wika
Beskidy przeżywają ostatnio pewnego rodzaju dramat z powodu dziesiątkowania tutejszych lasów.
Powodem jest rzekomo wszechobecny kornik który niszczy drzewa.
Oczywiście nikt w to nie wierzy do końca, gdyż tu i ówdzie widać co innego - czyli grupę tych "rzeczywistych korników" która wycina leśne drzewa bez żadnego pardonu.
Mam nadzieję, że ktoś wreszcie się tym zajmie, inaczej pozostaną nam w większości tylko łyse pagórki.
Niestety, ludzie którzy są za to odpowiedzialni w ogóle nie reagują lub prymitywnie temu zaprzeczają, a tymczasem przyroda ginie na naszych oczach.
Od dość długiego już czasu w przepastnych biurkach urzędów państwowych leżą gotowe projekty utworzenia Beskidzkiego Parku Narodowego, ale jak widać i w tym przypadku biznes góruje nad rozumem.
Tymczasem z beskidzkich lasów wywozi się bezkarnie tysiące kubików zdrowych drzew i póki co niema na to rady.
Miejscowa Policja przymyka oczy na przeładowane poza granice wszelkiego rozsądku samochody wiozące całe góry zdrowych drzew, zaś miejscowi leśnicy którzy mają opiekować się i dbać o nasze lasy, siedzą najprawdopodobniej w tym procederze po uszy - nic nie widząc, nic nie słysząc.
Jak długo tego jeszcze?...
Na taką sytuację musiało się złożyć wiele czynników. Wiem, jak jest w mojej okolicy-tam kilka huraganów w kolejnych latach ogołociło większość stoków. Robotnicy, zajmujący się zwózką połamanych pni być może pomogli nieco żywiołowi.
Nie wątpię jednak, że lasy w niższych partiach chorują. Jest to spowodowane przewagą sztucznie wprowadzonego świerka. Właściwie jak najszybsze wycięcie ich i zalesienie naturalnym dla tego regionu drzewostanem jest dość rozsądnym wyjściem. Naturalnymi formacjami występującymi na tych terenach i na tych wysokościach, jakie są możliwe w Beskidach, są grąd i jedlina. Wszechobecne dzisiaj świerki zostały tam sprowadzone pod koniec XIXw., i wszędzie tam, gdzie drzewami tymi zalesiono góry, stworzono monokultury nie mające szans na zdrowy rozwój. Świerki chorują po pierwsze dla tego, że nie są przystosowane do zamieszkiwania regla dolnego, a właściwie tylko to piętro może występować na większości gór w tym paśmie. Po drugie, jest tam zbyt wiele drzew tego samego gatunku, co sprzyja rozwojowi pasożytów i chorób.
Być może właśnie "tragedia" wiartołomów i wycinki może doprowadzić do powrotu do zdrowego, zróżnicowanego ekosystemu. Tam, gdzie wiatr ogołocił całe stoki, zaczynają już odrastać brzozy, modrzewie, i, niestety rzadko spotykane, buki i graby. Być może z czasem, o ile oczywiście nikt nie zdecyduje się na powtórzenie błędu naszych przodków, uda się przywrócić naturalny las w tych pięknych górach.