ďťż

wika

Rzućcie no okiem na ten felieton. Jest nieco pretekstowy (kto przeczyta, ten zrozumie dlaczego), ale porusza ciekawy temat. Czego nie widzimy w filmach obecnie? Czego nie widzieliśmy do niedawna? Temat raczej ważki, biorąc pod uwagę to, jak wielu ludzi czerpie swą wiedzę o świecie z filmów właśnie.


Myślę że post można spokojnie przenieść tutaj:
http://forum-kmf.fc.pl/viewtopic.php?t=2443

Szkoda że autor felietonu nie słyszał o MPAA, bo część rzeczy o których pisze to nie żadne tabu tylko wynik restrykcji nakładanych przez Izbę Filmową.
Niby prawda, ale jednak filmowcy sami też się cenzurują.
Cenzura filmowa w USA powstałą właśnie jako cenzura wewnętrzna, na zasadzie "jeśli sami nie wypracujemy standardów, to zajmie się nami jakaś inna instytucja". Filmów z początku nie obejmowały swobody wynikające z Pierwszej Poprawki, traktowane były jako działalność biznesowa, której produkty nie mogą naruszać dobrych obyczajów, dobrego smaku i sprowadzać na złą drogę, tak jak tego nie mogą robić produkty pochodzące z innych branż. trochę się od tego czasu zmieniło, z wyjątkiem psioczenia na cenzurę filmową w USA

A co do braku "collateral damages" w pościgach - prawda to, ale pamiętam, że w filmie "The Corruptor" J. Foleya z 1999 r. w czasie pościgu ginie krwawo dość wielu przypadkowych przechodniów (w tym kobiety, dzieci chyba nie było) i jeden rowerzysta, trafiający przypadkiem na linię strzału. Pościg w "Eagle eye" na bank zawiera kilka trupów (nie pokazanych, zero krwi, jednak rozgniatane auta nie prowadzą się same) - tyle że to policjanci, więc może ma to inną wagę, w końcu zawód wiąze się z ryzykiem. Za to Tobie, widzu, nie ma prawa się nic stać, kiedy sobie idziesz ulicą Zresztą - w "Postalu" Bolla giną dzieci, choć scenka jest satyrą na kategorie wiekowe i wiążące się z nimi restrykcje. Raczej nie wzbudzi w widzu drżenia, że może jednak świat nie jest tak fajnie urządzony, jak to w kinie pokazują.

Inne tematy tabu - polecam "Towelhead" Allana Balla: cierpienia dwunastolatki, meczącej się z: mieszanym pochodzeniem (jest pól - Libanką), ojcem - bigotem, dojrzewaniem i pożądliwie spoglądającym na nią sąsiadem Aaronem Eckhartem. Są w nim chyba wszystkie tematy tabu podane przez autora linkowanego artykułu (z wyjątkiem przypadkowych śmierci w strzelaninie) + pedofilia. film zrobiony z wielką wrażliwością i taktem, w dodatku bywa też dosyć zabawny a to już trudne, gdy się mierzy z tyloma trudnymi tematami.


Felieton jest dosc kiepawy i trafia ze swoimi zarzutami jak lysy grzywka w kant kuli. Zadnych konkretow, tytulow, pierdu-pierdu takie o niczym, w dodatku niezgodne z prawda.
Autor jest chyba gorliwym katolikiem:D I wiedze historyczną to czerpie z seriali BBC
Katolikiem owszem jest, a do konkursu na wiedzę historyczną obawiałbym się z nim wyskoczyć
i jako przykład filmu który jest stereotypowy podaje Elisabeth ? jak niby wyobraża sobie światłych buddystów i muzułmanów na dworze królowej elżbiety ?
No dobra, wiedzę autor może ma sporą, ale w Zjednoczonym Królestwie od Henryka VIII anglikanie naparzali się z katolikami, a ci drudzy zyskali sobie metkę nieprzejednanych fanatyków, groźnych dla trwania państwa. Nawet Locke robił do tej grupy aluzje w "Listach o tolerancji", np. "nie może mieć prawa do tolerancji ze strony urzędu kościół, w którego wiarę ktokolwiek zostanie wtajemniczony, tym samym przechodzi w stan poddaństwa i posłuszeństwa względem cudzoziemskiego władcy."

Inna sprawa, że katolicy przegrali walkę o prymat religijny w UK, więc siłą rzeczy mają teraz gorszy PR

Też nie wiedzieć czemu, nic nie ma o filmie F. Zinnemana "A Man for All Seasons", którego bohaterem był Thomas Moore.

Jeśli chodzi o muzułmańskich fanatyków - terrorystów, to przykładów w kinie USA jest aż nadto. Pod prąd skojarzeniom poszedł chyba tylko Ridley Scott w "Królestwie niebieskim". Autor zapomniał za to o innym, chętnie eksploatowanym motywie: katolicki ksiądz - pedofil.
Czytam sobie ten felietonik i w drugim akapicie babol.


Przede wszystkim śmierć dziecka i to zupełnie niezależnie od kontekstu. Czy to w wypadku, czy w chorobie, czy z rąk nawet najbardziej zwyrodniałych zbrodniarzy, nigdy żadne dziecko na oczach widza umrzeć nie ma prawa.

W AvP:R Obcy "zapładnia" dziecko, po czym wychodzi z jego klatki piersiowej. Fakt, że jest to pokazane w krótkim ujęciu i na dużym zbliżeniu, jeśli dobrze pamiętam, ale widz nie ma wątpliwości, że dzieciak umarł.

W "Mutancie" Del Toro wielkie robale zabijają dwóch dzieciaków, chociaż to pewnie autor podciągnie pod "prawie" pokazanie śmierci.

W "Krwawym diamencie" jesli mnie pamięć nie myli jest wyraźna scena śmierci dziecka, tak jak w "Labiryncie fauna".


Muzułmanie są przecież uczeni, tolerancyjni i postępowi. Przysłowiowej muchy by nie skrzywdzili.

Rozumiem, że zamachu na amerykańską bazę w "Królestwie" dokonali katolicy? Aż boję się spytać, kto chciał zdetonować atomówkę w L.A. w drugim sezonie 24 godzin.

Tekst kiepski. Podane są właściwie trzy tabu, a można by znaleźć ich mnóstwo. Widać że koleś jest mocno przeczulony na punkcie Kościoła Katolickiego. Szkoda potencjału artykułu.
Przekazałem powyższe posty autorowi, oto jego odpowiedź:

----------------------------------------


w Zjednoczonym Królestwie od Henryka VIII anglikanie naparzali się z katolikami, a ci drudzy zyskali sobie metkę nieprzejednanych fanatyków, groźnych dla trwania państwa. Nawet Locke robił do tej grupy aluzje w "Listach o tolerancji", np. "nie może mieć prawa do tolerancji ze strony urzędu kościół, w którego wiarę ktokolwiek zostanie wtajemniczony, tym samym przechodzi w stan poddaństwa i posłuszeństwa względem cudzoziemskiego władcy."

No proszę. Przez ponad 900 lat to w Anglii nikomu nie przeszkadzało (i nadal nie przeszkadząło np królom Francji, czy Hiszpanii), aż nagle zaczęlo przeszkadzać

Chodziło tymczasem właśnie o skoncentrowanie całej władzy w kraju w jednym ośrodku. Czyli o coś, co wspólcześnie nazywa się totalitaryzmem.


Też nie wiedzieć czemu, nic nie ma o filmie F. Zinnemana "A Man for All Seasons", którego bohaterem był Thomas Moore. Bo autor go nie widział.


Jeśli chodzi o muzułmańskich fanatyków - terrorystów, to przykładów w kinie USA jest aż nadto. Pod prąd skojarzeniom poszedł chyba tylko Ridley Scott w "Królestwie niebieskim". Jest ich tyle, ze aż szkoda wymieniać


Autor zapomniał za to o innym, chętnie eksploatowanym motywie: katolicki ksiądz - pedofil. Bo, wbrew pozorom, chociaż zadomowiony w publicystyce, w kinie się jakoś nie przyjął. Przynajmniej ja sobie żadnego takiego przykładu nie przypominam, a jeżlei jakieś nawet były, to nie na tyle liczne, żeby mówic o stereotypie.

Co do innych przykładów, to tych filmów nie widziałem. Zresztą nawet oponenci zauważają,że np śmierć dziecka została tam bardzo wyraźnie zasugerowana, ale nie pokazana expressii verbis.

Bo też i wpis był pisany nie z punktu widzenia profesjonalnego krytyka filmowego, tylko widza - amatora.

Chodziło tymczasem właśnie o skoncentrowanie całej władzy w kraju w jednym ośrodku.

Pewnie, że tak. Religia była tylko pretekstem, jak zwykle. Ale w czasie tej walki katolicy dostali taką właśnie łatkę dziwnych i potencjalnie niebezpiecznych fanatyków, bo przecież jakby co, nie będą słuchać króla, tylko Papieża a ten był z władcami Anglii na noże. Oczywiście władcami przeciwstawiającymi się przywróceniu katolicyzmu jako religii panującej, paru próbowało przecież go przywrócić, ale ostatecznie przegrali. Co do totalitaryzmu - bez przesady. W końcu rola parlamentu na Wyspach wzrastała.

@Katolicki ksiądz - pedofil

He, ta kategoria na imdb liczy aż... 6 tytułów. Właściwie powinienem się zamknąć, ale wymienię jednak "The X Files: I want to belive", "Righteous Kill", "Wątpliwość" i odcinek "Family Guy" pt. "Road to Germany" jako świadectwa pewnej popularności tego motywu. Także jeden z gwałcicieli w "Rzece tajemnic" nosi koloratkę (tak to zapamiętałem), to wyraźna alizja do jednego ze skandali z ukrywaniem przez Kościół w USA przestępstw księży - pedofili. Gdyby nie te skandale zresztą, nie byłoby motywu.
Takim wyraźnym tabu, przestrzeganym w kinie to Żydzi i homoseksualiści.
Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek (w ostatnich latach oczywiście), pokazano przedstawiciela tych grup w negatywnej roli. Jeśli żydowski rabin, to tylko jako postać dobrotliwa i mądra, jeśli homik, to też sympatyczna i zadbana postać. Ta sytuacja to oczywiście pokłosie szalejące poprawności politycznej, ale jest to niewątpliwie tabu filmowe przestrzegane niezwykle rygorystycznie, szczególnie w filmach w USA.

Takim wyraźnym tabu, przestrzeganym w kinie to Żydzi i homoseksualiści.
Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek (w ostatnich latach oczywiście), pokazano przedstawiciela tych grup w negatywnej roli. Jeśli żydowski rabin, to tylko jako postać dobrotliwa i mądra, jeśli homik, to też sympatyczna i zadbana postać. Ta sytuacja to oczywiście pokłosie szalejące poprawności politycznej, ale jest to niewątpliwie tabu filmowe przestrzegane niezwykle rygorystycznie, szczególnie w filmach w USA.

woody allen chociażby, miał niezły ubaw z kultury żydowskiej, mimo że z tego samego kregu pochodzi. A co do homoseksualistów, któryś na pewno był psychopatą ale tytułu nie podam teraz:P
Ej no, przecież w "South Park" i Family Guy" też jest mnóstwo ubawu z kultury żydowskiej. jeśli chodzi o złych gejów, to na szybko mogę podać tylko Pana Cairo z "Sokoła Maltańskiego". A współcześnie... Machine Gun Joe z "Death Race" Paula W. S. Andersona jest gejem i jednocześnie antagonistą bohatera, choć prawdziwie zła jest Joan Allen...


Jeśli żydowski rabin, to tylko jako postać dobrotliwa i mądra

Rabini w tradycyjnym stroju są tak rozczulający, że głupio by mi było wymyślać rabbiego - psychopatę/wampira/killera. Ładnie to wykorzystano w "Przekręcie", choć właśnie jako gag.
z drugiej strony geje są przedstawiani cholernie stereotypowo, jako geje spedaleni, klasyczne cioty prosto z tęczowej parady. Taki obraz, choć w wymowie pozytywny, niejako krzywdzi gejów (wiem, bo znam kilku takich, którzy nie swego odbicia na ekranie kinowym nie lubią).
z Żydami problemu nie widzę. Holocaust to wiadomo, a współcześnie? Na oczy nie rzuciła mi się jakaś poprawność polityczna w tym względzie.

z drugiej strony geje są przedstawiani cholernie stereotypowo, jako geje spedaleni, klasyczne cioty prosto z tęczowej parady.

To Ty chyba mało filmowej sieczki oglądasz, gdzie homosie są pokazywani jako fajni, sympatyczni, poukładani i eleganccy panowie. No po prostu filary społeczeństwa. Nie twierdzę, że wśród nich nie ma takich, ale bez przesady.

nieodwracalne gaspara noe (homoseksualizm jako mega dewiacja, kojarzona z przemocą, agresją i na dokładkę z kazirodztwem);

genialny i kontrowersyjny cruising friedkina z alem pacino w roli głównej (dramat policyjny);



niemniej co racja, to racja, w sumie mało takich filmów.

Wyjątek potwierdzający regułę

T-Bag jest gejem i psycholem. Gangster z Punishera (2004) też był gejem. Jak się poszuka to jednak można znaleźć negatywnych gejów

Co do gejów to najbardziej niepoprawny był chyba The Shield gdzie jeden z bohaterów był wierzącym gejem, który nie chce być gejem
No dobrze, przyznaję że coś tam znaleźliście, ale chyba jednak przyznacie, że to kropla w morzu. Ja ze swej strony dodaję jeszcze bohaterkę "Basic Instinct", straszliwie oprotestowaną przez homosiowe organizacje po premierze filmu. Chyba od tego czasu przyjęło się, że to temat tabu.

geje są przedstawiani cholernie stereotypowo, jako geje spedaleni, klasyczne cioty prosto z tęczowej parady. Taki obraz, choć w wymowie pozytywny, niejako krzywdzi gejów

Zgadzam się. W sumie teraz wykorzystywanie takiego stereotypu jest lepsze, niż stworzenie postaci "złego geja, któremu śmierdzi z gęby i jest psychopatą". Tzn. lepsze, bo twórca odrzuci przygany i powie, że to miało być "do śmichu" a w ogóle o co chodzi. Ale z tego stereotypu na szczęście też się można pośmiać


Bo pokazywanie homiego w niekorzystnym świetle oznacza narażenie się na oskarżenia o nietolerancję.

Jeśli to niekorzystne przedstawienie bierze się z chęci dokopania gejom, bo się ich uważa za zło wcielone i zagrożenie dla społeczeństwa, to cóż, dobrze, że nie ma takich przedstawień.

Co do złych Żydów - Magneto

Jeśli to niekorzystne przedstawienie bierze się z chęci dokopania gejom

Nic z tych rzeczy. Po prostu dlaczego nie zrobić geja złą postacią, ot tak sobie.

z drugiej strony geje są przedstawiani cholernie stereotypowo, jako geje spedaleni, klasyczne cioty prosto z tęczowej parady. Taki obraz, choć w wymowie pozytywny, niejako krzywdzi gejów (wiem, bo znam kilku takich, którzy nie swego odbicia na ekranie kinowym nie lubią). Dokładnie. Najgorszy przykład, a przynajmniej najgorszy jaki kojarzę - Państwo młodzi Chuck i Larry. Z jednej strony wypowiadane wprost do kamery morały na temat tolerancji, a z drugiej chyba wszelkie możliwe stereotypy. WTF?

Machine Gun Joe z "Death Race" Paula W. S. Andersona jest gejem i jednocześnie antagonistą bohatera

W którym momencie w filmie pada stwierdzenie, że jest on gejem? Nie przypominam sobie tego. Fakt że jeździł tylko z facetami, ale to raczej nie było spowodowane orientacją seksualną.

ps. Pytam bo nie pamiętam, nie chcę się na siłę czepiać.
Łatwe do przeoczenia. Członek drużyny Amesa, Gunner mówi to gdy siedzą na spacerniaku i wprowadzają Amesa w zasady wyścigu.

Gunner: Machine Gun Joe's the only one that has male navigators, 'cause he's gay.
Lists: A-a-actually it's because he goes through them so fast, and a-a-audience gets squeamish.
Gunner: Yeah he goes through them... through their ass.

Po krótkim spotkaniu z joe Gunner mówi jeszcze:

Man, that's one angry homo.

No, Machine Gun Joe nie jest stereotypowym homoseksualistą z filmów.

Ale jak mogłem zapomnieć o kolejnej parze złych gejów w popularnym kinie! Wint i Kidd z "Diamonds are forever".

Ale jak mogłem zapomnieć o kolejnej parze złych gejów w popularnym kinie! Wint i Kidd z "Diamonds are forever".

Proponuję się cofnąć do lat 30 i kina niemieckiego. Znajdziesz tam całą masę filmów o złych Żydach, idealne przykłady na to, że Solo nie ma racji.
do listy "złych gejów" można dorzucić jeszcze postać w Mexican: Spoiler:

killera granego przez gandolfiniego. nie jest on wprawdzie postacią bardzo, bardzo ZŁĄ, ale pozytywnym bohaterem nazwać go nie można.



Moderator nie widział "Mexican", ale idąc za sugestią Hitcha, woli dmuchać na zimne.
A propos Żydów to ostatnio trafiłem na coś takiego:

http://www.nightofthelivingjews.com/
http://www.filmweb.pl/f49...Jews,2008/opisy

Wiem, że to krótkometrażówka, że to parodia, i że w sumie to może nie Żydzi są źle przedstawieni, tylko może raczej Niemiecki naukowiec co eksperymentował... ale chyba jednak coś jest na rzeczy

Link do strony z plikami na Rapidshare zamieniony na oficjalną stronę filmu. Tam też są zdjęcia i trailer.

Proponuję się cofnąć do lat 30 i kina niemieckiego.

znalazłbym wiele przykładów, ale byłoby to zbyt oczywiste. Zresztą nie znam kina III Rzeszy i jakoś się nie palę poznawać. wolę wyszukiwać rzeczy nieoczywiste. A że stare? Tak, ale James Bond to ważna część światowej spuścizny kulturowej, więc dla mnie może być

Jeszcze trochę takich poszukiwań i wyjdzie lista "najtwardszych gejów w historii kina" zamiast dyskusji o tematach tabu

Tak, ale James Bond to ważna część światowej spuścizny kulturowej, więc dla mnie może być

Tylko, że ja użyłem w mojej wypowiedzi "w ostatnich latach". A oznaczało to, że to "tabu" pojawiło się niedawno, a nie w latach 70.
No dobra, to zawężam do ostatnich 20 lat.

Wracając do złych Żydów: "Dolina Wilków - Irak" i Gary Busey w roli więziennego lekarza z Abu Ghraib, wycinającego pensjonariuszom nerki, by przesłać je do Tel - Awiwu. Średnio się łapie, bo film turecki i szerzej nieznany, jednak stąd wiem, że wyświetlany był w Niemczech. Taka ciekawostka.
Może jeszcze znajdź coś z irańskiej produkcji, wtedy moja teoria legnie w gruzach.
Przecież napisałem że średnio się łapie. Nie martw się, jeszcze obalę twoją teorię

Nawiązując do początku topicu, wskażę, że głównym badguyem jest w powyższym filmie dewot - katolik. Przedstawienia czarnych charakterów są tu toporne, choć przez to dość zabawne. Aby wiarygodnie przedstawić złego Żyda czy geja, w kinie zachodnim trzeba się trochę bardziej napracować. jeśli bycie Żydem czy gejem nie jest dla istnienia danej postaci warunkiem koniecznym, to się takie kwestie wycina. Może to jest źródłem tego "tabu" i "embarga na złych gejów i Żydów".

Aby wiarygodnie przedstawić złego Żyda czy geja, w kinie zachodnim trzeba się trochę bardziej napracować. jeśli bycie Żydem czy gejem nie jest dla istnienia danej postaci warunkiem koniecznym, to się takie kwestie wycina

Daj spokój, przecież oczywiste jest, że każde pokazanie Żyda czy homoseksualisty w negatywnym świetle skutkować będzie protestami Żydów i homoseksualistów. Więc lepiej tematu nie ruszać - taka polityka HW. Inna sprawa, że HW jest rządzone przez Żydów, a i homoseksualistów tam nie mało, więc co swoich będą atakować.
Zły gej? A czy Buffalo Bill z "Milczenia owiec" nie był przypadkiem homoseksualistą? Zawsze też mnie się zdawało, że sam Lecter jest gejem. Jednak była to zbyt daleko idąca antycypacja.

Buffalo Bill

Tak.


Lecter

Możliwe, ale niedookreślone. W ogóle dzięki za przykład, bo mi posłuży:

Z postaci Buffalo Billa nie sposób wyciąć homoseksualizmu, bo to napędza jego działania. Naprawdę napędza Gumba niewłaściwe rozumienie swojej orientacji. Kasując to, kasuje się postać. Jeśli w konstrukcji jakiejś złej postaci homoseksualizm lub narodowość jest konieczna, to się je zostawia. jeśli nie, bierze się Brzytwę Ockhama. Sadzę, że właśnie ten mechanizm jest przyczyną niedoreprezentowania gejów i Żydów wśród złych postaci, a nie wiadome siły i określone lobbies



Lecter

Możliwe, ale niedookreślone.

Gejem Lecter nie był, jeżeli brać pod uwage ostatni nakręcony film o hannibalu(Hannibal Rising). Pomijając fakt, że film imo słaby, to nie jest tam wspomniane o tym jakoby był homoseksualistą. Ba, dyma tam nawet piękna azjatke.
Z drugiej strony nie wyklucza to, że to biseksualista:P
Panowie chyba przeoczyliście fakt, że Lecter tak naprawdę nie jest postacią negatywną.
I nie o wiadome siły tu chodzi, tylko o prosty fakt, że nie kala się własnego gniazda.
Lecter to ma własną, jednoosobową orientacje seksualną Tak będę twierdził, aż nie obejrzę "Hannibal Rising".

Solo, chyba przeoczyłeś fakt, że dla mojego wyjaśnienia niedoboru złych gejów i Żydów, Hannibal Lecter jest nieistotny.

EDIT: Kolejny zły Żyd: Watto Handlarz z "Mrocznego Widma"
Swoją drogą do panteonu współczesnych homoseksualnych badguyów poza Charliem Prince'em z "3.10 do Yumy" należałoby dodać Kserksesa z "300". Jak powiedział sam Zack Snyder: "What's more scary to a 20-year-old boy than a giant god-king who wants to have his way with you?".

EDIT: Kolejny zły Żyd: Watto Handlarz z "Mrocznego Widma"

Lucas wzorował Watto na arabskim handlarzu...

Obie te postacie nie był homoseksualistami.
O Prinsie toczy się dyskusja w innym wątku (choć zbędna, bo zawarte w filmie aluzję są wystarczająco silne), natomiast rozumiem, że o Kserksesie wiesz lepiej od samego reżysera, który mówi o tym otwartym tekstem i którego zacytowałem właśnie po to, by dyskusji nie było. Trafiłem na tę wzmiankę przy okazji czytania w sieci o postaci Charliego Prince'a, więc nie mogłem nie dorzucić do Twojego zestawienia.

Obie te postacie nie był homoseksualistami. To twoja opinia, nie fakt.

Istnieją wyraźne przesłanki pozwalające na taką INTERPRETACJĘ tych postaci. Pomijam zacytowane przez Negrina słowa Snydera, chyba dla wszystkich sposób w jaki Kserkses dotyka Leonidasa jest wyraźnym sygnałem.
Co ciekawe, i Prince, i Kserkses nie wykazują cech gejowskich "ot, tak", ale ich -- nazwijmy to -- seksualna niejednoznaczność ma kapitalne znaczenie dla charakterystyki postaci. W przypadku Prince'a chodzi o irracjonalne (i, należy zwrócić uwagę, jednostronne!) oddanie wobec Wade'a, a w przypadku Kserksesa, jak mówi sam reżyser, o zagranie na strachu i niechęci młodej męskiej heteroseksualnej widowni.

EDIT: Oczywiście słowa reżysera, na które się dziś przypadkowo natknąłem, po prostu mi o tym przypominały, a pochodzą ze Snyderowskiego wytłumaczenia, dlaczego jego Kserkses zachowuje się w taki sposób i że nie jest to przypadkowe.

Co ciekawe, i Prince, i Kserkses nie wykazują cech gejowskich "ot, tak", ale ich -- nazwijmy to -- seksualna niejednoznaczność ma kapitalne znaczenie dla charakterystyki postaci.

Masz rację, ale słowo "niejednoznaczność" ma tu kapitalne znaczenie, które wskazuje na to, że naciągasz "homoseksualność" tych postaci do tego tematu.

słowo "niejednoznaczność" ma tu kapitalne znaczenie Właśnie dlatego że występuje ta niejednoznaczność, nie możesz kategorycznie stwierdzić Obie te postacie nie był homoseksualistami.

Zresztą nie rozumiem o co się tak burzysz - nie przyjmujesz do wiadomości takiej interpretacji (która przecież nie wzięła się z powietrza) czy potrzebujesz powiedzenia wprost i łopatologicznie: 'On jest gejem'?

Zresztą nie rozumiem o co się tak burzysz - nie przyjmujesz do wiadomości takiej interpretacji (która przecież nie wzięła się z powietrza) czy potrzebujesz powiedzenia wprost i łopatologicznie: 'On jest gejem'?

Czy naprawdę nie potrafisz zrozumieć takich prostych rzeczy? To jest konkretny temat, w którym raczej nie można jako argumentu podważającego pewną tezę używać "interpretacji i "przypuszczeń" opartych na "niejednoznacznościach". Przyjmuję do wiadomości, że z tymi postaciami było coś nie tak, ale niejednoznaczność to prosta metoda filmowców, aby dołożyśc szczyptę pikanterii do filmu. I tyle. Naprawdę lubisz tak bić pianę z niczego? Jeśli tak to śmiało, ja popatrzę na to z boku.
To ja w takim razie nie wiem, o co chodzi. Jeśli dla Ciebie w filmie bohater tylko wtedy jest dość homoseksualny, kiedy scenarzysta każe jemu samemu powiedzieć: "jestem gejem", a subtelniejszych i bardziej... no właśnie, filmowych sposobów informowania o tym widowni nie uznajesz, to nic dziwnego, że tak trudno Ci się doszukać satysfakcjonujących reprezentantów. Pal sześć Prince'a, ale lepszy przykład we współczesnym kinie niż Kserkses chyba ciężko znaleźć.

Omawiani bohaterowie zdają się świetnie pasować do tego tematu -- tym lepiej, że wykazują cechy homoseksualne PO COŚ, a w przypadku Kserksesa wręcz demonizują one bohatera, czyniąc go jeszcze bardziej czarnym czarnym charakterem. Zresztą artykulik, do którego zlinkowałem w temacie o "Yumie" dowodzi, że faktycznie postać Prince'a jest w stanie budzić niezdrowe emocje i oburzenie. W komentarzu do wpisu użytkownik pisze nawet: "I thought no, no, no this can’t be happening in 2007", jakby "3.10 do Yumy" rzeczywiście łamała jakieś tabu. Innymi słowy dostałeś na talerzu świetny argument na potencjalną prawdziwość swojej tezy, a Ty... go odrzucasz. Well played, sir. Well played.
Chyba się nie zrozumiemy.
W poprzednim poscie dałem temu nawet wyraz słowami: To ja w takim razie nie wiem, o co chodzi.

Lucas wzorował Watto na arabskim handlarzu.

Myślę właśnie, skąd mi się tu wzięła ta postać, i już wiem, stąd: "Niektórzy Amerykanie czuli jak nasi niegdysiejsi cenzorzy na wszelkie przejawy politycznej niepoprawności dostrzegli w GW rasową ignorancję białego człowieka. Uważają, że Lucas świadomie wykorzystuje stereotypy etniczne w konstruowaniu postaci kosmitów występujących w <<Mrocznym Widmie>>, co jest szczególnie brzydkie. (...) handlarz używanych części i właściciel niewolników Watto ma zakrzywiony, duży nos oraz mówi w sposób i z akcentem typowym dla Żydów".

Artykuł A. Sienkiewicza "O Gwiezdnych Wojnach różnie" z "Machiny" nr 9 1999, s. 124. Przeczytałem go przed obejrzeniem filmu i widocznie skrzywił mi percepcję. Możliwe, że Lucas intencje miał inne, a wyszło, jak zawsze


dostałeś na talerzu świetny argument na potencjalną prawdziwość swojej tezy

Chyba mojej To ja tu twierdzę, że geje w kinie, owszem, ale po coś, a nie tylko jako kwiatek do kożucha.

Przeczytałem go przed obejrzeniem filmu i widocznie skrzywił mi percepcję. Możliwe, że Lucas intencje miał inne, a wyszło, jak zawsze

Ja kojarzę arabskiego handlarza, ale nie potrafię podac autora, źródła, ani nawet numeru strony. Sorry.
Żeby nie było, że coś zmyślam

Skoro wyczytałeś to w jakimś wywiadzie z Lucasem czy twórcą stworów, to możliwe, że chcieli wykorzystać popularne stereotypy dotyczące Arabów. Autorowi cytowanemu przeze mnie szefowie Federacji Handlowej kojarzyli się z dożami weneckimi, natomiast Amerykanom z Japończykami lub innymi Azjatami. Takie różnice w skojarzeniach nie są niczym dziwnym. Teraz może wyjść, że mam niepoprawne politycznie skojarzenia

Teraz może wyjść, że mam niepoprawne politycznie skojarzenia

Ale wiesz, że to zaleta?

Ale wiesz, że to zaleta?
Zaleta, jeśli ma się dar trzeźwego myślenia. W mojej okolicy jest paru takich"hardkorów", którzy rysują na murach hasła w stylu "Żydy i Pedały won z Polskiej ziemi!" i szczycą się tym, że gardzą poprawnością polityczną http://forum-kmf.fc.pl/viewtopic.php?t=1535-to jest niepoprawność polityczna na poziomie.

A żeby nie offtopować-
Znacie jakiś współczesny film, w którym szwarccharakter byłby Żydem? Bo ja znaleźć nie mogę.
Phlogiston - damn right spróbuj przy takich ludziach ponabijać się z Narodu, Ojczyzny czy innej Macierzy, dopiero się okaże, jak wygląda ich poprawność polityczna.

Ostatecznie został tylko Magneto.


Ale wiesz, że to zaleta?

Godziny spędzone przy "South Park" oraz "Family Guy" nie poszły na marne

OK, odcinek FG "When you wish upon a Weinstein" nie został wyemitowany z powodu piosenki, w której Peter Griffin śpiewa, że potrzebny mu Żyd, a głównie z powodu słów "Even though they killed my Lord". Zdaje się, ze za podobne słowa wypowiedziane po pijaku publiczna infamia spotkała Mela Gibsona. Ostatecznie odcinek wyemitowano, po zamianie kontrowersyjnej frazy na "I know they didin`t kill my lord". Najwyraźniej uznano, że choć FG notorycznie jedzie po bandzie, to wzmiankowane słowa są już przegięciem przegięcia.
Co do początku to fakt- jeśli chodzi o zachodnią poprawność to oczywiście śmiać się wolno, a nawet wypada, ale kpić z lokalnej tabu...uuu, masz przerąbane.

A co do drugiej. To przypomniało mi się, że oprócz Magneta źli byli też: Sanhedryn i tłum z Pasji, Hyram Roth z Ojca Chrzestnego II, i Shylock z Kupca Weneckiego(chociaż w ostatniej adaptacji przedstawili też jego punkt widzenia) Coś przegapiłem?
Główny bohater Fanatyka do kryształowych postaci też nie należy, chociaż nie wiem czy z racji tego jaka to postać jest on dobrym przykładem.
Pasja to jest jeden wielki wyjątek i ciężko rozpatrywać postaci z tego filmu na takich samych zasadach jak w innych filmach w których to czy dany bohater będzie biały, czarny, żyd czy katolik zalezy tylko od scenarzysty. Co do Hymana Rotha to nie jest on wcale gorszy od każdej innej postaci z trylogii, tacy sami gangsterzy to włosi czy amerykanie, podkreślane jest jednak dosyć często tylko to, że żydzi to sukinsyny, ale interesy się z nimi robi jak złoto. Niepoprawności politycznej w Godfatherze jest jeszcze trochę, na przykład rozmowa o tym, żeby nie sprzedawać dragów białym, tylko czarnym - "zwierzętom".
w Mo' Better Blues sa dwaj źli żydzi, nawet środowisko żydowskie skarżyło ten film.
Podsumowując, każde filmowe tabu ma swój wyjątek Czyli nie ma tabu w filmie.

A we "Mgle" Spoiler:

też ginie dziecko, i to zabite przez własnego ojca...


Właściwie powyższe to całkiem niezłe podsumowanie, ale sądzę, że nieprzekonani o gejowsko -żydowsko - masońskim spisku w Hollywood powinni przeczytać kilka słów od praktyka. Dirk Blackman odpowiada na pytanie o Tajną Radę dbającą o prawidłową wykładnię ideologiczną filmów. Otóż (niespodzianka!) takiej Rady nie ma. Aby na pewno?

What you do get though, is a grouping of similar-minded people who are drawn to this profession. Why are so many of us here? I don’t know. We’re artsy types. Artsy types tend to be liberal. Probably just a matter of the brain’s architecture. (That’s certainly what my highly conservative best friend would tell me.)

Ostatecznie jednak przyznaje, że te "artsy types" sprawiają, że 90% hollywoodzkich filmów jest raczej konserwatywne. W sensie, że chwalą one rodzinę i kraj oraz pozwalają złu przegrywać a dobru wygrywać.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •