ďťż

wika


zajebisty plakat, nie ma co!!!

Fabula przedstawia sie nastepujaco:

''Justified'' jest oparty na literaturze Elmore Leonarda. Serial przedstawia losy szeryfa Raylana Givensa, którego gra Timothy Olyphant (''Deadwood'', ''Damages''). Główny bohater zostaje zesłany przez swoich przełożonych do rodzinnego Harlan w Kentucky. To właśnie stamtąd Raylan uciekł w wieku 19 lat, by zostać szeryfem. Powrót do domu nie będzie jednak przyjemny, ponieważ bohater będzie musiał się zmierzyć ze sprawami, które wolałby zostawić za sobą. Chodzi tu m.in. o jego ojca z kryminalną przeszłością (Raymond J. Barry) oraz starego przyjaciela (Walton Goggins), który teraz także wszedł w konflikt z prawem.

Trailer

Premiera 16 marca!!!

Dopiero dzis sie o nim dowiedzialem ale juz wiem, ze bede go ogladal. No kurde! Zapowiada sie pysznie!


Walton Goggins (Shane z The Shield) + Raymond J. Barry + ten nieszczęsny Olyphant w kryminale osadzonym w małym miasteczku = Bring it on!
Trailer mało zachęcający, ale wierze w projekt.
A mi się nawet trailer podoba! Na chwile obecną zapowiada się coś naprawdę dobrego.
Zapowiada się smakowicie. FX zdarza się wypuszczać naprawdę dobre serie, do tego fantastyczna obsada. Goggins i Timothy O.


nad czym wy tutaj debatujecie - to może być zajebiste! o ile scenarzystom starczy weny na coś innego niż "texas ranger rozwiązuje sprawy kryminalne - w każdym odcinku nową". zdecydowanie wolałbym coś na wzór the shield, czyli mega intryga rozpisana na kilka sezonów. tak czy siak, trailer mnie zachęcił, Olyphant jest super, epa w miarę też jest:)
no no, zwiastun niezły. Za Olyphantem nie przepadam (nie widziałem chwalonej roli w "Deadwood"), ale nie będę go przekreślał.
FX Network to niezła stacja, ale jednak wybitnych seriali nie tworzy. W każdym razie potencjał na coś udanego jest i pilota trzeba będzie obadać.

FX Network to niezła stacja, ale jednak wybitnych seriali nie tworzy.

Jak to nie, a The Shield?
No i po premierze.
Ciekawie się zapowiada, nie powiem. O ile Olyphant jest zaje*isty jak zawsze, to Goggins miecie. Kocham gościa. W The Shield od 5-6 serii tworzył kreację na poziomie niemalże Chicklisa, a teraz wciela się w czarny charakter. Mniaaaam. I jeszcze ten uśmieszek, przy którym wygląda na jeszcze bardziej opóźnionego w rozwoju.

Troszkę naciągana (lub mało realistyczna - jak kto woli) ta historia miejscami, co nie zmienia faktu że ogląda się przednie. Nie oczekuję tu The Wire, ale niektóre momenty były lekko przesadzone. Patrząc na imdb, to nie tylko ja miałem takie odczucie. Zdjęcia i muzyka - takie sobie, przeciętne. Scena początkowa mega, tak samo jak i z pół tuzina innych.

Mocna szósteczka.
Ozłocę każdego kto mi poda tytuł tego rapowego kawałka z połowy pierwszego epizodu.
http://www.fxnetworks.com...ied/episode.php
Na imdb nie ma, ale tu powinieneś znaleźć.
właśnie zapoznaje się z pilotem i pierwsze 10 minut to jakiś geniusz jest. Olyphant w kowbojskim kapeluszu i kowbojskich butach wchodzi jakby nigdy nic na przyjęcie do hotelu w Miami, przy basenie leżakują modelki, Olyphant skupienie, siada przy stoliku naprzeciw kolesia i mówi do niego, że ma dwie minuty na opuszczenie tego miejsca. koleś nic - ignoruje prośbę. mijają dwie minuty i trup. następna scena: szef opierdala Olyphanta, że takie rzeczy to może 100 lat temu by przeszły - dzisiaj nie. Olyphant ma na to wysrane po całości. następna scena - przesłuchanie. siedzi jakaś lewa komisja, przygotowana najwyraźniej do długiej przemowy, na co Olyphant krótko: Let's keep it simple. He pulled first, I shot him. gościu z komisji wielkie oczy i zaniemówił. następna scena: Olyphant karnie zesłany do rodzinnego miasteczka, odwiedza komisariat policji, wchodzi do biura szeryfa, a tam centralnie na ścianie wyeksponowany plakat Tombstone Cosmatosa - zaraz obok amerykańskiej flagi. umarłem.

za pierwsze 10 minut 100000000000000000000000000000000/10.

EDIT

pilot zachęcił mnie do dalszego oglądania - tyle na razie, bez wielkich wow i innych orgazmów. ogólnie jest konkretnie, rzeczowo i westernowo - a to w życiu najważniejsze:) niestety moje obawy co do formy serialu mogą się sprawdzić - zamiast spójnej intrygi rozpisanej na dwa-trzy sezony dostaniemy coś bardziej epizodycznego. pragnę jednocześnie przypomnieć (bardziej sobie), że the shield, zanim stało się arcydziełem, też nie grzeszyło jakimś wyjątkowym rozmachem fabularnym i skakało od sprawy do sprawy, aczkolwiek tam mieliśmy potencjalnie świetny punkt wyjścia w postaci grupy uderzeniowej, a tutaj jakoś nie widzę niczego, co mogłoby posłużyć twórcom za motyw przewodni. co prawda, sugerują oni, że Olyphant ma dramatyczną przeszłość i dźwiga jakieś brzmię z dawnych lat, lecz przyznam, ze średnio mnie fascynują tego typu knyfy ze wspominkami z dzieciństwa, wyjaśniającymi, czemu to i czemu tamto.

dwa słowa o bohaterze wiodącym granym przez Olyphanta - zajebista postać w każdym calu, choć znowu musze wrócić do poprzedniego akapitu i podkreślić, że nie do końca dostrzegam w nim potencjał na koło zamachowe historii, jakakolwiek by ona nie była. generalnie FX - poza wspomnianym wybitnym the shield - zawodzi na całej linii i taśmowo produkuje mniejsze bądź większe żenady: rescue me, serial o przeromantycznionych członkach gangu motocyklowego czy wreszcie mega przykry finisz damages. nie robię sobie jakiś wielkich nadziei, ale fajnie by było, gdyby w tym przypadku ludziki z FXa wycisnęli z siebie ciut więcej ognia, bo naprawdę obciachem byłoby spieprzyć kolejny serial - zwłaszcza tak przyzwoicie startujący.
http://www.youtube.com/watch?v=NJprLvUGL3Y - kurcze, efekciarskie ale fajnie zrobione.
gdyby ktoś googlował, ale nie mógł wygooglać:

oficjalna strona serialu

na stronie nie ma nic ciekawego, prócz czterech identycznie wyglądających tapet na pulpit i dwóch - uwaga, niespodzianka! - identycznie wyglądających plakatów. bida we wsi.
W drugim odcinku pojawia się czołówka serialu. Ciekawie zmontowana z country rapem (zwanym inaczej gangstagrassem) w tle. http://www.youtube.com/watch?v=bApqT2dC5Ww

Samego odcinka jeszcze nie ocenię, gdyż obejrzałem tylko do połowy - wadliwa kopia. Jak ktoś ma jakieś dobre źródło to poproszę.
Serial cierpi na nieznośną lekkość bytu. Wszyscy są tam na luzie: bohater i bandyta gadają sobie od serca popijając bimberek. Żona, która z premedytacją rozwaliła mężowi łeb (tak, należało mu się) z promiennym uśmiechem opowiada o tym szeryfowi, nie przejmując się, czy pójdzie siedzieć. Zresztą nie pójdzie, bo w słonecznym Kentucky takie przykre rzeczy nie spotykają poczciwych ludzi. Nawet strzelanina między naziolami a policją przypomina wesołą zabawę w lunaparku, a nie walkę na śmierć i życie. Sami naziole to też w zasadzie poczciwiny, ich szef, zanim wysadzi kościół, ostrzega wiernych, coby mieli czas uciec przed eksplozją.
Jak na razie zbyt to wszystko milusie, żeby choć otrzeć się o poziom Shielda.
Ale Olyphant zajebisty. Ten gość urodził się, by grać szeryfów.
Swoją drogą to serial jest na bazie książek Elmora Leonarda, autora między innymi Dorwać Małego i Jackie Brown, Killshota.
Paszczak ma oczywiście sporo racji w tym, co pisze, niemniej serialowi trzeba koniecznie dać szanse na rozwinięcie skrzydeł (o ile w ogóle je rozwinie). kategoryczną opinie na temat Justified wygłoszę natomiast po obejrzeniu minimum 5 odcinków. reżimówka wyemituje ją zaraz po exposé premiera!
Ja tam widzę jedną możliwość nadania serialowi rozpędu i odpowiedniego ciężaru gatunkowego. Trzeba rozwinąć wątek papy kryminalisty i doprowadzić w finale sezonu do konfrontacji (niekoniecznie siłowej) ojciec/syn. Jak na razie to jedyny (choć na razie ledwo napomknięty) motyw z potencjałem dramatycznym.
po odcinku 2 daje se luz z tym serialem. normalnie kino na niedzielę po kościele o szeryfach i bandytach.

Póki co serial wygląda nieźle, ale brak mu pazura, czegoś co by sprawiło, że chce się oglądać dalej. Postać głównego bohatera jest w dechę, ale nie na tyle by samą obecnością uciągnąć serial przypominający nieco procedurale z telewizji publicznej. The Shield zaczynał podobnie, ale miał Strike Team i mocarnego kopa w twarz w pilocie. O ile w ciągu następnych paru odcinków nie stanie się nic naprawdę ciekawego to trzeba będzie sobie odpuścić. Myślę, że wątek z ojcem stanie się głównym elementem fabuły tej serii (i może przyszłej). Tak czy siak, bohater Olyphanta musi porządnie skopać komuś jaja w następnym odcinku, żeby mnie dalej ciągnąć ze sobą.

Sorry, ale Olyphant urodził się by grać kije od szczotek. Nawet w ultra mocarnym 10/10 "Deadwood" był do dupy i psuł mi seans każdym swoim pojawieniem. Na szczęście, reszta obsady go zjadała szybko, przyćmiewając tę pomyłkę castingową swoim kunsztem.
Olyphant jest super, nie gadaj bzdur:) ma specyficzny styl gry i całą paletę grymasów ryja, do których trzeba się przyzwyczaić, ale jak już przywykniesz, to dojrzysz w nim spoko kolesia:)
Oczywiście, że jest super. Na tyle, na ile super może być szurający rękami po ziemi, przy pełnym wyproście tułowia, anorektyczny 5-latek, którego stać jedynie na groźbę typu "nie zaczepiaj mnie, bo powiem mamie" podczas, gdy będzie świdrował cię swoimi małymi, świńskimi, płaczliwymi oczkami. W tej kategorii jest najbardziej superowski na świecie :)
ocena skrajnie nieobiektywna, tyle powiem:)
A są jakieś obiektywne?
Olyphant to ciul i beztalencie. Jedyna rola w jakiej się sprawdził, to łysiejący, tępy redneck-troglodyta w "My Name Is Earl" :)
I w drugim sezonie Damages, gdzie był jednym z jaśniejszych punktów.
miałem serialu już nie oglądać, ale jak wiadomo, moje słowo warte jest gówno, więc obejrzałem odcinek trzeci:) i odcinek trzeci okazał się tak samo obojniacki jak drugi. Justified przypomina Strażnika Teksasu - też jest eka fajnych szeryfów, która kumpluje się na zasadzie wzajemnych uprzejmości i rozlicznych uśmiechów rozsyłanych po całym komisariacie; jest fajny grubasek kapitan, który nie ma w sobie nic ze skurwiela Rawlsa z Kabla - nieba by uchylił swoim podopiecznym; bandziory to już w ogóle jakieś dziwne zjawisko z pogranicza dwóch światów: typami spod ciemnej gwiazdy są w sumie tylko z nazwy, bo równie dobrze mogliby grać poczciwców. krótko mówiąc, serial jest straszliwie denny. odcinka nr 4 na pewno nie obejrze:)
Justified jest tak nudne jak zadupie na którym się rozgrywa. Nic się nie dzieje, a wszyscy zachowują się jakby mieli wyjebane na wszystko. Murzyn z trzeciego odcinka bardziej mi przypominał wesołych gangsterów z Trawki niż prawdziwego przestępce. Wielkie rozczarowanie, jedyne co mi się w 100% podobało to prolog.
Chyba większość widzów ma podobne odczucia:


Oto jak przedstawia się oglądalność wszystkich odcinków:

1x01 - 4.16 mln
1x02 - 3.57 mln
1x03 - 2.31 mln
1x04 - 2.10 mln

odcinek czwarty okazał się być najdenniejszym ze wszystkich dotychczasowych. nasza super eka szeryfów z Kentucky tym razem ma do odbębnienia mega trudny quest polegający na złapaniu zwariowanego dentysty, który ucieka przed wymiarem sprawiedliwości razem ze swoją na wpół upośledzoną umysłowo blond-sekretarką. upośledzoną, bo jak na blondynę to ona jest nawet głupsza niż ustawa przewiduje. w każdym razie klimat jest znowu popołudniowy w sam raz do sernika i herbaty. piątego odcinka NA PEWNO NIE OGLĄDAM!
http://www.filmweb.pl/Tim...2,News,id=60266
Będzie drugi sezon, ktoś to dalej jeszcze tu ogląda? Warto się przemóc i kontynuować po przeciętnym początku?
ja ciągle oglądam. ze względu na Olyphanta - uwielbiam tego aktora. co się zaś tyczy serialu, zalicza lekką zwyżkę formy w odcinkach 7 i 8, atmosfera wyraźnie się zagęszcza, gdzieś pomału ulatuje ten "urlopowy" klimacik, który czynił wcześniejsze epizody bardziej sjestą niż policyjną krwawicą. tak więc jest ciut lepiej, ale nadal nic powalającego. niemniej zżyłem się z tym serialem i trudno byłoby mi go teraz ot tak porzucić bez żalu.
Ja tez ciagle ogladam. Nie dorasta ten serial do piet kreowanym "globalnie" tworom HBO czy nawet niektorym od F/X. To bardziej, jak juz zostalo tutaj zauwazone, zwykly odcinkowiec pokroju Law and Order czy Straznika Teksasu. Ale jako taki, trzeba przyznac, stanowi calkiem solidna robote. Wciagajaca, zgrabnie nakrecona i zagrana. Nie sposob nie polubic Olyphanta. Badguye to w wiekszosci przypadkow poczciwiny, zgadza sie, ale da sie to nawet kupic z uwagi na osadzenie akcji we wschodnim Kentucky. W brudnym, mrocznym i niebezpiecznym Baltimore taki obraz by nie przeszedl, ale w takiej podrzednej miescinie jak tutaj sprawia calkiem wiarygodne wrazenie.

odcinek 9 - bardzo fajny. najlepszy ze wszystkich dotychczasowych. mógłbym się pokusić o stwierdzenie, że nawet dobry.
serial zrobił sie juz chyba na dobre mega spoko. odcinki 11 i 12 - super. ciągle nie jest to nic nadzwyczajnego, ale w sumie sprawdza się stara prawda indiańska, że prócz hbo tylko FX może mi coś zaoferować, po czym nie będę rzygał.
Jest jakiś wątek przewodni, czy jakby co mogę zacząć od tego niby dobrego odcinka 9?
konkretna intryga zaczyna się po wyjściu z paki tego wielkiego brodacza z LOSTa - tylko nie pamiętam, w którym epizodzie to było.
13 odcinek to zarąbistość w całej ozdobie! emocje, epa, dobre teksty, słowem, duch wild westu jako żyw. czemu twórcy aż tak długo kazali na to czekać?! końcowa strzelanina piękna, Olyphant rządzi na polu bitwy, super postać, rewolwerowiec i killer z najlepszych czasów. twórcy kapitalnie prowadzą również Boyda granego przez Gogginsa.

10/10 i oby serial już nigdy nie zszedł poniżej pułapu, jaki ustanowił w 13 odcinku - tego sobie i wam życzę.
Warto oglądać od siódmego odcinka, bo to tam zaczyna się poważniej krystalizować główny wątek. Oczywiście przedtem jeszcze pilot i może drugi odcinek, a to pomiędzy można olać, jak komuś się chce szybko wskoczyć w fabułę. Co prawda odcinki osiem i dziewięć są jeszcze poza głównym wątkiem, ale są wystarczająco dobre by je obejrzeć. Dziewiąty jest ważny głównie dlatego, że pomaga rozwinąc relacje między Raylanem, a jego byłą.

Skończyłem właśnie finał i serial wygląda naprawdę spoko. Ostatnich parę odcinków nie oglądało się może z zapartym tchem, ale z niemałą przyjemnością. Plus za ciekawie poprowadzony wątek Boyda. Zastanawiam się tylko jak dalej rozegrają to twórcy - czy znów będziemy musieli się użerać z paroma cienkimi pojedyńczymi odcinkami czy od razu zaczną wskazywać na większą intrygę, dając ewentualnie jakieś pomniejsze problemy policyjne na drugim planie? Liczę, że mamy tu casus The Shield, a twórcy po prostu chcieli przyciągnąć do ekranu niedzielnego widza, który mógłby polubić postać głównego bohatera i wrócić do oglądania bardziej złożonej, drugiej serii.

A propos Raylana Givensa - świetna postać. Z jednej strony trochę uwierało mnie, że ma tak mocne poczucie sprawiedliwości (np pomimo chęci wsadzenia Boyda do pierdla i wiary w jego winę nie chciał by Fandi fałszywie zeznawał), ale z drugiej strony patrząc skąd pochodzi i w jakich warunkach był wychowywany mogę to kupić. Podoba mi się w tym bohaterze, że ma twarde zasady i widać wkurwienie w jego oczach, kiedy ciężko mu się ich trzymać. Do tego widać zarysy samodestrukcyjnych cech w stylu popijania i bójek od czasu do czasu, zobaczymy jak to się rozwinie.
muza z finału:

wersja z kobiecym wokalem:

jak tak teraz myślę sobie o Justified, to dochodzę do wniosku, że to naprawdę dobry w dechę serial. a 13 ep najlepszy ze wszystkich!

Czyli chyba wrócę do tego serialu. Dobrze, że są ludzie męczący się z przeciętnymi epizodami

po odcinku 2 daje se luz z tym serialem.


odcinka nr 4 na pewno nie obejrze:)


piątego odcinka NA PEWNO NIE OGLĄDAM!

Jak tu nie lubić Mentala? : )
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •