wika
Ludwik zmarł w 1382 roku. Na mocy przywileju koszyckiego nadanego przez niego szlachcie w 1374 roku jedna z jego córek miała mieć zagwarantowane prawo do korony polskiej; nieco podobny przywilej z 1381 roku zagwarantował królewnie również poparcie duchowieństwa.
Przywilej koszycki na tron polski wyznaczał najstarszą córkę Ludwika, Katarzynę, ta jednak zmarła jeszcze przed swym ojcem. Do tronu pretensje zgłosiła druga córka zmarłego, Maria, ale jej kandydaturę odrzucono z uwagi na małżeństwo z bardzo niepopularnym w Polsce Zygmuntem Luksemburskim. Została najmłodsza, Jadwiga, która poślubiła potem Jagiełłę, ale to wszyscy wiedzą
Rzadko kiedy wspomina się, że mimo zobowiązań wynikających z umowy zawartej w Koszycach część szlachty opowiedziała się za kandydaturą księcia mazowieckiego Siemiowita IV, co w rezultacie doprowadziło do wojny domowej w Wielkopolsce, pojawiły się plany małżeństwa Siemiowita z Jadwigą, ale ostatecznie stanęło na tym, że Siemiowit poślubił siostrę Jagiełły, Aleksandrę.
Zapraszam do dyskusji o tych wydarzeniach, można sobie nawet pogdybać co by było, gdyby tron objął Siemiowit
Ciekawsze może byłoby pogdybanie co by było, gdyby jakimś, przepraszam za wyrażenie, psim swędem, tron objął Zygmunt Luksemburski. W wielkim skrócie, powiedziałbym, że patrząc na to, jak udolnym był władcą w sąsiednich Czechach i Węgrzech, sądzę, że być może mielibyśmy demokrację szlachecką wiek wcześniej . Ale faktem jest, że Zygmunt rzeczywiście wybierał się do Polski i gdyby nie opór miejscowych sił i to że miał inne korony na oku, być może by u nas zagościł na dłużej.
Zygmunt to człowiek-klapa, taka mniej szczęśliwa wersja Midasa, która za co by się nie zabrała, to zaraz to psuła i tu nie ma co gdybać, to co napisałeś na pewno stałoby się pewnikiem
Co by było, gdyby rządy objął Siemowit czy jakiś inny "Piast", ergo nie objąłby ich Jagiełło. Nie byłoby unii z Litwą, ze wszystkimi tego konsekwencjami, sami prawdopodobnie nie dalibyśmy rady Zakonowi itd. Trudno sobie nawet wyobrazić... Unia była jednak znakomitym posunięciem politycznym Polski jak na owe czasy. Jeszcze nasze elity tak sprytnie ją rozwiązały, że w akcie znalazł się zapis o inkorporacji Litwy do Korony.
A co w zamian. Siemowit czy inny władca bardziej "swój" i tak otrzymałby władzę od możnych, i tak byłby od nich zależny, więc od strony ustrojowej nie wzmocniłoby to władzy królewskiej. Czy okazałby się lepszym władcą niż był nim Władysław Jagiełło - wątpię.
Reasumując, nie widzę, żadnych korzyści.
Zgadzam się z Raleen.
Unia z Litwą to było niemal wizjonerstwo.
Gdyby nie nagromadzone w późniejszych okresach błędy, to państwo (po reformie i transformacji w Rzplitą Trojga Narodów) mogłoby przetrwać do XX wieku. A biorąc pod uwagę, że zmarnowaliśmy cały wiek XIX, to pod względem znaczenia politycznego i gospodarczego moglibyśmy trząść tym Kontynentem
Wybór Piasta niestety nie byłby dobry - i to przy całym moim przekonaniu, że od Kazimierza Wielkiego nie mieliśmy już żadnego naprawdę dobrego króla (jedynym porządnym był Batory).