wika
Dyskusja w krotkiej pilce, ten mega-wypierdzisty offtop w ktorym uczestniczyl nawet Romeck, dotyczaca kultowosci filmow, zostala zakonczona zbyt szybko i nie zdazylem sie wypowiedziec. A to przeciez oczywista oczywistosc, ze kazden jeden z was patrzyl tylko na jeden aspekt kultowosci - i przez to nikt, moim zdaniem, nie ogarnal calosci zjawiska. Dlatego chcialem tu zaczac taki temacik, w ktorym moglibysmy podsumowac czym wlasciwie ta kultowosc jest. Wiem jak to bedzie wygladac: ja cos napisze, Gieferg powie ze sie nie zgadza i ze , Mental wtraci ze gowno wiemy o kinie sensacyjnym, Mefisto dolaczy zeby powiedziec ze wszyscy sie mylimy i tylko on ma racje, a wszyscy co mysla inaczej sa *beep*, ja oskarze pare osob o niedorozwoj mozgu i zazadam dla nich z tej przyczyny natychmiastowego bana, D'moon rzuci przypowiesci z Konfucjusza, a na koncu wkroczy Romeck, wciaz zly na mnie i Mentala za ten numer z prawdziwa glowa w The Thing i zamknie temat, bo bedzie za duzo przeklenstw. Ale nie uprzedzajmy faktow...
Na KULTOWOSC sklada sie wiele czynnikow.
1. Grono wiernych fanow. Bo nie ma jednoosobowych kultow. Zeby zalozyc sekte, trzeba ponad 20 osob. Wazne w tym punkcie jest tez slowo "grono" - nie rozproszeni wielbiciele, ale zwarta grupa. Alien to swietny przyklad filmu, ktory ma grono fanow - ludzie maja forum dyskusyjne, mozna powiedziec ze sie w jakis sposob znaja, no i przede wszystkim - milosc do filmu jest czescia ich zycia. Nie polega ona na tym, ze maja DVD i czasem obejrza. Oni potrafiliby wybudzeni w srodku nocy wyrecytowac cale listy dialogowe. Zatem: zwarte grono wielbicieli.
2. Uplyw czasu nie zmniejszajacy popularnosci. Bo co to za film kultowy, o ktorym sie zapomina, a przynajmniej o ktorym zapominaja fani? Taki film bedzie wznawiany na DVD bez przerwy - i caly czas bedzie sie dobrze sprzedawal.
3. Wplyw na kulture. I znow posluze sie Alienem - nie bylo tu wprawdzie chwytliwej kwestii w rodzaju jipikajej madafaka, ale patrzac na ksiegarniane polki pelne ksiazek i komiksow o Obcym, trudno nie przyznac, ze wplyw byl ogromny.
Zeby film byl kultowy, musi moim zdaniem spelnic 2 z tych punktow.
DLATEGO:
1. DH nie jest filmem kultowym. Nie ma zadnej spolecznosci fanowskiej, nie wywarl wiekszego wplywu na kulture. Wywarl ogromny wplyw na ksztalt wspolczesnego kina akcji, jest swietnym filmem, ale do kultowosci mu daleko. Podobnie kultowy nie jest np. The Thing.
2. Matrix jest kultowy. Zapoczatkowal nowa mode, z tego co widze na ulicach - wciaz popularna. Wlasciwie zaryzykowalbym stwierdzenie, ze Matrix rozpowszechnil pewien filozoficzny swiatopoglad. No i mial - i ma, co widac po grze Matrix Online chociazby - spolecznosc fanow.
3. Park Jurajski absolutnie nie jest kultowy, a dopiero na te kultowosc pracuje. Ma swoje fanowskie osrodki, ale robione totalnie na "odwal sie". Popularnosc jego maleje, oj maleje. To film ponadczasowy, ale nie tak samo jak np. Casablanka. Raczej tak jak Die Hard - mial wplyw na kino, ale nie na widzow.
4. Filmy Tarantino NIE sa kultowe. One sa MODNE - a to roznica.
I tyle. Ktos sie nie zgadza?
Trochę uogólniłeś, bo są dwa rodzaje kultu:
1) Kult powszechny. Dotyczy filmów powszechnie uznawanych za kultowe, takimi okrzykniętych przez widzów, prasę, tv bla bla i tak dalej. Szybki przykład - Seksmisja. Nie musi być kultowym dla ciebie, ale jest nim z obiektywnego punktu widzenia.
2) Kult osobisty. Dla mnie filmem kultowym jest Anioł zagłady z Marią Ford. Czy ktoś poza mną widział go choćby na tym forum? Nie. I nie interesuje mnie to, bo dla mnie to jest dzieło które otoczyłem kultem.
2) Kult osobisty. Dla mnie filmem kultowym jest Anioł zagłady z Marią Ford. Czy ktoś poza mną widział go choćby na tym forum? Nie. I nie interesuje mnie to, bo dla mnie to jest dzieło które otoczyłem kultem.
To jest zdaje się twój ulubiony film, lub uwielbiany przez ciebie, nie zaś - kultowy. To, że jedna osoba uważa coś za kultowe, wcale takie być nie musi.
EDIT : Filmy Tarantino nie są kultowe?
Zwarta grupa fanów - jest.
Nie zapomina się o nich - tak.
Wpływ na kulturę - tak(ale tylko Pulp Fiction).
Trzy warunki spełnione
I na odwrót. To że milion ludzi uważa jakiś film za kultowy, uwielbia go, nie znaczy że taki jest (dla mnie).
Trzymając się definicji słownikowej, to jedynym(chyba że znacie jeszcze jakieś inne to podajcie) filmem który można określić jako kultowy to Gwiezdne Wojny, z tego to prostego powodu, że podobno w Angli w jakimś spisie powszechnym, czy jakimś badaniu wyszło że chyba ładne pare tysięcy osób w polu wyznanie wpisało: Jedi albo Moc. A z taką kultowością nie religijną to GW też jak najbardziej pasują.
Ja widzialem Aniola zaglady, wiec to znaczy ze twoja teoria sie sypie. Poza tym nie ma czegos takiego jak kult osobisty. Jedna osoba nie ma od razu swojej religii. Nie ma bostw majacych jednego wyznawce - oprocz osmiornic Lovecrafta, ale facet byl czubem. Kult z definicji oznacza cos uznawanego przez grupe.
I na odwrót. To że milion ludzi uważa jakiś film za kultowy, uwielbia go, nie znaczy że taki jest (dla mnie).
Skoro milion ludzi uwielbia dany film, posługuje się cytatmi z niego, tworzą zwartą grupę fanów itp. to jest to film kultowy. Może ci się nie podobać, ale jest kultowy. Np. nie lubisz Matrixa, ale nie możesz zaprzeczyć jego kultowości.
ja mam swoje zdanie na temat kultowosci i uwazam, ze ci, co maja inne zdanie, myla sie, gdyz nie maja racji :)
Matrix moim zdaniem jest kultowy tylko dlatego, poniewaz obecnie króluje kultura młodzieżowo-nastolatkowa, Doda, Transformers, Linkin' Park i Tokio Hotel. jeżeli za 30 lat wyginą wszystkie nastolatki, nikt nie będzie oglądał Matrixa. Park Jurajski natomiast będzie nadal oglądany. Podobnie Drabina Jakubowa i Predator.
pozdrawiam
onet.pl
Za chwilkę może więcej, ale teraz jedynie drobna uwaga: nie ma pojęcia jednostkowego kultu (o czym już wspomniał Military).. Osobiste uwielbienie nie jest _żadnym_ wyznacznikiem jakkolwiek pojętej kultowości. To sprzeczne z samą definicją kultu (a więc _zbiorowego_ uwielbienia). Ile razy można to wałkować?
Filmy Tarantino nie są kultowe-niezła bzdura. Jak ludzie oglądają jeden film po 200-300 lub nawet 400 razy (a tak jest w przypadku jego pierwszych dwóch filmów) to to jest właśnie kult.
Matrix mi się za pierwszym razem podobał, ale to nie jest film, który można oglądać z taką samą przujemnością wiele razy i dlatego to nie jest film kultowy.
Skoro milion ludzi uwielbia dany film, posługuje się cytatmi z niego, tworzą zwartą grupę fanów itp. to jest to film kultowy. Może ci się nie podobać, ale jest kultowy. Np. nie lubisz Matrixa, ale nie możesz zaprzeczyć jego kultowości. A co ja napisałem w drugim poście? :
To sprzeczne z samą definicją kultu (a więc _zbiorowego_ uwielbienia). Ile razy można to wałkować?
Na przykład do momentu aż zobaczę definicję kultu w której pisze o tej zbiorowości? Sądzę ze w Polsce oficjalnym słownikiem jest ten PWN a tam nie ma ani słówka o zbiorowości.
Dobra, dzisiaj mam lenia, więc przeklejka ze starego forum:
Głównym miernikiem kultowości jest oddziaływanie którego źródłem staje się dany film (seria filmów, serial tv czy każdy inny wytwór popkultury). Jak ono się przejawia ? W działalności fanowskiej (kluby, strony internetowe, zloty itp.), następnie w częstotliwości cytowania i ostatecznie sposobie w jaki zostaje 'zainfekowana' wyobraźnia i świadomość widzów na całym świecie. Filmy prawdziwie kultowe potrafią wytzymać próbę czasu, bo najczęściej zawierają jakieś tradycyjne motywy, postaci są budowane w oparciu o uniwersalne archetypy... a jednocześnie przekazują to w nowej, atrakcyjnej i często rewolucyjnej formie. Kultowość nie przejawia się w zwyczajnej popularności (a tym bardziej tej sezonowej, która daje się przeliczyć jedynie na pieniądze). Rzekłem.
i link do poczytania:
http://przyjaciele.esensj...?t=1346&start=0
Gdzie ta definicja? Widzę tu tylko czyjąś OPINIĘ.
D'mooN, przerabiałem to już dzisiaj z Mefim. Zerknij na 2-3 ostatnie strony z "krótkiej piłki", a zobaczysz co to znaczy walić łbem w beton.
Wiem, że to żadna definicja:
http://en.wikipedia.org/wiki/Cult_film
Ale na chwilę obecną musi wam wystarczyć.
W ostateczności każde źródło możecie uznać za nic niewarte, bo zostało stworzone przez 'jakichśtam ludzi'.
Pulp Fiction kultowy? Jaka to zwarta ma grupe fanow? Ludzie ktorzy ogladaja te filmy 400 razy sa rozproszeni - a rownie duzo osob oglada Home Alone, kazdy niezaleznie od siebie, kazdy w swoim domowym zaciszu, nic nie wiedzac o pozostalych. Ba, ja widzialem Guyvera i las vegas parano jakies 50 razy, ale nie twierdze od razu ze to filmy kultowe tylko dlatego, ze czesto je ogladalem. Jaki wplyw wywarl PF na kulture? Pare zabawnych cytatow? No ludzie, a czy Kiler jest filmem kultowym tylko dlatego, ze pare dialogow Machulskiemu wyszlo i do dzis czasem sie je przypomni?
O, chwila. Według PWN "kultowy" to min. "popularny w jakiejś grupie społecznej". Ok, tylko dlaczego odmawia mi się prawa uważania jakiegoś filmu za kultowy DLA MNIE? Z powodu jakiejś definicji? Śmieszne, żałosne, głupie.
A co ja napisałem w drugim poście? :
Niedopatrzenie.:) Sorry. Właściwie wszystko powiedział military, jedyne z czym się nie zgadzam to wątpliwości odnośnie kultowości filmów Tarantino, no ale o tym pisałem w poprzednim poście. Proponuję, żeby zwrócić się z prośbą do PWN, żeby dodali nową definicję "kult osobisty" kopirajt baj Mierzwiak.;)
Nie trzeba. Definicje mnie nie interesują, jestem ponad to
Może być 'uwielbiany przez Ciebie, 'ulubiony', 'ukochany' itp.
To tak jakbyś chciał uprawiać seks grupowy w pojedynkę. Może fantazja Ci na to pozwoli, ale fakty są inne - w pojedynkę orgii nie urządzisz.
Może być 'uwielbiany przez Ciebie, 'ulubiony', 'ukochany' itp. Nie, nie może być. V jak Vendetta jest jednym z moich ulubionych filmów. I nigdy nie określiłbym go mianem kultowego. A wspomnianego Anioła zagłady tak.
Orgia w pojedynkę? Tylko w pokoju którego wszystkie ściany są lustrami
Mefisto dolaczy zeby powiedziec ze wszyscy sie mylimy i tylko on ma racje, a wszyscy co mysla inaczej sa *beep*
miejmy to już za sobą: wszyscy się mylicie, jesteście beep i boop i Bubba-ho-tep i w ogóle. Tylko ja jestem tak zapierdoliście zajebisty, że wiem co to kult, a kult to nie jest film ulubiony romeck (w ogóle mozna by tu wkleić tamtą skromną wymianę zdań, w której nie zawarłem żadnych przekleństw).No!
Grono wiernych fanow. Bo nie ma jednoosobowych kultow. Zeby zalozyc sekte, trzeba ponad 20 osob. Wazne w tym punkcie jest tez slowo "grono" - nie rozproszeni wielbiciele, ale zwarta grupa.
mnie się grono tylko z jednym obecnie kojarzy postaraj się bardziej
Uplyw czasu nie zmniejszajacy popularnosci. Bo co to za film kultowy, o ktorym sie zapomina, a przynajmniej o ktorym zapominaja fani? Taki film bedzie wznawiany na DVD bez przerwy - i caly czas bedzie sie dobrze sprzedawal.
z tym się nie zgodzę - jest wiele filmów, o których zapomniał ogół, ale które wciąż żyją w świadomości pojedyńczych osób. Osoby te - wcale nie połączone gronem, sektą czy nawet przynależnością społeczną - osobno od siebie uważają ten film za kultowy, tworząc razem (acz odrębnie) zbiór fanów. I wtedy to także jest film kultowy.
Osoby te - wcale nie połączone gronem, sektą czy nawet przynależnością społeczną - osobno od siebie uważają ten film za kultowy, tworząc razem (acz odrębnie) zbiór fanów. I wtedy to także jest film kultowy.
Stronnictwo Onanistów?
Pulp Fiction kultowy? Jaka to zwarta ma grupe fanow? Ludzie ktorzy ogladaja te filmy 400 razy sa rozproszeni - a rownie duzo osob oglada Home Alone, kazdy niezaleznie od siebie, kazdy w swoim domowym zaciszu, nic nie wiedzac o pozostalych.
No dobra- nie ma jednej zwartej grupy fanów, ale są grupki-np. ja i moi kumple kochamy Reservoir Dogs-ogladaliśmy juz tyle razy,ze znamy na pamięć (nie wiem, czy reszta,ale ja znam całość na pamięć).
Z tą definicją PWN to dziwna sprawa, nie jestem dobry z językoznawstwa, ale chyba przymiotnik utworzony od rzeczownika powinien oznaczać coś maksymalnie związanego z tym rzeczownikiem, a w przypadku słów "kult" i "kultowy" tak nie jest. Bo do kultu nie potrzeba grupy, ale żeby coś było kultowe to już tak. Dla mnie to troche dziwne. W każdym razie trzymając się tego słownika to mają racje ci którzy twierdzą, że do kultowości trzeba grupy jak i ci co mówią że do kultu wystarczy oddawanie czci temu obiektowi przez kogokolwiek.
D'mooN, wszyscy źle mówicie :) Podstawowym miernikiem kultowosci jest CZAS. a czas działa na niekorzyść niektórych filmów. patrząc z tej perspektywy, Matrix nie jest kultowy.
Mental, ale wiesz, że mówiąc to bawisz się w wróżkę? Póki co Matrix jest kultowy. A to, że Tobie się zdaje(być może słusznie, ale nikt nie wie czy się sprawdzi) że to przejdzie to wcale tego nie zmienia.
Pulp Fiction wpłynęło na kulturę. Przecież powstały setki filmów a'la Pulp Fiction(Snatch np.) i do teraz powstają. Stworzony został jakby nowy gatunek filmowy.
Cytaty, sceny itp. zna wielu na pamięć, wiele z nich weszło do historii kina.
Do dziś jest uwielbiany i na pewno nie zmieni się to z upływem lat. Mental, a skąd wiesz, że za parę lat "Shrek" czy "Jurassic Park" nie zostaną zapomniane?
Mental, a dzis juz nikt nie wierzy w Swaroga - czy to znaczy, ze kiedys nie byl obiektem kultu? Kazda religia przemija, kazdy obiekt kultu sie dewaluuje. Normalka.
D'mooN, wszyscy źle mówicie Podstawowym miernikiem kultowosci jest CZAS. a czas działa na niekorzyść niektórych filmów. patrząc z tej perspektywy, Matrix nie jest kultowy.
Jeśli wierzyć polskim dystrybutorom, to Planet Terror było kultowe juz w dniu premiery .
Mental, a dzis juz nikt nie wierzy w Swaroga - czy to znaczy, ze kiedys nie byl obiektem kultu? Kazda religia przemija, kazdy obiekt kultu sie dewaluuje. Normalka.
Predator sie nie dewaluuje. niniejszym ogłaszam go nowym bogiem :)
Mental, a dzis juz nikt nie wierzy w Swaroga - czy to znaczy, ze kiedys nie byl obiektem kultu?
to akurat zły przykład, bo nowa religia/kult została narzucona wyznawcom
D'mooN, wszyscy źle mówicie :) Podstawowym miernikiem kultowosci jest CZAS. a czas działa na niekorzyść niektórych filmów. patrząc z tej perspektywy, Matrix nie jest kultowy.
W ogólnym rozrachunku to tylko jeden (z najważniejszych) mierników, czytaj dokładnie co wymodziłem:)
Filmy prawdziwie kultowe potrafią wytzymać próbę czasu, bo najczęściej zawierają jakieś tradycyjne motywy, postaci są budowane w oparciu o uniwersalne archetypy... a jednocześnie przekazują to w nowej, atrakcyjnej i często rewolucyjnej formie.
Poza tym kultowość (jak w przytoczonej definicji) może obajwiać się jedynie pośród określonej społeczności, narodowości, grupy zawodowej...
Może być sosunkowo krótkotrwała, lub też trwać dziesięciolecia.
Czym różni się od mody? Właśnie 'dziedzictwem' jakie film po sobie pozostawia (a nie jest to rzecz krótkotrwała).
Jak dla mnie to cala "kultowosc" Tarantino jest narzucana przez mode, i przez to wiele innych filmow pozostaje niedocenionych.
D'moon - twoja definicja kultowosci wymiata. Kultowe sa sztampowe filmy ze schematycznym scenariuszem, liczy sie tylko nowa forma - czyli efekty specjalne. Transformers i I am legend kultowymi!
zgadzam się z Militarym w 200% co do Tarantino
Słowo "kult" używane nader często oznacza ni mniej ni więcej... no i z tym jest dość duży problem. Bo nie ma pojęcia "kino kultowe". Nie ma żadnych definicji, nie ma swoistego słownika. Nie ma reguł pod które podporządkujemy film, który ma zwać się kultowym.
zrodlo:http://www.film.org.pl/prace/kult.html
Że niby rozdzielacie jakoś kulty w stylu: ten który przetrwał 20 lat jest małym kultem, a ten który 500 dużym? Bo wiecznego kultu raczej nie ma. Dla mnie słuszne jest nazwanie Matrixa i Pulp Fiction kultowymi, nie ważne ile ten kult będzie trwał(byle dłużej niż rok, taką przyjmuję najniższą granicę).
zgadzam się z Militarym w 200% co do Tarantino
ja tez się zgadzam z militarym i zgadzam sie z Sana. może maly trójkącik? :)
ta dyskusja jest bez sensu jak lokata :)
D'moon - twoja definicja kultowosci wymiata. Kultowe sa sztampowe filmy ze schematycznym scenariuszem, liczy sie tylko nowa forma - czyli efekty specjalne. :) Transformers i I am legend kultowymi! :)
Wymiata Twoje poczucie humoru.
Pożycz trochę.
ta dyskusja jest bez sensu jak lokata
Oczywiście. Matrix i Pulp Fiction są kultowe. Koniec dyskusji. Proszę admina o zamknięcie tematu.:)
Trójkąt to jeszcze nie orgia.
To tylko aperitif;)
D'mooN, w sam raz na rozruch:)
ps. Matrix nie jest kultowy. nie cierpię go, bo jest naiwny i nie przeklinają w nim, wiec nie jest to film kultowy:)
wszyscy pieprzycie głupoty. jedyny kultowy film na tym globie to naga broń :)
ps. Matrix nie jest kultowy. nie cierpię go, bo jest naiwny i nie przeklinają w nim, wiec nie jest to film kultowy:)
Bana mu.
Matrix nie jest kultowy. nie cierpię go, bo jest naiwny i nie przeklinają w nim, wiec nie jest to film kultowy:)
podpuszczaj ich dalej, to nam siądzie forum : ))))))))
Mental, a skąd wiesz, że za parę lat "Shrek" czy "Jurassic Park" nie zostaną zapomniane?
odnośnie Parku Jurajskiego: bo to na poważnie zrobiony film.
Matrix też. Nawet nazbyt poważnie.
grupa docelowa Matrixa to młodzi hakerzy, marzący o wielkiej przygodzie w cyberprzestrzeni i super dziewczynie jak Trinity, czytaj: nastolatki. stąd też Matrix nie jest kultowy. Matrix traci fanów. skąd wiem takie rzeczy? już mówię: każdy bez wyjątku film dla nastolatków posiada kilka niezmiennych cech charakterystycznych:
- jest głupi;
- naiwny;
- główny bohater nie ma zarostu;
- główny bohater wygląda jak Orlando Bloom;
- fabuła składa się w 90% z efektów specjalnych i w 10% z efektów jeszcze bardziej specjalnych;
- po seansie pamiętasz tylko efekty specjalne;
- najbrzydsze słowo, jakie może wypowiedzieć bohater filmu dla nastolatków, to "ty ptasi móżdżku";
- i najważniejsze: gdy dorastasz i zmienia się twój światopogląd, zapominasz o nim (tj. o filmie)
teraz spójrz mi w oczy i powiedz, czy żartuje.
szczerze mówiąc to wali mnie ta cala dyskusja o kultowsci. moim celem jest jedynie dowieść, że Matrix nie jest kultowy :)
wszystko powyższe można do JP także odnieść
Mefisto, spierdalaj stad, dobrze ci radze :)
no bo taka jest prawda. JP jest:
- jest głupi - jest;
- naiwny - jak cholera;
- główny bohater nie ma zarostu - nie ma, mimo iż dopiero co spędził tydzień na wykopaliskach;
- główny bohater wygląda jak Orlando Bloom - ekhm...no dobra tu nie, ale jest Jeff GoldBLOOM ;
- fabuła składa się w 90% z efektów specjalnych i w 10% z efektów jeszcze bardziej specjalnych - dokładnie;
- po seansie pamiętasz tylko efekty specjalne - dinozaury rules;
- najbrzydsze słowo, jakie może wypowiedzieć bohater filmu dla nastolatków, to "ty ptasi móżdżku" - nikt w tym filmie nie przeklina, poza jedną sceną praktycznie nie ma krwi (przykład: karmią velociraptory - po podniesieniu "nosidła", w którym był wół nie ma śladów ataku - materiał jest poszarpany, ale poza tym zero jakichkolwiek śladów);
- i najważniejsze: gdy dorastasz i zmienia się twój światopogląd, zapominasz o nim (tj. o filmie) - no własnie nie
w następnym odcinku czepnę sie Aliena a nie, to nie ten temat :>
- film nie jest głupi. gdyby był głupi, to bym go nie oglądał;
- czy jest naiwny? zależy jak lezy. dla mnie nie jest naiwny, wręcz przeciwnie: jest mocno aktualny. grzebanie w genach to teraz dochodowa dziedzina wiedzy;
- na wykopaliskach ma przyczepę, gdzie może się spokojnie ogolić po zakończeniu ciężkiej harówki. poza tym, na Boga, to Sam Neill, a nie jakiś gładki wypomadowany Bloom albo Reeves;
- NIEPRAWDA: pisałem o tym niedawno, zajrzyj do stosownego działu. efekty specjalne w PJ to oczywiście wydarzenie, ale procentowo w fabule stanowią DODATEK;
- dinozaury rules - fakt - nikt nigdy nie stworzył równie bezwzględnych gadów;
- nie ma przekleństw: nie ma ciężkich przekleństw. sukinsyny, cholery, dupki, wszystko na swoim miejscu.
- krwawe sceny. brak krwawych scen to nie efekt cenzury, lecz świadomej decyzji Spielberga. w miejsce krwawych scen Spielberg stosuje metafory. no i nie zapominaj o odgryzionej ręce i scenie rozszarpywania prawnika.
brak krwawych scen to nie efekt cenzury, lecz świadomej decyzji Spielberga. w miejsce krwawych scen Spielberg stosuje metafory W innych filmach jest cenzura, ale w filmie który lubisz nazywasz to metaforą. Zabawny tok myślenia.
no bo jebne za chwile. daj przykład, to ci powiem, czy są metafory czy nie ma metafor. takie rzeczy widac golym okiem.
- film nie jest głupi. gdyby był głupi, to bym go nie oglądał;
niestety jest :>
- czy jest naiwny? zależy jak lezy. dla mnie nie jest naiwny, wręcz przeciwnie: jest mocno aktualny. grzebanie w genach to teraz dochodowa dziedzina wiedzy;
jest cholernie naiwny i widać, że skierowany głównie do nastolatków :>
- na wykopaliskach ma przyczepę, gdzie może się spokojnie ogolić po zakończeniu ciężkiej harówki. poza tym, na Boga, to Sam Neill, a nie jakiś gładki wypomadowany Bloom albo Reeves;
ale to nie jest typ faceta, który goli się kiedy jest na wykopaliskach - nawet gdyby tam było 50 przyczep
- NIEPRAWDA: pisałem o tym niedawno, zajrzyj do stosownego działu. efekty specjalne w PJ to oczywiście wydarzenie, ale procentowo w fabule stanowią DODATEK;
ale bez dinozaurów film nie miałby prawa bytu - ergo bez efektów także
- nie ma przekleństw: nie ma ciężkich przekleństw. sukinsyny, cholery, dupki, wszystko na swoim miejscu.
nie jest - bohaterowie zachowują się jak banda nastolatków, do tego są tam dzieci
- krwawe sceny. brak krwawych scen to nie efekt cenzury, lecz świadomej decyzji Spielberga. w miejsce krwawych scen Spielberg stosuje metafory. no i nie zapominaj o odgryzionej ręce i scenie rozszarpywania prawnika.
powiedzmy sobie jedno: metafory Spielberga są gówno warte, szczególnie w tym filmie - odgryziona ręka jest już zimna i plastikowa, prawnik znika w ciągu dwóch sekund w gardle T-rexa. Jedyna krew pojawia się w momencie pożarcia kozy cały film jest na maksa ugrzeczniony, co widać z odległości 50 mil morskich. SS zrobił film rodzinny - zajebiście fajny i wciąż świetny, ale można się w nim przyczepić dosłownie o wszystko, co wystosowałeś jako zarzut do innych filmów
Nie dam ci żadnych przykładów, bo to co wygadujesz to jakieś bzdury.
Już ci kiedyś pisałem że czepiasz się wtedy, kiedy jest ci wygodnie. Tutaj masz dinozaury zjadające ludzi. I nie ma krwi. NIE MA KRWI, FLAKÓW ANI ROZSZARPANYCH CIAŁ. A jednak nazywasz film arcydziełem. Zapytam ostatni raz, bo nudne się to robi: gdzie tu logika?
Tylko błagam, bez żadnej teorii o metaforach, to 100 razy głupsze niż Ripley z Królową u nogi.
niestety jest :>
nie jest :>
jest cholernie naiwny i widać, że skierowany głównie do nastolatków :>
nie jest naiwny i nie jest skierowany do nastolatków :>
ale to nie jest typ faceta, który goli się kiedy jest na wykopaliskach - nawet gdyby tam było 50 przyczep
to jest ten tyop faceta. przyczepe dzieliła z nim Laura Dern, a ona nie lubi nieogolonych facetów :>
ale bez dinozaurów film nie miałby prawa bytu - ergo bez efektów także
no wiadomo. cały trik polega jednak na tym, ze efekty to PJ raptem 20% fabuły.
nie jest - bohaterowie zachowują się jak banda nastolatków, do tego są tam dzieci Razz
nieprawda :> tj. sa dzieci, ale bohaterowie nie zachowuja sie jak banda nastolatkow. kazdy, kto ogladal, moze to potwierdzic :>
powiedzmy sobie jedno: metafory Spielberga są gówno warte,
nie, powiedzmy sobie cos innego: metafory Spielberga to jeden ze szczytów, na jakie wspięło się amerykańskie kino.
cały film jest na maksa ugrzeczniony, co widać z odległości 50 mil morskich. SS zrobił film rodzinny - zajebiście fajny i wciąż świetny, ale można się w nim przyczepić dosłownie o wszystko, co wystosowałeś jako zarzut do innych filmów
nie można. wiesz dlaczego? bo nikt nie kręci filmów rozrywkowych tak jak Spielberg.
metafory Spielberga to jeden ze szczytów, na jakie wspięło się amerykańskie kino A ja myślałem że jak kamera odwraca się by nie pokazać człowieka jedzonego przez dinozaura to cenzura.
Eeeeng! Traci pan 50 punktów.
w PJ jest naprawdę niewiele sytuacji, w których dochodzi do bezpośredniego ataku dinozaurów na ludzi. ale jeśli już dochodzi, ludzie giną i są ciała. Zapamiętam tę argumentację i nie omieszkam skorzystać po premierze The Dark Knight, bo wiem co będziesz pisać o Jokerze i braku masakry. Nie mogę się doczekać.
Mental, położyli Cię na łopatki. Bądź mężczyzną i to przyznaj.
romeck, nikt mnie nie położy na lopatki. niech Mierzwiak poda tytuł filmu, a ja mu powiem, czy to cenzura czy nie.
Zapamiętam tę argumentację i nie omieszkam skorzystać po premierze The Dark Knight, bo wiem co będziesz pisać. Nie mogę się doczekać.
gdybym chciał pisac o TYCH RZECZACH, wspomniałbym o nich przy okazji zachwycania sie zwiastunem. nie zrobiłem tego. to znaczy cos tam pisałem, ale nie na serio, raczej w formie czepialstwa.
Leżysz Mental i pierdzisz w dechę. W żaden sensowny sposób nie udało Ci się zaprzeczyć temu, że JP tak diabelnie nie pasuje do Twojego filmowego światopoglądu i klasyfikacji. Chłopaki to wychwycili, bo nie mieli innego wyjścia. Ugryzłeś się w ogon tak mocno, że nie wiadomo gdzie masz początek, a gdzie koniec.
nie, powiedzmy sobie cos innego: metafory Spielberga to jeden ze szczytów, na jakie wspięło się amerykańskie kino.
no, szczególnie szczytował w Monachium :>
nie można. wiesz dlaczego? bo nikt nie kręci filmów rozrywkowych tak jak Spielberg.
tak cholernie naiwnych, że aż pięknych?
Nie będę ci podawać żadnych tytułów. Twierdzeniem że w JP nie ma cenzury po prostu się skompromitowałeś.
A teraz ci coś wyjaśnię. Masz dinozaury, tak? Tak. I możesz zrobić dwa filmy: krwawy film R, albo film PG-13, w którym też dinozaury najedzą się homo sapiensami, ale będzie to pokazane tak, by na film mogła iść cała rodzina. Bo tak właśnie było. I tak jest w przypadku innych filmów, np. Batmana. Możesz mieć brutalne R, a możesz mieć PG-13 takie jak u Nolana. Dokładnie ta sama sytuacja. Tylko że z niezrozumiałych powodów Batman Begins jest według ciebie ocenzurowany i dziecinny, ale już w JP Spielberg zastosował metafory.
OMGWTFLOLROTFLWTH?!
Nie rozumiem cię Mental, naprawdę. Tak trudno po prostu napisać "W przypadku JP cenzura mi nie przeszkadza"?
[Żeby było jasne, brak krwi w JP absolutnie mi nie przeszkadza.]
Krwawe Dinozaury Spielberga = Niszczycielskie Transformery Baya.
Tak z grubsza.
Nie będę ci podawać żadnych tytułów. Twierdzeniem że w JP nie ma cenzury po prostu się skompromitowałeś.
możesz zrobić tak: pociąć film i usunąć krwawe sceny albo... nakręcić film tak, żeby krwawe momenty zamaskować. Park Jurajski podpada pod tę drugą kategorię. to tak jak filmy gangsterskie z lat trzydziestych ubiegłego wieku: bohater strzela - kamera filmuje konwulsyjnie rozedrganą dłoń.
Tylko że z niezrozumiałych powodów Batman Begins jest ocenzurowany i dziecinny, ale w JP Spielberg zastosował metafory.
Batman Begins jest ocenzurowany, bo jako realistyczna wariant historii o mafii, korupcji, przestępczości i chorych umysłowo ludziach, nie jest w stanie udźwignąć certyfikatu PG. to było niewykonalne. Burton natomiast poradził sobie doskonale: stworzył nowy świat, zupełnie od podstaw. I wygrał.
możesz zrobić tak: pociąć film i usunąć krwawe sceny albo... nakręcić film tak, żeby krwawe momenty zamaskować. Obie te metody to cenzura.
NIE. metoda pierwsza to cenzura. metoda druga to świadomy wybór reżysera. tniesz na stole montażowym. kręcisz na planie. obydwie fazy dzieli spora odległość.
Więc patrz:
- Batman Begins został tak nakręcony. Nie wycięto żadnych scen, to co nakręcono na planie jest w filmie.
- PG-13 to - UWAGA! - wybór Nolana. Mówił o tym w wywiadach.
Dalej chcesz się upierać że BB jest ocenzurowany?
Leżysz i kwiczysz, taka prawda. Nie potrafisz obronić swojego zdania, i nic dziwnego, skoro gubisz się wśród własnej retoryki i podajesz sprzeczne argumenty.
taa... wybór Nolana. pewnie kiedy kręcili te dodatki poza kadrem stał producent i groził reżyserowi bronią...
przyjmując nawet, że był to wybór Nolana, moim zdaniem Nolan wybrał źle, co pokazuje 6-minutowy fragment TDK. obawiam się, że przy takiej dawce realizmu TDK ugnie się pod ciężarem certyfikatu PG. po prostu nie wytrzyma w starciu z prawami rządzącymi rzeczywistością w normalnym filmie sensacyjnym, a na takowy pozuje najnowszy Batman. realizmu nie można dawkować. albo idziesz na całość, albo udajesz. Spielberg nigdzie nie rozgłaszał, że kręci realistyczny film o dinozaurach. po prostu kręcił - po swojemu. i stworzył arcydzieło.
Nie zmieniaj tematu. Nie mówię o tym czy jego wybór był trafny, tylko o tym że to BYŁ jego wybór. Wierz lub nie. Akurat mało mnie to interesuje.
Nie mówię o tym czy jego wybór był trafny, tylko o tym że to BYŁ jego wybór. Wierz lub nie. Akurat mało mnie to interesuje.
Mierzwiak, czemu jesteś taki naiwny? Jeśli reżyser w dodatkach wypowiada się, że chciał nakręcić film w PG-13, to dla mnie sygnał, że nie jest do końca szczery, a jedynie powtarza słowa producenta. Producent chciał filmu w PG-13. Spielberg NIGDY nie wspomina o kategorii wiekowej - on po prostu kręci.
przebąkujesz coś o kategorii wiekowej - czujesz, że coś jest nie tak, że powinno być inaczej, że gdybyś tylko mógł, kręciłbyś R-rated. wystarczy spojrzeć na reżysera DH 4.0 jak sie biedak musiał tłumaczyć przed kamerami z posunięć Foxa. żenujący widok.
dobrze wiesz, romeck, że to nieprawda. Film Spielberga ma fabułe, postacie, dialogi, był kręcony po bożemu, spokojną kamerą, bez bullet-tajmu, nie ma nic wspólnego z teen lifestyle, CGI to raptem dodatek do historii. nie porównuj PJ do TFów - nie udowodnisz, że istnieje jakiekolwiek pokrewieństwo.
Przedstawiłeś różnice pomiędzy tymi filmami - ja też je znam. Ale teraz po męsku i szczerze wskaż części wspólne. Będzie to kilka elementów, które ZAWSZE stawiasz jako argumenty, gdy mieszasz film z błotem.
Ale najpierw musisz pokazać, że masz jaja i przyznać rację, bo to, że leżysz, to już wiemy.
Jeśli reżyser w dodatkach wypowiada się, że chciał nakręcić film w PG-13, to dla mnie sygnał, że nie jest do końca szczery, a jedynie powtarza słowa producenta. Nie mówił o tym w dodatkach, tylko w jakimś wywiadzie. Zapytano go o kategorię, więc odpowiedział. Z niczego się nie tłumaczył.
Ja mu po prostu wierzę, bo widzę że to jego film, nie producentów (swoją drogą jednym z nich jest jego żona). Nolan jest artystą. Jestem pewien że gdyby chciał nakręcić R Batmana, to by się przy tym upierał, i albo by go w końcu zrobił (nawet z małym budżetem), albo zrezygnowałby, bo nie pozwolono by mu zrealizować jego wizji. To nie jest jedna z tych marionetek kręcących filmy na zamówienie i pod dyktando studia.
Spielberg NIGDY nie wspomina o kategorii wiekowej - on po prostu kręci. A Nolan robi inaczej?
NIGDY nie wspomniał o kategorii, dopóki go o to nie zapytano. I dałbym sobie rękę uciąć, że miał pecha, i trafił na dziennikarza, który jest twoją pokrewną duszą.
To nie jest jedna z tych marionetek kręcących filmy na zamówienie i pod dyktando studia.
obyś miał rację... ja też nie mogę się doczekać TDK.
NIE. metoda pierwsza to cenzura. metoda druga to świadomy wybór reżysera. tniesz na stole montażowym. kręcisz na planie. obydwie fazy dzieli spora odległość.
wbrew pozorom nie - film edytować można już na planie, jeśli się wie, co chce się nakręcić. Spielberg wiedział, ze chce zrobić film rodzinny (mimo iż książce Crichtona bardzo daleko do tego określenia) i zrobił to co zrobił. Wobec tego jego aluzje co do braku flaków nie są zajebistymi metaforami tylko świadomym zabiegiem w stronę $$. Nie mówiąc już o tym, że poza pierwszymi filmami i Schindlerem filmy SS są rodzinne, naiwne, nakręcone z myślą o kasie i młodych widzach. To chyba przez ten Twilight Zone...
Nie mówiąc już o tym, że poza pierwszymi filmami i Schindlerem filmy SS są rodzinne, naiwne, nakręcone z myślą o kasie i młodych widzach.
nigdy nie porównywałem Listy Schindlera z Parkiem Jurajskim.
- kamera nie filmuje rozszarpywanych/postponowanych ludzkich ciał;
- śladowa ilość krwi;
- brak przekleństw;
A do tego familijna rozrywka, naiwny scenariusz, sporo zabawnych żarcików ale zostawmy to.
Wymieniłeś ile zdołałeś. Dla mnie wystarczy. Wg tego, co uparcie niczym Osioł ze Shreka powtarzasz do znudzenia, JP nie powinien zasługiwać na miano arcydzieła. Jesteś niekonsekwentny w osądach.
cholera, edytowałem posta:) zaraz to poustawiam jak było poprzednio:)
A do tego familijna rozrywka, naiwny scenariusz, sporo zabawnych żarcików ale zostawmy to
familijna rozrywka - tak;
naiwny scenariusz - nie, nie w dobie manipulacji genetycznych. niedawno czytałem w poważnym piśmie naukowym o całkiem realnej możliwości klonowania dinozaurów, więc darujmy sobie naiwność;
sporo zabawnych żarcików (PJ) - sporo żenujących żarcików (TF) hmm... tak, dialogi w PJ bywają zabawne.
Wymieniłeś ile zdołałeś. Dla mnie wystarczy. Wg tego, co uparcie niczym Osioł ze Shreka powtarzasz do znudzenia, JP nie powinien zasługiwać na miano arcydzieła. Jesteś niekonsekwentny w osądach.
moge bronic PJ w nieskończoność.
Moje postrzeganie kina jest ELASTYCZNE.
jak widać, moje też. są jednak granice tej elastyczności, których nie przekroczę. gdyby park Spielberga był otwarty dla zwiedzających, uwierz mi, jechałbym po nim tak samo jak po TFach Baya.
Czyli innymi słowy jesteś w stanie przełknąć ograniczenia i uproszczenia scenariusza, które prowadzą do łatwiejszego ukrywania krwi i przemocy?
to nie są ograniczenia scenariusza. to się nazywa scenariusz: park w budowie, inspekcja, właściciel zaprasza dwóch niezależnych paleontologów i prawnika rzeczoznawcę. Bay mógł ulokować finałową potyczkę na pustyni i nikt by się nie czepiał. Ale nie...
Ja wiem, że Spielberg miał lepszy scenariusz, bez dwóch zdań. Jednak to nadal jest różnica pomiędzy TF a PJ. A mnie chodzi o części wspólne.
w tym wypadku o jakości przesadzają różnice. wspólnie z Giefergiem wytropiliśmy 4 elementy łączące Heat z TFami - dasz wiarę?:)
nigdy nie porównywałem Listy Schindlera z Parkiem Jurajskim.
nie chodzi o porównanie tych dwóch filmów, tylko o fakt jakie filmy kręci SS
no jakie kręci? kręci poważne arcydzieła o eksterminacji Żydów i arcydzieło kina rozrywkowego o dinozaurach (na poważnie). gdzie tu konflikt?
heh, Spielberg kręci prostą, naiwną rozrywkę dla mas - eksterminacje Żydów i takie Jaws to tylko wyjątki w jego filmografii.
Lista Schindlera
Monachium
Kolor Purpury
Imperium Słońca
Szeregowiec Ryan
Jaws
Duel
Amistad
w produkcji film o Lincolnie
to 9 tytułów... co prawda więcej jest tych typowo rozrywkowych, ale żeby każdy miał w dorobku taki komplet.
EDIT
właśnie sobie uświadomiłem, że obok Finchera Spielberg jest jedynym reżyserem, co do którego mogę powiedzieć, że oglądałem wszystkie jego filmy.
Mental - krótko - z tym Pakiem Jurajskim wyj**ałeś teraz twarzą w chodnik. Wszyscy to widzieli, a ty udajesz, że położyłeś się specjalnie żeby obejrzec płytę chodnikową z odlegości centymetra. Miej tę odorbinę godności i przyznaj, że dałes dupy
czekałeś na ten moment co? :)
Lista Schindlera
Monachium
dwa wyjątki od reguły, których Spielberg by w życiu nie zrobił, gdyby nazywał się Scott :>
Kolor Purpury
Imperium Słońca
Jaws
Duel
czyli jego wczesne filmy, o których mówiłem
Szeregowiec Ryan
Amistad
2 nieznośnie patetyczne i maksymalnie dopowiedziane produkcje
w produkcji film o Lincolnie
no i?
właśnie sobie uświadomiłem, że obok Finchera Spielberg jest jedynym reżyserem, co do którego mogę powiedzieć, że oglądałem wszystkie jego filmy.
z tym, że Fincher nakręcił parę filmów i wszystkie (prócz 1) na cholernie wysokim poziomie, w momencie gdy Spielberg potrafi skopać najprostszy temat w dzisiejszej dobie
2 nieznośnie patetyczne i maksymalnie dopowiedziane produkcje
dawno przestałem sie przejmować amerykańskim patosem. polski jest gorszy. po drugie, dla mnie nie istnieje prolog i epilog Szeregowca. oba wyciąłem:) Amistad ostatni raz widziałem kilka tat temu, więc nie kojarzę, czy był aż tak nieznośnie patetyczny. pamiętam jedynie, że - jak zwykle w przypadku Żyda - robił wrażenie.
no i?
no i juz teraz moge powiedziec, ze bedzie to znakomite kino.
Mefisto, ty masz chyba jakąś urazę do Spielberga:)
Widze, ze chec dokopania Mentalowi jest tak duza u forumowiczow, ze nawet Romeck pozwala na offtop. I w sumie za taka niekonsekwencje tez bym po Mentalu pojechal, ale jednak jedna rzecz musze przyznac:
Spielberg jest mistrzem w takim pokazywaniu rzeczy, zeby nic nie bylo widac, a kazdy widz zachwycal sie jakie to piekne. Zauwazylem to jakis czas temu, ogladajac park jurajski wlasnie. Scena, w ktorej raptory poluja na Muldoona - napiecie jest gigantyczne, wiadomo ze gdzies sie czaja, wrecz czuc ich obecnosc... ale przeciez ich nie widac ani przez sekunde! A potem skok raptora na czlowieka - widac prawie nic, zaslaniaja liscie. A jednak to JEST brutalna scena. Dzisiaj nakreconoby te sekwencje na dwa sposoby:
1. sposob Eliego Rotha - zblizenia na masakrowane zwloki
2. sposob Michaela Baya - komputerowo wygenerowany raptor skacze w zwolnionym tempie, kamera jezdzi wokol niego, maszyna do zabijania zawisa w powietrzu i... nie trafia w czlowieka, ktoremu udaje sie uciec.
Spielberg kreci w PG13 bo nie potrzebuje wyzszej kategorii. On potrafi pokazac przemoc bez doslownosci, ale tak zeby kazdy wiedzial ze to przemoc. I to jedna z jego ech, ktore cenie - wyczucie. Na tym polega klasa Spielberga. Sorry, ale jesli porownujecie cos takiego z TFami Baya, w ktorych NIKT nie ginie, to cos jest nie tak (nawet zolnierze z zaatakowanej bazy potem sa pokazani kiedy szwedaja sie przez pustynie - czyli ocaleli, mimo ze dwie minuty wczesniej pochlonal ich wybuch). Filmy Spielberga sa dorosle, ale moga ogladac je takze dzieci. Pod nazdorem rodzicow. I tutaj PG13 ma swoje uzasadnienie, w wykonaniu SS ta kategoria ma sens. Bay kreci tak, ze PG13 moga ogladac pieciolatki.
I jeszcze co do dowcipow w JP i TF. W JP nie ma dowcipow, sa tylko dialogi. Zabawne puenty wynikaja z prowadzonych rozmow i sa zabawne nie tylko dla widza, ale i dla bohaterow. W TF dialogi sa wetkniete na sile, z niczego nie wynikaja, bohaterowie ich nie zauwazaja - to dowcipy tylko dla widowni, ktore burza spojnosc przedstawionego swiata.
Porównanie TF do JP miało na celu wyłącznie wskazanie niekonsekwencji w osądach Mentala, oraz w pewien sposób sprowokować poprzez zestawienie pozornych skrajności. Każdy trzeźwo myślący nie wziął tego na poważnie. Oczywiście, że wszystko to, co w JP drażni, w TFach osiąga dużo wyższy wymiar.
coś wam powiem: to wy jesteście niekonsekwentni. jesteście niekonsekwentni w wytykaniu mojej rzekomej niekonsekwencji.
zademonstruje wam, gdzie przebiega granica i jak ją wychwycić:
pierwszy LOTR - 10/10
Prestige - 10/10
Park Jurajski - 10/10
Indiana Jones I i III - 10/10
Batman Returns - 10/10 (moim zdaniem ten film powinien mieć kategorie R - końcówka dosłownie miażdży)
pierwszy epizod POTC - 8/10
pytanie: dlaczego nie podobają mi się POTC 2 i 3, Indiana Jones 2 i King Kong za 300 baniek (o TFach nawet nie wspominam)? to jest sedno całej sprawy.
gdybym przyznał się do niekonsekwencji w przypadku PJ, już nigdy nie mógłbym obejrzeć filmu z kategorią PG-13. nigdy nie mógłbym napisać, że Prestige to genialnie poskładana historia. wszystkie powyższe fabułki (z wyjątkiem BR) łączy jedno: znikoma ilość scen przemocy, zero wulgaryzmów, śladowa ilość krwi, zero gore. trzeba było ciągnąc mnie za język, gdy wystawiałem 10/10 pierwszemu LOTRowi.
tak więc: nienawidzę TFów, PJ uważam za arcydzieło.
ps: romeck, naprawde nie musisz mi udowadniać, że popadam w skrajności. doskonale o tym wiem bez twojej pomocy. to się nazywa "konsekwentne budowanie własnego wizerunku" :)
Z kolei Indy to komedia. Przygodowa, ale jednak. Takie zarzuty także nie funkcjonują.
a PJ to film o dinozaurach, które wymarły 65 mln lat temu. a TFy to adaptacja durnego komiksu. te zarzuty funkcjonują zawsze i wszędzie, bez względu na źródło, z którego wywodzi sie film. moj błąd polegał na tym, ze nie wspomniałem o nich, rozpływając sie w zachwycie nad fenomenem PJ.
Spielberg jest mistrzem w takim pokazywaniu rzeczy, zeby nic nie bylo widac, a kazdy widz zachwycal sie jakie to piekne. Nikt tu nie twierdzi, że jest inaczej. No, może Mefisto
A tak robi Mental. Gdyby przyznał się, że ta (mówiąc ogólnie) cenzura w przypadku JP mu nie przeszkadza, bo film jest tak doskonały, niemal wszystko co pisał do tej pory okazałoby się gówno warte.
ile razy mam powtarza: PJ nie jest ocenzurowany. military napisał wszystko, co można na ten temat wyprodukować. Spielberg zawsze znajduje rozwiązanie (Wojna światów). Nolan zapewne też by znalazł, gdyby nie REALIZM, jaki narzucił swojej wersji Batmana. realizm z góry wymusza pewne zachowania. nie można mówić o świecie przestępczym językiem kina dla dzieci. co innego dinozaury. geniusz Spielberga polega jednak na tym, że nawet pomimo wydumanej fabuły, on nie idzie w dziecinadę i naiwne bajeczki.
tak więc w PJ nie ma cenzury. będe to powtarzał do znudzenia. W Wojnie światów tez nie ma cenzury. sa inne wkurwiające rzeczy, ale NIE MA cenzury.
EDIT
w najbliższym czasie zrobie wam przyjemność i specjalnie sam sie wyloże, żebyście mogli pisac o mojej sławetnej niekonsekwencji. monitorujcie posty:)
[quote="Mental"]
a PJ to film o dinozaurach, które wymarły 65 mln lat temu. a TFy to adaptacja durnego komiksu.
Ale nie są to komedie. Nie wiem po jakiego diabła przytaczasz w tym miejscu TFy, skoro jesteśmy zgodni co do nich (miesza już Ci się co? ).
Powtórzę: PJ to nie jest komedia. To film, w którym na poważnie wielkie zwierzaki zjadają małych ludzi. Powinna być krew, flaki i fucki. Tak jak powinny być choćby w "Project: Monster" czy w "Godzilli". Ale, ale... czemu ja to piszę? Przecież to Ty powinieneś to napisać! Powinieneś to napisać i konsekwentnie wystawić, no może nie 0/10, ale przynajmniej odsunąć PJ z grona najwybitniejszych filmów w historii kina. To jest TWOJA NIEKONSEKWENCJA MENTALU.
Czy tego chcesz, czy nie, czy nawet zmienisz front i się specjalnie podłożysz... już spaliłeś Hodowco Aligatorów.
Przecież to Ty powinieneś to napisać! Powinieneś to napisać i konsekwentnie wystawić, no może nie 0/10, ale przynajmniej odsunąć PJ z grona najwybitniejszych filmów w historii kina. To jest TWOJA NIEKONSEKWENCJA MENTALU
po co mi bluzgi, krew i flaki jak film jest do dupy? co z tego, ze w Godzilli przeklinają, skoro nie da sie tego na trzeźwo obejrzec?
i zrób coś z tym:
"dlaczego nie podobają mi się POTC 2 i 3, Indiana Jones 2 i King Kong za 300 baniek (o TFach nawet nie wspominam)? to jest sedno całej sprawy".
Powtórzę: PJ to nie jest komedia.
a wiesz czemu to nie jest komedia? bo PJ kręcił Spielberg i nakręcił rzecz tak jak nakręcił - na poważnie.
PJ nie jest ocenzurowany Nie Mental, nie. Od ludzi na ulicy w Cloverfield wymagamy krzyczenia "Oh fuck!", ale od Laury Dern grającej archeologa, która widzi żywe zwierzę sprzed 65 mln lat już nie. Pisałem już że leżysz i kwiczysz?
Co mówiłeś? Że my jesteśmy niekonsekwentni? Yeah, right.
Mogę zapytać, skąd ty to bierzesz?
z filmu. przecież Nolan nie nakręcił BB przypadkiem. to nie przypadek sprawił, że film pozuje na realistyczną historie. to się nazywa koncepcja artystyczna, którą ustalasz PRZED rozpoczęciem pracy na planie. takich rzeczy nie wymyśla się w trakcie. odklei w końcu nos od dodatków dvd i obejrzyj film raz jeszcze.
Od ludzi na ulicy w Cloverfield wymagamy krzyczenia "Oh fuck!", ale od Laury Dern widzącej kurwa żywe zwierzę sprzed 65 mln lat już nie.
dokładnie. bo pierwsze, co widze oglądając Cloverfield to full wypas REALIZM.
braku przekleństw w PJ nie da się niczym przykryć. powinny być i basta.. ale jak już kiedyś pisałem - jeszcze nigdy nie obniżyłem oceny filmu z powodu braku bluzgów. nigdy przenigdy.
Piraci 2 i 3 to dokładnie takie same filmy jak pierwsza część. Ale po co ja to mówię, przecież ty 3 część oceniłeś na 0/10 nawet jej nie oglądając
tylko ślepy nie widzi różnicy. i daruj sobie złośliwości. cześć trzecia - niestety - oglądałem.
Mentalu, zachowujesz się jak niepoprawny polityk - chcesz abym ja szukał dowodów na potwierdzenie Twoich teorii? Wybacz, aż taki tępy to ja nie jestem. POTC3, Indy2, TFy - po prostu Ci się nie podobają. Stawiasz zarzuty, jest OK, ja nie widzę w tym nic dziwnego. Jednocześnie wszędzie do znudzenia przywołujesz swój kanon filmu idealnego, do znudzenia gadasz o "Gorączce" i Pekinpahu, i nagle taki JP, który ma się nijak do tego kanonu dostaje od Ciebie 10/10? I can't believe my eyes!
Nie można od jednych filmów wymagać pokazywania masakry na cały ekran, a w przypadku innych, w scenie gdy do tej masakry dochodzi ale jej nie widać, zasłaniać się jakimiś dziwnymi teoriami.
E tam nie mozna. Ja caly czas domagam sie krwi w horrorach i mam gdzies jej brak w BB czy TF (bo brak krwi akurat mi w filmach wisi ). Mental dobrze o tym wie ze to zdrowe podejscie i sam takie podejscie ma, ale nie chce sie przyznac, bo nie bylby takim zajebistym hardkorowym milosnikiem sensacji z 80's.
Aczkolwiek w JP3 nie ma już tego co było w JP.
W JP3 jest jedna, jedyna scena ktora mi sie podoba, a ktora niesie ladunek emocjonalny podobny do tego z chwili rozerwania Eddiego w Zaginionym swiecie: smierc Michaela Jetera. Nie spodziewalem sie takiego potraktowania tego sympatycznego bohatera - a potraktowany zostal bezwzglednie. Gdyby caly film nakrecono chocby z polowa powagi i zamyslu obecnego w tym kryktim fragmencie, powiedzialbym ze to naprawde fajna produkcja.
do znudzenia gadasz o "Gorączce" i Pekinpahu, i nagle taki JP, który ma się nijak do tego kanonu dostaje od Ciebie 10/10?
jestem elastyczny, tj. niekonsekwentny :)
To chyba mu nie wyszło tak do końca. Może nawet chciał, ale mu nie wyszło, bo mamy cenzurę, familijne dialogi, kochane dzieciaczki, zabawnego grubaska
cenzury nie ma (military napisal, co jest a czego nie ma);
dialogi z pewnością nie są familijne;
dzieciaczki są kochane;
grubas nie jest zabawny;
naprawde romeck obejrzyj Park Jurajski, bo cos czuje, ze dawno go nie widziales.
Edit: a gdyby było jednak "na poważnie", to Laura Dern na pewno krzyczałaby "FUCK ME UP!". Smile
krzyczy. serio. niestety ta scena nie weszla do filmu :)
to nie przypadek sprawił, że film pozuje na realistyczną historie. to się nazywa koncepcja artystyczna, którą ustalasz PRZED rozpoczęciem pracy na planie. takich rzeczy nie wymyśla się w trakcie. Jurassic Park również pozuje na realistyczną historię. Lepiej, bardziej wiarygodnie się tego przedstawić nie dało. A jednak nie jest realistycznie, czytaj: nie jest tak jak tego wymagasz choćby od BB.
EDIT: post skierowany oczywiście do hodowcy Aligatorów.
Widziałem JP całkiem niedawno i wydał mi się familijnym filmem w sam raz na podwieczorek.
- cenzura jest, bo ja ją widzę (to co przywołujesz, to jak już pisałem - minimum przyzwoitości Spielberga)
- dialogi są familijne jak cholera, bo ja to słyszę i czuję
- tak, dzieciaczki są kochane
- grubasek jest zabawny, bo jako czarny charakter nie może być czarny tak zupełnie, bo inaczej film nie byłby familijny
Aha - JA jestem elastyczny, TY jesteś niekonsekwentny. Powtarzaj za mną...
Jurassic Park również pozuje na realistyczną historię. Lepiej, bardziej wiarygodnie się tego przedstawić nie dało. A jednak nie jest realistycznie, czytaj: nie jest tak jak tego wymagasz choćby od BB.
to prawda, chwała Spielbergowi. w BB mamy jednak zdegenerowanych mafiozów, skorumpowanych polityków i psycholi, chcących zatruć miasto gazem. to nie przelewki. w PJ ludzie także walczą życie, emocje sięgają zenitu, ale bez ogródek powiem, że gdybym miał wybrac, do którego filmu upchnąć przekleństwa, bez zastanowienia wskazałbym na BB.
"PJ nie jest ocenzurowany". Ar ju siur?
w tym sensie jest. nie napisałem tego w dziale Słynne serie i stąd całe nieporozumienie. czemu od razu nie postawiłeś sprawy w ten sposób? uniknęlibyśmy bezsensownej gadki o BB.
I to nie była złośliwość, zjechałeś ten film dawno temu jeszcze zanim go obejrzałeś.
nieprawda. jedynie pisałem, że nigdy nie pójdę do kina na film za 200 baniek.
w PJ ludzie także walczą życie, emocje sięgają zenitu, ale bez ogródek powiem, że gdybym miał wybrac, do którego filmu upchnąć przekleństwa, bez zastanowienia wskazałbym na BB. OBA filmy MOGŁYBY być bardziej realistyczne i brutalne, ale takie nie są, i dla mnie są znakomite w takiej formie, w jakiej powstały.
OBA filmy MOGŁYBY być bardziej realistyczne i brutalne, ale takie nie są, i dla mnie są znakomite w takiej formie, w jakiej powstały.
nie. Park Jurajski mógłby być bardziej dosadny. Batman Nolana... nie ma taryfy ulgowej.
Spielberg umiejętnie obchodzi obostrzenia certyfikatu PG: nie wpuszcza turystów do parku, skupiając się na bardziej "kameralnych" scenach, zamiast rozrywać na strzępy w Wojnie światów każde swoim maszynom anihilować ludzi (co w rezultacie daje bardziej porażający efekt niż krew i flaki). Spielberg jest wielki. Po śmierci jego mózg powinien trafić do jakiegoś muzeum.
Ja jestem elastyczny, ty jesteś niekonsekwentny, ja jestem elastyczny, ty jesteś niekonsekwentny, ja jestem...
O fuck, nie tak.
"romeck jest elastyczny, Mental jest niekonsekwentny"
nie. Park Jurajski mógłby być bardziej dosadny. Batman Nolana... nie ma taryfy ulgowej. Dosadny? Teraz tak nazywamy krew, flaki i fucki? Ok.
prośba do romcka: można wyciąć te dyskusje o PJ, wkleić do działu Paplanina i zatytułować: "Mental udowadnia, że jest niekonsekwentny" albo "Mental daje dupy za friko", albo jeszcze inaczej? :)
Pewnie tak zrobię, ale muszę mieć chwilę, bo w robocie siedzę, wiesz...
ja tez siedze i nic nie mam do roboty :)
Amistad ostatni raz widziałem kilka tat temu, więc nie kojarzę, czy był aż tak nieznośnie patetyczny. pamiętam jedynie, że - jak zwykle w przypadku Żyda - robił wrażenie.
Amistad traktuje akurat o murzynach - jest nieznośnie patetyczny, nudny i po prostu nijaki, tym bardziej jak na SS
Mefisto, ty masz chyba jakąś urazę do Spielberga:)
ależ ja absolutnie kocham jego filmy - właśnie za tą infantylność, przygodę i magię - co jednak nie umniejsza, że mimo wszystko jest to rozrywka dość jarmarczna, a i ostatnie swoje filmy koleś pieprzy, szczególnie w końcówkach.
właśnie wczoraj naszła mnie ochota, co by obejrzeć JP
Mental, czy piszac ze Spielberg wybrnal z braku fakow i krwi na swoj sposob ograniczajac sie, masz na mysli ze on uzyl takiej lzejszej, przygodowej... KONWENCJI? <lol>
nie. mam na myśli to, ze pomyślał. pomyślał tak zajebiście, ze gdybym ja kręcił film o robotach, poważnie bym sie zastanawił nad możliwością wykorzystania motywu anihilacji kosztem flaków i krwi. ciarki przechodzą na widok tych porozrywanych ubrań na wietrze.
Jestem stosunkowo niedługo na tym forum, ale mam wrażenie, że jeżeli film nie posiada :
a)bluzgów
b)flaków
c)strzelanin/bijatyk
to Mental uznaje to za wadę i taki film przegrywa u niego z produkcją krwawszą i pełną bluzgów. Mam rację?
zapomniałeś o seksie analnym. w filmie muszą sie ostro ruchać w kakao, inaczej nie ogladam :)
o kurde to mnie rozwaliło :))
Jestem stosunkowo niedługo na tym forum, ale mam wrażenie, że jeżeli film nie posiada :
a)bluzgów
b)flaków
c)strzelanin/bijatyk
to Mental uznaje to za wadę i taki film przegrywa u niego z produkcją krwawszą i pełną bluzgów. Mam rację? Sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana niż by się na pierwszy rzut oka mogło wydawać
Sorry, ale jesli porownujecie cos takiego z TFami Baya, w ktorych NIKT nie ginie, to cos jest nie tak (nawet zolnierze z zaatakowanej bazy potem sa pokazani kiedy szwedaja sie przez pustynie - czyli ocaleli, mimo ze dwie minuty wczesniej pochlonal ich wybuch). Tak jasne, bo ci co biegają po pustyni to oczywiście ci sami których pochłonął wybuch. Masz jeszcze jakieś ciekawostki?
BTW Mental i konsekwencja? Gdzie? Kiedy? Jednego dnia mówi, że nie obejrzy AVP-R nawet na kompie, dwa dni później już jest na nim w kinie To się nazywa elastyczność
BTW Mental i konsekwencja? Gdzie? Kiedy? Jednego dnia mówi, że nie obejrzy AVP-R nawet na kompie, dwa dni później już jest na nim w kinie Laughing
tylko małpa nie zmienia zdania :)
Uwaga, skorupka zaczyna mięknąć.
Odczepta się od Mentala, facet zmienny poprostu jest : )
Jak pisałem że Mentasia zmienną jest to nikt nie chciał słuchać
"Zmienny"? "Facet", powiadasz?
:P
EDIT: Gah, za późno ;)
EDIT: Gah, za późno
ale czyj ten gah? :>
No, pewnie tej zmiennej.
zapomniałeś o seksie analnym. w filmie muszą sie ostro ruchać w kakao, inaczej nie ogladam
Ale Pulp Fiction to Cię jednak szczególnie nie zachwyciło