ďťż

wika

Terminator to trylogia, która powstawała przez długi okres. Pierwsza cześć powstała w 1984 roku, cześć druga w 1991. Trzecia cześć została nakręcona w 2003 roku. Więc widzimy duży okres czasu między powstawaniem każdego odcinka. Moim zdaniem najlepsza była cześć 2, natomiast 1 i 3 sa równie dobre.
Mnie np. Terminator zapadl w pamieci, jest to znakomite arcydzielo, chociaz 3 czesc ma zbyt wiele efektow specjalnych i Arnold byl zbyt rozgadany. natomiast czesc 2 to znakomita odslona, ktorej sie nie zapomina, zdecydowanie najlepsza czesc, pierwsza jest tez dobra chociaz momentami nudnawa, ale ogolnie dobrze sie oglada.
A jakie są wasze refleksje jeżeli chodzi o ten film?


Pierwsza część napewno zmieniła nieco obraz s-f. Z kolorowych pierdółek mamy mroczne i brutalne kino akcji z przesłaniem. Część druga to kamień milowy w dziedzinie efektów specjalnych, jednak film nie opierał się o nie za co bardzo go chwale. Znowu jest brutalnie, troche mniej mrocznie i znowu jest przesłanie. Ogólnie Terminator 2 to najlepsza część cyklu i jeden z najlepszych filmów jakie powstały. Wszystko napięte na ostatni guzik. I czy to wersja reżyserska czy normalna wszystko to jedna spójna całość.
Część trzecia wbita jakby trochę na siłę. Pryska czar poprzedniego filmu i wszystko to jakieś naciągane. Jonatan Mostow chyba nie miał pojecia o zakończeniu T2 z wersji reżyserskiej. Terminator za dużo gestykuluje twarzą. Robi miny i wogóle. W poprzednich częściach to była zimna kamienna twarz. Reżyser puszcza oko do widza ale nie robi tego nachalnie i wszystko jest w granicach dobrego smaku. Efekty specjalne wspaniałe ale jest ich za dużo i film po prostu jest robiony pod kolejne sceny z efektami specjalnymi. Ze starej ekipy pozostał tylko Arnie i dr. Silberman. Zabrakło Furlonga, który może by sie dzieki temu filmowi wybił z kina klasy Z. Nick Stahl jest kompletnie nijaki, bezpłuciowy i wogóle fagas taki.
Całą trylogię sobie bardzo cenię. Na T2 sie praktycznie wychowałem. T1 też mi się bardzo podoba a T3 mimo iż robiony na siłę to też kawał dobrego kina akcji ale jednak odstaje od swoich wielkich poprzedników.
Wkońcu zmiana reżysera daje tu mocno o sobie znać. Ciekawe co nam pokaza w 4, az sie boje.
Od kobiety Terminatora to straszniejsze może już być chyba tylko małe dziecko


Mogą być jeszcze cyberpsy, cybermuchy, cyberkoty itd.
Terminator - klasyka sama w sobie, film który zmienił oblicze s-f
Terminator 2 - najlepszy. Po prostu lepiej zrobiony od części pierwszej, chociaż może bardziej na luzie. Polecam jednak wersję reżyserską.
Terminator 3 - imho straszna pomyłka. Film jest dobry jako taki, ale z serią nie powinien mieć nic wspólnego. Nick Stahl jest straszny, Claire Danes nijaka, Arnold stary, a panna Loken piękna i nic ponadto. Oby czwórka nie powstała.

Moim zdaniem najlepsza była cześć 2, natomiast 1 i 3 sa równie dobre.

Z tego wynika, że dla ciebie wszystkie 3 części są tak samo dobre.

Dla mnie 2 bije poprzednika i następcę.
Elektronicni Mordulec 1

Choć nie lubię tego określenia, to pierwszy film, który przychodzi mi na myśl, gdy widzę / słyszę słowo "kultowy". Arnold Chwarzenegger dzięki niemu w dużej mierze stał się ikona popkultury, Linda Hamilton na rótką chwilę wybiła się zaś z kiczowatych melodramatów. Wzystko konserkwentne, nieliczne wpadki nie psujące wrażenia całości, wspaniała muzyka Brada Fiedela i klimat, klimat, po trzykroć KLIMAT

Elektronicni Mordulec 2 Ostateczna Rozgrywka

Jeden z nielicznych przypadków, gdzie IMHO sequel jest lepszy od pierwowzoru. Wspaniały debiut Edwarda Furlonga, który niestety zaprzpaścił (jedyny dobry film po T2 w jakim się pojawił to "Animal Factory" ale tam też niestety nie pokazał klasy). Cudowny Robert Patrick, choć jako Terminator popełnił parę karygodnych błędów, których nie winna była popełnić tak inteligentna maszyna. Kilkusekundowy epizod Michaela Edwardsa w oparciu o który Mostow winien był stworzyć postać Connor`a. Co do zakończenia to wolę to z wersji podstawowej, bardziej pasuje do całości, niż cukierkowa wizja bezpiecznego świata. Do tego piękne zdanie kończące film wypowiadane przez Sarę "jeżeli amszyna była w stanie docenić wartośc ludzkiego życia, może i nam się to uda" którego niestety zabrakło w wersji alternatywnej. Ten film potęgą jest i basta.

Elektronicni Mordulec 3 Rejs Machin

Pierwsze pytanie, jakie rzuciło mi się na usta po obejrzeniu tego "dzieła" brzmiało: po cholerę? Odpowiedź jest oczywista: cash, baby... Rzuca się w oczy brak wyrazistego wprowadzenia, Connor beznadziejny i nie trafiają do mnie głosy, że "ukazali go jako człowieka" bo to nie był zwykły człowiek. Kyle Reese mówił "oddałbym zycie za Johna Connor`a", Edwards w T2 miał zimne, stalowe wręcz spojrzenie. Albo mina Johna, gdy w T2 rozwija taśmę klejącą? Nic z tego nie ma w Stahlu, zero "jaj". Drugi zawód filmu: Terminator, który jest paradokslanie najbardziej rozgadaną postacią nie tylko w odniesieniu do poprzednich modeli, ale w ogóle do postaci wszystkich filmów (łącznie z ludźmi). Do tego widać, że to już staaary model co ciekawe, sama fabuła jest dośc logiczna i całośc ogląda się przyjemnie, jako proste kino akcji, ale mając w pamięci pozostałe Terinatory to se ne vrati. Zapomniałbym o Kristannie Loken, najgłupszym i najgorzej wypsoażonym Terminatorem w historii (po co jej miotacz ognia, jako broń zastępcza, skoro na T850 nie robiła ona najmniejszego wrażenia).

Wspaniały debiut Edwarda Furlonga, który niestety zaprzpaścił (jedyny dobry film po T2 w jakim się pojawił to "Animal Factory" ale tam też niestety nie pokazał klasy).
Nooo jeszcze "American History X".
Pierwsza i druga częć były super. Świetny i wyrazisty klimat. Dobra fabuła i efekty specjalne (pierwsza częć może trochę gorsze, ale film ma już swoje latka). Aktorzy gralki dobrze, przekonujący Szwarceneger w roli robota.
Natomiast trzecia część została zrobiona bez pomysły z głupią fabułą. Odnisłem wrażenie, że scenarzyści podzielili film na równe części tam gdzie się napieprzają i tam gdzie wyjaśniają dlaczego się napieprzali Także dla tej trylogii lepiej by było gdyby to nie była trylogia.

Także dla tej trylogii lepiej by było gdyby to nie była trylogia.

I nie będzie, wkrótce na ekrany kin trafi "Terminator 4".
1. Dobre
2. Bardzo dobre
3. Chó*owe!
Brawa za rozwiniecie!
Niedlugo 4 czesc i z trylogi zrobi sie tetralogia, tak samo jak ze Szklanej Pułapki, Rambo i Indiana Johnsa.

Niedlugo 4 czesc i z trylogi zrobi sie tetralogia, tak samo jak ze Szklanej Pułapki, Rambo

Jestem przeciwnikiem powstawania czwartej części. Już trójka pokazała, że trudno jest stworzyć film równający się z dwoma poprzednimi. Dwie pierwsze odsłony Terminatora bardzo wysoko podniosły poprzeczkę. Za wysoko.

co do T3 to musz przyznać że podobalo mi się zakończenie tzn. wojna jednak wybucha, zaskoczyło mnie to trochę i to bardzo pozytywnie.
Poza tym podoba mi się muzyka Beltramiego (i oceniłbym ją na 4 gwiazdki) fakt, że sie rózni od tego co skomponował Fiedel ale jest dobra.
Co do T4 - chyba jednak tak szybko go nie zobaczymy (tzn spodziewałem się go dośc szybko po trójce ale się przeliczyłem - minęły dwa lata a za wiele o nim nie słychać), pewnei znowu zaczekamy jakieś 10 latek
ja mam nadzieje ze wogóle nie powstanie . Juz wystarczajaco sam temat i leganda została wyśmiana w T3
A co niby miałoby być treścią czwórki ? Walka z robotami po zagładzie atomowej? No bo powtażanie schematu że maszyny znowu wysyłają mordulca w przeszlość to już ogroooomna przesada.
Dla mnie te trzy częśći tworzą zamkniętą całość, mimo że trójka ustępuje poprzednim częściom chyba ze dwa razy. Kolejne Seqele powinno się kręcic albo szybko albo wcale, zanim poprzednie części staną się legendą, do której trudno, albo w ogóle się nie da zbliżyć. Sam pomysł na trójkę nie był jakiś strasznie zły, ale jakoś nie ma ona swojego charakteru, wyszedł dość fajny film akcji, ale nic więcej. A największą pomyłką jest dla mnie postać lalki-zabójcy. Bardziej by się jako partnerka dla laleczki Chucky nadawała. I nie chodzi tylko o wizerunek, ale sam pomysł na robota, jak dla mnie jest on poprostu gorszy od T1000, jeśli jegą przewagą miała być wbudowana broń, z której i tak większego pożytku nie było i jeszcze się do tego się psuła to ja dziękuje, no i jeszcze czasem było widać że blondynka.
dla mnie największą pomyłką jest Stahl w roli Connora, który mógłby być wszystkim prócz przywódcy ludzi - jego John to masakra
dlaczego mam wrażenie że w T1 został popełniony błąd logiczny? moim zdaniem nie jest możliwe aby Connor wysłał swojego ojca w przeszłość ponieważ aby to zrobić to najpierw sam musiał się narodzić. jedyne wytłumaczenie tej syruacji jest takie że Kyle Reese nie jest ojcem Johna Connora może niech ktoś mi to logicznie wytlumaczy że jest inaczej bo dla mnie to największy przkręt w historii kina
To jest logika podróży w czasie . Każda próba - taka jak Twoja - rozsupłania paradoksu czasowego musi się wysypać w kształcie, zaprezentowanym w filmach o Terminatorze, gdzie przeszłość i przyszłość są w nieustannym związku. W starym "Wehikule czasu" Pala sprawa była nadzwyczaj prosta, gdyż Podróżnik był tylko świadkiem wydarzeń. Zemeckis i Gale w BTTF poszli ścieżką Camerona, czyli wybrali jedno solidne założenie (jak starzy się nie zejdą, z Martym koniec) i nie zastanawiali się nad rozwijaniem wszystkich możliwych wersji alternatywnych historii. Gdyby twórcy "Powrotów do przyszłości" i "Terminatorów" chcieli być w zgodzie z pokręconą logiką podróży w czasie, to zniweczyłoby to sens kręcenia tych filmów, bo nie byłoby żadnej historii do opowiedzenia (zabrakłoby Reese'a, gdyby zabrakło Connora, gdyby zabrakło Reese'a i tak bez końca). Ktoś się musiał narodzić, coś musiało się wydarzyć, żeby ten łańcuch przyczynowo-skutkowy rozpocząć. Reszta to umowa z widzem.
czyli że w filmach z podróżami w czasie nie należy szukać logiki, bo twórcy takich filmów naginają tą logikę do własnych potrzeb? to trochę smutne: takie wygodniactwo.
jest jeszcze jedne fakt nie trzymający się w Terminatorze kupy. aby wysłać terminatora w przeszłość najpierw musiał on zostać skonstruowany, a przecież jak wiadomo aby tak się stało, potrzebny jest chip z łapy Schwarzeneggera. wygląda na to że w tym filmie w ogóle została pominięta kolejność czasowa wydarzeń.

takie wygodniactwo.

A jak chciałbyś skonstruować scenariusz "Terminatora", żeby było w nim miejsce dla wszystkich postaci ze wszystkich czasów, zachowując linię fabularną? Jak sama nazwa wskazuje, to PARADOKS czasowy. Żeby go ugryźć i nie popaść w jałowe rozważania akademickie, trzeba się na coś zdecydować. To nie wygodniactwo, tylko konieczność, wynikajaca z faktu, że w filmie o podróży w czasie, musi być jeszcze miejsce dla fabuły. Roztrząsanie temporalnych PARADOKSÓW, w stopniu Ciebie zadowalającym, musiałoby zarżnąć fabułę, sprowadzającą się do braku akcji, na rzecz napisów początkowych, brzmiących mniej więcej tak:

"Chciałem zrobić dobry film o cyborgu, który przybywa z przyszłości, celem zabicia przyszłej matki przywódcy ruchu oporu przeciw maszynom. Chciałem tej przyszłej matce dać do ochrony żołnierza, który ostatecznie będzie ojcem swego dowódcy z przyszłości. Chciałem zatrudnić świetnych fachowców od zdjęć, muzyki, montażu i efektów specjalnych. Znajomi, którzy czytali scenariusz powiedzieli, że to doskonały materiał na wielkie kino, a ja dodatkowo wiem, jak to zrobić, choć nie mam wielkiego doświadczenia, jako reżyser.

Ale ja tego filmu nie zrobię, ponieważ nie mogę rozwikłać paradoksu czasowego, zasadzającego się na problemie niemożności zaistnienia Johna Connora, bez wcześniejszej inseminacji Sarah przez Kyle'a. Przecież skoro John zaistniał, to nie trzeba wysyłać Kyle'a. A mimo to chciałem go wysłać w tę cholerną przeszłosć, by obronił Sarah przed Terminatorem, co miało być główną atrakcją tego filmu. Paradoksy czasowe nie są tutaj najważniejsze - to miał być film o miłości, ślepej wierze w moc maszyn, ludzkiej naturze, poczuciu misji, gotowości do poświęceń. Ale mój znajomy jajogłowy fizyk, którego nikt nie lubi, powiedział mi, że widzowie oleją film z powodu paradoksów czasowych, którym nie poświęciłem należycie długiego czasu ekranowego. Chyba jednak nie zrobię tego filmu. Bardzo mi przykro."

James Cameron

P.S. Kasa nie zwraca za bilety.

--------------------

Podoba Ci się takie postawienie kwestii?

mi te paradoksy akurat przeszkadzały. będę musiał z tym żyć
w "Powrotach do przyszłości" nie doszukałem się żadnych paradoksów. chyba nie oglądałem zbyt uważnie


w "Powrotach do przyszłości" nie doszukałem się żadnych paradoksów. chyba nie oglądałem zbyt uważnie


http://www.kmf.org.pl/wpadki/p.html

Tytul - Powrot do przyszlosci 2.
przecież pisałem że oglądałem niezbyt uważnie
poza tym w PDP tak wiele się dzieje i jest taki kolorowy i w ogóle... kto by się przejmował paradoksami

przepraszam za offtopa to już się więcej nie powtórzy ale z tego co zauważylem na tym forum to typowe. @Jakuzzi mnie zmusił...

czyli że w filmach z podróżami w czasie nie należy szukać logiki, bo twórcy takich filmów naginają tą logikę do własnych potrzeb? to trochę smutne: takie wygodniactwo.
jest jeszcze jedne fakt nie trzymający się w Terminatorze kupy. aby wysłać terminatora w przeszłość najpierw musiał on zostać skonstruowany, a przecież jak wiadomo aby tak się stało, potrzebny jest chip z łapy Schwarzeneggera. wygląda na to że w tym filmie w ogóle została pominięta kolejność czasowa wydarzeń.

Widzisz z filmami o podrozy w czasie jest tak ze pobudzaja wyobraznie a zwlaszcza syndrom o nazwie CO BY BYLO GDYBY...a niestety nie dowiemy sie raczej tego nigdy. To sa tylko filmy( mimo ze swietne) i nie wyjasnia nam nieodgadnionego. Sa to tylko wariacje rezyserow tym jakze arcyciekawym temacie. Moga przez to stosowac wiele ciekawych kombinacji OCZYWISCIE bez przesadyzmow , ale mojemu mistrzowi (czyt. Cameron) nic
bede. Chyba ze wiesz jakimi zasadach dziala podroz w czasie to przedstaw szybko na forum switowej fizyki, a tymczasem moge powiedziec ze, bardzo ciekawie podroz w czasie zostala przedstawiona na przykladzie Cella i Trunks-a w dragon Ball Z -podrozujac w czasie podrozujesz od razu do innego wymiaru. Zmieniajac cos w przeszlosci rownoleglego swiata zmieniasz jego przyszlosc, natomiast nie zmieniasz przyszlosci w swiecie z ktorego przybywasz. jest to moimi zdaniem orginalny sposob unikniecia zagmatwan scenriuszowych obejrz i sam ocen!!!
Terminator I i II to kolejne ( obok Titanica, Obcego 2) najlepsze filmy, które wyszły spod ręki Jamesa Camerona. Moim absolutnym idolem jest druga część, w której T-800 znany mi z części pierwszej zmienia barykadę oraz staje się stopniowo coraz bardziej ludzki. Dodać do tego należy świetny scenariusz, klimat, Linda Hamilton pokazała klasę oraz świetnyy debiut młodego Edwarda Furlonga jako Johna Connora. Oraz wielkie brawa dla Arniego. Terminator I to też bardzo dobra część trylogii, gdzie po raz mogłem zobaczyć gubernatora Kalifornii w roli maszynki do zabijania. Największe wrażenie robiły na mnie sceny, w których T. naprawia swoje ramie oraz usuwa tkankę z oka. W części trzeciej nie ma nic wartego wzmianki poza nagą Kristanna Loken na początku filmu . Poza tym straszna chała- tak już jest, gdy za robotę nie bierze się James Cameron.
Wszyscy maja taki napał na T2 a ten film jak dla mnie aż za bardzo podrabia T1. Tzn nie dośc że pomysl ten sam (co jeszcze jest ok, w końcu ta sama seria itd.) ale już chocby końcówka filmu jest aż zbyt wyraźna kalką po częsci 1.
mamy tu pościg w 2 etapach:
etap1
T1 - uciekają samochodem goni ich Arnie na motorze
T2 - uciekają furgonetką, goni ich helikopter
etap2 - środki lokomocji zostają zmienione
T1 - uciekają na piechotkę, goni ich cięzarówka
T2 - uciekają innym samkochodem goni ich ciężarówka

w obydwu filmach docierają do podobnego miejsca (fabryka w T1, huta w T2), pod koniec pościgu zły terminator zostaje zniszczony ale zaraz się zbiera itd.

Jak ja nie lubie takich schematów.

Poza tym to T1 ma lepszy klimat, film jest mroczny i autentycznie trzyamjący w napięciu a T2? 10-12 letni (niby mówią że ma 10 ale wygląda na więcej) John Connor sprawia że film wygląda trochę jak by był kierowany do takiej włsnie grupy wiekowej (hasełka typu "mój własny terminator, cool!" też potęgują to wrażenie). No i muszę przyznać że jak mialem 13 lat oglądając po raz pierwszy obydwa te filmy to bardziej podobał mi się T2. Ale już dawno zmieniłem zdanie. T2 to sequel bardzo udany, jeden z najlepszych sequeli jakie znam, jeden znajlepszych filmów S-F i nie tylko. Ale wolę T1.


Jonatan Mostow chyba nie miał pojecia o zakończeniu T2 z wersji reżyserskiej. To zakończenie, ktore zamyka w zasadzie furtkę do dalszych częsci nie znalazło się w wersji reżyserskiej filmu (a szkoda, moim zdaniem powinno się znaleźć w filmie od razu, mielibysmy z głowy T3 i wszystko byłoby ok).

Wszyscy maja taki napał na T2 a ten film jak dla mnie aż za bardzo podrabia T1. Tzn nie dośc że pomysl ten sam (co jeszcze jest ok, w końcu ta sama seria itd.) ale już chocby końcówka filmu jest aż zbyt wyraźna kalką po częsci 1.
mamy tu pościg w 2 etapach:


Cholera, Cameron zrobil taki sam poscig. Juz nienawidze go i T2 tez.
gdyby to chodziło tylko o pościg...

T2 to najzwyklejszy autoplagiat, jako samodzielny film jest świetny, ale wystarczy zobaczyć T1 żeby sobie uświadomoć że Cameronowi chyba brakło pomysłów. Ja rozumiem - nawiązania itd. Ale na Croma! Trzeba znac jakis umiar...

zaczynam tracić przy Tobie siły, ale co tam
Po pierwsze sam Cameron przyznał, że chciał z tego tematu wycisnąć coś więcej i chciał też aby był lepszy technicznie. To co powyżej napisałeś zakrawa na kpinę, bo tak samo można powiedzieć, że każdy film sensacyjny to plagiat poprzedniego, każdy Bond to kropla w kroplę kopia poprzedniego, każdy Star Trek też. Ba, nawet Star Wars, gdzie w każdym filmie pojawia się ten sam motyw to nic jak brak pomysłów !!!
Twoje marne przykłady, to dowody, że ani nie zrozumiałeś filmu, ani go nie oglądałeś uważnie. Parę mrugnięć oczkiem do widza to dla Ciebie zmarnowany film. Kij z tym, że Cameron przebił sam siebie, poszedł dalej w relacjach Connor i jej przeznaczenie, ucząca się maszyna i masa małych patentów z T-1000 na czele, czy w końcu najlepszy motyw, czyli relacje Terminator - John. Dla Ciebie ważne są te tak bardzo do siebie podobne sceny. Zlituj się na Thora !!

PS. Zapomniałeś jeszcze o użytych fotkach przedstawiających terminatora z pierwszej części - toż to plagiat jak cholera !!!
Jestem po stronie Mefista.:P T2 zawiera mnóstwo nawiązań i "mrugnięć" już wspomnianych, ale przecież one są tylko nawiązaniami i mrugnięciami, a film rozwija temat i podejmuje nowe wątki. Poza tym to film akcji - więc wiadomo, musi być pościg i strzelanina. A jak inaczej chciałbyś sensownie zniszczyć T1000, jeśli nie we wrzącym oleju? Poza tym spróbuj mi wymyślić nowatorski pościg - toż nawet w nowej "Wyspie" jest podobnie do T1, bo jest ciężarówka.
Przecież Cameron to tandeciaż- nawet nowych tekstów nie potrafi wymyślić. Terminator znowu rzuca: "I'll be back". I w ogóle czemu znowu Arnold jest terminatorem, a Linda Hamilton gra rolę Sarah Conor? Nie do pojęcia ;p.

Podpisuję się pod postem mefista obiema ręcami.

To co powyżej napisałeś zakrawa na kpinę, bo tak samo można powiedzieć, że każdy film sensacyjny to plagiat poprzedniego, każdy Bond to kropla w kroplę kopia poprzedniego, każdy Star Trek też.

Ty chyba nie wiesz co piszesz.
W T2 mamy cytaty dosłowne z T1. Jest tam zbyt dużo powtarzónych motywów. Nie ma co tego porównywać z kolejnymi bondami itd.


Twoje marne przykłady, to dowody, że ani nie zrozumiałeś filmu, ani go nie oglądałeś uważnie. Parę mrugnięć oczkiem do widza to dla Ciebie zmarnowany film. Jasne.
. Oglądałem T2 chyba ze 30 razy i uważam go za jeden z najlepszych filmów SF wszechczasów. Nigdzie nei napisałem że jest do dupy itd. Tyle że jest autoplagatem i nic tego nei zmieni. A te parę mrugnięc oczkiem to połowa filmu

T2 jest świetny jesli go nie oglądasz zaraz po jedynce

Twój post przekonuje mnie o jednym: szkoda mojego czasu i nerwów na Twoje wywody tego typu. A to, że filmu nie zrozumiałeś udowadnia Twoja uwaga o relacji John-Terminator. W tym temacie: żegnam.

szkoda mojego czasu i nerwów na Twoje wywody [...]W tym temacie: żegnam.
I nawzajem
Zauważyłem ciekawą dyskusję i muszę dodać swoje 3 grosze..
Otóż ja jak najbardziej zgadzam się z Giefergiem. Tych "nawiązań" i "mrugnięć' jest zdecydowanie za duzo
Mi najbardziej zapadł w pamięć jeden motyw z końcowej sceny ucieczki.
W pierwszej części, kiedy Kyle i Sarah uciekali przez fabrykę i doszli do jakiejś (działającej i niebezpiecznej)maszyny i Kyle powiedział coś w stylu:
"Nie możemy iść dalej, musimy zawrócić!"
I zawrócili prosto w ręce złego Terminatra
Z kolei, kiedy w dwójce Terminator doprowadził Johna i Sarę do zbiornika z płynnym metalem, gdzie było bardzo gorąco, dziarska kobitka stwierdziła
"Czekaj tu jest za gorąco. Zawracajmy!"
I zgadnijcie kto na nich już czekał...:)

Dwójka JEST w dużym stopniu autoplagiatem i nic tego nie zmieni ale mi wcale to nie przeszkadza bo jest także jednym z najlepszych filmów jakie widziałem...

No własnie, myślę dokładnie tak samo.

Dzisiaj obejrzałem sobie pierwszy raz od kinowej premiery Terminatora 3 i musze stwierdzić że tam też tych nawiązań jest więcej niż mi się ostatnio wydawało oraz że ten film wcale nie jest taki zly jak niektórzy twierdzą - zawsze gdy go obejrze myslę sobie: dobre zakończenie, szybka akcja, ładne efekty, trochę humoru, w zasadzie to czego się tu czepiać?
Dla mnie to jest lepszy sequel niż np taki Alien:Resurrection i 10x lepszy film niż AVP. No i zamyka trylogię w całkiem dobry sposób no bo gdyby dzień Sądu nei nadszedł to Connor nie wysłał by Reese'a i nigdy by nie powstał, a jesli wojna wybucha to wszystko się zgadza. jedyny zgrzyt to to, że teraz okazało się że tekst "NO FATE" to była jednak lipa
A z tym "NO FATE" to jeszcze śmieszniej, bo w T2 dowiadujemy się, że to sam John będzie kazał Kylowi (bo gdyby to Kyle wymyslił to pół biedy) przekazać te słowa swojej matce (w momencie, gdy John i terminator znajdują nóż wbity w stół, po tym jak Sarah ucieka, aby zabić Dysona). A w 3 części John dowiaduje się, że wojna jest nieunikniona, czyli w skrócie "THERE IS FATE". Ja sie zastanawiam jak reżyser przygotowywał się do nakręcenia 3 części skoro popełnił takie banalne błędy, które sprawiają, iż fabuła kolejnego filmu jest sprzeczna z poprzednim (i już nie chodzi mi o datę urodzenia Johna).
3 część kręcił kto inny
Na szczęście okres czepialstwa mam już na szczęście za sobą i takie paradoksy czasowe specjalnie mi nie przeszkadzają, ale czuję że jeżeli nie zabiorę głosu w tej dyskusji to nie będę mógł zasnąć. T2 obejrzałem 31 razy ale po przeczytaniu tego co powyżej napisał Gieferg wiem ze 32 raz nie będzie taki sam. Szczerze mówiąc głupio mi że sam tego nie zauważyłem ale to już chyba nawyk że oglądając T2 skupiam się na nieśmiertelnych onelinerach Arniego. T2 rzeczywiście zawiera sporo powtórek ale w sequelach to rzecz chyba normalna i przecież za to je kochamy;) Drugi Terminator jawi mi się jako doskonałe kino sci fi i nagminny autoplagiat wcale mi nie przeszkadza. Ponadto to może być zalążek ciekawego artykułu o powtarzajacych się motywach na przestrzeni filmowych serii. Co do T3 to również uważam że film się udał
Do mefista:
Serio? Ty dobrze że mi powiedziałeś. Kto by pomyślał.

Takim DEBILEM nie jestem żeby nie wiedzieć, kto kręcił 1 i 2 cześć a kto 3.

Ja sie zastanawiam jak reżyser przygotowywał się do nakręcenia 3 części skoro popełnił takie banalne błędy, które sprawiają, iż fabuła kolejnego filmu jest sprzeczna z poprzednim

to zdanie połączone z poprzednim daje wrażenie jakbyś mówił o tym samym gościu, także sorry
Ja jakoś nie odniosłem takiego wrażenia
nie wtrącaj się
Terminator4-wielka bitwa pomiędzy ludzmi a maszynami i koniec basta....
Od tego jest inny temat
http://youtube.com/watch?v=MaFWs4WsNX4

Jakość jest jaka jest (jest pare głuchych momentów). Dźwięk to nawet nie namiastka 24 kanałów ale to i tak okazja zobaczyć czym jest T23D:BaT. Szkoda że sie tak nagle urywa (no chyba że rozgrywka z T-1000000 była już na scenie z aktorami, nie wiem, nie widziałem).
4-ta część Terminatora powinna zawierać sytuację z początku książki "Terminator 2" gdzie w ciekawy sposób pokazana jest wojna w przyszłości, odkrycie fabryki terminatorów itp etc. Niestety oglądając 3-ke (i super hollywoodzkie żarciki z cyklu "okulary Arnolda") można spodziewać sie kichy, niemniej jednak jestem dobrej mysli.

Na szczęscie nie będzie już kombinowania - wojna się zaczęła.
Też jestem dobrej myśli i mam nadzieję, że dadzą sobie spokój
Według mnie T4 ma potencjał na najlepszy epizod. Wojnę ludzi z maszynami można pokazać tak, że po wyjściu z kina ludzie będą nasłuchiwali odgłosu zbliżających się maszyn. Gdy oglądałem "Children of Men", a konkretnie sekwencję pacyfikowania bloku mieszkalnego, to oczami wyobraźni widziałem wychylającego się zza węgła trójnoga z HL2. Gdyby tak ci rebelianci walczyli z maszynami. Wyobraźcie sobie: czaszka terminatora obok czaszki człowieka albo blask ognia załamujący się na endoszkielecie Terminatora... Na samą myśl dostaje erekcji :)
Ne przypominam sobie żadnej serii z dobrą częścią czwartą z wyjątkiem Zabójczej Broni (choć i tu była najsłabsza). T4 prawdopodobnie będzie takim odpowiednikiem A:R lub Matrix Revolutions. Poza tym taki film rozwali całkiem spójność serii, bo przecież nei zrobią chyba znowu motywu z przysyłaniem zabójcy z przyszłości, a jeśli nie to co to będzie za terminator ?

Ne przypominam sobie żadnej serii z dobrą częścią czwartą z wyjątkiem Zabójczej Broni (choć i tu była najsłabsza).

Najsłabsza jest 3 z aseksualną Rene Russo w jednej z głównych ról i antyharyzmatycznym złym bossem po drugiej stronie barykady. W 4 mamy Jeta Li. Scena, w której rozbraja Gibsona, zdejmując mu zamek z giwery jest genialna.


T4 prawdopodobnie będzie takim odpowiednikiem A:R lub Matrix Revolutions.

To jest nieuniknione. Będzie dokładnie tak, jak mówisz.
Świat "Terminatora" może wrócić tylko jako serial telewizyjny - tak mówiłem już dawno. No i w tym roku wchodzi serial "The Sarah Connor Chronicles".
I to jest najgłupszy pomysł na jaki mogli wpaść. genialne po prostu, szkoda słów, to się nazywa zabijanie legendy... przecież tutaj nawet nie ma prawa się pojawić żaden terminator
Jeśli już mają szargać świętości i nie ma na to rady, to lepiej na małym ekranie.
Lepiej, bo zasadniczo mnie wali co puszczą w TV
Ale jaki to ma sens? jeśli chcą zachować jakąkolwiek spójnośc z filmami to żaden terminator nie ma prawa się w tym czymś pojawić, o czym więc to będzie? Zmagania Sary Connor z białaczką?

o czym więc to będzie? Zmagania Sary Connor z białaczką?

O, to pewnie Polacy kręcą, a całość finansuje Polsat :)
Serial będzie się dział po drugiej części. Sarah i John będą starać się rozpieprzyć Skynet, a rząd będzie im deptał po piętach (jak gdyby nie zrobili tego w drugiej części...). Czyli będzie sporo organizowania ruchu oporu, itd. Jasne - po co? Ale - powtarzam - niech się w to babrze telewizja. To jedyna dobra informacja. Poza tym motyw podróży w czasie i paradoksy czasowe są naturanym wykrętem logicznym, pozwalającym na wstawianie wrogich terminatorów w naszej rzeczywistości w zupełnej dowolności. I zakładam, że linia czasowa wszystkich trzech filmów będzie odrzucona precz, jak zrobili to autorzy książek o Gwiezdnych wojnach. Po "Powrocie Jedi" dopisali prequele, które i tak Lucasa nie obchodziły i kłóciły się z pierwszą trylogią. Komiksy o Supermanie pełne są takich sprzeczności. Teraz będzie to samo, tyle, że w telewizji. Pieniądze i kultowe postaci nie znoszą stagnacji .

Serial będzie się dział po drugiej części. Sarah i John będą starać się rozpieprzyć Skynet
Paranoja, zwłaszcza, że i tak wiadomo że nie rozpieprzą No chyba że zrobią to jako alternatywę w stosunku do T3 bo inaczej tego nei widzę.
Tak czy inaczej pomysł debilny, choć przypomina mi to trochę pomysł ze zrobieniem serialu Nieśmiertelny co tez nijak się miało do pierwszego filmu, ale fanów jednak sporo znalazło (ja się wśród nich nie znajduję) zresztą ta seria już nawet tylko biorąc pod uwagę filmy nie miała żadnej sensownej linni czaseowj, bo każdy sequel brał pod uwagę tylko pierwszą częśc, więc dodanie tam jeszcze całego serialu już róznicy nei robiło.

W sumie to serial Terminator to mogliby zrobić, ale opowiadający o wojnie z maszynami (i dać sobie spokój z częscią czwartą) coś takiego byłoby do przyjęcia.

Ciekawe kiedy się okaże że powstaje serial Ellen Ripley Chronicles mówiący o tym jak to (pomiędzy Aliens i A3) Ripley, Newt, Hicks i połówka Bishopa podrózują sobie po galaktyce i walczą z Obcymi na różnych planetach Przy okazji wyjaśni się w końcu skąd się wzięły jaja na Sulaco i dlaczego hibernatory na początku A3 są zupełnie inne niż na końcu Aliens
Tworzenie serialu o Sarze, na dodatek bez Lindy Blair, to kompletny debilizm. I tak, wiadomo, jak to się skończy (chociaż pewnie w jednym z twistów okaże się, że białaczkę wszczepił jej agent FBI, najprawdopodobniej robot z przyszłości). Cóż, może przynajmniej pokażą rozpieszczanie Johna, bo nieźle musiała się matula namęczyć, żeby w kilka lat zmienił się w takiego beksę.
Bez Lindy Blair, heretyku jeden, nie można byłoby ewentualnie zrobić sequeli "Egzorcysty" .
Mam ten komfort psychiczny, że nie widziałem ani jednej części Egzorcysty. Po Omenie już wiedziałem, że filmy o tematyce satanistyczno-apokaliptycznej mnie nudzą.

Enyłej, idę o rękę że w serialu pojawi się choć jeden robot z przyszłości. Co nie będzie miało sensu, ale jednak się wydarzy. Mogę postawić nawet pieniądze. Ktoś przyjmie zakład? Pp
Może z Lindą Blair jako Sarah Connor byłoby ciekawiej. Mogliby wcisnąć motyw opętania bohaterki i to jak się to niekorzystnie odbiło na zachowaniu jej syna. Wtedy z przyszłości przyleciałby cyborg- egzorcysta model T-666 i ją uzdrowił, ale sam doznałby pomieszania danych i wykitował. Jego szczątki odnalezione gdzieś w okolicach Nevady posłużą do badań nad udoskonaleniem Skynetu, przez co zyskuje on pełną świadomość i wybucha wojna z maszynami. Jak ja coś wymyślę to nie ma **** we wsi.
To interesujące. Na koniec dodałbym Jeffa Goldbluma, który za pomocą Skype'a kontaktuje się z Gwiezdnym Dzieckiem Kubricka. Dziecko zaczyna się bawić w planetarne klocki lego, przestawiając Pałac Kultury do Strefy 51. Sygnał z iglicy odbiera Gary Sinise, wystrzelony w kosmos w "Misji na Marsa". Wysyła on Forresta Gumpa, który jest zbudowany ze stopu mimetycznego i posiadł możliwości Multiple Mana z "X-Men 3". Powielony Gump zasiada w polskim parlamencie. Następnie żąda skupu żywca po dumpingowych cenach i sprowadza Świnie Z Kosmosu razem z Frankiem Ozem. Oz jako Yoda walczy z Silver Surferem Giertychem i wycofuje komputery ze szkół. Ostatniego peceta szmugluje John Connor i za pomocą udoskonalonego kodu html z www.film.org.pl (zakonspirowanego pod pozorem działu REMAKE) załatwia Skynet. Na koniec Sam dokonuje strzału wprost w usta Frodo, za co Jackson dostaje Lifetime Achievement Award od Akademii. Dante i Randal triumfują. Desjudi srzela sobie w łeb. Nadlatuje Superman i wręcza Connorowi niedzielne majtki na rajtuzy. Sarah Connor staje w alkoholowe szranki z Marion Ravenwood, przegrywa i zostaje pochowana pod pretekstem białaczki.
rotfl, Adi, jesteś nieźle zryty... ;)

Mam ten komfort psychiczny, że nie widziałem ani jednej części Egzorcysty.

Oj, chłopie, nie wiesz, co tracisz. Pierwszy "Egzorcysta" jest cudowny. Jedyny horror (obok TCM74), który potrafi mnie bez reszty zaangażować emocjonalnie.
Kupiłem sobie dziś T2 SE (QDVD) - udany zakup, nowe sceny bardzo dobre (uśmiech Arniego mnie rozwalił, ale najlepsza i tak jest "operacja" na mózgu T-800), i ogólnie T2 to jeden z najlepszych filmów w historii gatunku, a napewno najlepszy sequel. Jednak kiedy włączam napisy do ścieżki z komentarzem twórców, w prawej krawędzi ekranu pojawia mi się jakiś biały pasek. Co to za dziadostwo i jak się tego pozbyć?
Fuckin' weird... na kompie też jest? Jeśli tak to zrób screena.
Nie potrafię zrobić screena filmowi dvd (pewnie potrzeba jakiegoś programu), ale za to zrobiłem w paincie mały schemat. Ten pasek pojawia się tylko przy włączonym komentarzu, przy polskich napisach. Kiedy napis znika, bo nikt nic nie mówi, pasek też znika.

Aha, nie sprawdzałem tego na stacjonarnym dvd - z takiej przyczyny, że w chwili obecnej takowego nie posiadam.


Zrzuty z DVD robi się zwyczajnie przy użyciu PowerDVD. Chyba, że Ty używasz innego softu do odtwarzania filmów.
Nie, mam PowerDVD, przeszukałem menu i nie znalazłem opcji zrobienia screena...
Taka ikonka z aparatem fotograficznym powinna być. Tylko gdzieś w opcjach zaawansowanych trzeba mu podać gdzie ma zapisywać pliki zrzutów.
Dzięki, romeck.



Tego tak bardzo nie widać na zdjęciu, ale na ekranie mocno przeszkadza.
Też to mam tyle że mój stacjonarny odtwarzacz minimalnie obcina brzegi obrazu (wszystko jest zawsze jakby minimalnie powiększone) i nie widać tego dziadostwa na kompie jak oglądałem z komentarzami to dałem sobie pan&scan do 16:9.

Poniżej screen (zrzutka z PDVD jest umieszczona na większym czarnym tle, żeby było wyraźniej widać o co chodzi):




i ogólnie T2 to jeden z najlepszych filmów w historii gatunku, a napewno najlepszy sequel.
najlepszy autoplagiat, najlepszymi sequelami są Aliens & A3


najlepszy autoplagiat, najlepszymi sequelami są Aliens & A3


A3 - ok, ale Aliens ze względu na końcówkę jednak przegrywa z Terminatorem, który moim zdaniem kończy się rewelacyjnie (mimo że podobnie).
A3, T2 i Godfather 2 - najlepsze sikłele w historii kina.

Ps. Też mam ten pasek :(
Ze względu na końcówkę to moze i przegrywa, ale ze względu na całoksztalt wygrywa zdecydowanie bo jest zasadniczo równie dobry a o wiele mniej odtwórczy w stosunku do oryginału, a dla mnie to ma dośc duże znaczenie.
Jak uważasz, Gieferg. Dla mnie Aliens to jeden z nalepszych filmów w historii kina, ale Alien jest jeszcze lepszy. Za to oba Terminatory trzymają równie wysoki poziom, więc mimo że jako film T2 przegrywa z Aliens, to jednak jako sequel - wygrywa.
A według mnie T2 wygrywa z Aliens, bo Aliens mają spieprzone ostatnie 20 minut, a T2 jest idealny :)
Ja wszystkie trzy częsci Obcego oceniam na równie (10/10) choc ostatnio chyba jednak Aliens minimalnie niżej za to zakończenie.
Natomiast co do terminatorów >>> dla mnie to jest w ogóle równa seria (nawet trójka tak bardzo nie odstaje), poza tym widziałem T2 wcześniej niż T1 i przez długi czas był to mój ulubiony film (niczego nie oglądałem tyle razy co T2) ale obecnei starając się patrzeć na to obiektwnie T2 ma sporą krechę za zbyt wiele powtórek i nawiązań, jak dla mnie przekracza to wszelkie granice przyzwoitości i dlatego oceniam ten film niżej bo razi mnie to bardziej niż zakończenie w Aliens (może napiszę o tym jakiś tekst kiedyś, zeby to wszystkim unaocznić), gdyby jednak zestawić ze sobą terminatory i nie patrzeć na to który kiedy powstał, który którego kopiuje to T2 jest faktycznie najlepszy.
Nie wiem, Gieferg, czy miałes to samo, ale ja po obejrzeniu T2 czekałem z kumplem na rok 1997 (szkoła podstawowa!), żeby ujrzeć grzybka atomowego. Pamiętam, jak siedzieliśmy na dachu jego garażu i gapiliśmy się na horyzont :)
Nie, nie miałem w 1997 to już byłem w liceum, a poza tym film obejrzałem wystarczająco razy żeby wiedzieć, że nie będzie żadnego grzybka
Znalazł się poważny Gieferg :)
Może mi ktoś wytłumaczyć, co wam nie pasuje w końcówce Aliens? Bo jak dla mnie to jest świetna (może po prostu nie jestem takim mega fanem jak wy i czegoś nie dostrzegam).
Może, ale ponieważ "offtopic makers deserves to die" odpowiedź napisałem tutaj:
http://forum-kmf.fc.pl/viewtopic.php?p=44870#44870

Nie wiem, Gieferg, czy miałes to samo, ale ja po obejrzeniu T2 czekałem z kumplem na rok 1997 (szkoła podstawowa!), żeby ujrzeć grzybka atomowego. Pamiętam, jak siedzieliśmy na dachu jego garażu i gapiliśmy się na horyzont
Ja tak miałem:D, tzn nie siedziałem na dachu czekając na atomówke ale byłem niemile zaskoczony kiedy pare dni później trzeba było jednak isć do szkoły. teraz czekam na 2012.
A tak żeby nie wprowadzać zamieszania powiem tylko, że dwa pierwsze Terminatory to dziecinada i dno totalne... :)
A ja bym chciałbym się ustosunkować się do zarzutów. Mianowicie takich, że w T3 śmierć Sary jest beznadziejna (tzn. info, że umarła na białaczkę). Moim zdaniem to bardzo realistyczne i w ogóle. Ludzkie takie. Gorzko ironiczne, ale prawdopodobne. Wielką wojowniczkę powaliła choroba. Świetne rozwiązanie.
Military > popieram

w ogóle wielkim plusem tego filmu jest to, że w <SPOJLER> końcówce mamy motyw "uratujemy świat, uratujemy świat!" i nagle okazuje się, że "o k**** , nie uratujemy", a co więcej nawet nie było na to szans. Dzięki temu (i nie tylko) wyszedłem z kina baaaardzo zadowolony

T3 niczego nie zepsuł, naprawił to co zepsuto w T2
No i oczywiście "There is fate" Terminator jako trylogia funckjonuje lepiej niż przedtem, dopiero teraz tworzy sensowną i spójną całość.
Być może niczego nie zepsuł w sensie dokładania kolejnych cegiełek do historii zapoczątkowanej przez Camerona, ale za to spieprzył wszystko inne. Film nie jest klapą, nie jest zły, ale w związku z faktem, że musi być rozpatrywany jako kontynuacja fabuły poprzedników, wypada niezmiernie kiepsko pod względem stylistyki, aktorstwa i klimatu. Nikt mnie nie przekona, że T3 pokazuje w sposób "ciężki i porażający" nadejście zagłady. Końcówka jest zajebista, ale mnie nie przekonuje. Jest fajna, bo logicznie i konsekwentnie zamyka całość, lecz z powodu letniej pory emisji wszystko jest tutaj lekkie jak komedyjka w niedzielne popołudnie.

wypada niezmiernie kiepsko pod względem stylistyki, aktorstwa i klimatu. pod względem klimatu jest mneijsza róznica między T3 i T2 niż między T2 i T1.

PS. właśnei analizuję ujęcie po ujęciu T1 i T2 - wychodzi na to, ze to remake, jest podróbą T1 w jeszcze większym stopniu niż myślałem, prawie każda kolejna scena to odpowiednik sceny z częsci pierwszej
może napiszę o tym artykuł
Absolutnie się z tym nie zgadzam, tzn. z tym, że klimatowo T2 różni się bardziej od pierwowzoru niż T3 od T2. Filmy Camerona są cholernie konsekwentne w ukazywaniu świata, tonacji, przemocy, zachowaniu bohaterów i wreszcie w kreowaniu bohaterów. Widać jak na dłoni, że Cameron zanim nakręcił, przysiadł i obmyślił całość. T3 to kolorwa napierdalanka. Jest fajna, bo dużo w niej fajnej akcji, ale jak mówię: od sf oczekuję czegoś więcej. Oczekuję ciężaru gatunkowego, a T3 to wydmuszka.
Kolorowa napierdalanka? A T2 nie jest kolorowy? Sceny w domu przybranych rodziców Johna ociekają soczystymi kolorami, pościg w kanale burzowym też. Żółciutka końcówka na pewno nie jest mrocza, ba, w T2 nawet noc nie jest ciemna, tylko ma błękitną poświatę. T2 ogólnie jest mroczy ze względu na treść, ale nie na wykonanie.
A ja oczekuję czegoś więcej niż skopiowania poprzedniej częsci. Mówisz że Cameron przemyślał? To za dużo nie wymyślił.

Natomiast co do klimatu to T1 i T2 różnią się bardzo. T2 podchodzi chwilami pod kino familijne w sam raz na niedzielne popołudnie tak samo jak T3. T1 to zupełnie co innego jeśli chodzi o klimat - ale to jJEDYNA RÓŻNICA Zasadniczo ten tak bardzo wychwalany sequel (fakt, świetny film sam w sobie) to w zasadzie przeróbka pierwszej części na coś co się spodoba szerszej publiczności, komercyjny zabieg, który się doskonale udał.

Czy gdyby nakręcono Alien 3 z taką fabułą - Grupka komandosów przbywa do kolonii z którą urwał się kontakt, zabierając ze sobą Ripley (ewentualnei podrosniętą Newt) bo prawdopodobnie chodzi o obcych, po wyladowaniu okazuje się, że mamy ich tam całe stado a mieszkańcy zostali załatwieni, przez resztę filmu komandosi dzielnie walczą z obcymi by pod koniec ostatni którym udało się ocaleć odelcieli na promie posyłając do diabła całe miejsce, ale niestety zabrał się z nimi obcy i jeszcze muszą go rozwalić. W międzyczasie towarzyszący im 10 latek zaprzyjaźnia się z jednym z obcych, który zaczyna pomagać ludziom to nie uznałbyś że to nie jest zbyt ciekawy pomysł na sequel?

W T2 masz dokładnie takie posunięcie (co postaram się niebawem pokazać). Jedyna róznica to klimat, z mrocznego i brutalnego mamy film w którym Arnold NIKOGO NIE ZABIJA. Nawet zanim jeszcze obieca, że tego nei zrobi. Mamy film, gdzie dzieciak ma własnego terminatora co jest oczywiście cool i co się z pewnością spodoba dzieciakom, które ten film obejrzą (sam go oglądałem po raz pierwszy mając lat 13 z bratem mającym lat 9 i sąsiadem mającym lat 6 - wszyscy uznaliśmy że to bardzo fajny film i wypożyczaliśmy go potem regularnie co dwa tygodnie, aż w końcu brat zapytał czy mu paniw wypożyczalni go nei sporzeda i ostatecznie go kupił. Kaseta w roli pamiątki nadal jest w jego posiadaniu, chociaż nie ma jej już na czym oglądać.

Jedyna róznica to klimat, z mrocznego i brutalnego mamy film w którym Arnold NIKOGO NIE ZABIJA . Nawet zanim jeszcze obieca, że tego nei zrobi. Mamy film, gdzie dzieciak ma własnego terminatora co jest oczywiście cool i co się z pewnością spodoba dzieciakom, które ten film obejrzą (sam go oglądałem po raz pierwszy mając lat 13 z bratem mającym lat 9 i sąsiadem mającym lat 6 - wszyscy uznaliśmy że to bardzo fajny film Smile i wypożyczaliśmy go potem regularnie co dwa tygodnie, aż w końcu brat zapytał czy mu paniw wypożyczalni go nei sporzeda i ostatecznie go kupił.

Gieferg, nie wierzę, że to są twoje słowa. Nie widzę konsekwencji. Ktoś, kto uwielbia Batmana Begins, nie powinien wypowiadać się w takim tonie :) Mówię to z uśmiechem, ale na poważnie.


Gieferg, nie wierzę, że to są twoje słowa. Nie widzę konsekwencji. Ktoś, kto uwielbia Batmana Begins, nie powinien wypowiadać się w takim tonie Mówię to z uśmiechem, ale na poważnie.

to uwierz. Batmana lubię z innych powodów niż pierwszego Terminatora. Poza tym ja nie mówię, że to źle że T2 jest pod względem klimatu taki a nie inny, mi to nie przeszkadza ( tylko fajnie by było jakby trochę się też różnił od jedynki pod względem tego co się w niem dzieje). Mówię to tylko po to, żeby pokazać jak blisko mu do T3 który jest krytykowany często "bo tak", "bo to już nie to","bo niema klimatu", "bo bez camerona", "bo bez Furlonga/Hamilton/muzyki Fiedela" (nawiasem mówiąc muzyka Beltramiego była na poziomie - ludzie narzekają, że motyw przewodni się nie pojawił aż do napisów końcowych - a w T1 i T2 to ileż się pojawił ? po razie na początku i na końcu i gdzie niby jeszcze?)


masz rację - wkurwiłbym się, że takie gówno mi tu serwują
To czemu T2 cię nie wkurwia?
Gieferg co Tyś się tak uczepił tych podobieństw między T1 i T2? Już parę miesięcy temu coś o tym gadałeś na forum, na forum Filmwebu zdaje się też nas "nawracałeś" i jeszcze Ci nie przeszło? Co to ma na celu? Mam powiedzieć: "Tak miałeś rację. Teraz nie będziemy oglądali fajnego T2, bo po co, skoro jest taka sama jedynka? Oglądajmy od razu głupią i nieudaną trzecią część"? Czemu nie czepiasz się podobieństw w sequelach "Home alone"? Tam też mógłbyś sobie trochę po pisać.

A tak swoją drogą: Czy Was za 15 razem też T2 zaczęło nudzić?

Gieferg co Tyś się tak uczepił tych podobieństw między T1 i T2? może napiszę o tym artykuł i wtedy dam sobie spokój


Czemu nie czepiasz się podobieństw w sequelach "Home alone"? Bo nbie zauważyłem żeby się ktoś tak podniecał sequelami Home Alone jak T2.


A tak swoją drogą: Czy Was za 15 razem też T2 zaczęło nudzić? Nie. Widziałem go conajmniej 30 razy i pewnie niedługo obejrzę znowu
Kiedyś chciałem pobić rekord świata w oglądaniu T2 i objeżeć go 100 razy pod rząd Ale rodzice...

A teraz na serio. Od momentu obejrzenia wersji reżyserskiej T2, wersja standardowa już mi się nie podoba i nie chce mi się jej oglądać. Także 16 (a może 17, albo 18- straciłem rachybę ) razu nie będzie.

Dobra wrócę trochę do tematu: T1 oglądałem raz, dawno, późno w nocy, z reklamami, więc niekoniecznie jestem w stanie coś o nim powiedzieć. Pamiętam fabułę, ale nie pamiętam, czy mi się podobało, czy nie. Tak jak z Burtonowskimi Batmanami. T2 już mi się znudził, ale jeśli ktoś to włączy mi na kompie, to se przysiądę i obejrzę. T3 jak dla mnie to syf. Beznadziejny Connor, humor też nie taki, jak przedtem ('Talk to hand' jakoś nie zrobiło na mnie wrażenia). Największy zarzut, jaki mam do T3 to to, że na siłę jest upodabniany do poprzednich części. Schemat mamy dokładnie ten sam (przybywają dwa terminatory, Arnold ratuje Johna przed tym złym, potem pościg itp, itd). Zero oryginalności. Dodatkowo głupio wyglądająca T-X, Arnold nie taki sam i brak Lindy Hamilton. Jest jeszcze parę zarzutów, ale pewnie później mi wrócą do głowy

to uwierz.

Nie wierzę. Nie lubię niekonsekwencji :) Albo film jest realistyczny i mordują niewinnych ludzi albo film jest dla dzieci i nie mordują. Jedno albo drugie. Muszę to wiedzieć przed premierą.

Czyli właśnie przyznałeś rację Giefergowi, Mental. W tym, że T3 bliżej do T2 niż T2 do T1.

Powiem tak: T1 to horror sf. T2 to film akcji. T3 to film akcji. T2 to taki odpowiednik Aliens, kiedy T1 przypomina Aliena. W sequelu jest napierdalanka i już nie jest straszno, bo wszystkiego jest dużo, dużo, dużo. W oryginale jest mało, ciasno, straszno i ponuro. A że T3 naśladuje T2... Sam widzisz.

EDIT:

Reese. Kyle Reese.

Czyli właśnie przyznałeś rację Giefergowi, Mental. W tym, że T3 bliżej do T2 niż T2 do T1.

Nieprawda. T3 najbliżej jest do wakacyjnych hitów na lato. Inaczej nie potrafię patrzeć na te produkcję. Jest zbyt lajtowa.

T2 od T1 dzieli przepaść, tu pełna zgoda. Ale w takim razie T3 od T2 dzieli nieprzebyta kosmiczna próżnia.

Gieferg nie uznaje A:R. Ja nie uznaję T3 i A:R. Oba filmy mógłbym oglądać w izolacji i bawić się doskonale. Problem w tym, że ja tak nie umiem.

T3 powstał dla kasy. T1 - bo Cameron miał wizję. T2 - jako logiczna kontynuacja tamtej wizji, która zrodziła się w Rzymie, gdy James leżał w łóżku z 39-stopniową gorączką.

T3 jest karykaturą i świadomą autoparodią. T2 i T1 zachowują powagę godną tematu (słowem, decorum).


Reese. Kyle Reese.

Wiem :) Palec mi się ześlizgnął z klawisza :) U mnie na klawiaturze "I" znajduje się blisko podwójnego "E" :)
A ty nie uznajesz też BB. A ja uznaję i A:R, i T3, choć widzę ich wady i jestem świadomy, ale uważam że nie wypaczają całej mitologii serii jak np. AVP, którego z kolei NIE uznaję. I fajnie jest.

teraz na serio. Od momentu obejrzenia wersji reżyserskiej T2, wersja standardowa już mi się nie podoba i nie chce mi się jej oglądać. Także 16 (a może 17, albo 18- straciłem rachybę ) razu nie będzie.

ja tak mam z Aliens. A T2 w wersji reżyserskiej niewiele zyskuje i mógłbym oglądać wersję zwykłą tylko że odkąd magnetowid zdechł nie mam jak jej oglądać.


Największy zarzut, jaki mam do T3 to to, że na siłę jest upodabniany do poprzednich części. Schemat mamy dokładnie ten sam (przybywają dwa terminatory, Arnold ratuje Johna przed tym złym, potem pościg itp, itd). Zero oryginalności.

super, zastanów się więc nad T2 bo to własnie ten film jest dokładniutką kopią i zero w nim oryginalności (muszę napisać ten artykuł, żeby każdy mógł to wreszcie wyraźnie zobaczyć - dzisiaj porównałem pierwsze pół godziny tych filmów - patrząc na sceny w T1 zgadywałem jaka będzie kolejna scena w T2 - "teraz pojawi się Sara, będzie rozczarowana w T1 tym że facet nie przyszedł w T2 tym, że nie zobaczy syna, teraz zły\terminator wysiada z samochodu, rozgląda się, podchodzi do drzwi i puka, teraz zły terminator wykończy przyjaciół Sary - w T2 wykończy rodzinkę Johna, teraz pęknie opona, w T2 pękni w tym samym momencie" Tak jest przez większą częśc filmu
ŚLEPY TRZEBA BYĆ ŻEBY TEGO NIE WIDZIEĆ (chyba że się nie pamięta któregoś z tych filmów, to jedyne wytłumaczenie)


Nieprawda. T3 najbliżej jest do wakacyjnych hitów na lato. Inaczej nie potrafię patrzeć na te produkcję. Jest zbyt lajtowa.

T2 od T1 dzieli przepaść, tu pełna zgoda. Ale w takim razie T3 od T2 dzieli nieprzebyta kosmiczna próżnia.
Dla mnie T2 to również lajtowy filmik a dystans między nimi wygląda tak:

T1______________________________T2_______T3


T3 powstał dla kasy, T1 - bo Cameron miał wizję. T2 - jako logiczna kontynuacja tamtej wizji, która zrodziła się w Rzymie, gdy James leżał w łóżku z 39-stopniową gorączką.
T2 jako logiczna kontynuacja w aspekcie komercyjnym "zaróbmy na tym samym jeszcze raz, tylko więcej" niech dzieciom się też spodoba


T3 jest karykaturą i świadomą autoparodią. T2 i T1 zachowują powagę godną tematu i przynajmniej dlatego że T3 jest autoparodią nie czepiam się tak kopiowania pomysłów jak w T2.

I fajnie jest.

Wiadomo, że fajnie jest, ba, potrafię nawet zrozumieć tych, którzy jarają się T3 i A:R :) Oba filmy fakt - nie wypaczają jakoś radykalnie mitologii (T3 kapitalnie zamyka wizję Camerona), ale podchodzą nonszalancko do tematu, a teraz moda jest na takie lajtowe podejmowanie ważkich problemów. Mam nadzieję, że T4 nigdy nie powstanie. Nie dzisiaj. Gdybyśmy mieli, dajmy na to, rok 1987 - proszę bardzo. Kategoria R i po 10 latach status arcydzieła.



Mam nadzieję, że T4 nigdy nie powstanie. Nie dzisiaj. Gdybyśmy mieli, dajmy na to, rok 1987 - proszę bardzo. Kategoria R i po 10 latach status arcydzieła.


A ja w sumie zaczynam się przekonywać do T4, jeśli miałby pokazywać wojnę z maszynami. Jaki był ostatni dobry film o futurystycznej wojnie? Żołnierze kosmosu? Jaki w ogóle był ostatni film o futurystycznej wojnie? Terminator to świetny temat i wciąż jest tu coś nowego do pokazania, o ile nie weźmie się po raz czwarty szablonu z podróżami w czasie.


PS. Zauważyliście, że na strukturze T-1000 nie ostaje się krew? Przynajmniej ja nie zanotowałem takiej sceny, żeby po wyciągnięciu szpikulca z ciała delikwenta spływała po ostrzu posoka.

Gość na autostradzie miał dość grube ubranie, więc ostrze mogło się wytrzeć wychodząc z ciała. A przy przebiciu głowy ojczyma Johna chyba krew została na ostrzu.
Chyba? Musisz być pewien :)

Co do T4. Ja też jestem "za" filmem, ale nie dzisiaj, nie przy takim podejściu do sprawy. Widze tę produkcję na miarę "Odysei kosmicznej" (więcej akcji) z prologiem "Ghosta" - gdy maszyna dziurawi kulami rycinę przedstawiającą drzewo genealogiczne istoty człowiekowatej. Military, powiem ci szczerze, że ja wiem, jak T4 powinien wyglądać, tylko że nikt z Hollywood nie chce ze mną rozmawiać :)

chyba że się nie pamięta któregoś z tych filmów, to jedyne wytłumaczenie

Toć pisałem, że nie pamiętam jedynki na tyle dobrze, żeby móc porównywać...

Co do T4 to jestem absolutnie przeciwko. Fajnie, że mówi się o owej wojnie, ale w mojej opinii powinno się tylko o niej mówić. Chyba że w trakcie wojny będzie się działa jakaś konkretna historia, a wojna byłaby tłem.
No właśnie. Więc zamiast się dziwić, dlaczergo tak mi przeszkadzają te podobieństwa obejrzyj ją sobie a zaraz potem obejrzyj dwójkę.
coś a propo wojny ludzi z maszynami...

http://www.youtube.com/watch?v=tinaPBoqty8
Świetny teledysk, muzyka też niezgorsza. Klip trzyma klimat taniego, mrocznego i brutalnego sf z ery vhs. Aż łezka się w oku kręci na wspomnienie filmów o androidach z Hauerem i resztą kompanii.
Tanie (T1 jest tani :)), mroczne (T1 jest mroczny), brutalne (T1 jest brutalny)...
Próbujesz mi wmówić, że T1 jest świetnym filmem?

A tak żeby nie wprowadzać zamieszania powiem tylko, że dwa pierwsze Terminatory to dziecinada i dno totalne...

Nie chcę się powtarzać, więc cytuje własną wypowiedź ze strony 4 :)
Przeglądałem dodatki do T3 i w sekcji storyboardów wyjaśnia się obecność "trzeciej ręki" Arnolda w chwili wciskania baterii do otworu gębowego T-X. Otóż Arnold na rysunkach nie przytrzymywał wrót ręką - one leżały na jego boku, dzięki czemu lewe przedramię miał sprawne. W filmie pokazano to też dobrze, ale nie widać "przejścia" między trzymaniem ręką a przekręceniem się na bok. Błąd w montażu.
Też własnie przeglądałem dodatki do T3
Rzuciłem tez okiem na zakończenie, utwierdzajac się w przekonaniu, że lepszego chyba nie mogli zrobić. Dopiero z tym filmem mamy zamkniętą, spójną i sensowną całość. Bardzo dobrze że powstał.

I naprawdę rozwalają mnie wszscy malkontenci i fanatycy Camerona, którzy czepiają się tego filmu na siłę

8/10
Nie czepiam sie filmu. Czepiam się lajtowego podejścia do tematu (a więc i filmu :))
Jak już mówiłem kilka razy, jeśli chodzi o lajtowe podejście, to jest mniejsza różnica między T3 a T2 niż między T2 a T1, więc nie widzę problemu

Poza tym trylogia jest zgrabniejsza niż cykl 2 lub 4 częsciowy
No ja się absolutnie nie zgadzam, ale nie ma sensu do tego wracać... T2 ma klimat apokalipsy, T3 - wakacji.
No i wiekszosc scen w T3 dzieje sie w sloneczny dzien a wiekszosc scen w T2 w nocy (ah te metaliczno-niebieskie oswietlenie!).
T2 jest zgrabnie podzielony na sceny skąpane w złocistym blasku dnia i sceny nocne.

T2 ma klimat apokalipsy, T3 - wakacji.

zwłaszcza w końcówce
To, że na końcu wybuchają bomby nie znaczy, że jest klimat apokalipsy. Można nie pokazać eksplodujących pocisków i będzie tak samo sugestywnie ("Wojna światów"). Oczywiście T3 kończy się mocnym uderzeniem, ale finał u Mostowa pasuje tak do reszty obrazu, jak finał Aliens do wcześniejszych partii filmu. Słowem, nie pasuje. Ot, wakacje zwieńczone nuklearną pożogą.
Jak dla mnie to nocne sceny w T2 - kolorowe i jasne jak cholera - są tak samo "mroczne" jak Goonies.
Odbieram to jako prowokację. A jeśli nie jest to prowokacja, to w ogóle tego nie odbieram :)
Choć T2 jest lepszy niż T3, to T3 nie jest zły, ale i tak rządzi T1. Pod względem klimatu T2 bliżej do T3 - to są filmy akcji. T1 to horror. Tyle.
Military, mówisz o podziale na gatunki i podgatunki. Trudno z tym polemizować. Ja natomiast mówię o podejściu do tematu. Wystarczy przypomnieć sobie początek T2, autostradę, muzykę, spopielone szczątki ludzkie, czaszkę cyborga wyłaniającą się z płomieni, by od razu zauważyć przepaść dzielącą oba filmy.
Ale ja ją widzę. I wciąż lubię T3. Ba, wciąż uważam że to świetny sequel. Podobne podejście w 3 części Evil Dead dało najlepszą częśc serii. Tu mamy najgorszą, ale wciąż bardzo dobrą. Bo to nie jest bezczeszczenie licencji jak w AVP, to po prostu świadome lekkie zgrywanie się, bez szargania całego tematu. Lubię Mostowa, to jednak łebski gość.
Mostow to był "tylko" wynajęty rzemiecha . "T3" na siłę dobudowuje i w wielu miejscach przeinacza chronologię poprzednich filmów. Ale jak na tak wysilony sequel, w dodatku opuszczony przez Camerona, został zrobiony w najlepszy z możliwych najgorszych sposobów .

Ale jak na tak wysilony sequel, w dodatku opuszczony przez Camerona, został zrobiony w najlepszy z możliwych najgorszych sposobów .

Cały czas to powtarzam! Skoro już musiał powstać (bo Kassar i Vajna by nie odpuścili), to dobrze że wygląda tak jak wygląda.

Ale jak na tak wysilony sequel, w dodatku opuszczony przez Camerona, został zrobiony w najlepszy z możliwych najgorszych sposobów .

Cały czas to powtarzam! Skoro już musiał powstać (bo Kassar i Vajna by nie odpuścili), to dobrze że wygląda tak jak wygląda.

A chronologia ma trochę głupich błędów - mogli do wydania dvd je poprawić, przecież to niewiele roboty...
Lekki oftop na chwile

http://www.youtube.com/watch?v=-_sSsJBFvR0&NR

Kurde, kolesie wymiataja. W Polsce mogliby robic efekty specjalne kiedy u siebie sa tylko zapalencami. Aj..
To "tylko" sprawny montaż już istniejących, profesjonalnych efektów specjalnych. Autor nie dodał nic swojego.
Hitch > już dawno wklejałem ten link na forum i nawet wypowiadałeś się w tamtym temacie
http://forum-kmf.fc.pl/viewtopic.php?t=1164
Robocop Vs Terminator wolę epizod pierwszy z gościem specjalnym

To "tylko" sprawny montaż już istniejących, profesjonalnych efektów specjalnych. Autor nie dodał nic swojego.
Tak sie zdaje ale duzo jest dodanego. Zmiana kolorystyki, i czesto kilku klatkowe ale zawsze wklejenia postaci Robocopa do kadru z Terminatorem albo odwrotnie. Naprawde sporo dodanego jest.

Giefergu:
Tak wiem ze wklejales ale wlasnie brakowalo tam epizodu 2 wtedy
To o czym piszesz to wciąż tylko montaż.
Wklejenie kogos z jednego filmu do fragmentu innego filmu to juz nie tylko montaz tylko wstawienie (owszem nie swojej roboty) a to juz jest jakis efekt specjalny
I nie chodzi mi o cos takiego ze
Ujecie Terminatora. Ciecie. Ujecie Robocopa. Ciecie. Ujecie Terminatora.
Tylko o Terminatora i Robocopa razem na jedym ujeciu.
Wiem, o co chodzi. Ale nazywanie tego efektem specjalnym, ktory przebija polskie filmy to jednak moim zdaniem przesada gruba jak Ryszard Kalisz po świętach.
No moze troche przesadzilem. Ale i tak podoba mi sie to bardziej niz efekty rodzimej produkcji
To pooglądaj reklamy rodzimej produkcji, niektóre robią ogromne wrażenie. Inna sprawa, że te półminutowe reklamy mają czasem budżet pełnometrażowego polskiego filmu.

Koniec offtopa, ewentualnie możnaby tę dyskusję do FX przenieść...?

Giefergu:
Tak wiem ze wklejales ale wlasnie brakowalo tam epizodu 2 wtedy

Nie brakowało, wklejałem wszystko razem.

Podobne podejście w 3 części Evil Dead dało najlepszą częśc serii.

No i tu się różnimy. Dla mnie 3 część EvilDead jest najsłabsza.
Kurka wodna, powiem wam jedno: Terminator 1 to absolutne mistrzostwo! Ten film jest genialnie skomponowany, z dbałością o najmniejsze szczegóły. Przypomina koszmarny sen, z którego nie można się wybudzić. Uwielbiam oniryczny klimat "jedynki", po prostu czysta poezja.

To poniżej to moje ulubione ujęcie z całej serii. Widok jak ze złego snu:


Własnie jestem świeżo po seansie T1 tak to mistrzostwo (a T2 to podróba mistrzostwa, udana, ale wciąż podróba)
Film jest wymiata jak zwykle najlepszy z całej trylogii oczywiście. uwielbiam te sceny pod koniec kiedy terminator występuje już w postaci endoszkieletu

Akurat w tej wersji którą mam wycięli nie wiadomo po co napisy na początku mówiące o wojnie z maszynami i są tylko w postaci normalnych napisów dialogowych. Weird. W tłumaczeniu jest fajne hasło:

Reese: Dostałem twoje zdjęcie od Johna, byłaś na nim taka młoda jak teraz, pamiętam każdą zmarszczkę

Młoda, pomarszczona Sara

T2 to podróba mistrzostwa, udana, ale wciąż podróba

Gieferg, skończ, błagam... :)

Co mi się podoba w T2? Walki terminatorów. Ci kolesie się sukcesywnie niszczą. Gdyby T-1000 nie był wykonany ze stopu mimetycznego, to pod koniec filmu wyglądałby tak samo jak zdewastowany Arnold. Skłonność do destrukcji obu panów szczególnie widać podczas pojedynku w odlewni. T3 w porównaniu z T2 to raptem niewinne fikołki. Arnold robi jakieś głupie miny, głowa mu się odrywa, T-X chwyta go za krocze... dziecinne to to.

Ci kolesie się sukcesywnie niszczą.
Przykro mi, jeden się niszczy, drugi jest ciągle jaki był, a zniszcznia jakie odnosi Arnoldw porównaniu do T1 to zadrapania ledwie . To o czym mówisz mamy dopiero w T3

Gieferg, skończ, błagam...
Będę to powtarzał przy każdej okazji

PS. jedna rzecz, do zniszczenai T1000 potrzebny był cud, i akurat się zdarzył (cameronowska tendencja do robienia cudów w zakończeniach sequeli??) mimo że był on praktycznie niezniszczalny, tymczasem w T1 i T3 nie ma takich cudów bo i nie ma takiej potrzeby (T-X z pewnością łatwiej zniszczyć niż T1000).
W T3 nic nie mamy. Niszczenie polega na tym, że T-1000 wkręca łapę Arnolda w wielkie koło zębate i idzie w długą. Albo przebija go prętem i potem sadystycznie nim manewruje. Aż człowiek czuje trzask własnego kręgosłupa. W T3 żaden pojedynek nie robi na mnie wrażenia. Najlepszy (ba, genialny) motyw z T3 to ujęcie, w którym Arnold obala pędzący ambulans. Cudeńko.

Niszczenie polega na tym, że T-1000 wkręca łapę Arnolda w wielkie koło zębate i idzie w długą. Albo przebija go prętem i potem sadystycznie nim manewruje.
no własnie, całkiem jednostronne
Poza tym to że udało się zniszczyć T-1000 jest tak samo nieprawdopodobne jak to co wyczynia Ripley w końcówce Aliens.
Zasadniczo w ogóle walka z czymś co posiada takie możliwości była dość absurdalna, a gdyby tylko T-1000 sensownie ze swych zdolności korzystał nie mieliby najmniejszych szans go zniszczyć, ale nie, stał se jak głupi na krawędzi i jeszcze groził palcem zamiast się ruszyć. Cóż, widocznie płynny metal ma bardzo ograniczone możliwości jeśli chodzi o ocenę sytuacji

PS. jakim prawem T1000 czy T-X w ogóle mogli się przenieśc w czasie skoro nie mieli żywej tkanki a to podobno konieczne? (i odwieczny dylemat - czy Reese mógł przemycić jakiś futurystyczny antyterminatorowy granat metodą znaną min. z Pulp Fiction?)

a gdyby tylko T-1000 sensownie ze swych zdolności korzystał nie mieliby najmniejszych szans go zniszczyć, ale nie, stał se jak głupi na krawędzi i jeszcze groził palcem zamiast się ruszyć.

Gieferg, co ty wygadujesz :) Scena z palcem jest po prostu przecudna. Pokazuje krańcowe zuchwalstwo T-1000. Właśnie w takich miejscach najlepiej uwidacznia się niepospolity instynkt Camerona.

Pokazuje krańcowe zuchwalstwo T-1000.
A jaki to ma sens?
Terminator=maszyna
maszyna ma wykonać powierzone jej zadanie i postępuje zgodnie z wytycznymi. maszyna nie robi zbędnych rzeczy, nie wykonuje nawet zbędnyh ruchów (patrz Arnold w T1 > "Sara Connor?" "Yes" wyjmuje guna, strzela, poprawia dla pewności odwraca się i wychodzi bez żadnych zbędnych ceregieli w stylu grożenia palcem)

Biorąc to pod uwagę scena z palcem to zwykły chwyt pod publiczkę zupełnie nie na miejscu i bez sensu. Skynet wysłał w przeszłośc jakiś wadliwy egzemplarz
Skynet wysłał w przeszłość egzemplarz z charakterem. Wadliwy i dysfunkcyjny to był Arnold w T1, którego przy odrobinie szczęścia można by zmiażdżyć rozpędzoną ciężarówką.
To czemu czepiasz się "talk to the hand", dowcipów itp? Przecież to też świadczy o charakterze egzemplarza.

Jak się zastanowić, to T-X i T-1000 rzeczywiście nie mieli prawa cofnąć się w czasie... Ale może przybrali wygląd człowieka - zimitowali go tak dokładnie, że maszyna czasu nie kapnęła się w porę. Albo ewentualnie zostali wysłani kilka lat później, kiedy już wymyślono sposób na przesyłanie innych rzeczy. (A broni nie mogli już przemycić, bo to drugi obiekt, bla bla).

W zasadzie Skynet mógłby wysłać w przeszłość nawet czołgi, gdyby tylko pokrył je jakąś tkanką - wyglądałyby jak w kokonie, czyli obrzydliwie, a potem mogłyby go przerwać i wyjechać na miasto. Świetny pomysł na wątek do kolejnej części, ha.

To czemu czepiasz się "talk to the hand", dowcipów itp? Przecież to też świadczy o charakterze egzemplarza.

Bo jestem czepialski :)

Gesty T-1000 doskonale korespondują z jego charakterem (albo programem odpowiedzialnym za imitowanie czegoś, co nazwać można "charakterem"*). Arnold w T1 to chodzący troglodyta. Nie potrafi poprowadzić dialogu, nie wspominając o dyskretnym wygięciu ust w ironicznym grymasie politowania, słowem, mechaniczny jaskiniowiec. Jego zasób słownikowy ogranicza się do skąpego, acz treściwego: "Fuck you, asshole". T-1000 natomiast - gdy akurat nie jest zajęty przebijaniem na wylot niewinnych ludzi swoimi ostrzami - potrafi zaangażować się w kulturalną rozmowę i wydobyć informacje bez konieczności odwoływania się do sadyzmu. Nie chodzi o to, że Arnold jest gorszy, bo nie umie mówić, a T-1000 lepszy, bo przeciwnie - posiadł zdolność grzecznej komunikacji. Bzdura. Chodzi o to, że obie postaci zostały stworzone z konsekwencją godną podziwu, zostały pomyślane od podstaw w najdrobniejszych szczegółach. Jeżeli Arnold wywala kolesia z budki telefonicznej, to nie dlatego, żeby widownia ryczała ze śmiechu, ale dlatego, że jest toporną maszyną do zabijania. To samo w przypadku Roberta Patricka (kiwanie palcem, spojrzenie na manekina, tekst: "Nice boots" i inne perełki).

T3 to naprawdę kiepski film :) Albo inaczej powiem, żeby nie wzbudzać kontrowersji :) T3 to fajny film technicznie i w ogóle, ale pod względem podejścia do tematu czy kreacji postaci (oprócz T-X, choć nadal nie jestem w stanie sensownie uzasadnić obecności kobiety-terminatora) stanowi ledwie produkcję poprawną. Bohaterowie Mostowa pozbawieni są zupełnie charakteru.

* Pytanie: Czy T-1000 ma zainstalowany procesor? (jak Arnold). Chyba raczej nie ma. To może jakiś zdecentralizowany układ nerwowy...?
Dlaczego kobieta?

Choćby dlatego: im mniejsza sylwetka, tym trudniej trafić. Ale mężczyzna raczej nie może być tak szczupły, zatem żeby dało się T-X zamaskować i jednocześnie uczynić trudniejszą do złapania na muszkę - wybrano postać kobiety.
Nie przekonałeś mnie. Marne uzasadnienie. Równie dobrze mogliby wysłać dziecko (najlepiej dziewczynkę) albo Predatora. Po T-X oczekiwałem czegoś związanego z seksem / z uwodzeniem / kokietowaniem, cokolwiek.
To z dzieckiem to świetny pomysł! Jak misie w Screamers.

Może i T-X ma uwodzić, ale akurat podczas tej misji nie miała okazji. Dżiz...
No to po co ją wprowadzono? Właśnie takie pytania cisną się na usta przy okazji oglądania T3. Czemu to? czemu tamto? po co Stahl w roli Connora? po co te kolorki? po co głupie teksty? czemu wysłali model słabszy od poprzedniego? czemu Arnold zachowuje się jak imbecyl?
http://www.hopeofthefutur...ie_t3thope.html

Ten koleś myślał podobnie. W sumie jego wersja mogłaby mi się spodobać...

EDIT: rosnące piersi wyglądają na bezsensowny zabieg ze względu na to, że usunięto resztę sceny:

In the T3 novelization it makes a bit sense, since she lures the cop with her breasts into an alley to kill him out of sight (but still, why lure the cop out of sight to kill him while a scene later you just brutally shoot a kid working in a drive-in in public?)
Świetne! Po prostu świetne! Producenci sikłeli do takich hiciorów jak Terminator powinni udostępniać swoje filmy do wglądu wąskiej grupie bezkompromisowych fanów zanim wypuszczą je w świat.
Tak, aczkolwiek nie zgadzam się z usunięciem "No, i'm not shitting you" - dla mnie to one-liner na poziomie "i'll be back".
W ramach kompromisu ta linijka akurat mogłoby zostać :)
Mental nie wiem po co ten drugi topik, burdel się robi tylko.


Wadliwy i dysfunkcyjny to był Arnold w T1, którego przy odrobinie szczęścia można by zmiażdżyć rozpędzoną ciężarówką.
poza odrobiną szczęscia trzeba było mu najpierw rozpieprzyć nogę żeby nie mógł normalnie chodzić (niby czemu Arnold wsiada do cieżarówki zamiast podbiec do samochodu i rozwalić Sarę?).


(A broni nie mogli już przemycić, bo to drugi obiekt, bla bla).
T-X nie miała problemu z przemyceniem broni


T3 to naprawdę kiepski film
Nie pie***l


(oprócz T-X, choć nadal nie jestem w stanie sensownie uzasadnić obecności kobiety-terminatora)
pytanie dlaczego kobieta tak samo nei ma sensu jak pytanie dlaczego mężczyzna.
Dlaczego kobieta? A dlaczego nie?
(może dlatego że facet już był dwa razy więc warto pokazać coś nowego)
Czemu postać kobieca ma się równać tylko = seks + uwodzenie ?? (co za podejście...)
Seks już był w T1, nie ma co się tak powtarzać, nawet ten autoplagiator Cameron nie wrąbał do T2 sceny seksu.


po co Stahl w roli Connora?
Bo Furlong nie był available, szkoda, ale jakoś to przełknąłem


po co głupie teksty?
Głupie teksty były już w T2


czemu wysłali model słabszy od poprzedniego?
T-1000 był prototypem, pewno mieli tylko jeden egzemplarz na składzie.

Poza tym >>> zniszczenie cyberdyne jednak coś pozmieniało w przebiegu zdarzeń (np wojna wybucha później) więc może min. T-1000 nie został wynaleziony odpowiednio wcześnie by go wysłać :]


czemu Arnold zachowuje się jak imbecyl?
Pewnie temu, że w poprzednich częściach też się tak zachowywał

Mental nie wiem po co ten drugi topik, burdel się robi tylko.

Po to, żebyś ty go nie mógł stworzyć :)

Gieferg, bronisz na siłę T3, to widać jak na dłoni. Wydałeś kase na film i teraz próbujesz wmówić sobie, że to był dobry zakup. Ja już znam podobne przypadki :)

A co do kretyńskich odzywek w filmach, to jestem wyjątkowo uwrażliwiony na tego typu debilizmy i z radością stwierdzam, iż w T2 nie zanotowałem żadnego głupiego tekstu. Za to w T3 jest ich więcej niż numerów w książce telefonicznej.

Gieferg, bronisz na siłę T3, to widać jak na dłoni.
Nie, to ty bronisz na siłę T2 bo wypada, bo to przecuież Camerona, bo to przecież super-film, bo przecież wszystkim się podoba. Bo ma klimat, bo jak byłem mały to mi się podobał

Wydałeś kase na film i teraz próbujesz wmówić sobie, że to był dobry zakup. I KTO TO MÓWI??
1) broniłem go na dłuuugo przed tym zanim wydałem na niego tą niebotyczną sumę 19,99 zeta.
2) to nie ja wywalam na film kupę kasy żeby potem musieć sobie coś udowadniać >> że to przecież Cameron, to arcydzieło, nieważne że autoplagiat z takimi głupotami jak gostek z płynnego metalu
Te uśmieszki mówią wszystko :) Tak, filmy Camerona pozostaną tytaniczne do końca świata, T-1000 pozostanie najbardziej niesamowitym czarnym charakterem, a Arnold już nigdy nie wyprodukuje lepszych one-linerów. T2 nie trzeba bronić - on sam się broni.

T2 nie trzeba bronić
nie trzeba, bo nikt go nie atakuje, wszyscy z przyzwyczajenia biją pokłony
Znowu nieprawda :) Przecież jesteśmy krytyczni. Wszyscy konsekwentnie tropimy niedorzeczności. Co prawda, przy założeniu, że nawet jeśli znajdziemy w filmie miliard absurdów, to i tak nie wpłynie to na końcową ocenę :)

Żeby rozjaśnić nieco sytuację: nie czepiam się T3, bo jest źle nakręcony. Czepiam się T3, bo trywializuje tematykę. A tego, kuźwa mać, nie wybaczam nikomu.
Dobra, to do niczego nie prowadzi, mógłbym teraz napisać, że tematyke trywializował już T2 (bo tak uważam) ale po co? Żeby usłyszeć kolejne zaprzeczenie? Nikt ci nie każe lubić T3, tak jak nikt mnie nei zmusi, zebym go lubić przestał.

>>>>>>>koniec przekazu<<<<<<<
Jeśli mogą zabrać głos Mental, to kwestia podejścia. Nigdy nie byłem fanatykiem Terminatorów Camerona, ale po wyjściu z kina po T3 czułem wielkie rozczarowanie - to nie było to. Później obejrzałem go na dvd i okazało się, że jako zwyczajna rozrywka sprawdza się znakomicie. I tak należy go traktować. Lepiej lubić ten film jako film, niż wściekać się na niego że jest taką a nie inna kontynuacją.

po wyjściu z kina po T3 czułem wielkie rozczarowanie - to nie było to a ja wprost przeciwnie byłem nastawiony na rozczarowanie a tu proszę, spoko film i super zakończenie
Ale ja nie potrafię osobno oglądać T3 i osobno T1/T2. Ten akurat manewr intelektualny jest dla mnie nieosiągalny :)
http://stopklatka.pl/wyda...ie.asp?wi=36410

Pazerne gnoje rozmienią świetną licencję na drobne. Mogliby wymyślić coś nowego, a nie jechać na 23-letniej marce. Nie ma lepszego dowodu na zastój umysłowy w holyłódzie.
Jak zwykle Hollywood jest 100 lat za polakami. Nasi nakręcili już czwartą część Terminatora zanim oni stworzyli trzecią.

A tak na poważnie. W tym amatorskim filmiku panowie rozwiązali problem całkowicie nowej obsady - Arniego już nie ma, bo jest inny T-cośtam, nie występuje żaden z aktorów znanych z poprzedniej części, bo akcja dzieje się po wojnie, a tytuł dający góry złota jest dalej. Czyżby tak miały wyglądać kolejne części Terminatora rodem z Hollywood ?
Bomba! Ten filmik jest na wyższym poziomie niż "wysokobudżetowe" polskie produkcje. Dlaczego? Bo świadomie i celowo wykorzystuje elementy z filmów, które naśladuje. Czekam, aż któryś polski reżyser zacznie się orientować, do czego służy np. pokazywanie rozdeptywanej puszki. Takich detali w polskich filmach po prostu nie ma.
Bez klikania strzelę, że chodzi o produkcję Sky Piastowskie Miałem przyjemność studiować w Zielonej Górze i bywałem na kinowych prezentacjach różnych produkcji tych panów. Zwłaszcza szerzej znane "Że życie ma sens" powala autentyzmem.

P.S. Pudło Co nie zmienia faktu, że Sky Piastowskie poważam Sprawdziłem przy okazji na ich stronie i okazało sie, że nakręcili tylko Terminatora 3.
Ja jeszcze poruszę kwestię soundtracków - zasadniczo jako całośc chyba najbardziej podchodzi mi soundtrack z T3, fakt, brakuje trochę motywu przewodniego ale w T2 też go brakowało pojawił się bodaj trzy razy z tego dwa razy na napisach (na początku i na końcu).

W T3 mamy go tylko raz (na napisach) ale w naprawdę świetnej wersji, poza tym jest nowy bardzo przyjemny dla ucha motyw. Co do reszty muzyki to nie wiem, ale jakoś to połupywanie Fiedela nie robi na mnie specjalnie wielkiego wrażenia (za to bardzo zapadły mi w pamięc te spokojne kompozycje z T1 i T2 ). Tak więc absolutnie nei zgadzam się z oceną soundtracku do T3 na stronie (jakieś naciągane 3 na 5...).
Zgadzam się - soundtrack z T3 jest świetny, ma wiele pamiętnych motywów. Muzyki Fiedela zasadniczo nie lubię, ale są dwa wyjątki - plumkany na pianinku motyw ze sceny miłosnej w T1 i piszczące dźwięki w scenie, w której T1000 na piechtę goni Connora w T2 (na parkingu).
No to jestem po kolejnym seansie z T2 (T3 coming soon).
Jak zwykle świetnie się bawiłem, i jak zwykle (od pewnego czasu) wkurzały mnei pewne elementy, niektóre nawet bardziej niż zwykle.

Skupię się tu na dwóch sprawach już pomijając mój ulubiony problem

1) dr Silberman - facio przesłuchiwał w T1 kolesia, który twierdził, że jest z przyszłości, że ma chronić sarę itd i że terminator przyjdzie ją rozwalić. Prawdopodobnie dowiedział się potem, że ktoś przyszedł na komisariat i wystrzelał gliniarzy. W jaki sposób ten facet w T2 nagle uważa, że Sara ma urojenia skoro idealnie zgadzają się z tym co mu mówił przesłuchiwany wcześniej Reese? zaraziła się czy co? a moze Silberman tylko udaje że sądzi że ona ma urojenia? Może jest że jest jednym z tych co pilnują żeby nic się nie wydało? tak czy inacze zastanowiło mnie to trochę

2) zakończenie - Cameron już tak ma że potrafi sprawić, że jak przez cały film wierzyliśmy w to co pokazuje tak pod koniec głowną myślą jest WTF is going on???
T-1000 od momentu wejścia do huty jest totalnym debilem. Zamiast pobiec i dorwać Johna chodzi sobie wyluzowany spacerkiem, nawet kiedy jego ofiara jest o parę metrów od niego, zamiast go gonić każe Sarze go wołać , nad pobitym arnoldem stoi ze dwie minuty napawając się zwycięstwem zanim mu zada kończący cios itd. itp. Załatwiłby sprawę przynajmniej 5 razy gdyby nie to idiotyczne zachowanie, które ostatecznie każe mu stać tuż nad krawędzia i czekać aż Arnold pośle go ostatecznie do piachu...

W T1, terminator pod koniec chodził powoli bo miał rozwaloną nogę tutaj nic nie tłumaczy idiotycznegpo zachowania T-1000. ehhh
W ciągu paru najbliższych dni mój trzeci seans z T3, zobaczymy, może tez się dla odmiany trochę poczepiam.
Według mnie zachowanie T-1000 w hucie i w ogóle na przestrzeni całego filmu to dowód geniuszu Camerona.

T-1000 w przeciwieństwie do troglodyty Arnolda ma wyraźnie zarysowany charakter - jest inteligentnym sadystą, pewnym swego, który pozwala sobie na zuchwałość, bo wie, że dysponuje ogromną przewagą (technicznie sprawniejszy, szybszy, lepiej przystosowany). To demoralizujące poczucie wyższości doprowadzi później do jego zguby. Jeśli zaś chodzi o taktykę, jaką przyjmuje w walce z Arnoldem, widać wyraźnie, że jest ona obliczona na sukcesywne wyniszczanie przeciwnika. T-1000 nie chce "załatwić sprawy" czy postawić kropki nad "i" - to byłoby zbyt prozaiczne, niezgodne z charakterem tej postaci. On chce się poznęcać, zwycięstwo ma bowiem zapewnione. Doskonale wie, że T-800 może co najwyżej spowolnić jego triumfalny marsz, ale nie może go zatrzymać. Z pracy trzeba czerpać przyjemność. Zachowanie T-1000, jego sposób działania zdają się potwierdzać słuszność tego powiedzonka.

Dr Silberman widział prawdopodobnie fotografie - te same fotografie widziała policja. Jak na tej podstawie miał sobie wyrobić zdanie o cyborgu z przyszłości? No i co się zgadza idealnie ze słowami Reese'a? Przecież Sahra i Reese mogli uzgodnić zeznania. Doktorek oboje potraktował jak czubków i tyle.

Strasznie mnie za to wkurza scena w T3, kiedy Silberman pojawia się raptem na 20 sekund - to jest dopiero bezsensowne zagranie, ewidentnie pod publiczkę, na chama wprowadzone do fabuły, że aż dźga w oczy.

No i co się zgadza idealnie ze słowami Reese'a? Przecież Sahra i Reese mogli uzgodnić zeznania.
no tak, tylko po co?

Sara twierdzi że ojcem jej dziecka był żołnierz z przyszłości, czyli Reese, Silberman wie że był taki gośc, który się za takowego podawał. Wiec niezaleznie od tego czy uzgodnili zeznania, czy też Sara uwierzyła temu facetowi, nie może tu być mowy o żadnych urojeniach o czym Silberman powinien wiedziec. Co najwyżej sara uwierzyła z jakiegoś powodu wariatowi - czy to robi z niej wariatkę?


Według mnie zachowanie T-1000 w hucie i w ogóle na przestrzeni całego filmu to dowód geniuszu Camerona.

W takim razie zakończenie Aliens również możeszza taki dowód uznać

T-1000 to maszyna, mająca do wykonania zadanie, widać że jednk jest to model wadliwy bo kaleczy na całej linii. Przy okazji mamy odpowiedź dlaczego w T3 nie wysłali T1000 - bo T1000 to debile narażające powodzenie misji ot tak, żeby było efektowniej.

On chce się poznęcać To maszyna, on ma wykonać misję. Nie kupuję tego. W imię efeltowności poświęcono realizm (ten mozliwy w ramach konwencji oczywiście).

[/quote]
Troglodyta był w T1. To wystarczy. Gdyby Cameron wprowadził kolejnego troglodytę, który z tępym uporem realizuje wytyczne misji, nie nazywałbyś T2 autoplagiatem, ale mega autoplagiatem do kwadratu. Taka prawda.

Doktorek ma gdzieś, kto kogo przekonał, kto komu uwierzył i tak dalej. Jako otrzaskany psychiatra, zapewne widział milion takich przypadków, mniej lub bardziej spójnych. Wcale mu się nie dziwię, że olał sprawę sikiem prostym i nie kupił historii z cyborgiem.

Generalnie im dłużej myślę o dwu pierwszych terminatorach, tym mój podziw dla inwencji Camerona rośnie. Poza oczywistymi burakami w rodzaju "w T1 Reese powiedział tak, a w T2 Sahara powiedziała inaczej", oba filmy to super konsekwentne i przede wszystkie RÓŻNE obrazy. Inny klimat, inna kolorystyka, inni bohaterowie, rzeźnickie akcje, niezapomniane finały, przełomowe efekty, miażdżące dialogi, po prostu pomnik się należy :)
mental to nie ma znaczenia czy kupił czy nie kupił, jesli nei jest totalnym idiotą powinien wiedzieć, że skoro jeden gośc miał takie urojenia, to raczej druga osoba nie będzie miała identycznych urojeń, no nie??


Troglodyta był w T1. To wystarczy. Gdyby Cameron wprowadził kolejnego troglodytę, który z tępym uporem realizuje wytyczne misji, nie nazywałbyś T2 autoplagiatem, ale mega autoplagiatem do kwadratu. Taka prawda.
zamiast tego dał idiotę, który sprawił że uważam, że zakończnie T2 jest mega-naciągane - dla mnei to zdecydowanie większy minus niż gdyby jeszcze jeden element był podobny skoro i tak już wszystko jest praktycznie takie samo

to nie ma znaczenia czy kupił czy nie kupił, jesli nei jest totalnym idiotą powinien wiedzieć, że skoro jeden gośc miał takie urojenia, to raczej druga osoba nie będzie miała identycznych urojeń, no nie??

Nic bardziej mylnego. Powtarzam: Reese mógł przekonać Sahre do swoich racji. Aha, i urojenia są zaraźliwe :)

A zakończenie T2 jest tak samo "naciągane" jak T3. Przy czym ja nie uważam, żeby oba zakończenia były "naciągane". Pojedynek finałowy w T2 jest wybitnym popisem reżysera. Finałowy pojedynek w T3 jest okropnie standardowy - ja bym to zakończył lepiej :)

Nic bardziej mylnego. Powtarzam: Reese mógł przekonać Sahre do swoich racji. Aha, i urojenia są zaraźliwe
Powtarzam pytanie: czy to że ktoś uwierzył w czyjeś urojenia robi z niego wariata?

Jeśli Sara uwierzyła Kyle'owi, albo uzgodnili zeznania - to nei ma mowy o żadnych paranoicznych urojeniach u niej samej. A SIlberman wiedział co mówił Reese, więce jeśli uważa że Sara ma urojenia to chyba sam ma jakieś urojenia


A zakończenie T2 jest tak samo "naciągane" jak T3.
ale w przypadku T2 wszyscy udają że nie jest
btw, co jest takei naciągane w zakonczeniu T3? (poza tym, że nagle się okazuje, że terminator jest zasilane jakimś atomowym ogniwem, której jakoś nie wybuchało w T1 czy t2 przy okazji jego zniszczenia).
Czepiasz się, że T-1000 powinien załatwić swoje cele - zgadzam się. Podobnie T-X. W tym sensie finałowe konfrontacje w obu filmach są "naciągane", bo nie powinno do nich w ogóle dojść.

Pomiędzy końcówką w T2 i końcówką T3 zachodzi jednak zasadnicza różnica - finałowy pojedynek w T3 jest do bólu standardowy (no i Arnoldowi wyrasta trzecia ręka :))

Gieferg, Silberman nie miał przesłanek, by uwierzyć. To, że Reese coś powiedział, a Sahara powtórzyła, nie czyni relacji Reese'a bardziej wiarygodną. Taki koleś jak doktorek, żeby UWIERZYĆ, musi zobaczyć. Jeśli ktoś mówi, że z przyszłości przybył cyborg, a za tydzień nastąpi apokalipsa, mało tego, jesli druga osoba swoim zachowanie i zeznaniami potwierdza te rewelacje, rozsądny człowiek pomyśli - grupowa paranoja. Nie wydarzyło się nic, co mogłoby wpłynąć na zmianę zdania przez doktorka.

Pomiędzy końcówką w T2 i końcówką T3 zachodzi jednak zasadnicza różnica - finałowy pojedynek w T3 jest do bólu standardowy (no i Arnoldowi wyrasta trzecia ręka )
Nie wyrasta, to już było wyjaśniane.


Czepiasz się, że T-1000 powinien załatwić swoje cele - zgadzam się. Podobnie T-X. W tym sensie finałowe konfrontacje w obu filmach są "naciągane", bo nie powinno do nich w ogóle dojść.
Pomijajac ten fakt, co jest naciągane w końcówce T3 ?


Gieferg, Silberman nie miał przesłanek, by uwierzyć. To, że Reese coś powiedział, a Sahara powtórzyła, nie czyni relacji Reese'a bardziej wiarygodną.
dobra, to nie ma sensu widzę, nie chodziło mi wcale o to że Silberman miał jej wierzyć. OK, gadała że sprasowała cyborga z przyszłości więc jest świrnięta nic w tym dziwnego że wcześniej facet który ją porwał ostrzegał przed tm cyborgiem, widać się zaraziła od niego...

Nie wyrasta, to już było wyjaśniane.

Chętnie zapoznam się z "wyjaśnieniem" tego fenomenu :)


Pomijajac ten fakt, co jest naciągane w końcówce T3 ?

Poza trzecią ręką już nic :) Bardziej bije po oczach standardowość tego zakończenia.

Ja też mogę sprasować cyborga z przyszłości i co? Uwierzysz mi? Mój kumpel może to jeszcze dodatkowo potwierdzić :)

Ja też mogę sprasować cyborga z przyszłości i co? Uwierzysz mi?
ile razy mam powtarzać, że NIE CHODZI MI O TO, że Silberman miał w cokolwiek uwierzyć?


Chętnie zapoznam się z "wyjaśnieniem" tego fenomenu
Nie było trzech rąk. Arnold podtrzymywał wrota ramieniem tej samej ręki, którą wyciagał ogniwo (czy co to tam było), tylko nie pokazano tego wyraźnie. Military już o tym pisał, poszukaj sobie.


Bardziej bije po oczach standardowość tego zakończenia
Aha, czyli zakończenia w którcyh cybernetyczny arnold wysadza się w powietrze z TX w bunkrze przeciwatomowym są standardowe? ok, wolę standardowe niż maksymalnie naciągane.

le razy mam powtarzać, że NIE CHODZI MI O TO, że Silberman miał w cokolwiek uwierzyć?

a zatem nie wiem, o co ci chodzi...


Nie było trzech rąk. Arnold podtrzymywał wrota ramieniem tej samej ręki, którą wyciagał ogniwo

??? no mega paker w takim razie z Arnolda :) gdy wpełzł pod wrota, ledwo co mógł je utrzymać, a teraz okazuje się, że schwycił T-X, wyjął nuke z klaty, wepchnął ją do pyska tereminatrix i zrobił to wszystko dźwigając drzwi na ramieniu. fajne :)


Aha, czyli zakończenia w którcyh cybernetyczny arnold wysadza się w powietrze z TX w bunkrze przeciwatomowym są standardowe?

zgadza się. finałowych wybuchów to ja już się naoglądałem od groma.

a zatem nie wiem, o co ci chodzi...

teraz to już sam nie wiem


zgadza się. finałowych wybuchów to ja już się naoglądałem od groma.
a upadków do wrzącego-czegoś-tam nie? (pierwsze skojarzenia Alien III i LOTR, no ale T2 jest w tej lepszej sytuacji że powstając kilkanaście lat temu siłą rzeczy nie powielał tego co powstało potem, T3 nie miał tyle szczęscia). Tak czy inaczej całokształt zakończenia T3 podoba mi się
bardziej

??? no mega paker w takim razie z Arnolda gdy wpełzł pod wrota, ledwo co mógł je utrzymać, a teraz okazuje się, że schwycił T-X, wyjął nuke z klaty, wepchnął ją do pyska tereminatrix i zrobił to wszystko dźwigając drzwi na ramieniu. fajne

co za różnica czy na ramieniu czy jedną dłonią?

co za różnica czy na ramieniu czy jedną dłonią?

w zasadzie żadna. tu i tu totalna głupota. ale nie czepiam sie takich pierdół, bo zakończenie T3 to najmocniejszy punkt tego średniackiego filmu.
Mental, kup se T3 2dvd i obejrzyj storyboardy. Arnie wpada pod wroga i przytrzymuje je jedną ręką. Jest mu ciężko, bo to tylko jedna ręka. Obraca się na bok, tak że wrota upadają mu na drugi bok, przytrzaskując ramię, ale przedramieniem wciąż może manipulować. W filmie źle zmontowano tę sekwencję i nie widać momentu, w którym Arnie jest odwrócony i wrota opierają się na nim.

Swoją drogą twoja wybiórczość jest powalająca - cameo Silbermana w T3: buuuu, zagranie pod publiczkę, buuu. Cameo Reese'a w T2 za to pewnie jest pokazem geniuszu Camerona.
Kurde, że też wy nie widzicie, co oglądacie - w T1 doktorek prowadzi rozmowę, szydzi z Reese'a, spełnia określoną funkcję. W chwili, gdy opuszcza komisariat, mija się z Arnoldem przy wejściu, jakby Cameron przeczuwał, że wkrótce nakręci kontynuację. Jestem pełen podziwu dla tej sceny. Podsumowując: zjawienie się doktorka na komisariacie było tak samo konieczne, jak obecność policji na miejscu zbrodni.

Tymczasem w T3 doktorek pojawia się tylko po to, żeby zrobić z siebie głupka (jak co druga postać w filmie), po czym uciec. Mostow myślał, że będzie fajny, więc zrobił nawiązanie na poziomie zeszytu czwartoklasisty. Scenarzysta popisał się tutaj jak cholera - wstawimy na 20 sekund Silbermana, będzie nawiązanie i "mrugnięcie okiem". Według mnie ta postać nie powinna zneleźć się w filmie - jest zbędna. Po przeżyciach z T2 widziałbym dla Silbermana jedno wyjście - emerytura.

Odnośnie T3 nie jestem wybiórczy, mogę opisać każdą scenę tego filmu i wykazać jej nijakość w stosunku do konsekwentnej wizji poprzedników. Przed premierą mówiło się wyłącznie o "pościgu za 30 milionów" i "roli T-X". Pościg naprawdę piękną sprawą jest, ale trąci największą niedorzecznością na przestrzeni całej serii. T-X piękną i morderczą dupą jest, ale jej obecność mogę uzasadnić jedynie chęcią zwabienia do kin publiczności (kobieta-terminator, uuu, zobaczymy, czy pokaże cycki :)) Nawiasem, cycków nie pokazuje, bo jej długie kręcone włosy zupełnie przypadkowo opadają na piersi. Film ma kategorię R, ale widok kobiecych piersi jest na tyle szokujący, że lepiej to wyciąć z uwagi na niekontrolowane wzwody u dorastających gimnazjalistów.

Scenarzyści T3 skoncentrowali się na tym, by historia pasowała do ogólnej koncepcji, zaproponowanej przez Camerona, a w ogóle nie przyłożyli się do tego, co decyduje o klimacie WEWNĄTRZ filmu. Mostow z kolei to rzemieślnik, który nie był w stanie odcisnąć na filmie piętna indywidualizmu.

Jestem pełen podziwu dla tej sceny.
kurde mental ty to w ogóle jesteś jeden wielki podziw dla Camerona, masz już w domu ołtarzyk z jego zdjęciem?


ale widok kobiecych piersi jest na tyle szokujący, że lepiej to wyciąć to cie chyba najbardziej boli
Mental, nabyłem dzisiaj za koszmarnie wielką cenę 19,99 dwypłytowego T3. I jestem z tego zakupu cholernie zadowolony
Mierzwiak znam to uczucie płytki zajebiście wyglądają, szkoda tylko że jak ktoś wcześniej filmu nie widział to zobaczy wszystkie bardziej efektowne sceny w menu zanim zdązy właczyć film mam nadzieję, że uda mi się go dzisiaj obejrzeć
No tak, taki już urok animowanych menu na dvd z blockbusterami.

A płytki tak jak mówisz wyglądają cudnie. Co do samej zawartości, szkoda że dodatki nie są tłumaczone, a zwłaszcza komentarze, ale trudno. Wydanie jest świetne.



Mniam

Aha, i tym razem nie trafiłem na rozwalone pudełko
Mental, masz rację. Ty nie jesteś wybiórczy w stosunku do Camerona. Ty jesteś totalnie bezkrytyczny.

Co do samej zawartości, szkoda że dodatki nie są tłumaczone angielskie napisy w dodatkach w zupełności mi wystarczają, ale komentarze niestety i tego są pozbawione
No tak, w tym wypadku angielskie napisy bardzo ułatwiają rzecz i gdyby jeszcze komentarz je miał byłoby super, nie mam problemów z angielskim, ale jednak wolę czytać.

Zabawne są ceny dvd. 2-płytowy T3, można powiedzieć że jeszcze "świeży" film kosztuje 19,99, a jednopłytowy T1 36,99
No dość zabawne, zwłaszcza że jednopłytowy T1 jest badziewnym wydaniem bez napisów, bez dodatków, z ponoć beznadziejnym lektorem. Wolałem juz dopłacić 25 zeta i sprowadzić sobie porządne wydanie z amazonu.

W ogóle szczęka mi opadła jak zobaczyłem T3 za taką cenę, nie zastanawiałem się ani sekundy za tyle samo kupiłem rok wcześniej T2 w wersji jednopłytowej.

Mental, masz rację. Ty nie jesteś wybiórczy w stosunku do Camerona. Ty jesteś totalnie bezkrytyczny.

Filmów Camerona nie da się poprawić, nakręcić lepiej - to skończone, genialne dzieła sci-fi/akcja. W tym sensie tak, mam ołtarzyk, a na nim zdjęcie Camerona oprawione w ozdobną ramkę i otoczone dogasającymi świecami :)

T3 pod wieloma względami przypomina mi "Zakładnika" Manna - olbrzymi potencjał tkwiący w tych filmach został wykorzystany ledwie w 25%.

Scena, w której T-X siedzi na krawędzi łóżka narzeczonego Kate najlepiej pokazuje rzemieślniczo-standardowe podejście do tematu. A więc T-X sobie siedzi, kolo się budzi, T-X wykręca groteskowo tułów (dlaczego Cameron uniknął takich numerów? bo wiedział, że to debilnie wygląda) i... widzimy fotografię, na którą pryska struga krwi niedoszłego męża panny Brustner. W tle słychać jazgot piły - pewnie urządzenie wyskoczyło T-X z rękawa. Bardzo to konceptualne, brawo, panie Mostow. Podobne synekdochy można podziwiać w co drugim hollywoodzkim horrorze o mordercy prześladującym młodzież. Wspominam tu konkretną scenkę, ale analogicznych motywów robionych "na odpierdal" jest w T3 mnóstwo.
Zgadzam się - są genialne etc. Ale to nie znaczy, że nie można mu dorównać, tworząc np. kontynuację. Mostow nie dorównał, ale był całkiem blisko.

Poza tym True Lies Cameronowi zdecydowanie nie wyszły (moim zdaniem).

Poza tym True Lies Cameronowi zdecydowanie nie wyszły (moim zdaniem).

Moim też.

Teraz mi się przypomniało - postaci agentów w T3 a postaci gliniarzy w T1. U Camerona każdy jest inny, każdy dysponuje niepowtarzalnym poczuciem humoru - postaci z charakterem, funkcjonalne. U Mostowa - dwie drewniane kłody w garniturach. Równie dobrze na ich miejscu mógłby wystąpić Stefan Suwalski i Monika Brodka.

Poza tym True Lies Cameronowi zdecydowanie nie wyszły (moim zdaniem).
moim również
Kurde, mam wielką nadzieję, że nie dożyję czasów wejścia do kin T4. No chyba że sam się za ten film wezmę :) Nie wiem, jak można dzisiaj pokazać eksterminację ludzkości, skoro na cycki patrzeć nie wolno. Wątpię, by scenarzyści w hollywoodzie zdawali sobie sprawę, za co się biorą - II wojna była teatrem sadyzmu i bestialstwa, ale nawet najnikczemniejszy SS-man nie wytrzymałby psychicznie całotygodniowego rozstrzeliwania. W końcu powiedziałby dość - m. in. dlatego hiltlerowcy budowali komory gazowe. Maszyny nie mają problemów z psychiką - mogą pacyfikować i niszczyć bez końca...

Nie wiem, jak można dzisiaj pokazać eksterminację ludzkości, skoro na cycki patrzeć nie wolno.
na cycki nie, ale na eksterminację ludzkości owszem tylko zalezy kiedy. Podobno w T3 miały być zdecydowanie bardziej spektakularne ujęcia w końcówce ukazujące zagładę, min Silberman pochłonięty przez wybuch nuklearny ale pech chciał, że "to było za krótko po world trade center" i nie przeszło
zamach na WTC wprowadził spore zamieszanie - z UT2003 usunięto np. tryb Assault, bo zbyt bardzo kojarzył się z działaniami terrorystycznymi :) Serio. Kino sensacyjne też na tym ucierpiało - niepisana cenzura.
no i obejrzałem po raz trzeci T3 utwierdzając się w przekonaniu że to bardzo dobry film i godny sequel filmów Camerona (który to reżyser jak widać nei jest elementem niezbędnym).

Fakt, kilka rzeczy mnie wkurzało, ale tylko kilka (i przy tym co mnie wkurza w T2 to małe pikusie)
- głupie hasła Johna do arnolda czy go pamięta i czy są produkowani taśmowo (wypada to przemilczeć...)
- TX kontrolowała kilka samochodów, rozumiem, że one wszystkie miały jakieś komputerowe systemy sterowania?
- John chwilami może i trochę zbyt ofermowaty, ale to pewnie obalanie pewnego mitu (coś jak z majorem Sucharskim na Westerplatte, który podobno tak naprawdę to chciał się zaraz poddawać, ale zastępcy do tego nei dopuścili, a potem on wyszedł na najwiekszgo hero)
- TX chwilami popada w syndrom T-1000 (np na cmenatrzu nie wiadomo po co ujawnia sie przed Kate (ale w porównaniu z T1000 i tak zachwuje się sensowniej).

Tak czy inaczej t3 z każdym obejrzeniem podoba mi się coraz bardziej a irytuje minimalnie , film się bardzo przyjemnie ogląda, dużym plusem jest tu humor i spora ilośc fajnych onelinerów arniego. Poza tym parę efektownych cieszących oko scen z efektami specjalnymi, świetna muzyka, no i oczywiście rewelacyjne zakończenie zamykające całośc tak że każdy kolejny film będzie dokładnie takim samym ciosem w plecy dla tej serii jakim był A:R dla Obcego.

Krótko mówiąc w pełni zasłużone 8/10 (kusiło mnie na 8,5 ale to moze po kolejnym seansie).

Ogladałem film z moją ładniejszą połową (obejrzeliśmy ostatnio całą trylogię - widziała wszystkie częsci conajmniej po raz drugi, na T3 bylismy razem w kinie)) która stwierdziła że film wcale specjalnie nie odstaje od poprzednich I jak tu się nie zgodzić?

PS. przypomniało mi się jeszcze jedno z T2 - John ucieka na swoim motorku a T-1000 uderza mu w tylny błotnik wielką ciężarówką, a ten tylko trochę się chwieje i jedzie dalej, dobre nie?, powiem więcej geniusz Camerona widoczny w tej scenie mnie powala
Przeglądając pobieżnie T3, natrafiłem na bezdyskusyjnie najgłupszą scenę w całej trylogii. Dziwne, że nie zwróciłem na to uwagi wcześniej. Otóż w samej końcówce przeprogramowany (?) T-800 atakuje Connora. Connor zaczyna żałośnie kwilić, prosi terminatora, by ten go oszczędził, ble, ble, ble, w końcu Arnold daje się przekonać (czyżby sumienie? :)) i waląc w maskę samochodu... wyłącza się (sic!). Oczywiście zanim do tego dochodzi wygłasza krótkie przemówienie (dobry terminator dużo gada u Mostowa), mówiąc, że jest maszyną i że pragnienia nie mają tu nic do rzeczy.

Ta scena nigdy mi się nie podobała. Widać, że scenarzyści zabrnęli w ślepą uliczkę i żeby się z niej wykaraskać, sięgnęli od razu po absurd, by nie powiedzieć - naiwną głupotę (podobnie jak scenarzyści "Milczenia owiec" w scenie z piórem). Terminator sam się wyłączył, pomimo, że T-X (cyborg przystosowany do niszczenia i kontrolowania maszyn) pogmerała mu w obwodach. Coś niezbyt skuteczne są te super tajne umiejętności terminatrix. No i druga sprawa - maszyna nie zna pojęcia lojalności, współczucia, przyjaźni i tak dalej. Czy Reese nie powiedział: „It can't be bargained with"? Tymczasem u Mostowa byle gadanina Connora, jego żenujące błagania powodują w rezultacie, że Arnold zastyga w bezruchu. Zero konsekwencji - skoro T-X wprowadziła nowe dyrektywy, nie ma już odwrotu (a przynajmniej nie powinno być).

Dla uzupełnienia dodam, że po upływie kilku minut Arnold włącza się ponownie, by uratować Connora i jego przyjaciółkę. Do dupy :) Chroniczny brak pomysłów. Pokażemy widowni, że możliwości T-X nie są wyłącznie teorią. Ok, ale potem trzeba jakoś tak poprowadzić Arnolda, żeby nie zabił Connora. Ok. więc zrobimy co następuje: Arnold się wyłączy, a potem włączy :) Tok rozumowania 15-latka.

Aktualnie jestem na etapie produkcji tekstu o T3. Nie będzie to argumentacja obliczona na zdyskredytowanie filmu. Bynajmniej. Będzie to tekst pokazujący, jak bardzo przeciętnym i bezpłciowym obrazem jest najnowszy terminator. Ile w nim szkolnych ujęć i standardowych rozwiązań, drewnianych postaci i niewykorzystanych konceptów.

A mogło być tak pięknie...

http://youtube.com/watch?v=JoSe9kVg6hI - dla tych, którzy mają nieszczęście mieć jednopłytowe wydanie T2. Pozostałe części makingofu wyświetlą się, jeśli wpiszecie w wyszukiwarce "making of terminator". Jeśli znajdziecie jakieś materiały dotyczące T1 (lub więcej o T2) - wklejcie tutaj.
HA! Jestem dobry! Młody Connor zerka nieroztropnie w stronę obiektywu - przez sekundę, ale zawsze! Rzućcie okiem na scenę w garażu (wersja reżyserska T2), a dokładniej - na moment, w którym Connor przytrzymuje lampkę i oświetla otwartą czaszkę terminatora, podczas gdy jego matka wyciąga procesor. Doznałem dziwnego uczucia: moje spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem Connora. Co tu dużo mówić - prysnęła iluzja, jakby człowiek zdał sobie sprawę, że to tylko film :) Sprawdźcie sami!
Mental- Cameron m.in. właśnie dlatego usunął tę scenę z filmu; o ile dobrze pamiętam, to sam o tym mówił w dodatkach (sam James albo ktoś inny z ekipy), które można znaleźć na dvd.

Ostatnio kupiłem sobie dvd z Terminatorem3. Odpaliłem film i szczęka mi opadła- w tym filmie efekty specjlane są tak plastikowe, że aż zęby skrzypią. Kulminacyjna scena pościgu, czyli dźwig stający pionowo na ulicy wygląda po prostu słabo- koła jak z plasteliny, ogołnie wieje sztucznością. Zapomniałbym o beznadziejnych terminatorach w śnie Connora. To już kukły w prologu T2 wyglądały mniej kukłowato niż te cyfrowe pokraki. Dźwięki broni terminatorów zmienione (po kiego c#%$^?). Takie efekty (a często i lepsze) to ja widzę na co drugim forum, które traktuje o grafice komputerowej (choćby max3d.pl). Nawet kulki portalu czasowego musieli zmienić- rozumiem, ze wykonali je cyfrowo, ale czemu teraz są jakby chromowane, tak że wszystko się w nich odbija, skoro w poprzednich filmach były jakby matowymi kulkami światła. Ogólnie śmierdzi plastikiem ten film. Zły terminator ani groźny, ani efektowny. Jedyny plus to fajne nadruki na płytach.
Będzie offtop.

Waść słyszał. I co teraz?
Z cyklu "czepmy się czegokolwiek, bo chcemy być indywidualistami jak inni":

Efektów w T1 nie ma się co czepiać (mały budżet, nieznany reżyser, autorska historia), efekty w T2 mają prekursorski charakter (a zatem ewentualne wpadki są usprawiedliwione). Efekty w T3 natomiast powinny być doskonałe. Tymczasem nie są doskonałe - są w dużej mierze wtórne, ale nie nazwałbym ich plastikowymi.

HA! Jestem dobry! Młody Connor zerka nieroztropnie w stronę obiektywu - przez sekundę, ale zawsze! Mental, nie jesteś pierwszy - było we wpadkach na KMF.

A efekty w T3 są bardzo dobre.

efekty w T3 są bardzo dobre.
otóż to
są takie jaki być powinny, nie to co w Szmatrixach 2 & 3 albo Spider Manach.
Nie ma się w zasadzie czego czepiać.

PS. wszystkie nieprzychylne zdania na temat T3 sprawiają, ze z każdą chwilą lubię go coraz bardziej
Przecież sceana pościgu kosztowała jak się chwalili twórcy 30 baniek a ja wyszło- każdy widzi. Dobrze to wyglądała kraksa tirów w Matrix: Reaktywacja, a w Terminatorze blacha gnie sie dziwnie plastelinowo i ogołnie wygląda to średnio (nie mówiąc jużo tym, że jak ramię dźwigu kosi budynek to ściany wybuchają płomieniami- wygląda to dosyć ...hmmm...nie wiem jak- do dupy);

Przecież sceana pościgu kosztowała jak się chwalili twórcy 30 baniek a ja wyszło- każdy widzi.
no własnie widzę, że wyszło świetnie i scena za każdym razem robi na mnie wrażenie.
Plus dla twórców T3 również za to, że przed premierą nie słyszałem że ten film jak i zawarte w nim efekty to coś, czego jeszcze nie było, a tak było w przypadku sequeli matrixa.

PS. wszystkie nieprzychylne zdania na temat T3 sprawiają, ze z każdą chwilą lubię go coraz bardziej

U mnie odwrotnie: wszystkie przychylne opinie na temat T3 powodują, że lubię go coraz mniej.

Nie rozumiem, jak można wychwalać przeciętność. Każdy ważniejszy moment w T3, który powinien przejść do kanonu sci-fi, jest u Mostowa ledwie poprawny. Wnerwia mnie też postawa Camerona - czego on się bał? Ze spieprzy kontynuację? skoro Mostow nie spieprzył, to tym bardziej i Cameron nie mógłby tego zrobić. Obydwaj dali ciała - Cameron, bo stchórzył, Mostow, bo nakręcił kolejny film według zaleceń podręcznika do nauki reżyserii.


Przecież sceana pościgu kosztowała jak się chwalili twórcy 30 baniek a ja wyszło- każdy widzi. Dobrze to wyglądała kraksa tirów w Matrix: Reaktywacja

A moim zdaniem akurat ten efekt w Reaktywacji wyglądał sztucznie, komputerowo, nierealistycznie, zbyt "miękko", był nudny i nie robił wrażenia, mimo że teoretycznie powinien. Typowe przedobrzenie. CG-owy plastik.

I jak tu polemizować z takimi argumentami, nie?

P.S.
Postawa "T3 jes gupi bo miał złe efekty" jest... cóż... Diuna też jest głupia, bo ma cienkie efekty?
Przypominam, że w czasach kiedy powstawała Diuna nikt nawet nie marzył o efektach rodem z Matriksa czy T3. Natomiast w roku 2001 technika pozwalała na wygenerowanie niemal każdej wizji.
Jak widać, nie pozwalała. Poza tym Diuna pod względem efektów do pięt nie dorasta Gwiezdnym Wojnom czy Alienowi, mimo że powstała po nich.
Pozwala. Problem w tym, że za kamera T3 stanął gość, który nie potrafi oderwać nosa od podręcznika do nauki reżyserii. Patrzy na przedmioty po linii prostej, nie dostrzega ukrytych szczegółów ani potencjału drzemiącego w danym ujęciu.
Bla bla, wstaw se to w sygnaturkę, tak jak Gieferg.
Co ja znalazłem :) Fragment pochodzi z działu Alien&Predator, topic: Alien 3 Special Edition

Musiałem coś za dużo wypić bo to chyba jeden z moich najgłupszych tekstów
Fragmenty serialu THE SARAH CONNOR CHRONICLES. Sarę gra Lena Headey (300), a Johna - Thomas Dekker (aktor serialowy, ostatnio kolega Claire w Heroes).

Sarah sprawia wrażenie kury domowej gotującej obiady, a nie silnej, odważnej kobiety.
John to przeciętny uczniak.
Terminatory - śmieszne, groteskowe, żałosne.

KICZ
Jak tylko usłyszałem że będzie serial i że akcja będzie sie toczyć pomiędzy 2 a 3 a Sarah będzie bronić syna przed kolejnymi terminatorami to od razu wiedziałem ze to będzie kicz
A jakis link Mierzwiaku?
Pomysł na ten serial jest iście debilny.
What’s next?
> "Ellen Ripley Chronicles" osadzone między Aliens a A3 w którym Ripley, Hicks, Newt i połowka Bishopa latają po całym kosmosie walcząc z Alienami (możnaby wyjasnić jak sie znalazły jaja na Sulaco
> „Dutch Shaeffer Chronicles” w którym Dutch walczy z kolejnymi przybyszami z kosmosu ?
> „Chief Brody chronicles” osadzony między Jaws 2 a Jaws: Revenge w którym dzielny szeryf zwalcza pojawiające się u wybrzeży wielkie rekiny, orki i wielroyby, aż w końcu umiera na zawał z nadmiaru wrażeń...
> "Alex Murphy Chronicles" czyli serial o Murphym zanim został Robocopem

Taki serial nie ma prawa bytu, z tego co mówi John na początku T3 nie wynika nic co by wskazywało na to że jakiekolwiek terminatory się pojawiły miedzy T2 a T3. Zwykłe żerowanie na znanej licencji, choć podobny proceder miał miejsce w przypadku Highlandera zdobywając sobie rzesze fanów :/
http://www.youtube.com/watch?v=Bc7mzoqHahU

nigdy w życiu nie widziałem czegoś równie potwornego... istny koszmar. po prostu mogiła.
Przez pierwsze 1,5 minuty utrzymywało się moje przeświadczenie że to będzie kupa, ale po minucie i 33 sekundach stwierdziłem że to jednak będzie wielkie gówno Czyżby John razem z mamą również przenosili się w czasie ??

A jakis link Mierzwiaku? Aj! Wydawało mi się że wkleiłem linl. Tak czy siak:

http://www.aintitcool.com/node/32722

Mental, obejrzyj pozostałe klipy. Ścierwo do sześcianu.
Co za scierwo...Ale jeden moment z trailera mi sie podobal. Ten wielki wybuch i obdzierany ze skory cyborg
Mnie się podoba, wygląda bardzo obiecująco...

Żartowałem. Syf, kiła i mogiła. Nie wiem co gorsze: sztuczne, wymuszone dialogi ("I am not a leader of a future army!"), beznadziejna charakteryzacja terminatora ranionego w policzek, gówniany t-800 w cgi, czy wygląd bohaterów (John wydaje się starszy od tego w T3, Sarah wygląda jakby twórcy serialu nigdy nie widzieli filmu, który kontynuują). A w zasadzie to wiem, co gorsze. Najgorsza jest fabuła, która niszczy to, co stworzyły filmy. Teraz okaże się, że Johna codziennie ściga inny terminator - jeden zwykły, drugi płynny, trzeci piaskowy, czwarty z ognia, piąty z błota, szósty z gówna. Przecież trzeba serial urozmaicać.
A najgorsza jest ta Terminatorka (zdaje się że to laska z Firefly/Serenity), która sprawia wrażenie zwykłego człowieka. Nosz kurwa! Od kiedy to Terminatory - poza wyglądem - dokładnie imitują człowieka? Co za gówno.

Nie jestem jakimś maniakiem serii (nawet T3, w przeciwieństwie do wielu fanów mi się podoba), ale jak człowiek widzi coś takiego to ARGH!!!!
Ciekawe jest to, że ta kobitka (brzydka jak noc) najpierw zachowuje się jak człowiek, ale potem mniej więcej próbuje naśladować ruchy terminatora. Ale w jej ustach kwestia "come with me if you want to live" jest parodią.
Obejrzałem ten trailer..... <RZYG>

Za sprofanowanie sceny z "come with me if you want to live" powinni twórców tego czegoś przeciągnąc dupą po niecheblowanej desce...conajmniej 20 razy.

Terminator-nastolatka? co dalej?? terminator-niemowlę? terminator-plemnik wysłany w celu za***ania plemnika z którego powstanie John ??

Zresztą, mam to w dupie, tego w żaden sposób nie można dopasować do storyline zawierającego wszystkei trzy filmy (z tego co Connor mówił w T3 jasno wynika że po T2 żadne terminatory się nie pojawiły), a że dla mnei T3 to pełnoprawna część trylogii więc ten serial dla mnie nie ma prawa bytu, zwłąszcza w tak syfiatej postaci jaką tu zaprezentowano.
Jestem pewien, że umiejscowienie serialu przed wydarzeniami z T3 zostanie wytłumaczone jednym dialogiem o alternatywnej linii czasu, czy podobnym bzdecie.
ja bym wytrzymał ten trailer, niezgodność z linia fabularną poprzedników też mógłbym wybaczyć, na poziom efektów specjalnych przymknąłbym życzliwie oko (prawdę mówiąc, nie przeszkadzają mi kiepskie efekty specjalne i nigdy nie przeszkadzały), gdyby nie jedna rzecz - RYJE. te pieprzone młodzieżowe, wypicowane, ogolone, wypudrowane, przystrzyżone ryje bohaterów. oni nadają się do serialu o "pięknych i bogatych", a nie do filmu sci-fi o wojnie ludzi z maszynami. laski, co właśnie wróciły "od fryzjera", chłopcy z nienagannie wypomadowanymi pyskami i szałowo ułożonymi włosami ala pierwszy lepszy wokalista garażowej grupy gitarowej z mtv... to jest zwyczajnie koszmar. i jeszcze na dodatek jakiś cymbał od kolorowych bajek bierze się za książkę Gibsona - no to już kurwa przegięcie ponad moje siły. znając życie, jutro dopadną mnie wieści, że Michael Bay robi Half-Life'a...
szczerze mowiac nie moge sie doczekac, bo podpisalbym sie nogami, rekami i ryjem pod wszystkim co napisaliscie, ale chetnie zobacze co stworzyli(zeby wtedy to zjechać w najgorszym wypadku)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •