wika
Krucjatę tę według legendy zapoczątkował mały chłopiec, który twierdził że został nawiedzony przez Chrystusa. Chrystus kazał mu z organizować Krucjatę złożoną z dzieci ponieważ dzięki ich niewinności można zwyciężyć niewiernych. Zyskał on wielu zwolenników niektórzy podają, że liczba ta mogla dochodzić nawet do 50 tyś dzieci i kaznodziejów ich prowadzących. Krucjata
ta miała zostać poprowadzona nad Morze Śródziemne które miało się przed nią rozstąpić, do tego jednak nie doszło. Pomoc w transporcie tej krucjaty udzieliło 2 kupców którzy na 7 okrętach mieli ich przewieść do Ziemi Świętej. Na statki dostała się tylko część dzieci, jedna wersja mówi, że dzieci trafiły do Tunezji gdzie zostały sprzedane a druga że umarły z głodu.
Co wy sądzicie o tej krucjacie? Bo dla mnie była desperatycznym posunięcie Średniowiecznego Świata, dodatkowo popieranym przez najbardziej wykształconego człowieka swoich czasów papieża Innocentego III.
Zachęcam do dyskusji.
Cóż, to tylko świadczy jak zacofaną instytucją był kościół w tych czasach. Nieźle szajbnięci musieli być też rodzice, którzy puścili dzieciaki na tą "wycieczkę"
Cóż, to tylko świadczy jak zacofaną instytucją był kościół w tych czasach.
Chciałbym tylko skomentować, że jeżeli to świadczy o zacofaniu Kościoła, to co może świadczyć o ludziach świeckich... Trzeba pamiętać, że w średniowieczu nie istnieje rozgraniczenie na świat "świecki" i kościelny... Kościół jest integralną częścią codziennego życia zwykłych ludzi. Poza tym to właśnie Kościół był w średniowieczu najbardziej zorganizowaną i najbardziej światłą częścią społeczeństwa.
Cóż, to tylko świadczy jak zacofaną instytucją był kościół w tych czasach. Nieźle szajbnięci musieli być też rodzice, którzy puścili dzieciaki na tą "wycieczkę"
Szczerze mówiąc to rodzice byli raczej zadowoleni. Średniowieczna rodzina posiadała sporą gromadkę dzieciaków. A jak 2 poszła sobie na krucjatę z której nie wróciła, to było na rękę rodzicom (mniej buzi do wykarmienia, mniej problemów i pretensji do dziedzictwa).
Jeżeli chodzi o Kościół to wcale taki zacofany nie był, jak wiadomo w Średniowieczu panował wtedy kryzys gospodarczy (głód bezrobocie itd). Dlatego tą krucjatę można uznać za posunięcie gospodarcze-demograficzne.
Chyba że liczono że Muzułmanie nic nie zrobią dzieciom .
Pozdrawiam .
Myślę, że wypada tutaj zacytować wnikliwego mediewistę - Huizingę. We wstępnie do "Jesieni Średniowiecza" pisze, że w tej epoce wszystko było "bardziej". Myślę, że jest to dobre wyjaśnienie skrajności, w jakie wtedy popadano. Ludzie potrafili się wykazać niezrozumiałą niegodziwością, ale wybuchy religijnej euforii miały kształt niewyobrażalny dla nas, zgrzybiałych sceptyków. Myślę, że w przypadku tej krucjaty pragmatyzm nie dał o sobie znać, i wszelki osąd współczesnych na temat wysłania dzieci w nieznane mógł mieć jedynie religijne i duchowe podstawy. Co więcej, na krucjatę ruszały głównie dzieci z ubogich, wiejskich rodzin, ludzi przyzwyczajonych do tego, że "ksiądz ma rację". Jeśli mówił, że morze się rozstąpi przed wędrowcami, to widocznie tak miało być.
Pamiętajmy, że w dobie braku mass mediów nie było szans na weryfikację opowieści o cudach, które, powtarzane z ust do ust, nabierały coraz bardziej fantastycznych kształtów. Ludzie znali historię o armii duchów, wspomagającej rycerzy oblegających Jerozolimę, więc mogli być przekonani, że podobny cud nastąpi przy kolejnej krucjacie.
Krucjata dziecięca, jaka miała miejsce ok. 1212 roku była desperacką próbą ocalenia ziemi świętej. Uważano wówczas, a właściwie ukuła się wówczas taka idea, że tylko niewinne dzieci mogą ją ocalić.
W efekcie dzieci podróżując ku portom śródziemnomorskim ginęły po drodze, z głodu i wycieńczenia. Te które natomiast dostały się do miast portowych zostały sprzedane na niewolników.
Cóż, uważam że był to niewiarygodny popis głupoty, ale to było tylko średniowiecze można powiedzieć z drugiej strony…
Zjawisko nazwane Krucjatą Dziecięcą miało praktycznie dwóch bohaterów pierwszym z nich był Stefan pochodzący z miasteczka Cloyes w Orleanii. W maju 1212 zjawił się on w opactwie Saint Denis gdzie królowi Francji wręczył list rzekomo napisany przez Jezusa, Który w nim rozkazywał mu pójść i głosić krucjatę. Król odprawił dwunastolatka ale ten zaczął głosić kazania które poruszały tłumy słuchaczy. Z wielką skutecznością gromadził co raz większą liczbę zwolenników. Stefan głosił że wraz z gromadą dzieci ruszy na ratunek chrześcijaństwa, a dostanie się do Ziemi Świętej po dnie wyschniętego morza które Bóg uczyni przed nim tak jak niegdyś przed Mojżeszem. Płomienne mowy małego chłopca znalazły wielu fascynatów i entuzjastów, którzy rozjechali się po Francji głosząc jego idee. Wszyscy po miesiącu mieli się spotkać pod Vendome i ruszyć stamtąd na Wschód.
Morze miło się przed nimi rozstąpić w Marsylii ale spotkał ich bolesny zawód. Wielu po tym zawodzie zawróciło. Ostatecznie kilku kupców wynajęło siedem statków które miały przetransportować dzieci do Ziemi Świętej. Od momentu jak wypłynęli przez osiem lat nikt o nich nic nie słyszał. W 1230 roku pierwsze wieści o ich tragicznym losie przywiózł jeden duchowny, który jako młody ksiądz brał udział w tej nieudanej wyprawie. Dwa statki miały zatonąć z pasażerami już na wodach w pobliżu Sardynii, reszta padła ofiarą piratów saraceńskich i trafiła do niewoli gdzie czekał ich niezbyt ciekawy los.
Wieści o ruchu krucjatowym dzieci szybko dotarły także do Niemiec gdzie znalazł się natchniony odpowiednik Stefana – Mikołaj. Mikołaj również poruszał tłumy i miał dar przekonywania. W krótkim czasie kilkanaście tysięcy dzieci było gotowe ruszyć do Ziemi Świętej. W odróżnieniu od francuskich rówieśników niemieckie dzieci miały głównie mieć misję nawracania niewiernych. Przed niemi również miało rozstąpić się morze. Grupa dzieci niemieckich podzieliła się na dwie grupy. Pierwsza pod wodzą Mikołaja uciążliwą drogą przez Alpy trafiła do Genui gdzie ku wielkiemu rozczarowaniu morze się nie rozstąpiło. Podobna sytuacja nastąpiła w Pizzie. Uszczuplona grupa nadal wiernych Mikołajowi wkroczyła do Rzymu gdzie papież Innocenty III mimo wielkiego wzruszenia pobożnością dzieci nakazał im wracać do domu i podjąć walkę o Krzyż gdy dorosną. Tylko niewielka grupa wróciła z powrotem do Niemiec.
Druga grupa pątników niemieckich podobną droga trafiła Włoch gdzie pod Ankoną liczyła na rozstąpienie się morza, po nie udanym cudzie ruszyli pod Brindisi gdzie ponownie spotkał ich zawód. Niewielu statkami przedostała się do Palestyny. Reszta udała się w drogę powrotną która dla większości skończyła się śmiercią bądź osiedleniem się na którymś z miejsc przemarszu.
Trudno nazwać mianem Krucjaty te wydarzenia. Był to pewien rodzaju ruch który w czasach średniowiecza mógł mieć miejsce. Z pewnością nie nazwałbym tego „niewiarygodnym popisem głupoty”. Żeby go zrozumieć należy wziąć pod uwagę znaczenie Religii w życiu ludzi średniowiecza oraz wiele innych aspektów.
Polecam „Dzieje wypraw krzyżowych” S. Runciman -(tutaj Tom III str. 141 – 146.)
. Był to pewien rodzaju ruch który w czasach średniowiecza mógł mieć miejsce. Z pewnością nie nazwałbym tego „niewiarygodnym popisem głupoty”. Żeby go zrozumieć należy wziąć pod uwagę znaczenie Religii w życiu ludzi średniowiecza oraz wiele innych aspektów.
Polecam „Dzieje wypraw krzyżowych” S. Runciman -(tutaj Tom III str. 141 – 146.)
Runciman i wszystko jasne . Podpisuję się pod wypowiedzią Chasyda. Ocena tzw. ''krucjaty dziecięcej '' z naszej perspektywy zawsze bądzie mylna . Bowiem należy sie wczuć , czyt. doskonale znać , mentalność człowieka wieków średnich . A to , mimo bogatej literatury w temacie , nie jest wcale łatwe. Bo co czuje matka widzac swoja małą latorośl idąca do Ziemi Świętej ??? Ilu z nas lekko podjęłoby taką decyzje ?
Co to mentalności w tamtych czasach.
Śmierć na krucjacie nie była tragedią lecz zyskiem , wybawieniem które dawało od razu wstęp do nieba.Cała ideologia zbawienia w tamtym okresie polegała na umartwianiu ciała dla rozwoju duszy.Znane są wszystkim samobiczowanie się i procesje pokutników zadających sobie rany aż do krwi.A wejście do nieba trzeba było okupić krwią , bólem i cierpieniem na tym świecie tłumiąc wszystkie skłonności do samozadowolenia się .Rodzicie tych dzieci mogli być zadowoleni że ich pociechy mają zapewnione królestwo niebieskie i nie będą już kuszone przez moce diabelskie.Dla nas to jest dziwne tłumaczenie ale,w tamtych czasach dla ludzi wychowanych na zabobonach to mogło mieć sen.
Najnowsze badania wskazują że krucjata nie była wcale "dziecięca".Poprostu zle przetłumaczono słowo "pueri" rozumiejąc je jako chłopcy.W rzeczywistości znaczenia słów z łaciny klasycznej w przynajmniej 50% przypadkach ulegają zmianie znaczeń w łacinie średniowiecznej.Słowa z łac. średn. mają nawet po kilka znaczeń. Żeby właściwe wybrać trzebaby zrozumieć kontekst całęgo zdania.Najlepiej zajrzeć do podr."Łacina średniowieczna"M. Biskupa i I.Czarcińskiego.Można też zajrzeć do "Słownika łacińsko-polskiego:dla historyków i prawników"Janusza Sondela. Słowo pueri oznacza "chłopów".Raczej powinno się zatem krucjatę z 1212r. nazywać krucjatą chłopską.Nowsza nauka udowodniła że Kościół katolicki nie posunął się do aż do takiego fanatyzmu aby wysłać dzieci na krucjatę.
Cniva ma rację. Źle przetłumaczono słowo "dziecięca". Tak naprawdę była to krucjata chłopów najemnych. Średniowiecze średniowieczem ale ludzie nie byli aż tak ciemni by nie zorientować jak może skończyć się wysłanie dzieci przeciwko arabom...
rzeczywiście, doszło do błędnego, a może celowego zniekształcenia tekstu o tej krucjacie mniej więcej 30 lat po jej zakończeniu. Przyczyn można dopatrywać się różnych takiego ujęcia krucjaty. Pierwszy na fakt zniekształcenia tekstu zwrócił uwagę w 1961 roku Giovani Miccoli. Tradycję "krucjaty dziecięcej" zawdzięczamy najprawdopodobniej franciszkanom, którzy ubóstwo uważali za wielką cnotę, ale bojąc się narazić hierarchom, którzy niekoniecznie popierali ideę franciszkańskiej wizji Kościoła ubogiego, woleli ubogich chłopów wagabundów nazwać dziećmi. To przynajmniej jedna z interpretacji takiego ujęcia tej krucjaty, jaką zaprezentował Donald Spoto.
Innym jeszcze powodem takiego ujęcia może być pewna mitologizacja krucjat - krwawa rzeczywistość wypraw krzyżowych przez przykład krucjaty dziecięcej mogła zostać w swoisty sposób "uświęcona" krwią niewinnych dzieci.