wika
Dla wielu z nas pierwsze spotkanie z książką to były chyba właśnie bajki lub krótkie opowiadania dla dzieci.
Niektórzy pamiętają zapewne książeczki z serii "Poczytaj mi mamo”, w których najbardziej interesowały nas niejednokrotnie ilustracje przedstawiające naszych ulubionych bohaterów, do których przygód pewnie jeszcze od czasu do czasu niejeden (niejedna) z nas wraca.
Któż, więc z nas nie pamięta swojej ulubionej książkowej bajki z dzieciństwa?.
A może niektórzy z was pamiętają jeszcze jakieś fragmenty dawnych bajek, które rodzice czytali Wam na dobranoc?.....
Moją pierwszą bajką, jaką niegdyś mój tato nauczył mnie na pamięć była przepiękna bajka pana Jana Brzechwy pt. "Baśń o Stalowym Jeżu".
Mając niewiele ponad pięć lat recytowałem tą bajkę (z pewną pomocą taty, który mi podpowiadał), mojej chorej mamie, która wówczas przebywała w szpitalu.
Do dziś mam egzemplarz tej bajki w domu, chociaż jest już bardzo zniszczona.
Smutnym jest to, że gdy kiedyś szukałem w księgarniach tej książeczki, większość sprzedawczyń nie miała pojęcia, o co mi chodzi...a to taka piękna baśń.
A Wy?......pamiętacie jeszcze jakieś swoje ulubione i najpiękniejsze bajki, baśnie, bajeczki?.....
Potraktujmy ten temat jako pewnego rodzaju powrót do swojej przeszłości - warto chyba czasem wrócić do tych najpiękniejszych naszych dziecięcych i beztroskich lat, choćby właśnie poprzez nasze najpiękniejsze baśnie.
Tak, więc siądźcie sobie wygodnie i powspominajmy troszeczkę.
Tej bajki a kurat nie znam, ale wiele innych pozostało w mej pamięci. jedną z nich jest "Złota gąska" braci Grimm. Mama mi ją czytała, kiedy miałam bardzo wysoką temperaturę i niewiele do mnie docierało...
Inne bajki, to na przykład "O sierotce Marysi i krasnoludkach" Marii Konopnickiej. Ta baśń jest ze mną cały czas. Przygody Koszałka-Opałka i Podziomka oraz dzielnego Skrobka przywołują miłe wspomnienia. Teraz mam książkę z ilustracjami Jana Marcina Szancera. Przepiękna!
Jest jeszcze cała masa innych bajek - lis Witalis, Kubuś Puchatek, bajka o słoniu...
No tak - Kubuś Puchatek, etc. - to klasyka.
Ja zaś polecam bajki Bruna Ferrero - nie są to może bajki zasłyszane przeze mnie we wczesnym dzieciństwie, ale ładne i dające do myślenia. Jak ktoś jest tutaj harcerzem to łatwo zauważy, że często są wykorzystywane w gawędach ;)
Bardzo dużo można ich znaleźć w Internecie: http://google.pl - "Bruno Ferrero"
Heh w moim dzieciństwie było wiele książek. Brzechwa to jest to… do dziś znam ZOO na pamięć! Ale nie tylko nasza klasyka! Do dziś mam w domu pełną szafę książek Disneya. Choć tak naprawdę jako dziecko uwielbiałem Hansa Christiana Andersena kto z nas nie pamięta takich tytułów jak: „Brzydkie kaczątko”, „Dziewczynka z zapałkami”, „Mała Syrena”, „Królowa śniegu”, „Nowe szaty cesarza”, „Słowik”.
Cóż, jak byłem młodszy to właściwie czytałem wszystkie bajki / baśnie / opowiastki, które wpadły mi w ręce. Głównie oczywiście klasyka, typu "Alicja w Krainie Czarów" ( serię tą przetrawiłem leżąc trzy dni w łóźku po operacji ), "Kubuś Puchatek" ( interesowały mnie głównie ilustracje ) i prześwietny komikso-bajki o przygodach Asteriksa i Obeliska ( szkoda trochę, że było to koło 10 lat temu, bo teraz trzeba by się nachodzić zdrowo, żeby dostać co starsze komiksy z tej serii, a mnie aż się miło robi na duchu jak wspomnę sobie trzy numery, które miałem ).
Właściwie to najlepiej zapamiętałem przeróbki "Kubusia Puchatka", aczkolwiek z racji tego, że ich urok polega na wpasowaniu języka i opisywanych sytuacji do polskich realiów, nie podam publicznie nazwy, choć przypuszczam, że wielu o tym słyszało
kiedy bardzo byłem mały, to lubiłem takie małe książeczki "poczytaj mi mamo". Potem pojawił się Brzechwa, Tuwim, Andersen. Ponieważ pracuję z dziećmi, lubie wracać do bajek, bo wówczas łatwiej jest rozmawiać z maluchami.
Ale najbardziej kochaną książką jest "Mały Książę" A. de Saint Exupery'ego.
Moją ulubioną bajką jest "Słowik" Andersena. I pamiętam jak przez mgłę jeszcze jedną, którą babcia mi czytała gdy byłam chora. Tutuł to chyba "Kruk w cudzych piórach". Niestety nie znam autora tej książeczki ale ciągle pamiętam jej treść i to, że poza pięknymi ilustracjami niosła przesłanie.
Baśń, którą zapamiętałam z dzieciństwa a która wywarła na mnie ogromne wrażenie to ,,Dziewczynka z zapałkami’’ Andersena. Bardzo przeżywałam tę bajkę i dopiero z perspektywy czasu mogłam ocenić ją mniej emocjonalnie.
Najmilej wspominam bajki, które wymyślała mi moja babcia. Do dziś pamiętam treść niektórych....
Z tych, które czytali mi rodzice jak widzę i moim przedmówcom są bliskie tak, więc nie będę się powtarzała.
Kojarzy mi się jeszcze jeden zbiór baśni, których tytułu już nie pamiętam tylko zakończenie tych bajek brzmiało jakoś zawsze podobnie ,, I ja tam byłem miód i wino piłem...’’
Pozdrawiam
"Pan Tadeusz"?
z takich bajek, ktore najbardziej przeżyłem (tragicznie), stawiając cały dom na nogi w środku nocy, była bajka o "Jasiu i Małgosi" (Grimm). W czasie snu wydawało mi się, że jestem gotowany przez właścicielkę pieknego domku z pierników, więc... W każdym razie wszyscy stanęli na nogi. Efektem ubocznym owej tragedii było to, że przez kilka tygodni nie chciałem zjeść żadnego ciastka, obawiając się, że może ktoś chce, bym przybrał na wadze...
"Pan Tadeusz"?
Z pewnością nie
Pamiętam, że treść bajek dotyczyła rycerzy , księżniczek etc. No i to zakończenie .... ech cóż za krótka ma pamięć
Witam po przerwie.
Najbardziej lubiłam bajki braci Grimm, Andersena, Brzechwy. Jeszcze teraz z sentymentem wracam do małej syrenki czy dzikich łabędzi. Dzięki nim mogę choćby na chwilę powrócić do tajemniczego i pięknego świata dzieciństwa pełnego tajemnic i magii.
A pamięta może ktoś "Klechdy domowe" i inne swojskie bajki o utopkach , śpiących rycerzach itp? Waligóra,Wyrwidąb, na tym mnie ojciec wychował
A pamięta może ktoś "Klechdy domowe"
O tak! Pamiętam. W pewnym momencie miałam "ciąg bajkowy". W bibliotece szukałam różnych bajek, legend i podań. W końcu trafiłam na mity i byłam nimi tak zafascynowana, że pytałam się, czy można mieć pracę związaną z mitologią. Moja Mama wybrnęła z tego mówiąc mi - filolog klasyczny lub archeolog
Ja podobno, gdy nie umiałam jeszcze czytać(a w wieku 4 lat już sobie z tym radziłam), znałam wszystkie bajki na pamięć i ZAWSZE musiałam usłyszeć jedną z nich przed zaśnięciem ;) Gdy moja mama nie miała już siły i czasem ze zmęczenia coś przeinaczyła/powiedziała inaczej to ją podobno poprawiałam
Magdo,
http://www.sciaga.pl/teks...romans_rycerski
No tak, bajki opowiadane przez rodziców są zawsze najpiękniejsze. Tak też było i u mnie. A potem dziecko jest już coraz większe i rodzice czasem pierwsi zasną Ja nie musiałam poprawiać, bo bajki były oryginalne i nigdzie nie ma książeczek z nimi.
Kasia
Magdo,
http://www.sciaga.pl/teks...romans_rycerski
Oj Kasia, Kasia dowcipnisia z Ciebie nie ma, co....
Pamiętam, że nigdy nie lubiłam baśni pisanych specjalnie dla dzieci - "Sierotki Marysi", Andersena, braci Grimm - zwłaszcza Andersen zawsze mnie odrzucał na sporą odległość...
Podobnie wszelkie opowieści o zwykłych wydarzeniach, te pisane z przeświadczeniem, że dzieci lubią słuchaćbaśni o tym, co znają, z czym mogą się utożsamiać, potwornie mnie nudziły. Nie lubiłam też przesłodzonych moralitetów. Pasjami za to wchłaniałam podania ludowe, mity i wszelkie inne "bajki dla dorosłych".
Uwielbiałam także bajki opowiadane przez mojego tatę. Były zupełnie szalone, z innego wymiaru, wszystko mogło się zdarzyć. Przypominały w tym "Alicję w krainie czarów" - ta magiczna baśń została napisana przez matematyka, a mój ojciec także jest matematykiem - może jest więc właściwością ich oderwanych od rzeczywistości umysłów, że potrafią opowiadać genialne bajki?
A pamięta może ktoś "Klechdy domowe" i inne swojskie bajki o utopkach , śpiących rycerzach itp?
Ja pamiętam, ja! Mama mi je czytała, opowiadała też mity, legendy i historie z życia królów i królowych, nic dziwnego więc, że mi się mózg wypaczył