wika
Jak w temacie. Którego z dowódców napoleońskich uważacie za najlepszego i dlaczego? Ja stawiam na Davouta. To jedyny spośród nich, który może być porównywany, jeśli chodzi o skalę jego talentów militarnych, z samym Napoleonem. Jako jedyny z nich wygrał samodzielnie taka bitwę, która zadecydowała o losach całej kampanii - chodzi o bitwę pod Auerstaedt. A jakie jest Wasze zdanie?
No mnie utkiwł w pamięci marszałek Ney. Ale że ten okres nie jest moją mocną stroną, więc nie będę się upierał.
Myślę że kolega de Villars przybliży ową postac. :mrgreen:
Z przyjemnością :)
Michel Ney (1769-1815), marszałek cesarstwa od 1804 r., ks. Elchingen i Moskwy.
Ur. w Sarrelouis w lotaryngii, od 1788 r. w armii, od 1792 r. - ppor. Na fali rewolucyjnych awansów już w 1796 r. mianowany gen. bryg. Już w 1799 r. dowódca Armii Renu, opanował Mannheim za co awansował na gen. dyw. Poparł zamach 18 brumaire'a. Odznaczył się pod Hohenlinden, czym zwrócił na siebie uwagę Napoleona. Pomimo iż uchodził za sympatyka gen. Moraeu, w 1804 r. znalazł się w pierwszej grupie generałów, która otrzymała tytuły marszałków. w kampanii 1805 r. otrzymnał dowództwo 5 korpusu Wielkiej Armii i odznaczył się pod Elchingen. W 1806 r. bił się pod Jeną, gdzie jednak popełnił istotne błędy w dowodzeniu. W180-7 r. walczył ze zmeinnym szczęściem - zawiódł pod Królewcem i Pruską Iławą, za to dobrze stawał pod Frydlandem. w 1808 r. wysłany do Hiszpanii, gdzie walczył głównie z lokalnymi partyzantami, z umiarkowanym powodzeniem. Odwołany z Hiszpanii w 1811 r., został skierowany do organizowania oddziałów przeznaczonych do ataku na Rosję. W kampanii 1812 r. dowódca 3 korpusu (wirtemberskiego), odznaczył się męstwem pod Borodino. Sławę zyskał w czasie odwrotu spod Moskwy, kiedy to zdołał wydostać swoje wojska z okrążenia pod Krasnem. Po przekroczeniu Berezyny otrzymał dowództwo ariergardy Wiekiej Armii. W kampanii 1813 r. dał się pokonać Bulowowi pod Dannewitz. W 1814 r. był jednym z tych, którzy namawiali Napoleona do ustąpienia z tronu, po zcym przeszedł na strone Burbonów. W 1815 r., po wylądowaniu Napoleona na kontynencie, obiecywał im nawet iż "przywiezie Bonapartego w żelaznej klatce". Kiedy jednak jego odzdiały natrafiły na cesarza, zorientowawszy się że jego wojska nie będą walczyć z Napoleonem, przeszedł ponownie na jego stronę. Uznany za zdrajcę przez Burbonów, nie cieszył się też już zaufaniem Napoleona i nie otrzymał od niego komendy nad żadnym z korpusów. Zgłosił się mimo to na ochotnika i walczył pod Waterloo, gdzie szaleńczo odważny - wyraźnie szukał śmierci. Nie odnalazł jej, i po drugiej abdykacji zmuszony był ukrywać się. Odnaleziony, został aresztowany i rozstrzelany 7 grudnia 1815 r. Stał się legendą i jednym z bohaterów narodowych. Osobiście był szaleńczo odważny ("najdzielniejszy z dzielnych"), dobry jako dowódca średniego szczebla, ze zmiennym szczęściem radził sobie na najwyższych stanowiskach dowódczych. Był człowiekim prostym, bez wykształcenia i wybitnych talantów strategicznych, ale dzielącym trudy razem ze swoimi żołnierzami i za to przez nich uwialbianym.
Przyznam, że nie przepadam jakoś szczególnie za historią XIX wieku, jednak mam swoje typy odnośnie największych dowódców w służbie Napoleona.
Kilka lat temu czytałem książkę "Napoleon i jego marszałkowie" (Archibald Gordon Macdonell). Najbardziej zapadły mi w pamięć dwie postaci: Michael Ney oraz Ludwik Davout. Z racji swoich dokonać na miano największego napoleońskiego dowódcy (zgodzę się tutaj z de Villars) załuguje Davout.
Osobiście był szaleńczo odważny ("najdzielniejszy z dzielnych"), dobry jako dowódca średniego szczebla, ze zmiennym szczęściem radził sobie na najwyższych stanowiskach dowódczych. Był człowiekim prostym, bez wykształcenia i wybitnych talantów strategicznych, ale dzielącym trudy razem ze swoimi żołnierzami i za to przez nich uwialbianym.
Oglądałem swego czasu program o bitwie pod Waterloo. Autorzy dowodzili w nim że właśnie dzięki marszałkowi Napoleon poniósł klęskę pod Waterloo. Napoleon powierzył dowóddztwo Michel Ney'owi i nie wiadomo dlaczego oddalił się z pola bitwy. Marszałek Ney rozkazał zaatakowac konnicą stanowiska wroga. Gdy Napoleon wrócił aby ponownie objąc dowództwo
oddziały Francuskie pobite cofały się do swoich pozycji. Klęska była nieodwracalna.
Ja bym głównego winnego klęski pod Waterloo upatrywał w marszałku Emmanuelu de Grouchy, który nie podążył na pomoc głównym siłom Napoleona na polu bitwy, pomimo iż miał jeszcze 45 tys. żołnierzy! Oczywiście, Ney też się pod Waterloo nie popisał, a pozostawienie mu wolnej ręki przez Napoleona uznać należy za poważną pomyłkę cesarza. Ney nadawał się do dowodzenia, kiedy pozostawał pod bezpośrednim nadzorem napoleona. Kiedy pozstawiało mu się wolną rękę - efekty były na ogół mizerne - tak jak właśnie w omawianej sytuacji, gdy niepotrzebne szarże kawalerii nie przynosiły żadnego efektu, poza stopniowym wykrwawianiem się konnicy francuskiej.
Jak większość użytkowników powiem, że naj pod wieloma względami był Louis Nicolas Davout. Na drugim miejscu nie postawiłbym Neya a Lannesa lub Murata (chociarz ten drugi potrafił dowodzić tylko konnicą)
Kiedy pozstawiało mu się wolną rękę - efekty były na ogół mizerne - tak jak właśnie w omawianej sytuacji, gdy niepotrzebne szarże kawalerii nie przynosiły żadnego efektu, poza stopniowym wykrwawianiem się konnicy francuskiej.
Gdyby za kawalerią pomaszerowały w tamtym kierunku oddziały piechoty bitwa byłaby wygrana (kawaleria sparaliżowała bowiem wroga artylerię) i Ney zostałby ogłoszony strategiem-geniuszem.
Głos oddałem jednak na Davouta.
Oczywiście żaden z dowódców armii napoleońskiej nie dosięgał do pięt Napoleonowi, lecz swój głos oddaję na marszałka Davouta. Otóż podczas bitwy pod Auerstadt 14 października 1806 marszałek Davout wraz ze swoma 3 dywizjami (bodajże 26 000 żołnierzy) rozgromił armię pruską (63 000) pod osobistym dowództwem króla Fryderyka Wilhelma III. To zwycięstwo jest jednym z głównych argumentów dotyczących mojego wyboru.
Cóż, we wszelkich tego typu plebiscytach wygrywa zazwyczaj marszałek Davout, chyba że w ankiecie jest Poniatowski i trafi się zbyt wielu patriotów. Historycznie zgodne z prawdą, brak też w zasadzie kogoś, może poza Masseną, kto by Davoutovi dorównywał.
Davout rzeczywiście był prawdopodobnie najlepszym marszałkiem napoleońskim- stąd też wzięły się jego problemy z Napoleonem, który nie lubił kiedy ktoś dysponuje podobnym talentem. Ja bym wspomniał jeszcze marszałka Berthiera, który znakomicie zorganizował sztab Napoleona.
Soult był dobrym wodzem i Suchet.
Berthier nie był dobrym wodzem.
Był genialnym szefem sztabu, a to nie wystarcza czasem do dobrego prowadzenia wojska.
Soult nie był dobrym szefem sztabu ale nieźle w polu dowodził :)
Ja wlasnie wspomnialem Berthiera w charakterze szefa sztabu, a nie dowodcy polowego. Dobry szef sztabu to klucz do zwyciestwa, Soult nie popisal sie w czasie kampanii 1815 roku, mysle ze z Berhiterem Napoleon nie popelnilbym tylu bledow. Jednak jako marszalek Berthier rowniez powinien byc rozpatrywany w charakterze "dowodcy". Analogiczna sytuacja jest z gen. Stanisławem Fiszerem z Księstwa. Sztabowiec znakomity, w polu przeciętny.
Berthier podobno dowodził raz w polu, z całkiem kiepskim skutkiem.
Nie da się niestety byc wszystkim. Napoleon był geniuszem strategicznym, w dziedzinie taktyki już takim tuzem nie był.
jesli zaś chodzi o najlepszych, to d'Avout zdecydowanie przoduje.
Berthier dowodził w czasie kampanii 1809r. w kwietniu podczas pierwszej fazy ofensywy austriackiej na Bawarię. Jego błędy o mało nie doprowadziły do katastrofy i odcięcia Davouta z 3 dywizjami pod Ratyzboną wobec podajże 3 albo 4 korpusów austriackich.
Dlatego mowie o nim jako szefie sztabu :) Dokladnie tak jak napisal Zouave - nie mozna byc wszystkim.
Liczne przykłady w historii wskazują, że można :) W istocie, jak gdzieś przeczytałem, zaleta Berthiera byot o, iz doskonale precyzyjnie przedstawiał zamysły Cesarza, a nie, że doskonale posługiwał się mapą :)
Davout rzeczywiście był prawdopodobnie najlepszym marszałkiem napoleońskim- stąd też wzięły się jego problemy z Napoleonem, który nie lubił kiedy ktoś dysponuje podobnym talentem. Ja bym wspomniał jeszcze marszałka Berthiera, który znakomicie zorganizował sztab Napoleona.
Ja bym nie postrzegał tego jako niechęci Napoleona do Davouta. Najlepiej byłoby chyba powiedzieć, że obaj nadawali trochę na innych falach. Z drugiej strony, Davout był bardzo Napoleonowi oddany i to do samego końca.
To fakt, a wydaje sie ze Davout mialby powody zeby od Napoleona sie odwrocic. No ale po tym poznaje sie klase. Szkoda jednak z Cesarz nie wykorzystal w calosci potencjalu Davout (tak jak w kampanii 1815).
Na początku się nie lubili. Dopiero po Egipcie Davout zapałał do Napoleona sympatią.