wika
Policja w Wieluniu zatrzymała 22-letniego mężczyznę, który zadał śmiertelne ciosy nożem swojej sympatii. Do tragedii doszło na szkolnym korytarzu w jednym z wieluńskich liceów.
Ta tragedia wywarła wielkie wrażenie chyba na nas wszystkich. Spotykaliśmy się już z przemocą w szkole czy brutalnymi napadami na ulicach, ale tego typu dramaty są moim zdaniem wyjątkowo wstrząsające. Najgorsze jest to, że właściwie trudno im skutecznie zapobiegać. W końcu niemal każdy człowiek (teoretycznie nawet najbardziej silny psychicznie) może w pewnych okolicznościach, pod wpływem emocji, posunąć się do tak strasznych czynów.
Pierwszy raz widzę i słyszę o tej tragedii i jestem nią niemniej wstrząśnięty niż Ty, Szanowny Devilerze.
No zobaczcie Państwo sami co się dzieje.
Wydaje się że młodzi ludzie coraz częściej zatracają wszelkie poczucie własnego człowieczeństwa....a to jest kolejna wielka tragedia.
Wydaje się że młodzi ludzie coraz częściej zatracają wszelkie poczucie własnego człowieczeństwa....a to jest kolejna wielka tragedia.
Wśród młodych ludzi jest duży relatywizm moralny. Na wszystko mają wytłumaczenie "bo tak chcę", "dla jaj". Nie zastanawiają się nad tym co robią i takie skutki.
A dorośli nie uczą ich tego co dobre, a co złe, bo sami nie wiedzą.
Oczywiście nie generalizuję, bo wielu (w tym i - mam nadzieję - siebie) bym skrzywdził. Potrzebne są jednak zmiany w mentalności społeczeństwa (głównie dorosłych), a tego nie zmieni tuzin instytutów wychowania.
Mi się wydaje że to kwestia wychowania. Duża cześć rodziców zamiast na swoje pociechy zwaraca uwagę na karierę. Traci się przez to z nimi kontakt. Ja mam wrażenie że normalny człowiek nie zamordowałby z tego powodu. Wiem że to ciężkie doznanie ale jednak ja nikogo nie zabiłem.
Duża cześć rodziców zamiast na swoje pociechy zwaraca uwagę na karierę.
Problem w tym, że oni w większości karier nie robią - ciężko pracują, niewiele zarabiają, a frustracje wyładowują na dzieciach. Wielu po prostu nie starcza sił, aby po 10 - 12 h zajmować się jeszcze dziećmi.
I są takie skutki.
Zawsze w takich sytuacjach obwinia sie rodziców. Prawda jest że wiekszośc rodzców traci kontakt ze swoimi dziecmi, jednak to w wiekszośc nastolatkowie w okresie buntu izoluja sie od rodziców, a przecież oni na siłe nie moga wejśc w życie swoich pociech. Za te tragedie, które czesto mozna było uniknąc nie tylko odpowiedzalni śa rodzice. Np masakra w Columbine może by nigdy nie miała miejsca gdyby nauczyciele i policja powiadomiła rodziców o niepokojacym zachowaniu ich dzieci. Rodzice wtedy by nie żyli juz w błogiej niesmiadomosci że ich dzieci to aniołki i mogli by jakoś zareagować...a tak wydarzyło sie to co sie stało
Szanowni przedmówcy ,co do większości wypowiedzianych przez Was zdań jestem skłonna się zgodzić
Jednak należy zauważyć, iż tego okropnego morderstwa dopuścił się człowiek dorosły.
Ten 22 latek popełnił zbrodnię jak wynika ze wstępnych ustaleń w wyniku niespełnionej miłości.
Czyli kierowała nim prawdopodobnie chęć zemsty, odegrania się lub też miał jeszcze inny powód o którym tylko on sam wie .Prawdopodobnie wychowanie nie ma tu zbyt dużo do rzeczy.
Ludzie często nie radzą sobie z emocjami i w różny sposób reagują jedni zwyczajnie się poddają inni walczą na swój sposób, ale bywa , że dochodzi do tragedii, których nikt nie przewidzi Prawdopodobnie ten zbrodniarz nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, co chce zrobić.
To przerażające ,ale żyjemy w czasach gdzie odporność na stres, problemy jest naprawdę mała, a jedyna walka z tymi uczuciami to często agresja czego jesteśmy świadkami niemal codziennie.
To przygnębiające.
Dla uściślenia prawdopodobnie była to kłótnia w związku. Sprawca natomiast zaraz po wydarzeniu zadzwonił na policje. Wobec tego wiek tu raczej nie ma nic do rzeczy, czy wychowanie. Bo wygląda to na zbrodnie w afekcie
Z drugiej strony po co zabierał ze sobą nóż. Zastanawiające jest też to, że upiera się, że nie zabił a jedynie pobił.
Buszmen,
Z drugiej strony po co zabierał ze sobą nóż. Zastanawiające jest też to, że upiera się, że nie zabił a jedynie pobił.
Mam wrażenie że to "wyjaśnienie", to już chyba efekt działania jego rodziców pouczonych przez ich adwokata.
Dla jasności dodam że rzeczywiście wygląda na to iż była to kłótnia w związku.
Podobno zabójca chciał za coś przepraszać swoją ofiarę, na które to spotkanie przyniósł nawet kwiaty...no i nóż.
Tak czy owak młoda dziewczyna straciła życie z powodu niezrównoważonego emocjonalnie człowieka i nie widzę tu dla niego żadnego usprawiedliwienia.
Miał też już podobno zeznać że zamiarem jego było też odebranie życia sobie...tyle że dziewczynę zabił, a sam w stosunku do siebie pozostał przy zamiarach.
Ja współczuję teraz rodzicom tej dziewczyny którzy oprócz bólu i cierpienia po stracie swojego dziecka będą musieli wysłuchiwać tych błazenad prawnych pt. - działanie w afekcie, chwilowa niepoczytalność umysłowa, „pomroczność jasna” lub niejasna...
O ewentualnym wyroku lepiej nie mówić żeby się za wcześnie nie denerwować.
Pozdrawiam.
Drogi Ra
Uważam, że jesteś odrobine niesprawiedliwy. Nie zrozum mnie źle, poprostu wydaję mi się (choć nie mam żadnej pewności), że faktycznie mógło to być zabójstwo w afekcie, a wysoce prawdowdopodobne jest, że sprawca mial problemy psychologiczne. Oczywiście nie usprawiedlia go to w żaden sposób. Ja też jestem jak najdalej od usprawiedliwiania go. Bardziej mi chodzi o to, ze raczej nie jest to jakiś psychopata który lubi się poznecać lub inny zwyrodnialec.
Tak naprawdę jest mi żal wszystkich których dotknęła ta tragedia. Najbardziej oczywiście rodziców tej dziewczyny i jej bliskich. Ale również rodziców tego chłopaka, i jego samego. Jak napisałem wyzej wydaje mi się, że to nie jest kompletnie zdeprawowany morderca. Jednak tym okrutnym, ale i zwyczajnie głupim czynem zniszczył sam sobie życie.
Jedno jest pewne poniesie za to karę, i tu z kolei mimo moich spostrzeżeń mam nadzieje, że wyrok nie bedzie śmiesznie niski, co wcale nie jest wykluczone.
Buszmen,
Uważam, że jesteś odrobine niesprawiedliwy.
Nie chciałem tu nikogo obrazić tą moją być może zbyt surową oceną powyższej tragedii.
Jak się dziś dowiedziałem, ten chłopak (zeznanie świadka), rzeczywiście miał problemy ze zdrowiem psychicznym.
Podobno ostatnimi czasy zasięgał nawet porady specjalistów w tej dziedzinie.
Więcej - od jakiegoś nawet czasu zażywał podobno środki przeciwdepresyjne.
W swoim środowisku uchodził (jak to bywa w większości takich przypadków) za miłego, spokojnego i sympatycznego młodzieńca.
Nie możemy jednak zaczynać każdego takiego zdarzenia od jakiejkolwiek próby zrozumienia mordercy.
Gdyby było tak że, na przykład w wyniku jakiejś kłótni, szamotaniny… ta dziewczyna upadła nieszczęśliwie na jakiś ostry przedmiot, czy uciekając przed napastnikiem wpadła pod samochód...to można by tu mówić o nieszczęściu.
Jednak zabójca zadał jej trzy ciosy nożem i zrobił to z pełną premedytacją.
Jeśli więc ów czyn próbuje się usprawiedliwiać już od początku tym, że jednak nie był w pełni sprawny umysłowo, działał w afekcie....to jest to jakby obrona tego człowieka którego ewentualną karę chce się jakby u podstaw przenosić z należnego mu więzienia na zakład psychiatryczny, a to jest najlepsze miejsce na wykręcenie się od kary.
Zwróć uwagę Drogi Buszmenie na to że, w tym kraju w przerażającej ilości przypadków przestępcy, którzy dopuścili się zabójstw ze szczególnym okrucieństwem kreowani są niemal z zasady na chorych psychicznie, a najgorsze jest to że w majestacie prawa w przerażającej większości przypadków to przechodzi.
Mówienie więc o tym że ten chłopak był spokojnym, miłym... to wg mnie jest to ucieczką ludzi nie tylko od kamer telewizyjnych, ale od problemów związanych z jego rodzicami i naszym prawem.
Ja zadaję sobie pytania:
Gdzie byli jego rodzice których chyba za bardzo nie interesowało co robi ich syn który ma problemy z psychiką?...
Co zrobili od chwili kiedy podobno chciał popełnić wcześniej samobójstwo?
Czy pilnowali choć trochę żeby ich syn zażywał zapisane mu środki?
No przecież ta dziewczyna z jakiegoś powodu z nim zerwała - prawda?...
Najgorsze jest dla mnie to że wielu traktuje tą zbrodnię jako tuzinkową, a świadczą o tym "stwierdzenia" jego kolegów którzy powiedzieli.
"Bo był zakochany...czy coś takiego..."...to wszystko.
No jeśli tak będziemy podchodzić to "skutków" naszych miłości, to niebawem w tym kraju zaczniemy się z latarkami szukać.
Myślę że najwyższa pora na to, żebyśmy przestępców i morderców zaczęli traktować tak, jak oni swoje ofiary, a nie "bawić" się w ich usprawiedliwienia.
Wiem że coś takiego może zdarzyć się niemal każdemu z nas - jednak strach przed jednoznaczną karą winien hamować przestępców, tymczasem jest wręcz odwrotnie.
Ja byłem kiedyś na procesie pewnego gwałciciela - to co wówczas zobaczyłem w sądzie, skłoniło mnie tylko do jednego stwierdzenia:
"W tym kraju nie ma żadnego prawa!" - dlatego głównie współczuję dziś rodzicom zamordowanej Darii, zaś na współczucie rodzicom zabójcy - jeszcze poczekam.
Pozdrawiam.
Sznowny Ra
Myślę, że nikogo nie uraziłeś, a napewno nie mnie. Raczej mi chodziło o to, iz to wydarzenie jest tragiczne dla wileu osób łącznie ze sprawcą. Oraz o to, że powinien być surowo ukarany (tzn. odpowiedzieć za swe czyny) ale w tym wypadku nie można też go zrównywać z najgorszymi mordercami. Choc kwestia ta jest bardzo delikatna, i nie chciałbym sądzić i wydawać jednoznaczne wyroki.
Pozdrawiam
Faktem jest Szanowny Buszmenie że wszystkich morderców jedną miarą mierzyć nie można.
Chodzi jednak o to, że oni nie mogą o tym wiedzieć.
Dla nas każdy kto zamordował (obojętne w jaki sposób) winien być przez społeczeństwo postrzegany jako zwykły bandzior i nic ponadto.
Nasze indywidualne odczucia względem takich ludzi winny mieć charakter (nazwijmy to) bardziej towarzyski niż publiczny.
To trochę tak jak z lekarzem który ma obowiązek ratować ludzkie życie w sytuacjach ekstremalnych, gdzie nie ma możliwości podania pacjentowi należytych środków i trzeba działać stosując niejednokrotnie wręcz średniowieczne środki.
Przeważnie wówczas bywa tak że, pacjent wrzeszczy, cierpi i nie pozwala się nawet dotknąć.
Jeśli weźmie cię na litość, zrozumienie, zaczniesz się nad nim użalać…to w końcu ów pacjent umrze na Twoich oczach, a Ty zaczniesz mieć kłopoty z prawem.
Trzeba więc okazać tu twardość charakteru i pełne zdecydowanie, inaczej cała Twoja wiedza, kunszt zawodowy…pójdą na marne.
Z mordercami jest trochę podobnie.
Jeśli u podstaw nie będą się bali prawa które właśnie u podstaw powinno być jednoznaczne, to zamiast myśleć o karze która ich czeka, będą kombinowali jak wykpić to prawo.
A u nas niestety tak jest.
Przykład:
Zabił z premedytacją…i tu zaczyna się zwyczajna farsa.
Otóż – jeśli zabił po raz pierwszy? – to znaczy że nie będzie odpowiadał za recydywę, a tym samym 25 lat już mu nie grozi.
Dalej – choruje na coś? – to kolejne ulgi w karze, zaś jeśli jest to rzekoma choroba psychiczna, to więzienie ma niemal z głowy i idzie posiedzieć właściwie do ośrodka wczasowego z pełną opieką medyczną.
A jeśli jest jeszcze nieletni – to już jest pełna porażka dla ofiary lub jej rodziny i kpina dla społeczeństwa.
Efekty
A no niejednokrotnie możemy poczytać w gazetach (i to po niedługim czasie), na przykład że:
„Zabójca który dwa lata temu zamordował swoją byłą dziewczynę podczas kłótni spowodowanej zerwaniem z nim przez powyższą stosunków intymnych, został w dniu …zwolniony z więzienia przedterminowo… i tu (zły stan zdrowia lub dobre sprawowanie).
Tenże morderca w dniu…ponownie dokonał zabójstwa w afekcie na nastoletniej dziewczynie, tym razem podobno za to, że nie chciała z nim chodzić”
I tu błędne koło się zamyka.
Najgorsze w tym wszystkim jest to że mordercy o tym wiedzą i potrafią to świetnie wykorzystać, a nasze współczucie jeszcze im w tym pomaga.
Zwróćmy uwagę na prawo karne w USA.
Nie jest ono doskonałe podobnie jak każde takie prawo w innych krajach.
Tym niemniej jeśli tam ktoś dostał dożywocie lub karę śmierci, to raczej nie ma takich mocnych którzy by zmienili wyrok tamtejszych sądów...a u nas?....
Pozdrawiam.
A wszystko dzieje się przez to, że młodzi ludzie tak naprawdę nie potrafią jeszcze docenić, czym jest życie, że jak je sobie odbiorą, to z powrotem go nie dostaną, że to koniec.
Dlatego nastolatkowie często popełniają samobójstwa z tak błahych powodów, jak np złe świadectwo, czy nieszczęśliwa miłość, porzucenie.
A przecież to tak naprawdę drobnostki, oni jednak działają właśnie w afekcie.
I nie potrafią zrozumieć, że zabiciem nie wyrzadza ofiarze krzywdy, ale zabiorą jej wszystko, więc ona nawet nie zdąrzy się załamać.
Była tu prowadzona dyskusja o zabójstwie w afekcie, więc odniosę się trchę do tej kwestii. Otóż ten "termin prawny" jest znany od bardzo dawno. Na przykład u Celtów osoba, która zabiła w afekcie w ciągu trzech dni od wydarzenie (zerwanie, zdrada itp.) nie była uważana za zbrodniarza. Ale jeśli później - wtedy odpowiadała za morderstwo. Czasy się zmieniają, ale jednak istnieje coś takiego. Nie chodzi mi o usprawiedliwienie i uważam, że teraz jest zdecydowanie lepiej. Taki człowiek i tak ponosi karę, bo zabójstwo to zawsze zbrodnia.