wika
Tym, którzy nie pamiętają, w ramach przypomnienia:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Muskata
Pytanie może być ciekawe zwłaszcza dla Krakowian, dlaczego Kraków i szereg okolicznych dużych miast popierał tak bardzo (przynajmniej z początku) biskupa Jana Muskatę w jego dążeniu do zbliżenia południowej Polski z Czechami. Temat oczywiście nieco przewrotny :) .
Przyznam szczerze: nie bardzo rozumiem pytanie.
Zarówno pojęcie zdrady, jak i "integracji europejskiej" w średniowieczu wyglądało nieco inaczej.
O Muskacie czytałem dawno i pobieżnie, wobec czego samej postaci tykać nie będę, ale chciałbym zauważyć, że w XIII-XIV wieku zdrajcą nie był Polak służący królowi Czech, tylko ktoś, kto złamał przysięgę wasalną i poszedł służyć innemu panu.
Kraków zaczynał karierę jako miasto czeskie. W okresie życia Muskaty - i nie tylko - mieliśmy b. silne (żeby nie napisać dominujące) wpływy niemieckie.
W sytuacji, gdy nie istniało coś takiego jak narodowe państwo polskie (coś takiego wymyślił i wprowadził dopiero Stalin - i po części chwała mu za to), trudno określić Muskatę jako zdrajcę (przynajmniej pisząc "na szybko"). Bo kogo on zdradził ? Króla polskiego nie było. Ostatniego zamordowali Brandenburczycy, a i jemu przysięgi chyba nie składał.
A "integracja europejska" ? Przepraszam, o jakiej integracji my tu piszemy ?
Podległość pod Cesarstwo i cesarza to nie integracja, tylko poddaństwo. Ottonowie i dzisiejsi zwolennicy Europy federalnej mogą to nazywać "integracją", ale chodziło o Imperium Rzymskie Narodu Niemieckiego. Nic poza tym.
Integrację europejską w mini skali to mieliśmy gdzieś tak od Unii Lubelskiej, gdzie dwie układające się strony zawarły umowę. Inaczej imperium hiszpańskie możnaby określić mianem integracji "euroatlantyckiej"
Ale zboczyłem z tematu: jak dla mnie ani zdrajca, ani integrysta. To zupełnie nie te pojęcia. Po prostu możnowładca-polityk. Tyle, że duchowny.
To ja w takim razie nawiążę do tego, czy Muskata był zdrajcą, czy nie był - moim zdaniem był choćby dlatego i przede wszystkim, że złamał słowa przysięgi wierności danej Łokietkowi i poleciał pomagać Wacławowi No tak się przecież nie robi Muskata to w ogóle mało sympatyczna postać, nastawiona tylko i wyłącznie na zysk, swój oczywiście
elahgabalu, temat z założenia został sformułowany trochę żartobliwie i w stylu nowomowy jaką często raczą nas obecnie media, nie bierz więc tego tak dosłownie .
Co do pojęcia zdrady, to jednak ono istniało i to nie tylko w kategoriach przysięgi feudalnej. Zobacz co zrobiono po buncie wójta Alberta w Krakowie w 1314 r. Przeprowadzono m.in. test polskości. Kto nie umiał wymówić słów: młyn, miele, mleć, soczewica (i jeszcze paru), był uznawany za Niemca i kończyło się to dla niego marnie. Z tym poczuciem narodowym to też nie do końca tak jak piszesz. Nie było poczucia narodowego w takim rozumieniu jak obecnie i XIX-wiecznym, ale jednak istniało już coś takiego. Przez analogię, to trochę jak z wiarą - dziś gdyby oceniać na czym polegała wiara chrześcijańska np. we wczesnym średniowieczu czy jeszcze dawniej, moglibyśmy dojść do wniosku, że ci ludzie byli tak naprawdę niewierzący, tymczasem oni byli wierzący tylko na inny sposób. Wiem, że np. na studiach teologicznych jest to jeden z ważniejszych wątków, zrozumienie na czym polegała np. wiara w czasach starotestamentalnych, w poszczególnych okresach.
Wracając do Muskaty - to jest okres kiedy kształtuje się pojęcie Corona Regnum - Korony Królestwa Polskiego, bo państwa jako królestwa jeszcze nie było. Można go oceniać z tego punktu widzenia - na ile jego działania były korzystne dla tak rozumianej Polski.
elahgabalu, temat z założenia został sformułowany trochę żartobliwie i w stylu nowomowy jaką często raczą nas obecnie media, nie bierz więc tego tak dosłownie .
W takim razie kajam się - nie dostrzegłem braku dosłowności
kiedyś już coś popełniłem o Janie Muskacie, nie oceniam go do końca negatywnie. Ocena bp. Jana często wypada negatywnie z powodu poparcia dla Przemyślidów. Czy jednak słusznie? Wacław II zjednoczył pod swoją władzą większą część rozbitej na dzielnicy Polski – nawet Łokietek nie dał rady scalić terenów, które uznały Wacława. Ze związku z lepiej gospodarczo Czechami Polska mogła korzystać, wytępiono, a przynajmniej znacznie ograniczono staraniem królewskim zbójectwo na szlakach handlowych, poprawiona została jakość pieniądza – wprowadził król gorsze praskie, reforma objęła administrację. Zresztą Wacław II pod swoim berłem skupił trzy państwa – Czechy, Polskę i Węgry (1301). Jan Muskata został mianowany wówczas podkanclerzym Królestwa Węgierskiego. Dopiero interwencja papieska Bonifacego VIII i groźba utraty biskupstwa krakowskiego sprawiła, że Jan Muskata wrócił do Krakowa, rezygnując z zaszczytów węgierskich. Zresztą powrót przyśpieszyły kościelne kary nałożone przez metropolitę Jakuba. Upadek bp. Jana zaczyna się wraz ze śmiercią Wacława II i jego syna Wacława III.
Zmarł w niesławie w 1320 roku. Na pewno źle przewidział przyszłość – ale kto mógł przypuszczać, że panowanie Wacława III zostanie tak szybko zakończone za sprawą niemieckiego rycerza, Konrada von Botenheima. Czy była szansa, by pojednać się z Łokietkiem, kiedy został księciem krakowskim? Przecież wcześniej zwalczał go biskup jako buntownika i wichrzyciela. A może owo nadanie i pozorne gesty z września 1306 roku były tylko grą ze strony księcia Władysława, a los biskupa był już przesądzony? Czy tak silne dwie osoby: książę i biskup mieli szansę współdziałać dla dobra Polski, czy raczej konflikt był nieunikniony?
Z pewnością w pierwszym okresie, koło roku 1300, wybór polityczny biskupa Muskaty był jak najbardziej racjonalny. Postawił na silniejszego, pewniejszego władcę, któremu w dodatku udało się zjednoczyć niemal całą Polskę i zostać jej królem. Co ciekawe, na jego obronę można powiedzieć, że stał konsekwentnie za Przemyślidami także gdy Ci znaleźli się w konflikcie z Niemcami. Co do późniejszego okresu, nie potrafił chyba jednak dokonać zwrotu. A może zbyt mocno zaangażował się po stronie Wacławów i potem ciężko już było mu się z tego wycofać. Można dyskutować czy działał dla dobra Polski. Z czasem, gdy centra gospodarcze zaczęły się przesuwać i związki Krakowa z Czechami na tej płaszczyźnie słabły, sami mieszczanie krakowscy zauważyli to dostrzegając w monarchii Łokietka swoją szansę. Biskup, choć bardziej uczony, dostrzec tego nie potrafił. Ja go postrzegam jako zwolennika takiej ponadnarodowej integracji Polski, Czech i Węgier, która rzeczywiście w pewnym momencie była możliwa i gospodarczo uzasadniona (czy politycznie, biorąc pod uwagę wzajemne sympatie Czechów i Zakonu Krzyżackiego, można dyskutować, ale znowu, zabór Pomorza nastąpił parę lat po koronacji Wacława II).