wika
Do napisania tego postu skłoniła mnie moja pierwsza wizyta w klubie Karaoke. Nigdy do tej pory nie miałam okazji być w tym przybytku muzycznym, lecz wreszcie trafiła mi się okazja, by odwiedzić jeden z łódzkich takowych klubów.
Same bary, czy też kluby Karaoke wywodzą się z Japonii, gdzie zostały założone, i tam mają się świetnie, podobnie jak w Korei Południowej – Azja, rzec można to istny raj dla klubów Karaoke. Od razu widać różnice w sposobie podejścia Azjatów i Polaków do tego zagadnienia. U nich kluby Karaoke, to miejsce świętowania przykładowo urodzin, miejsce spotkań z przyjaciółmi, i zamiast iść na przykładowe piwo jak ma to miejsce w Polsce – tam idzie się na Karaoke. Uderza też różnica popularności – tam kluby wręcz wylewają się, i są stale oblegane, nie raz trzeba zamawiać sobie miejsca w takowym z tygodniowym wyprzedzeniem, chociaż nie zawsze bo do jednego z bardziej podrzędnych można dostać się zawsze
Jest jeszcze jedna podstawowa różnica – nie wiem jak jest w innych klubach Karaoke w Polsce, ale to co ja widziałam w Łodzi – znacznie odbiega od tego co „widziałam” <niestety nie na własne oczy> w Japonii, czy Korei Południowej – a mianowicie u nas jest jedna sala, gdzie można wystąpić przed całą publiką. W Azji owszem jest jedna sala, ale poza tym jest kilkanaście małych pokoi, w którym bawią się grupy przyjaciół. Pokoje są tylko z nazwy małe, bo mogą pomieścić niemałą gromadkę ludzi.
Ostatnią, i podstawową różnicą, według mnie między polskimi a azjatyckimi klubami jest śpiew – nie chodzi bynajmniej o jakość jego, lecz to, że my Polacy chyba albo się bardzo wstydzimy śpiewać, bo kluby Karaoke nie są jeszcze u nas tak popularne, i śpiewamy tylko po kliku głębszych, albo wcale. W Azji, nie ma to znaczenia, u nich ta tradycja jest już tak rozwinięta, że nikt nikogo się nie wstydzi i zawodzi niczym kot w marcu
Rzadkością istną jest śpiewanie po wypiciu soju, czyli tradycyjnego likieru koreańskiego, czy też piwa.
Czy mieliście okazje być w takowym klubie ?? i czy odważyliście się zaśpiewać w nim mimo wszystko ?? czy winę za to, że wstydzimy się śpiewać publicznie jest nasza narodowa cecha jaką jest wstydliwość, a może to wina nie dość rozreklamowanego biznesu Karaoke, który z założenia ma dać możliwość, wszelkim „wyjcom” możliwość bezstresowego wyżycia się ??
Czekam na Wasze opinie.
Nie miałam okazji zobaczyć na własne oczy jak nasze polskie społeczeństwo bawi się w klubach karaoke, ale podobnie jak Ty Serenity oglądałam w jakimś programie, jak się bawią w Azji. Spontaniczne śpiewy, a raczej piszczenie do mikrofonu, bardzo mnie rozbawiło. Widząc jak świetnie można się bawić mimo braku warunków wokalnych nabrałam ochoty..
W zeszłym roku wybierałam prezent dla młodszej kuzynki był to zestaw na Playstation 2 z karaoke. Z ciekawości testowałam mikrofon.. podkład muzyczny zawierał szlagiery naszej polskiej estrady. Ze słowami nie ma problemu bo tekst widać na monitorze, ale gdy przewodem popłynął mój piskliwy głos na ekranie pojawiał się kciuk, który nieustannie wskazywał kierunek ''dół'' brakowało jeszcze napisu ''buuu'' katastrofa, masakra i generalnie porażka . Dobrze, że sprawdziłam moje umiejętności wokalne uniknę kompromitacji gdyby kiedykolwiek przyszło mi spędzić wieczór w takim klubie. Wstyd pomyśleć, a co dopiero zaśpiewać
Miałem przyjemność znaleźć się w klubie karaoke jednakże nie zrobiła ta wizyta na mnie większego wrażenia. Oczywiście było bardzo sympatycznie, lubię sobie pośpiewać, ale raczej nie publicznie. Stanowczo opowiadałbym się bardziej za jakimś spotkaniem przy ognisku, jakąś gitarą, kiełbaską, pieczonym ziemniaczkiem i wódeczką niż za spotkaniem w klubie karaoke… Śpiewanie w kręgu znajomych może być sporą frajdą, jednakże czynienie tego na większym forum mija się chyba z celem.
Niezgodę się z tym iż wstydliwość to nasza narodowa cecha. starsze pokolenia w ogóle nie czują skrępowania podczas śpiewania różnych piosenek. I nie mówię tutaj tylko o pospolitym „sto lat”. Mam wujka u którego kiedy są urodziny czy imieniny zawsze odchodzą chóralne śpiewy. Zna on nieprawdopodobną ilość przyśpiewek.
Karaoke zadomawia się powoli w naszym kraju, ale naprawdę znajduje szerokie masy chętnych brania w tym udziału. Oczywiście, że nigdy karaoke nie będzie tak popularne w Polsce jak w Azji, no ale to przecież oczywiste. Jesteśmy na całe szczęście inni pod wieloma względami od naszych dalekowschodnich przyjaciół. Niech tak też zostanie.
Ja w zeszłym tygodniu byłam na karaoke i muszę się pochwalić, że nawet udało mi się wygrać Co prawda złośliwi twierdzą, że to tylko i wyłącznie dlatego, żeby ukrócić moje wokalne popisy, ale przecież ludzka zazdrość ma wiele obliczy
Jak dla mnie karaoke to świetny pomysł
a w zeszłym tygodniu byłam na karaoke i muszę się pochwalić, że nawet udało mi się wygrać A co wygrałaś? Złoty mikrofon czy Bursztynowego Słowika?
karaoka to na pewno fajna zabawa, która pozwala spędzić świetnie czas z przyjaciółmi. W Polsce jak grzyby po deszczu wyrastają kolejne kluby karaoke a to dlatego że Polacy uwielbiają zabawę i śpiew.
A co wygrałaś? Złoty mikrofon czy Bursztynowego Słowika?
Niestety tylko butelkę wina
Wino powiadasz. Zacny podarek.
Ostatnio w ogóle widziałem kolejny azjatycki wynalazek służący do rozrywki. Nie wiem jak to się dokładnie nazywa.. ale jest to taka gra, polegająca na tym iż gracz jest zobowiązany wykonywać odpowiednie figury taneczne na danej platformie, w rytm przyśpieszającej muzyki. Kto widział film Wasabi - Hubert zawodowiec z Jean Reno, wie o czym mówię.
Graliście w to? Zaiste szatańska machina.
Karaoke to próba udowodnienia wszystkim , że jest się dobrym wokalistą. Najlepsze w tym jest to , że każdy z wykonawców jest zachwycony swoim występem, co nie świadczy wcale o tym że słuchacze mają takie same zdanie
Graliście w to?
Nie i nie wiem ile bym musiała wypić albo ile by mi trzeba było zapłacić żebym w to zagrała Z tańcem mam tyle wspólnego, co koza z baletem
Marcelina, nie generalizuj tak, że wszyscy zaraz są zadowoleni Ja nigdy nie jestem, bo mój talent wokalny jest marny, aczkolwiek mam za sobą dość długi epizod w szkolnym chórze Nie śmiejcie się, trzymali mnie tam tylko dlatego, że mieli mało osób Prowadzący chór zawsze mi powtarzał, że jak nie umiem śpiewać czysto to mam chociaż śpiewać głośno, co też wzięłam sobie do serca
To mi się przypomina jak śpiewałem raz z koleżanką "Dumkę na dwa serca". Ja odśpiewywałem kwestie Szcześniaka, a koleżanka robiła z Górniakową.
Wydawało mi się że moje wykonanie przerastało kunsztem zawodowego wokalistę. Wszystkie te przeciągnięcia, drżenia głosu, wibracje, etc etc. Niestety nasze wykonanie zostało nagrane przez znajomych. Po odsłuchaniu... moje przekonania legły w gruzach. Wtedy to poznałem co tak naprawdę znaczy "kocia muzyka".
Chorobliwie wręcz, tendencyjnie, subiektywnie, traumatycznie nie trawię karaoke. Kojarzy mi się z zapyziałymi azjatyckimi spelunami (bo tam się z tym pierwszy raz w życiu spotkałem). Wybaczcie, ale mam alergię na karaoke...
Ale skoro ktoś lubi wydzierać się z błogą miną do mikrofonu przy ludziach, to voila, wolna wola...
Pozdrawiam.