ďťż

wika

Jest już założony temat o wodzach z XVII w., więc myślę że mogli byśmy podyskutować także o wybitnych dowódcach z następnego stulecia. Przy czym proponuję ograniczyć zakres czasowy naszych rozważań do roku 1789, bo jeśli by tego nie uczynić - to odpowiedź na kwestię postawioną w temacie mogłaby być tylko jedna...
Zapraszam do dyskusji. Ja stawiam na Fryderyka Wielkiego, który formalnie nie będąc zawodowym wojskowym (choć jako członek domu panującemu, sprawował dowództwo przed objęciem władzy), wykazał nieprzeciętne talenty militarne w czasie wojen śląskich czy wojny siedmioletniej. Szereg wygranych bitew, w których król sprawował osobiste dowództwo armii świadczy o tym dobitnie: Hohenfriedburg, Kesseldorf, Drezno, Rossbach, Lutynia...


Spośród wymienionych postaci wybrałem, podobnie jak Szanowny de Villars, Fryderyka Wielkiego. (Zastanawiałem się jeszcze nad Maurycym Saskim, Claudem de Villars oraz Karolem XII, jednak w ogólnym rozrachunku chyba nie mogą się oni liczyć z wielkim pruskim wodzem. Jego spektakularne zwycięstwa podczas wojny o sukcesję austriacką oraz wojny siedmioletniej, nie pozostawiają raczej wątpliwości, kto był królem pól bitewnych XVIII stulecia.)

Ale Fryc decydującą bitwę wojny siedmioletniej (Kunersdorf) przegrał sromotnie. Zresztą wcześniej pod Zorndorfem też nie wygrał (choć i nie przegrał). Przeciwnicy znaleźli sposób na jego schematyczną taktykę. Rosjanie weszli do Berlina (pierwszy raz). Na dobra sprawę uratował go przypadek, żadną miarą nie mieszczący się w kategoriach sztuki wojennej.
fakt, ale chyba nie znajdziemy żadnego wodza w historii, który by nic w swojej karierze nie przegrał. A w wieku XVIII nie znajdziemy nikogo, kto by osiagnięciami na polach bitewnych przewyższył Fryderyka - stąd mój głos oddany właśnie na niego. Nawet Napoleon, którego tu wyłączylismy z rozważań, ma na koncie przegrane bitwy.


Zastanawiałbym się jeszcze na Waszyngtonem. Słabo znam niestety amerykańską wojnę o niepodległość. Ale wygranie wojny ze światowym mocarstwem chyba jednak coś znaczy.

Bo też pytanie, jakie kryteria decydują o wielkości wodza. Dowodzenie w polu? To tu może obok Fryca Karol XII?
Wygrane wojny? To zostają Washington, Fryc (z zastrzeżeniem) i Karol XII (do Połtawy). No to zostaje nam Fryc.
A co z Piotrem I? Od zera do wielkości (Połtawa).
Myśle, że jednak Fryderyk.
Większość pisze o Fryderyku II Wielkim... Ja, mimo wielkiego szacunku, jakim go darzę, wymieniłbym jeszcze jego przeciwnika w dobie wojny siedmioletniej, a mianowicie feldmarszałka armii cesarskiej Maksymiliana Ulissesa Browna. Jako powód tejże argumentacji, wymienłbym jego znakomitą postawę w bitwie pod Lovosicami 1 X 1756 roku. Potrafił on w pełni wykorzystać walory walki Kroatów, którzy czuli sie bezkarni wobec ciasnego ustawienia piechoty pruskiej. Czyniło z nich to znakomitych żołnierzy. Z szacunkiem wypowiadał się Ferdynand Brunszwicki, który tak ich opisywał: "nie było to strzelanie regularne i w określonym porządku... Tu strzelał każdy żołnierz jak chciał." Doceniając postawę wojska austriackich, Fryderyk miał później powiedzieć "dawnych Austriaków już nie ujrzymy".
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dagmara123.pev.pl
  •  
    ("s/6.php") ?>