ďťż

wika

Miejska legenda - szczególnie straszna - to coś naprawdę pięknego. Potrafi wywołać gęsią skórkę i jednocześnie rozbawić. Amerykanie mają na tym polu długą i chlubną tradycję - od rewelacyjnego Mothmana do rozmaitych telefonów od morderców i zmarłych. W Polsce było nienajgorzej - czarna wołga to klasa sama w sobie - ale złoty okres legend już się skończył i poza dennym wycinaniem nerki na dyskotece o niczym nowym nie słychać (a paradoksalnie świetne tematy na niegroźną legendę - np. łowcy skór - okazują się prawdą...). Dlatego zastanawia mnie, jakie mogłyby być współczesne rodzime urban legends? Wymyślcie parę, może w jakiś sposób pójdą w świat.

Ja wpadłem na coś takiego:

Wysocy Ludzie

Czasem kiedy idziesz nocą główną ulicą Sosnowca (Modrzejowską), możesz dostrzec złoty blask dobywający się z bram prowadzących do kamienic. Jeśli nie przyspieszysz kroku, dopadnie cię Wysoki Człowiek lub Grupa Wysokich Ludzi, od których czuć nieziemsko dziwny, kwaśny smród. Złoty blask okazuje się emanować z łańcucha przewieszonego przez szyję. Po takim spotkaniu ludzie zwykle zauważają brak zegarków i telefonów komórkowych; czasem pojawiają się tajemnicze siniaki i obrzęki. Policja do tej pory nie wyjaśniła zjawiska - ani jeden zaginiony przedmiot nie odnalazł się, a tajemniczy Wysocy Ludzie nigdy nie są widywani przez patrole. Wiemy o nich wyłącznie z ustnych podań.

Tajemniczy Dziad Proszalny

Znam wielu ludzi, którzy opowiadają historie o napotkanym przez nich Dziadzie Proszalnym. Zwykle jego opis różni się w szczegółach, ale ogólne założenie jest takie samo: dziad jest stary i brudny, w podniszczonym ubraniu; znów pojawia się motyw dziwnego zapachu. Dziad zaczepia ludzi na ulicy i prosi o parę groszy na jakiś drobny przedmiot (chleb, wódkę). Jeśli ulegnie się jego prośbie, Dziad podziękuje i pójdzie swoją drogą, a darczyńcy nic się nie stanie. Jeśli Dziad nie otrzyma pieniędzy, mruknie coś niezrozumiałego i odejdzie, a zaczepionemu też nic się nie stanie.


Bakteriozjadacze

Ujawniają się w tramwajach i autobusach. Najpierw macają poręcze, po czym sięgają np. do paczki chipsów. Brrr!

Pan Zgniła Noga

Wyjątkowo przerażające. Pod Galerią Łódzką przesiaduje jakiś pan, który żebrze o kasę, eksponując przy tym swoją nogę, której nie powstydziliby się w kolejnej części "Piły". Plotka (którą sam właśnie wymyśliłem) głosi, że kto nie rzuci mu monety, na tego rzuca klątwę zgniłej nogi...
To nie jest legenda ale real life

Pysiu Pysiu

Wiek- nieokreslony
Charakterystyczny ubior- czarna czapka ala kominiara , szara kurtka , spodnie na kant
Gadzety - laska szturmujaca
Miejsce wystepowania - ulica Widok , miejscowy targ , sklep tecza , autobus linii 5B (hardkor)

Czlowiek ten nie stanowi zagrozenia dla mezczyzn Jet natomisat niezmiernie zboczony i wykorzystuje ta bron przeciwko niewinnym kobietom

Przeprowadzone naloty

1.Atak na dwie niewinne "niewiasty" . Najpierw sie przedstawil , zaczal wypytywac czy maja chlopakow , pozniej zaczal mowic : Miau Miau Miau i Kwa Kwa Kwa (chyba jakies ultrafale) ,a nastepnie zaczal macac jedna po tylku. Krzyk i stekanie na caly autobus

2.Zaczepil dziewczyne w wieku 17 lat (chyba pierwszy raz jechala tym autobusem ) Oswoil ja , mowiac : "Nie boj sie nie boj" , a nastepnie wlozyl cala reke za bluzke i zaczal odpinac stanik.

Inne ataki ograniczaly sie w stylu lekkie dotkniecie , obtarcie i zagadywanie .
To będzie offtop, ale nie mogę się powstrzymać.

Molq: rozumiem że ktoś po takiej akcji wstał i dał mu w mordę...?


Nie bo on ma raczej na to papiery ;] ale po nim w ogole tego nie widac . Niektore dziewczyny nie widza i sobie normalnie stoja obok niego , ale to juz tylko kwestia sekund kiedy zacznie atakowac . Ludzie to maja raczej gdzies , bo maja wazniejszy Target -->> TARG codziennie swieto szpadla i pielgrzymki.
Ma papiery na obmacywanie? I to widać, czy nie widać, że ma? Bo jak nie widać, to pierwszy facet powinien się zerwać i tak mu wpier... żeby zębów szukał do zmroku. Chciałbyś, żeby taki ktoś obmacywał twoją dziewczynę? Swoją drogą to znieczulica w kraju jest niesamowita.
Hehehe nie ma papierow na obmacywanie <lol> . Jednak widac ze pod kopula ma cos nie tak . Nikt by nie chcial zeby jego dziewczyne obmacywano . On jest taki , ze nie bedzie sie przypieprzal jezeli dziewczyna stoi z jakims facetem , tylko wtedy kiedy stoi sama lub z kolezanka . Zgadzam sie z Toba co do znieczulicy , wiekszosc ludzi to egoisci , wola patrzec jak sie komus krzywda dzieje lub tez boja sie nastawiac karku za innych . W moim autobusie jezdzi tez Tomek ( tylko ze on ma uposledzenie) , ale tak samo robi akcje do dziewczyn . Do jednej podszedl nawet , wyciagnal paczke prezerwatyw i mowi : "Chodz idziemy" . Tylko ze on jest mniej szkodliwy , ma wielu znajomych , swoich znajomych kolezanek nie zaczepi , nawet widzialem raz jak normalnie rozmawial ze swoja kumpela i normalnie inny czlowiek

Szalone dzieci z autobusu nr 666 (historia zaslyszana od znajomego)

To jest normalnie szal . Grupka dzieci jak w Hostel (tylko ze nie morduja hehe) . Pluja , obrazaja , krzycza , zaczepiaja i bluzgaja . Wiek od 8-10 lat . To wszystko dzieje sie w obecnosci rodzicow , ktorzy maja to gdzies i tez bluzgaja - straszna patologia . Byla jedna akcja , ze kierowca ruszyl i zobaczyl ze biegnie za autobusem male dziecko , wiec sie zatrzymal , a dzieciak ten zamiast podziekowac wydarl sie : " Po###### Cie ####### musialem za Toba biegnac .
Nikt więcej nie wpisze swojej legendy? Zero kreatywności w was, ludzie! Może być straszna, może być śmieszna - ważne, żeby była NIEPRAWDZIWA. Albo przynajmniej mocno podkolorowana.
W mojej miejscowosci mieszka replika B.Smolenia . Doslownie czlowiek identiko , kiedys zrobie zdjecie to zamieszcze . CZlowiek juz ma troche zryta psyche niestety , ale ogolnie loos . Mowia na niego Gula Gula - Zulugula , bo przewaznia jak cos mowi to wtraca taki tekst . Hehe swoj image wykorzystal zgarniajac darmowe piwa , kiedy na wiejskim party byl wystep oryginalnego Smolenia .
Moje osiedle jest nawiedzane przez krasnoluda. Rudy, niski (jakieś 150 cm alboi mniej), typowy krasnolud, mozna go spotkać również w autobusach jak i sąsiednich miastach, np w Katowicach. Ma wystający brzuch, paskudny zapach i głupawy uśmiech na brodatej krasnoludzkiej twarzy, latem lubi się wylegiwać na trawnikach. Powinni go zaangażować do "Hobbita". Military, nie spotkałeś go czasem?
Gieferg: Ha, widuję go w autobusach z Sosnowca do Katowic i vice versa. Śmierdzi niesamowicie, kiedy wsiądzie, nagle dookoła robi się pusto. Zawsze ma miejsce siedzące - tylko że czasem na podłodze. W moim otoczeniu ma ksywę Stare Grzyby - to dlatego, że podczas jednej z podróży powtarzał do siebie (albo wyjaśniał wszystkim): kto dziś mówi po śląsku? Stare grzyby. Stare grzyby. Starze grzyby. Ha, ha. Kto dziś mówi po śląsku? Stare... I tak przez pół godziny. Ciekawi mnie czy gość ma jakieś mieszkanie. Kiedy jedzie autobusem, zawsze wysiada gdzieś indziej - czasem gdzieś w Sosnowcu, czasem jedzie do Dąbrowy... Ciekawa postać.
'Pan Czy Można Zapytać'

W pobliżu Elbląskiego Multikina (które to Multikino jest częścią dużego kompleksu, hipermarket i takie tam) jest sobie parking. Ten parking ma krawężnik. Na tym krawężniku siedzi sobie pan. Ma magiczną szatę w różne odcienie błękitu i czarujące spojrzenie. Z początku podejrzewałem że wypadł z wehikułu czasu albo obejrzał o jedną polską komedię romantyczną za dużo bo jedyne jego słowa jakie dane mi było słyszeć brzmiał 'Przepraszam, czy można zapytać?'. W końcu, kolega, z którym się przechadzałem powiedział magiczne słówko 'Tak'. 'Ma pan dać dwa złote?'. :) A najlepsze jest to że koleś pamięta ludzi. Jak wracaliśmy tą samą drogą to tylko się uśmiechnął i powiedział 'Dzień Dobry'. Miły Pan siedzi tam już z 3 lata. Można sobie autografik zażyczyć jak ktoś będzie przejeżdżał przez wsiowy Elbląg.
"Kadłubek"

Deszczowy, jesienny wieczór. Agata X przemierzała szybkim krokiem stary park na Prokocimiu. Zółte światło miejskiej lampy oświetlało niewiele, a cienie rzucane przez bezlistne drzewa sprawiały wrażenie żywych. Młoda kobieta nigdy nie należała do strachliwych - nocne wycieczki przez cmentarze czy ciemne zaułki śpiącego podgórza to dla niej prawie codzienność. Ale ten wieczór był inny... Nie umiała zrozumieć wszechobecnego strachu, który wdarł się w jej serce i zawładnął nim z intensywnością jaką początkujący gwałciciel penetruje niewinne ciałka swoich ofiar. Wiatr niespokojnie przemknął pomiędzy starymi konarami. Agata przyśpieszyła kroku, jednocześnie mocniej otulając się ramionami. Była parę minut od domu,. Jeszcze jeden zakręt, schody i już… Zamarła. Na szycie schodów ujrzała męską postać. Twarz z takiej odległości nie była widoczna, a sylwetka rozmywała się w mroku. Było w niej jednak coś nieziemskiego, diabelskiego i niebezpiecznego Dziewczyna nie przyglądała się ani chwili dłużej. Wykonała gwałtowny obrót i najszybciej jak mogła pobiegła przed siebie. ON był jednak szybszy… Coś chwyciło jej płaszcz i gwałtownym szarpnięciem powaliło na ziemie. Poczuła ostry ból, gdy jej głowa zderzyła się z zimnym i mokrym asfaltem. Później nie czuła już nic.
Następnego dnia pewien staruszek, będący na spacerze z psem odnalazł niepokojące ślady czerwone ślady, jakie pozostawia nasiąknięty farbą materiał ciągnięty po ziemi. Osty zapach metalu świadczył, że była to krew. Bordowa wstęga prowadziła prosto do pobliskiego jeziora.
Policja zjawiła się natychmiast. Wyciągnięto zmasakrowany kadłub. Ciało pozbawione rąk i nóg oraz głowy niewątpliwie należał do kobiety, a dalsze śledztwo potwierdziło najgorsze przypuszczenia: była to bestialsko zamordowana Agata X – 18 letnia uczennica pobliskiego liceum. Sprawcy nigdy nie udało się złapać, chodź zaatakował jeszcze parokrotnie. Wszystkie ofiary pozbawione były rąk, nóg oraz głowy, dlatego nazwano mordercę Kadłubek….”

Ta historia krążyła w okolicach mojego liceum [tak TEGO liceum]. Jednak jak to bywa opowieści rosną proporcjonalnie to ilości osób opowiadających. Prawda jest taka, że faktycznie znaleziono ciało dziewczyny, ale sprawce szybko zatrzymano. Choć słyszałam później niejedną historie o tym, że widziano go na moim osiedlu… Brr…
My, niedaleko naszej placówki oświaty mamy przerażającego człowieka. Ubiera się na czarno, czasem szaro. Jego twarz najczęściej jest w mroku, gdyż przyowdziewa kaptur. Kiedyś, gdy jeden z mych znajomych zaczął się wydzierać, pan, nazwijmy go Nabuchodonozor podbiegł do niego, złapał go za koszulę, przysunął do siebie i powiedział "Co sie drzesz młody WYJCU, ludzie tu życie kontemplować próbują" Bo wybełkotaniu tego przeszedł kilka kroków i osunął się pod drzewo. Teraz wiemy już żeby z nim nie zadzierać. Kiedyś próbowaliśmy z nim porozmawiać, to zagroził że wezwie policję gdyż nachodzimy niewinnego obywatela.
A jeszcze po naszej chwalebnej ulicy Sienkiewicza chodzi pan który wrzeszczy "KIELCOM POTRZEBNE SA PARKINGI NA 9 TYSIECY AUT" potem najczęściej zagaduje każdego i "panowie, pomóżcie mi to zrobić" Chodzi plotka iż jeśli ktoś spojrzy mu w oczy to zostanie omamiony i sam będzie tak wołał. Trzymamy się od niego z daleka.

"Co sie drzesz młody WYJCU, ludzie tu życie kontemplować próbują"


Nie umiała zrozumieć wszechobecnego strachu, który wdarł się w jej serce i zawładnął nim z intensywnością jaką początkujący gwałciciel penetruje niewinne ciałka swoich ofiar.

Green, obiecasz mi coś?
Nie pisz książek;)

Nie bój się. Far from that - mam szczery zamiar zostać nauczycielką

[Wydawało mi się, że to jest iście tak genialne jak porównanie w którymś Kingu, że kobieta poczuła się jak wtedy gdy rodzice złapali ją na masturbacji. Nie jest. Cóż. Szkoda. ]

Wydawało mi się, że to jest iście tak genialne jak porównanie w którymś Kingu, że kobieta poczuła się jak wtedy gdy rodzice złapali ją na masturbacji.

to porównanie pojawia się bodaj w Bastionie.
Imieninowy Zabójca -
Swego czasu grasował groźny zabójca który miał w zwyczaju zabijać w imieniny solenizantów. Zwabiał ich w od stronne miejsce, a następnie nucąc "Niech mu gwiazdka pomyślności..." zabijał rzeźniczym nożem, zaczynając od wycinania jabłka Adama które zamykał i kolekcjonował w małych szkatułkach. Oczy miał jasno zielone, paznokcie malował na purpurowo zaś lewą stronę włosów zgoloną, podczas gdy prawa pozostawała nietknięta.
Niestety pewnego dnia uciekając po zabiciu pewnego "Stanisława" popełnił fatalną pomyłkę uciekając wpław jeziorem a gdy funkcjonariusz w łodzi zapytał go czy ma kartę pływacką zaczął przeszukiwać kieszenie i zbyt pochłonięty owym zajęciem utonął.

Jednak czy to "Andrzeja" czy "Grzegorza" duch imieninowego zabójcy ciągle grasuje. Jak głosi legenda, jeśli w dzień swoich imienin zamkniesz się w łazience, zgasisz światło, z zapaloną świecą powiesz 11 razy "Nie wierzę w imieninowego zabójcę" a następnie wypijesz jednym duszkiem kieliszek arszeniku a następnie odczekasz 5 minut, imieninowy zabójca zjawi się i śpiewając "Niech mu gwiazdka pomyślności..." uśmierci cię odbierając ci duszę...

Nie wierzysz? - Sprawdź sam
Znajomy mojego kolegi był jakiś czas po ślubie, wcześniej lubił ostro poimprezować z narkotykami. Jego żona też nie stroniła od takich używek, więc oboje zostawili swoje śpiące dziecko na kilka godzin i poszli na imprezkę. Tam brali narkotyki, m.in. LSD. Po powrocie postanowili coś zjeść i gdy jedno odgrzewało jedzenie to drugie miało zająć się dzieckiem. Następnego dnia znaleziono mrożonego kurczaka w dziecięcym łóżeczku...

To zdarzyło się naprawdę, znajomemu mojego kolegi.
A muszą być nie prawdziwe? Bo ja słyszałem takie opowiadanie, z dnia pogrzebu, że ciary mnie do teraz przechodzą. Albo ktoś miałe mega halo, albo naprawdę coś takiego widział...
Nie pytaj, tylko opowiadaj!
Historia szła tak: był sobie facet na niewielkiej wiosce, który zarządzał cmentarzem. Pielił, sprzątał itd. Nigdy nie wiedział, gdzie został jego ojciec pochowany i nie dociekał tego. A że cmentarz znał jak własną kieszń, to był przekonany, że na jego cmentarzu nie znajdzie grobu ojca. Pewnego wieczora, przy pogrzebie kogoś z wioski, gdzie jak zawsze przybył każdy, kto mieszkał w promieniu paru kilometrów dojrzał białego psa, dość dużego. Pies błąkał się od grobu do grobu i między uczestnikami ceremonii. W pewnej chwili zobaczył, że pies zaczyna biegać jakoś dziwnie i chciał go uspokoić. Jak podszedł, to pies odbiegł w dziwny sposób, pod stary dąb i tam zatrzymał się, patrząc na zarządcę. Ten z kolei ruszył zanim, żeby go złapać. Pies biegł wyraźnie w jakimś kierunku. Facet biegl coraz szybciej i mijał kolejne groby a pies ani przyspieszał ani zwalniał i ... wbiegł w kammieną tabliczkę, jakby był duchem. Facet prawie zawalu dostał i poszedł do gości ceremonii i w panice opowiada, co się przytrafiło. Wielu z tych ludzi poszło zobaczyć, te "dziwy". Psa nikt nie widział tak więc ludziska myśleli, że chłop chlapnął sobie. Przy tablicy nagrobkowej, która była zakryta praktycznie całkowicie jakimś zielskiem porastającym wszystko, co na cmentarzu może zostać porośnięte miała niewyraźne, zakurzone napisy. Po odsłonięciu okazało się, że to grób ojca tego zarządcy. Chłop siedział przed nim do wieczora i myślał o tym. Później wyrzalił się kilku kumplom od kieliszka. W nocy zaś ponownie zobaczył tego psa. Tym razem biegł od grobu ojca, do pustej parceli... która była wykupiona i zajęta przez zarządcę. Pies zniknał w tej parceli a facet znowu późną nocą, w knajpie wszystkim to opowiedział i śmiali się z niego - ale jemu do śmiechu nie było. Na drugi dzień nikt już się nie smiał, bo zarządca zmarł i został pochowany w miejcsu, które sobie zarezerwował a gdzie widział znikającego, białego psa. Od tamtej pory w wiosce krąży legenda, że jak na pogrzebie jakiś biały pies wskaże ci drogę, to będzie to twoja ostatnia droga.
Trupienga
Szkaradna postać, mieszkająca w rezerwacie Rudka, wydająca odgłosy skrzypienia. W podstawówce różne rzeczy się o niej słyszało- a to że jedzie Ul.Szkolną i o północy wykręca ósemki na boisku, a to że ma trzecią nogą, i jeszcze że jest starym dziadem żyjącym pod krzakiem, który wpiernicza niegrzeczne dzieci...
W koncu okazało się, że trupiengą jest lokalny konsument tanich win marki "See Catch", popylający na starodawnym składaku. Potem jeszcze dowiedziałem się że Mikołaj to bujda... i tak się skończyło moje dzieciństwo
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •