ďťż

wika

Polską polityką wstrząsnęła w ostatnich godzinach decyzja Jana Rokity o rezygnacji z kandydowania do Sejmu. To pewnego rodzaju sensacyjna wiadomość z tego względu iż Rokita był filarem Platformy Obywatelskiej.
Nie są nam znane oficjalne powody dla których zrezygnował z polityki. Jednak znamy nie od dziś problemy Rokity w Platformie. Można zauważyć od dawna jego pewną marginalizację w strukturach partii.

Czy to przez jego podupadający autorytet w PO?

Czy może brak szacunku ze strony krakowskich działaczy PO doprowadził do odejścia?

A może to przez jego żonę która sensacyjnie rozpoczęła współprace w kancelarii Prezydenta RP i tym samym postawiła go w trudnej sytuacji.


Drogi Jana Rokity i Donalda Tuska (moim zdaniem) rozeszły się już dość dawno temu.
Próby pewnego tuszowania owych zgrzytów pomiędzy tymi panami były właściwie nie do ukrycia.
Trudno dziś powiedzieć, co było (albo i nadal jest), powodem tych nieporozumień, ale myślę że pewnie już niebawem dowiemy się tego i to ze szczegółami, gdyż taka osobistość naszej sceny politycznej jaką jest Jan Maria Rokita nie może odejść ot tak sobie, po cichu - po prostu nasze media mu na to nie pozwolą.

No i to, co martwi mnie obecnie najbardziej - pani Nelly Rokita.

Prawdę mówiąc ja nie miałbym nic przeciw tej pani, byleby tylko trzymała się z dala od polityki.
Patrząc na jej "popisy" oratorsko - agitacyjne w jednym z naszych programów publicystycznych, miałem naprawdę mieszane uczucia.

Jeśli więc teraz słyszę, że pani N. Rokita ma być jednym z doradców prezydenta Kaczyńskiego, to?....

Wczoraj w jednym z wywiadów telewizyjnych p. Komorowski skomentował ową propozycję którą złożył prezydent pani N. Rokicie mniej więcej w ten sposób:

"Jeśli pan prezydent naprawdę poważnie traktuje propozycję złożoną p. Nelly Rokicie, to będzie miał chyba niebawem poważny problem".....(to nie jest cytat dosłowny za co przepraszam).

No, nigdy bym nie przypuszczał, że kiedykolwiek będę musiał przyznać rację p. Komorowskiemu....no ale jak widać w polityce niema - że boli.....

Pozdrawiam.

Czy to przez jego podupadający autorytet w PO?

Czy może brak szacunku ze strony krakowskich działaczy PO doprowadził do odejścia?

A może to przez jego żonę która sensacyjnie rozpoczęła współprace w kancelarii Prezydenta RP i tym samym postawiła go w trudnej sytuacji.
Myślę, że wszystkie trzy powodu złożyły się na taką a nie inną decyzję Jana Rokity. Z tym, że gdyby nie dwa pierwsze, ten trzeci w ogóle nie wydarzyłby się. Osobiście oczekiwałbym od samego Rokity wyłożenia ludziom kawy na ławę, a nie mydlenia oczu frazesami w stylu "moja żona poświęcała się dla mnie bardzo wiele lat. Nadchodzi taki czas, że musi poświęcić się mąż".Niewykluczone, że taka tajemniczość ma dać szansę Tuskowi i całej PO na zminimalizowania strat spowodowanych tą decyzją

A może to przez jego żonę która sensacyjnie rozpoczęła współprace w kancelarii Prezydenta RP i tym samym postawiła go w trudnej sytuacji.

Myślę, że decyzja żony Jana Rokity miała w tej sytuacji najmniejsze znaczenie. Była po prostu swego rodzaju "kropką nad i". Rokita musiał już od dawna myśleć o odejściu ze świata polityki. Pamiętam dobrze jego tajemniczą anegdotę o gronostajach z początku tygodnia i stwierdzenie: "ja lubię swoje białe futerko". Dopiero teraz jednak dowiedzieliśmy, jak należało ją zinterpretować. Podejrzewam, że istotne znaczenie miał konflikt w krakowskiej PO, który przyspieszył decyzję Rokity.


Zasadniczo nie wypowiadam się w tematach politycznych, ale Jana Rokitę znam, więc pozwolę sobie na komentarz. Na pewno na podjęcie takiej decyzji, która nie była chwilowym uniesieniem, wpływ miały te sytuacje, które zapoczątkowała poprzednia kampania samorządowa - wówczas to w miarę konserwatywne skrzydło PO zostało mocno zmarginalizowane. To nie oznacza, że decyzja jego żony nie miała wpływu na wycofanie się przez niego z polityki. Jako człowiek zawsze wysoko Rokita cenił sobie rodzinę. Była to może owa przysłowiowa kropla, która zaważyła, ale do tej decyzji Rokita dojrzewał powoli. I chyba w ogólnym bilansie to PO poniesie dotkliwą stratę przez to odejście.
Odejście Jana Rokity to zdecydowanie spory cios dla Platformy. Zgadzam się w tej kwestii z kirasjerem. Platforma zdecydowanie więcej straciła niż zyskała. „Transfery” Sikorskiego czy jak to prasa donosi Mellera i Borusewicza na pewno tego nie zrekompensują. W każdym razie Rokita postąpił honorowo. Nie wiadomo co dokładnie dzieje się w PO i jaki był powód tego odejścia, ale zapewne doszło do konfliktu ideowego.
Jakiego
Być może oprócz wszelkich innych czynników jakie wpłynęły na rezygnację Rokity (lista krakowska) był powód ewentualnej współpracy koalicyjnej Platformy z Lidem po wyborach. Trzeba przyznać, że Rokita należał to grona tych polityków którzy zdecydowanie odrzucali taką ewentualność. Zawsze mówił, że on nie zamierza współpracować z komunistami, a najlepszym rozwiązaniem dla polski byłaby koalicja Platformy z Pis.
Tutaj warto wspomnieć o tym co powiedział Deviler. Rokita lubi swoje białe futerko... Być moze chodziło włąśnie o tą kwestię...

Podobną sytuację mieliśmy zresztą w Pisie. Tam największym orędownikiem współpracy z PO był Kazimierz Marcinkiewicz, który ostatecznie został odsunięty od partii.
Jeśli tak wyglądała by prawda to nie moglibyśmy już liczyć na koalicję PoPisu w następnej kadencji.

Co do przyszłości Jana Rokity, także zgadzam się z moim przedmówcą. Polityk takiego formatu na pewno nie odszedł z polityki od tak. Sam zresztą powiedział ze jakby mu ktoś zaproponował tekę ministra to przyjąłby jaz dumą. I tu pojawia się moje pytanie. Czy sięgnąłby po tekę ministra w rządzie Jarosława Kaczyńskiego?

Mieliśmy już dużo takich przypadków kiedy człowiek początkowo krytykujący rząd i zwycięską partię, potem zasiadał z biurkiem ministerialnym.
Wiadomość o nie startowaniu Rokity w tych wyborach parlamentarnych była nie małym szokiem dla każdego. Decyzja ta, obawiam się, może zwiększyć szanse PiS-u na zwycięstwo, gdyż Rokita był twarzą Platformy, był to jeden, jeżeli nie najbardziej lubiany polityk PO.
Decyzja ta jest dla mnie trochę dziwna, z jednej strony mówi się, że Rokita nie startuje gdyż jak wiadomo listy wyborcze w Krakowie nie są dla niego przychylne – patrz nie ma tam jego tzw. kolesi.
Z drugiej strony mówi się, że zrobił to by uratować swoje małżeństwo z Nelly Rokitą, która została doradcą prezydenta do spraw kobiet. O ile ta pierwsza argumentacja jest jeszcze do przyjęcia, to o tyle ta druga argumentacja jest tak dziwna, że aż mi się że wyssana z paca, gdyż jak poglądy polityczne mogą poróżnić aż tak głęboko małżeństwo, nie mówiąc zresztą o tym że Nelly raczej jest z tej samej strony co jej mąż..
Czy może to mieć związek z tym, że gdyby to PO wygrała wybory to nie Rokita, ale Tusk zostałby premierem ??
W każdym bądź razie, jeżeli to nie PO wygra wybory wina na pewno po części spadnie na Rokitę, jego decyzja jest takim strzelaniem gola we własną bramkę.
Jestem jednak też ciekawa co Rokita pocznie teraz ?? nie sadze by taki polityk jak on odszedł całkiem z polityki, jest to wręcz nie możliwe dla mnie.

W każdym bądź razie, jeżeli to nie PO wygra wybory wina na pewno po części spadnie na Rokitę, jego decyzja jest takim strzelaniem gola we własną bramkę.
PO jeśli przegra wybory to na własne życzenie. Rokita jest osłabieniem personalnym, ale nie zapewni ucieczki elektoratu PO, bo nie odszedł on do innej partii. Co więcej wyraził poparcie dla Platformy. Tak więc, nie zwiększa tym samym, znacząco szansy na zwycięstwo Pis-u (niestety).

Przyznam, że nie podoba mi się wykorzystanie odejścia Rokity w sposób jaki czyni to pan Tusk. Te jego publiczne deklaracje o tym, że cała Platforma jest z nim, żeby się trzymał, etc.. są dla mnie obrzydliwe. Przecież to kierownictwo PO odsuwało Rokitę w cień. To w partii był problem, a nie w małżeństwie państwa Rokitów. Różnice poglądów aż tak nie wpływają na tego typu wybory dla współmałżonka. Zresztą ja sobie nie wyobrażam żeby różnice poglądowe mogły wpłynąć na rozbicie rodziny.
Warto tu też wspomnieć że Nelly Rokita półsłówkami wspominała, że jej nowa funkcja nie miała wpływu na decyzję męża.

Dlaczego tak zachowuje się kierownictwo PO? Wszyscy mają świadomość, że stracili bardzo wyrazistą postać, może czasem się z Rokitą nie zgadzali, odsuwali, ale jego odejście to strata. Zbyt wielu jednak Rokitę ceni, a to odejście jest może spowodować, że PO straci. Dlatego trzeba coś ugrać, aby nie stracić za dużo...
Radek Sikorski powiedział w wywiadzie telewizyjnym, że według jego wiedzy Nelly prowadziła swoje rozmowy z prezydentem już od wielu miesięcy (to akurat już wiemy), ale sam Jan Rokita miał o niczym nie wiedzieć. Jeżeli to byłaby prawda, zmienia to trochę mój osąd na temat kroku Rokity. W niekorzystnym świetle ukazuje się za to sama Nelly. Jeżeli Jan naprawdę pała taką miłością do swojej żony jak to wcześniej sugerował, powinien natychmiast stanąć w jej obronie (no, chyba, że to wszystko co mówi Sikorski jest prawdą).Radek Sikorski na pytanie, jak sam zareagowałby wobec takich działań żony, odpowiedział, że zmieniłby zamki w drzwiach.Ostro powiedziane, prawda?
Jeżeli Sikorski tak naprawdę powiedział to pozostaje mi mu tylko głęboko współczuć.
Moja wybranka jest z drugiego bieguna politycznego. Różnimy się znacznie jeśli chodzi o osąd polityki w ostatnim czasie oraz wobec obecnego stylu rządów. To jednak nie wywołuje u mnie chęci „zmiany zamków w drzwiach” czy też zabronieniu jej posiadania własnych przekonań.
Współczuje też żonie Radosława Sikorskiego bo wynika z tej wypowiedzi iż ona nie ma prawa do własnego zdania wobec polityki…

Wątpię w to iż żona nie informuje męża o swoich planach. Zresztą niewydajne mi się żeby Nelly była w stanie ukryć kontakt z Prezydentem Kaczyńskim…
Te wszystkie wypowiedzi o małżeństwie Rokitów są dla mnie nie do zaakceptowania. Politycy chyba choćby w tej kwestii powinni się wstrzymać a nie mówić o tym że Nelly jest winna wyjściu Rokity z Platformy. Jak to słyszę to przypomina mi się dziadek z Wermachtu.. zwykłe gnębienie rodziny.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •