wika
Ciekawe konflikt a mało znany.
Macie moze jakieś interesujące informacje(uzbrojenie bitwy itp.) ?
"Dzieje najnowsze" - praca zbiorowa, tom I, 1945 - 1963. Praca jest przygotowana przez profesorów UJ
Dzięki
Moi drodzy, jest tego dużooo więcej
Kilka linków poniżej;
http://www.koreanwar.org/index1.html
http://www.korean-war.com/
http://korea50.army.mil/h...ts/Histog.shtml
http://militera.lib.ru/h/korea_50_53/index.html
http://world.lib.ru/k/kim_o_i/w1rtf.shtml
http://wio.ru/korea/korearus.htm
Poza tym np. Piotrowskiego i Tarasa: Korea 1950–53. Działania powietrzne.
Ty tylko z tego co mam pod ręką.
Pozdrawiam
Pomyślałem że dobrze by było odświeżyc ten wątek.
Do dziś trwają spekulacje na temat "Tajfunu z północy". Czy to możliwe że nikt się nie spodziewał ataku wojsk komunistycznych? Mc Arthur który stacjonował w Japoni musiał miec dobrą siatkę wywiadowczą, nie został powiadomiony o przygotowaniach do ataku?
Wołoszański stawiał kiedyś taką tezę: Mac Arthur wiedział o planach inwazji, ale specjalnie nic nie zrobił, ażeby Północ zajęła dużą część Południa i tym samym zmusiła USA do zdecydowanej militarnej odpowiedzi. Na czele kontruderzenia stanąłby oczywiście on sam, a zwycięska kampania miała by mu utorować drogę do białego domu. I tak też się to z grubsza potoczyło, tyle że biały dom pozostał co najwyżej marzeniem :D
Do dziś trwają spekulacje na temat "Tajfunu z północy". Czy to możliwe że nikt się nie spodziewał ataku wojsk komunistycznych? Mc Arthur który stacjonował w Japoni musiał miec dobrą siatkę wywiadowczą, nie został powiadomiony o przygotowaniach do ataku?
I tak to było. To jest zresztą bardzo dobrze opisane. Informacje Amerykanie mieli, ale uznali je za niewiarygodne. Po prostu zlekceważyli taką możliwość.
Wołoszański stawiał kiedyś taką tezę: Mac Arthur wiedział o planach inwazji, ale specjalnie nic nie zrobił, ażeby Północ zajęła dużą część Południa i tym samym zmusiła USA do zdecydowanej militarnej odpowiedzi. Na czele kontruderzenia stanąłby oczywiście on sam, a zwycięska kampania miała by mu utorować drogę do białego domu. I tak też się to z grubsza potoczyło, tyle że biały dom pozostał co najwyżej marzeniem Very Happy
A co tej tezy, to wolałbym się publicznie nie wypowiadać. :lol: :lol: :lol: :lol:
A co tej tezy, to wolałbym się publicznie nie wypowiadać.
Mógłbyś jeśli można przedstawic swoje zdanie na ten temat?
To naprawdę nic dziwnego, że byli zaskoczeni. Wiele razy tak bywało.
Sparafrazuję Twoją wypowiedź:
Sowieci byli bardzo aktywni na terenie III Rzeszy...
I jakoś nikt nie wkłada między bajki zaskoczenia wyższego dwództwa.
Podobnie Pearl Harbour.
Podobnie wojna Jom Kippur.
Podobnie Falklandy.
Podobnie ofensywa Tet.
Żeby pozostać przy najbardziej spektakularnych zaskoczeniach.
[ Dodano: Sob Lut 11, 2006 6:16 am ]
A znacie taki debilny rozkaz dla lotnictwa amerykańskiego aby niszczyć mosty na granicznej rzece Yalu tylko do połowy nurtu rzeki, aby broń boże nie urazić terytorium Chin?
A znacie taki debilny rozkaz dla lotnictwa amerykańskiego aby niszczyć mosty na granicznej rzece Yalu tylko do połowy nurtu rzeki, aby broń boże nie urazić terytorium Chin?
Amerykanie nie chcieli prowokowac oddziałów Chińskich, ponieważ bardzo obawiano się Chińskiej interwencji która oczywiście i tak została przeprowadzona. Kim Ir Sen nalegał Stalina aby oprócz uzbrojenia przysłano mu doradców wojskowych, Stalin jednak obawiał się otwartego konfliktu z USA, dlatego ograniczył się do skąpego zespołu pilotów myśliwskich pod dowództwem Iwana Kożeduba. Piloci Sowieccy pilotujący MIGi-15 z oznakami wojskowego lotnictwa Korei nie mogli się porozumiewac przez radio w ojczystym języku, chciano bowiem ukryc najmniejszy ślad Sowieckiego zaangażowania w wojnę.
A znacie taki debilny rozkaz dla lotnictwa amerykańskiego aby niszczyć mosty na granicznej rzece Yalu tylko do połowy nurtu rzeki, aby broń boże nie urazić terytorium Chin?
Chodziło nie o burzenie mostów do połowy, co byłoby w tamtym czasie dość kretyńskie, tylko o atakowanie wzdłuż brzegu, żeby nie naruszyć przestrzeni Chin, co oczywiście znakomicie utrudniało zniszczenie mostu. W sumie, dla pilotów idiotyzm, ale z politycznego punktu widzenia jakiś sens to miało.
Inna sprawa, że skutku żadnego nie przyniosło. Chińczycy i Sowieci nie wdawali się w takie subtelności.
[ Dodano: Nie Lut 12, 2006 12:30 pm ]
Ten kontyngent wcale nie był taki mały. Tym bardziej, że trzeba doliczyć oddziały nie biorące bezpośredniego udziału w walce, tylko broniące wnętrza Chin.
W mojej wypowiedzi miałem na myśli Sowietów zaangażowanych bezpośrednio w walkę.
Jeśli chodzi o rzekę Jalu to chyba chodziło o bombardowanie tam i kompleksu energetycznego. Sprawa była polityczna dlatego, że zaopatrywał on w prąd rejon Władywostoku. Ale i tak ostatecznie je zbombardowali.
Jeśli chodzi o pojawianie się wojsk chińskich na terytorium Korei i zaskoczenie (rzekome czy nie) dowódców amerykańskich nie tyle tym faktem co jego skalą to należy przeanalizować kilka faktów:
- armia chińska tworzyła się w sytuacji ciągłej przewagi materiałowej i technicznej przeciwnika, co zmusiło dowódców chińskich do rozwinięcia do perfekcji maskowania i krycia swych posunięć,
- do przerzucenia takich ilości wojska użyto marszów (nocnych), transportu kolowego (rozproszonego),
- trzeba pamiętać, że Chińczycy zużywali dużo mniej materiałów wojennych do prowadzenia działań niż Amerykanie (około pięciokrotnie).
To mogło spowodować, że wykrycie nowego przeciwnika mogło okazać się trudnym zadaniem.
Apropos lotnictwa - wojska chińskie ponosiły stosunkowo małe straty krwawe w wyniku działań lotniczych nieprzyjaciela. Wynikało to z dwóch czynników - z doskonałego maskowania oraz z tego, że większość ataków przeprowadzali nocą.
Wojna koreańska była ogromnym światowym miejscem działań. Warto wspomnieć że Koreę Południową wsparły personelem militarnym i medycznym 23 państwa. Była to pewnego rodzaju antykomunistyczna krucjata która znalazła poklask na 5 kontynentach. Niektóre państwa nawet zabiegały o możliwość wysłania swoich wojsk do Korei. Przykładem może być tutaj Hiszpania od której jednak Amerykanie nie chcieli pomocy. Wynikało to z tego że generał Franco nie cieszył się popularnością wśród administracji Białego Domu.
Nawet Polacy zaznaczyli się w tym konflikcie swoją walecznością. Pewien pilot o imieniu Francis Gabreski, w amerykańskim samolocie dokonał 7 straceń nieprzyjaciela. Był to „amerykański” as przestworzy który podczas II wojny ustrzelił ok. 30 niemieckich samolotów.
Mówiąc o wojnie koreańskiej trzeba mieć także przed oczyma los jeńców wojennych którzy dostali się w ręce komunistów. Gdy po zakończeniu walk wypuszczono kilka tysięcy jeńców wszyscy byli zmaltretowani i licznymi obrażeniami. Przetrzymywano ich w urągających warunkach. Ponad 6 tys. Amerykańskich wojaków zaginęło w Korei co świadczy najprawdopodobniej o tym ze zostali wymordowani w obozach. Zachowane są jednak pewne świadectwa czy poszlaki że mianowicie na terenie ZSRR w gułagach spotykało się amerykańskich żołnierzy którzy twierdzili ze uczestniczyli w wojnie koreańskiej.
Mówiąc o wojnie koreańskiej trzeba mieć także przed oczyma los jeńców wojennych którzy dostali się w ręce komunistów.
Jeńcy-żołnierze armii KRLD nie byli wcale lepiej traktowani (zwłaszcza przez swych sąsiadów z południa). Niestety, obie strony konfliktu dopuszczały się okrucieństw wobec jeńców oraz ludności cywilnej zamieszkującej zdobyte tereny.
Moi drodzy, jest tego dużooo więcej
Kilka linków poniżej;
http://www.koreanwar.org/index1.html
http://www.korean-war.com/
http://korea50.army.mil/h...ts/Histog.shtml
http://militera.lib.ru/h/korea_50_53/index.html
http://world.lib.ru/k/kim_o_i/w1rtf.shtml
http://wio.ru/korea/korearus.htm
Poza tym np. Piotrowskiego i Tarasa: Korea 1950–53. Działania powietrzne.
Ty tylko z tego co mam pod ręką.
Pozdrawiam
Ze swej strony dodam, że ciekawe opisy walk powietrznych w "Alei MiGów" jak i codziennych problemów pilotów USAF opisano w monografii autorstwa Witolda KOWALA i Przemysława SKULSKIEGO pt. "F-86 Sabre. MiG Killer" (wyd. ACE Publication; Wrocław 1995)
Wojna koreańska z lat 1950 – 1953 była jednym z pierwszych konfliktów, które wybuchły w ramach zimnej wojny, dlatego też czasem te wojnę określa się mianem „poligonu zimnej wojny”. Była to jedna z najbardziej krwawych wojen w Azji, a jej skutki widzimy i my, w postaci podzielonej Korei. W wojnę tę zaangażowały się różne państwa Azji, Europy, obu Ameryk i Australii. Główne skrzypce grały jednak trzy mocarstwa – Stany Zjednoczone, ZSRR oraz Chińska Republika Ludowa.
Skutki w postaci podzielenia półwyspu koreańskiego i wyniszczenie gospodarcze, które nastąpiło w wyniku wojny spowodowało dodatkowo, że oba państwa zaczęły łączyć się ze swoimi strategicznymi sojusznikami. Gospodarka obu krajów, przez długi okres była wręcz uzależniona od pomocy ZSRR jak i USA, przez co oba państwa musiały niejako występować po dwóch stronach barykady.
Skutki tej wojny SA jasne, ale co z faktem kto tak naprawdę rozpoczął tę wojnę ?? czy to Kim Ir Sen zaczął wojnę, by móc „zjednoczyć” kraj, a może to właśnie Korea Południowa zaczęła ten konflikt ?? sprawa jest bardzo trudna do rozstrzygnięcia, i zapewne nigdy na 100 % nie będziemy mogli powiedzieć jak było naprawdę. W historiografii utarło się, że atak zapoczątkowała Korea Północna, jednak nie jest to dość dokładnie udokumentowane. Wiadomo, że Kim Ir Senowi marzyło się pobicie południa, jednakże Południe też bynajmniej nie było święte. Osłabiona gospodarczo i militarnie Korea Południowa, chciała związać ze sobą Amerykę, gdyż dokładnie zdawano sobie sprawę co szykuje Północ która mogła liczyć na wsparcie ZSRR a także i Chin. Może więc chciała wyprzedzić atak i w ten sposób sama stanęła w roli agresora.. ??