wika
W ostatnim czasie w mediach coraz głośniej o projekcie ustawy zakazującej bezpłatną dystrybucję torebek foliowych w handlu.
Rzecz tyczy się przykładowo tych wszystkich torebek jakie tonami zostają zużywane w marketach w celu zapakowania codziennych zakupów. W zamian sztucznego plastiku do produkcji potrzebnych toreb wykorzystywano by papier.
Istnieją jednak oczywiście wyjątki od reguły. Projekt ustawy bowiem przewiduje iż niektóre produkty tj. np. ogórki, kapusta kiszona etc. będą mogły być pakowane w plastikowe torby.
Osobiście jestem bardzo pozytywnie nastawiony do tego pomysłu, który de facto zrodził się w moim rodzinnym mieście Łodzi. Rzadko się zdarza bowiem iż w Polsce faktycznie powstają inicjatywy dbające o nasze dobro narodowe jakim jest środowisko.
Jakie jest natomiast wasze zdanie?
A czy pomysłem nie byłoby wprowadzenie płatnych torebek plastikowych i powiedzmy bezpłatnych papierowych?
Jak myślę, nasze społeczeństwo potrafi liczyć. Oczywiście nie wiem jak to można załatwić w sposób formalny, ale taki pomysł przyszedł mi po prostu przed chwilą do głowy.
I chyba mam rację, tylko jak to zrealizować?
No więc właśnie o to też chodzi widiowy63. Kto będzie chciał koniecznie zapakować swoje zakupy w plastikową torbę ten będzie mógł takową kupić. Nie będzie z tym problemu. Dla reszty pozostaną papierowe torby w które będą mogli spakować swoje zakupy.
Zawsze istnieć może też trzecia możliwość np. robienie zakupów ze swoją torbą - uszytą z lnu czy wykonaną z innego organicznego materiału.
Pomysł bardzo fajny ekologicznie, problemy pojawiają się przy pakowaniu. Torby papierowe o wiele łatwiej rozerwać, są mniej trwałe na ostre krawędzie przedmiotów przez nas kupowanych. Pozostaje też kwestia uszu przy torbach papierowych... Owszem, byłoby to bardzo fajne ale dla ludzi którzy po zakupy przyjeżdżają samochodami, ja niestety do sklepu chodzę na nogach. Uważam więc, że lepiej jest już zakupić jakąś trwałą torbę z naturalnych materiałów, zresztą, teraz w każdym sklepie można kupić taką za grosze i coraz częściej widzę osoby chodzące z takimi ekologicznymi torbami.
podobnie jak horus, jeżeli udaję się na zakupy, a zdarza się to często, idę na nogach. Wolę kupić częściej i świeże. A na to co kupuję, mam specjalny plecaczek, więc bez toreb wszelakiej maści staram się obchodzić od dawna.
Ja miałam kłopot do pewnego momentu z tymi plastikowymi torbami. Ilekroć jechałam na zakupy wracałam z kilkoma.. potem przetrzymywałam je gdzieś w szufladzie w kuchni z myślą o tym, że na kolejne zakupy zabiorę je z powrotem. Niestety nigdy o nich pamiętałam. W efekcie toreb w szufladzie przybywało. W końcu jednak wpadłam na pomysł zakupu składanej plastikowej skrzynki którą wożę w bagażniku, teraz ilekroć jadę na zakupy prosto ze sklepowego koszyka przepakowuję do bagażnika w skrzyneczkę i uporałam się z tymi plastikowymi torebkami.
Jest wiele powodów świadczących o tym iż należy ograniczyć ilość produkowanych torebek. Pospolite foliówki które są faktycznie niesamowicie wygodne, bardzo szkodzą naszemu środowisku. Wyobraźcie sobie, że jedna torebka foliowa ulega rozkładowi w ciągu 400 lat!
Szacunki wskazują iż w samej Łodzi dziennie zużywa się ok. 600 tys. jednorazówek, a większość z nich trafia na śmietnik. Warszawiacy natomiast zużywają ok. 1,8 miliona torebek foliowych na dzień! Pozostaje nam sobie teraz wyobrazić ile foliówek dziennie trafia na śmietnik w całej Polsce…
Torebki skażają naszą biosferę, a także obrzydzają znacznie krajobraz. Ile to razy widzieliście na swojej drodze napędzaną przez wiatr torbę śmigająca po waszym mieście? Ja niestety dość często widzę takie przypadki. Najgorzej jednak wyglądają chyba torebki pozawieszane na drzewach…
Zakaz używania torebek foliowych spowodowałby drastyczny spadek produkcyjny tego świństwa.
Ważny jest tutaj też aspekt osiągnięcia świadomości społecznej. Tak jak napisaliście powyżej większość z Was stara się ograniczyć potrzebę użycia foliówek praktycznie do zera. Dobrze by było gdyby większość Polaków również dostrzegła plusy takiego postępowania.
Ta debata medialna powili się rozkręca, a jej celem jest między innymi zwrócenie ludziom uwagi na to jak bardzo opakowania sztuczne szkodzą naszemu środowisku. Ważne jest też to ażeby uzmysłowić sobie iż bez torebki naprawdę można żyć.
Szymek ma rację. Problem nadprodukcji torebek można rozwiązać częściowo poprzez kampanię społeczną i uświadamianie konsumentom, iż foliowe świństwo naprawdę nie jest czymś niezbędnym do codziennego przetrwania. Osobiście nie ruszam się z domu bez plecaka, do którego pakuję luzem większość zakupów nie będących kiszoną kapustą. Dostaję szału, kiedy nadgorliwe ekspedientki wręcz próbuję wyrwać mi z rąk towar w rodzaju książki i zapakować go do woreczka. Papierowych toreb problem również dotyczy: są mniej trwałe, a poza tym szkoda lasów!
Na dzień dzisiejszy woreczki i torebki niestety są koniecznością. Zawsze można jednak używać ich z głową przynajmniej parokrotnie. I do tego właśnie trzeba wdrażać nowe pokolenia przyzwyczajone do marnowania wszystkiego, co otrzymują bezpłatnie.
Papierowych toreb problem również dotyczy: są mniej trwałe, a poza tym szkoda lasów!
Szczerze mówiąc czekałem na ten argument.
Sprawa nie jest otóż taka jednoznaczna. Papierowe torebki są zazwyczaj produkowane z makulatury. Natomiast ewentualna wycinka lasów w celu uzyskania materiału na torebki papierowe byłaby naprawdę niewspółmierna co do szkód jakie wywołuje pospolity plastik. Drzewo jest surowcem odnawialnym, w odróżnieniu od ropy naftowej czy gazu z których produkuje się torebki plastikowe. Co do zapotrzebowania procentowego wycinki lasów celem uzyskania odpowiedniej ilości papieru nie są to jakieś przerażające liczby które nagle wpłyną wyginięciem drzewostanów z powierzchni Polski. Nie jestem w stanie obecnie podać tego współczynnika ale postaram się tego jeszcze dowiedzieć.
Natomiast jeśli chodzi o wytrzymałość papierowej torebki to mogę zaręczyć ze może być ona co najmniej tak samo wytrwała na uszkodzenia mechaniczne co pospolita foliówka.
Uważam, że to bardzo dobry pomysł z ukróceniem tego foliowego szaleństwa, które w naszym kraju święci takie triumfy. Przechadzając się nieraz po ulicach Łodzi widzę te torebki wiszące na drzewach i bynajmniej nie napawa to dumą, dumą napawa natomiast to, że pomysł ten został pochwycony z Zachodu właśnie przez Łódź.
Będąc nie raz w sklepie i chcąc spakować swoje zakupy w te folie, których leży cała tona mam opory przez braniem tego, gdyż w głowie mam tę zaklętą liczbę 400 lat przez które będą rozkładać się te folie. Ale cóż z tego, że ja jej nie wezmę skoro inni biorą je na pęczki. W tej sytuacji więc sądzę, że zakaz dotyczący rozdawnictwa tychże foliowych nieszczęść byłby bardzo na miejscu.
Popieram tę inicjatywę całym sercem, i mam nadzieję, że jeśli idzie o dobro wspólne, ludzie będą w stanie wznieść się ponad podział partyjny i podpisać się na liście pod wnioskiem o przyjęcie tejże ustawy do Sejmu. A tam już przejdzie bez żadnego "ale".
pomysł ten został pochwycony z Zachodu właśnie przez Łódź.
Takie prawo wprowadziły już Japonia, Belgia, Francja, Chiny, Australia, Nowa Zelandia, Luksemburg, Hiszpania, Holandia, Niemcy, Wielka Brytania Irlandia i wiele innych państw. Nie jesteśmy więc jakimś krajem który rzuca się z przysłowiową motyką na Słońce. Nie jesteśmy prekursorami lecz czerpiemy naprawdę dobry przykład z innych państw, gdzie takowe regulacje całkowicie się sprawdzają.
Wracając jeszcze do samych torebek foliowych, to ostatnio widuje że w wielkich sklepach pojawiły się tzw. foliówki przyjazne środowisku, które ponoć mają ulegać rozkładowi w ciągu miesiąca. Dość to dla mnie zagadkowe, i chyba muszę kiedyś sprawdzić czy tak rzeczywiście jest
Jest to też jakieś rozwiązanie, gdyby zastosować je we wszystkich sklepach, a nie tylko tam gdzie trzeba. Wiadomo, że takie rzeczy na pewno kosztują drożej przez co mali właściciele nie kwapią się z zakupem takiego luksusu.
Widzę jednak, że akcja która ma wreszcie zastopować 400-letnie zagrożenie, daje efekty, nawet w postaci takich foliówek których okres przydatności jest bardzo krótki.
Chciałbym Was poinformować, że ruszyła ogólnopolska akcja zbierania podpisów pod tym projektem ustawy zakazującej rozdawania torebek foliowych w sklepach. Podaje wam stronę gdzie możecie dowiedzieć się więcej o tej akcji. Być może ktoś będzie chciał się przyłączyć do komitetu i sam zacznie zbierać podpisy w swoim mieście.
Oto wyżej wspomniana strona
Zapraszam.
Ja już od ponad roku używam dwóch lnianych toreb, które noszę w plecacku i zawsze zabieram na zakupy do marketów. W zasadzie zacząłem używać ich zanim na dobre zaczęła się ogólnokrajowa debata na temat toreb na zakupy. Dwie lniane torby + plecak w zupełności wystarczają nawet na spore zakupy (których nie robię specjalnie często z powodów marnych zarobków). Dlatego też nie rozumiem ludzi, którzy upierają się na obowiązkowej plastikowej torbie w markecie. Tzn. rozumiem, ale nie rozumiem jak można los swoich dzieci w zanieczyszczonym środowisku tłumaczyć własnym wygodnictwem
Sieć sklepów Carrefour wprowadziła ostatnio torby biodegradowalne. Wyglądają jak normalnie torby foliowe ale napis na nich głosi, że są przyjazne dla środowiska. Dodatkowo Carrefour wycofał ze sklepów torby foliowe w które do tej pory pakowało się zakupy. Koszt jednej torby biodegradowalnej to 60 groszy (niestety nie ma tak dobrze żeby były za darmo) więc jeżeli zapomni się wziąć ze sobą własną reklamówkę trzeba zwyczajnie zakupić biodegradowolną w sklepie. Myślę, że to takie pieczenie dwóch pieczeni na jednym ogniu- z jednej strony pomoc dla środowiska ale z drugiej zarobek na reklamówkach.
Tak to jest, że za słusznymi sprawami, stoi także często zwykła komercja i chęć zarobienia na danej koniunkturze. Carrefour wprowadził też jednak większe, materiałowe torby które kosztują ok. 6 zł. W momencie kiedy się zabrudzą, albo znacznie zniszczą należy się z taka torbą zgłosić do punktu obsługi klienta, ażeby wymienić zużytą torbę na nową… za darmo. Jest to jakieś rozsądne rozwiązanie.
To "Leclerc" w na Bielanach w Warszawie, wprowadził duże, mocne torby plastikowe.
Płatne przy pierwszym zakupie, natomiast wymiana po zużyciu gratis.
Myślę że to jest tylko półśrodek, ale niemniej, jest to jakiś pomysł. Zawsze znacznie zmniejsza się ilość plastyku na wysypiskach.
Zawsze znacznie zmniejsza się ilość plastyku na wysypiskach. To po pierwsze. A po drugie zmienia się mentalność Polaków. Zaczynamy dostrzegać problem ekologii. To jest taki bardzo powolny i żmudny proces przestawiania nas na bardziej świadomych jeśli chodzi o recycling. Być może kiedyś Polacy zaczną z własnej woli segregować śmieci, oraz zaprzestaną wywózki odpadów do lasów.
zmienia się mentalność Polaków
Przynajmniej u mnie, jeśli chodzi o torby zakupowe
Teraz cały czas noszę ze sobą te duże mocne reklamówki. A w lesie, nigdy niczego plastykowego nie zostawiam.
Koszt jednej torby biodegradowalnej to 60 groszy (niestety nie ma tak dobrze żeby były za darmo) To i tak stanowczo za mało. Moim zdaniem takie torby powinny kosztować minimum 5-6 zł. Wtedy ludzie, którzy namiętnie korzystają z jednorazówek, kilkakrotnie by się namyślili, czy faktycznie te jednorazówki są im potrzebne do szczęścia. 5-6 zł jak wiadomo piechotą nie chodzi i wydaje mi się, że właśnie w taki sposób ludzie nauczyliby się korzystać z toreb lnianych wielokrotnego użytku...
To i tak stanowczo za mało. Moim zdaniem takie torby powinny kosztować minimum 5-6 zł. Wtedy ludzie, którzy namiętnie korzystają z jednorazówek, kilkakrotnie by się namyślili, Być może masz trochę jachu racji. Pamiętam jaki bałagan istniał w dużych marketach, jeśli chodzi o rozmieszczenie wózków na zakupy, przed wprowadzeniem wózków na monety, czy żetony. Obecnie każdy odwozi swój wózeczek, w celu odzyskania „zainwestowanej” pięciozłotówki. To samo tyczyć może się toreb biodegradowalnych. Wydasz na nie 5 zł i już będziesz pamiętać ażeby zabierać je ze sobą na zakupy.
Ekologia ma też swoje drugie oblicze, raczej mniej zachęcające. Okazuje się, że nawet tutaj postanowiono zarobić na "maluczkich". Niby wszyscy zadowoleni, a jednak. PRZECZYTAJ TUTAJ
Edwardzie to nie jest tak do końca jak pisze prasa. Widać że autorzy artykułu szukają sensacji a może raczej dziury w całym. Ustawa mówi wyraźnie o ograniczeniu rozdawnictwa bezpłatnych torebek foliowych w sklepach. Ponad to ustawa nakłada na sprzedawcę (czy inne jednostki handlu) obowiązek wprowadzenia płatnych, biodegradowalnych torebek.
Dziennik pisze że:
Torby reklamowane jako degradowalne najczęściej są produkowane z tych samych tworzyw co zwykłe torby foliowe, do plastiku dodaje się chemikalia mające przyspieszyć jego rozpad pod wpływem światła i powietrza na małe kawałki - te jednak nadal zaśmiecają środowisko.
Torby biodegradowalne zwykle wyprodukowane z surowców roślinnych rozpadają się w ciągu kilku miesięcy - ale tylko w odpowiednich warunkach, np. w kompostowni. A dużych kompostowni w Polsce jest tylko około 50.
Fakt jest taki że ów torby (produkowane z kukurydzy) w znacznie mniejszym stopniu szkodzą środowisku. Torby biodegradowalne powstają z odpowiednich polimerów które ulegają rozkładowi w naturalnym środowisku. Mikroorganizmy rozkładają takie tworzywa i przetwarzają je na dwutlenek węgla czy wodę. Polimery te uważa się za ekologiczne tylko wtedy kiedy w ciągu półrocza w zupełności rozkładają się w glebie. Dlatego też kompostownie nie są tutaj priorytetem.
Niestety, cały szum wokół toreb foliowych moim zdaniem ma jedynie za zadanie uśpić czujność opinii publicznej i uspokoić sumienia. Współcześnie w ochronie środowiska nadprodukcja odpadów stałych ( a tym bardziej biologicznie neutralnych foliówek) nie jest nawet w pierwszej dziesiątce problemów. Jeśli już martwimy się odpadem stałym, to martwmy się śmieciami skażonymi pierwiastkami niebezpiecznymi bądź rozkładającymi się na szkodliwe składniki - czy na przykład ktoś z was wie, że spalanie PCV uwalnia ogromne ilości dioksyn, których toksyczne działanie mogliśmy obserwować niedawno niemal naocznie?
Obecnie na pierwszym miejscu stawia się emisję gazów cieplarnianych (i jak to słusznie ujął pewien wykładowca "jeśli nie zatrzymamy globalnego ocieplenia inne działania na rzecz ochrony przyrody nie mają sensu, bo nie będzie czego chronić"), kolejne problemy to złe gospodarowanie przestrzenią, zanieczyszczenie wód i powietrza, erozja gleb, eutrofizacja wód, nieekosystemowe podejście do ochrony gatunkowej czy konsumpcyjny model życia sprawiający, iż zużywamy znacznie więcej wszystkiego niż to jest naprawdę konieczne. W całej litanii mrożących krew w żyłach zagrożeń foliówki leżące tu i tam są niewinnym pikusiem.
Oczywiście każda akcja poprawiająca sytuację jest dobra, ale pojawia się jedno ale w postaci podejścia wielu ludzi. Uspokoiwszy swoje sumienie przyniesieniem zakupów do domu w torbie papierowej zamiast foliowej Kowalski uzna, że swój obowiązek wobec Matki Natury już spełnił i pojedzie do przyjaciół samochodem zamiast tramwajem.
No niestety z ekologią w Polsce, jak i na świecie, nie jest najlepiej. Co prawda Polska jako jeden z nielicznych krajów Europy może się pochwalić bardzo dobrze zachowaną biosferą i czystością środowiska, jednakże ekologia jest w Polsce na etapie raczkowania.
Już na niektórych osiedlach w moim mieście stoją odpowiednie kosze do segregacji odpadów. Jest kilka pojemników, na szkło, papier, tworzywa sztuczne, etc. Jednak co to zmienia, jak kilka osób nie zastosuje się do tych zasad segregacji i „pomyli” pojemnik ze szkłem z pojemnikiem na papier… wówczas odpady te trafiają do jednego wora… i tyle mamy z segregacji.
Polakom ciągle brakuje bowiem solidnej edukacji w tym zakresie. Do państw skandynawskich jest nam jeszcze bardzo daleko.
Prawdziwą tragedią ochrony przyrody w Polsce jest to, że wielu ludzi kojarzy nasze bogactwo przyrodnicze z zacofaniem i niecywilizowaniem. Obywatele wielu wsi i małych miast woleliby wokół siebie widzieć autostrady i supermarkety niż siedliska bezcennych endemitów.
Zapewne powołujesz się tutaj trochę na tzw. problem Rospudy. Wiesz.. w sumie nie jestem tutaj w stanie jednoznacznie się wypowiedzieć. Polacy na pewno powinni dbać o swój skarb narodowy jakim są dziewicze tereny… Z drugiej strony z tego co pamiętam Polska jest krajem przodującym jeśli chodzi o ilość obszarów chronionych.
Myślę, że powinno się gdzieś wypośrodkować potrzebę rozwoju cywilizacyjnego z ochroną naszego środowiska.
Z drugiej strony z tego co pamiętam Polska jest krajem przodującym jeśli chodzi o ilość obszarów chronionych.
Ależ bynajmniej, z naszym 1% lokujemy się na szarym końcu - obliczono, że aby przyroda mogła jako tako funkcjonować, 10% powierzchni terenu powinno być objęte ochroną. Z tego, co wiem, na razie żaden kraj europejski nie spełnia tego warunku, ale nam jest akurat stosunkowo najdalej.
Co więcej, w przypadku naszego prawa dot. ochrony przyrody utworzenie nawet parku narodowego tak naprawdę niewiele pomaga - Europejczyków szokuje to, że w Polsce w PN można budować domy i użytkować lasy. Dopiero tworzenie rezerwatów, których mamy jak na lekarstwo gwarantuje jaką taką ochronę, choć nie znaczy to, że osobniki znajdujące się na terenie rezerwatu są bezpieczne.
Co do kwestii cywilizacyjnej - coraz większą popularność zyskuje ukute w latach 90 pojęcie zrównoważonego rozwoju. Po latach eksploatacji wreszcie pojęto, że Ziemia ma ograniczoną pojemność i ograniczone zasoby a ochrona tych resztek warunkuje nasze przeżycie. Tak naprawdę dbałość o środowisko oznacza dbałość o własne zdrowie i zasoby niezbędne do życia. Ginące gatunki chronimy także dla siebie - z pobudek naukowych, estetycznych czy etycznych. Nie jest więc tak, że musimy wybierać "albo człowiek, albo miś". Jeśli misie wyginą, to prędzej czy później wyginą też ludzie.
Dziś znalazłem coś takiego:
5. PRZEKLĘTE PLASTIKOWE SIATKI
Sprawdźcie to na stronie Environmental Protection Agency (Agencji Ochrony Środowiska): papierowe torby wcale nie są bardziej przyjazne dla środowiska niż plastikowe. W analizach ”cyklu życiowego” obydwu produktów siatki z plastiku wypadają nawet korzystniej. Ich produkcja, transport i recykling wymagają znacznie mniej energii i dają mniejszą emisję gazów cieplarnianych. Powodują też mniejsze zanieczyszczenie powietrza i wody. I zajmują znacznie mniej miejsca na wysypiskach śmieci.
Pod warunkiem, że recykling plastiku jest stosowany, co się dość rzadko u nas zdarza, a co jest niezmiernie denerwujące gdy ma się świadomość, że właściwie każdego śmiecia można przerobić na surowiec wtórny albo kompost.
Ideałem byłyby makulaturowe torebki papierowe, ale nie sądze, by takie stosowano. Nie dalej jak tydzień temu byłam w super proekologicznym i-w-ogóle sklepie Ikea, gdzie musiałam kupić wspaniałą, pojemną, sztywną i mocną torbę papierową, w której spokojnie dałoby się podnieść paletę cegieł. Taki papier da się uzyskać tylko bezpośrednio z drewna, a na grube i duże torby pewnie idzie sporo pięknych sosen.
Tak naprawdę zęby wyprostowała mi dopiero reklama toreb biodegradowalnych rozkładających się na wodę i dwutlenek węgla. Ktoś powinien wziąć twórców tej idei na dywanik i kazać im się puknąć w głowę, jeśli jeszcze nie wierzą, że czego jak czego, ale dwutlenku węgla mamy w atmosferze aż za dość.
Przepraszam za tak późna odpowiedź. to był bardzo długi urlop
Rzeczywiście, być może mamy sporo P.N., ale są one bardzo małe i źle chronione. W wielu krajach Europy ustanowienie Parku Narodowego na danym terenie rzeczywiście chroni go przed dewastacją, u nas zaś nie, ponieważ ta forma ochrony jest zupełnie inaczej zorganizowana. Niedawno byłam na konferencji młodzieży świata zorganizowanej z okazji szczytu CBD i wielu młodych Europejczyków z prawdziwym przerażeniem pytało mnie, czy to prawda, że w Polsce w Parku Narodowym można budować domy, drogi, użytkować las. Otóż można.
Rezerwatów, które faktycznie chronią przyrodę w niezmienionym stanie jest natomiast jak na lekarstwo. "Taka czy inna forma ochrony przyrody" może oznaczać np., że na danym terenie nie można zlokalizować zakładów chemicznych, lotniska czy osiedla wieżowców, można natomiast bez żadnych wyrzutów sumienia zlokalizować niskie blokowisko lub centrum handlowe, więc wspomniane przez Ciebie 20% właściwie nic nie znaczy.
Co do samych toreb - to naturalne, że specjaliści popierają wprowadzanie ograniczeń, jednak jest mocno wątpliwe czy torby biodegradowalne są właściwym wyjściem.
Co do parków to w Polsce istnieje kilka poziomów ochrony. W miejscach obiętych ścisłą ochroną bierną człowiek nie moze w żaden sposób wpływać na środowisko naturalne (wyjątkiem jest chyba tylko budowa przebiegających przez park szlaków turystycznych wraz z infrastrukturą).
Co do torebek foliowych, cóż, nie wiem co mówią naukowcy, natomiast wiem że takie torebki to całkiem przydatna sprawa. Można w nie np. zapakować ciuchy przed włożeniem do plecaka turystycznego (dodatkowa ochrona przed przemoknięciem) Ogólnie w moim domu znajdują sporo zastosowań. A jak sie juz chcemy ich popzbyć to cóż - wrzucamy do pojemnika na tworzywa sztuczne. Inna sprawa, że ludzie często raz użytą folię odrazu wywalaja do zwykłego śmietnika, a druga rzecz - w Polsce nadal brakuje pojemników do segregacji śmieci.
Mnie to trochę irytuje. Wiadomo, że, jak we wszystkim, chodzi o pieniądze. Działa to na takiej zasadzie jak słynna ptasia grypa. Mówi się, że plastik jest "be", i ludzie muszą płacić za papier, a sklepy na tym zyskują, bo nie muszą płacić za torby - teraz płacą klienci (no bo, powiedzmy szczerze, kto pamięta, żeby wziąć z domu torbę na zakupy?). Myślę, że gdyby naprawdę chodziłoby o ekologię, to byłby to rzeczywiście szczytny cel. A tak, to za rok, parę lat pomysł wygaśnie, jak afera z ptasią grypą.
Ciekawa teza Hamerwka, ale nie wydaje mi się, że chodzi o pieniądze. Gdyby tak było, to obawiam się, że lobby plastikowe grałoby pierwsze skrzypce. Kto zresztą wie, czy przez wiele lat tak nie było. W USA np. od dawna używa się toreb papierowych. U nas pomysł pojawił się dość późno, a o jego realizacji mówi się jeszcze później. O pieniądze więc faktycznie, chodziło. IMHO w drugą stronę. Z logicznego punku widzenia idea jest słuszna. Nie ma znaczenia w jakiej formie pobierana jest opłata, za wszystko na końcu zawsze płaci konsument. Czy to torba plastikowa, czy papierowa. Pozostaje więc czynnik ekologiczny.
Pozdrawiam.
Myślę, że gdyby naprawdę chodziłoby o ekologię, to byłby to rzeczywiście szczytny cel. A tak, to za rok, parę lat pomysł wygaśnie, jak afera z ptasią grypą.
Mogę ci zagwarantować że ten pomysł nie wygaśnie. Autor idei, a także sztab ludzi który nadal pracuje nad tym projektem nie spocznie dopóki dopóty nie osiągnie zamierzonych celów. Mimo braku odpowiedniej ustawy, ludzie zaczęli stosować się do tego pomysłu i sami z siebie używają toreb wielokrotnego użytku. I to jest właśnie największy sukces. Społeczeństwo zaczyna powoli dbać o środowisko. jesteśmy co prawda na samym początku tej drogi, ale od czegoś trzeba przecież zacząć.
Mimo braku odpowiedniej ustawy, ludzie zaczęli stosować się do tego pomysłu i sami z siebie używają toreb wielokrotnego użytku. I to jest właśnie największy sukces.
To fakt, wydaje mi sie że w moim mieście, mimo tego że ustawy jak Szymek mówił - nie ma, to ludzie przynoszą do sklepów swoje torby, a nie wkładają zakupy w plastikowe. Kampania jaką rozwinęto w Polsce na rzecz wycofania plastikowych toreb, w moim odczuciu znalazła ogromne efekty wśród zwykłych ludzi, którzy teraz sami z siebie wolą brać torbe na zakupy niż brać foliówki.
Jak dla mnie to dość nieoczekiwany, ale i istotnie - największy sukces całej kampanii.
To fakt, wydaje mi sie że w moim mieście, mimo tego że ustawy jak Szymek mówił - nie ma, to ludzie przynoszą do sklepów swoje torby, a nie wkładają zakupy w plastikowe. Kampania jaką rozwinęto w Polsce na rzecz wycofania plastikowych toreb, w moim odczuciu znalazła ogromne efekty wśród zwykłych ludzi, którzy teraz sami z siebie wolą brać torbe na zakupy niż brać foliówki.
Jak dla mnie to dość nieoczekiwany, ale i istotnie - największy sukces całej kampanii.
Może rzeczywiście. Ludzie faktycznie są zmuszeni przynosić do sklepów swoje torby, ale większość raczej na to sklina, niż dziękuje ekologii. Może powinno się to bardziej zareklamować w sklepach, żeby było wiadomo, po co to wszystko. Niektórzy ludzie wchodzą do sklepu i nie dostają toreb, więc myślą, że to nieuprzejmość sprzedawców. I nie mam na myśli takich sklepów jak Tesco czy Carrefour, tylko na przykład jakiś mały spożywczy. Tam nie ma żadnych afiszów, że chodzi o ekologię - siatek nie ma, bo nie ma. Może warto byłoby zadbać o wyjaśnienie nawet w tych małych sklepikach - przecież wystarczy jakiś plakat albo zawiadomienie.
Co też mi osobiście rzuciło się w oczy podczas ostatnich zakupów.. otóż wybierając owoce, warzywa pakowałam je oczywiście do toreb plastikowych , przy kasie zakupiłam torbę biodegradalną uświadomiłam sobie, że w zasadzie te trzy plastikowe i tak muszę zapakować w jedną ekologiczną.. czyli mam spokojne sumienie. Kulawa ta nasza ekologia.
Akcja obejmuje stanowisko kasowe, ale pakowanie produktów na wagę już nie..
To tak jak ze śmieciami Magdo, tyle uczyli, żeby segregować, nawet w końcu postarali się, żeby poustawiać odpowiednie pojemniki na różne rodzaje śmieci. Jak byłem kiedyś w szkole, pamiętam, że raz w roku zdążyłem się jeszcze załapać na jakieś "sprzątanie świata" itd.
Odechciało mi się, jak dowiedziałem się kiedyś, że te posegregowane śmieci firmy je wywożące łączą w jedną kupkę i tak wywożą na śmietnisko.
Jak byłem kiedyś w szkole, pamiętam, że raz w roku zdążyłem się jeszcze załapać na jakieś "sprzątanie świata" itd.
Ja jak chodziłam do szkoły to też takie akcje robiono, zwykle wtedy gdy trzeba było jakiś dzień wolny odrobić. Zrywało się wtedy w sobotę rano z łóżka i szło sprzątać las. Raz nie poszliśmy, bo okazało się, że po lesie biega jakiś ekshibicjonista i nauczycielki w trosce o nasze zdrowie psychiczne wybrały inne miejsce do sprzątania - plażę, gdzie spotkaliśmy... nudystę Co ma wisieć, nie utonie