wika
Wydzielone z Czołówek Filmowych Wytwórni. Dyskutować
Snuff
Taka mała dygresja, pozostająca jednak w tematyce pokrewnej czołówkom.
Ostatnio zauważyłem, że jeśli chodzi o czołówki z tytułami nowszych polskich filmów, sytuacja przedstawia się mniej więcej tak jak z plakatami. Czyli ogólnie – nędza. Najwyraźniej niezwykle trudno jest naszym twórcom odejść od porażającej siermiężności i szablonowości typu biały napis na czarnym tle, ewentualnie tytuł na tle sceny z filmu ("Serce na dłoni" Zanussiego – dziadostwo jak sto pięćdziesiąt). Skrajnym tego przykładem jest "Plac Zbawiciela". Czarne tło, na nim biały tytuł wystukany Arialem Bold – i voila, można podbijać światowe festiwale. A potem patrzymy, co wymyślili np. Hiszpanie od Almodovara. Fantazja, wyobraźnia, dowcip... Czyli wszystko, czego brakuje naszym filmom.
Cass - nie wiem jak Ty, ale ja zacząłem odczuwać potrzebę tematu o najfajniejszych kartach tytułowych w filmach. Ciągle mam w głowie Antychrysta i tytuł napisany kredą na tablicy(?). Tak swoją drogą - http://www.artofthetitle.com genialna strona, tyle przykładów tak kapitalnych scen tytułowych, że aż od razu chce się obejrzeć cały film. Każdy film sporo traci jeśli ma nudną kartę tytułową.
http://www.shillpages.com/movies/index2.shtml
Każdy film sporo traci jeśli ma nudną kartę tytułową.
Bul-szit.
Znaczy wiadomo, że nie powiem, że film jest gorszy, bo ma nudną kartę tytułową. Może inaczej - każdy film sporo zyskuje jeśli ma dobrą kartę tytułową.
To troche zmienia postac rzeczy, nieprawdaz?
Owszem:) W sumie najbardziej precyzyjnie się wyrażę jeśli powiem, że dobry title sequence czyni film w jakimś stopniu lepszym, a raczej z początku pozytywniej nastraja do oglądania. Z tego wynika, że skoro ten element robi różnice, to skoro go brak to znaczy, że film jest w jakimś stopniu gorszy, albo dokładniej - marnuje szanse na bycie lepszym.
Dobra, koniec offtopa, idę oglądać dalej.
Cass - nie wiem jak Ty, ale ja zacząłem odczuwać potrzebę tematu o najfajniejszych kartach tytułowych w filmach.
Ha, w razie czego – tzn. jeśli coś będzie stąd wydzielone – mam nadzieję, że zostanę autorem tego wątku.
Tak czy owak, jeszcze jeden przykład. Naprawdę dobrze zrobiłaby "Katyniowi" plansza z wykorzystaniem tytułu (choćby z grubsza), który widzieliśmy na plakacie. Ale niee, tytuł napisany znów jakąś pospolitą czcionką, a całość głośno woła: to będzie teatr, a nie film. Austriaccy "Fałszerze", którzy wygrali z "Katyniem" wyścig po Oscara, też mają tytuł na tle chmur, a prezentują się o wiele lepiej.
Tak, teraz rzeczywiście koniec offtopa.
I jeszcze tak, żeby całkiem zakończyć temat <rotfl>: węgierski "Niepochowany" (z Janem Nowickim). Skromnie, ale bardzo ładnie i estetycznie; tytuł stopniowo się rozszerza, tło lekko zamazane, w deszczu, opada z nieba na ulicę. Jak widać, można więc zrobić małymi środkami coś ładnego w bratnim kraju socjalistycznym. <rotfl2>
Godzilla od Toho, produkcji japońskiej są bardzo ładne. Polecam je. Pozdrawiam.