ďťż

wika

Zainspirowany znakomitym serialem o Tudorach, który leciał niedawno w naszej tv, zakładam temat o Henryku VIII i Anglii jego czasów. Jakim był władcą i jak oceniać jego słynne rozwody oraz zerwanie z Rzymem? Czy były to kroki przedsiębrane z miłości, czy z wyrachowania? Czy po śmierci Henryka Anglia mogła powrócić na łono Kościoła? Wreszcie jak rządy króla wpłynęły na pozycję międzynarodową tego państwa.

Żeby nie było, że zaczynam temat wyłącznie od pytań, na początek dwie anegdoty związane z kardynałem Woolseyem, pierwszym ministrem w początkach panowania Henryka, opoką angielskiego Kościoła. Przez pewien czas rządził on jak wiadomo Anglią niepodzielnie, niczym późniejsi kardynałowie francuscy Francją w XVII wieku. Znany był z zamiłowania do luksusu i z poczucia własnej wartości, połączonego z niebywałymi ambicjami, w tym politycznymi.

Pierwsza anegdota dotyczy obchodów świąt wielkanocnych w najlepszych czasach Woolseya. Wjechał on wówczas niczym Chrystus do jednego z miast angielskich na przybranym czerwonym suknem osiołku. Następnie usiadł pod krzyżem, gdzie biskupi i arcybiskupi Anglii przywdziewali mu szaty i sandały u nóg...

Innym razem, podczas narady monarchów, wydano uroczysty obiad. Woolsey niewiele się przejmując usiał sobie przy stole królewskim, obok Henryka VIII, cesarza Karola V i króla Francji Franciszka I. Przy stole obsługiwali jedzących parowie Anglii, w tym książę Suffolk, który podawał zgromadzonym wodę do obmycia rąk.


Anglia jak Anglia, ale Londyn... Ponoć smród tego miasta ciągnął się w promieniu paru kilometrów, a chodząc ulicami podczas deszczowej pogody trzeba było uważać, żeby nie zgubić butów

Pozdrawiam.
Mnie zawsze najbardziej rozwala to, że Henryk dostał od papieża tytuł obrońcy wiary i absolutnie mi przy tym nie przeszkadza, że mu go potem odebrano


Coś takiego jak Paryż w "Pachnidle" Süskinda?
No dokładnie. Paryż i Londyn miały sporo wspólnego, właśnie brud, smród i zatłoczenie.

Na prowincji nie było wcale lepiej, drogi angielskie były w fatalnym stanie, czego zresztą w kolejnym wieku doświadczyli żołnierze wojny króla z parlamentem. Przemieszczanie wojsk było wyjątkowo trudne, podróżowanie też. Dlatego, w miarę możliwości starano się podróżować wodą, nie lądem, czyli wykorzystując rzeki, lub wzdłuż wybrzeży.

Pozdrawiam.


Kurczę, nie wiem, czy dobrze pamiętam, może mi się "Pachnidło" wkręca, ale z rzekami też chyba nie było tak do końca różowo i dużo śmieci w nich pływało. Najgorzej pewnie było z Tamizą
Owszem, rzeki śmierdziały, jak najbardziej, szczególnie w miastach i ich okolicach, ale w przeciwieństwie do dróg, dało się nimi bez większych przeszkód przemieszczać.

Pozdrawiam.
Kurcze, poczułem się jak na jakimś happeningu ekologicznym . Śmieci, brud, zanieczyszczenie rzek... Samo życie - taka była, że tak powiem, natura ówczesnych miast, zwłaszcza większych. Od starożytności i najdawniejszych czasów niewiele się tu zresztą zmieniło. To dopiero Oświecenie przyniosło jakikolwiek postęp w tej dziedzinie. Ja pamiętam anegdotę o tym jak pewien rosyjski feldmarszałek w XVIII wieku (nie wiem który, może Rumiancew) chciał sobie pobudować pałac i wszyscy patrzyli oczywiście w stronę Wersalu i starali się naśladować. Pewnego dnia kazał chłopom i pracującym przy budowie nasikać wokoło ścian, po czym stwierdził - tego zapachu mi właśnie brakowało, teraz wszystko się zgadza.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •