ďťż

wika

Wbrew powszechnemu romantycznemu wyobrażeniu o rycerzach i rycerstwie i o ich dwornym stosunku do kobiet, obyczaje średniowieczne w tym zakresie były zgoła odmienne. Za normalne uważano np. bicie żony przez męża. Swego rodzaju obroną kobiety w małżeństwie miał być język, po stronie mężczyzny równoważyła go siła. Obyczaje były tu zresztą podobne w przypadku wszystkich stanów, stąd nawet rycerstwo jakoś szczególnie się nie wyróżniało. Modny podręcznik dla rycerzy z okresu schyłkowego średniowiecza, ułożony przez La Tour-Laudry przedstawia właściwe traktowanie wymyślającej mężowi żony:

Powalił ją pięścią na ziemię. Potem nogą uderzył ją w twarz i złamał jej nos, i odtąd przez całe życie miała ten nos skrzywiony, tak że ze wstydu nie mogła pokazywać twarzy, tak była brzydko zniekształcona... Przeto żona powinna cierpliwie znosić i pozwolić mężowi, by miał ostatnie słowo i był panem.


Coś w tym jest, bo przecież to król Władysław Jagiełło wydał zarządzenie, aby nie bić żony ciężkimi przedmiotami (typu krzesło, pogrzebacz, itd.). Chciał w ten sposób ulżyć niedoli kobiecej, więc wynika z tego, że "pranie baby" było powszechnym obyczajem. Może stąd przysłowie, że "jak chłop baby nie bije, to wątroba w niej gnije"?

Coś w tym jest i do dzisiaj... Ja kobity nie biłem, za to ona darła się na mnie

Pozdrawiam.
No fakt czasem człowiek żałuje że, zgodnie z obyczajem przylać nie można :) *

*-oczywiście żart :)
Ano właśnie, bicia zakazano, ale krzyczenia na męża nie. I gdzie tu równouprawnienie .

W średniowieczu przynajmniej obie strony miały "równe szanse" .



W średniowieczu przynajmniej obie strony miały "równe szanse" .

Śmiem zgłosić zdanie odrębne
Jakby w średniowieczu to żona przyłożyła mężowi pogrzebaczem, w najlepszym wypadku dostałaby dożywocie w klasztorze. Pod warunkiem, że mąż byłby flegmatykiem
O tempora, o mores! Aż krzyknę za Cyceronem! Panowie moi mili... o ile nie chcecie przekonać się o sile damskiej ręki lub którejkolwiek z kończyn wróćcie do wątku tematu
Ależ my właśnie o tem mówimy :) że źle się stało że, się odeszło od tradycji dziadów naszych. Dla przykładu podam Waćpanny słowa, z których groźbę odczytać można :)

O tempora, o mores! Aż krzyknę za Cyceronem! Panowie moi mili... o ile nie chcecie przekonać się o sile damskiej ręki lub którejkolwiek z kończyn wróćcie do wątku tematu
No ale przecież, ja o królu Jagielle napisałem, całkiem na temat...

Podejrzewam, że z tym etosem rycerskim względem dam, to było podobnie jak i w innych sprawach. Skoro rycerze dopuszczali się różnych niecnych uczynków, to dlaczegóżby miało być inaczej wobec pań?

Pozdrawiam.
Wszelkie nieporozumienia biorą się chyba stąd, że dziś nie rozróżniamy dwóch spraw - kodeksu etycznego i kodeksu towarzyskiego. Kodeks etyczny określał, jakie zachowania są dobre, a jakie złe. Kodeks towarzyski, czyli mediewalny savoir vivere określał, co jest eleganckie, a co nie.

W mentalności rycerstwa tamtych czasów wydzielona była wyraźna sfera teatralnych, popisowych zachowań. W dobrym tonie była autokreacja - afiszowano się z bogactwem, ale także z dobrocią. Jak myślicie, dlaczego rycerz, którego sposobem na przetrwanie była pazerność i grabienie cudzych dóbr zobowiązany był do udzielania jałmużny? Dlaczego pan, na co dzień pyszniący się władzą i przepychem w Wielki Czwartek mył stopy swoim wasalom?

Na tej samej zasadzie "publicznie" należało kobiecie prawić komplementy, podawać jej smaczniejsze kąski na uczcie i bronić jej dobrego imienia, w alkowie zaś można było ją pobić i zgwałcić.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •