ďťż

wika

Witam!

Przyznam się, że komedie to gatunek, który spisałem na straty jakiś czas temu... bo wszystkie jakie oglądałem, raziły głupkowatym humorem lub wulgaryzmami i prymitywnymi podtekstami seksualnymi - nic więcej, po prostu ten gatunek tak się skomercjalizował iż myślałem że się nie odrodzi... no i do czasu, gdy wpadła mi w ręce świetna komedia (współczesna) "Sztuka zrywania". Oczywiście i ona ma wady, momentami za bardzo przegadana, no ale w sumie się broni, ma pewne b. ważne przesłanie, też dość dobrze są tam pokazane pewne mechanizm szantażowania drugiej osoby w związku.

Tak się zastanawiam, czy znacie jeszcze jakieś inne komedie które są na poziomie?:) oprócz Shreka;).


Dawno nie widziałem dobrej współczesnej komedii. Wydaje mi się, że dawno temu ludzie mieli lepsze poczucie humoru, które bawi nawet w dzisiejszych czasach. Przykłady: Jeszcze wyżej Lloyda, Generał Keatona i Dzisiejsze czasy Chaplina. Jedna z moich ulubionych komedii to Arszenik i stare koronki z 1944 roku, pełna czarnego humoru zwariowana farsa ze świetnym Cary'm Grantem. Ale ten film widziałem tylko raz i nie wiem czy za drugim razem będzie tak samo zabawny.
Komedie na poziomie robią Francuzi, mistrzowskie są szczególnie filmy z Louisem de Funes'. Najlepsze z nich to: Wielka włóczęga, Zwariowany weekend i Mania wielkości.
Z tzw. 'złotych lat komedii amerykańskiej' (czyli z lat 1980-89) najbardziej rozbawiła mnie Naga broń z 1988 roku, po której na poziomie były jedynie komediodramaty tj. Życie jest piękne.
Po przeczytaniu twojego postu, jeden tytuł od razu wpadł mi do głowy: See No Evil, Hear No Evil.
No tak Ja pamiętam, że jeszcze przed obejrzeniem filmu śmiałem się z jego fabuły. Ślepy i głuchy świadkami morderstwa - dziwne, że dopiero w 1989 roku ktoś wpadł na taki pomysł. A komedia oczywiście bardzo zabawna.


Funny People
"Życie jest piękne" być może i dobre, ale ja ten film spisałem na straty jak tylko dowiedziałem się że jest to tematyki holokaustu. Myślę, że akurat tutaj nie powinno nam być do śmiechu...

------

Z polskich komedii wymieniłbym seksmisje i alternatywy 4 (choć ten drugi film trochę się zdeaktualizował). Aha no i korniki PRL, moja ulubiona to "wartość jednej minuty":))))

"Życie jest piękne" być może i dobre, ale ja ten film spisałem na straty jak tylko dowiedziałem się że jest to tematyki holokaustu. Myślę, że akurat tutaj nie powinno nam być do śmiechu...
To nie jest komedia. Przynajmniej wg mnie bardzo smutny film. Chociaż przyznam się, że oglądałem wieki temu.

Komedie na poziomie? Pewnie te Allenowskie (sam powoli się zapoznaje). "Scoop" polecam całym sobą .
Obok filmu Życie jest piękne warto też zwrócić uwagę na wcześniejsze przezabawne komedie pomyłek autorstwa Benigniego: Johnny Wykałaczka i Potwór.

Z polskich komedii, obok Seksmisji, najbardziej cenię: Jak rozpętałem II wojnę światową i Brunet wieczorową porą.

Funny People

Mental, autor topiku chce komedię bez wulgaryzmów i żartów o podtekście seksualnym. Gdyby było inaczej to strzelam że w pierwszym poście ktoś by mu Apatowa proponował.

Z polskich komedii, obok Seksmisji, najbardziej cenię: Jak rozpętałem II wojnę światową i Brunet wieczorową porą.

Ostatnio oglądałem "Poszukiwany, poszukiwana" - mocne 8/10.
Może kultowy Dzień Świstaka jeżeli jeszcze nie widziałeś? Naprawdę polecam. Szkoda, że nie wiele jest komedii na takim poziomie, przynajmniej ostatnimi czasy. No i jeszcze kolejny klasyk lat 90. czyli Głupi i Głupszy :). Hmm, może jeszcze filmy Monty Pythona na przykład Żywot Briana albo Święty Graal.
Z filmów Barei bardzo sympatyczna jest też jego wczesna komedia Mąż swojej żony z 1960 roku ze znakomitymi rolami Aleksandry Zawieruszanki i Bronisława Pawlika.

Może 'Dzień świra' ? nie jest to może typowa komedia ale na pewno na poziomie. A coś zza oceanu to może hmmm 'Wpadka', 'Supersamiec'
Autostopem przez galaktykę

Może 'Dzień świra' ? nie jest to może typowa komedia ale na pewno na poziomie. A coś zza oceanu to może hmmm 'Wpadka', 'Supersamiec'

"Dzień świra" - pamiętam jak oglądałem go po raz pierwszy, to nieźle się ubawiłem. Tam jednak było tyle "kurw" co w pulp fiction "fack". Zatem treść "dzień świra" nawet była interesuje (choć momentami mocno groteskowa) ale forma to już rynsztok na całego..
W dniu świra są też momenty b. słabe np. przy koszeniu trawy poziom aktorstwa woła o pomstę do nieba. Ten film może nie jest zupełnie denny (taki poziom 'Killera', może ciut niżej), ale też na pewno nie jest to komedia na poziomie (czytaj: bez wulgaryzmów stosowanych jako przecinek).
dorzuciłbym filmy braci Coen - Burn After Reading, Big Lebowski, Oh Brother, where art thou?, i inne - nie są to głównie komedie, ale na wszystkich można się solidnie usmiać.
No co ty, u Coenów dużo faków leci przecież. Rynsztok raczej.

Ja od siebie dodam pierwsza listę filmów zgodną z tematem: Rybki z Ferajny, Gdzie jest Nemo, Madagaskar, Kubuś i Hefalumpy, Auta, Epoka Lodowcowa, Potwory i Spółka, Odlot, Toy Story, ...
Woody Allen też odpada, bo to chamówa straszna i zboczona do tego jak nie wiem.
No jak ma być zupełnie po bożemu i pod kołderką, to jedynie propozycje Crova pasują.

A Dzień świra? 10/10.

No jak ma być zupełnie po bożemu i pod kołderką, to jedynie propozycje Crova pasują.

Oj nie popadaj ze skrajności w skrajność. Może być od czasu do czasu jakiś bardziej pikantny żarcik czy też przekleństwo, chodzi mi o to aby nie było to co 3 minuty.

Tak zachwalany tostosteron czy lejdis mi po prostu jakoś nie odpowiadają (z powodów o których pisałem w 1 poście)... i omijam szerokim łukiem.

Co do Woody'ego Allen: mi się wydaje że jest mocno przereklamowany, ostatnio jak oglądałem purpurową róże z Kairu to musiałem wyłączyć w połowie, tak mi nie podszedł. Zresztą dziwny człowiek: żeni się z kobietą którą wcześniej adoptował jako dziecko... - on chyba ma zboczoną psychikę.
Woody'ego Allena....

Obejrzyj "Scoop" po raz drugi powtarzam . Komedia świetna, a przekleństw chyba zero, seksu itp. też.
Phil - z chęcią oblukam "Scoop" i dzięki za namiar.

-------
W ogóle nie spodziewałem się tak żywej reakcji... chyba będę musiał częściej tu wpadać.
W dniu świra nie tylko językowy rynsztok mi się nie podoba, ten film jest trochę toksyczny... pluje na wszystko co porusza. No tak czasami jest zabawny ale ja jakoś nie mam ochoty do niego wracać i wracać...
Te powiedzenie "na poziomie" to jest jakby zbiór pewnych cech (i tu już z doborem tych cech mogą być wątpliwości, bo to wszystko jest subiektywne, dla TylerD jest wszystko ok jak ktoś mówi językiem nieparlamentarnym jak parlamentarzyści vide: rozmowy zakulisowe o sprawie hazardowej a mnie to jednak razi).
TylerD - wszystko zależy od definicji jaką przyjmiemy a tę podałem w 1. poście.
To może łopatoligicznie: jak w filmie co 3 słowo to h. k. itp. to już nie jest DLA MNIE film w 100% na poziomie, ok? ale to nie oznacza też, że film jest automatycznie bezwartościowy (bo to byłoby głupie), nie popadajmy ze skrajności w skrajność. Tu chodzi też o pewne względy estetyczne:).

---
Słyszałem jeszcze (z niedawno udzielonego wywiadu pani Maciąg dla filmwebu) że Anny Hall jest dobrą komedią... ale ile w tym prawdy?... mam już tę komedię ale jak na razie czeka w kolejce do obejrzenia.
kyle, a "Autostopem..." widziałeś? Bo z tego co wyczytałem w Twoim poście, to jest to ten typ komedii, która może Ci podpasić. Oczywiście pod warunkiem, że lubisz humor w stylu Monty Pythona

kyle, a "Autostopem..." widziałeś? Bo z tego co wyczytałem w Twoim poście, to jest to ten typ komedii, która może Ci podpasić. Oczywiście pod warunkiem, że lubisz humor w stylu Monty Pythona

nie widziałem, ale słyszałem że ksiązka "autostopem przez galaktykę" jest ciekawa i dowcipna, natomiast humor w stylu Mounty Pythona to zupełnie nie moje klimaty (to co widziałem z Monty Pythona, to humor na poziomie skórki od banana).

to co widziałem z Monty Pythona, to humor na poziomie skórki od banana
Od razu przypomniał mi się ten skecz:

Z filmów Monty Pythona najlepszy jest oczywiście Żywot Briana. Ale i w Graalu też są świetne pomysły (morderczy królik i święty granat ręczny). Bardzo dobra jest Rybka zwana Wandą, w której połączono humor czarny, humor pythonowski (absurdalny) i humor w starym klasycznym stylu brytyjskim z wytwórni Ealing z lat 50. (np. Szajka z Lawendowego Wzgórza).

Ja na przykład uwielbiam Kolację z arszenikiem. Film chyba mało znany, a jeśli to o niezbyt dobrej opinii, nie mam pojęcia czemu, bo kawał kapitalnego humoru, czasami kontrowersyjnego, co pewnie kyle'owi się może nie spodobać;-)
Nie wiem jak można narzekać, że w komediach są podteksty seksualne i przekleństwa. Jeśli ma to sens i jest dobrze zagrane, charakterowo uzasadnione że tak powiem to nie mam nic przeciwko, a nawet jestem za. Tak samo jak nie odrzucam komedii, w których nie ma tych elementów, bo zawsze istnieje jakieś małe prawdopodobieństwo, że jest mimo tego dobra;-)
A Allena to nie oglądajcie jego gorszych filmów(Purpurowa róża, czy Scoop) tylko coś na poziomie Annie Hall, Manhatanu, Zelig.

W dniu świra nie tylko językowy rynsztok mi się nie podoba, ten film jest trochę toksyczny... pluje na wszystko co porusza.
Bo DŚ mówi o rzeczywistości, która często bywa toksyczna. To nie jest głupawa komedyjka, przy której chodzi o szczerzenie zębów przez 1,5 godz. A nawet jak jest śmiech, to gorzki, taki, który zaraz się ucina, jak tylko człowiek zda sobie sprawę, z czego się śmieje.
"A Allena to nie oglądajcie jego gorszych filmów(Purpurowa róża, czy Scoop) tylko coś na poziomie Annie Hall, Manhatanu, Zelig."
uff jest szansa że Annie Hall będzie lepsza od tej róży... no niebawem się o tym przekonam bo weekend planuje w końcu to oblukać.
Jakie by tu komedie polecić...
-Pogromcę duchów 1 i 2(widzę, że majlo średnio się na nich bawił )
-Hangover(choć może trochę za dużo klozetowych dowcipów), Zombieland(choć trochę dziwna)...
-Osobliwości narodowego Polowania i Osobliwości Narodowego Rybołówstwa
-z romantycznych: Love Actually, Uwierz w ducha, 500 days of Summer
-z polskich: Sexmisja, Vabank, Kingsajz, U pana Boga za piecem, Miś, Deja Vu (starszy Stuhr jako chicagowski cyngiel z czasów Ala Capone;), "Kup teraz!" Piotra Matwiejczyka...

Myślę, że któreś z wyżej wymienionych uznasz, iż są "na poziomie":]
no Uwierz W Ducha to komedia pełną gębą
Założyłem, że założycielowi tematu przyda się film dla drugiej połówki
...poza tym momenty z Whoopi Goldberg były śmieszne. Over.

-Pogromcę duchów 1 i 2(widzę, że majlo średnio się na nich bawił )
To chyba dlatego, że wrażenia z ostatnich seansów pozostawały bardzo pozytywne i do seansów po wielu latach podchodziłem z wysokimi oczekiwaniami. A może i nastrój nie sprzyjał. W każdym razie bardzo prawdopodobne, że "łapacze duchów" - jak to przetłumaczyli na DVD - zarówno 1, jak i 2, zasługują na odrobinę wyższą ocenę.

Ja na przykład uwielbiam Kolację z arszenikiem. Film chyba mało
A Allena to nie oglądajcie jego gorszych filmów(Purpurowa róża, czy Scoop) tylko coś na poziomie Annie Hall, Manhatanu, Zelig.


Właśnie jestem po seansie Annie Hall i muszę przyznać, że to pierwszy film W. Allena który obejrzałem do końca. Na początku był zgrzyt tzn. W. Allen (którego ogólnie nie lubię) zagrał w tym filmie główną role a talentu aktorskiego to on akurat za bardzo nie ma, jednak rekompensowało mi to z nawiązką tytułowa bohaterka - Diane Keaton więc jakoś tam przebolałem tego Allena. Komedia całkiem dobra, choć niektóre dialogi rażą sztucznością, zbytni pseudointelektualizmem itp. z jednej strony z drugiej niektóre fragmenty są b. dobre np. 'przepis na szczęście', wg przypadkowo spotkanej pary .

Zatem Annie Hall to dobra komedia i warto ją obejrzeć, byłaby jeszcze lepsza gdyby Allen zrezygnował ze swojej maniery rozmowy aktora z widzem, itp. niepotrzebne uświadamianie widza że ogląda film itp. Ja tego chwytu artystycznego jakoś nie trawie... no może gdyby raz był zastosowany ale tu ciągle...
Annie Hall daje jednak mocno 5/10 zwłaszcza za grę D. Keaton (ta kobiecość, urok mmm:)) nic dziwnego że Maciąg tak tę komedie polecała, ona pewnie z nią się identyfikowała;). Obie ładne i sympatyczne.

simek dzięki za propozycje
Komedie? Sam nie wiem. Widziałem trochę i na pewno niektóre mi się podobały, ale jak przychodzi co do czego to ma kłopot z przypomnieniem sobie tytułu.

Szybkie skorzystanie z wikipedi przypomniało mi o następujących tytułach, które mogę szerze polecić:

"Złoto dla Zuchwałych"
"M.A.S.H." - film, nie serial! (serial też świetny, ale jak rozumiem chodzi o filmy)
"Sprzedawcy" - to tak mniej więcej komedia no i jest dość sprośna
"1941"
"Caddyshack" ("Golfiarze" zdaje się po polsku)
"This is Spinal Tap" - jeśli choć trochę lubisz muzykę rockową to pozycja obowiązkowa!!
Współczesne filmy mają mało wspólnego z komedią... Przede wszystkim mam na myśli polskie "superprodukcje", w których dialogi są chyba śmieszne tylko dla samych twórców. Druga kwestia to coraz mniejsza liczba dobrych aktorów, którzy potrafią rozśmieszyć.

Dla mnie numerem jeden na liście komedii na poziomie pozostają stare poczciwe polskie komedie m.in. takie jak: Miś, Seksmisja, Nie ma róży bez ognia, Poszukiwany, poszukiwana, Rozmowy kontrolowane, Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz. Z trochę nowszych filmów, jeśli chodzi o polską twórczość z chęcia powracam do: Chłopaki nie plączą, Poranek kojota, Killer, Killerów 2-óch, Dzień świra (który do końca komedią nie jest). Ja od filmu komediowego oczekuję tego, że będzie mnie rozśmieszał, a akurat te wymienione przeze mnie filmy doskonale spełniają swoją rolę.
Maciek1984, no, Clerks jak ulał pasują do tematu...
Witam!

Odkryłem następną perełkę pasującą do tematu: GARSONIERA - naprawdę miło mi się to oglądało. Ciekawa fabuła a do tego jak świetnie groteskowo pokazany konformizm. Gorąco polecam.

Annie Hall daje jednak mocno 5/10
no jeśli temu filmowi Allena dajesz tak niską notę, to lepiej nie zabieraj się za pozostałe. Jego geniusz nie tkwi w komedii.

Polecam "Kaczą zupę" braci Marx
Obejrzałem niedawno Notting Hill i w prawdzie nie jest to komedia "na poziomie" jednak też nie jest to jakieś dno typu lejdis itp. Czasami jest ten klozetowo-koszarowy dowcip, kompletnie nie śmieszący, postacie sztuczne (np. ten kupel głównego bohatera), Julia Roberts - jakoś słabo grała, trochę mi przeszkadzała nawet, bo jak się uśmiechnęła (15 cm usta jak pontony) to zastanawiałem się ciągle czy to twarz naturalna czy dzieło chirurga plastycznego, ponoć to pierwsze ale aż nie można uwierzyć. Ogólnie słaba aktorka.... no ale MIMO TYCH WSZYSTKICH POTKNIĘĆ, film da się oglądnąć do końca, co na pewno jest wielkim plusem dla niego.

Notting Hill (...) Czasami jest ten klozetowo-koszarowy dowcip Stary, jeśli nie wiesz co oznaczają niektóre słowa, to ich po prostu nie używaj.

Nie wiem ile kresek wciągnąłeś przed filmem, ale coś takiego jak humor klozetowo-koszarowy w Notting Hill nie występuje.

Mierzwiak twój wpis to nic tylko żółć.... naprawdę zastanwów się (o ile masz czym:D) zanim coś napiszesz.

Czasami jest ten klozetowo-koszarowy dowcip

Podaj wiec przyklady

Kyle chciałbym ci zakomunikować, iż przed wysłaniem swojego posta - o ile używasz Liska jako przeglądarki czy innej która sprawdza pisownię - mogą pojawić się takie czerwone szlaczki podkreślające niektóre wyrazy z twojego posta. Jak je zauważysz zastanów się dłużej co one mogą oznaczać. To czasami pomaga:P
Bucho - trzeba być głuchym i ślepym aby ich nie widzieć. Było ich naprawdę sporo np. o lizaniu dupy i lodów i włosach... itp.

Danus - twoich wpisów nie czytam więc wyluzuj stary.... idź tam pooglądaj sobie efekty specjalne w T2 i zanurz się w kontemplacji nad pięknem świata. Szkoda tylko że nie działa na Ciebie opcja "ignoruj" no cóż są równi i równiejsi.
Lizania dupy nie pamietam (wprost?) chyba, ze chodzi o cos z koszulka Spajkowskiego.
Bucho - to odśwież sobie film, ja go oglądałem niedawno i pamiętam. To nie było w momencie z koszulką (choć te z koszulką też tak denne że tylko wywoływały we mnie zażenowanie).
Jizas, to przypomnij mi szybkim opisem te 3 zenujace, malo smieszne, klozetowe sytuacje. Bardzo prosze.
Ja pamietam klozetowa sytuacje w Notting Hill. Roberts wpadla na Granta i oblala sie kawa. Kawa miala kolor kupy.
Kyle: Czy ty naprawdę nie potrafisz pisać wyłącznie o odczuciach względem danego filmu, tylko musisz prowokować spięcia?

Reszta: Czy wy naprawdę nie potraficie nie brać do siebie cudzych uwag, w dodatku tak słabo zargumentowanych? Ja wiem, że czasami trudno przejść obojętnie obok czegoś, ale tak przynajmniej nie robi się BURDELU.

Zacznijcie lepiej wymieniać komedie na poziomie pisząc, czemu są fajne - nie czemu NIE są. Słowo daję, niektórym potrzebna jest instrukcja obsługi nawet do pieprzonego FORUM internetowego.
Dżizas Krajst.
"To właśnie miłość" - kolejna komedia którą "zaliczyłem", znów nic specjalnego ale da się oglądnąć do końca i miała też kilka fajnych momentów. Jednak forma "zbieraniny" różnych historyjek w jeden film mi nie odpowiada. Czuje jakbym oglądał jakiś serial (sitkom) a nie film. 80 minut zostało wyciętych z filmu i te wycięte fragmenty również zawierały ciekawe momenty - polecam! Trochę wstęp tego filmu był denny, te wspomnienie o WTC itd. - jak dla mnie za bardzo wiało patosem. Natomiast Ci nadzy statyści śmieszni byli:), szczególnie spodobała mi się gra tej aktorki - fajne miny robiła np. wtedy gdy jej "partner" mówił o zakorkowanej ulicy. Trochę wkurzało mnie to, że ta komedia była strasznie przewidywalna, no ale komedie romantyczne to chyba tak już mają.

Poziom podobny do tej wcześniejszej: Notting Hill (choć może ciut wyżej, bo nie było sztucznych "pajaców" typu "Spike" na siłę rozśmieszających widzów swą infantylnością itp.).

Ostatni raz próbowałeś kazać mi, lub skłonić mnie bym zrobił coś, czego nie uważam za konieczne. Zrozumiano?
Osobiste wycieczki zatrzymaj dla siebie, to ostatnie ostrzeżenie przed fizycznym ostrzeżeniem. Zaczynasz mi działać na nerwy.
Dream team:

Dodałbym jeszcze Nieoczekiwaną zmianę miejsc, ale chyba nie ma tu ludzi, którzy by jeszcze nie widzieli tego filmu.

Edit: Przypomniałem sobie o filmie "Zabity na śmierć" -Murder by Death - świetna czarna komedia, parodiująca znane kryminały Agathy Christie, Raymonda Chandlera i innych:

Proponuję obejrzeć Help Beatlesów. Chociaż to taki "pythonowski"humor. W takim razie może Być jak John Malkovich- całkiem całkiem moim zdaniem. Ale najlepiej polubić Monthy Pythona:D
Za "nieoczekiwaną zmianę miejsc" wielkie dzięki: koniecznie oblukam, bo jeszcze nie widziałem.

ps.
Wow, widzowie Monty Pythona to ameby? A może nazywasz ich amebami bo skecze Monty Pythona wykraczają poza twój aparat poznania i zdolności myślenia podczas oglądania i ich nie rozumiesz? Naprawdę nie wiem jak można nie lubić Monty Pythona. To w takim razie jak nie Allen i Pythoni to co? American Pie 6564564156?

sorki, ale nie mam ochoty cofać się w rozwoju do poziomu ameby:P
Coś mi się zdaje, że nie byłoby to cofanie...
Nie wiem czy ktoś tu wymienał ale, na fali powtórkowych wizji, przypomnailem sobie Wieczór Kawalerski. Dobra rzecz. Takie oldschoolowe komedie są nie do przebicia ( choć mam dziwne wrazenie ,że Smith próbował podbić scene z osłem w Clerks 2 )
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •