sceny gdzie któryś z nich (pewnie bad guy) zjada robaka. I deszcz wtedy padał o!
Fajny film to chyba był
Jakoś nie szczególnie za nim przepadam. Na Godzilli się wynudziłem, Patriota jak dla mnie był beznadziejny, a Pojutrze średnie. Najlepsze filmy Emmericha które są naprawdę fajne to jak dla mnie Gwiezdne Wrota i Księżyc 44
Bez obrazy Mierzwiaku ale jak nie pamietasz filmu to sie od niego odpierwiastkuj, bo pleciesz jak potluczony.
1/10 dla US to bardzo krzywdzaca ocena. Mam tego pełną świadomość ale jest na mojej liście więc ma ocenę. Jak już napisałem - jak tylko będzie okazja, obejrzę znowu.
Księżyc 44 - 6\10
Uniwersalny żołnierz - 7\10 (choć przed wiekami dałbym więcej)
Gwiezdne wrota - 6\10 (pomysł zacny, wykonanie gorsze)
Dzień Niepodległości - 8\10 (top 5 najlepszych widowisk filmowych)
Godzilla - 4\10 (postjurajskie kino bezsensowne, acz efektowne)
Patriota - 5\10 (tanie emocjonalne chwyty)
Pojutrze - 5\10 (świetny pomysł zarżnięty kiepskim scenariuszem)
średniawka. ani konkretnego stylu, ani dobrze, ani źle. do popcornu, do piwa, do wódki, do herbatki, przed śniadaniem, po obiedzie, gdy umęczon. dobrze, że zawsze efektowne, bo błyskotki zawsze zwracają na siebie uwagę.
Sprawny wyrobnik bez wlasnego stylu (potrafilby ktos spojrzec na film i powiedziec: tak, to musi byc twor Emmericha?).
Rzeczy lepsze: ID4, Universal Soldier, Stargate.
Rzeczy slabsze: Godzilla, The Patriot, The Day After Tommorow.
Podsumowujac: raczej przecietniactwo, choc zawsze z wysokim budzetem.
ja tam osobiście wolę kino Wolfganga Petersena. Posejdon, Enemy Mine, Okręt, Niekończąca się opowieść... Taki Posejdon bije na głowę wszystkie produkcje Emmericha razem wzięte.
EDIT :)
US - pierwsza połowa zaskakująco genialna, druga - standardowa; scena w restauracji z Van Dammem pochłaniającym kolejne talerze przysmaków to arcydzieło humoru;
GW - skończyło sie na fajnym pomyśle;
ID - nienawidzę tego filmu szczerze i nic mnie nie obchodzi, że "miał być" śmieszny (w co raczej wątpię - ten film JEST śmieszny);
Patriota - wielkie rozczarowanie, nawet Gibson z toporkiem nie pomógł, zero zaangażowania, rzewne sceny należą do najgorszych, jakie widziałem;
Pojutrze - kompletne mega dno totalne. Absolutny szczyt debilizmu amerykańskiego, Bay powinien się uczyć od mistrza.
Mental chyba cie jaja bolą
Posejdon to kał. Trudno sie to ogladalo nawet jako czysta rozrywke.
Posejdon to najinteligentniej nakręcone głupie kino rozrywkowe, jakie widziałem w XXi wieku.
Tia, a najlepszym horrorem XXI wieku jest "Alone in the Dark" Uwe Bolla.
najlepszego horroru nie zanotowałem w XXI wieku. jedynie najlepszy rimejk :)
Das Boot Petersena nijak sie ma do nowego Poseidona. ;)
Kino wtorne, nieangazujace, z papierowymi postaciami. Dziesiec lat temu byc moze jeszcze czyms by to sie wyroznialo, ale obecnie to tylko zlepek schematow kina katastroficznego bez dodawania niczego od siebie.
no i właśnie to mnie paradoksalnie przyciągnęło do Posejdona - wtórność. z doświadczenia wiem, że im kino katastroficzno-przygodowe bardziej... pomysłowe (wulkan na środku Los Angeles, wszystkie żywioły świata przeciwko USA, podróż UFO na UFO), tym szybciej reżyser przestaje panować nad produkcją.
A zatem to że film jest schematyczną sraką czyni go inteligentnym?
Mierzwiak, czytaj, co ludzie piszą :)
Ludzie piszą: "inteligentnie nakręcony", a nie "inteligentny film". Sama produkcja bowiem plasuje się na obszarze przeznaczonym dla głupiej rozrywki.
Napisałem inaczej ale chodziło mi o to że nie jest inteligentnie nakręcony.
Pod jakim względem?
im kino katastroficzno-przygodowe bardziej... pomysłowe (wulkan na środku Los Angeles, wszystkie żywioły świata przeciwko USA, podróż UFO na UFO), tym szybciej reżyser przestaje panować nad produkcją.
To, ze punkt wyjsciowy Poseidona nie jest przesadnie fantazyjny, nie zmienia faktu, ze film jest schematyczny jak jasna cholera. ;)
powiem tak: Petersen przykuł mnie do ekranu otwarciem i kolorystyką kadrów. potem atmosfera imprezy, zamknięta przestrzeń, motyw z "odwróceniem" statku, wszystko fajne, standardowe, bez kuriozalnej pomysłowości hollywoodzkich scenarzystów. bardzo kameralny film katastroficzny o grupie bohaterów, którzy z punktu A docierają do punktu B, ginąc po drodze w niejasnej kolejności. i na tym koniec.
jeszcze a propo schematyzmu: bardzo lubię, gdy kino przygodowe jest proste czy wręcz schematyczne na poziomie fabuły, z jasnym podziałem na protagomistów i antagonistów. Prostotą zaskoczył mnie Gibson w Apocalypto i to zaskoczył tak skutecznie, że do dzisiaj jestem pod wrażeniem jego filmu. natomiast bardzo nie lubię, gdy kino przygodowe opiera się na ostentacyjnie idiotycznych pomysłach, tworzonych na zasadzie: im więcej bzdur, tym lepszy trailer.
reasumując: "inteligentnie" w odniesieniu do Posejdona znaczy "bez fabularno-operatorskiej ekwilibrystyki". jeżeli kogoś drażni schematyzm, spoko, akceptuję to.
koniec przekazu.
mała korekta: najlepiej nakręconą produkcją katastroficzno-przygodową XXI wieku jest Wojna Światów. Posejdon ląduje na miejscu drugim, daleko za filmem Spielberga.
powiem tak: Petersen przykuł mnie do ekranu otwarciem i kolorystyką kadrów. potem atmosfera imprezy, zamknięta przestrzeń, motyw z "odwróceniem" statku, wszystko fajne, standardowe, bez kuriozalnej pomysłowości hollywoodzkich scenarzystów. bardzo kameralny film katastroficzny o grupie bohaterów, którzy z punktu A docierają do punktu B, ginąc po drodze w niejasnej kolejności.
Kolorystyka kadrow? Rzeklbym standardowa.
Motyw z odwroceniem statku? Swietna okazja dla ciekawszego rozwoju akcji, z ktorej Petersen wlasciwie nie korzysta.
Bardzo kameralny film katastroficzny? Oksymoron. :)
Bohaterowie gina w niejasnej kolejnosci? Przeciez te drabinke moznaby sobie ulozyc zaraz na samym poczatku. Petersen w tym wzgledzie niczym nie zaskakuje.
Nawet kuriozalne pomysly hollywoodzkich scenarzystow sie znajda, ot chociazby bohaterskie wyczyny Lucasa.
mała korekta: najlepiej nakręconą produkcją katastroficzno-przygodową XXI wieku jest Wojna Światów. Posejdon ląduje na miejscu drugim, daleko za filmem Spielberga.
Całkiem możliwe, że masz racje. Ale trzeba duży nacisk położyć na słowo "nakręconą", bo istotnie zdjęcia, scenografia, efekty, czy nawet kolorystyka tego filmu stoją na najwyższym poziomie. Ale fabularnie i aktorsko, jest to porażka na całej linii. Jak dla mnie, film ten też posiada najgorsze z możliwych zakończeń. Ckliwe, bez pomysłu i zrobione na siłę. Generalnie im bliżej końca, tym film jest coraz głupszy i coraz mniej sensowny.
1. Kolorystyka kadrow? Rzeklbym standardowa.
2. Motyw z odwroceniem statku? Swietna okazja dla ciekawszego rozwoju akcji, z ktorej Petersen wlasciwie nie korzysta.
3. Bardzo kameralny film katastroficzny? Oksymoron. :)
4. Bohaterowie gina w niejasnej kolejnosci? Przeciez te drabinke moznaby sobie ulozyc zaraz na samym poczatku. Petersen w tym wzgledzie niczym nie zaskakuje.
5. Nawet kuriozalne pomysly hollywoodzkich scenarzystow sie znajda, ot chociazby bohaterskie wyczyny Lucasa.
Ad. 1) Rzekłbym: bardzo fajna. Wschodzące/zachodzące słońce zawsze przydaje obrazowi klimatu, niezależnie od tego, kto stoi za kamerą.
Ad. 2) Zgadzam się.
Ad. 3) Twoja stara oksymoron :) A na poważnie: bardziej kameralne są chyba tylko polskie filmy katastroficzne :)
wielki jak penis spojler :)
Rzekłbym: bardzo fajna. Wschodzące/zachodzące słońce zawsze przydaje obrazowi klimatu, niezależnie od tego, kto stoi za kamerą. Biorąc pod uwagę że wszystko w tym otwarciu - poza Lucasem - to CGI, zasługa Petersena w tym żadna.
A motyw odwrócenia statku - niespodzianka! - pochodzi z oryginału.
W niektorych momentach nawet Lucas to CGI
No, to wiadomo Zaryzykowałbym nawet teorię, że reżyser to też CGI, ale niestety nie mogliśmy tego zobaczyć.
A na DVD wypowiedzi CGI ekipy opowiadającej jak to dobrze im się współpracowało, jaki to inny członek ekipy jest w porządku i jakie to arcydzieło stworzyli.
Jak zwykle. W kazdym dodatku na DVD tak jest
Z autorem topicu wypada mi się zgodzić. Emmerich kręci głupoty pod publikę, ale jego filmy w pewnym sensie wgniatają mnie w fotel. Szczególnie uwielbiam u niego sposób zawiązywania akcji. Klimat jest taki po niemiecku masywny. Wszystko oczywiście wieje schematem (pierwsza połowa ID4 i Pojutrze to nieprzerwane pasmo linijek dialogowych z cyklu: "Mój Boże!", "Obawiam się, że to dopiero początek", "Połącz mnie z prezydentem" oraz "Nigdy nie widziałem czegoś takiego), ale to działa, napędzając mnie wewnętrznie do zadawania sobie pytań: co jeszcze?
Mental wspomniał o Posejdonie Petersena. O ile Wolfie ma styl dość podobny (niemieckie masywy) o tyle Posejdon mnie załamał na całej linii. Może też dlatego, że większość filmów o "uwięzionych w wyniku tragedii" wydaje mi się taka sama. Gdzieś idą, coś się wali, ktoś ginie... na końcu szczęśliwie przeżyje tylko dwójka. Chyba pierwszym filmem, który mnie śmiertelnie zanudził w ten sposób był Tunel z Sylvestrem. Ale odbiegam od tematu....
O ile Wolfie ma styl dość podobny (niemieckie masywy) o tyle Posejdon mnie załamał na całej linii. Może też dlatego, że większość filmów o "uwięzionych w wyniku tragedii" wydaje mi się taka sama. Gdzieś idą, coś się wali, ktoś ginie... na końcu szczęśliwie przeżyje tylko dwójka. Chyba pierwszym filmem, który mnie śmiertelnie zanudził w ten sposób był Tunel z Sylvestrem. Ale odbiegam od tematu....
radzę obejrzeć pierwowzór tego filmu - ma swoje lata, ale aktorsko jest świetny i trzyma niepodzielnie w napięciu
Emmericha uwazam za specjaliste od wybuchowo efekciarskiego kina. Uwielbiam wszystkie jego filmy oprocz Patrioty. Dzien niepodleglosci byl moim pierwszym filmem ktory obejzalem w kinie. Mam do tego obrazu sentyment
"Pojutrze" jest super ze względu na nietypową tematykę i dość pesymistyczne zakończenie, i tam Emmerich wypadł moim zdaniem najlepiej jako reżyser, ale niestety i tak było schematycznie. To zreszą jedyny film w tej kategori ( kina efekciarskiego), gdzie nie tylko widz mówi "Oh F**k!", ale widac to po twarzach postaci przedstawionych w obrazie. Ale całe ID4 to klapa maksymalna jako obraz wg. mnie - tylu idiotyzmów i zaprzeczeń nie widziałem chyba w żadnym filmie...
M
ID4 widziałem w kinie jako jeden z pierwszych filmów na który się wybrałem. I głównie przez to mam do niego sentyment. Za najlepsze uważam Gwiezdne Wrota i Pojutrze. Kurcze gdyby nie Emmerich to nie byłoby universum Stargate, nie byłoby SG-1 ani Atlantis. To on z Devlinem wymyślił to wielkie
do przechodzenia miedzy światami.;)
Cienki jak barszcz. Brat bliźniak Michaela Baya ale jeszcze gorszy. W "Gwiezdnych wrotach" fajny był tylko pomysł wyjściowy i nic z tego dobrego nie wynikło. Jak to u takich artystów bywa jest mega wybuchowo, hurra amerykańsko patriotycznie i niezwykle dziecinne fabularnie. Drętwy koleś co czaruje tylko efektami.
Rolanda Emmericha widziałem "Pojutrze" i "10,000 BC". Starczy. Inny złe filmy wydają się przy tych dobre.
Ok, "Pojutrze" był zwykłym, złym filmem, ale "10,000 bisi" to wyższa szkoła złego filmu.
Phil, chwila moment. Nie oglądałeś Uniwersalnego żołnierza, Gwiezdnych wrót, Dnia niepodległości, Godzilli i Patrioty? Co ty robisz na forum filmowym?
Jestem .
Uniwersalny Żołnierz - po cholerę mam to oglądać?
Gwiezdne Wrota - zacząłem, ale nie dałem rady skończyć.
Dzień Niepodległości - nie złożyło się.
Godzilla - widziałem, ale sto lat temu.
Patriota - akurat na to mam chętkę, ale również się nie złożyło.
Uniwersalny Żołnierz - po cholerę mam to oglądać?
Bo to bardzo dobre, poważne (choć z niezłymi komediowymi wstawkami) s-f o fajnym pomyśle wyjściowym, okraszona rewelacyjnymi scenami. Dżizas faking krajst.
Mówisz? Może też się skuszę; mam poważne braki w klasykach tzw. ery VHS.
Gwiezdne Wrota - zacząłem, ale nie dałem rady skończyć.
No bez kitu. Przecież to świetny film sci-fi. Na pewno lepszy od tej kupy jaką jest IJ IV :]
Mówisz? Może też się skuszę; mam poważne braki w klasykach tzw. ery VHS.
Potwierdzam. Niedawno sobie odświeżyłem to "dziełko".
Patriota to również dobry film. Poza machaniem flagi to raczej nie ma do czego się przyczepić. Nie ma tu emmerichizmów, naprawdę solidne kino.
A widok Gibsona z twarzą zachlapaną cudzą krwią bezcenny.
uniwersalny żołnierz - to bardzo dobre, poważne (choć z niezłymi komediowymi wstawkami) s-f o fajnym pomyśle wyjściowym, okraszona rewelacyjnymi scenami. Dżizas faking krajst.
ja tez ten film lubie, zwlaszcza ze tam jest fajna dziennikara z glowa na karku, nie brakuje tez kilku ironicznych scenek no kurde nawet ja ogladam emmericha. 50-latkowie o cialach herosow, ktorzy rozwalaja glowa sciany hotelu i wytrzymuja zlodowacenia sa nadzwyczaj optymistyczni i zabawni
Patriota to również dobry film.
za godzinkę-dwie oglądam. po 8 latach! i coś czuje, że mi się spodoba. gdzie Gibson, tam epa, a gdzie epa, tam dobrze:)
Będzie epa, w końcu film dostał R za strong war violence
nie brakuje tez kilku ironicznych scenek
Na czele z szukaniem nadajnika schowanego w ciele Van Damme'a.
Mierzwiak:
no ba - ojciec się wkurzył i wyszedł na ganek!
Patriota to patetyczny rzyg z dobrym Gibsonem, nijakim Ledgerem (jedna z najgorszych jego ról) oraz paroma ciekawymi scenami. Ale lubię ten film za jedną scenę:
Spoiler:
jak kula pozbawia głowy jednego żołnierza z szeregu
Patriota jest zajebisty. Tanimi sztuczkami gra na emocjach, ale jak sprawnie! Chyba najlepszy film Emmericha.
Uniwersalny żołnierz jest ok, ale dupy nie urywa. Brakuje mu... czegoś. Chyba budżetu.
Gwiezdne wrota - bardzo działają na wyobraźnię, choć technologicznie też jakby zapóźnione w stosunku do innych filmów z epoki. Ogółem - duzy potencjał, który ponoć wykorzystano w serialu.
Dzień niepodległości - 10/10. Głupoty wcale nie są tu większe niż w dowolnej części Alienów.
Godzilla - klimatyczna, urocza bzdurka. Fajnie się ogląda.
Pojutrze - podobnie.
Moon 44 - podobnie.
Ogólnie Emmerich trzyma poziom. Przynajmniej w jego filmach nie ma szczających robotów.
Poziom Emmericha to równia pochyła w dół. 10000 B.C i 2012 to tragedyja... z tym, że nie wiem, który gorszy...
Patriota odfajkowany. film jest generalnie nie do oglądania bez uprzedniego znieczulenia organizmu choćby wywarem herbacianym. sentymentalizm Emmericha jest do bólu wręcz naiwny i odpustowy. gdyby prawdziwi weterani amerykańskiej wojny o niepodległość mieli okazje obejrzeć to dzieło, popadliby w alkoholizm.
pomimo powyższej, druzgocącej mini-recki musze przyznać, iż jakimś cudem tandem Emmerich-Devlin nie zdołał spieprzyć wszystkiego. całość ratuje Mel - facet, za którym poszedłbym na koniec świata walczyć o z góry przegraną sprawę. zawsze jak na niego patrze i go słucham, przypomina mi sie mega kult tagline ery vhs - z ogniem walczy się ogniem. fragment, w którym Mel wbiega do płonącej chaty po broń, wręcza synom strzelby, a następnie we trojkę udają się do lasu, by zasadzić przyczajke na angielski konwój i odbić najstarszego syna (strzelajcie celnie i tak, żeby zabić) mnie osobiście momentalnie podniósł na duchu. finał zaś z ubiciem Agnola na krwawą pulpę przy pomocy toporka - no tutaj orgazmotron włączył mi się na najwyższe obroty, a po brodzie pociekła ślina jak jakiemuś zbokowi. i potem rozmowa z synem po walce:
- Ojcze?
- Tak.
- Zabijałem dzisiaj ludzi.
- Robiłeś, co było konieczne. Nie zrobiłeś nic złego.
i po chwili:
- Cieszę się, że ich zabiłem.
warto odnotować reakcje dzieci na widok ojca umazanego posoką zmasakrowanego Brytola - wielkie gały i konsternacja z cyklu "to nasz tatuś czy potwór?" ogólnie Gibson ma do zagrania najlepsze sceny i najlepsze, najpoważniejsze dialogi do gadania. co istotne, wygłasza bez krzty fałszu.
Mel, o Batorym zapomniałeś?
Mel, o Batorym zapomniałeś?
A nie miał to być Jan III Sobieski?
w takim razie nie wiem, co mi się uroiło z tym Batorym:)