wika
Chyba każdy z nas, słyszał kiedykolwiek o zabójcy pierwszego prezydenta II Rzeczpospolitej.
Eligiusz Niewiadomski 16.XII.1922 roku w gmachu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych, bez zmrużenia oka dokonał mordu na prezydencie, którego dopiero co wyłoniło Zgromadzenie Narodowe w 5 turach głosowania – Gabriela Narutowicza.
Gdy mowa o samym zabójstwie Narutowicza, należy wspomnieć o tle politycznym.
1 prezydent został wybrany wbrew prawicy, która wówczas liczyła sobie najwięcej posłów w parlamencie.
Swoją funkcję Narutowicza, zawdzięczał także mniejszości narodowej, która w decydującym momencie przerzuciła swoje głosy na niego właśnie. Akt ten był niezwykle istotny i pozytywny, gdyż oznaczał, że mniejszość zaangażowała się w życie polityczne kraju.
Tych pozytywów nie chciała jednak dostrzec prawica, która wówczas zaczęła propagować hasła „polskiej większości”, czyli mówiąc ogólnie - skoro my Polscy wybraliśmy prezydenta to powinien zostać nim nasz kandydat, a nie jakiś człowiek, który zawdzięcza funkcję dzięki poparciu „wrogich państwu mniejszościom narodowym”.
Już w dniu wyborów na ulicach organizowano wiece i demonstracje, w których kwestionowano legalność dokonanej elekcji, a samego prezydenta określano mianem „elekta żydowskiego”.
Już po zabójstwie prezydenta ugrupowania narodowe uznały go za męczennika wielkiej idei głoszącej prawo narodu polskiego do rządzenia państwem.
Prasa podkreślała fakt, że Niewiadomski został stracony dokładnie w tym miejscu, na którym zawiśli na szubienicach ostatni członkowie Rządu Narodowego z 1864 roku - czyli na stokach Cytadeli warszawskiej.
Kreowano go wręcz na bohatera narodowego. Na jego pogrzeb o 6 rano przybyły tłumy ludzi, i owy pogrzeb stał się wielką manifestacją, na mszach modlono się w jego intencji.
Przeciwko kultowi zabójcy/mordercy wystąpiły ugrupowania lewicowe, zwłaszcza socjaliści, którzy zaczęli organizować kontrmanifestacje.
W końcu tę, jakże dziwaczną sytuację, przerwał sejm, który uchwalił dekret potępiający gloryfikowanie zabójcy prezydenta.
Jeśli wspomnieć o samym zabójcy, to należałoby powiedzieć, że człowiek ten nie wykazał żadnej skruchy, podczas procesu stwierdził on, że nie czuje się winny, a jedynie złamał prawo. Nowy prezydent, nie przychylił się do wniosku o jego ułaskawienie.
Eligiusz Niewiadomski był malarzem ,ilustratorem i autorem kilku prac z zakresu historii sztuki. Nie był – jak powszechnie to głoszono – chory psychicznie, choć ten pogląd pokutuje do dziś w historii.
Warto jednak powiedzieć, że sam zamach nie był planowany jako zamach na Narutowicza. Niewiadomski planował także zamach na Piłsudskiego, myśląc, że to on będzie prezydentem. Piłsudski się jednak wycofał, nie chciał być goździkiem do smokingu. W czasie procesu Niewiadomski wyraźnie podkreślał, że nie kierowała nim żadna prywatna pobudka, że nie znał osobiście Narutowicza, ale jego celem było wymierzenie ciosu w kogoś, kto zdradzał ideały narodowe.
Warto także brać pod uwagę, że cała sytuacja ma miejsce bezpośrednio po wojnie z bolszewikami, kształtują się granice, jest silna presja rewolucji międzynarodowej. Jest to odzyskanie niepodległości po ponad stu latach niewoli. Toczy się spór o wizję państwa. Obawa przed mniejszościami, obawa przed rewolucją - to wszystko sprawiało, że narodowcy wybór Narutowicza popartego przez mniejszości odebrały bardzo negatywnie.
Nie można bronić Niewiadomskiego, trzeba jednak wydarzenia oceniać z perspektywy czasów, w których miały miejsce.
„Zmarł w jednej chwili, nie zrozumiawszy nawet, co się z nim dzieje, gdyż na ustach jego pozostał jeszcze uśmiech życzliwy”. – tak o zabójstwie prezydenta Narutowicza napisała Kodisowa. W istocie prezydent zmarł niemal natychmiast, w wyniku zaduszenia przez wewnętrzny krwotok.
Polecam zainteresowanym przeczytać oświadczenia Niewiadomskiego w czasie jego procesu. Można je znaleźć choćby w pozycji – Ruszczyc M., Strzały w „Zachęcie”. Katowice 1987.
Dają one obraz o samym zabójcy jako o człowieku tak głęboko przesiąkniętym ideałami nacjonalistycznymi, że przysłoniły one mu swoje dalsze życie. Niewiadomski, z człowieka wykształconego i zdolnego uczynił z siebie fanatyka ideowego, który musi spełnić wielki czyn, jakim jest zabicie pierwszego Polaka, który został wybrany „głosami żydowskimi”.
Niewiadomski oskarża tutaj i samego Narutowicza, ale i Marszałka jak i partie socjalistyczne, które znajdują się pod wpływem „żydostwa”.
To co uderza w jego wypowiedziach to wielka nienawiść, którą zresztą zarzuca ludziom innych niż on ideałów, nienawiść ta uczyniła z tego człowieka fanatyka, gotowego poświecić się dla dobra swojego kraju i narodu.
Eligiusz Niewiadomski jak wspomniałam już został okrzyknięty bohaterem sprawy polskiej. Był uważany za kogoś kto zrobił coś wielkiego, jak wspomniałam jego pogrzeb stał się okazją dla zorganizowania wielkiej manifestacji narodowców.
Sadząc może naiwnie, że taka niedorzeczność i fanatyzm w dzisiejszym świecie dla tej postaci nie istnieje, przypadkowo zetknęłam się z artykułem na temat owej postaci. Trafiłam na portal narodowo-radykalny i to co tam przeczytałam na temat osoby, o której jest mój post, przerosło moje oczekiwania.. Jest tam wprost powiedziane, o wielkiej roli Niewiadomskiego, w zasadzie występuje tam powtórzenie tej samej argumentacji narodowców, która pojawiła się zaraz po zabójstwie pierwszego prezydenta….i kto jest to w tym momencie w stanie zrozumieć…??