ďťż

wika

Nie jak wy, ale jak dla mnie najlepszym i najrozsądniejszym cesarzem rzymskim był Klaudiusz. Nazywany "kuternogą i jąkałą", niedoceniany przez innych pozostawal w cieniu, by wymordowujaca sie rodzina nie uznala go za rywala do wladzy. Gdy wszyscy praktycznie sie wymordowali, wybrany zostal cesarzem przez gwardie pretorianska. Bedac zacieklym przeciwnikiem dyktatury, poczatkowo sie sprzeciwial. Jednak potem zrozumial ze taki typ wladzy byl wowaczas najlepszym rozwiazaniem dla upadajacego kraju. Wprowadzil wiele rozsadnych zmian w administracji kraju, prawie i innych sprawach Rzymu. Za jego panowania Rzym przezywal "złoty wiek". A dla was jaki byl najlepszy cesarz?


Klaudiusz jak wiadomo cudem uniknął śmierci po zamachu na Kaligulę.Jak wiemy rozwścieczeni pretorianie po zamordowaniu Kaliguli plądrowali pałac,i wtedy to jeden z nich zobaczył czyjeś stopy wystające zza kotary.Pretorianin zerwał kotarę i zobaczywszy przerażonego Klaudiusza zawołał Salve Imperator!.Przytaczam ten dziwny sposób objęcia władzy przez Klaudiusza dlatego,żeby udowodnić fakt iż ze zwykłego "popychadła" jakim był dla niemal wszystkich wyrósł na cesarza,który wstrząsnął Rzymem i to w spoobób bynajmniej nie anemiczny.
Faktem jest że sywwetką Klaudiusz budził u jednych śmiech u innych pogardę.Wybierając go na cesarza zarówno Pretorianie jak i senatorzy liczyli na jego słabości i tym samym bezkarność dla siebie.
Tymczasem Klaudiusz okazał się bardzo skutecznym i bynajmniej nie litościwym cesarzem.Dość szybko rozprawił się ze swoimi wrogami,ukarał zabójców Kaliguli,wziął się za reformy rządził raczej mocną ręką,wreszcie surowymi karami powstrzymał falę mordów jaka miała miejsce przed jego panowaniem.
Uważany jest za historyka chyba dość pochopnie,gdyż nieliczne dzieła jakie po nim zostały nie przedstawiają większej wartości historycznej.
Klaudiusz popełnił niewybaczalny błąd dla historii każąc przenosić dzieła biblioteki Aleksandryjskiej do Rzymu,gdzie wiele z nich uległo zniszczeniu.
Żołnierz był z niego prawie żaden,.no i do kobiet nie miał szczęścia.To one zatruły mu chyba większą część życia.

W historii zapisano Klaudiusza jako dobrego,łagodnego cesarza i z tym właściwie się do końca nie zgadzam.

Jednakże jestem ciekaw opinii autora tego tematu no i oczywiście innychrozmówców.

Pozdrawiam.
Oczywiście mozna uznać, że Klaudiusz wraz z posiadaniem coraz większej władzy stawał się coraz bardziej samolubny i drastyczny w swoich decyzjach. Nawet po odkryciu prawdy, iż jego żona Messalina zdradzała go z jednym z jego znajomych (nie pamiętam jego imienia), nie mógł uwierzyć, że to prawda i starał się to sobie wybić z głowy. Jednak w końcu zgodził się na jej śmierć. Zdecydowanie zgadzam się, że nie miał szczęścia do kobiet, bo zarówno pierwsza żona, druga jak i trzecia (Agryppina) nie były dobrymi kandydatkami. Wszytskie miały do niego wstręt i go nienawidziły. Jednak należy przyznać, że w czasie sprawowania przez niego władzy korupcja zniknęła, sam stawiał się na obradach senatu oraz brał udział w rozwiązywaniu konfliktów prawnych, w których starał się działać rozsądnie i słusznie. Na samym początku sprawowania władzy przetopił wszytskie niepotrzebne rzeźby Kaligulli, jego sióstr i innych osobistości. Z tego złota wytworzył nowe monety, wzbogacając tym samym znacznie skarbiec. Zgadzam się, że był łatwowierny i postępował pochopnie, ale nie można mu odebrać dobroci. Gdy państwo chciało wydać na jego cześć igrzyska lub wyrzeźbić jego podobiznę nie zgadzał się, gdyż uważał że osłabi to tylko skarb państwa i lud. Najbardziej rozczarowała mnie zmiana jego charakteru po ślubie z Agryppiną. Ożenił się z nią przede wsytskim dlatego, że jego mózg był już zmęczony i niezdolny do takiej pracy jak kiedyś, z kolei Agryppina był doskonałym politykiem mogącym się podjąć rządzeniem państwem. Klaudiusz stał się bardzo otwarty na wszelki głupie propozycje, niszcząc tymsamym swoje wcześniejsze decyzje. Nie zwracał uwagi na syna Bretanika, którego planował wysłać do wówczas sojuszniczej Bretani (dodam, że wysłanie Bretanika polegało przede wszystkim na odciągnięciu go tymczasowo od Stolicy, gdzie był w niebezpieczeństwie. Władza miała być powierzona Neronowi - synowi Agryppiny. Po śmierci Klaudiusza Neron miał objąć władzę terroryzując państwo, wtedy miał powrócić Bretanik, który wywołując euforię w sercach obywateli i wspomniawszy dawnych przodków, objąłby władzę, a państwo stałoby się doskonale piękne. Jednak do tego nie doszło, gdyż Bretanik nie zgodził się, uważając to za "tchórzostwo" i pozostał. Zginął po śmierci Klaudiusza.)
Sądzę, że życie Klaudiusza można podzielić na dwie części:
-pierwsza- Klaudiusz był łagodny, dobry i słuszny w swoich decyzjach. Nie pragnął władzy i chciał wszytsko rozwiązywać pokojowo (okres - od narodzin do początków sprawowania władzy)
-druga- Klaudiusz staje się zarozumiały, twardy w swoich decyzjach, woli rozwiązywać swoje problemy siłą. (okres - od początków władzy do śmierci)
Ogólnie można uznać, że to siła i władza wywarła na Klaudiuszu taką zmianę charakteru. Żyjąc non stop w kłamstwie, nienawisci niektórych podwładnych i korupcji, powoli się wyniszczał, pragnąc oddać władzę w jakiekolwiek ręce.

Ogólnie można uznać, że to siła i władza wywarła na Klaudiuszu taką zmianę charakteru. Żyjąc non stop w kłamstwie, nienawisci niektórych podwładnych i korupcji, powoli się wyniszczał, pragnąc oddać władzę w jakiekolwiek ręce.

Tak rzeczywiście można niejakoby podsumować rządy Klaudiusza.
Na ironię losu zakrawa fakt,że człowiek który przez tyle lat uciekał przed otruciem,w końcu poniósł śmierć od trucizny.
Ponadto ma się wrażenie że Klaudiusz chyba nigdy nie został zaakceptowany przez własne środowisko.Dla wielu nawet po śmierci pozostał "kuternogą i jąkałą".
Jego wieloletni spór z Seneką przyczynił się do tego że późniejszy nauczyciel Nerona wystawił mu dość haniebną "opinię" po śmierci.
To najprawdopodobniej Seneka napisał między innymi te słowa:"Na koniec cesarz(Klaudiusz),wydał potężny grzmot tą częścią ciała,którą zawsze mówił lepiej niż ustami".Jednak Klaudiusz zajął poczytne miejsce w "panteonie" cesarzy Rzymu.Dla niektórych pozostał zwykłym okrutnikiem.Jednak o znaczeniu słowa "okrutnik" rzymianie mieli niebawem sami przekonać się na własnych skórach.

Pozdrawiam.


Szczerze pisząc , to właśnie "Apocolocynthosis" Seneki, czyli "Udynienie boskiego Klaudiusza" sprawiło, że na tego cesarza zaczęłam patrzeć przychylnym okiem. Wiem, że to może dziwić, ale ten tekst już tak wyżywał się na Klaudiuszu, no i wychwalał bardzo "obiektywnie Nerona...

Jak Jutrzenka rozprasza gasnących gwiazd krocie,
Które sprowadza Zorza w purpury pozłocie,
Jak płonie Brzask różany, wieszcząc Dnia nastanie,
Mrok pierzcha, Słońce wjeżdża na złotym rydwanie:
Takim jawi się Neron, takiego Cezara
Wkrótce Rzym ujrzy: z twarzy łagodny mu bije
Blask boski, bujne włosy spływają na szyję.

Taki tekst musiał być przekłamaniem. A Klaudiusz był człowiekiem wielce oczytanym, studiował zapomniany już język etruski. On to zdecydował się podbić Brytanię. Ale jednak nie uważam go za najlepszego cesarza. Raczej sądzę, że należy mu rehabilitacja ze strony historyków. Moim typem pozostanie August, choć i jemu można zarzucić długą listę win...

PS "Znajomym" był Gajusz Syliusz. A zdrada polegała na tym, że w czasie nieobecności Klaudiusza w 48 r., Messalina i Syliusz oficjalnie się pobrali.
Dla mnie najlepszym cesarzem niepodzielnie był Marek Aureliusz :] cesarz-filozof

Na początku wystarczy przytoczyć jego pozytywne przywary :) : pracowity, skromny, życzliwy, przyjacielski, przenikliwy, inteligetny, najwazniejsze dla niego było dobro imperium.

Dalej działalność arytstyczna :) : Jego "rozmyślania" są wręcz fascynujące ! Napełnione optymizmem i duchem stoickiego spokoju! Świetne, polecam wszystkim

Nie lubił wojaczki, ale przewrotny los kazał mu co raz jechać na kolejną kampanię, glownie za sprawa Monarchi Partyjskiej i Germanow.

Jednym slowem : wzor wladcy i czlowieka : )

A co wy o nim sądzicie?
Ja o Marku Aureliuszu nie mam aż tak wysokiego mniemania. Jest to jednak bardziej kwestia subiektywna niz ciężkie działa argumentów. Nie zgadzam się tylko z teoriami, w których Kommodus nie jest jego synem. Oczywiście, że był. I tu mogę podyskutować, co do wzoru człowieka - bo wzorem ojca nie był. I nie chodzi mi o jakiś brak uczuć, ile raczej o zaniedbywanie syna. Tak jakby uważał, że przecież jego syn MUSI być porządnym człowiekiem, a później cesarzem... :)

___________________
???
Ja bym postawił na Dioklecjana, głównie za to w jakich okolicznościach przyszło mu rządzić i jakie były efekty. Nietrudno uchodzić za wielkiego władcę, gdy rządzi się państwem stojącym u szczytu swej świetności, jak to było np. za czasów dynastii julijsko-klaudyjskiej. Co innego w 200 lat później. Dioklecjan zdobył władzę gdy Rzym znajdował się na samym dnie upadku, targany ciągłymi wojnami wewnetrznymi i zewnętrznymi. Kto wie, czy gdyby nie Dioklecjan, to imperium w ogóle by przetrwało? Dioklecjan zaprowadził porządek, wprowadził nowy system sprawowania władzy, a co być może równie ważne - potrafił z niej zrezygnować gdy minął czas który na jej sprawowanie sobie sam wyznaczył. Szkoda, ze jego współwładcom i następcom brakło takiego poczucia racji stanu, jakie cechowało Dioklecjana.
idea tetrarchii była ciekawa, ale jak wiemy, przepadła wraz z Dioklecjanem i opierała się tylko na jego autorytecie. Co do pociągnięć ekonomicznych, jakie podjął, były one chybione. Zakończyły się klęską.
W dziedzinie ekonomii rzeczywiści, mimo dobrych chęci, efekty były dalekie od oczekiwanych. Ale można wymnienić wiele innych dziedzin w których cesarz odniósł sukces. Zreformował administrację, tworząc nowe prowincje oraz nowy szczebel podziału administracyjnego imperium - diecezje. Rozbudował i zreformował armię, tworząc osobne oddziały do ochrony granic, oraz jednostki elitarne, stacjonujace w głębi kraju, skąd można by je przemieszczać na zagrożone odcinki frontu. Zorganizował wreszcie, dla utrzymania tej potężnej armii nowy sytem podatkowy, który był od poprzedniego bardziej przejrzysty i racjonalny. W sumie, można zaryzykować twierdzenie, że Dioklecjan okazał się dla Rzymu mężem opatrznościowym, który uratował go od przedwczesnego upadku, a przynajmniej poważnego osłabienia.
reformy administracyjne sprawiły po pierwsze odcięcie cesarza od ludzi, cesarz utracił tak naprawdę możliwość obserwowania tego, co się dzieje, skazany na informacje otrzymywane od urzędników. Brak dobrych reform ekonomicznych sprawił, że machina administracyjna stała się dodatkowym obciążeniem dla państwa.
Na pewno wielkim plusem była reforma armii a także proba ograniczenia wływu wojska na wybór wladców.
Myślę, że pojęcie "najlepszy cesarz" można rozmaicie interpretować (najlepszy, ale pod jakim względem ), dlatego chyba każdy może mieć swojego faworyta. Osobiście, za największego cesarza uważam pierwszego spośród nich - Oktawiana Augusta. Po śmierci Cezara Oktawian musiał stoczyć trudną walkę o władzę (rywalizacja z Markiem Antoniuszem oraz dawnymi przeciwnikami Cezara) w państwie. Zwycięstwo pozwoliło mu osiągnąć niezwykle silną pozycję. Oktawian potrafił skupić w swoim ręku potężną władzę (był jednocześnie najwyższym kapłanem, pierwszym senatorem, edylem, cenzorem, trybunem ludowym). Przeprowadził w kraju liczne reformy (usunął Zgromadzenie Ludowe, ograniczył władzę senatu, zreformował armię). Ponadto powiększył teryorium państwa o kilka nowych prowincji. Oktawian August (nie zapominając o roli jaką odegrał Juliusz Cezar) stworzył właściwie podstawy cesarstwa rzymskiego.
Podobnie jak angerthor, ja także uznałbym Marka Aureliusza jako jednego z wartych żywej pamieci, cesarza. Chyba najbardziej odpowiada mi to, że starał się żyć wg stoickiej, surowo wypracowanej filozofii. Próbował ujednolicić myśl i życie. Niestety, stoicy nie nauczyli Aureliusza rozumieć ducha dziejów, więc za jego panowania chrześcijanie byli w cięzkim położeniu.
Drugą sprawą jest przekaz jaki nam o Aureliuszu pozostał: są to więc teksty albo apologetyczne albo mu niechętne; podobnie jest z jego żoną, Faustyną Młodszą.

Priwiet!

reformy administracyjne sprawiły po pierwsze odcięcie cesarza od ludzi, cesarz utracił tak naprawdę możliwość obserwowania tego, co się dzieje, skazany na informacje otrzymywane od urzędników
A kiedy tak naprawdę cesarz był "blisko ludzi"? moim zdaniem odpowiedź brzmi: nigdy... Reforma administracji była jedyną alternatywą dla rozpadu państwa, które miało już takie rozmiary, że nie było możliwe ogarnięcie wszystkich jego kluczowych spraw przez jedną osobę. Dlatego stworzono kilkustopniowy system administarcyjny, a także tetrarchię, która po pierwsze rozkładała ciężar odpowiedzialności za losy państwa na barki czterech osób, a po drugie - przynajmniej w teorii - zapewniała spokojną sukcesję władzy.

A kiedy tak naprawdę cesarz był "blisko ludzi"? moim zdaniem odpowiedź brzmi: nigdy... pisząc słowa o odcięciu się od ludzi mialem na uwadze całkowity zanik wyobrażenia o tym, co dzieje się w imperium. Dominus et deus natus swoją wiedzę o imperium czerpał od urzędników, których celem było utrzymanie własnych stanowisk, więc wszystko musiało być dobrze. A teorie, chocby najciekawsze i najlepsze, kiedy nie dają się przełozyć na praktykę, nie przynoszą owoców. Tetrarchia upadła wraz z ustąpieniem Dioklecjana i się nie sprawdziła. Rozumiem intencje, ale skutki były inne od przewidywanych.
Uważam, że tym, co w dużej mierze decyduje o sukcesie polityki, jest ekonomia, a ta w czasach Dioklecjana nie wyglądała najlepiej. Wprowadzenie cen maksymalnych, psucie monety, inflacja, zanik handlu, to wszystko musiało sprawić, że idee polityczne upadną. Czy Dioklecjan o tym wiedział? Czy jego urzędnicy informowali go o faktycznym niebezpieczeństwie gospodarki?

Dioklecjan zdobył władzę gdy Rzym znajdował się na samym dnie upadku, targany ciągłymi wojnami wewnetrznymi i zewnętrznymi. Kto wie, czy gdyby nie Dioklecjan, to imperium w ogóle by przetrwało? Dioklecjan zaprowadził porządek, wprowadził nowy system sprawowania władzy

Cechy, które wymieniłeś można również przypisać Augustowi (oprócz zrzeczenia się władzy ;)). W końcu i za jegoc zasów Rzym targany był wojanmi wewnętrznymi, a i na zwenątzr sielankowo nie było. O nowym systemi władzy wspominać nie muszę. Natomisat reformy ekonomiczne zdecydowanie lepiej wyszły Augustowi. To po nim cesarze mieli co psuć w monetach. Zreformował Rzym także administracyjnie i militarnie. Trzeba zauważyć, że odznaczał się też umiejętnością dobierania sobie ludzi. Nie sądzę, żeby wszystkie refomy były wyłącznie jego dziełem. Ale to według mnie, nie umniejsza jego dorobku. Marek Agryppa na pewno przyłożył rękę do zmian w wojsku. W końcu to dzięki niemu Okatwian zwyciężył pod Akcjum. Natomiast zachowanie przyjaźni takiego człowieka już samo w sobie jest sukcesem ;)

Wracając do Dioklecjana, owszem, próbował ratować, ale w ostatecznej ocenie liczy się skuteczność. trudno mi nazwać najlepszym cesarzem kogoś, kto tylko miał dobre chęci. Można go cenić, ale nie przeceniać ;)
No nie tylko dobre chęci, ale również efekty. Za jego "kadencji" w imperium zapanował spokój i porządek, a państwo zawróciło z prostej drogi ku upadkowi. Dioklecjan uratował to, co jeszcze było do uratowania. natomiast to, że jego nastepcy wszystko to zaprzepaścili, to już przecież nie jego wina. Co do Augusta, to oczywiście również wielka postać, niemniej przyszło mu działać w sumie chyba w bardziej sprzyjających okolicznościach.
No dobrze, muszę się zgodzić, że efekty też były. Ale wspomniana wcześniej "reforma cenowa" prawie przyczyniła się do upadku.

A co do bardziej sprzyjających okoliczności... Które to są? Czy te, że nie wiedział, jak zostanie przyjęty w Italii (w wieku 18 lat)? Czy może, że za przeciwników miał Brutusa i Kasjusza, a potem Marka Antoniusza, doskonałych żołnierzy?

A co do bardziej sprzyjających okoliczności... Które to są? Czy te, że nie wiedział, jak zostanie przyjęty w Italii (w wieku 18 lat)? Czy może, że za przeciwników miał Brutusa i Kasjusza, a potem Marka Antoniusza, doskonałych żołnierzy?
Przeciwności z którymi przyszło się zmagać Augustowi były głównie natury personalnej - nie był akceptowany przez wszystkich, prowadziło to nawet do wojen domowych, ale państwu jako takiemu (wówczas jeszcze) nie zagrażało. W 300 lat póxniej sytuacja była duzo poważniejsza. Cesarstwo było co rusz targane konfliktami wewnetrznymi i wojnami domowymi, a i barbarzyńcy nie próżnowali. I w tym upatruję wielkosci Dioklecjana - że mimo tego wszystkiego wyprowadził Rzym na prostą i być może ocalił go od przedwczesnego upadku.
Zgoda, Dioklecjanowi udało się wyciągnąc Rzym z tarapatów. Ale będę obstawać przy Auguście. Za jego czasów Rzym nie staczał się po równi pochyłej, OK. Zauważę jednak, że Augustowi udało się zdusić w zarodku (a przynajmniej "uśpić") pewne zagrożenia. Dzięki reformom Rzym rozpoczął jakoby nowe życie. No i rozbudowa floty miała niemałe znaczenie. Już kiedyś Rzymianie doświadczyli, czym jest zła marynarka.
Myslę że możemy uznać, że obydwaj byli wielcy. Czy któryś był większy - to chyba nie do rozsądzenia. Działali bowiem w bardzo różnych okolicznościach. Trudno powiedzieć, jakby sobie poradził August w realiach z przełomu III i IV w. n.e., i na odwrót - Dioklecjan w czasach Augusta.

Dla mnie najlepszym cesarzem niepodzielnie był Marek Aureliusz :] cesarz-filozof

Za Aureliuszem nie przepadam :) Wg. mnie byl lepszym filozofem niz cesarzem...

Na zachodzie postawil bym na Oktawiana Augusta
Na wschodzie na Justyniana Wielkiego :)

Myslę że możemy uznać, że obydwaj byli wielcy.

Zgoda. Pozostawmy tych cesarzy swoim czasom. Rzym po kryzysie wielku III był juz zdecydowanie innym Rzymem.

Dla mnie Najlepszym cesarzem rzymu byłi Oktawian August i Trajan
Jest to najczęściej przyjęty punkt widzenia, ale czy mółbyś nam napisać, dlaczego tak uważasz?
Z pewnością Oktawian August . Choć nigdy nie zaistniałby bez swego wuja. O tym zawsze należy pamiętać. Cezar z całą pewnością był lepszym wodzem, miał lepszą charyzmę co udowodnił ruszając z jednym legionem na Rzym; w czasie pacyfikacji Ilirii podczas oblegania jakiejś twierdzy na mury za Oktawianem wskoczyło jedynie 4 żołnierzy (musiało mu być głupio...). Dopiero po tym wydarzeniu, gdy kładka łącząca wieżę oblężniczą z umocnieniami załamała się i Oktawian złamał przy upadku obie ręce oraz nogę uzyskał jakiś mir wśród legionistów. Pamiętajmy także o tym, że młodszemu Cezarowi zdarzało się uciec z pola bitwy, np. w czasie bitwy pod Filippi zamiast bronić obozu uciekł na bagna. Nigdy nie odniósł tak brawurowego zwycięstwa jak Cezar pod Alezją czy też Farsalos. Najsławniejszą bitwę, którą stoczył pod Akcjum wygrał przede wszystkim dzięki pomocy przyjaciela Agryppy. Mimo tego, że Oktawian ustępował znacznie swemu przybranemu ojcu na polu bitwy nie popełnił tego samego, głupiego błędu. Otóż nie obwołał się dyktatorem, gdyż tego tytułu nie cierpieli Rzymianie. Nie ubierał się w purpurę, zawsze wstawał, przy powitaniu senatora (czego nie robił Cezar), przyjął tytuły takie, by nie drażnić konserwatystów i z pozoru nic nie znaczące (Pater Patrae i Princeps Senatus). Sądzę, że właśnie dlatego umarł we własnym łóżku, przy ukochanej żonie Liwii i przybranym synu Tyberiuszu a nie jak Cezar w kałuży własnej krwi od ciosów zadanych przez "przyjaciół". August prowadził inną politykę niż jego wuj. Jak wiemy, pięć dni po idach marcowych Cezar miał wyruszyć na podbój Partii, Kaukazu a następnie idąc na zachód dojść do Germanii i Galii. Do tego celu przygotował nawet 6 legionów, które stacjonowały w Macedonii i stały się elementem rozgrywki między Senatem i Oktawianem a Antoniuszem i Lepidusem krótko po zabójstwie Juliusza. Oktawian widział, że imperium jeszcze nie strawiło ostatnich podbojów, więc zamiast realizować kosztowne projekty, które raczej nie przyniosłyby zysków wolał używać polityki popartej niekiedy siłą co udowodnił odzyskując orły legionowe od Partów, zdobyte na Krassusie i Marku Antoniuszu, które poprowadził nieudaną wyprawę parę lat przed przystąpieniem do wojny z Oktawianem. Dbał o rozwój sztuki i architektury poprzez swego przyjaciela Mecenasa. Udało mu się w jakiś sposób powstrzymać zagrożenie ze strony Germanów, choć poprzez Las Teutoburski wysiłki jego przybranego syna Druzusa zostały zaprzepaszczone. Jednakże nie była to jakąś dotkliwą sprawa ze względu na marne dochody płynące z tamtych ziem. Dla nas, Polaków, ta klęska oddziałuje także. Zatrzymując się na Łabie, Rzymianie mogliby się pokusić także o jej przekroczenie i zanim nasi dzielni przodkowie pobiliby ich, rzymscy annaliście zostawiliby jakieś informacje o ludach żyjących wówczas na naszych ziemiach. W przyszłości mogłoby to także zniwelować zagrożenie plemion germańskich w czasie tzw. Wędrówki Ludów. Jednakże jest to problem do oddzielnego tematu. Główne zyski Oktawian czerpał z aneksji (formalnej, Egipt już dawno był uzależniony od Rzymu) królestwa Ptolemeuszy. Jednakże, zasoby te podobno wyczerpały się pod koniec jego panowania. Prowadził skomplikowane rozgrywki polityczne w konglomeracie królestw na Wschodzie. Np. o nowotestamentowym Herodzie Wielkim rzekł ów zdanie „Wolałbym być świnią, niż jego synem!” Szczęśliwie dla cywilizacji łacińskiej vel śródziemnomorskiej udało mu się pokonać Antoniusza, gdyż ten drugi, będący pod wpływem dziwki Kleopatry gotów był przenieść stolicę do Aleksandrii i wprowadzić szereg nie-rzymskich zwyczajów, tym samym zabijając ducha swych przodków, który przez wieki był inspiracją dla wielkich wodzów, polityków i artystów. Jako osoba prywatna rzadko zawierał przyjaźnie, jednakże jeśli już je zawarł to na całe życie (np. Agryppa). Był kochającym ojcem i mężem, mimo to nie wahał się pod koniec życia zamknąć w więzieniu swej córki Julii za niemoralność. Od dziecka starannie kształcony, posiadający zdrowy charakter co odbiło się na sposobie rządzenia. To on poderżnął gardło dogorywającej już od przeszło wieku ustrojowi republikańskiemu. Wyznaczył granice, których jego potomkowie bali się przekroczyć. Richard Holland w swojej książce słusznie nazwał go „ojcem chrzestnym Europy”.
Myślę, że wielkim cesarzem mimo krotkiego panowania był Julian Apostata. Przekonał mnie do siebie tym, że w czasach które sprzyjały działaniu krótkookresowemu, potrafił działać długofalowo. Zreformował system podatkowy, wydał pierwszą w historii świata zachodniego ustawę o nauczaniu. Mimo pogańskich poglądów wprowadził równouprawnienie religii. Panował, krótko ale nawet w tym czasie uczynił bardzo wiele by ratować Imperium.
Dla mnie cesarzem zasługującym na najwieksze uznanie jest Klaudiusz. Przez całe życie był odpychany przez najbliższą rodzinę, uważany za dziwaka i głupca, nigdy nie dostał poważnego urzedu do sprawowania. Nie był przygotowany do objęcia naczelnej władzy. Stanął na czele potężnego państwa, mając za soba tylko pretorianów, senatorowie byli mu bardzo niechętni, chcieli powrotu ustroju republikańskiego, w społeczeństwie była ogromna niechęć do jedynowładztwa.
Można powiedzieć, że na czele państwa stanął czlowiek ogólnie pogardzany i nieprzygotowany do pełnienia nowych obowiązków. Mimo tych problemow władzę sprawował dobrze i uczciwie, dużo zrobił dla Rzymu, przeprowadził poważne prace budowlane, rozbudował port w Ostii, wybudowal nowe akwedukty, i znacznie poszerzył
granice imperium. Był też dobrym administratorem.
Trudno mi zgodzić się z tym, że rządy Klaudiusza były uczciwe. Wprawdzie nie można mówić, że osobiście wykazał się nieuczciwością, ale pozwole sobie przytoczyć dwie kwestie. Po pierwsze za jego czasów wielkiego znaczenia nabrali wyzwoleńcy (np. Narcyz), którzy uprawiali na wielką skalę korucję. Po drugie jego żony Mesalina i Agrypina Młodsza uchodzą za najbardziej zwyrodniałe i zbrodnicze cesarzowe w całej historii imperium. Nie cofały się one przed niczym by osiągnąć swe cele.
Masz rację, Teddy, zależy co się uzna za uczciwość. Ogólnie uważa się Klaudiusza za słabego cesarza, który całkowicie polegał na wyzowlenicach. To w końcu oni znaleźli mu Agryppinę. Ale spojrzenie na Klaudiusza takie, jakie miał, na przykałd Seneka uważam za spaczone. To był cesarz o dużej wiedzy, ale nigdy nie kształcony do pełnienia publicznych funkcji.

Masz rację, Teddy, zależy co się uzna za uczciwość. Ogólnie uważa się Klaudiusza za słabego cesarza, który całkowicie polegał na wyzowlenicach. To w końcu oni znaleźli mu Agryppinę. Ale spojrzenie na Klaudiusza takie, jakie miał, na przykałd Seneka uważam za spaczone. To był cesarz o dużej wiedzy, ale nigdy nie kształcony do pełnienia publicznych funkcji.
Postać Klaudiusza trudno oceniać jednoznacznie. Niewątpliwie po lekturze książek R. Gravesa można nabrać do niego szczerej sympatii. Na plus należy mu zaliczyć budowę portu w Ostii oraz akweduktów, a nawet podbój Brytanii. Z drugiej strony trzeba pamiętać o sprawach które wskazane zostały wcześniej. Co do Seneki, ten z pewnością nie darzył Klaudiusza sympatią i starał się przedstawić go w złym świetle.
Reasumując uważam Klaudiusza za dobrego cesarza. Nie był jednak moim zdaniem cesarzem najlepszym w całej historii imperium. Myślę, że można przedstawić pogląd, że ów brak wcześniejszego doświadczenia w sprawowaniu urzędów, mógł być przyczyną zbytniej ufności cesarza do swego otoczenia. Ta słabość kładzie się cieniem na rządach, moim zdaniem, prawego człowieka.

Niewątpliwie po lekturze książek R. Gravesa można nabrać do niego szczerej sympatii.

Ja akurat jestem od tego jak najdalsza, bo nie przepadam za tą książką Sympatię wzbudziała we mnie jego wiedza o Etruskach (uczony władca ) oraz wspomniane Udynienie. Ale nie jest on moim umerem jeden.
Klaudiusz z pewnościa był dobrym człowiekiem i starał się godnie sprawować władzę w cesarstwie. Nie ufał senatorom i dlatego otoczył się wyzwoleńcami.

Uważam , ze Klaudiusz zasługuje na miano bardzo dobrego cesarza- przywrócił w kraju porządek, skończył taktyką Kaliguli, czyli wszechobecnymi donosami, zakończył z terrorem, bezzasadnymi procesami politycznymi, o obrazę majestatu i konfiskatą majątków.
W momencie przejmowania władzy przez Klaudiusza w kraju panował terror, donosicielstwo, i pusty skarbiec.
Z tymi problemami musiał sobie poradzić człowiek zupełnie nieprzygotowany do pełnienia funkcji publicznych.

Jeżeli można mu coś zarzucać to fakt, że zbytnio ulegał wpływom swoich żon-Messalinie i Agrypinie. Obie przyczyniły się do śmierci bardzo wielu niewinnych osób.
Uważam , ze Klaudiusz zasługuje na miano bardzo dobrego cesarza- przywrócił w kraju porządek, skończył taktyką Kaliguli, czyli wszechobecnymi donosami, zakończył z terrorem, bezzasadnymi procesami politycznymi, o obrazę majestatu i konfiskatą majątków.
W momencie przejmowania władzy przez Klaudiusza w kraju panował terror, donosicielstwo, i pusty skarbiec.
Z tymi problemami musiał sobie poradzić człowiek zupełnie nieprzygotowany do pełnienia funkcji publicznych.

Z pewnością był jednym z lepszych cesarzy. Należy jednak zwrócić uwagę na to, że na tle Kaliguli raczej łatwo dobrze wypaść. Co do tego, że był zupełnie nieprzygotowany do pełnienia władzy, mogę zgodzić się częściowo. Owszem nie sprawował żadnego ważnego urzędu, trzeba jednak pamiętać, że w warunkach dyktatury ich sprawowanie de facto nie wiązało się z faktyczną władzą. Po wtóre zaś jako członek rodziny panującej miał okazje obserwować jak wygląda proces rządzenia. To wszystko nie umniejsza jego dokonań. Mogę chyba powiedzieć, że Klaudiusz pozostaje, obok np. Antoninusa Piusa jednym z najbardziej niedocenianych cesarzy.
ja obstawił bym na silny duet: Oktawian August i Dioklecjan, dwaj, niestety nieliczni w Rzymie, postawieni na właściwych sobie miejscach.
Oktawian August za:

Powiększenie państwa o nowe prowincje: Egipt, Panonię i Dalmację-Illyricum.

Równowaga wewnętrzna i pokój (Pax Augusta).

Wydzielił skarb cesarski zwany fiscus.

Wojny odbywały się na dalekich granicach. Konflikty rozwiązywane były metodami dyplomatycznymi.

Przyczynił się do rozbudowy i upiększenia Rzymu.
Ja wciąż podziwiam Oktawiana Augusta. Może nie tyle za wszystkie pomysły i reformy ile za to jak potrafił owinąć sobie senat wokół palca. Władca który rządził tyle czasu, który zmarł śmiercią naturalną, którego władza była właściwie niezachwiana. Potrafił manipulować otoczeniem i co więcej pokazywać się w takim świetle, że nawet nie protestowano gdy sięgał po kolejne godności. Świetnym przykładem jest w tym przypadku mennictwo: August wybijał monety złote i srebrne, podczas gdy senat tylko miedziane. Jest to kwestia pewnego rodzaju priorytetu władcy i jednocześnie narzędzie propagandowe. Oto ja cesarz, jestem tak bogaty, że stać mnie na wybijanie własnych, złotych monet. Cudowny był tez podział państwa rzymskiego na prowincje senatorskie (te niby bezpieczniejsze, w których nie stacjonowało wojsko) i cesarskie ( ważne z punktu strategicznego, a zdobyte niedawno i wymagające stałego stacjonowania wojsk). Zabieg prosty, a jednocześnie, w razie zagrożenia, dający Augustowi najbardziej przekonujący argument: żołnierze będą po jego stronie.
Ja osobiście podziwiam Teodozjusza I w ciężkich chwilach potrafił się zmobilizować. jeden z najbardziej wytrawnych polityków w historii cesarstwa. Pokonał 2 rebelie podczas swojego panowania (Maksymusa i Eugeniusza z Arbogastem), swoich wrogów traktował litościwie. Przeprowadził wiele reform w państwie i kościele. Rozwiązał też w bardzo dobry sposób sprawę Gotów( można polemizować, ale jak na czasy jego panowania to rozwiązanie było najlepsze z możliwych). Szkoda że umarł tak szybko i nie dokończył w pełni swojego dzieła.
Jeżeli o mnie chodzi to Trajan był "optimus princeps". Po pierwsze podbił Dację grozną dla Rzymu tak militarnie jak ze stategicznego punktu widzenia. Po drugie zwyciężył partów i gdyby nie stanowczo zbyt defensywna postawa następnego cesarza Hadriana to Imperium Rzymskie mogłoby sięgać aż po Zatokę Perską. Poza tym Imperium Rzymskie sporo zarobiło na wojnach dackich jak również na wojnie partyjskiej. Trajan zdobył bajeczne bogactwa po opanowaniu stolicy Regnum Parthorum tj. Ktezyfontu.Nadto prywatne skarby Decebala i kopalnie dackie to też spory łup. Uporządkował także finanse państwa i administrację państwa.

Ja osobiście podziwiam Teodozjusza I w ciężkich chwilach potrafił się zmobilizować. jeden z najbardziej wytrawnych polityków w historii cesarstwa.

E tam, wcale nie. Czym niby takim szczególnym się wysławił? Cesarz jakich pełno, było dużo lepszych od niego.

A przepraszam, których wrogów traktował litościwie? Bo chyba nie heretyków? Im to się nieźle od niego dostało Tak jeszcze przypomnę mimochodem masakrę Thessaloniki. Rzeczywiście, litościwy był Rozumiem, że to jest Twoja subiektywna ocena, a imho mocno przesadzona

Z tych, którzy tu jeszcze nie padli wymieniłabym Wespazjana. Okiełznał woję domową, załatwał dziurę w budżecie, rozbudował miasto, generalnie dobry chłop z niego był

Z tych, którzy tu jeszcze nie padli wymieniłabym Wespazjana. Okiełznał woję domową, załatwał dziurę w budżecie, rozbudował miasto,

I Judejczyków skutecznie pogonił. To wbrew pozorom nie lada wyczyn
Tak, Wespazjan był bardzo porządny, również w życiu codziennym. Nie ulegał zepsuciu i rozpuście, jak większość osiągających purpurę cesarską. To pozwoliło mu zachować szacunek wśród poddanych, w tym wojska. Odznaczał się też talentami militarnymi.
A Tytus? Zakończył wojnę żydowską burząc Jerozolimę; za jego panowania nie odbywały się konfiskaty majątków ani procesy publiczne; po wybuchu Wezuwiusza zajął się pomocą dla ofiar katastrofy - zlecił odbudowę, tym co przeżyli przyznał zapomogi, część z nich otrzymała majątki po zmarłych, którzy nie zostawili spadkobierców; po pożarze Rzymu, porównywalnym z tym za czasów Nerona, Tytus opiekował się pogorzelcami, zajął się odbudową spalonych budynków, świątynie ozdabiał własnymi dziełami sztuki; oddał do użytku mieszkańców termy i zorganizował igrzyska, co było najlepszym sposobem na przypodobanie się ludowi.
Tytus świetnie się zapowiadał. Ale 2 lata to chyba za mało, żeby postawić go w gronie najwybitniejszych... Przez pierwsze 2 lata to Neron i Tyberiusz mogli sprawiać równie dobre wrażenie.

A Tytus? Zakończył wojnę żydowską burząc Jerozolimę; za jego panowania nie odbywały się konfiskaty majątków ani procesy publiczne; po wybuchu Wezuwiusza zajął się pomocą dla ofiar katastrofy - zlecił odbudowę, tym co przeżyli przyznał zapomogi, część z nich otrzymała majątki po zmarłych, którzy nie zostawili spadkobierców; po pożarze Rzymu, porównywalnym z tym za czasów Nerona, Tytus opiekował się pogorzelcami, zajął się odbudową spalonych budynków, świątynie ozdabiał własnymi dziełami sztuki; oddał do użytku mieszkańców termy i zorganizował igrzyska, co było najlepszym sposobem na przypodobanie się ludowi.
Sukcesy Tytusa też można położyć na szalę zasług Wespazjana - w końcu w miarę dobrze go wychował . Niestety, tak jak pisali przedmówcy, nie miał czasu rozwinąć skrzydeł, więc trudno powiedzieć jakim na dłuższą metę byłby cezarem.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •