wika
Niektóre pomysły min. Giertycha nawet są niezłe, uważam...
Ale niektóre są po prostu straszne.
Prawdą jest, że nie można wychowywać ludzi bez wpajania wartości.
Jak więc to zrobić?
I czy osoba ministra, mimo jego dobrych chęci nie przeszkadza w reformowaniu szkolnictwa?
Myślę, że to ciekawy temat, zapraszam do dyskusji.
Póki co jeden głos, jedna odpowiedź, więc wiadomo, jak głosowałam.
Nie przekreślam go z góry, uważam np. że program "zero tolerancji" może wiele poprawić, ale zdecydowanie więcej mam zastrzeżeń. Przede wszystkim zdenerwowała mnie wiadomość o usunięciu z listy lektur obowiązkowych "Transatlantyku" i dodania Trylogii. Oczywiście, przez nieprzeczytanie jednej książki wiele się nie zmieni, ale mówi to o pewnej tendencji, o regresie, powrocie do "pracy u podstaw", kiedy należało ciemnej ledwie-piśmiennej masie wytłumaczyć, co to jest Polska, kiedy trzeba było w czasach zaborów pielęgnować mit bohaterów, którzy zwyciężają mimo wszystko. Wartości głoszone przez takie wychowanie są cenne, ale nie można się do nich ograniczać. Polak o wykształceniu średnim, a więc w pewnym sensie intelektualista, powinien wiedzieć o problemach narodu, o jego wadach, powinno się od niego oczekiwać, że stawi czoła sprawom trudnym, wstydliwym, że można mu pokazać ciemne strony świata tak, by mógł ich unikać i je poprawiać. Mam tylko nadzieję, że w porządnych szkołach nauczyciele mimo wszystko będą przeprowadzać lekcje z tej nadobowiązkowej w tej chwili lektury.
Drugą sprawą, która mnie przeraża, jest plan wprowadzenia zamkniętych placówek dla trudnej młodzieży. Jako żywo, zamknięcie nastolatka w więzieniu z podobnymi mu, agresywnymi nastolatkami, raczej mu nie pomoże. W tym momencie rysują mi się dwa obrazy - albo nauczyciele próbujący podejść do takich ludzi pozytywnie, w grupie dzieciaków nie do opanowania, albo rygor niemalże wojskowy, który może wywołać jedynie większą nienawiść i agresję. Minister Gie. chiał stworzyć kolejne domy dziecka dla dzieci posiadających rodziny, a wychowanie w domu dziecka raczej nie służy zdrowemu rozwojowi. Wiem, że z agresywną młodzieżą trzeba coś zrobić, ale dużo lepszym pomysłem jest program "zero tolerance", być może tworzenie osobnych klas, a może (wiem, że może to brzmieć dziwnie, ale u mnie w podstawówce sprawdziło się w zapewnianiu bezpieczeństwa uczniom klas 1-3) wydzielanie osobnych pięter, ale na pewno nie tworzenie poprawczaków, do których będzie się odsyłać dzieciaki dla tego, że biegają po korytarzu i krzyczą.
Moje zdanie o ministrze edukacji nie odbiega znacząco od opinii przedstawionej przez Złomiarza (rkę? - zawsze mam z tym problem :smile: )
Większość pomysłów Pana Giertycha budzi moje zdziwienie, żeby nie powiedzieć przerażenie. Sama idea, chęć podniesienia dyscypliny, walka z przemocą, są jak najbardziej trafne. Niestety sposoby realizacji tych założeń budzą spore kontrowersje. Co prawda lepszy jest minister oświaty który coś robi niż ten, który nie podejmuje żadnych działań, jednak pomysły ministra Giertycha mogą okazać się katastrofalne w skutkach dla naszej oświaty. Jest źle, ale może być jeszcze gorzej.
"Giertych pokazał, że można szybko wprowadzać nowe pomysły, czego nie potrafili zrobić poprzedni ministrowie edukacji, a można było tyle fajnych rzeczy wprowadzić. Szkoda tylko, że niemal wszystkie jego pomysły są tak głupie" - te słowa wypowiedziała moja historyczka podczas dyskusji o zmianach w maturze. I z tym twierdzeniem zgadzam się w pełnej rozciągłości. Nic dodać, nic ująć, bo chyba wszyscy znamy pomysły pana Giertycha na wprowadzenie tych szczytnych idei.
Cóż minister Roman więcej mówi niż robi, np.:
1. Ilu maturzystów dostało do dzisiaj jego amnestię?
2. Dlaczego nie wydał na czas rozporządzenia w sprawie kredytów dla studentów?!
Już nic nie mówiąc o jego pomyśle na szkoły o zaostrzonym rygorze. Wczoraj w "Uwadze" był dzieciak, przekreślony przez szkoły, "bandyta", jednak da się go zresocjalizować - tylko trzeba włożyć w to trochę wysiłku i miłości. Na pewno trafiłby do tej giertychowskiej wylęgarni bandytów, a on sam nawet chce się zmienić i uczęszcza na zajęcia (nie pamiętam już jakie, ale było coś o resocjalizacji ulicznej) na których jest bardzo grzeczny, miły i w ogóle. Da się?
Wg mnie wiekszośc ludzi do pomysłów pana premiera ma zastrzezenie dlatego , że są to pomysły Giertycha, gdyby był to ktoś inny to pewnie takich zastrzeżen by nie budziły.
Jeśli chodzi o mature to..szkoda słow... po piersze tak póxno sie o tym dowiedzieliśmy, a po drugie to ja bym wolala już zapłacić te 10 zł za arkusze dla mnie niż pisać tylko jeden poziom :/
Notomiast jesli chodzi o szkoły dla trudnej młodziezy to mam inne zdanie niż wy. W (chyba Francji nie pamiętam tego) istnieją takie szkoły i spisują sie dobrze. Są to szkoły wojskowe, o zaostrzonym rygorze, gdzie ktoś nad młodzieża panuje a nie jak zazwyczaj w szkole nauczyciele dostają z doniczek w głowe , i chodząc do szkoły mysla tylko o tym by przetrwać
A o programie zero tolerancji jeszcze nie slyszałam.... jak coś poczytam o nim to sie wypowiem, ale póki co po samej nazwie jestem negatywnie do tego nastawiona. Bo co oznacza zero tolerancji>> Brak tolerancji dla innej religii?? Koloru skóry?? itp itd??
@Selene: ja mogóę z góry zapewnić, że gdyby Olejniczak czy Rokita nie podpisali ustawy o kredytach dla studentów (lub chcieli zmienić nazwę placu IIIRP, bo nie wypada, by urzędnik IV RP przybijał na dokumentach pieczątkę z nazwą III RP), to też by mi się to nie podobało.
Odnośnie szkół - jednak od Francji do Polski jest kilkaset kilometrów i polskie społeczeństwo musi dorosnąć do takich praktyk. A już na pewno dzieci nie powinny iść do więzienia dla dorosłych, bo to im na pewno nie pomoże... (pomysł min. Ziobro).
A ja uważam że obecny minister i tak zrobi co będzie chciał a za parę lat wszyscy będą narzekać, że jest niedobrze a i tak nikt nie będzie pamiętał dzięki komu...
@chaemuaset: nie zrobi. On robi tak - mówi, że zrobi i czyta co piszą w gazetach. A potem zapomina tego zrobić, bo się ludziom nie podoba... :D
O maturach jakoś nie zapomniał, cholera...A właściwie zapomniał - wszelkie zmiany w maturach muszą czekać dwa lata po zatwierdzeniu nim zostaną wprowadzone, a tu ni z gruszki ni z pietruszki walnął nam, maturzystom, zdawany tylko jeden poziom. Kij z tym, ale chodzi przede wszystkim o przelicznik - przy 60% z matury rozszerzonej otrzymujemy tylko 64% z matury podstawowej, kiedy powinniśmy otrzymać conajmniej 80 - 85% procent.
Kij z tym, ale chodzi przede wszystkim o przelicznik - przy 60% z matury rozszerzonej otrzymujemy tylko 64% z matury podstawowej, kiedy powinniśmy otrzymać conajmniej 80 - 85% procent.
Nie matura, a chęć szczera... :mrgreen: .
A mnie tez smieszy jego argumentacja dlaczego chce wprowadzić obowiązkową matematyke na maturze. wynika z tego że może taki humanista (który nie cierpi tego przedmiotu i nie jest z niego najlepszy) po napisaniu matury z matematyki która jakos mu wypadnie, znajdzie swoje powołanie i stwierdzi, że przezuca sie na nauki scisłe i pójdzie na taką politechnike, w której brakuje studentów ...
Nauczy jak ojciec :mrgreen:
Ewo, rewo i ja.
Kij z tym, ale chodzi przede wszystkim o przelicznik
Zgadza się, przelicznik to najgorszy element zmian. W chwili obecnej nikt rozsądny teoretycznie nie wybierze matury na poziomie rozszerzonym, ponieważ po prostu nie opłaca się jej zdawać. Na szczęście część uczelni zapowiedziało już wprowadzenie własnego przelicznika. Obawiam się jednak, że w perspektywie najbliższych lat mogą powrócić egzaminy wstępne na studia.
Z drugiej strony, są szkoły, które w swoich przelicznikach mnożą przez dwa wynik matury rozszerzonej. Ale to i tak nie jest to w porządku.
"Maciej Giertych, specjalista od drzewoznawstwa i genetyki roślin, teorią ewolucji zainteresował się po przeczytaniu podręczników swoich dzieci.
- Dowiedziałem się, że moja dziedzina dostarcza dowodów dla teorii ewolucji. Że ewolucja to skutek drobnych mutacji, dzięki którym organizmy wykształcają przydatne cechy - mówił Giertych. - A czy ktokolwiek z państwa potrafi podać przykład korzystnej mutacji? Nie! Bo mutacje są zawsze szkodliwe.
Przyszedł czas na pytania z sali.
- Czego w takim razie uczyć w szkołach? Skąd się wziął człowiek?
- Mamusia, tatuś, plemnik, komórka jajowa - odparł Giertych.
O komentarz poprosiliśmy ewolucjonistę, dr. Marcina Ryszkiewicza z Muzeum Ziemi PAN: - Gdyby faktycznie, jak chce prof. Giertych, nie było korzystnych mutacji, to gatunków powinno być mniej niż kiedyś, bo niektóre wymarły, a nowe nie powstały. Tymczasem od kambru - mam nadzieję, że nazwy epok jeszcze obowiązują - gatunków wciąż przybywa. Ale z tymi poglądami nie warto dłużej dyskutować. "
A tak na poważnie...
Co do matury... szkoda słów... Ja zdałem bez żadnej amnesti i tych podobnych.
Dzięki Bogu studenci nie podlegają pod Pięknego Romana!!! :mrgreen:
Roman Giertych na szczęście już został zmuszony do wycofania sie z polityki, więc już nie napaskudzi w systemie edukacji Niemniej, niektóre jego pomysły jako ministra edukacji na samym początku wzbudziły moje zainteresowanie, ponieważ miałem nadzieję, jak się okazało płonną, że w jakimś stopniu ten dramat jaki powstał w ostatnich latach da się uporządkować i przywrócić, chociaż częściowo, taką szkołę jaką ja pamiętam, kiedy pewne zjawiska negatywne, które są obecnie codziennością i tzw. "normalką" nie miały prawa się wydarzyć w skali jaką obecnie obserwujemy.
Muszę jednak ze smutkiem stwierdzić, że minister Giertych skupił się na drobiazgach, a psuł rzeczy, które działały jako tako dobrze i dziś skutki tego są fatalne. Mam tu na myśli kwestię amnestii maturalnej, czy też wprowadzenia licznych przepisów, które powodują tylko jeszcze większy zamęt, a są efektem typowo politycznego populizmu...
Niestety, pewne rzeczy będą bardzo trudne do naprawienia. I jak na razie, to nie bardzo widać jakiś pomysł na zmianę tej sytuacji. Szkoła pogrąża się w coraz większym chaosie. I za ten stan nie odpowiada tylko p. Giertych, ale także jego poprzednicy. Dla mnie najgorszym ministrem była p. Łybacka. Może przez fakt, że była dłużej ministrem, napsuła więcej. Poza tym w przeciwieństwie do Giertycha pewne negatywne rozwiązania wprowadzała kuchennymi drzwiami, bez medialnego szumu. Pomysły p. Giertycha były mało przemyślane, czasem wprowadzając jedną dobrą rzecz, przy okazji psuł kilka innych.