wika
Dziś w nocy zmarł wybitny polski historyk Paweł Wieczorkiewicz, prof. UW.
absolwentem Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego (1971), gdzie uzyskał doktorat (1976) i habilitację (1993) za dzieło - Wielka Czystka a Armia Czerwona.
Tytuł naukowy otrzymał w 2003 r.
Członek Rady Wydziału Historycznego UW, Rady Naukowej Polonicum UW oraz Rady Naukowej Wydziału Krajów Rozwijających się UW. Był również członkiem Senatu Akademii Humanistycznej i Rady Naukowej Wydziału Historycznego tej uczelni.
Przez wiele lat, prof. Wieczorkiewicz, zajmował się także dziejami wojskowości, zwłaszcza marynarki wojennej.
Profesor był znany z wielu kontrowersyjnych tez które nie znajdowały często poklasku wśród innych historyków. Był jednak osobą która opowiadając o historii elektryzowała i potrafiła umiejętnie zainteresować słuchacza.
z jednej strony można go podziwiać za odwagę w głoszeniu tez, które ogólnie są niemodne, mało popularne, niekoniecznie odpowiadają historii politycznej i różnym interpretacjom wątpliwej jakości stworzonym na potrzebę chwili. Z drugiej strony trudno czasem było się zgodzić ze wszystkimi wysuwanymi teoriami, hasłami, ocenami wydarzeń z historii. Ale nawet te teorie, z którymi nie można było się zgodzić, zmuszały do myślenia, pokazywały inny sposób ujmowania, nie odpowiadały na pewno podręcznikowym schematom politycznej poprawności. I za to na pewno trzeba go cenić. I z tego powodu można mówić o dużej stracie.
Paweł Wieczorkiewicz miał w ostatnim czasie całą gamę przedziwnych tez, które na prawdę były zadziwiające i skłaniające do zastanowienia się co spowodowało, że ten historyk tak nagle zaczął przedstawiać historię w sposób tak kontrowersyjny. Najbardziej jaskrawnym przykładem była jego nie dawna teza, że Polacy winni zbratać się z Hitlerem a odbieralibyśmy wspólnie marsz zwycięstwa w Moskwie. Przyznacie, że "dość" zadziwiające. Jednakowoż nie bedę oceniać jego twórczości tylko przez ten pryzmat, gdyż trzeba przyznać że włożył spory wkład w historię poprzez swoje dzieła.
Ciekawa sprawa. Z jednej strony często pojawiał się w mediach, nie bał się ich, nie bał się też wygłaszania swoich czasem kontrowersyjnych poglądów i tez. O jego śmierci poinformowała Rzepa, ale w GW czy Dzienniku darmo by było szukać informacji. Nie pasował najwyraźniej do obrazu rzeczywistości lansowanego przez te media...
Paru moich kolegów miało z nim styczność podczas studiów, z kolei ja na ostatnim etapie olimpiady historycznej, jeszcze w liceum. Potwierdzam wszystko co piszecie. Z własnych doświadczeń mogę powiedzieć, że uchodził za srogiego, chociaż mi akurat dobrze z nim poszło, toteż dobrze go wspominam .
Z marynistyki super jest jego "Historia wojen morskich", kto nie czytał polecam.