wika
Ten temat piszę w oparciu o newsa który zamieściłem w naszym Portalu Głównym.
Temat jest okrutny i przerażający, ale uważam że warto o nim podyskutować.
A oto jak najprawdopodobniej wyglądała kara przez ukrzyżowanie:
Śmierć krzyżowa. Zgodnie ze starożytnymi źródłami była niewątpliwie jedną z najsroższych i najbardziej poniżających rodzajów kary w antycznym świecie. Skazano na nią Jezusa Chrystusa
Przyczyna śmierci była wieloczynnikowa: uduszenie z niewydolności oddechowej, głównie wydechowej, wstrząs pokrwotoczny, pourazowy i ostra niewydolność serca z możliwym prawdopodobieństwem śmiertelnej arytmii.
Kara ukrzyżowania prawdopodobnie wywodziła się z Asyrii i Babilonu. Aleksander Wielki wprowadził ją w krajach śródziemnomorskich w IV wieku przed Chr., a Fenicjanie zapoznali Rzymian z tym okrutnym rodzajem zadawania śmierci w III w. przed narodzeniem Chrystusa. Rzymianie udoskonalali ją przez 500 lat swego panowania i szeroko rozpowszechnili w rzymskim imperium. Stosowali głównie u niewolników, zdegradowanych żołnierzy i chrześcijan, wyjątkowo zaś rzadko u swoich obywateli. Przetrwała przez około 800 lat.
Kara w Judei
Od śmierci Heroda I Wielkiego (4 r. przed Chr.) do upadku Jerozolimy (70 r. po Chr.), ukrzyżowanie było w Judei powszechnie stosowaną karą. Najbardziej przerażające wypadki miały miejsce podczas oblężenia Jerozolimy, kiedy Rzymianie chłostali i krzyżowali codziennie nawet 500 schwytanych Żydów. Ukrzyżowanie zniósł dopiero cesarz Konstantyn Wielki w 337 r. z uwagi na szacunek dla Jezusa Chrystusa. Zastąpił ją powieszeniem na patibulum – szubienicy, która w porównaniu z krzyżem była, można rzec, „humanitarna”. Przybijanie gwoźdźmi ofiary za ręce i stopy było regułą, natomiast przywiązywanie do krzyża było wyjątkiem. Proste przywiązanie ofiary do drzewa lub krzyża z rękoma zawieszonymi bezpośrednio ponad głową powodowało, że śmierć następowała w przeciągu minut.
Dźwiganie
Jak wynika z badań archeologicznych i danych historycznych, preferowanym rodzajem krzyża przez Rzymian był niski krzyż w kształcie litery T, składający się z pionowego słupa wysokości 1,8-2,4 m i poprzecznej belki długości 1,5-1,8 m. Zwyczajowo skazaniec musiał dźwigać krzyż od miejsca biczowania aż na miejsce stracenia, zwykle poza murami miejskimi. Ze względu na duży ciężar (ok. 140 kg), skazaniec niósł tylko belkę poprzeczną, ważącą od 37 do 54 kg, umiejscowioną na karku i balansowaną podczas dźwigania dwoma ramionami przywiązanymi rzemieniami do belki. Procesja krzyżowa prowadzona była przez oddział żołnierzy dowodzony przez centuriona. Jeden z żołnierzy niósł tabliczkę (titulus) z nazwiskiem i winą skazańca, która umieszczana była później na szczycie krzyża. Straży żołnierskiej nie wolno było pozostawić ofiary przed stwierdzeniem zgonu.
Na miejscu kaźni belka była czopowana na słupie, z dodatkowym ewentualnym przymocowaniem za pomocą lin. Aby przedłużyć agonię, w środkowodolnej części słupa przymocowywano niekiedy kawał nieociosanego klocka lub deski (sedulum).
Gwoździe 13 do 18 cm
Według żydowskiego prawa, przed ukrzyżowaniem skazańcowi podawano mieszaninę mocnego wina z mirrą lub żółcią, jako łagodny środek odurzający. Ofiarę rzucano na ziemię, rozstawiano ramiona i przymocowywano je do niesionej przez niego belki. Przybijanie gwoździami było bardziej preferowane przez Rzymian. Archeologiczne wykopaliska ukrzyżowanego ciała na przedmieściach Jerozolimy w 1968 roku wykazały, że gwoździe – o kształtach podobnych do używanych dzisiaj do podkładów kolejowych – były długości od 13 do 18 cm i średnicy 1 cm. Po przymocowaniu do belki ofiarę unoszono do góry i mocowano na słupie. W przypadku krzyża Chrystusa dwóch żołnierzy mogło wykonać to bez trudu bez użycia drabiny. Następnie przybijano stopy, przeważnie do przedniej części słupa, co potwierdzają dokładnie ślady znalezione na całunie turyńskim. Aby skutecznie je do krzyża przymocować, kończyny musiały być ugięte w kolanach, a stopy bocznie zgięte. U Jezusa, według śladów na całunie, spowodowało to zwichnięcie prawej stopy. Następnie przymocowywano tabliczkę z nazwiskiem i winą skazańca. Żołnierze dzielili między sobą jego odzież.
Agonia
Długość przeżycia na krzyżu wahała się między trzema a czterema godzinami, ale mogła trwać do trzech dni. Żołnierze zawsze mogli skrócić agonię przez połamanie nóg poniżej kolan. Nierzadko ofiary były po zgonie narażone dodatkowo na inwazję insektów, atak dzikich ptaków lub drapieżnych zwierząt, chyba że rodzina skazańca uzyskała zgodę na pogrzeb i mogła zabrać ciało ofiary. Wydanie zwłok mogło się dokonać dopiero po uzyskaniu całkowitej pewności, że nastąpił zgon. W zwyczaju Rzymian, jeden z żołnierzy przebijał ciało mieczem lub włócznią, zadając śmiertelny cios z prawej strony klatki piersiowej, co miało być potwierdzeniem śmierci skazańca.
Zgon w następstwie ukrzyżowania, jak dzisiaj się uważa, był najczęściej wypadkową wielu czynników. Jednym z nich była sama pozycja ciała zawieszonego na krzyżu, uniemożliwiająca prawidłowe oddychanie. Jeżeli jednak ofiara była powieszona za ręce wyciągnięte nad głową, śmierć mogła nastąpić w przeciągu niespełna godziny, zwłaszcza gdy nogi ofiary były tak przybite, że nie mogła ona użyć swych ramion do podniesienia ciała do wydechu. Ofiary ukrzyżowania były w czasach rzymskich podawane okrutnemu biczowaniu, które jeżeli nie kończyły się śmiercią, powodowały znaczne wyczerpanie ofiary, głównie z powodu szoku bólowego i utraty krwi. Tak więc przyczyna śmierci skazańca była najczęściej wieloczynnikowa, zależała od okrucieństwa poprzedzającego procesu egzekucyjnego, zwłaszcza biczowania i innych udręk zadawanych ofierze, a zasadniczymi jej elementami były uduszenie z niewydolności oddechowej, głównie wydechowej, wstrząs pokrwotoczny, pourazowy i ostra niewydolność serca z możliwym prawdopodobieństwem śmiertelnej arytmii.
Milczący świadek cierpienia?
Jednym z autentycznych świadectw cierpienia i ukrzyżowania Jezusa jest pozostający przedmiotem badań naukowych i otaczany wielką czcią Całun Turyński. Papież Jan Paweł II, pomimo braku oficjalnego stanowiska Kościoła, uważał to płótno za „milczący świadek śmierci i zmartwychwstania”. Wyniki przeprowadzonych badań odtwarzają obraz okrutnej kaźni i krzyża, dając wyobrażenie, jak straszne cierpienia przeżył skazaniec. Płótno długości 4,36 m i szerokości 1,10 m jest, jak się dzisiaj uważa, „kliszą fotograficzną” przodu i tyłu ciała ofiary, powstałą wskutek wybuchu tajemniczej energii od wewnątrz na skutek przypalenia powierzchni włókien przez promieniowanie podczerwone lub bombardowanie protonami, co pozostaje nadal nierozwiązaną zagadką naukową. Trójwymiarowe odbicie w Całunie jest w fotograficznym negatywie, natomiast plamy krwi są w pozytywie. Przedstawia ono obraz martwego ciała ukrzyżowanego człowieka o wzroście 181 cm, ciężarze ciała 65 kg, semickich rysach twarzy i mocnej, proporcjonalnej budowie ciała. Badania całunu wykazały, że ciało pozostawało w nim do 36 godz., gdyż nie ma na płótnie żadnych oznak rozkładu. Co warto podkreślić, na całunie pozostały nienaruszone ślady krwi, bez śladów ich odrywania, co może świadczyć, że zwłok z płótna nie wyjmowano.
Z badań wynika też, że krew na płótnie jest krwią ludzką i należy do grupy AB. Ujawniono w niej również obecność w niej barwnika żółci. Jak wiadomo, nadmierna ilość bilirubiny może pojawiać się we krwi z powodu zwiększonego jej wytwarzania po dużych wysiłkach fizycznych (cierpienie fizyczne, ból) oraz w wyniku niezdolności wychwytywania przez wątrobę nadmiernie wytworzonej bilirubiny podczas hemolizy krwinek.
Całun zawiera ślady całej męki skazańca. Zidentyfikowano na nim ponad 700 śladów ran. Wstępem do ukrzyżowania było zwyczajowe bicie skazańca, zwłaszcza po twarzy i opluwanie. Wymierzane razy zwane policzkowaniem były w rzeczywistości uderzeniami pięściami lub wręcz kijem. Ze śladów na Całunie wynika, że na uderzenia narażona była głównie prawa strona twarzy, która została prawie zmasakrowana. Wytworzony duży krwiak pod okiem znacznie utrudniał, jeżeli nie uniemożliwiał widzenia. Szeroka rana od nosa przez policzek, obrzęk, liczne krwiaki i stłuczona (pęknięta?) żuchwa świadczą o szczególnym okrucieństwie wobec skazańca. Całun zawiera ślady 121 głębokich ran po biczowaniu. Można z nich wnioskować, że Jezusa biczowano biczami o krótkiej rękojeści z kilkoma rzemieniami zakończonymi żelaznymi kulkami lub ostrymi kośćmi zwierzęcymi, które podczas uderzeń wyrywały często ciało ofiary, rozrywały naczynia, odsłaniały nerwy i penetrowały do kości. Ważnym świadkiem autentyczności dowodów męki Jezusa odsłanianych przez Całun są ślady po ukoronowaniu cierniem, uplecionym w kształcie czepca wgniecionego na głowę. Ponieważ całun nie uwidacznia boków głowy przyjmuje się, że wszystkich urazów cierniowych mogło być około 50.
Na płótnie są liczne ślady głębokich ran ramion, zwłaszcza prawego. Niesymetryczne umocowanie na barkach ważącej około 60 kg belki krzyżowej powodowało, że skazaniec nie mogąc amortyzować upadku lub podpierać się ręką, najczęściej upadał na lewe kolano lub na twarz. Kolano zostało tak zniszczone, że jest mało prawdopodobne, by torturowana ofiara mogła iść samodzielnie. Była prawdopodobnie wleczona pod górę w ostatnim odcinku drogi. Ślady na całunie ukazują również finał cierpienia przez przybicie rozłożonych rąk i stóp i zawieszenie ciała na krzyżu oraz ślad szerokiej rany na wysokości piątego i szóstego żebra prawej strony klatki piersiowej. Została zadana szerokim narzędziem kłującym, prawdopodobnie jedną z włóczni rzymskich.
W przypadku ukrzyżowania w Jerozolimie proszono, aby skazańcom polamano golenie. Nie był to przypadek, gdyż była to pora Paschy Żydowskiej. Nic nie mogło zakłócić święta.
Dla Żydów kara śmierci przez ukrzyżowanie, czy też powieszenie, była karą haniebną, należną za największe zbrodnie. Jednocześnie prawo żydowskie zabraniało pozostawiać ciała skazańców na szubienicach przez noc: Jeśli ktoś popełni zbrodnię podlegającą karze śmierci, zostanie stracony i powiesisz go na drzewie - trup nie będzie wisiał na drzewie przez noc, lecz tegoż dnia musisz go pogrzebać. Bo wiszący jest przeklęty przez Boga. (Pwt 21,23) Powieszenie Jezusa na drzewie krzyża jest znakiem tego przekleństwa. To miało być potwierdzenie, że nie był On poslańcem Boga, a jedynie uzurpatorem. Temu także służyły drwiny - zejdź z krzyża.
Również wykonywanie kary śmierci poza miastem było związane z przepisami religijnymi - skazaniec jako przeklęty nie mógł być ukarany w obrębie świętych murów - nie należał do wspólnoty, był z niej wykluczony przez samego Boga.
Co by nie powiedzieć, krzyżując Jezusa, rzymscy żołnierze szanowali prawo Izraela. Zbyt niepokorna prowincja moglaby się bowiem zbuntować w razie naruszenia świętości.
Post nieco przydługi, ale:
Komentarz do Mt 10,38
Pal egzekucyjny, gr. stauros, tłumaczone zwykle jako „krzyż”. Był to drewniany pionowy pal z poprzeczną belką, bardziej w kształcie dużej litery T niż dzisiejszego symbolu chrześcijańskiego, używany przez Rzymian do egzekucji przestępców, którzy nie byli obywatelami rzymskimi (obywatele rzymscy skazani na śmierć umierali w sposób mniej bolesny). Nie było to żydowskie narzędzie egzekucji. Halacha wymieniała cztery sposoby egzekucji: ukamienowanie, spalenie, ścięcie głowy i uduszenie (Miszna Sanhedrin 7,1), nigdy jednak powieszenie czy zawieszenie na krzyżu (zob. Ga 3,13; 1 Ke 2,24).
Jednakże w Izraelu pod rzymską okupacją publiczne ukrzyżowania były czymś powszechnym: skazaniec niósł poprzeczną belkę z pala, na którym miał być uśmiercony, aż na miejsce kaźni i był do niego przybijany w przegubach dłoni i w kostkach nóg. Pal z już przybitym do niego skazańcem wbijano następnie w ziemię i pozostawiano człowieka wiszącego i cierpiącego niewypowiedziane męki aż do chwili śmierci, która następowała zwykle dopiero po wielu godzinach. Była to na dodatek śmierć w skrajnym pohańbieniu (Flp 2,8 ); pod tym względem jej współczesnym odpowiednikiem byłoby, być może, krzesło elektryczne. Aby mieć choć ogólne pojęcie o potworności procesu ukrzyżowania Jeszui, trzeba by sobie wyobrazić prawowitego, otoczonego chwałą Króla całego świata, który ponosi śmierć jak pospolity zbrodniarz na krześle elektrycznym, gdzie zastosowano zbyt małe napięcie, tak że umieranie zamiast kilku sekund trwa wiele godzin, a tłumy gapiów przyglądają się i szydzą. Kiedy nieżyjący już żydowski komik Lenny Bruce zachęcił publiczność, aby wyobraziła sobie nie-Żydów noszących na szyjach łańcuszki z wyobrażeniem maleńkiego krzesła elektrycznego, był jakże blisko prawdy!
W NTPŻ zamiast słowa „krzyż”; pojawiają się określenia „pal do uśmiercania”, „pal egzekucyjny”; bądź „pal”, a zamiast „ukrzyżować”: „uśmiercić na palu”, „stracić na palu”; czy „przybić do pala egzekucyjnego”. Te sformułowania pozwolą skupić uwagę na samych wydarzeniach, zwłaszcza zaś na ich aspekcie karnym; podczas gdy popularne określenia nie wyjaśniają wiele i niosą w sobie sporo kościelnych skojarzeń, zrodzonych już później z biegiem historii.
Pseudochrześcijańska sekta zwana Świadkami Jehowy naucza, że Jeszuę umęczono na prostym słupie bez poprzecznej belki. Moje tłumaczenie słowa stauros jako „pal egzekucyjny”; ma charakter funkcjonalny, nie zaś symboliczny. Chcę zwrócić uwagę nie na kształt krzyża, ale na jego rolę — w pierwszym stuleciu nie był on czczonym symbolem umieszczanym na wierzchołkach kościelnych wież. Bogaty materiał archeologiczny i historyczny potwierdza fakt, że rodzaj pala egzekucyjnego używanego na terenie Izraela miał poprzeczną belkę (łac. patibulum) i że właśnie ją skazaniec, a zatem i Jeszua, musiał nieść na miejsce kaźni.
W oczach wielu chrześcijan krzyż to coś najdroższego na świecie; nie mam nic przeciwko temu, aby uznawali go za symbol swojej wiary. Zarazem jednak przez długie wieki Żydzi byli uśmiercani pod znakiem krzyża przez ludzi, którzy podawali się za wyznawców żydowskiego Mesjasza. Dla mnie zatem krzyż symbolizuje raczej prześladowania Żydów. Jako Żyd mesjaniczny, wciąż głęboko przeżywający cierpienia swojego ludu, nie czuję pragnienia, aby swej nowotestamentowej wierze dawać wyraz w postaci krzyża.
Liczne nowotestamentowe wzmianki o krzyżu, czyli palu egzekucyjnym, są metaforą określającą odkupienie dokonane przez Jeszuę. Jeśli określenie „pal do uśmiercania”; czy „krzyż”; symbolizuje w naszych oczach to, co przez swoją śmierć uczynił dla nas i dla wszystkich ludzi Jeszua, odwieczne Słowo Boże, to znaczy, że przesłanie Nowego Testamentu dotarło do naszego serca.
Komentarz do Łk 23,26
Zatrzymali pewnego człowieka z Cyreny. Żadnemu żołnierzowi rzymskiemu nie postałoby w głowie, żeby dźwigać pal skazańcowi, nie zrobiłby też tego dobrowolnie żaden Żyd. Jeszua najwyraźniej stracił resztki sił, toteż żołnierze zaprzęgli do roboty pierwszą osobę, jaka się nawinęła.
Komentarz do Dz 5,30
Pal, gr. xylon, w niektórych przekładach, jak KJV (albo BT), tłumaczone jako „drzewo”; tutaj i w czterech innych miejscach (10,39; 13,29; Ga 3,13; 1 Ke 2,24), a wszystkie one opisują to, na czym wisiał Jeszua, umierając.
Jeszuę powieszono nie na drzewie, ale na stauros, co tłumaczy się zwykle jako „krzyż”, a co w NTPŻ tłumaczę jako „pal (egzekucyjny)”; wyjaśniam to w Mt 10,38K. Słowo xylon zostało użyte w tych pięciu miejscach zamiast stauros, ponieważ wszystkie one cytują bądź nawiązują do Powtórzonego Prawa 21,22-23, gdzie użyto hebrajskiego słowa ec, oddawanego zwykle w grece Septuaginty jako xylon. Zarówno hebr. ec, jak i gr. xylon mogą oznaczać "drzewo; drewno; pal; kij";, zależnie od kontekstu. W Powtórzonego Prawa 21,22-23, gdzie mowa o wieszaniu, ec może być dowolnym kawałkiem drewna, na którym można powiesić człowieka, np. palem (gdyby istniała metalowa szubienica, użyto by być może innego słowa). Gdyby Łukaszowi chodziło o żywe drzewo, a nie o pal, Grecy mieli inne słowo dendron, i mógł on go tutaj użyć, nie zrobił jednak tego. Dlatego choć w Mt 26,47 i Mk 14,48 xylon oznacza „kij”, w Łk 23,31 i Ap 18,12 oznacza „drewno”, a w Ap 2,7 musi oznaczać „drzewo”, to tutaj oznacza ono „pal”.
Komentarz do 1 P 2,24
W Księdze Powtórzonego Prawa 21,22-23 czytamy m.in.: „Jeśli człowiek popełnił grzech, za który karą jest śmierć, i jeśli zostanie uśmiercony, i powiesicie go na palu, to jego ciało nie pozostanie na palu przez całą noc, ale pochowacie go tego samego dnia, bo ten, którego powieszono, jest przeklęty przez Boga”. W wypadku Jeszui palem tym jest pal egzekucyjny, na którym Go niewinnie uśmiercono jako przestępcę (zob. Mt 10,38K). Wynika to jasno z Ga 3,13, gdzie powiedziano, że choć Mesjasz nie zasługiwał na karę (por. w. 22), to „wykupił nas od przekleństwa orzeczonego w Torze, stawszy się przeklętym za nas; Tanach bowiem mówi: »Każdy, kto wisi na palu, podlega przekleństwu«”.
Cytaty z: David H. Stern "Komentarz żydowski do Nowego Testamentu".
hmm ciekawy temat tylko ja słyszałem ze przybijano skazańców do drzewa oliwnego gdyż rzymianie nie dali by rady ukrzyżować tylu skazanych, i ze rece jednak wiązano ponieważ przebite dłonie nie mogły by potrzymać cieżaru ciała
pozdrawiam
Dłonie nie, i dla tego nie przebijano dłoni, lecz przedramiona tuż za przegubem.
Skąd wziąłeś informacje o drzewie oliwnym? I której egzekucji ma ona dotyczyć? Bo trzech skazańców, jak w przypadku egzekucji Jezusa, to nie tak dużo.
Poza tym oliwka rozgałęzia się na wysokości 1.20-1.50 więc ciężko byłoby ją w ten sposób wykorzystać.
A czy pionowe pale, do których przymocowywano poprzeczną belkę, stały w pobliżu większych miast wkopane na stałe do wielokrotnego wykorzystania, czy też raczej za każdym razem przygotowywano miejsce kaźni dla konkretnych skazańców?
Do drzewa oliwnego dodawano poprzeczna belkę i to fakt historyczny, zastanów się jak przy wykorzystani 3 miejsc stałej egzekucji można by było ukrzyżować 500 ludzi dziennie??? Czy nie wygodniej wykorzystać drzewa, które znajdują się przy drogach??? Stanowiłoby to odraz ostrzeżenie dla łamiących prawo. Pozatym to biblia mówi ze w trakcie skazania Jezusa umierało z nim tylko 2 innych skazańców. Nie możemy przyjąć, że tak było.
Mam do Ciebie pytanie skoro Twierdzisz ze ręce przebijali nad przegubem to jak wytłumaczysz rany stygmatyków, które pojawiają się na dłoni???
Jak wogóle wytłumaczysz rany stygmatyków??
Przyjrzyj się Całunowi Turyńskiemu...
Widziałeś kiedyś oliwkę? na niej się NIE DA ukrzyżować człowieka, bo jest za niska.
Nie pytałam o wydarzenia takie jak zdobycie miasta czy zdławienie buntu, kiedy faktycznie krzyżowano masowo, ale o stałe miejsca egzekucji dokonywanych od czasu do czasu w niewielkich ilościach, ale za to regularnie.
nie będe przyjmował XIII-wiecznego płutna jako jakikolwiek argumęt w dyskusji. a wracając do stygmatyków to skoro rany nie pojawiają sie im w tych miejscach co potrzeba to może hmmm są fałszywe??
co do trzewa oliwnego jezeli drzewko ma 1,70cm to istnieje taki super sposób mozna skazanemu podkulic nogi...
@borek121:
1. naukowo stwierdzone zostało, że Jezus został ukrzyżowany tuż ponad przegubem... dowodzi temu m.in. to że w ten sposób ręka była w stanie utrzymać ciężar ciała (dłoń by się rozerwała), a poza tym - co widać na nieuznawanym przez ciebie płótnie (Całunie Turyńskim) - kciuk Chrystusa jest zgięty, co musiało zostać spowodowane przez przerwanie nerwu biegnącego właśnie przez nadgarstek (tzn. w tym miejscu).
2. Jak podkulisz nogi za bardzo to nie da to tego efektu ogromnego bólu, dlatego dawano poprzeczną beleczkę, na której skazaniec mógł się od czasu, do czasu oprzeć i podnieść do góry, co przedłużało jego cierpenia.
3. Nie wiem czy wiesz, ale rany stygamtyków są spowodowane wiarą... czytałem kiedyś naukowy artykuł o tym, że stygamcy mieli rany na rękach, ponieważ to tam właśnie wyobrażali sobie rany Zbawiciela.
naukowo stwierdzone zostało, że Jezus został ukrzyżowany tuż ponad przegubem...
nie chciał bym się czepiać ale w jaki sposób można było to stwierdzić naukowo?
No i całun nie jest z XII wieku borek121. Wiem, że wielu ludzi oraz silne lobby stara się aby za wszelka cenę deprecjonować prawdziwe pochodzenie całunu ale to już jest inna sprawa.
Straszne to co jest tu napisane, ale nie ze wszystkim bym się zgodziła.
A z czym dokładnie? Przedstaw swoją opinię, bo za takie posty dajemy normalnie ostrzeżenia, a z czasem banujemy.
pozdrawiam,
Greenpeace