wika
Przy okazji każdych wyborów pojawia się wiele pytań. Jednym z nich jest pytanie o słuszność posiadania przez polskich emigrantów prawa wyborczego. Z jednej strony odpowiedź na to pytanie wydaje się być oczywista. Zgodnie z konstytucją Polacy, którzy wyjechali z naszego kraju i mieszkają na stałe za granicą nie tracą swojego obywatelstwa, dopóki sami się go nie zrzekną. Tym samym nie powinni tracić prawa wyborczego. Z drugiej jednak strony zastanawiam się, czy polski emigrant, mieszkający od lat na obczyźnie, którego związki z ojczyzną ograniczają się do wspomnień z okresu dzieciństwa, może mieć taki sam wpływ na losy państwa, jak obywatel mieszkający przez całe życie w swoim ojczystym kraju?
Zapraszam do dyskusji.
Uważam, że wielką krzywdą byłoby zabranie emigrantom prawa do głosowania. To, czy mieszkają obecnie w Polsce, czy gdzie indziej nie degraduje ich jako obywateli polskich, którym należy się takie same prawo jak i Polakom mieszkającym w kraju.
Oczywiście są wątpliwości co do ich znajomości choćby realnej sytuacji w Polsce, która jest znikoma, nie „siedzą” w tym na co dzień toteż łatwiej im podejmować decyzje na kogo oddać głos; jednak uważam że skoro są Polakami maja takie prawo.
Ludzie jednak tacy, którzy obecnie wyjeżdżają za granice w celach zarobkowych mają świadomość sytuacji w kraju, toteż nie można byłoby odebrać im podstawowego przywileju jakim jest możliwość głosowania.
Swój głos oddaje na „tak” mimo, że zwykle Polonia nie głosuje z moim gustem politycznym
Prawa wyborcze są dla polonii bardzo ważnym aspektem wiążącym ich z naszą Ojczyzną. Byłoby nieuczciwe gdybyśmy pozbawili ich tego przywileju z którego z wielką ochotą i poczuciem obowiązku, korzystają.
Polonia wbrew pozorom bardzo dobrze orientuje się w sprawach politycznych. Natomiast ich sytuacja powoduje iż patrzą trochę pod innym kątem na to co dzieje się w Polsce.
Od naszej polonii moglibyśmy się bardzo dużo nauczyć. Zawsze bardzo szanowali oni wszelkie polskie władze jakie ich odwiedzały w Chicago czy innym „polskim mieście”.
Ostatnia wizyta Prezydenta Kaczyńskiego w USA była tam wielkim polonijnym wydarzeniem.
Również oddaję swój głos na tak.
Emigranci nie przestali byc polskimi obywatelami i mają prawo do wzięcia udziału w wyborach.
To ja też swój głos oddałem na TAK.
Zdarzało mi się już podczas wyborów do naszego parlamentu, że miałem wrażenie, iż nasza Polonia która niejednokrotnie przez wiele lat niemając prawie żadnej łączności z krajem potrafiła zachować więcej przytomności politycznej, niż nasi rodacy mieszkający na co dzień w Polsce.
Ponadto zdarzało się również, że niektóre nasze partie polityczne dostawały się do Sejmu, a nawet obejmowały rządy w kraju właśnie dzięki głosom naszej Polonii.
Swój głos oddałem na TAK, ponieważ są obywatelami polskimi i zgodnie z wszelkimi obowiązującymi normami prawnymi mają do tego prawo.
W przypadku Polski przy nadawaniu obywatelstwa decyduje zasada ius sanguinus czyli zasada krwi, tak więc nie ma z tym problemu, ale dzieci emigrantów innych państw np. USA, którzy wyjechali za granicę swojego państwa, w którym obowiązuje prawo ziemi mają problem bowiem nie zawsze mają obywatelstwo swojego kraju i głosować nie mogą.... (ale to tak na marginesie).... także Polacy i tak sąw dobrej sytuacji...osobiście myślę, że zasada krwi pozwala zachować Polakom na emigracji i ich potomkom tożsamość narodową...
Moim zdaniem TAK - choć czasem mam wrażenie, że niektórzy emigranci nie zbyt dobrze orientują się jaka syt. polityczna panuje w ojczyźnie. Często wypowiadają się w wyborach nie mając kontaktu z krajem - często nawet na bieżąco nie śledzą co się w nim dzieje. A przecież w XXI wieku mają ogromne możliwości ku temu.
Czy osoba która nic nie wie na temat swej ojczyzny powinna mieć prawo oddania głosu w wyborach - TAK ponieważ ma obywatelstwo tego kraju... A teoretycznie nie ma obywateli 1 i 2 kategorii!