wika
16 października 1978 roku nad Kaplicą Sykstyńską pojawił się biały dym - papież został wybrany. Nikt jeszcze nie wiedział, kto pokieruje Piotrową Łodzią. A potem słowa: Anuntio vobis gaudium magnum. Habemus papam, eminentissimum ac reverendisimum dominum, dominum Carolum Sanctae Romanae Eclesiae cardinalem Wojtyla ui nomen sui imposuit Ioannem Paulum II.
Papiez z dalekiego kraju, jak sam o sobie powiedział następca św. Piotra. Rozpoczął się wówczas jeden z najdłuższych pontyfikatów w historii Kościoła.
W najbliższą niedzielę - w rocznicę tamtego wyboru, będziemy się modlić o beatyfikację. Warto też wciąż pochylać się nad tym wszystkich, co po sobie zostawił - nad skarbem, który wciąż przez nas Polaków nie został odczytany, nie mówiąc już o rozumieniu.
Ale może warto i tutaj, na forum, podzielić się z okazji Dnia Papieskiego, własnymi przemysleniami na temat jego osoby?
Tak mi się jakoś w życiu złożyło , że nigdy nie widziałem bezpośrednio papieża Jana Pawła II Wielkiego chociaż podczas swoich pielgrzymek do kraju był i w Żywcu i w Wadowicach , do których to miast mam blisko.
Miałem za to zaszczyt być bierzmowany przez ks.kard. Karola Wojtyłę.
Co więcej…służyłem wówczas jako ministrant do mszy odprawianej przez niego wraz z siostrzeńcem obecnego ks. Biskupa T.Pieronka.
Piszę o tym dlatego że ów dzień mojego bierzmowania bawi i śmieszy mnie do dziś.
Otóż moim Ojcem chrzestnym na tę okoliczność był (nieżyjący już niestety) , wujek Jan.
Ten niewiedzieć dlaczego zajął miejsce w zakrystii , skąd podchodził do swoich „obowiązków” aż trzy razy….niestety , za każdym razem nie w porę.
Szanowna ciocia(już też nie żyjąca) , widząc owe „wzmagania” wujka wznosiła co chwila oczy ku niebu , „zagęszczając” swoje modły.
W pewnym momencie ni stąd ni zowąd zaczęło się bierzmowanie.
Nasz ks. Proboszcz zwrócił uwagę kard.Wojtyły na nas ministrantów jako tych którzy też przystępowali do bierzmowania.
Nasz późniejszy papież podszedł do mnie i zapytał :
-a gdzie twój Ojciec Chrzestny ?.
Zmieszany i zakłopotany odpowiedziałem :
- w zakrystii…..pójdę po niego.
Na to kard. Wojtyła :
- nie trzeba – chwilowo zastąpi go ks. Proboszcz i wyjdzie na to samo…ważne że Ojciec chrzestny wogóle jest…
Właściwie w tym dniu odbyło się jeszcze jedno bierzmowanie , ale tu bierzmowanym był wujek , a bierzmującym ciocia.
Po latach stwierdziłem że zarówno ks. Karolowi Wojtyle jak i papieżowi Janowi Pawłowi II chyba zawsze towarzyszył świetny humor , pogoda ducha i jakaś niepowtarzalna aura która mu zawsze towarzyszyła.
Nasz papież potrafił wspaniale bawić się swoim życiem dzieląc go w niepowtarzalny sposób pomiędzy ludzi.
Ja codziennie widzę jego pogodną twarz i ten towarzyszący jej ciepły uśmiech , nawet wtedy gdy troski i trudy życia niepozwalały mu odpocząć.
Jego chart ducha i niespożyta siła życia są dla mnie wzorcem własnych słabości.
Co zaś do jego nauk…..?.
Pamiętam jak niemal po każdej homilii Jana Pawła II , nasze media gorączkowo wypytywały księży i biskupów :
„Co nam chciał Ojciec Święty powiedzieć , mówiąc…….?”.
Być może było tak że sami nie rozumieli tego co papież chciał tu i ówdzie nam przekazać.
A może tylko chcieli się upewnić że dobrze go rozumieją ?.
Ja sam dość często zastanawiam się nad tym czy zawsze dobrze rozumiałem naszego papieża…i tu nachodzą nie nieraz dość duże wątpliwości.
Do niedawna martwiło mnie to trochę , ale przypomniałem sobie to co powiedział Jan Paweł II o Całunie Turyńskim.
Otóż zapytany kiedyś co o tym sądzi ? – powiedział :
«Niech kontemplacja Całunu sprawi, że w wierzących zrodzi się pragnienie, by nieustannie szukali oblicza Pana: Jego oblicza tajemniczego, które widzą oczy wiary; Jego oblicza ludzkiego, które moźemy rozpoznać w naszych bliźnich, zwłaszcza tych najuboższych i najbardziej potrzebujących. Oblicze, które kontemplujemy w Całunie przemawia do nas poprzez swoje milczenie i spokój: niech stanie się ono dla każdego z nas źródłem duchowego pokoju i nadziei!»
Tak też i ja staram się patrzeć oczami wiary na to co mnie przerasta , czego zrozumieć nie potrafię.
A czy patrzę właściwie ?.......na to nie jestem w stanie odpowiedzieć , moę mieć tylko nadzieję.
Wreszcie.
O beatyfikację Jana Pawła II Wielkiego , jestem jakoś dziwnie spokojny…moim zdaniem to już się stało….przecież nie może być inaczej.
Ten Wielki człowiek swoim życiem uświęcił ponownie tę naszą biedną ziemię…..a może i Nas samych…?.
Pozdrawiam.
Interesują mnie szczegóły drugiego konklawe w 1978 r. Wiadomo, że pomimo formalnego zakazu, to i owo "wyciekło" na zewnątrz. Ponoć kard. Wojtyłę wybrano liczbą głosów nieznacznie tylko przekraczającą wymagane minimum. Wtedy elekt zażądał powtórnego głosowania, aby sie upewnić, że kardynałowie chcą go wybrać na papieża. I w tym drugim, powtórzonym głosowaniu, miał już otrzymać niemal wszystkie głosy, oprócz bodaj 2 czy 3.
zasada jest taka, że tylko papież wybrany może zgodzić się na ujawnienie szczegółów konklawe. Jeżeli ktoś bez zgody papieża ujawnia to, co działo się za zamkniętymi drzwiami, narażony jest na kary kościelne. Nie wiem, czy Jan Paweł II wyraził zgodę na ujawnianie szczegółów związanych z wyborem.
Poza tym uważam, że jest to mało istotne, czy głosów było 5 więcej czy 5 mniej.
O ile mi wiadomo, nie wyrażał takiej zgody, niemniej jednak przecieki były. I samo to śwaidczy o tym, że nie jest to taka nieistotna sprawa. gdyby bowiem taka była, to kogo by interesowała? Mnie w każdym razie interesuje.
interesuje tych, którzy chcieliby sprowadzić Kościół do wymiaru ludzkiego, albo postrzegać go jako walkę wewnętrznych partii. Dla kogoś, kto patrzy okiem wiary, to mało istotne. Ale oczywiście dla ciebie, co wyraziłeś już gdzies wczesniej, po odcieciu wiary, moze to być istotne
ale zasada jest zasadą, że tylko papież może wyrazić zgodę na ujawnienie konklawe, na którym był wybrany.