wika
Od wielu lat historycy zastanawiają się nad sensem oraz konsekwencjami prowadzonej przez Polskę w okresie międzywojennym, tzw. polityce równych odległości. Chciałbym dzisiaj zachęcić Was do dyskusji na temat kierunku polskiej polityki zagranicznej w dwudziestoleciu międzywojennym i podjęcia próby jej oceny.
Według mojej opinii, patrząc oczywiście z perspektywy czasu, polityka "równych odległości" w sytuacji braku rzetelnych sojuszników w zachodniej Europie była zdecydowanym błędem. W jej efekcie, we wrześniu 1939 Polska pozostała w praktyce zupełnie osamotniona. Oczywiście trudno jest zaakceptować możliwość ewentualnego sojuszu polsko-nazistowskiego lub polsko-radzieckiego, ale być może gdyby zrezygnowano ze sztucznego utrzymywania porównywalnych stosunków z III Rzeszą i ZSRR, udałoby się uniknąć katastrofy wrześniowej. W polskiej myśli politycznej przeważył jednak honor oraz poczucie własnej dumy, przez co nie doszło do żadnych ustępstw, zwłaszcza wobec hitlerowskich Niemiec. Należy jednak zastanowić się, czy porozumienie nawet z takim zbrodniarzem jak... Hitler nie przyniosłoby Polsce i Europie łagodniejszych konsekwencji niż II Wojna światowa?
Według mojej opinii, patrząc oczywiście z perspektywy czasu, polityka "równych odległości" w sytuacji braku rzetelnych sojuszników w zachodniej Europie była zdecydowanym błędem.
Mozna wiedzieć na jakiej podstawie ta opinia o braku rzetelnych sojuszników?
W jej efekcie, we wrześniu 1939 Polska pozostała w praktyce zupełnie osamotniona.
Tu właśnie bym nieco polemizował. Faktem jest, że o działaniach na zachodzie we wrześniu 1939 i późniejszych planach jednoczesnej wojny z ZSRR i Niemcami wiele sioę nie pisze.
Należy jednak zastanowić się, czy porozumienie nawet z takim zbrodniarzem jak... Hitler nie przyniosłoby Polsce i Europie łagodniejszych konsekwencji niż II Wojna światowa?
Gdzie widzisz te łagodniejsze konsekwencje? Bo na dzień dobry oddajemy Pomorze a w perspektywie Śląski i Wielkopolskę. Zachód nie ma powodu wszczynać wojny z naszego powodu, a Hitler nie ma atrakcyjnej oferty dla Stalina. Ergo, alianci dogadują się ze Stalinem, który nie ma, w kim wybierać (w realu sobie wybrał). Na zachodzie, jeżeli Niemcy atakują, nie ma planu Mansteina (czołgami przez Ardeny), tylko pierwotny plan ataku przez Benelux. Koniec końców, Francuzi zatrzymują Niemców i mamy za pół roku koniec wojny. To wersja optymistyczna, w której Stalin siedzi cicho. Ale np. alianci mogą mu zaoferować linię Curzona, dlaczego nie? Sojusznika Hitlera będą żałować?
Ta wersja jest tak straszna, że nie mam ochoty jej dalej rozwijać.
Mozna wiedzieć na jakiej podstawie ta opinia o braku rzetelnych sojuszników?
Na podstawie faktów historycznych. Mimo licznych porozumień, czy to z Francją, czy z Wielką Brytanią, nikt nie udzielił nam faktycznej pomocy we wrześniu 1939.
Na podstawie faktów historycznych. Mimo licznych porozumień, czy to z Francją, czy z Wielką Brytanią, nikt nie udzielił nam faktycznej pomocy we wrześniu 1939.
1. Zapytam (złośliwie) na podstawie jakich umów mieli nam pomagać? Bo jedyne jakie znam zostały ratyfikowane przez francuski parlament 4 września, czyli robili to nawet bez przymusu.
2. 1 tysiąc zabitych Niemców, 2 tysiące zabitych Francuzów, 50 strąconych samolotów niemieckich i 150 alianckich we wrześniu to też nic? A przypominam, że Hitler licząc na ułożenie spraw zakazał Luftwaffe latać nad Francją.
3. Powiedziałbym, że nawet chcieli zrobić więcej niż się zobowiązali. Na przykład zacząć wojnę jednocześnie z Hitlerem i Stalinem. Tę ze Stalinem planowali na lato 1940. niewiele zabrakło.
Szansą dla Polski był sojusz z III Rzeszą wymierzony przeciwko Stalinowi. Oczywiście wymagałoby to dodatkowych ustępstw na rzecz Hitlera, ale zgodzisz się chyba, że lepszym rozwiązaniem byłoby oddanie pewnych terytoriów niż niemal doszczętne zniszczenie kraju i śmierć kilku milionów obywateli.
Ha, pytanie co to są te "dodatkowe ustępstwa". Bo na dzień dobry już nie mamy się do kogo zwrócić o pomoc jak nas Hitler będzie chciał załatwić do końca. Zachód machnie ręką. Sojusz z III Rzeszą to automatycznie wojna z ZSRR. A Polska będzie główną bazą ataku. Czyli wchodzi do nas Wehrmacht. Wehrmacht przejmuje kontrolę nad rejonami koncentracji i siecią transportu. Bo przecież sam lepiej przypilnuje szlaków. Czyli nasze wojska generalnie już nie mogą nic.
Dwa, uważasz, że Hitler będzie głaskał po głowach naszych powstańców śląskich i endeków z Wielkopolski? Przypuszczam, że wręcz odwrotnie. Jaki to będzie miało oddźwięk w społeczeństwie? Znaczy kto pójdzie za Rydzem? Najsilniejsza partia czyli endecy nie. To druga-ludowcy. Wiesz jakie hasła wznosili podczas strajku w 1937? Poprawy stosunków z Francją, Czechosłowacją i ogólnie zachodnimi państwami demokratycznymi. Jaka siła pójdzie za władzą, która właśnie oddała najlepiej rozwinięte regiony? Czyli zostaje sama sanacja i tez przypuszczam, że nawet nie cała. Jeżeli Rydz zdecyduje się wpuścić Wehrmacht, to mamy wojnę domową. Stalin wie, że się na niego szykujemy, Hitler nie może go czarować. W ramach pomocy bratniemu narodowi poslkiemu może spróbować rozpocząć wojnę domową. A alianci mu przyklasną, w końcu hitler pozostanie dla nich wrogiem. Najwyżej oddadzą mu tereny do linii Curzona, albo i dalej. Będą żałować sojusznika Hitlera? Czyli wojna kończy się dość szybko, a my jestesmy po stronie która przegrała i nawet nie ma co liczyć na PRL. Będzie PSRR. Albo i tego nie, tylko bardziej zachodnia Białoruś i ukraina.
Zapytam na podstawie jakich umów mieli nam pomagać?
Nie możemy brać pod uwagę wyłącznie aktów prawnych, które wymagały udzielenia pomocy. Nie bez znaczenia pozostają również zobowiązania i deklaracje. Tutaj wymienić trzeba francuską obietnicę udzielenia pomocy Polsce w przypadku agresji III Rzeszy udzieloną w maju 1939 czy podobną deklarację ze strony brytyjskiej z
sierpnia tego samego roku. Oczywiście nie są to gesty wiążące, ale stanowią chyba wystarczający dowód rzekomej lojalności zachodnich sojuszników wobec Polski. Jestem realistą i osobiście nie wierzę w to, że nawet gdyby umowy międzynarodowe dotyczące pomocy militarnej zostały ratyfikowane jeszcze przed wybuchem wojny, alianci postąpiliby wobec Polski inaczej.
Nie możemy brać pod uwagę wyłącznie aktów prawnych, które wymagały udzielenia pomocy. Nie bez znaczenia pozostają również zobowiązania i deklaracje. Tutaj wymienić trzeba francuską obietnicę udzielenia pomocy Polsce w przypadku agresji III Rzeszy udzieloną w maju 1939 czy podobną deklarację ze strony brytyjskiej z
sierpnia tego samego roku. Oczywiście nie są to gesty wiążące, ale stanowią chyba wystarczający dowód rzekomej lojalności zachodnich sojuszników wobec Polski.
A wiesz, co one zawierały? Pieknie brzmiące ogólniki. Konkretne dane były dopiero w tej umowie ratyfikowanej we wrześniu. Na przykład to, że działania rozpoczną sie 15 dni po ogłoszeniu mobilizacji generalnej przez Francję. Mobilizacja została ogłoszona 2 września (co burzy mit o tym, że to Brytyjczycy zmusili Francuzów do wypowiedzenia wojny). działania, zakładane na 17 wrzesnia zostały rozpoczęte 7 wrzesnia. Czy uważasz to za złamanie postanowień? To już nawet nasi generałowie (Kutrzeba) mówili, ze musimy wytrzymać 2-3 miesiące. Francuzi mieli przed sobą Westwall z polami minowymi, a atak w wersji RKKA (atakujemy jakby pola nie było) nie pasował Francuzom. Do przebicia się była potrzebna cięzka artyleria. Nalezało ja ściągnąć, przygotować stanowiska i rozpocząc "obróbkę". Tego sie nie da zrobić w ciągu nawet tygodnia.
Nawiasem mówiąc, dlaczego nikt nie ma zastrzeżeń do Rumunii, z którą mieliśmy układ o wzajemnej pomocy militarnej w wypadku wojny z ZSRR?
W porwónaniu do potencjału, jakim dysponowały obydwie armie są to liczby wręcz symboliczne, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że od 3 września Francja i III Rzesza były formalnie w stanie wojny.
1. Nie formalnie. Faktycznie.
2. Będę złośliwy: a jaki potencjał miały Wehrmacht i Francuzi we wrzesniu 1939 na froncie zachodnim? Bo w powszechym przekonaniu jest to 110 dywzji wymyślonych przez Jodla (ciekawa jest tez historia, skąd ta cyfra się Jodlowi wzięła)
Po raz pierwszy słyszę o takich planach. Trzeba przyznać, że zważywszy na możliwości Francuzów i Brytyjczyków, jednoczesna wojna ze Stalinem i Hitlerem byłaby chyba szaleństwem.
Jezeli masz dostep do pierwszego specnumeru Lotnictwa, to tam było to dośc dobrze opisane łącznie z mozliwymi efektami. niektórzy twierdzą, że przy wiadomej jakości zabezpieczeń przeciwpożarowych i "skuteczności" WWS była szansa na wyeliminowanie przemysłu rafineryjnego ZSRR. Ja osobiście tez uważam , że wojna alianci vs. Hitler i Stalin razem to była najgorsza rzecz, jaka mogła nam sdię trafić. Wynik byłby znacznie gorszy niż to co mieliśmy w rzeczywistości.
Mam wrażenie, że na razie rozpatrujemy sytuację tylko we wrześniu 1939, a przecież Polska zaczęła prowadzić politykę "równych odległości" znacznie wcześniej. Dlatego też warto byłoby się zastanowić, jak potoczyłaby się historia gdybyśmy zawarli sojusz z Niemcami na krótko po dojściu Hitlera do władzy. To zaledwie kilka lat, ale jak wiele zmieniło się w tym okresie. Wiemy przecież, że w połowie lat trzydziestych zarówno III Rzesza, jak i ZSRR nie były gotowe do wojny. Hitler dopiero budował swoją machinę wojenną, a Stalin właśnie mordował tysiące oficerów i w tym momencie nawet najliczniejsza Armia Czerwona byłaby skazana na porażkę z powodu braku kadry dowódczej. Gdyby w tym okresie doszło do zacieśnienia stosunków pomiędzy Polską, a III Rzeszą, być może Hitler zmieniłby swoje plany dotyczące podboju Europy, a Polska stałaby się partnerem i głównym sojusznikem w walce ze Związkiem Radzieckim.
1. nie widzę szans na jakikolwiek sojusz z Hitlerem. Pokaż mi w Polsce siłę polityczną, która by na to poszła.
2. Hitler nie był normalny i jakakolwiek próba rozpatrywania jego postanowień pod kątem racjonalności jest błędem. Miał swoje idee fixe i raczej by z tgo nie zrezygnował.
3. Jeżeli Hitler będzie chciał zbudowac silną armię, to będzie ją wkrótce miał. My to nie ta liga, jezeli chodzi o potencjały.
3. Byłby to scenariusz równie zły dla nas jak wojna alianci kontra Hitler i Stalin. Co robi Francja, jeżeli "po drugiej stronie" Niemiec straciła sojusznika? Szuka nowego. Wiesz po co Barthou jeździł po Europie w połowie lat 30-tych? Znalazłby nowego, silniejszego od Polski. Nie dochodzi do układu Ribbentropp-Mołotow, bo Hitler nie ma co oferować Stalinowi (sojuszkika nie bedzie dzielił, wchłonie go sam), za to Francuzi chętnie pozwolą Stalinowi "pozywić się" kosztem niedoszłego partnera, obecnie sojusznika hitlera. Dla Hitlera Francja to wróg nr 1- w końcu Mój bój miał rozdział pod tytułem Diabelska Francja
Nawiasem mówiąc, dlaczego nikt nie ma zastrzeżeń do Rumunii, z którą mieliśmy układ o wzajemnej pomocy militarnej w wypadku wojny z ZSRR?
Obawiam się, że potencjał militarny Rumunii był na tyle niski, że pomoc naszych połudnowych sąsiadów miałaby niewielki wpływ na przebieg działań wojennych.
Obawiam się, że potencjał militarny Rumunii był na tyle niski, że pomoc naszych połudnowych sąsiadów miałaby niewielki wpływ na przebieg działań wojennych.
Sprawdziłem, to miało być 17 dywizji piechoty, 2 dywizje kawalerii i 200 samolotów.