wika
Wojna peloponeska- najlepszy przykład potwierdzający słowa, że „gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta”. Wojna ta miała miejsce w latach 431- 404 p.n.e. Rywalizowały między sobą Sparta i Ateny. Oczywiście chodziło o dominację w całym ówczesnym świecie greckim. Same przyczyny wojny są skomplikowane. Otóż zaczęło się od sporu między Korkyrą, a Koryntem. Gdy w dominie upada jedna kostka pociąga za sobą całą resztę. Tak samo sprawa wyglądała w tym przypadku. Korkyra zwróciła się o pomoc do Aten, Korynt do Sparty. Pojawiła się jeszcze sprawa buntu w Potidai (związanej handlowo z Koryntem) w który wmieszały się Ateny. Do wojny przystępowali kolejni sojusznicy.
Rozpoczęła się wojna. Z jednej strony stali Ateńczycy ze swoją potężną, zbudowaną jeszcze za czasów wojen grecko- perskich i niedawno odnowioną flotą. Z drugiej Spartanie- świetni i przede wszystkim karni wojownicy. Wojna toczyła się ze zmiennym szczęściem. Ostatecznie za wygraną uważa się Spartę. Pomocy udzielili jej sami Persowie w osobie Cyrusa Młodszego w zamian za zrzeczenie się ziem w Azji Mniejszej. Za skutek tej wojny podaje się zniszczenie Aten i odzyskanie przez Spartę uprzywilejowanej pozycji. Ale patrząc na to z perspektywy czasu dostrzegam jeszcze jeden, chyba najważniejszy skutek. Przyczajona do tej pory Persja patrzyła na zmagania tych dwóch greckich potęg i cierpliwie czekała. Owszem, wspomogła Spartę ale właściwie była to tylko pomoc pieniężna. Król perski ze spokojem patrzył na bratobójczą wojnę w Grecji. Czekał aż cała Hellada spłynie krwią i nie będzie miała siły na obronę przed najeźdźcą. Niecałe pół wieku po wojnie peloponeskie, kiedy ziemia jeszcze nie wyschła od przelanej krwi greckiej, na arenie politycznej Persji pojawił się Filip II. Jak dobrze wiemy jego głównym celem była ekspansja terytorialna. W jego polityce podbicie Hellady znalazło się na pierwszym planie. Wykonanie nie zajęło mu zbyt wiele czasu. Tak więc ostatni skutek wyżej opisanej wojny, jest moim zdaniem taki: wojna peloponeska osłabiła zupełnie potęgę militarną Aten i Sparty, a tym samym otworzyła Persom drogę do podboju Grecji.
Należy jeszcze dodać wzrost znaczenia koloni, szczególnie Wielkiej Grecji, które usamodzielniły się całkowicie. Widać to na przykładzie Syrakuz, które przecież pobiły oblegających je Ateńczyków, niszcząc doszczętnie ich flotę...
Poza tym wydaje mi się, że Wojna Peloponeska raz jeszcze ukazała grekom, że Grecja, będąc rozbitą na wojujące ze sobą państewka jest słaba w obliczu polityki zewnętrznej... Persowie stosują politykę "dziel i rządź", wspierając te polis, które jest najsłabsze, tak, aby utrzymać wewnętrzne rozbicie... W takich to okolicznościach coraz częściej pojawiają się tendencje zjednoczeniowe i wielu promotorów tej polityki widzi zjednoczenie pod wodzą Filipa...
Masz rację, kolonie faktycznie już od jakiegoś czasu dążyły do usamodzielnienia się. To, że czuły się bardzo pewnie pokazuje właśnie sama Potidai. Nie miała ona szans w bezpośrednim starciu z Atenami ale oczekiwała pomocy ze strony Koryntu. Ale tak naprawdę wzrost znaczenia kolonii był tylko pretekstem do wojny. Stosunki między Atenami i Spartą już od dawna były napięte. Ten konflikt ma moim zdaniem początek gdzieś w latach 481/ 477 p.n.e. W tych latach Grecja została w pewien sposób podzielona. Pierwsza data to zjazd w Koryncie, który powołuje do życia Związek Helleński. Druga data to utworzenie Ateńskiego związku Morskiego. Wydaje mi się, że podział ( między Spartę i Ateny)jaki wtedy nastąpił był solą w oku całej Grecji. Zresztą gdy dokładnie prześledzimy tzn. "przyczyny" konfliktu, zobaczymy, że tak naprawdę obydwie strony robiły co mogły alby do tej wojny doprowadzić. Oczywiście wśród społeczeństwa, zwłaszcza ateńskiego opinie były podzielone. Jednak jak zwykle zadecydowali politycy.
I zgodzę się z moim przedmówcą, że niestety "w jedności siła". Grecję osłabiało już to, że była podzielona na miasta- państwa. Brak zjednoczenia i konflikty między kolejnymi polis zostały świetnie wykorzystane przez Persów.
Moim zdaniem Wojna Peloponeska nosiła już cechy konfliktu ogólnego... Skłonny jestem porównać do obu Wojen Światowych, tyle, że w przypadku Wojny Peloponeskiej konflikt ograniczał się oczywiście do Grecji Każda ze stron starała się pozyskać jak najwięcej sojuszników i zdobyć jak najsilniejszą pozycję w swoim "sojuszu".
Wojna Peloponeska jest osobliwa również ze względu na długość trwania. Był to konflikt, który trwał, życie całego (ówczesnego) pokolenia...
trzeba jeszcze dodać jeden element poza walką o hegemonię w świecie greckim Był to także spór o kształt ustroju, formę zarządzania polis. Ponadto spór o kasę związku - na co były wykorzystywane środki zbierane na ewentualne zabezpieczenie przed perskim zagrożeniem. Po zakończeniu wojen z Persją Ateny sięgały po pieniądze ze skarbca dla własnych celów, a wreszcie przeniosły związkową kasę do Aten, nie pozwalając na to, by ktoś nie płacił. Polis zaczęły się buntować, a niezadowolenie skutecznie wykorzystywała Sparta.
A jak myślicie, jaki udział w klęsce Aten w wojnie miał Nikiasz i jego wyprawa na Sycylię? Przepowiednia Amona z osady w Siwie wieszczyła ma sukcesy, a zamiast nich przyszły same klęski, poza tym w czasie kampanii miało miejsce zaćmienie księżyca, a wezwany do wyjaśnienia tego zjawiska wieszcz zalecił miesięczną przerwę w działaniach wojennych, co było strategicznym samobójstwem, ale Nikiasz na to przystał Skutek był taki, że jego flota poszła na dno, a ludzie do kamieniołomów Na całej sytuacji skorzystały Delfy i ich świątynia, które szybko wytłumaczyły, że raz - nie należy zasięgać porad u konkurencji, a dwa - gdy księżyc chowa twarz, to trzeba się wycofać
nie należy zasięgać porad u konkurencji, a dwa - gdy księżyc chowa twarz, to trzeba się wycofać
I nie miała Pytia racji ?
Słuchanie egipskich wróżek to kiepski interes. Gdyby pewien macedoński królik uczył się historii, to może nie skończyłby się przed 35-tym rokiem życia
A wniosek ogólny jest taki, że przed wyprawą wojenną należy preparować przepowiednie pod kątem wymogów strategicznych. Kto robi inaczej ten frajer
Pytia miała rację, ale tylko dlatego, że przepowiednię skonstruowano już po klęsce Nikiasza, gdy wszystko było wiadomo. No trzeba było jakoś wbić nóż konkurencji z Siwy, nie?
Nie rozumiem aluzji do Aleksa - znaczy się co, gdyby nie posłuchał przepowiedni z Siwy, że jest synem Amona, to nie umarłby tak wcześnie? Przy okazji przypominam, że w tym miejscu rozmawiamy o wojnie peloponeskiej, natomiast o Aleksandrze jest cała masa wątków tutaj
Nie odpowiedziałeś na moje pytanie - czy klęska Nikiasza przełożyła się na klęskę Aten w wojnie? Imho cała ta wyprawa była tak potrzebna, jak dziura w moście
Nie odpowiedziałeś na moje pytanie - czy klęska Nikiasza przełożyła się na klęskę Aten w wojnie?
Strata takiej ilości ludzi i sprzętu musiała okazać się brzemienna w skutki.
Dawno o tym nie czytałem, wobec czego nie napiszę, że była decydująca, ale swoje znaczenie miała na pewno.