wika
Debiut - niełatwa rzecz. Okazuje się, że pierwszy raz jest bardzo trudny dla tych, których dzisiaj uznajemy za wielkich reżyserów. Cameron popełnił Piranię, Scott Kubrick jakieś zupełnie przeciętne filmiki (według IMDB - nie wiem, nie widziałem), Eastwood również nie zaczynał od poziomu Unforgiven.
Ale zdarzały się wyjątki. Reżyserzy, którzy zaczynali z prawdziwym wykopem. Do takich zaliczyłbym tych oto gości:
Neill Blomkamp - inspiracja do założenia tego tematu.:) Zobaczymy, co z niego wyrośnie, ale sądząc po debiutanckim dziele - będzie to coś bardzo interesującego. Facet ma wyobraźnię i talent. Jeśli jego forma będzie rosła wraz z kolejnymi dziełami, to boję się, że już trzeci czy czwarty film roztopi mi mózg.
Zack Snyder - co jak co, ale wskrzesić zastały gatunek, tworząc jeden z najlepszych reprezentujących go filmów w historii, to nie lada wyczyn. Gość ma swój styl i to się ceni. Na trzy jego filmy dwa są zajebiste, jeden bardzo fajny. Lubię faceta - bo jest konsekwentny i udowadnia, że udany debiut nie był przypadkiem (lub dziełem producentów).
i oczywiście
David Fincher - facet zaczął Alienem 3. Nigdy już do tego poziomu nie doskoczył, ale... on zaczął Alienem 3! Jeśli jest w historii kina jeden przypadek prawdziwego cudu, to jest nim właśnie debiut Finczera. Jego pierwszy film to Alien 3, do cholery! To tak, jakby dziecko pierwszym otrzymanym ołówkiem narysowało Bitwę pod Grunwaldem.
Jeśli znacie inne ciekawe debiuty - dawajcie.
Walnę klasykami, by wylansować się na snoba: Orson Weles i Obywatel Kane, John Huston i Sokół Maltański.
Przypomniał mi się jeszcze Darren Aronofsky i Pi.
Proste - Quentin Tarantino, z wykopem rozpoczął i stworzył swoje najlepsze dzieło i jedyny film do którego nie mam zastrzeżeń.
Kevin i jego "Tanczacy z wilkami". Dobrze ze "Waterworld" nie byl pierwszy, bo bym nie mial co wpisac.
Pewnie czesc osob sie nie zgodzi, ale dla mnie taka osoba jest tez J. Singleton i "Chlopaki...".
To ja swojsko pojadę. Władysław Pasikowski zadebiutował Krollem, a potem dowalił do pieca Psami.
I Kevin Smith, który zadebiutował Clerks, gaddejm!
Temat szybko przerodzi się w wyliczankę. ;)
najbardziej powalający debiut wszech czasów zaliczył oczywiście David Fincher, kręcąc absolutnie idealny, jedyny w swoim rodzaju, unikatowy horror/sci-fi. gdyby wyceniać wartości reżyserów na podstawie tego, jak kto startował, to Fincher znalazłby się na pierwszym miejscu. a gdyby na dokładkę brać pod uwagę drugi nakręcony film, to Fincherowi nikt nie mógłby podskoczyć w całej historii.
Fincher przed utratą jaj (1992-2002)
z innych znakomitych, ocierających się o wybitność debiutów: Tarantino (Reservoir Dogs), Christopher Nolan (Following), David Ayer (Harsh Times), Blomkamp (District 9), Tony Scott (The Hunger), Mann (Thief), Joel & Ethan Coenowie (Blood Simple), Sam Raimi (Evil Dead), ROBERT HARMON (The Hitcher !!!), Tobe Hooper (Texas Chainsaw Massacre), Spielberg (Duel) i inni.
[ Dodano: Czw Wrz 24, 2009 02:38 ]
To ja uśmiercę temat i zapodam linkę z pięćdziesięcioma debiutami wszech czasów według Time Out:
KLIK
A od siebie - Patryk Vega i "Pitbull", a co.
Buffalo'66 i 17 miejsce? Coś dziwna ta lista.
To ja dorzucę Jasona Reitmana i świetne "Dziękujemy za palenie".
To ja uśmiercę temat i zapodam linkę z pięćdziesięcioma debiutami wszech czasów według Time Out:
Do kitu ta lista, gdzie Scott i Scorsese?
Ode siebie przypominam właśnie "Pojedynek" Scotta. Super wypieszczony film.
Sam Mendes i "American Beauty", to dopiero debiut!
A w tym samym roku jeszcze Spike Jonze, genialny miał debiut
Karmel - jak dotąd jedyny film w jej dorobku reżyserskim Nadine Labaki. Bardzo udany, wyjątkowo dojrzały i zaskakujący filmowy debiut. Film jest świetnie wypracowany (doskonałe zdjęcia i muzyka, no i aktorstwo na poziomie) i łącząc kino społeczne z kinem typowym dla Almodovara równie interesująco i niebanalnie prezentuje się od strony treści. Bardzo trudno było mi uwierzyć że to debiut.
Christopher Nolan i jego "Following", obok Prestiżu chyba najlepszy film jaki stworzył. Prosty w formie, całkowicie wciągający, z niecodziennym klimatem i z mega dobrym zakończeniem.
Sam zwiastun powala klimatem: http://www.youtube.com/wa...A8&translated=1
Zdaje mi się, że Following potrzebuje tematu na tym forum, bo nie wierzę żeby się komuś tutaj nie podobał, jak dla mnie absolutnie najlepszy Nolan. Jak obejrzę drugi raz i sprawdze czy coś traci za właśnie drugim oglądaniem to obiecuje założyć temat.
Czy ktoś ma pomysł skąd można wziąć ten film? Bo strasznie chciałbym go obejrzeć, a nie mam jak bo chyba poza netem jest niedostępny...
Sam sobie odpowiedziałeś. : )
Na hmv za 4 funciaki? Bo chyba nie muszę pisać, że o polskich sklepach musisz zapomnieć.
Czy ktoś ma pomysł skąd można wziąć ten film? Bo strasznie chciałbym go obejrzeć, a nie mam jak bo chyba poza netem jest niedostępny...
Na Ale kino. Dzisiaj w nocy .
Raczej nad ranem
O ja, faktycznie! Wielkie dzięki
Dobry debiut kinowy miała Randa Haines, reżyserka filmu "Dzieci gorszego Boga" (1986). No i nawiązując do wypowiedzi założyciela tematu: Eastwood może nie zaczynał od poziomu "Unforgiven", ale thriller "Play Misty for Me" (1971) był napewno udanym debiutem, którego nie powinien się wstydzić - film ma mistrzowski klimat i wciąga.
Obejrzałem, obejrzałem, obejrzałem The Following Dziękuję bardzo za cynk, przydał się
Super film, choć nie ogarnąłem tej historii, może dlatego, że spać mi się chciało, poza tym nie miałem niestety 100% spokoju w czasie oglądania. To jeden z tych niewielu obrazów gdzie czuć, że genialny scenariusz przerósł możliwości aktorskie - ci ludzie po prostu nie są w stanie udźwignąć w całości tej historii i tych swoich żywych, wielowymiarowych postaci. Czarno-biała stylistyka, bezczelnie pesymistyczna wymowa - miodzio. Tylko nie ogarnąłem całej historii - przez to niechronologiczne ukazywanie wydarzeń nie zrozumiałem tych wszystkich zwrotów akcji, double-crossów itp. I tu właśnie tkwi jedyna wada tego obrazu - bardzo trudno jest za nim nadążyć. Za Memento da się, dlatego, że jest sprawniej wykonane i jest tam wyrazisty system dzięki któremu samemu dochodzi się do konkretnych wniosków. Tutaj go nie ma, tu jest jedynie zbitka przemieszanych scen i to przeszkadza.
Więc ogólnie 8/10. Gdyby dało się jakoś ogarnąć historię byłoby 9.
Jeśli lubicie tak jak ja Nolana to obejrzyjcie jego short Doodlebug, jest tutaj Normalnie klimat jak z Lyncha ^^
bardzo trudno jest za nim nadążyć Wcześniej pisałeś że chciało ci się spać i nie miałeś spokoju w czasie oglądania, więc albo jedno, albo drugie.
Ja nie miałem żadnych problemów, Following jest nawet bardziej przejrzyste niż Memento.
No to rzeczywiście musiałeś być bardzo senny, bo fabuła nie jest jakoś specjalnie skomplikowana(w sensie że współczesny kinoman z nie takimi wybrykami scenarzystów miał do czynienia). W sumie to wszystko się na końcu bardzo ładnie wyjaśnia i widz wie dokładnie tyle ile główny bohater - czyli że został zrobiony perfekcyjnie w konia. Całą historię poznajemy też w miarę z perspektywy wypalonego pisarza, więc to zamieszanie z chronologią nie jest sztuką dla sztuki, tylko ma sens. Wiemy tyle co on, więc lepiej go rozumiemy.
Sorry. Faktycznie byłem senny i nie miałem spokoju do końca, choć odniosłem wrażenie, że nawet gdybym uważał cały czas to też bym wszystkiego nie sczaił. Będę musiał obejrzeć jeszcze raz
Jeśli lubicie tak jak ja Nolana to obejrzyjcie jego short Doodlebug, jest tutaj Normalnie klimat jak z Lyncha ^^
Hah! Świetne :)
A Polański? "Nóż w wodzie" to był jego debiut fabularny (nie licząc krótkometrażówek) i od razu dostał złotą kaczkę, oraz nominacje do oskara i befty, a kadr z filmu pojawia się na okładce "Tima". To chyba niezły debiut jak na nieznanego reżysera z Polski?
Moim zdaniem to jego najlepszy film (z tych które widziałem)
który kadr (foto?)?
Też jestem ciekawa, który to kadr. Szczerba w GW napomknął tylko, że z Malanowiczem i Umecką, a takich trochę było.
A ja zgłaszam do bardzo udanych debiutów "Choppera" Andrew Dominika, w którym niemalże zadebiutował (jego druga rola) Eric Bana. Niesamowity film - jak sprytny przestępca może manipulować ludźmi, mediami, coś jak w "Urodzonych mordercach", tylko bardziej kameralny, i bez żadnych rozczulań sie z kobietami. No, a parę lat później Dominic zrobił następny rewelacyjny film ""zabójstwo Jessego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda". Facet nie trwoni sił na byle co, jednym słowem.
Z neta korzystać nie umiecie czy jak?
http://img.timeinc.net/ti...1630920_400.jpg
A wiesz, że pomyślałem, że wystarczy to zgooglować, jak tu wchodziłem?
Z neta umiem korzystać, ale wolę rozmawiać z ludźmi. A zdjęcie mi się nie podoba. Bo to rzecz nie o tarciach między kobietą a mężczyzną, a między mężczyznami - powinni byli być Malanowicz i Niemczyk na pierwszym planie. Udało się tej Umeckiej, mimo, że umiejętności nie pokazała za wiele.
"Fucking Amal". Kultowy debiut Lukasa Moodyssona, nie ma co, każdy powinien to znać. I tylko ten pieprzony Amal!
Czemu praktycznie wszyscy wspominacie o dość nowych filmach;)? przecież najlepszym debiutem było chyba "12 Gniewnych Ludzi" Lumeta:)
Czemu praktycznie wszyscy wspominacie o dość nowych filmach;)?
Bo zadebiutowali na naszych oczach. elołel.
Oj tam, się czepiasz .
Konrad Niewolski z "Symetrią" (wcześniej nakręcił "Dill" ale chyba nikt tego nie widział i był to raczej produkt offowy i amatorski).
Moim zdaniem jeden z lepszych polskich filmów ostatnich lat ( scenariusz Niewolski oparł na własnych doświadczeniach co dodaje autentyczności- wartości deficytowej w polskich filmach), świetna muzyka, zdjęcia, dialogi.
Zapowiadało się rewelacyjnie niestety przy "JOb..." reżysera zgubiła zbytnia pewność siebie i za bardzo uwierzył w magię improwizacji. Ciekawe co się z nim dzieje?
Moim zdaniem jeden z lepszych polskich filmów ostatnich lat ( scenariusz Niewolski oparł na własnych doświadczeniach), świetna muzyka, zdjęcia, dialogi.
Ledwo co wytrwałem do końca. "Większego syfu dawno nie widziałem", tak chyba pomyślałem po obejrzeniu.
O gustach się nie dyskutuje, ale "większego syfu dawno nie widziałem" nie specjalnie przemawia do mojej wyobraźni. Trochę zbyt ogólnikowo.
Symetria nie jest zła, ale umieszczanie jej na liście czegokolwiek najlepszego ma mały sens.
Taki film pierwszy lepszy rzemieślnik ze Stanów nakręciłby przez sen. Słaby przykład.
Rozbawiła mnie kwestia "pierwszy lepszy rzemieślnik ze Stanów"-no na pewno, w końcu "ze Stanów". Słabe porównanie.
Więc w miejsce Stanów wstaw sobie DOWOLNE państwo.
Nie wiem na co się zdecydować. Może Polskę?(Nie wiem nawet dlaczego ale mam do tego kraju jakieś taki sentyment ):P
A Niewolski to partacz tak wogóle. Symetria jest po prostu słaba, tego DILA nie widzialem i nie zamierzam (sam Niewolski zresztą mówił, że to kiepski film ) a o Jobie to już szkoda gadać. Zresztą który dobry reżyser przy zdrowych zmysłach zatrudniłby do swojego filmu Agnieszkę Włodarczyk?
Konrad Niewolski z "Symetrią" (wcześniej nakręcił "Dill" ale chyba nikt tego nie widział i był to raczej produkt offowy i amatorski).
Zapowiadało się rewelacyjnie niestety przy "JOb..." reżysera zgubiła zbytnia pewność siebie i za bardzo uwierzył w magię improwizacji. Ciekawe co się z nim dzieje?
A wyobraź sobie, że jednak ktoś "D.I.L." widział! To ja widziałam. Dawno jak pierun, ale pamiętam, że mi się bardziej podobał od "Symetrii", która nie byłaby taka zła, gdyby nie silenie się momentami na oryginalność. "D.I.L." był może i bardziej amatorski, jak piszesz, ale bardziej do mnie przemówił, był gorący. "Symetria" była zimna, taka wystudiowana, widać było na ekranie wysiłek intelektualny (?) reżysera.
"Job" - nie przebrnęłam. Tak, też mam wrażenie, że Niewolskiego zgubiła pycha. Może teraz uczy fizyki w jakiejś szkole i zbiera obserwacje do jakiegoś "D.I.L. 2"?
Aha "film po prostu słaby" no tak- to tłumaczyłoby wszystko.
Dzięki za tę garść solidnych konkretów- nie podejmę się nawet z nimi polemizować.
PS. Agata -Nie widziałem ani " silenia się na orginalność", ani "wysiłku intelektualnego" ale gdybym akurat to zobaczył -film zyskałby w moich oczach a nie stracił
"Film po prostu słaby" bo słaby jest scenariusz. Nie potrafie przywolac ani jednej sceny która zapadła mi w pamiec po tym crapie, a przemiana głównego bohatera to juz dla mnie jeden wielki lol.