ďťż

wika



Spoilers free.

Martyrs jest przykładem na to, że gdy kino amerykańskie zaczyna podupadać, kino francuskie przeżywa rozkwit. O filmie szły słuchy, jako by miał on być najbrutalniejszym filmem francuskim ostatnich lat. Prawda, w filmie jest mnóstwo przemocy, brutalnych scen czy krwi. Nie jest to jednak przemoc nieuzasadniona. Przez pierwszą część filmu, w zasadzie myślimy iż jest to historia zemsty. Dopiero później okazuję się, że jest to misterium cierpienia. Obraz jest wstrząsający. Scenariusz nie jest sztampowy - wydaję mi się, że nic podobnego dotychczas nie zostało nakręcone (choć mogę się mylić). Myślę, że najbliżej temu filmowi do pierwszej części Hellraisera, aczkolwiek sens i scenariusz filmu jest zupełnie odmienny i smutny. Bo w zasadzie jest to tyle horror co i dramat. Prawdziwe kino z jajami, o jakich amerykańskie produkcje mogą sobie tylko pomarzyć. Krew wygląda jak krew. Wiele scen dosłownie podnosi włosy na skórze, i tak powinno być

Wady - można zarzucić pewną przewidywalność. Przynajmniej w pierwszej fazie filmu. W drugiej natomiast części, można mieć zarzuty do pewnych nielogiczności w zachowaniu głównej bohaterki.

Ogólna ocena 8/10 (punkt więcej za mały budżet jaki ten film posiadał)

Naprawdę dobre kino, warte odrębnego wątku, a nie tylko krótkiej recenzji.


dzisiaj ide na ten film. ponoć ekstremalnie brutalny, ale w sposób, o jakim amerykańskie bajeczki dla nastolatków mogą tylko pomarzyć.
Ekstremalnie brutalny... to pojęcie względne. Widziałem filmy brutalniejsze, ale przecież nie o to chodzi W czasie pierwszej fazy filmu, jest wiele brutalnych scen, a mimo to na niektórych ze dwa razy ziewnąłem. Ale to raczej przez to, że ciężko mnie na tym polu zszokować. Druga cześć filmu jest również bardzo brutalna, i to nawet bardziej niż pierwsza - to co szokuje jednak bardziej to scenariusz i rozwiązanie/zakończenie filmu. Polecam

Myślę, że najbliżej temu filmowi do pierwszej części Hellraisera

W internecie można wyczytać że reżyser Martyrs wyreżyseruje remake Hellrisera właśnie. :) Sam film na dniach z pewnością obejrzę, plakat bardzo mi się kojarzy z tym do The Chasera.


Ten film kojarzy się z Hellraiserem głównie przez jedną scenę. Poza tym, filmy są zupełnie różne. Ciężko mi ten film porównywać do innych - bo nie wiele podobnych filmów widziałem. Scenariusz jest oryginalny. Nie odnoście jednak błędnego wrażenia, że to jakieś super arcydzieło. Film ma swoje wady. I to nie mało. Ale to nadal bardzo dobre kino... grozy. Ciekaw jestem jak wyjdzie zatem remake Hellraisera, choć moim zdaniem... HR daję radę i dzisiaj. I wcale remake nie jest mu do niczego potrzebny.

Ekstremalnie brutalny... to pojęcie względne. Widziałem filmy brutalniejsze, ale przecież nie o to chodzi Smile

jasne, że nie o to chodzi. ja tylko powtarzam cudze opinie. przy dzisiejszym progu znieczulenia na filmową przemoc, jeśli ktoś stwierdza, że był zaszokowany brutalnością, to znak, że jednak warto rzucić okiem. zastanawia mnie tylko jedna rzecz - może zdradzisz mi ten sekret zanim wydam ciężko zarobione 22 złote:) jak wygląda kwestia techniczna: sa tu jakieś dziecinne pułapko-tortury jak w pile i hostelu czy raczej dominuje prostota przekazu: prymitywna przemoc na poziomie jaskiniowców? w trailerze widziałem, że postać łaziła po chacie z obrzynem i masakrowała jednym strzałem domowników. takie coś chciałbym ujrzeć:)
Mental, powinieneś być zadowolony. Tutaj nie ma żadnych głupawych pułapek. Co do tortur... no te są w fimie jak najbardziej. Są istotne patrząc od strony scenariusza Aczkolwiek, są to tortury dalekie od tych które widzimy w Pile - czyli nie są w żaden sposób udziwnione. Raczej dominuję staroświecka sprawdzona przemoc.

Przykładowo SpoilerDwumetrowy gość, napierdala w młodą niewinną dziewczynę gołymi pieściami gdzie popadnie. Robi z jej twarzy sieczkę.Spoiler End

EDIT:
Z drugiej strony, każdy kinoman od razu rozkima, czym jest "istota" atakująca Lucie (jedna z bohaterek). I to jest jak by głupawy element w tym filmie, na pograniczu pseudo-horrorów amerykańskich. Druga cześć filmu jest już zupełnie inna, lepsza Czy wydawać 22zł na kino? Ciężkie pytanie W razie czego, do mnie nie przychodź po refundacje
moja reakcja na ten film: ???????????? mega LOL

ale spoko, nie wydałem ani złotówki. wewnętrzny głos kazał mi ściągnąć wersje małoekranową.

czegoś tak horrendalnie absurdalnego chyba nigdy w życiu nie widziałem. i już nieistotne, że pierwsza cześć filmu miała kilka w miarę dramaturgicznie wartościowych momentów. z grubsza wiem, do czego reżyser zmierzał i co chciał powiedzieć, ale efekt końcowy... nie będę siekał spojlerami - jak chcecie, to zasysajcie filmik z netu. jest za friko, w dobrej jakości, polskie napisy też są. ja umywam ręce. i oby nikt nie kojarzył mojej ksywy z martyrs. mnie tutaj nie było. bez odbioru.
Mental, pamiętasz jak ci mówiłem na co mi wygląda ten film?:)
Mental, chyba trochę przesadzasz Film zły nie jest. A na pewno jest lepszy od tych wszystkich Pił czy Hosteli razem wziętych
miałem sie więcej nie odzywać...

spojlery
na waszym miejscu i tak bym przeczytał - poniższy akapit wprost iskrzy humorem

otóż martyrs to jest pila i hostel (bardziej pila), lecz w szczególnym wydaniu. jako odgałęzienie torture porn kuriozalność tego filmu wymyka się wszelkim racjonalnym i nieracjonalnym klasyfikacjom. członkowie neonazistowskiej sekty, poubierani w kombinezony rodem z G.I Joe i uzbrojeni po zęby w giwery, którzy praktyki medyczne pobierali chyba u weteranów oddziału 731, porywają młode kobiety i torturują je w podziemnym laboratorium przypominającym pomieszczenia na enterprise. grupą zwyrodnialców dowodzi pierdolnięta alleluja babcia w turbanie i lenonkach, recytująca jakieś quasi-religijne cierpiętniczo-martyrologiczne teksty. ideologia dobudowana do fabuły jest tak pretensjonalna, że jigsaw ze swoimi kazaniami z ambony to retor na miare cycerona. no i te tortury - widziałem tylko trzy piły, więc nie orientuje sie zbytnio w postępującym komplikowaniu metod kaźni, ale to, co zaserwował pascal, przekracza mój - ustawiony na niebotycznej wysokości - próg tolerancji: wanna ze specjalnym roztworem służąca do przechowywania obdartych ze skóry ludzi? ultra nowoczesny podziemny schron ze ścianami wyłożonymi połyskująca metaliczną konstrukcją, w którym przeprowadza się potajemne eksperymenty na ludziach, mające wyznaczyć granice ludzkiej odporności na ból? o ja jebie...

sorry, oconnel, nie nadążyłem za reżyserem. rozumiem, że faciowi wymarzyła się historia wielokroć bardziej zwyrodniała niż wyczyny fritzla, który przez 24 lata więził i gwałcił córkę w piwnicy, ale w rezultacie wyszło coś zaskakującego: jego dzieło powinno stać na półce wypożyczalni z plakietką "osobliwości X muzy".

pomijam w tym miejscu drobny detal, niemający absolutnie żadnego wpływu na nic: po wymordowaniu wszystkich domowników laska zostaje na chacie przez 2 doby, nawet zasypia na kanapie, po czym budzi się i dzwoni do mamy. oczywiście dookoła pełno juchy, w dziurze za domem 4 trupy, ale co tam - to przecież normalka, że zabójcy po wymordowaniu całej rodziny zazwyczaj czekają 48 godzin na miejscu zbrodni i z wrażenia ucinają sobie drzemke na kanapie. powtórzę: mega ultra LOL. jak mam sie potem przejmować losem takiej głupiej piczki?
Zdecydowanie powinieneś zobaczyć Frontiere(s) No chyba że już widziałeś.

Po tym co napisałeś Martyrs MUSZĘ obejrzeć.

No chyba że już widziałeś.

nie widziałem i nie zobaczę:)
Mental oczywiście wszystko przerysował Na każde zdanie można podać kontr-argument. Robić tego nie będe, bo musiał bym sypać spoilerami jak z rękawa. Chwała Mental, że chociaż nie zdradziłeś (przynajmniej wprost) sensu istnienia ów "sekty" Oczywiście w wielu sprawach masz rację (babcia, czy też nielogiczności w zachowaniu głównej bohaterki o których też wspominałem wcześniej). Jednak film jako całość potraktowałeś trochę nie słusznie. Ale każdy ma prawo do swojego zdania. Film może się nie podobać, ale nadal wolę oglądać coś takiego niż Piłę 5.
nie zdradziłem sensu istnienia, bo go nie dostrzegłem:)
Na początku widziałem, że Mental jest na film nakręcony i chce zobaczyć, ale po jego opinii chyba jednak zobaczę w domowym zaciszu, a miałem iść do kina
Bliżej Martyrs do kuriozalnego Haute Tension niż Calvaire (choć to podobne cierpiętnicze kliamty) czy Ils: maksymalna ilość przemocy i maksymalnie francuskie przeintelektualizowanie. Tudzież zaangażowanie, nie wiem. Film nie straszy, nie bawi - ale irytuje. Panna grająca główną rolę do pewnego momentu przyzwoicie przypomina Piper Perabo, ale potem przestaje - pojawia się za to postać babci w turbanie i cały wątek makabrycznej pogoni za Prawdą.

Chociaż obdarcie ze skóry, nie powiem - pierwszorzędne!
Matko, tylko dwa słowa przychodzą mi do głowy w celu opisania tej miernoty: kuriozalny i pretensjonalny. Taki jest ten film - na początku jeszcze jakieś znamiona dramaturgii są, później to już coraz bardziej wywołuje poirytowanie. Film dla ludzi, którzy nie wymagają od filmu podstawowych zasad logiki, a to silenie się na 'ambitność' filmu jest jedynie godne politowania, i jak już pisałem, pretensjonalne co najwyżej.
Prawdziwe misterium cierpienia z tego filmu, nie powiem.
Gdyby film składał się tylko z pierwszych 50 minut,byłoby nawet nieźle. Tylko że reżyser postanowił iść na całość, co filmowi na dobre nie wyszło.Obdzieranie ze skóry dobrze wyszło w jednym filmie.I chyba nie trzeba pisać dlaczego w Hellraiser...
"Martyrs" swoją intensywność przemocy podnosi jeszcze o stopień wyżej niż "Inside" czy "Haunte Tension" i mu o krok od wybryków kinematograficznych pokroju "Królika doświadczalnego" czy innych "August Mordumów" z tą różnicą, że tamte sobie egzystują gdzieś w podziemiu a to wyświetlało się w kinach. Na początku historia zemsty kobiety radzącej sobie z traumą sprzed lat ( podobała mi się scena jak włazi do chaty i całą rodzinkę wyrzyna w pień strzelbą ), której pomaga druga bohaterka a później zmuszanie tej drugiej bez pytania się jej o zgodę do męczeńskiego posłannictwa by dała świadectwo doświadczenia mistycznego do którego została wepchnięta siłą przez bandę oszołomów robiących dość komiczne wrażenie przewodzonej przez nawiedzoną, starą wariatkę z podręcznikiem do religijnych frazesów i z dowodami podobnych, orgazmo-metafizycznych doświadczeń. Niestety ale głupotą zieje z tego francuskiego cudactwa w drugiej części i nie przekonuje. Wydaje się, że osoba poszukująca ekstazy kontaktu z innym wymiarem musi sama z siebie tego chcieć a nie w wyniku systematycznego zamęczania przez osoby poboczne. W temacie pozaśmiertnego wychodzenia z siebie lepiej sprawdza się "Flatliners" z 1990 roku, którego położyła tandetna psychoanaliza do stania się lepszym filmem. Technicznie wszystko w "Martyrsie" było cacy i tu spory plus. Po namyśle takie "Frontiere(s)" wolę od tego bo ten rozbawił mnie i miał dobry soundtrack.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •