wika
Od nowego brytyjskiego serialu o zombi oczekiwałem niewiele - słabej jakości wykonania, telenowelowych zagrywek i kiepskiego aktorstwa. Otrzymałem o wiele więcej, ale końcowy produkt nie satysfakcjonuje mnie do końca. Obejrzałem dopiero jeden odcinek, więc może odniosę się tylko do niego. Punktowo, bo bardziej kwieciście mi się nie chce.
Zalety:
- świetna charakteryzacja i efekty gore
- zajebista główna bohaterka
- ciekawy pomysł na umieszczenie akcji w studio reality show
- dobry scenariusz
- ogólnie dobrze się ogląda
i jeszcze jedno
- otóż bardzo podoba mi się ukazanie brytyjskiego społeczeństwa - wygląda to cholernie naturalnie. Oglądając filmy z USA, można często odnieść wrażenie sztuczności i ugładzenia. Tutaj nikt się nie pierniczy - ludzie mają wszystkie swoje przywary, są wredni i zdradliwi, ale jednocześnie nie można nazwać ich czarnymi charakterami. I klną. Wzorowa konstrukcja postaci.
Wady - i tu już będzie więcej:
- szybkie zombiaki. Pokazywane od czasu do czasu są miłą odskocznią od powolnym trupów, ale im więcej ich w tv, tym mniej ich lubię. Powolna, przerażająca apokalipsa zmienia się dzięki nim w coś w rodzaju wybuchu atomowego: był świat normalny - bum - postapokalipsa. Nie ma przez to okazji pokazać najbardziej interesujących stadiów pośrednich.
- zbyt rozedrgana kamera. Rozumiem, że budżet niski i dzięki temu dynamika jest większa, ale czasem naprawdę nic nie widać.
- niekonsekwencja. Czasem zombi atakują żeby jeść, czasem zabiją i mimo tego, że w zasięgu wzroku nie ma innego człowieka, odbiegają, wypluwając pierwszy kęs. Nie smakowało im?
- BRAK SŁOWA ZOMBI. Albo przynajmniej "żywy trup". Mierzwiak pewnie powie, że się czepiam, ale uważacie: bohaterowie w dialogach nawiązują do "Nocy żywych trupów"! Nabijają się z "they're coming to get you, Barbra"! Więc czemu, kiedy trzeba wyjaśnić niezorientowanym, co się dzieje, zamiast krzyknąć prosto i zrozumiale ZOMBI APOKALIPSA!, bohaterka nie potrafi znaleźć słów i pięć minut bredzi w taki sposób, że też bym jej nie zrozumiał?
Ogólnie jednak pierwszy odcinek okazał się zaskakująco dobry, choć nazbyt schematyczny. 8\10 i brawa dla Brytoli - zdaje się, że jeśli chodzi o żywe trupy, powoli stają się potęgą.
No i obejrzałem całość, czyli 45-minutowego pilota i cztery 20-minutowe odcinki. Mocne! Zwłaszcza dwa ostatnie epizody, bo w środkowych było raczej nieciekawie. Ten serial jest masakrycznie szczery: poruszane są problemy srania w ograniczonej przestrzeni, zabijania ludzi którzy przez swój charakter mogą wpakować grupę w kłopoty, robienia brudnych rzeczy żeby zapewnić sobie bezpieczeństwo... Na kolana powaliła mnie scena, w której gościu ćwiartuje zwłoki żeby zdobyć mięso na przynęte dla zombiaków, i jednocześnie opierdala pozostałych za hipokryzję i głupotę.
Co mi się nie podobało, to żałosne i przegięte nawiązania do filmów Romero (oczywiście bez oficjalnej świadomości ich istnienia - poza pierwszym epizodem... co czyni całość dość dziwną i niespójną).
9\10
Wg mnie świetny serial, który przebija dla mnie wszystkie produkcje o zombie powstałe od czasu remake'u "Świtu Żywych Trupów". Nie wiem, czy jakaś stacja telewizyjna to kiedyś u nas puści, ale podejrzewam, że mogą być z tym kłopoty (albo poleci kiedyś, ale o 2 w nocy, z wtorku na środę...). Mocne kino, nawet jak na film o zombiech. W ogóle w obrzydliwości i wulgarności bije wszystkich producent tego quasi-Big-Brothera (w sumie ciekawa sprawa, bo w całym serialu się nie certolą tylko nazywają program per Big Brother, więc pewnie jakaś zgoda na wykorzystanie licencji musi być - aczkolwiek z drugiej strony nieźle jadą w "Dead Set", zarówno po uczestnikach takich show, jak widzach i twórcach; dziwne;)... A wracając do producenta, to do niego nalezy najlepsza kwestia, która pada pod koniec serialu - facet jest nie do przebicia dosłownie
W ogóle gra aktorów to dla mnie duży plus tego serialu - nie sposób nie uwierzyć, że to prawdziwi uczestnicy show - najlepsza postać z uczestników, to oczywiście Gollum W ogóle świetne zróżnicowanie postaci, wg mnie.
Nawiązania, o których wspomnial military są - mnie najbardziej zraziło niemal bezczelne skopiowanie scen z odstrzałem zombiech, ze "Świtu Żywych Trupów".
Natomiast motyw z przerabianiem gościa na pasze dla żywych trupów trochę mi się bez sensu wydał.
Poza tym serial ma takie momenty, że nieźle trzyma w napięciu, jak już wspomniałem, lepiej niż niejedna z wysokobudżetowych produkcji tego typu. Bardzo dobra, zombiastyczna produkcja, po prostu.
brytole mnie normalnie rozwalają. najpierw na maska okrutne eden lake, będące powrotem do samych źródeł survivalowej ekstremalnej walki o przeżycie, a teraz to. głowa pęka. ale po kolei:
+ obrzydliwy;
+ dosadny, wulgarny i ohydny (wiem, powtarzam się);
+ realizm zachowań i zaangażowanie na poziomie ultra high;
+ aktorstwo, postacie, dialogi!!!
+ niespotykane nigdy wcześniej ujęcia (kobieta z wyrwaną krtanią osuwająca się po ścianie i uderzająca głową o automat z wodą, zombiak gapiący się w ekran telewizora i inne czady);
+ zajebista postać kobiety ze strzelbą;
+ naprawdę ładna główna bohaterka (co odbieram jako obsadowy cud, gdyż brytyjki i niemki zdecydowanie nie należą do najładniejszych kobiet na planecie);
+ wyblakła kolorystyka (suwak saturacji lekko w lewo i mielibyśmy obraz czarno-biały);
+ dołujący i przygnębiający klimat;
- trendy rozklekotana kamera w scenach załączania się agresora u zombiaków (czytaj: mało widać);
- niepotrzebna, sztampowa muza podkreślająca "a kuku" i inne takie (jak kiedyś napiszę manifest horroru, to pierwszy punkt będzie brzmiał: "nie nazywasz się carpenter. nie nazywasz się morricone - żadnej muzyki")
ocena końcowa: walić - 10/10
i czemu, do diabła, dead set powstało w formie mini-serialu, a nie od razu jako pełny metraż. 125 minut to niby za długo?
Mental, oglądałeś ostatnio coś czemu nie wystawiłeś 10?
Trzeba będzie obejrzeć, ale za zachęcenie dziękuję military'emu i Albatrosowi, po zachwycie gówienkiem pt. Eden Lake straciłem Mental zaufanie do ciebie;)
changeling. poza tym staram się unikać średniaków. szkoda czasu.
zachwycie gówienkiem pt. Eden Lake straciłem Mental zaufanie do ciebie;)
rozumiem, że to jest scena, w której mam się rozpłakać?:)
Co mi się nie podobało, to żałosne i przegięte nawiązania do filmów Romero (oczywiście bez oficjalnej świadomości ich istnienia - poza pierwszym epizodem... co czyni całość dość dziwną i niespójną).
rzeczywiście, nawiązania były tak żałosne (nawet nie wiem, gdzie i kiedy - na szczęście nie znam na pamięć żadnego filmu romero), że obniżam ocenę do 3/10:) film stał się dla mnie raptem zupełnie niespójny i dziwny:)
Gwoli wyjaśnienia - ja po Rec nie jadę ze względu na to, że udają w nim że nie wiedzą o zombi; za to odjąłem mu tylko punkt i w sumie nie wiem, czemu wywiązała się taka zażarta dyskusja. :)
A Dead Set rządzi, zaś z nawiązaniami chodziło mi np. o...
SPOJLER!!!
to jak gościa rozflaczyli, a ten jeszcze krzyczał i kazał się pożerać. To samo było w Day of the Dead - i było równie groteskowe i niepasujące. Choć tekst "żryjcie mnie, mam jelita pełne gówna!" rozwalił mnie na kawałki. :)
fakt, scena kiepska i niepasująca. nie to co dillon, który pożerany przez obcego, wykrzykuje mu w ryj, że jest jebanym skurwielem.
A z jakiego to filmu? Bo nie pamiętam, żeby Predator kogokolwiek pożerał.