ďťż

wika

Oczywiście muszę niezgodzić się z końcową oceną w recenzji Sławka Połowniaka. Muzyka do "Wyspy" to kawałek ścieżki dźwiękowej zachwycający jedynie swoją pospolitością. Kompletnie nie wyróżnie się ona spośród innych dokonań MV, a to znaczy, że poza filmem nie ma nic do zaoferowania. Jej dosłowność i zależność od obrazu sprawia, że płyta męczy słuchacza bardziej od "Batman Begins", "Wojny Światów" i ostatnio też "Planu lotu" Hornera. Żadnej oryginalności. W filmie może i działa ale dzieje się to za sprawą najprostszych środków: głośne chóry, mnóstwo patosu i kilka energicznych rytmów. Jednym słowem, to jedna z najgorszych ścieżek dźwiękowych tego roku i nawet gdyby jej autorem był mój sąsiad wraz ze swoimi łysymi kolegami w dresach to powiedziałbym im i prosto w oczy.

Co do samej recenzji to miło się robi kiedy się widzi ktoś potrafi z takim zapałem pisać o muzyce. To dość analityczny tekst pokazujący, że Sławek Połowiak kilka razy obejrzał ten film - ja bym nie zniósł takiej męczarni, wystarczył mi raz.

Ale recenzja bardzo fajna, choć mnie wogóle nie przekonała do tak wysokiej oceny tej ścieżki dźwiękowej. Trzymaj tak dalej i trochę mniej opisów a więcej przemyśleń....

Przy okazji zapraszam do przeczytania recenzji alternatywnej na Score Amateur:

http://www.score.webd.pl/recenzje/island.htm


jak mówię mnie się podobał - zresztą nie widzę po co robić aż taką aferę

jak mówię mnie się podobał - zresztą nie widzę po co robić aż taką aferę
Rany. Człowiek coś napisze to od razu jakaś afera musi być. Co się ostatnio wszyscy tacy nadwrażliwi zrobili... To już posta nie można napisać żeby to afera nie była?
Zapraszam do przeczytania także innej recenji tej ścieżki dźwiękowej, która przedstawia jeszcze bardziej skrajny pogląd na dzieło Jablonsky'ego niż ten, który przedstawiłem wyżej, a także w swojej recenzji...

Recenzję znadziecie pod tym adresem:

http://www.cinemusic.net/reviews/2005/island.html

Miłej lektury Mefi .



Miłej lektury Mefi .

ja wiem czy miłej, link się nie otwiera

ja wiem czy miłej, link się nie otwiera
To pewnie problem jest po twojej stronie, bo u mnie wszystko działa. A jak nie działa to go po prostu przepisz...
już ok, coś musiała im stronka nie działać
A mi się "The Island" podoba. To po prostu kawał znakomitej, mocnej muzyki, której słucha się bez najmniejszego znużenia. Najlepsze utwory - "Island awaits you", "Sector 6", "My name is Lincoln". Patetyzm? Oczywiście, że tak, ale nie ten "zły" patetyzm - "Troi" Jamesa Hornera (i niewiele lepszej Gabriela Yareda) nie słyszeliście?

Mi się ta ścieżka podoba; przesłuchałem ją już dwa razy i zamierzam zostawić sobie "My name is Lincoln" (odległe echo "Gladiatora"...) na twardzielu...

A mi się "The Island" podoba. To po prostu kawał znakomitej, mocnej muzyki, której słucha się bez najmniejszego znużenia. Najlepsze utwory - "Island awaits you", "Sector 6", "My name is Lincoln". Patetyzm? Oczywiście, że tak, ale nie ten "zły" patetyzm - "Troi" Jamesa Hornera (i niewiele lepszej Gabriela Yareda) nie słyszeliście?

Mi się ta ścieżka podoba; przesłuchałem ją już dwa razy i zamierzam zostawić sobie "My name is Lincoln" (odległe echo "Gladiatora"...) na twardzielu...

No cóż: nie za bardzo wiem co to jest ten "patetyzm", ale skoro podoba Ci się ta płyta to znaczy, że niewiele muzyki filmowej jednak słyszałeś.

Poza tym zapraszam do przeczytania także recenzji Tomka Rokity, dotyczącej tej płyty - komu jak komu, ale Tomkowi można wierzyć....

http://www.filmscore.repu...nzje/island.htm
Jak ja nie lubię, jak jakiś "znający się na rzeczy" krytyk wmawia mi, ze coś co mi się podoba jest złe, albo że coś czego nie lubię to arcydzieło. Tak jest w przypadku ścieżki dźwiekowej do Wyspy, która jest jechana w zasadzie przez wszystkich "obeznanych", ale przecież do filmu pasuje, nie przeszkadza, słucha się dobrze - niektórych kawałków również poza filmem. I co z tego, że tonację złą wybrał kompozytor, a inna byłaby lepsza, skoro to po prostu fajnie brzmi?

ale skoro podoba Ci się ta płyta to znaczy, że niewiele muzyki filmowej jednak słyszałeś.
A cóż to za śmieszny argument?

Jeśli już mówimy o subiektywnych opiniach to chyba inne nie istnieją, prawda? Jakoś trudno mi sobie wyobrazić obiektywną recenzję - coś takiego nie istnieje. Wracając jednak do muzyki z "Wyspy" to według subiektywnej opinii wielu osób jest to zwykły chłam. Jeśli komuś podoba się coś takiego, to trudno - wolna wola. Ta muzyka pasuje w filmie tylko tym którzy nie są osłuchani w muzyce filmowej i nie mają pojęcia że mogłaby ona wyglądać zupełnie inaczej. Tym samym argument (a raczej wniosek) "skoro podoba Ci się ta płyta to znaczy, że niewiele muzyki filmowej jednak słyszałeś" jest jak najbardziej na miejscu.
Takim argumentem niejako swój gust ustawiasz wyżej od tych, co "nie są osłuchani". Sam sobie odpowiedz czy jest on na miejscu czy nie. Ja Ci mogę podpowiedzieć, że jest to dziecinny i bzdurny argument, a używając takich właśnie argumentów pokazujesz, że mało konstruktywnych dyskusji przeprowadziłeś w życiu, albo mało wymagających rozmówców miałeś, skoro takich argumentów nauczyłeś się używać. To, że słyszałeś i widziałeś wiele nie czyni z Ciebie ani Wielkiego Guru, ani Wyroczni, ani nawet Twój głos nie jest ważniejszy od głosu innych. Przemyśl to.

Oczywiście, że wszystkie opinie są subiektywne i nadal takimi pozostają choćby 1000 osób powiedziało że "Island Score" to chłam. Nie uśredni się ich do obiektywizmu, co starasz się nam tutaj wcisnąć (wiem, wiem, zaraz napiszesz, że nic takiego nie robisz ).
Widzę, że trafiłem na człowieka, który na podstawie kilku wypowiedzi potrafi ocenić człowieka i wszystkie dyskusje jakie przeprowadził w życiu. Naprawdę gratuluję Ci takich zdolności ale nie zazdroszczę.

Myślisz, że uważam swój gust wyżej od innych? Nie sądzę żeby gust czy dobry smak to było coś co można porównywać z takimi samymi cechami innych ludzi. Jeśli tak myślisz to znaczy że nie przeczytałeś żadnej z przytoczonych wyżej recenzji. Nie chodzi tutaj o żadną ważność opinii czy postrzeganie siebie jako Guru ale o umiejętność umotywowania swojej oceny. Jeśli ktoś uważa że "Wyspa" ma świetną muzykę to niech jakoś to umotywuje. Ja znam mnóstwo powodów dla których ta płyta nie zasługuje na najmniejszą uwagę i wynikają one głównie z mojego osłuchania. To osłuchanie wpływa także na sposób postrzeganie przeze mnie niektórych rzeczy których nie dostrzegają inni. Nie mam pojęcia czy to czyni moją opinię ważniejszą od innych ale myślę że chyba lepiej wiedzieć więcej niż mniej...

Oczywiście że wszystkie recenzje dotyczące muzyki do filmu "Wyspa" są subiektywne. Przecież nawet opinia całego narodu że "Mickiewicz wielkim poetą był" jest subiektywna. Tyle że chyba Ty i kilka osób które zabrały głos wcześnie nie za bardzo rozumiecie pojęcie recenzji. Recenzja nie ma nikomu narzucać opinii innego człowieka. Ona ma tylko wskazać na pulsy i minusy przedmiotu recenzji. Nikt nie musi się z nią zgadzać - w końcu każdy ma własną wolę. Tym samym żaden z nas nie stara się kreować aksjomatów tylko wyrażać swoje opinie. Dopóki ostnieje wolna wola, doputy nie ma co mówić o obiektywizmie.

Przecież nawet opinia całego narodu że "Mickiewicz wielkim poetą był" jest subiektywna. Tyle że chyba Ty i kilka osób które zabrały głos wcześnie nie za bardzo rozumiecie pojęcie recenzji. Recenzja nie ma nikomu narzucać opinii innego człowieka. Ona ma tylko wskazać na pulsy i minusy przedmiotu recenzji. Nikt nie musi się z nią zgadzać - w końcu każdy ma własną wolę. Tym samym żaden z nas nie stara się kreować aksjomatów tylko wyrażać swoje opinie.

Wydaje mi sie, ze romeck doskonale to wszystko rozumie. Chodzi tylko i wylacznie o sprawe osluchania, jako czynnik, ktory pozwoli lepiej odebrac dany soundtrack - w tej kwesti staje po stronie romka. Bo oczywiscie osluchanie moze posrednio wplywac na odbior plyty (np. potrafimy rozpoznac pewne odniesienia muzyczne), ale samo w sobie argumentem byc nie powinno. Piszesz, ze potrafisz lepiej 'zrozumiec' te partyture, bo jestes w muzyce filmowej osluchany, napisz wiec w zwiazku z tym, na czym polega jej lepszosc lub gorszosc, zamiast tylko wskazywac powod braku dobrej znajomosci muzyki filmowej, jako cos, co nie pozwala na rzetelna ocene danej pozycji.

Wydaje mi sie, ze romeck doskonale to wszystko rozumie. Chodzi tylko i wylacznie o sprawe osluchania, jako czynnik, ktory pozwoli lepiej odebrac dany soundtrack - w tej kwesti staje po stronie romka. Bo oczywiscie osluchanie moze posrednio wplywac na odbior plyty (np. potrafimy rozpoznac pewne odniesienia muzyczne), ale samo w sobie argumentem byc nie powinno. Piszesz, ze potrafisz lepiej 'zrozumiec' te partyture, bo jestes w muzyce filmowej osluchany, napisz wiec w zwiazku z tym, na czym polega jej lepszosc lub gorszosc, zamiast tylko wskazywac powod braku dobrej znajomosci muzyki filmowej, jako cos, co nie pozwala na rzetelna ocene danej pozycji.
Piszesz że zgadzasz sie z romckiem ale tak naprawdę potwierdzasz tylko moje słowa. Osłuchanie pomaga ocenić płytę ale to nie znaczy że ktoś kto nie słucha muzyki filmowej nie ma prawa jej oceniać. Jeśli ktoś chce to swoje opinie o ścieżkach dźwiękowych może opierać przecież na tym co powie mu pani ze sklepu monopolowego.

To na czym polega tragedia muzyki do filmu "Wyspa" napisałem już w swojej recenzji i nie mam zamiaru ponownie tego tutaj pisać. Jeśli któryś z moich argumentów do kogoś nie przemawia to chętnie o tym podyskutuję.

Poza tym to romeck moje stwierdzenie "ale skoro podoba Ci się ta płyta to znaczy, że niewiele muzyki filmowej jednak słyszałeś" nazwał argumentem chociaż to tak naprawdę jest wniosek - szkoda że tego nie rozróżniacie...


Poza tym to romeck moje stwierdzenie "ale skoro podoba Ci się ta płyta to znaczy, że niewiele muzyki filmowej jednak słyszałeś" nazwał argumentem chociaż to tak naprawdę jest wniosek - szkoda że tego nie rozróżniacie...

Do wyciągnięcia takiego wniosku musisz mieć podstawy, a wg mnie ich nie masz (czyżbyś za szybko ocenił człowieka?). Poza tym cały czas kręcisz się w kółko pokazując nam, że jesteśmy te malutkie co się nie znają i mają kiepski gust bo nie są osłuchani. Niestety daleko w ten sposób nie zajedziemy.

Łukaszu: my naprawdę wiemy, że Ty się znasz, że potrafisz, umiesz i wiesz. Naprawdę. Jednak paradoksalnie Ty nam pokazujesz nie to, że się znasz, tylko to, że my się nie znamy (a to jest różnica). A dzieje się to m. in. dzięki temu trafnemu "argumentowi", którego tak zaciekle bronisz. Nikt z nas nie ma nic do Ciebie, szanujemy Cię, czytamy Twoje recenzje. Ja w mojej poprzedniej wypowiedzi, pokazałem Ci jedynie jak wygląda Twoja argumentacja w tym temacie, nic więcej. O żadnych osobistych wycieczkach nie ma mowy. Szkoda, że od razu postawiłeś się wilkiem, ale na to nic nie poradzimy. Jakuzzi doskonale odgadł me intencje, niestety Ty nie (ale jakoś mnie to nie zdziwiło).
Hehe, na tej samej zasadzie argumentacji, którą posługuje się Łukasz, mogę napisać że przeczytałem w życiu naprawdę dużo więcej niż wy postów na forach i dzięki temu wiem, że posty Łukasza są wieśniackie (to przykład tylko, nie uważam tak), a zdanie innych się nie liczy. Jakby czytali więcej postów, to by się ze mną zgodzili. A w ogóle to jak śmiecie recenzować filmy, skoro nie widzieliście wszystkich? Dlaczego zrecenzowaliście Wyspę? Czy widzieliście wszystkie filmy s-f, wszystkie o klonowaniu, wszystkiw z "island" w tytule i wszystkie z MacGregorem? Jeśli nie, nie powinniście tego akurat oceniać. Kropka.

Poza tym cały czas kręcisz się w kółko pokazując nam, że jesteśmy te malutkie co się nie znają i mają kiepski gust bo nie są osłuchani. (...) O żadnych osobistych wycieczkach nie ma mowy. Szkoda, że od razu postawiłeś się wilkiem, ale na to nic nie poradzimy
Ciekawe. Szkoda, że sami nie dostrzegacie że tak naprawdę wszystko co do tej pory napisaliście nie dotyczy w ogóle poruszonego tutaj tematu. Twój pierwszy post Romeck, w którym uznajesz mój rzekomy argument za śmieszny, całkiem naturalnie odebrałem jako atak na swoją osobę. Zresztą całą obecną dyskusję opierasz na tylko jednym moim stwierdzeniu, oskarżając mnie o egocentryzm i wywyższanie się ponad Was, co nie jest prawdą. To nie ja jestem tutaj wilkiem a Wy, atakując mnie w ten sposób...

Wolałbym, żeby dyskusja na temat muzyki dotyczyła jednak muzyki, a nie opierała się na próbach pokazania mojego snobizmu i dyskredytowaniu moich argumentów zanim jeszcze ktokolwiek je pozna. Zdaje się jednak, że nie macie zbyt wiele do powiedzenia za temat muzyki do "Wyspy". Nie mam nic przeciwko wyrażaniu przez innych swojej opinii na temat muzyki z "Wyspy", ale jak każdy mam prawo się z nią nie zgadzać i wyciągac z niej wnioski (po to zresztą stworzyłem ten topic). Tym samym jest dla mnie raczej oczywiste, że jeżeli, ktoś zachwyca się muzyką z "Wyspy" to znaczy, że niewiele mu do szczęścia potrzeba i raczej nie zna innych dokonań Media Ventures skoro nie dostrzega tutaj wtórności, powtarzalności i toporności schematów jakie się tutaj pojawiają.


Ciekawe. Szkoda, że sami nie dostrzegacie że tak naprawdę wszystko co do tej pory napisaliście nie dotyczy w ogóle poruszonego tutaj tematu.

Jakby to powiedzieć... nie będziemy siedzieć cicho i przytakiwać, jeśli ktoś się posługuje takimi stwierdzeniami. Wolno nam, nieprawdaż?

Żal bierze, że nie mając lepszych argumentów zniżasz się do komentowania każdego zdania, byle tylko coś napisać. Do pewnego momentu Twoje posty były nawet błyskotliwe, niestety teraz są już tylko ironiczne i wredne. Najgorsze jest to, że nadal nazywasz argumentem coś, co argumentem w ogóle nie jest.

Poza tym jesteś dość odważny wypowiadając się o muzyce i broniąc pewnych opinii, w ogóle tej muzyki nie znając, a posługując się tylko ogólnikami albo pisząc "no comments". Odpowiem Ci jednak, że faktycznie, muzyka wtórna może się podobać. Tak samo jak mogą się podobać podrabiane ubrania kupione od naszych wschodnich sąsiadów. "Wyspa" jest marną podróbką tego co już dawno prezentował nam Hans Zimmer i spółka. Muzyka, w której nie ma niczego nowego tylko przerdzewiałe sample MV przez swoje nawiązania do innych ścieżek dźwiękowych po prostu przeszkadza w filmie, a wymuszony patos wprowadza w niektóre sceny komizm. Ale przecież zawsze znajdzie się ktoś, kto kupi tą samą muzykę po raz kolejny tylko dlatego, że została użyta w innym filmie i podpisał się pod nią inny kompozytor - jak nalbardziej. Tyle, że ja mam prawo okazać swoją dezaprobarę przed takim zachowaniem.

Ale co ja się będę rozpisywał, przecież Ty w ogóle tej muzyki nie słyszałeś. Od samego początku Twoim celem była chęć pokazania za wszelką cenę, że każdy może myśleć o czymkolwiek co tylko chce i nikt nie ma prawa tego komentować. Tak się składa, że częściowo się z Tobą zgadzam tyle, że istnienie takiego forum, i tego topicu, daje mi prawo wygłaszania swoich opinii, które niestety dla takich osób jak Ty - czyli kompletnie nie wiedzących o co chodzi a czepiających się swoich ideologii - nie rozumieją.

Tym samym jest dla mnie raczej oczywiste, że jeżeli, ktoś zachwyca się muzyką z "Wyspy" to znaczy, że niewiele mu do szczęścia potrzeba i raczej nie zna innych dokonań Media Ventures skoro nie dostrzega tutaj wtórności, powtarzalności i toporności schematów jakie się tutaj pojawiają.

fizycznie mnie zabolało

Ale co ja się będę rozpisywał, przecież Ty w ogóle tej muzyki nie słyszałeś. Od samego początku Twoim celem była chęć pokazania za wszelką cenę, że każdy może myśleć o czymkolwiek co tylko chce i nikt nie ma prawa tego komentować. Tak się składa, że częściowo się z Tobą zgadzam tyle, że istnienie takiego forum, i tego topicu, daje mi prawo wygłaszania swoich opinii, które niestety dla takich osób jak Ty - czyli kompletnie nie wiedzących o co chodzi a czepiających się swoich ideologii - nie rozumieją.

Zrobil sie spory off-topic, ale pewne sprawy trzeba uporzadkowac. Wydaje mi sie, ze znowu mylnie odczytales intencje romka; przynajmniej z mojego punktu widzenia nie chodzilo tu wcale o to, ze 'kazdy moze myslec co chce i nikt nie ma prawa tego komentowac'. Bo przeciez forum, tak jak piszesz, daje prawo do wyglaszania swoich opinii, ale tez takie forum, dyskusyjne w koncu, daje prawo do tych opinii komentowania. Tak wiec mozesz wysnuwac wnioski, ze przychylnosc temu soundtrackowi jest wynikiem nieosluchania, ale i my mozemy takie wnioski negowac. Ponadto zarzucasz koledze np. ironicznosc i wrednosc wypowiedzi, sam stwierdzajac np. ze kompletnie nie wie o co chodzi i czepia sie swoich ideologii (?). Ladnie to tak?
Ludzie, albo ja jestem nienormalny, albo do kogoś tu nic nie dociera, mało tego - odwraca kota ogonem.

Kończę dyskusję w tym temacie. Nie muszę mieć ostatniego słowa.
Jakiż to organ tak Cię fizycznie zabolał Mefi?


Jakiż to organ tak Cię fizycznie zabolał Mefi?

Twoja, zacytowana przeze mnie, wypowiedź
takie też wrażenie ona robi niestety
Widzę, że koledze Romckowi nerwy puszczają albo zabrakło mu argumentów... Nie obrażaj się tylko dlatego, że chciałem się przekonać ile impertynencji z mojej strony wytrzymasz. Szkoda, że odłamki tej słownej bomby dosięgnęły Mefisto i coś go rozbolało...

Ludzie!! Co Wy tak serio wszystko bierzecie? Nie chcę mieć na sumieniu Waszych wrzodów więc więcej luzu
Drogi Łukaszu. Piszesz:

>Ta dyskusja już dawno wykroczyła poza ramy jakiejkolwiek estetyki tyle, >że nie sądzę żeby to było spowodowane moimi wypowiedziami.

Przeczytałem całą wymianę zdań między Tobą, Romkiem, Jakuzzim i innymi i w żadnym miejscu nie zauważyłem, żeby cośkolwiek wyszło 'poza ramy jakiejkolwiek estetyki'. Chyba widziałeś za mało prawdziwych dymów i chamskich tekstów na forach, skoro utrzymaną na normalnym poziomie wymianę zdań / opinii - nazywasz 'wyjściem poza ramy estetyki' w dodatku jakiejkolwiek . Nie zauwazyłem żadnej różnicy w tonie Twoich czy też Romka postów - ale Ty pisząc o 'wyjściem poza ramy...', sam oczywiście odżegnujesz się od tego, z automatu oskarżając swoich rozmówców nieprawdać? Stawiasz zarzut, siebie jako niewinnego, a Romka jako tego kogoś z brakiem jakiejkolwiek estetyki? Sorry, ale ja tak to mniej więcej odebrałem

>Staram się mimo wszystko cały czas sprowadzić tę dyskusję na jej >pierwotny tor i wyłuskać od Was argumenty dotyczące Waszego zuroczenia >muzyką do filmu "Wyspa" ale niestety zręcznie tego unikacie.

Czasem mnie się też podobają różne dziwne rzeczy, na przykład jakiś film, muzyka, aktorka, samochód itp. itd. Nie zawsze jednak potrafie wyjaśnić logicznie lub naukowo dlaczego dana rzecz mi się podoba. Zatem może chłopakom podoba się po prostu muzyka z "Wyspy" i już! Czemu zmuszasz ich do przytoczenia naukowego dowodu na to, że im sie owa muzyka podoba? Czemu muszą to udokumentować, uzasadnić? Jeśli tego nie zrobią, to znaczy że im się nie podoba, bo nie potrafią tego logicznie wytłumaczyć? Może im się podoba bo jest po prostu fajna, prawda? Przypuśćmy że podoba mi się np. Ford Mondeo... i nagle naskakuje na mnie Expert od spraw motoryzacji i żąda wyjaśnienia DLACZEGO mi się ten samochód podoba? Przecież jest tyle lepszych, ładniejszych samochodów na świecie. A ja mu odpowiadam: "Chopie, podoba mi się to auto i już", nie muszę być ekspertem w danej dziedzinie, żeby móc stwierdzić że COŚ MI SIE PODOBA. Nie mogę za to w dziedzinie na ktorej sie nie znam, niczego OSĄDZAĆ - czyli twierdzić że to jest NAJLEPSZE, najdokladniejsze, nowatorskie czy też wtórne. Ale jesli chodzi o FAJNOŚĆ czy o to czy mi sie cos podoba - to muzyka z "Wyspy" może być nawet pierwszą płytą jaką w zyciu przesluchalem i jesli mi się podoba, to mi się podoba i już. Mogę zdanie umotywować jeśli zapoznam się głębiej z muzyką filmową, twórczością tego kompozytora itp. itd - tak, wtedy mogę stwierdzić, że jednak "Wyspa" jest wtórna, nie wnosi niczego nowego itd. itp. ale nie stwierdze nagle (po zapoznaniu się z tworczoscia kompozytora) że juz mi sie "Wyspa" nie podoba, bo niby czemu? Ot, cała filozofia.

>Zamiast tego zasłaniacie się definicją "forum" twierdząc, że skoro mi >wolno komentować to Wam także.

Dokładnie na tym polega forum. Każdy może komentować to, co ktoś inny napisze. A że nie każdy musi być znawcą i ekspertem w dziedzinie muzyki filmowej, to już inna sprawa. Ciśniesz chłopaków żeby wypisali argumenty dlaczego "Wyspa" się im podoba... a może oni nie potrafią fachowym językiem określić, dlaczego im się podoba. Masz władzę (czyt. wiedzę na temat muzyki filmowej) i wykorzystujesz ją (usiłujesz pognębić kilku zwykłych szarych filmomaniaków, których jedynym grzechem jest to, że spodobała się im "Wyspa"), a prawdziwą mądrością jest mieć władzę i nie wykorzystywać jej .

>Widzę, że koledze Romckowi nerwy puszczają albo zabrakło
>mu argumentów

Szczerze? Nie zauwazylem zeby Romkowi w ktoryms miejscu puscily nerwy.
Po prostu postanowil zakonczyc dyskusje z Tobą.

>Nie obrażaj się tylko dlatego, że chciałem się przekonać ile
>impertynencji z mojej strony wytrzymasz

Hmm, widzę tu próbę odwrócenia kota ogonem; czyli, że wszystko co pisałeś było ironiczne, z przymrużeniem oka i stanowilo swoisty, zabawny eksperyment, ileż to Romeck niedorzeczności wytrzyma...

>Ludzie!! Co Wy tak serio wszystko bierzecie? Nie chcę mieć na sumieniu >Waszych wrzodów więc więcej luzu

Nagle postanowiłeś wykazać, że nikt nie poznał się na Twoim dowcipie? Bo skoro apelujesz o więcej luzu i pytasz, czemu wszyscy tak wszystko na poważnie biorą, to znaczy, że po prostu chciałeś wszystkich poirytować, a póżniej napisać "haha, ale Was nabrałem"? I może na koniec trochę statystyki, żeby udowodnić Ci, że cała rozmowę z Romkiem to właśnie TY prowadziłeś ze śmiertelną powagą - otóż w całej dyskusji z Romkiem nie postawiłeś ŻADNEGO UŚMIESZKA. Za to Romeck postawił ich aż SZEŚĆ.
Niesmacznie sie troszke zrobilo w tym temacie... Pewnie Lukasz cos jeszcze
napisze od siebie na koniec (mam nadzieje, ze na koniec ), bo nie
chcialbym, zeby ten temat sie ciagnal w nieskonczonosc... Ja od siebie
dodam, ze - wybacz Lukasz, hehe - soundtrackow przesluchalem sporo,
tych z Media Ventures bardzo duzo i mimo, iz muzyka z "Wyspy" jest
wtorna, schematyczne i nic nowego w sumie nie wnosi - podoba mi sie,
bo muzyke z MV generalnie lubie, sciezke z "The Island" uwazam za dobra,
bo w filmie spisuje sie moim skromnym zdaniem dobrze, a i osobno milo
mi sie jej slucha... No i chyba nikt nie postawi mi zarzutu, ze malo sciezek
dzwiekowych w zyciu slyszalem Kwestia gustu, ot co. A o gustach sie nie
dyskutuje. Ja tez nie rozumiem, jak niektore chlamy moga sie podobac
niektorym osobom, ale glebiej w to nie wnikam. Wolna wola
Skoro według subiektywnej opinii wielu osób w jakikolwiek sposób przesadziłem w tej dyskusji to widać tak jest (w końcu kilka subiektywnych opinii można uśrednić do obiektywnej ). Być może udzieliła mi się atmosfera świąt i nadchodzącego Nowego Roku, które są dla mnie najgorszym i najbardziej depresyjnym okresem roku. Szkoda że mimo wszystko widzę tutaj zbyt wielu członków KMF broniących swoich kolegów. W takim wypadku zawsze będę na straconej pozycji. Mimo to nie będę zniżał się do komentowania każdego zdania osobno jak to było wcześniej robione bo zaraz zjawią się kolejne zastępy KMF i mnie przekrzyczą.

Jako, że jedną z nielicznych osób, które cenię jest Alieen to faktycznie zakończę swój występ w tym temacie uznając, że Goliat pokonał Dawida...
Nie dam rady jednak siedzieć cicho. Otóż okazuje się, że jesteśmy Towarzystwem Wzajemnej Adoracji i naszym celem nie była obrona własnych przekonań, czy ogólniepojęta chęć dyskusji, ale osłanianie własnych dup! Nie wiem jak Wy, ale ja poczułem się dziwnie. Jedyną osobą w jakiś tam sposób docenioną jest Alieen, który myślę, że powinien dziękować łaskawcy za takie wyróżnienie. Reszta precz do czyszczenia butów. Okazuje się także, że cytowanie i ustosunkowywanie się do pojedynczych zdań wypowiedzi jest także naganne i cechuje ludzi o niskim poziomie. Zatem ponieważ wiele osób na forum tak robi, to od dziś będziemy wiedzieć, że nasz poziom jest żenująco niski i jako dyskutanci jesteśmy spaleni. Wiemy już także, że Łukasz jako Dawid jest tym słabszym, którego my głupie Goliaty osaczamy i miażdżymy nie dostrzegając Jego "niewątpliwych" i "nie podlegających dyskusji" racji. A przecież powinniśmy oddać Mu honory, skoro biedaczek ma depresję na Święta. Przepraszamy Łukaszu, zapomnieliśmy o tym.

EDIT: poprawiłem literówkę, nic więcej.
Cóż, Romeck idealnie ujął w słowa to, co sam poczułem czytając post Łukasza.
A juz ucichlo w tym temacie, to jeszcze Kakapo musial dowalic i zrobic swoj
wpis, hehe. A tak na powaznie - mysle, ze na tym dyskusja powinna sie
skonczyc, bo cos czuje, ze dalsze jej ciagniecie do niczego dobrego nie
doprowadzi...

strasznie mi się "Equilibrium" podobał
Mów mi wuju! Dla mnie to score rewelacyjny. Ale ja mało osłuchany jestem (no bo jestem).

Zamknijcie ten temat.

A juz ucichlo w tym temacie, to jeszcze Kakapo musial dowalic i zrobic swoj
wpis, hehe. A tak na powaznie - mysle, ze na tym dyskusja powinna sie
skonczyc, bo cos czuje, ze dalsze jej ciagniecie do niczego dobrego nie
doprowadzi...

Ja sie zgadzam. Po prostu chcialem jeszcze coś wrzucić swojego, skoro z mojego powodu Romeck się do tego stopnia z panem Waligórskim pogryzł. I tyle.

Koniec dyskusji.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •