ďťż

wika

Bogowie Prusów i kult przodków

Jak podaje kronikarz krzyżacki Piotr Dusburg:

Prusowie zamiast Boga czcili wszelkie stworzenia (zjawiska), takie jak słońce, księżyc, gwiazdy, grzmoty pierzaste, a także czworonożne istoty włącznie z żabami. Mieli także święte lasy, pola i wody, tak że w nich nie ośmielali się ani drzew rąbać, ani uprawiać pola, ani łowić ryb.

Cała przyroda była według Prusów przesycona pierwiastkami boskimi. Występowały w niej moce dobroczynne, które czczono z wdzięczności, by pozyskać ich pozytywny wpływ, oraz moce złe, które czczono z obawy, a którym ofiary składano by oddalić ich negatywny wpływ. Poszczególne rodziny, pola, lasy, rodzaje działalności gospodarczej miały swoich bogów i opiekunów, których należało sobie pozyskać. Bogowie pruscy nie mieli specjalnych imion. Przyjmowanie, że cała przyroda przesycona jest pierwiastkami boskimi i że bogowie występują w codziennych przedmiotach i obiektach, np. drzewach, skutkował tym, że nie budowano specjalnych świątyń, chociaż istniały specjalne miejsca kultu, jednak raczej w formie ołtarzy, gdzie składano ofiary. Nie przybrały one natomiast form specjalnych budynków czy bardziej rozbudowanych budowli.

Drugim aspektem wiary Prusów był kult przodków. Wspomina go wielu kronikarzy, w tym Dusburg:

Prusowie i wymienione narody wierzyli w zmartwychpowstanie, lecz nie tak jak należało.

Z kolei Wincenty Kadłubek przy okazji omawiania kwestii brania zakładników pisze:

Mówią, że bezpieczeństwo zakładników nie może być przeszkodą dla ich wolności i lepiej będzie, że utracą synów, niż żeby mieli być pozbawieni wolności ojców, a zaszczytna śmierć synów zapewni im zaszczytniejsze urodzenie. [...] Albowiem wszystkim Germanom (Prusom) wspólny jest niedorzeczny zabobon, że dusze wyszedłszy z ciał, ponownie wstępują do ciał, które mają się narodzić.

Tak więc wierzono, że po śmierci dusze wcielają się w ciała innych stworzeń, zależnie od tego jak żył człowiek, wyższych bądź niższych, aż ostatecznie po wielu wcieleniach dotrą do krainy przodków. Cała otaczająca przyroda pełna była tym samym wcieleń przodków. Drzewa, zwierzęta i inne stworzenia zawierały w sobie dusze ludzi będących na różnych etapach wędrówki. Stąd też szacunek dla otaczającej przyrody, biorący się z tego magicznego pierwiastka. Za święte czy też zawierające dusze ludzi uważano szczególnie wyjątkowe okazy roślin, przybierające charakterystyczne kształty, np. nietypowo rozrośnięte drzewa itp. Przodkowie, którzy znaleźli się w tej formie w swojej wędrówce ku krainie zmarłych, mieli szansę przyczynić się do polepszenia swojej sytuacji „współpracując” ze swoimi ludzkimi krewniakami. Ci z kolei na tą współpracę nieraz liczyli. Z drugiej strony, wiązało się to z opieką, którą żywi krewniacy winni byli duszom przodków. I tak, powszechna była np. wiara, że jeśli drzewo, w którym mieszka duch przodka, uschnie, całą rodzinę spotka nieszczęście.

Szczególnymi miejscami były święte gaje, pola, jeziora, miejsca przebywania przodków i bóstw. Nie wiadomo co decydowało o wyodrębnieniu danego miejsca jako świętego. Być może jego wyjątkowy, w jakiś sposób nietypowy wygląd. Wiadomo natomiast, że jeśli już jakieś miejsce zyskało taki status, przestrzegano go bardzo skrupulatnie, wierząc, że naruszenie jego świętości ściągnie na wspólnotę nieszczęście. To właśnie złamanie tego zakorzenionego zwyczaju przez Św. Wojciecha stało się prawdopodobnie przyczyną jego uśmiercenia przez Prusów. Jak pisał Piotr Dusburg troska o tego rodzaju miejsca obowiązywała bowiem wszystkich, że ani orać ani łowić, ani drzew w tych lasach spuszczać nie śmieli. Dusze przebywające w tych świętych przybytkach łączyły się z żyjącymi podczas odprawianych tam modlitw i specjalnych obrzędów.

Wreszcie pora jeszcze wrócić do zakładników i łatwego poświęcania ich oraz ofiary z własnego życia. Kronikarze zdumiewali się niekiedy nad łatwością z jaką Prusowie poświęcali swoje życie bądź życie swych bliskich. Wyjaśnienie tkwi w wierze, że poświęcenie się dla wspólnoty bądź dla wyższego celu wydatnie przyspieszy ich wędrówkę w kierunku krainy przodków pośród szeregu wcieleń. Tak więc śmierć synów oddanych jako zakładnicy niekoniecznie oznaczać musiała coś złego. Przynosiła im na swój sposób zaszczyt. Inne wspominane zjawisko to samouśmiercanie się Prusów po klęsce w bitwie, co niekiedy także się zdarzało. Wspominają o tym Krzyżacy, których tego typu zwyczaj musiał zdumiewać. Tutaj najpewniej motyw był ten sam. Tak, że jak już przyszło do bitwy, często występowała swego rodzaju potrójna alternatywa: albo Prusowie zwyciężali, albo ginęli w walce, albo sami zadawali sobie śmierć po klęsce.



Piotr Dusburg: Piotr z Dusburga

Swoją drogą ciekawi jak bardzo religie bałtyjskie podobne były do słowiańskich, a jak bardzo wręcz przeciwnie.
Religioznawcą nie jestem, ale z mojej, mimo wszystko fragmentarycznej wiedzy (swoją drogą, na usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że wiedza o religii Prusów, z powodu małej ilości źródeł, też jest nikła), że religie te miały wiele wspólnego. W późniejszym okresie religia Prusów zapożyczała zresztą od religii Słowian i potem od chrześcijaństwa. Należałoby wspomnieć tutaj jeszcze, że Prusowie też nie byli jakimś jednolitym ludem, ale grupą ludów, ale to na marginesie. Inne były za to na pewno zwyczaje pogrzebowe, z tym ucztowaniem kosztem dziedziców.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •